Dodaj do ulubionych

odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywacz?

01.09.10, 12:29


Dziewczynki moje miłe. Wiem, że to długie, że nudne, że co was to obchodzi,
ale proszę o jakąś radę, bo ja chyba nie myślę zbyt logicznie. Będę wdzieczna :*


W skrócie. Poznałam chłopaka na imprezie. On do mnie zagadał. Ja byłam w złym
humorze, nie miałam ochoty, żeby jakiś frajer się do mnie przystawiał -
powiedzmy nie potraktowałam go zbyt miło, ale potem jak z nim rozmawiałam,
bardzo mi się spodobał. Tańczyliśmy, całowaliśmy się, a potem rozmawialiśmy do
samego rana. Rozmawiało się nam super, chłopak był miły, słodki i normalny.
Sprawiał wrażenie jakby chciał kontynuować tą znajomość, ja zażartowałam, że
nie chcę. Nie sprawial w żadnym wypadu wrażenia podrywacza. Zero macanek lub
jakiś aluzji. Z pewnych powodów umówiliśmy się, że się do niego odezwę na
następny dzień i napiszę gdzie się wybieram wieczorem.

Odezwałam się. Mimo, że nigdy pierwsza się nie odzywam. Odpisał, że postara
się tam wpaść. Niestety nie zobaczyliśmy się - on nie przychodził, ja wyszłam
wcześniej, jakoś się nie udało. Po tym do teraz się do mnie nie odezwał przez
3dni. WIem, że wygląda to po prostu tak, że mnie olał, i normalnie nie
przejęłabym się chłopakiem poznanym w knajpie. Ale czuję, że to coś innego.
Nie wiem czemu się nie odezwał.
Opcje są takie:
-jest podrywaczem i mnie olał
-stwierdził że jestem zołzą przez moje zachowanie na początku
-stwierdził że na niego lecę, przez to, że się całowaliśmy

Wiem, że jak facetowi zależy, jak się zauroczył, to odezwałby się na 100%. Ale
wydaje mi się, że są powody, dla których może myśleć, że on mnie nie
interesuje albo, że chcę go poznać, bo może coś dla mnie załatwić (to zbyt
długie do tłumaczenia:) ale to oczywiście nieprawda).


Wiem, że zachowuje się jakbym była niedojrzała emocjonalnie - WIEM. Ale proszę
Was o radę. Jakoś bardzo mi zależy żeby dać temu szansę.
Obserwuj wątek
    • wicehrabia.julian Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 12:46
      pistacja12345 napisała:

      > Wiem, że zachowuje się jakbym była niedojrzała emocjonalnie - WIEM.

      więc wykorzystaj tę wiedzę i nie zawracaj gitary
    • bijatyka Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 12:50
      A jaki problem napisać w najbliższym czasie smsa:
      "Cześć, będę xxx w xxx. Może się zobaczymy ?. Pozdrawiam"
    • iwona.ana1 Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 12:51
      zadzwoń do niego i się zapytaj czy ma ochote na spacer czy spotkanie
      po co siedzieć i wymyślać tysiąc scenariuszy co on ma na mysli??
      szkoda czasu
      • pistacja12345 Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 12:56
        dlatego napisanie smsa jest takie trudne, że nie chcę być natrętna...

        do wicehrabia - właśnie wykorzystuję tą wiedzę, aby posiąść choć jakiś ochłap
        doświadczenia życiowego od takich dojrzałych osób jak Ty i nie być już
        niedojrzałą emocjonalnie:)
        • g.r.a.f.z.e.r.o Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:00
          pistacja12345 napisała:

          > dlatego napisanie smsa jest takie trudne, że nie chcę być natrętna...

          Przestań się pie&*&*&*c.
          Jeżeli nie ma ochoty się z tobą zobaczyć to telefon oleje niezależnie od tego
          czy będziesz czy też nie będziesz natrętna, jeżeli ma to się ucieszy i nie
          pomyśli o natrętności. Zresztą natrętność to się liczy w telefonach na dzień a
          nie w ilości dni pomiędzy telefonami.
          I żadnych sms'ów! Dzwonisz i po krzyku.
    • potworski Moja rada= 01.09.10, 12:56
      Upiec biszkopt w formie 25/40 i ostudzić. Brzoskwinie odsączyć z soku na sicie.
      Sokiem z nich nasączyć biszkopt.
      Na soku pomarańczowym bądź brzoskwiniowym ( 1 litrze) ugotować oba kisiele i
      dodać namoczoną wcześniej galaretkę w 5 łyżkach wody (zimnej). Dodać pokrojone
      brzoskwinie w paseczki i wszystko energicznie mieszać (łyżką - nie mikserem),
      pozostawiając na małym ogniu ok.2 minut.
      Masę wylać na ciasto i wyrównać powierzchnię. Odstawić do całkowitego
      ostudzenia. W tym czasie namoczyć cytrynową galaretkę lub żelatynę (jaki kto
      lubi smak) w 1/6 szklanki wody. Pozostawić do napęcznienia. Kremówkę ubić z
      cukrem waniliowym jeśli użyjemy żelatyny lub 2 łyżkami cukru pudru jeśli używamy
      galaretki cytrynowej.
      Do ubitej piany dodać roztopioną i ostudzoną galaretkę/żelatynę i dokładnie
      łączymy. Wylewamy masę na zimny spód z owocami. Na masie układamy herbatniki,
      czekoladą do góry. Wstawiamy formę do lodówki, najlepiej do drugiego dnia aby
      herbatniki zmiękły.

      (...)

