prawda_we_mgle
19.12.20, 23:41
Czy warto być z kimś, kto ogólnie jest dla nas dobry, wyrozumiały, dość cierpliwy, nie zdradza... ale nie rozumie naszej duszy? Dla kogo nasze ważne wartości (prawda, uczciwość, szczerość, wolność słowa i wyborów) są mniej istotne, niż obrotność, spryt życiowy, uległość, dostosowanie się do potrzeb mężczyzny (poświęcenie się)... Dla kogo posiadanie własnego zdania przez kobietę to tylko przeszkoda w drodze do wspólnego szczęścia...
Kto uważa, że jesteś niewrażliwa i zbyt pyskata, ponieważ głośno wygłaszasz własną opinię, nie licząc się z opinią mężczyzny...
Czy kobieta zdoła przekonać mężczyznę 40-letniego, że jej "jakaś" osobowość jest więcej warta, niż osobowość uległej tajskiej kobiety łagodnie uśmiechającej się i przytakującej? Czy w ogóle powinna o to walczyć, by go do siebie przekonać?
Czy warto walczyć o mężczyznę, który nie widzi i nie docenia walorów naszej duszy, za które inny dałby się pokroić? Ale ten inny nie jest obiektem miłości kobiety... w tym cały problem...