notaluckygirl
07.11.11, 18:38
Mam 34 lata.
Jestem singielką od 7 lat. W tym czasie miałam kilka romansów, przelotnych znajomości bo inaczej tego nazwać nie można. A wcześniej 2 dłuższe związki, kilku letnie.
Jestem atrakcyjną fizycznie, intligentną, wykształconą, zaradną i niezależną kobietą.
I nie wiem czemu nie wychodzi mi z mężczyznami.
Zawsze czułam, że przyciągam nie tych facetów co potrzeba. Jak byłam młodsza to ciągle uganiali się za mną imprezowicze, nieodpowiedzialne wesołki, podrywacze. Dwaj dostali większą szansę, ale z kimś takim nie da się układać życia. Od kilku lat napotykam z kolei albo piotrusiów panów albo życiowe ofermy,niemoty. Bez stałej pracy, mieszkający z mamusią, bez prawa jazdy.
Mężczyźni, którzy mi się podobali nie interesowali się mną albo nie tak bardzo by się wiązać. Wiele razy płakałam, gdy moje często brzydsze czy głupsze koleżanki zabierały mi sprzed nosa fantastycznego, inteligentnego, odpowiedzialnego, skromnego, spokojnego mężczyznę.
Nie wiem co jest ze mną nie tak? Może wydaję się być kobietą doskonałą i te niedojdy chcą to wykorzystać? A może po prostu jestem księżniczką, która ma za wysokie wymagania? Ale dlaczego mam godzić się na ustępstwa?! Sama jestem ładna, wykształcona, nie wyobrażam sobie związać się z facetem bez matury. Lubię wysokich, przystojnych brunetów, ale cóż zdaję sobie sprawę że raczej takiego nie poznam.
Nie wiem gdzie znaleźć kogoś wartego uwagi.