      Jak już wyjdzie ci ładne ciasto to chwyć je w prawą rękę (o ile jesteś
      praworęczna) i porządnie pier#dolnij się w czerep, żeby ci się pestki odbiły od
      podniebienia a galaretka przytkała nozdrza. Może otrzeźwiejesz na tyle, aby nie
      kreować się na księżniczkę z krainy OZ co to jednym skinieniem nadgarstka
      spławia facetów-frajerów, którzy stoją do niej w kolejce dłuższej niż do Media
      Marktu przy obniżce ceny na radia kieszonkowe.
      • brzydal-is-me Re: Moja rada= 01.09.10, 15:35
        Mistrzostwo świata :))
        • pistacja12345 Re: Moja rada= 01.09.10, 15:44
          Normalny mężczyzna też uzna frajera kolesi, którzy ślinią się do dziewczyn na
          imprezach i myslą, że za 1 drinka pójdzie z nimi do domu.


          Ciekawe kto się na to oburzy...
          • potworski Re: Moja rada= 01.09.10, 16:19
            pistacja12345 napisała:

            > Normalny mężczyzna też uzna frajera kolesi, którzy ślinią się do dziewczyn na
            > imprezach i myslą, że za 1 drinka pójdzie z nimi do domu.
            >
            >
            > Ciekawe kto się na to oburzy...


            Gdyby ci kolesie tylko "myśleli" i nie mieli żadnej skuteczności to może i można
            ich nazwać frajerami. Ale jeśli na tak cienki podryw udaje im się jednak
            wyhaczyć pannę to kto jest wtedy frajerem?
            • pistacja12345 Re: Moja rada= 01.09.10, 16:45
              Na pewno nie ja:)
          • czymkowski Re: Moja rada= 02.09.10, 01:54
            Normalny mężczyzna myśli o czymś innym, na przykład jak zrozumieć kobietę i jej
            potrzeby, albo tym jak sprawić żeby czuła się przy nim bezpiecznie. Swoją drogą
            nie podrywam dziewczyn po alkoholu bo to tak samo jakby zakryć im oczy i czekać
            aż na Ciebie trafi przez przypadek. Dziewczyny trzeba zrozumieć, poznać, dopiero
            później można z nimi iść do łóżka. Ja zaczynam pisać z dziewczynami na różnych
            portalach, chociażby na tym mateswait.com/ wtedy wiem co kobieta myśli,
            jakie ma poglądy itd
      • ursyda Re: Moja rada= 01.09.10, 19:00
        potworski napisał:

        którzy stoją do niej w kolejce dłuższej niż do Media
        > Marktu przy obniżce ceny na radia kieszonkowe.
        >
        słuchaj, kiedy była ta obniżka?
    • hermina1984 Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 12:58
      ale niby co my Ci mam doradzić,bo nie bardzo rozumiem...?Wg mnie dostałaś kosza
      i nie ma co tego rozpatrywać,szukaj nowego obiektu,po co to analizujesz,pomoże
      Ci to w czymś :>
      • menk.a Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:01
        hermina1984 napisała:

        > ale niby co my Ci mam doradzić,bo nie bardzo rozumiem...?Wg mnie dostałaś kosza
        > i nie ma co tego rozpatrywać,szukaj nowego obiektu,po co to analizujesz,pomoże
        > Ci to w czymś :>

        Jak co? Jak co? Szuka uzasadnienia do wysłania sms czy maila.:P
        • hermina1984 Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:12
          no włacha :P
          a jakbyśmy tak jednogłośnie napisali,że zołza z niej i powinna napisać,to pewnie
          by napisała :P
          albo odwrotnie :)
          nie ma jak to sugerować się opinią ludzi z netu :P
          • menk.a Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:20
            > nie ma jak to sugerować się opinią ludzi z netu :P

            Jak nie jak tak? Poradziłam z dobroci ...serca. No serca. Niech będzie. Szkoda
            laski czasu. I mam rację. I nikt mnie nie przekona, że nie mam. Najwyżej ten
            koleś. Ale obie wiemy, że on tego nie zrobi, bo mu nie zależy na autorce.:P
            • g.r.a.f.z.e.r.o Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:22
              menk.a napisała:

              > > nie ma jak to sugerować się opinią ludzi z netu :P
              >
              > Jak nie jak tak? Poradziłam z dobroci ...serca. No serca. Niech będzie. Szkoda
              > laski czasu. I mam rację. I nikt mnie nie przekona, że nie mam. Najwyżej ten
              > koleś. Ale obie wiemy, że on tego nie zrobi, bo mu nie zależy na autorce.:P

              Menia - jakby ludzie dobierali się w pary wtedy gdy obojgu po równo zależy to
              dawno byśmy wymarli. Prawie zawsze jest tak że jedna strona naciska bardziej.
              Częściej jest to mężczyzna ale przecież nie zawsze musi tak być.
              • pistacja12345 Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:27
                Ok, pomimo Waszych drwin zgadzam się z tymi opiniami. Też zawsze krzywo
                patrzyłam na dziewczyny, które chciały się pierwsze odezwać do faceta. I sama
                tego przenigdy nie robiłam.
                Teraz doznałam jakiegoś otępienia, ale i tak jeszcze byłam daleka od popełnienia
                tego karygodnego czynu:)
                Po prostu chciałam, żebyśmy sie lepiej poznali, bo wiem, że w takich warunkach
                jak były ani ja jego, ani on mnie nie poznał takiej jak naprawdę jestem.
                Ale chyba potrzebowałam takiego zimnego prysznica jak to forum.
                Widocznie naprawdę nie ma sensu...
                • menk.a Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:36
                  Aaa i jeszcze gwoli kwestii formalnej: ty nie zołza, on nie podrywacz. Macie po
                  prostu inne, niekompatybilne ładunki. Poczułaś iskrę, ale pożaru z tego nie widać.;)
                  Oczywiście, możesz go nacisnąć i sprawdzić, czy czasem nie leży nieprzytomny w
                  szpitalu, bo mu w drewnianym kościele cegła na głowę spadła. Ale jak na mój nos
                  szkoda czasu. Szkoda urody czekać nie na tego faceta.;)

                  ....;)
              • hermina1984 Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:31
                jakby ludzie dobierali się w pary wtedy gdy obojgu po równo zależy to
                > dawno byśmy wymarli. Prawie zawsze jest tak że jedna strona naciska bardziej.
                > Częściej jest to mężczyzna ale przecież nie zawsze musi tak być.


