krzysieck
04.04.07, 09:08
Nazywam się Krzysiek mam 34 lata od 6 lat jestem szczęśliwym mężem, mamy z
żoną dwójkę dzieci i jesteśmy bardzo udanym i kochającym sie małżeństwem.
Wszystko byłoby ok i pewnie dla wielu moglibyśmy byc wzorem udanej rodziny.
Niestety jest jedno ale, które sprawia, że gdyby ludzie znali o nas prawdę
odwróciliby się od nas. Chodzi o to, że moja żona jest prostytutką. Co więcej
wcale mi jej zajęcie nie przeszkadza. Uważam, że to normalny zawód jak każdy
inny. Wcale też nie nie uważam żeby żona mnie zdradzała. Wiem, że kocha tylko
mnie a z innymi facetami uprawia tylko zwykły mechaniczny seks. Dla mnie to
żadna zdrada. Gdyby zdradzała mnie emocjonalnie to byłaby zdrada. W tym
wypadku to tylko jej praca. Inna sprawa, że żona ma bardzo duże potrzeby
seksualne i w tej pracy realizuje się także seksualnie. Jesteśmy normalna
rodziną żadna patologiczną, mamy dwójkę dzieci bardzo się kochamy a praca
żona w ogóle w tym nie przeszkadza. Dzięki jej pracy stać nas na życie na
odpowiednim poziomie bez zamartwiania się jak przeżyć od pierwszego do
pierwszego. Na pewno nie zgodziłbym się żeby żona tak pracowała gdyby było to
dla niej jakieś ciężkie psychicznie przeżycie ale jeżeli łączy przyjemne z
pożytecznym to dlaczego miałbym mieć cos przeciwko. Mam zaufanie do mojej
żony, wiem, że kocha tylko mnie, staram się pielęgnować nasz związek, naszą
miłość tak żebyśmy nigdy sobą się nie znudzili. Poza tym moja żona starannie
oddziela sprawy zawodowe od prywatnych a seks od uczuć. Dzięki temu może
pracować jako prostytutka a jednocześnie być kochająca żona i matką. Dla niej
seks to praca, zwykła czynność fizjologiczna bez emocji bez uczuć, czysta
fizyczność, danie upustu swoim popędom. Gdyby temu towarzyszyły jakieś
uczucia byłbym zazdrosny ale wiem, że tak nie jest. Wydaje mi się nawet, że
to, że jest prostytutka wzmocniło nasz związek i uświadomiło nam obojgu że
nie potrafimy bez siebie żyć. Jeśli chodzi o dzieci to nic nie wiedzą, myślą,
że mama pracuje w biurze, rodzina tez nic nie wie i nie zamierzamy im mówić.
Niestety nasze społeczeństwo jest jeszcze bardzo pruderyjne i pewnie nie
zrozumieliby nas tylko potępili i uznali za jakichś dewiantów. Nie chcę od
was żadnych rad ani pouczeń. Nie oczekuję też pochwał jakim to jesteśmy
wyzwolonym i nowoczesnym małżeństwem. Założyłem ten wątek ponieważ na co
dzień musimy żyć w kłamstwie, musimy to ukrywać przed rodziną, znajomymi,
przyjaciółmi i to ciągłe ukrywanie się jest bardzo męczące i frustrujące
dlatego miałem potrzebę żeby komuś opowiedzieć o swoim życiu.