camel_3d2
30.06.23, 07:44
Od 2 lat jestem w zwiazku z fajna kobieta. Ja mam syna (14), on ma corke (9). Fajnei sie dogadujemy, spedzamy sporo czasu razem. Mieszkamy osobno. Bo dosc ciezko byloby sie ukisisc w 4 w 3 pokojach. 14 latek i 9latka w jednym pokoju raczej niemozliwe. Zrezsta mlody by sie nie zgodzil na dzielenie pokoju. A ja sobie tez srednio wyobrazam przerobeinie kucnio salonu na sypialnie rodzicow, a dzieci w osobnych pokojach. Zreszta ona tez nie. Ale ostatnio wplada na pomysl. W zasadzie moze ok..ale jedna rzecz mnie bardzo w nicm "zaniepokoila"..niestety doszlo do dosc duzej dyskusji plus mega foch i od tygodnia nie rozmawiamy. Bo za kazdym razem temat wraca.
Otoz, mam 2 mieszkania i maly domek na wsi. Nie odzeidziczylem ich, tylko kupilem, splacilem kredyty itd. Juz dawno. Jedno mieszkanie wynajete jest. Zaproponowala, zebym sprzedal oba mieszkania i kupil jedno wieksze. Np 4 lub 5 pokoi. Pomysl calkiem ok. Ale.. i tu pojawilo sie spiecie. CHciala by zeby nowe mieszkanie bylo wspolne czyli na mnie i na nia. Ona nie posiada wlasnego i wynajmuje. Troche mnie zaskoczyla, bo oba mieszkania sa moje, zapracowalem na nie i raczej myslalem, ze odzeidzicy je moj syn. A tu nagle taka dosc dziwna propozycja. Wspolne mieszkani znaczy, ze polowe odziedziczylaby tez jej corka. Co jest dosc dziwne...No i polowa nalezalaby do niej.. Rozumem, ze chce zadbac o przszylosc corki, ale to dosc dziena propozycja...
Takie rozwiazanie wogole nei wchodzi w rachube. Powiedziala, ze syn przeciez dostanie jeszcze domek.. no i co w zwiazku z tym? Moja propozyja byla inna. Wynajme oba mieszkania i wynajmiemy jedno wspolne wieksze. Z jakiegos powodu to rozwiazanie jej sie nei podoba, No i nastala zima w zwiazku. Ja na 100% nie zgodze sie na wpisanie jej do ksiegi wieczystej jako wspolwlascicielki. Nawet po slubie nie ;) Ona nie zgadza sie na wynajete wieksze mieszkania, co mnie dziwi. Jest to rozsadne, bo w przypadku jesli zwiazek sie rozpadnie, nie ma problemow finansowych. Na szczescie nie bylo mowy o wspolnym dziecku :)