                no włacha,skoro mu zależy to naciska i przyciska,a chłopak z dyskoteki autorce
                wątku ,ani nie naciska,ani nie przyciska :)
                wniosek-ma ją w (_._)
                • g.r.a.f.z.e.r.o Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:43
                  hermina1984 napisała:
                  >
                  > no włacha,skoro mu zależy to naciska i przyciska,a chłopak z dyskoteki autorce
                  > wątku ,ani nie naciska,ani nie przyciska :)
                  > wniosek-ma ją w (_._)

                  Czytać umi? Przecież napisałem że częściej naciska mężczyzna, ale nie musi tak
                  być. Co szkodzi żeby raz na jakiś czas z inicjatywą wyszła kobieta? Bo tak po
                  prawdze to hasło że "tego kwiatu na pół światu" to bzdura wierutna. Jednemu
                  amerykańskiemu doktorowi wyszło z badań statystycznych że w rozsądnej odległości
                  od niego mieszka tylko 6 potencjalnych partnerek które spełniają jego kryteria...
                  • menk.a Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:49
                    Graf, wszystko to racja. Tylko że powodzenie kobiecej inicjatywy to wyjątki.
                    WYJĄTKI w tej kwestii. Reguły są inne. I najczęściej jesteśmy wyjątkowe, ale nie
                    jesteśmy właśnie tymi wyjątkami. ;)

                    Wokół niego mieszka 6 spełniających jego kryteria. A czy ktoś zbadał, ile
                    mieszka wokół niej spełniających jej kryteria?;)
                    • g.r.a.f.z.e.r.o Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:56
                      menk.a napisała:

                      > Graf, wszystko to racja. Tylko że powodzenie kobiecej inicjatywy to wyjątki.
                      > WYJĄTKI w tej kwestii. Reguły są inne. I najczęściej jesteśmy wyjątkowe, ale ni
                      > e
                      > jesteśmy właśnie tymi wyjątkami. ;)

                      Taaa, jak mnie to denerwuje. Zwłaszcza jak trzeba jeszcze umieć ocenić kiedy
                      należy przestać naciskać...
                      • menk.a Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 14:00
                        Czytaj sygnały tak jak z burzą. Im mniejszy upływ czasu między błyskawicą a
                        uderzeniem pioruna, tym burza bliżej. I analogicznie: im dłuższy czas reakcji
                        lalki od twojej akcji, tym mniejsze szanse na waszą osobistą burzę.:>
                        • g.r.a.f.z.e.r.o Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 14:05
                          menk.a napisała:

                          > Czytaj sygnały tak jak z burzą. Im mniejszy upływ czasu między błyskawicą a
                          > uderzeniem pioruna, tym burza bliżej. I analogicznie: im dłuższy czas reakcji
                          > lalki od twojej akcji, tym mniejsze szanse na waszą osobistą burzę.:>

                          Innymi słowy zaklinanie deszczu i inne szamańskie tańce nie zwiększa znacząco szans?
                          • menk.a Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 14:13
                            Próbowałeś już tańca Apacza? Pomogło?:>
                            • g.r.a.f.z.e.r.o Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 14:25
                              menk.a napisała:

                              > Próbowałeś już tańca Apacza? Pomogło?:>

                              Nie próbowałem, za prezentujesz? :>
                              • menk.a Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 14:27
                                Nie, nie, nie. Skończyłam z zaklinaniem rzeczywistości.:P
                                • kookardka Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 22:39
                                  wyłączyłaś oczekiwania, przestałaś myśleć życzeniwo i widzisz to co
                                  jest ;) też tak mam ;) obserwuję z boku i wyciągam wnioski ;)
                                  i idę dalej, nie rozdrabniam sytuacji na kawałki i nie tracę czasu na
                                  pierdółki ;)szkoda czasu,szkoda mojej boskiej energii :)
            • wiarusik Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:25
              co za skrajny brak cierpliwości;)
    • asqe Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 12:58
      Zajac sie czyms innym, nie myslec o nim i absolutnie nie dzwonic ani
      nie sms-owac. Jesli on sie odezwie - to fajnie i wtedy sie
      zastanowisz, jesli nie - to tez dobrze.
    • menk.a Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:00
      Olej. Najwyraźniej on zrobił na tobie większe wrażenie niż ty na nim. ;)
      • lonely.stoner Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:11
        no lo matko- z jakims facetem sie na imprezie przelizalas, a on sie
        skurczybyk juz AZ 3 DNI nie odzywa!!! na pewno cie nie kocha.

        faceci maja inny pomamir czasu, olej to i przestan byc taka
        zdesperowana, byc moze cie olal bo jednak az takiego wrazenia na nim
        nie wywarlas (wiesz jak to jest na imprezach, czasem sie gada 3h z
        kims z kim normalnie by sie nawet slowa nie zamienilo) a byc moze po
        prostu stwierdzil ze zbyt latwo mu z toba poszlo i sie zniechecil
        a bycm oze jest normalny i wie ze 3 dni po jednym lizanku to jest
        norma, i nie jestscie jeszcze po slbuie zeby zaraz dzwonil sie
        meldowac co 3 godziny.
        • menk.a Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:16
          Faceci żyją w innej strefie czasowej wtedy, kiedy laska znaczy dla nich tyle,
          ile zeszłoroczny śnieg. W innych okolicznościach nie czekają dnia ni godziny,
          zwyczajnie nie wypuszczają takiej z rąk.:P
      • wiarusik Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:14
        mam nadzieję,że mnie nie spławiasz;)
        • menk.a Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:17
          Spławiam.:>
          • wiarusik Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:18
            żartujesz sobie;)
            • menk.a Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:24
              Ani odrobinę.:>
              • wiarusik Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:26
                mam nadzieję,że to nie jest test.nie dałem Ci nigdy powodu do spławienia;)
                • wiarusik Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:33
                  sorry,mam nadzieję że to jest test!:P
                  • menk.a Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:38
                    Wiarus nie znam chińskiego, więc nie odpowiem ci ichnimi krzaczkami tylko tak:
                    nie, to nie test.:>
                    • wiarusik Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 13:42
                      nie przyjmuję tego do wiadomości,mowy nie ma;)
    • kookardka Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 14:21
      Widziałaś kiedyś łanię, która biega za myśliwym z wystawionym
      tyłkiem do strzału ? ...
      • g.r.a.f.z.e.r.o Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 14:24
        kookardka napisała:

        > Widziałaś kiedyś łanię, która biega za myśliwym z wystawionym
        > tyłkiem do strzału ? ...

