mimozajka
28.11.07, 11:29
Jeden z watków na tym forum nasunął mi pomysł na ten watek: ciekawe,
który z Waszych byłych/obecnych jest najwięszą żyłą? I jak myślicie,
czy z facetem - dusigroszem da sie wytrzymać?
Na pierwszy ogien - mój (szczęśliwie juz :) ex:
* Nigdy, jesli bylismy np Centrum handlowym i poszliśmy cos zjeśc,
nie kupił sobie niczego do picia, tylko wypijał małemu (pytajac co
chwilę: "dobre?" i chlus, potrafił tak i pół butelki)
* w markecie potrafił zauważyć, że serek podrożał o ... 6 groszy ;)
* nigdy nie parkował na parkingu płatnym. Kiedyś, zamiast zostawić
samochód w Złotych Tarasach i prześć po znajomych na Centralny,
zaparkowaliśmy aż na Kruczej, koło Smyka... I razem z wózkiem z
dzieckiem, po wszystkich przejściach podziemnych... :) kto zna
troszke te okolice Warszawy, wie, o czym mówię :)
* Za Chiny do mnie nie zadzwonił, tylko puszczał sygnał (bo ja
miałam po 20 w TPSA darmowe rozmowy)
* wracamy z imprezy, idziemy z grupka znajomych, godzina ok 3 nad
ranem. Ex na widok bilbordu stojacego na ulicy: "o, w Realu będą
arbuzy po (nie pamietam juz dokładnie, ale dajmy że) 99gr...
* "Dobrze, że idzie jesień, będzie można zacząć jeśc owoce. Co
prawda, jabłka kosztują jeszcze aż 3,5zł..." [tekst oryginalny]
* kupiłam sok dla małego za 4,8 i dostałam op...prz, że nie wybrałam
tego za 2 zł z kawałkiem. Usłyszałam: "uwielbiam takie podejście,
jak masz za dużo pieniedzy, to rozrzucaj je na prawo i lewo" (dodam,
że płaciłam SWOIMI pieniędzmi, zarobionymi przez MNIE:))))
uff, co ja w nim widziałam ?????? ;)