coyotegirl1
29.09.09, 12:57
Jak to jest, czy to jesienne światło, melancholia, czy o co chodzi,
ale kurka sporo moich koleżanek, chodzi z jakimiś maślanymi oczami,
zamyślone, jakies tajemnicze uśmieszki… pytam jedną drugą a one
mówią, że się zauroczyły….
Dodam, że to „niezależne” koleżanki od siebie, w sensie, że one się
nie znają, żeby jakiś instynkt stadny się włączył. Mają mężów,
facetów, stałe związki (no, teraz się okaże jak stałe) ale mówią,
że nie wiedzą jak to się stało.
Jedna, że zauroczona w koledze z pracy (standard), druga w koledze
swojego faceta i ta w sumie była najciekawsza.
Dziewczyna go prawie nie zna (tego kolegi), widziała go może z 2-3
razy ale mówi, że ją zauroczyło to, co o nim wie (??). Bo ten jej
facet z tym kumplem bardzo się lubią no i on o nim opowiada i jak
ona mi o nim mówi, to w sumie faktycznie musi być fajny koleś.
Ale czy to może być powodem takiego zauroczenia?
Kurde ona o nim ciągle gada, mówi że ciągle siedzi jej w głowie,
wszędzie widzi jego samochód a co drugi facet który nas mija jest do
niego podobny.
Troche się o nią boję, bo w sumie jest dorosła, po przejściach (po
rozwodzie z dzieckiem jest) i znalazła na serio super chłopaka, on
ja kocha na pewno, nie zdradza na pewno (nigdy nie mówiła, ze ma
jakies podejrzenia), jest może troche inny charakterem niż ona, ona
jest bardziej energiczna a on taki domator, ale w sumie są już 4
lata ze soba i ona takiego faceta właśnie potrzebuje.
Tylko co jej odbiło z tamtym kolesiem? Widać czegoś jej zabrakło w
związku… Czego – nie wiem, bo nie mieszkam z nimi, ale tak się
zauroczyć facetem, którego w sumie zna tylko z opowiadań? Z tego co
mówiła, to ten koleś jak ją widzi, to unika spotkania się wzrokiem.
Raz tylko patrzyli sobie w oczy, na samym początku, jak był u nich w
chacie na chwilę. Mówi, że pamięta tylko kolor oczu i od tego
momentu się zaczęło.
No nie wiem, uważałam ja za „normalną” dziewczynę w sensie rozsądną.
A to to takie jakieś.. gó...arskie…
No ale efekt jest taki, że chodzi zamyślona, rozmarzona i kombinuje
teraz jak znowu go spotkać, bo jej facet i ten koleś maja swoje
halo i o ile bardzo się lubią tak po pracy utrzymują kontakt
telefoniczny wyłącznie, albo wcale.
Myslałam nad tym co jej poradzić i w sumie jestem w kropce. Żeby
faceta swojego zostawiała to jest bez sensu, ja w nią wierzę i wiem
że jej to przejdzie,. Na razie dopiero miesiąc ja trzyma. Tamten ma
dziewczynę i domyślam się, że nawet nie wie, że ona za nim tak
świruje, bo niby skąd?
Co prawda mówiła, że wysała mu jakies sms, że niby najpierw się
pomyliła, a potem że jakaś taka zaczepka. Ale tylko na jednego jej
odpisał, tego pierwszego z pomyłką.
Nie mam serca jej powiedzieć, że facet po prostu albo:
- nie jest nia zainteresowany w ogóle, nie jest w jego typie i nie
podoba mu się (ona jest dość atrakcyjna i nie narzeka na powodzenie)
- męska lojalność jest u niego bardzo rozbudowana i w życiu nawet
nie pomyśli o dziewczynie swojego kumpla, chociażby była
najseksowniejsza laską świata
No jest jeszcze opcja, że facet cos skumał ale jest nieśmiały albo
coś, nie wiem, nie znam go, nawet nie wiem jak wygląda, z jej opisu
wiem tylko tyle, że jest wysoki :/
Cholera męczy się dziewczyna, a najgorsze, że mi się zaczyna
udzielać taki nastrój „zaczarowania” i zaczynam tez tęsknić za tymi
motylkami w brzuchu jak się w kimś zauroczy.. :P
Ale ja sobie jakoś poradzę, nie mam obiektu potencjalnego
zauroczenia (przynajmniej na razie i mam nadzieję, że na żadnego nie
wpadnę), ale może WY szanowna loża szyderców :P podpowiecie mi czy
można jakoś racjonalnie przemówić jej do rozsądku, żeby tak się nim
nie męczyła, czy po prostu olac i poczekać aż jej przejdzie i tylko
łączyć się z nia w bólu?.....
A i jeszcze jedno pytanie, a propos tego co pisałam wcześniej „męska
lojalność jest u niego bardzo rozbudowana i w życiu nawet nie
pomyśli o dziewczynie swojego kumpla, chociażby była
najseksowniejsza laską świata” – panowie, czy tak jest naprawdę?,
czy prędzej czy później w końcu cos pęknie?.....