        No, a jeśli ta łania to tylko przebrany tygrys ludożerca? :)
        • kookardka Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 14:29
          tak czy siak myśliwy najpierw popuka się lufą w czoło a potem będzie
          wiał ;)
      • silic Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 15:54
        A ty widziałaś gdzieś łanie ?
        Porównanie byłoby trafne gdyby chodziło o strzał na jeden wieczór.
        • kookardka Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 16:32
          Silic, gdy facet spotyka kobietę, to nie myśli o dzieciach, wielkiej
          miłości itp ... on ma jeden cel ;) potem sam nie wie kiedy i
          zakochuje się ... ale nie w łani, która leży u niego na wycieraczce,
          owszem, zgarnie ją z tej wycieraczki i zabawi się, bo czemu nie ...
          ale on zakocha się tylko w takiej łani, na którą musi polować ...
          To, że jest to wymarły gatunek doskonale wiem, widać to po ilości
          trwałych związków ...
          • silic Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 17:18
            Cóż.
            Powiem, że mało wiesz o mężczyznach.
            Albo za dużo ci się wydaje.
            • kookardka Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 17:28
              Masz prawo tak myśleć :)
              Co nie zmienia faktu, że ja pozostanę przy swoich spostrzeżeniach :)
            • aardwolf_ge Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 17:33
              Ja bym powiedział, ze jej wiedza jest ujemna.
              • kookardka Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 22:35
                dla Ciebie może być ujemna ... ale ja szukam faceta w portkach, a nie
                mazgaja uczepionego maminej spódnicy ;)
    • preczuszok Poproszę Jezuska... 01.09.10, 14:27
      @O
      • pistacja12345 Re: Poproszę Jezuska... 01.09.10, 14:51
        haha. Przyznam, że przykład z łanią do mnie przemówił:)
    • yoko0202 i znowu mamy sytuację 01.09.10, 14:58
      gdzie wg większości opinii na forum to oczywiście facet ma święty
      obowiązek zakochać się z miejsca na śmierć i życie, w ciągu
      pierwszej godziny od rozstania po pierwszym spotkaniu wysłać 10
      smsów że już tęskni a w ciągu kolejnych 12 godzin obowiązkowo piać
      serenady pod oknem wybranki, stojąc na deszczu z koszem 120 róż.
      Pani nie ma prawa zrobić nic, bo jak zrobi cokolwiek a już nie daj
      boże skontaktuje się pierwsza czy też (o zgrozo) zainicjuje dwie
      próby kontaktu, jest z miejsca na straconej pozycji, i w ogóle jest
      łatwa pewnie i pół miasta ją miało.

      rozumiem, że się narażam, ale ludzie drodzy, mężczyzna też człowiek -
      tak, ma prawo nie wiedzieć od samiusieńkiego początku czy na pewno
      maksymalnie iskrzy i czy chce w to wchodzić, ma prawo nie zadzwonić
      i nie napisać od razu (nawet jak sam wziął nr tel), ma prawo również
      nie dojechać w miejsce w którym pani zasugerowała że będzie. Może
      jest po ciężkim związku, może ma problemy, może ma żonę, może ma
      chorą matkę, może ma na razie cały świat w głębokim poważaniu z
      różnych innych przyczyn, może jest zajebiście nieśmiały.
      nikt nie obiecywał że w życiu będzie łatwo, ma być warto; a żeby
      zobaczyć czy będzie warto to czasami trzeba zdjąć koronę z główki i
      się troszkę postarać, powalczyć.
      co masz do stracenia? bierze się telefon do ręki, wybiera numer,
      wciska zieloną słuchawkę, uzyskuje połączenie i następnie mówi z
      uśmiechem: cześć co słychać, może wybierzemy się do [xxx] w sobotę?

      smsy to są dla gimnazjalistów, potwierdzenia niedzielnego obiadu u
      Mamy, ewentualnie wysłania mężowi do pracy sprośnej wiadomości. w
      innych sytuacjach proponuję jednak porozmawiać.
      • bijatyka Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 14:59
        Otóż to !
        • pistacja12345 Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 15:07
          YOKO!!!
          DZIĘKUJĘ CI za spojrzenie z innej strony..
          Z doświadczenia wiem, że jak sie nie odzywa to i tak z tego już nic nie ma, ale
          dobrze wiedzieć, że są jeszcze ludzie, którzy wierzą w facetów i mają do tego
          takie podejście jak TY!!
          Dzięki temu mogę to wszystko przemyśleć na spokojnie, a nie winić się o to
          wszystko co pisałaś!!

          Podrawiam :*
          • sumire Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 15:14
            do mnie też jeden taki się nie odzywał. wbrew śmiesznemu
            twierdzeniu, że kobietom nie wypada wychodzić z inicjatywą
            zadzwoniłam do delikwenta i właśnie nam mija trzeci rok wspólnych
            zabaw ;)

            ale z drugiej strony... rzeczywiście jeśli traktuje się kogoś
            obcesowo dla zabawy, trudno potem dziwić się, że ten ktoś nie
            wykazuje zbytniego entuzjazmu do dalszych spotkań. no i imprezowe
            flirciki w ogóle nie są zbyt wiążące, nieprawdaż.
            • yoko0202 Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 15:18
              sumire napisała:

              > do mnie też jeden taki się nie odzywał. wbrew śmiesznemu
              > twierdzeniu, że kobietom nie wypada wychodzić z inicjatywą
              > zadzwoniłam do delikwenta i właśnie nam mija trzeci rok wspólnych
              > zabaw ;)

              dokładnie, czasami trzeba wziąć sprawę w swoje ręce (a czasami nawet
              dosłownie hehe:))))))

              > ale z drugiej strony... rzeczywiście jeśli traktuje się kogoś
              > obcesowo dla zabawy, trudno potem dziwić się, że ten ktoś nie
              > wykazuje zbytniego entuzjazmu do dalszych spotkań. no i imprezowe
              > flirciki w ogóle nie są zbyt wiążące, nieprawdaż.

              nie są, jasne, ale nigdy nie wiadomo co z tego wyjdzie, w końcu
              flircik w bibliotece czy w domu parafialnym też na początku nie musi
              być wiążący :)
      • kookardka Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 15:07
        Wyolbrzymiasz i usprawiedliwiasz ;) na szczęście ja już z tego
        wyrosłam ;)
        • yoko0202 Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 15:16
          moja droga, w moim starczym wieku ja już z niczego pewnie nie
          wyrosnę; gdybym jednakowoż czekała na balkonie na księcia na białym
          koniu plotąc warkocze, który zwalczy smoka, zdobędzie twierdzę a
          następnie będzie mnie cierpliwie i kulturalnie podchodził przez 15
          kolejnych randek, to bym pewnie od lat żyła w celibacie, a to mi
          bardzo nie pasuje, gdyż jestem zwierzęciem stadnym; zatem niech
          każdy robi jak uważa.
          • kookardka Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 15:25
            znów wyolbrzymiasz ... nic nie stoi na przeszkodzie, by łania czasem
            zza krzaczka się pokazała, ale nie może, tak jak w tym przypadku,
            iść do domku myśliwego i go na polowanie siłą wyciągać ;) jak facet
            nie zaczyna kontaktu to albo mazgaj, albo nie jest zainteresowany...
            i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej ;)
            • menk.a Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 15:28
              Ano właśnie. Kuś baba jędza, może się uda, ale to będzie stanowiło wyjątek.
              Reguły znamy.;)
            • sumire Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 15:42
              tych 'albo' jest całe mnóstwo. a czasy się zmieniły i facetów już
              niekoniecznie bawi szturmowanie wież, w których siedzą wyniosłe
              księżniczki.
              • menk.a Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 15:47
                Nikt nie mówi o zimnych księżniczkach siedzących na 42 pietrze krzywej wieży bez
                windy i ze smokiem u wrót. Panowie to też nie rycerze na rumakach.;)
                • silic Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 15:56
                  Ja jednak panie zachowują się jakby tego nie wiedziały.
              • kookardka Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 16:44
                sygnał pistacja dała wyraźny ... przecież ona przebawiła się z nim
                całą noc ... zasugerowała chęć spotkania ... uganianie się za
                facetem to dla mnie desperacja i nie interesują mnie inne "albo"...
                • sumire Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 19:34
                  a dlaczego desperacji? dlaczego facet uganiający się za kobietą nie jest
                  desperatem, a my tak namiętnie zabraniamy sobie przejmowania inicjatywy?
                  dajmy już spokój z tym, że pułapce nie wypada gonić myszy.
                  • kookardka Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 22:33
                    to nie jest kwestia tego czy wypada czy nie, nie o tym mowa ...
                    narzucanie się w takiej sytuacji to akt desperacji ... po prostu,
                    zainteresowany facet, facet a nie mazgaj,sam z siebie chce przejąć
                    inicjatyę, wie że to po jego stronie jest piłeczka ... no chyba, że
                    mazgaj i troczki od kaleson, wtedy biernie czeka, aż kobieta zadecyduje
                    za niego ... jak mamusia ... ja rozumiem, że są faceci, którzy
                    oczekują od kobiety, że to ona przejmie inicjatywę, bo tak niektórym
                    kobietom jest wygodniej i facetom też ... ale albo partner, albo synek,
                    który udaje prawdziwego faceta ... jeśli kobieta chce wiecznie popychać
                    i mobilizować, to jej wybór ... ale trudno w takim mazgaju znaleźć
                    prawdziweo mężczyznę ;)
                    • g.r.a.f.z.e.r.o Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 22:36
                      kookardka napisała:

                      > to nie jest kwestia tego czy wypada czy nie, nie o tym mowa ...
                      [...]
                      > i mobilizować, to jej wybór ... ale trudno w takim mazgaju znaleźć
                      > prawdziweo mężczyznę ;)

                      Kutwa, co za seksistowskie pierdoły.
                      • kookardka Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 22:41
                        ii tam pierdoły ... lata obserwacji ;)
                        • kookardka szkoda mi czasu na pierdoły ... 01.09.10, 22:49
                          krótko powiem, bo szkoda mi czasu na dyskusje ... chcesz to się
                          odezwij, może coś z tego będzie ... może facet potrzebuje zachęty,
                          bo może taki nieśmiały, mimo, że przez tę przebalowaną noc nieśmiały
                          nie był ... a może ma temat w nosie i zabawia inną laskę ... Twój
                          wybór, Twoje emocje, Twoja sprawa ... w sumie to co mnie to
                          obchodzi ...
                    • sumire Re: i znowu mamy sytuację 02.09.10, 07:09
                      to są stereotypy rodem z poradników o mężczyznach kochających zołzy i innych
                      podobnych, dzielących świat na dwie połówki, czarną i białą, i każących
                      traktować wszystkich przedstawicieli płci przeciwnej w jednakowy sposób.

                      no nadal nie rozumiem, dlaczego facet nie przejmujący inicjatywy to mazgaj, a
                      kobieta - wprost przeciwnie, dzielna i godna pochwał ;) luuudzie...
                      • kookardka Re: i znowu mamy sytuację 02.09.10, 10:47
                        nie wiem skąd wniosek, że kobieta ma być bierna i jej się to chwali ...
                        i chyba już mi się nie chce wnikać ... co mnie to wszystko obchodzi ...
            • yoko0202 Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 15:52
              kookardka napisała:

              > znów wyolbrzymiasz ... nic nie stoi na przeszkodzie, by łania
              czasem zza krzaczka się pokazała, ale nie może, tak jak w tym
              przypadku, iść do domku myśliwego i go na polowanie siłą wyciągać ;)

              oczywiście że na polowanie można z tegoż domku myśliwego wyciągnąć,
              kwestia w tym żeby nie dać się następnie tak od razu zestrzelić
              • kookardka Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 16:35
                Od razu ? widzisz, tu właśnie chodzi o to, że nigdy nie dajesz się
                zastrzelić ;)
                • yoko0202 Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 19:48
                  kookardka napisała:

                  > Od razu ? widzisz, tu właśnie chodzi o to, że nigdy nie dajesz się
                  > zastrzelić ;)

                  zEstrzelić. niby jedna literka a różnica ogromna; zestrzelić można
                  się kiedyś dać, nie można dać się zjeść.
                  • kookardka Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 22:25
                    no to tu się zgodzę ;)
          • pistacja12345 Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 15:25
            Hahaha Yoko jesteś super!


            Widzicie dziewczyny - impreza to ostatnie miejsce gdzie chciałabym poznać
            faceta. Ale czasami po prostu nie można się powstrzymać..
            • menk.a Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 15:31
              Dzwoń zatem. Ale opowiedz potem jak się skończyło.;)
              • asqe Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 15:42
                Ale przeciez ona juz zaproponowala 'spotkanie', on sie nie pojawil i
                od tego czasu sie nie odzywa. Ja bym w takiej sytuacji juz nie
                zadzwonila, nawet gdyby to po prostu byl znajomy czy znajoma. Ale
                moze to ja za bardzo pilnuje, ze sie nie wychylac z moja symaptia.
                Wedlug mnie ona mu pilke podala i teraz to moze czekac, ale nie
                musi, zeby odbil a nie rzucac w niego nastepna :)
                • g.r.a.f.z.e.r.o Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 15:47

                  > Ale przeciez ona juz zaproponowala 'spotkanie', on sie nie pojawil i
                  > od tego czasu sie nie odzywa.

                  Zaproponowała spotkanie? Powiedziała gdzie będzie wieczorem. To NIE jest wiążące
                  umówienie się. Pewnie że miłoby było gdyby pan przyleciał w podskokach, ale
                  życie nocne rządzi się własnymi prawami, i często z jednymi znajomymi się bawisz
                  a innym odmówisz.
                  • asqe Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 15:53
                    Nie chodzi o nie-przylatywanie w podskokach, tylko o to, ze ona juz
                    jakas inicjatywe wykazala, odezwala sie pierwsza a on zupelnie nic.
                    I nawet gdyby ten chlopak byl jakims cudem swiata to ja juz bym nie
                    zainicjowala zadnego z nim kontaktu. Ale ja jestem skromna,
                    niesmiala i wsydliwa :)
                    • g.r.a.f.z.e.r.o Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 16:01
                      asqe napisała:

                      > Nie chodzi o nie-przylatywanie w podskokach, tylko o to, ze ona juz
                      > jakas inicjatywe wykazala, odezwala sie pierwsza a on zupelnie nic.

                      NIE byli umówieni. Na zasadzie "wieczorem będę w..." to sie ze znajomymi na FB
                      można umawiać.

                      Zakładając że chłopak planował wyjscie na miasto ze znajomymi i trafił z nimi do
                      innego lokalu, to nie może ich opuścić i iść do innego bo laska napisała że "tam
                      będzie", bo wyjdzie na desperata.
                      A poza tym. Ona wyszła wcześnie, on mógł przyjść później i w jego oczach ona
                      wystawiła go do wiatru. I dlatego się nie odzywa. Honor mu nie pozwala.
                      Proste? No właśnie nie. A jak rowiązać niejasności. SKONATAKTOWAĆ SIĘ!
                      • asqe Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 16:21
                        Ale on odpisal, ze postara sie byc. I oczywiscie nie jest to wiazace
                        w zaden sposob, tym nie mniej uwazam, ze teraz kolej na jego ruch,
                        bo inaczej to ona wychodzi na natarczywa desperatke. I nie dlatego,
                        ze jest kobieta i dzwoni, tylko dlatego, ze znowu wychodzi z
                        inicjatywa pierwsza.
                        No trudno, zeby czekala na niego w tym pubie do usranej smierci, bo
                        on sie postara byc. Normalnie jesli ma sie ochote na kontakt z kims
                        to nastepnego dnia np wysyla sie wiadomosc, ze przepraszam, ze nie
                        dotarlem ... albo chyba bylem za pozno...
                        Dla mnie to jest oczywiste i tak samo oczywiste jest, ze kiedy facet
                        sie nie odzywa to robi to dlatego, ze nie ma ochoty. Ona juz
                        pokazala, ze ochote ma. Pilka jest na jego polu - ja bardzo takich
                        rzeczy pilnuje.
                        • g.r.a.f.z.e.r.o Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 16:31
                          asqe
                          > Dla mnie to jest oczywiste i tak samo oczywiste jest, ze kiedy facet
                          > sie nie odzywa to robi to dlatego, ze nie ma ochoty. Ona juz
                          > pokazala, ze ochote ma. Pilka jest na jego polu - ja bardzo takich
                          > rzeczy pilnuje.

                          Uh. To ciężko się z tobą chodzi :) Bo wystarczy jeden sygnał(podanie piłki)
                          przegapić(a może się zdarzyć) i nagle nastąpi kompletna cisza z Twojej strony bo
                          pilnujesz zasad gry...
                          Nie, ja podziękuję.
                          • asqe Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 16:47
                            Wcale nie trudno, naprawde :) Ale jak ktos jest takim ciamajda, ze
                            przegapi pilke... A moim zdaniem on jej nie przegapil tylko nie ma
                            ochoty na 'gre'.
                            Aha, i mozna pilke nawet przetrzymywac - nie obrazam sie.
                  • sumire Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 15:57
                    otóż to.
                    tego rodzaju komunikaty można wysyłać w nieskończoność i będą
                    trafiać w kosmos. 'gdybyś przypadkiem był w pobliżu, to może byś
                    ewentualnie wpadł' to żadne zaproszenie, żadna wiążąca propozycja.
                    • asqe Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 17:37
                      Masz racje, nie jest to zadna wiazaca propozycja, ale jednak jedna
                      ze stron bardzo wyraznie pokazuje, ze ma ochote na kontynuacje tej
                      znajomosci. i byc moze ona swoj rzut troche 'zmarnowala', ale pilki
                      juz w rece nie ma.
                      • sumire Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 19:44
                        nie jestem przekonana, czy dość wyraźnie. do osób prowadzących bujne życie
                        towarzyskie tego rodzaju propozycje przychodzą garściami co piątek, to po
                        pierwsze. po drugie, w komunikacji z mężczyznami trzeba sięgać po konkrety w
                        stylu 'chcę się z tobą zobaczyć, więc spotkajmy się tu i tu o tej i o tej', bo
                        inaczej człowiek w życiu nie doczeka się reakcji. a tak - w najgorszym przypadku
                        dostanie odpowiedź odmowną, ale przynajmniej będzie wiadomo.
                • menk.a Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 15:50
                  Asqe, i o to idzie ten bój. O te piłkę, która już jest na polu pana
                  zepsuł-mi-się-telefon. Koleżanka cały czas ma nadzieje, że pan nie zauważył tej
                  piłki, nie słyszał świstu lecącej piłki, może oślepł, może ogłuchł. W każdym
                  razie ma nadzieję, że to kwestia okoliczności a nie jego decyzji.
                  ;)
                  • kookardka Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 16:25
                    no więc właśnie ... jeśli facet jest zainteresowany, to on sobie tak
                    radary nastawi, że jedynie chęć wykonania gestu z jej strony juz
                    będzie impulsem do jego działania ... i nie mówimy tu o mazgajach
                    tylko facetach, którzy noszą portki ...
                  • pistacja12345 Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 18:58
                    Aż tak naiwna nie jestem.
                    Zdaję sobie sprawę doskonale, że jest to kwestia jego decyzji.
                    Ale nie rozumiem, jak taką radykalną decyzję można podjąć po 1 spotkaniu. Chyba
                    tylko w przypadku, że ktoś jest jakąś skończoną poczwarą, a nie sądze, żeby miał
                    aż takie zdanie o mnie:)
                    • asqe Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 19:04
                      Ale to wcale nie jest radykalna decyzja! Jesli ktos na mnie nie
                      zrobil bardzo duzego wrazenia przy pierwszym spotkaniu/poznaniu sie,
                      a niezwykle rzadko sie zdarza, ze zrobi, to nie mam najmniejszej
                      ochoty sie z nim wiecej spotykac i wcale nie musi byc poczwara.
                      Inna sprawa jest to, ze jak juz zrobi to niestety okazuje
                      sie 'popaprancem' :)
                    • kookardka Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 19:06
                      Może po prostu potrzebuje czasu, by znaleźć strzelbę ;)jak by nie było,
                      nie stukaj kopytkami w jego drzwi ;)poczekaj co będzie dalej i zajmij
                      się sobą ;) taka moja rada ;)
                    • menk.a Re: i znowu mamy sytuację 01.09.10, 19:36
                      Nie zdarzyło ci się po jednym spotkaniu stwierdzić, że na kolejne jednak nie
                      masz ochoty? Zwyczajnie nie wierzę.;)
      • silic Nie rób sobie jaj. 01.09.10, 15:58
        Naprawdę uważasz, że my, mężczyźni mamy jakieś prawa ? To bardzo śmiała teza,
        zwłaszcza tu.
        • yoko0202 Re: Nie rób sobie jaj. 01.09.10, 16:01
          toteż napisałam, że się narażę...
          już biegnę łeb popiołem posypać
          • etiene8912 Re: Nie rób sobie jaj. 01.09.10, 19:36
            na reszcie normalna kobieta :D
    • menk.a Re: Decydujące starcie:> 01.09.10, 15:52
      Co ci podpowiada intuicja? Doświadczenie? Co?:>:>
      • pistacja12345 Re: Decydujące starcie:> 01.09.10, 16:03
        Doświadczenie, instynkt samozachowawczy i...duma - podpowiadają mi NIE pisz!

        Coś, ale nie wiem co to jest - podpowiadają "może jednak"

        :)
        • potworski Re: Decydujące starcie:> 01.09.10, 16:23
          pistacja12345 napisała:

          > Coś, ale nie wiem co to jest - podpowiadają "może jednak"


          Ja ci podpowiem co to jest=zaczyna się na "ci" i kończy się na "a".
          Dla ułatwienia nie jest to ciupaga.
          • potworski Re: Decydujące starcie:> 01.09.10, 16:38
            Widzę, że dalej główkujesz, więc podpowiem więcej=nie jest to ciotka ani ciastolina.
            • grassant Re: Decydujące starcie:> 01.09.10, 22:54
              potworski napisał:

              > Widzę, że dalej główkujesz, więc podpowiem więcej=nie jest to
              ciotka ani ciastolina.

              cisza...ciąża? czy zwykła ciara, czy ciągota? nie, ciemnota.
        • kookardka Re: Decydujące starcie:> 01.09.10, 16:27
          Desperacja ?
        • menk.a Re: Decydujące starcie:> 01.09.10, 19:36
          pistacja12345 napisała:

          > Doświadczenie, instynkt samozachowawczy i...duma - podpowiadają mi NIE pisz!
          >
          > Coś, ale nie wiem co to jest - podpowiadają "może jednak"
          >
          > :)

          To nadzieja. Nieuzasadniona nadzieja.;)
    • yoko0202 bardzo interesujące statystyki 01.09.10, 19:23
      wszycy (nieliczni co prawda) obecni w tym wątku mężczyźni [oraz
      znikoma ilość kobiet] nie widzą w ogóle żadnego problemu w wykonaniu
      przez Ciebie telefonu do obiektu zainteresowań; o ile dobrze
      oblookałam, sytuacja podobna na FM.
      pytanie zasadnicze brzmi, czy chcesz postąpić zgodnie z ogólnie
      (niestety) przyjętymi archaicznymi kanonami i nie narazić się na
      potępienie i bycie postrzeganą jako desperatka (przez kobiety
      głównie, panowie chyba ani razu nie wyrazili takiej opinii), czyli
      nie zrobić nic, czy też spróbować zainteresować sobą być może
      fajnego faceta i zobaczyć czy coś może z tego wyjść.
      pod rozwagę.

      czyż nie większą desperacją będzie łaskawe odbieranie telefonów od
      nowego zakochanego pana, albo i nieodbieranie czasami, żeby sobie
      nie pomyślał że my tylko siedzimy i czekamy - tylko w takim celu
      coby się na 1000% upewnić, że mamy go już w garści, no bo sam
      przecież pierwszy dzwoni, i że na pewno on leży i dyszy powalony
      strzałą amora, a wtedy my możemy ewentualnie się trochę wysypać i
      powolutku zacząć pokazywać, że nam zależy... no żal po prostu.
      • lonely.stoner Re: bardzo interesujące statystyki 01.09.10, 22:03
        yoko0202: ale oni nie sa w zadnym zwiazku, on nie dal jej zadnego sygnalu ze
        chce sie spotkac, raczej jeden zignorowal.
        Ja z doswidczenia moge powiedziec ze faceci ktorym sie podobalam raczej takiego
        sygnalu nie przegapili, czasem jest tez tak ze facetowi jak sie podoba jakas
        kobieta (ale tak strasznie) to wlasnie on czeka pare dni zanim sie odezwie zeby
        nie wyjsc na jakiegos desperata. Jak by nie bylo - ja w tej konkretnej sytuacji
        bym juz to olala, zwlaszcza ze on chyba ma do niej jakis kontakt skoro ona sie
        do niego pierwsza odezwala??
      • kookardka Re: bardzo interesujące statystyki 01.09.10, 22:23
        przesadzasz ...
      • asqe Re: bardzo interesujące statystyki 01.09.10, 22:43
        A mnie moje doswiadczenie mowi co innego: nie tak dawno umowilam sie
        z 'nowym' chlopakiem, ze wpadnie do mnie po pracy, wyslalm mu
        wskazowki jak dotrzec i niby nie bylo to jakies bardzo
        zobowiazujace, ale zle sie czulam kiedy nie dotarl i nie odezwal sie
        przez prawie dwa dni. Potem zadzwonil i jakos tam sie wytlumaczyl i
        bardzo chcial sie spotkac, wiec ponowilam zaproszenie do mojego domu
        na przedmiesciach. On dotarl na miejsce, mialam go odebrac ze
        stacji, tylko ze ja bawilam sie ze znajomymi w centrum miasta. On
        wyslal smsa, ze juz jest, potem zadzwonil a ja ze zapomnialam, ze
        sie umowilismy i jestem w miescie. Przydarl z powrotem i kiedy w
        koncu sie spotkalismy pierwsze co powiedzial to: Jo, you are so cool!
        I do glowy by mi nie przyszlo dzwonic do niego i pytac, co sie stalo
        albo wyjsc z kolejna propozycja spotkania.
        I nie chodzi o narazenie sie na potepienie, a te 'kanony' wcale
        takie archaiczne nie sa (niestety).
    • six_a Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 22:17
      jajakzwykle nic nie zrozumiałam, jak można się całować bez macania?
      • g.r.a.f.z.e.r.o Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 22:30
        six_a napisała:

        > jajakzwykle nic nie zrozumiałam, jak można się całować bez macania?
        >

        Z wujkiem się nigdy nie całowałaś? :)
        • six_a Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 22:41
          no ostatnio na pogrzebie, nawet z paroma:)
          ale kobita chyba nie mówi o wujku.
          • g.r.a.f.z.e.r.o Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 22:44
            six_a napisała:

            > no ostatnio na pogrzebie, nawet z paroma:)
            > ale kobita chyba nie mówi o wujku.
            >

            No to zgaduje że miał w ręku piwo/drinki. Innej opcji nie widzę :P
            • six_a Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 22:52
              > No to zgaduje że miał w ręku piwo/drinki. Innej opcji nie widzę :P
              prosz, jaki specjalista od całowania bez macania mi się trafił:)
              • g.r.a.f.z.e.r.o Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 22:54
                > prosz, jaki specjalista od całowania bez macania mi się trafił:)
                >
                >

                I tak masz szczęście że usta od kufla odkleiłem :D
                • six_a Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 23:07
                  > I tak masz szczęście że usta od kufla odkleiłem :D
                  stukasz w klawiaturę językiem?
                  hmm
                  • pistacja12345 Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 23:23
                    No więc, dla żądnych szczegółów:
                    bez macania = nie zmacał mnie po cyckach, nie wsadził mi łapska w majtki i nie
                    powiedział: mała, chodźmy do mnie.
                    Można się całować i po prostu kogoś np. PRZYTULIĆ!
                    i tyle.
                    • six_a Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 23:25
                      miał łapska?
                      to może wilk był w przebraniu wujka?
    • ind-ja Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 22:47
      podaj wiecej szczegolow a znajdziemy chlopaka i rozmowimy sie z nim
    • kookardka Re: odzywać się czy nie - ja zołza czy on podrywa 01.09.10, 22:53
      krótko powiem, bo szkoda mi czasu na dyskusje ... chcesz to się
      odezwij, może coś z tego będzie ... może facet potrzebuje zachęty,
      bo może taki nieśmiały, mimo, że przez tę przebalowaną noc nieśmiały
      nie był ... a może ma temat w nosie i zabawia inną laskę ... Twój
      wybór, Twoje emocje, Twoja sprawa ... w sumie to co mnie to
      obchodzi ...

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka