Dodaj do ulubionych

ja to przezywam dramat-otylosc

19.06.09, 04:29
dziewczyny,wiedzcie ze moze byc gorzej.mam 130 kg wagi i dola.
Obserwuj wątek
    • naparstnica_purpurowa Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 07:33
      eli-1980 napisała:

      > dziewczyny,wiedzcie ze moze byc gorzej.mam 130 kg wagi i dola.

      A co na to lekarz pierwszego kontaktu?
      Może przyczyną jest problem z tarczycą, policystyczne jajniki etc?
      Na pewno powinnaś zapisać się na basen,żby się intensywnie ruszać,
      nie obciążając stawów i kręgosłupa, jesc racjonalnie (warzywa,
      owoce, sery,tłuste ryby, dużo tłustej oliwy, raz dziennie tran).

      Od dołowania się waga nie spadnie...powodzenia!
      • praktyk71 Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 08:39
        wszystko poprawnie - z wyjątkiem sera. Zapomnij o serze!
        Kilka orzechów dziennie - zamiast.
        • naparstnica_purpurowa Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 08:50
          praktyk71 napisał:

          > wszystko poprawnie - z wyjątkiem sera. Zapomnij o serze!
          > Kilka orzechów dziennie - zamiast.

          E tam...jak się nie je frytek i napoi gazowanych nie pije, nie
          grzeszy zakąskami, to można jesć ser.
          Np. plastry bakłażana zapiekane z mozarellą i pomidorem, polane
          oliwą i posypane ziołami, to swietna, sycąca kolacja.
          Orzechy też są bardzo ok. Pasują do wszystkiego, nawet mieś i
          sałatek.
          Moim zdaniem nie ma co obie robić drastycznej diety odchudzającej,
          tylko zmienić nawyki zywieniowe.

          Sękw tym,że nie wiemy, co jest przyczyna otyłości autorki wątku.
          Przypuszczam,ze nie samo jedzenie.
          • mary_an Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 10:33
            > Np. plastry bakłażana zapiekane z mozarellą i pomidorem, polane
            > oliwą i posypane ziołami, to swietna, sycąca kolacja.

            A jak to sie dokladnie robi? Wlasnie szukam pomyslu na lunch i ide zaraz do
            sklepu na zakupy, moze bym sobie takie cos upiekla :)))) Ze niby kroje baklazana
            w plastry, a do tego taka mozarella okragla z woreczka pokrojona? I pokrojony
            pomidor na to? A jakie ziola bo mieszkam w akademiku i tu nie ma zadnych
            przypraw, ale moge cos kupic, moze ziola prowansalskie?
            • naparstnica_purpurowa Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 17:06
              mary_an napisała:

              > > Np. plastry bakłażana zapiekane z mozarellą i pomidorem, polane
              > > oliwą i posypane ziołami, to swietna, sycąca kolacja.
              >
              > A jak to sie dokladnie robi? Wlasnie szukam pomyslu na lunch

              Robisz lunche? Mmmmm...nigdy nie jadłam lunchu ;_)

              > Ze niby kroje baklazana
              > w plastry, a do tego taka mozarella okragla z woreczka pokrojona?
              I pokrojony
              > pomidor na to?

              Tak. Plasterki (dośc cienkie)solisz, możesz skropić oliwą, okładasz
              pomidorem i sypiesz tymiankiem świeżym lub z torebki. Może być
              oregano (świeże lub z torebki)albo cokolwiek (nawet przyprawa do
              pieczonego mięsa lub mieszanka ziół sałatkowych/prowansalskich/na
              grilla.
              Smacznego.
              P.S. To nie sezon a na bakłażany, więc możesz zastąpić cukinią.
              • mary_an Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 17:09
                Hehe napisalas w tym samym momencie co ja :) Dzieki, mam akurat i tymianek i
                oregano. W klepie kupilam worek kalmarow w promocji i to byl lunch, ale na
                kolacje pieke baklazana :)

                Mieszkam w Holandii i tu jest przez caly rok sezon na wszystko, tzn. przez caly
                rok wszystkie mozliwe warzywa i owoce sa w sklepach, chociaz sa zwykle ohydne i
                smakuja jak papier, ale to juz inna sprawa.

                Lunch to dla mnie taki maly obiad i wymowka, zeby zjesc duza kolacje, bo obiadu
                + kolacji nie wypada, ale lunch + kolacja juz sa ok :)))
                • naparstnica_purpurowa Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 17:19
                  mary_an napisała:

                  > Mieszkam w Holandii i tu jest przez caly rok sezon na wszystko,
                  tzn. przez caly
                  > rok wszystkie mozliwe warzywa i owoce sa w sklepach, chociaz sa
                  zwykle ohydne i
                  > smakuja jak papier,

                  To Ci złośliwie napiszę,że na moim osiedlowym targowisku są ( o
                  dziwo!) pachnące pomidory, 6 rodzajów sałat brudnych od ziemi, fajna
                  rzodkiew, która chrupie w zębach i czasami jest robaczywa, 2 rodzaje
                  rukoli w pęczkach wprost z ogrodu, takież tyminaki,młody czosnek,
                  pęki oregano,bazylii, cząbru i szczypioru czosnkowego i wszystkiego,
                  co pachnie i jest zielone. Oraz naręcza kwitnącej lawendy, jak ktoś
                  lubi rzucić do szafy.
                  I ogórki małosolne:)
                  I pachnące truskawki.
                  I czeresnie.
                  Ale bakłażany wcięło na amen.
                  • mary_an Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 17:24
                    Hehe ale ja sie stad wyprowadzam we wtorek akurat :) W wakacje bede w Polsce, po
                    raz pierwszy od 6 lat i po raz pierwszy od 6 lat wreszcie sie najem
                    niepapierowych warzyw i owocow :)))))
                    Pomidory tutaj sa okropne, chyba ze pojade na rowerze do sklepu tureckiego 4km
                    dalej, ale zwykle mi sie nie chce. Rukola jest z plastikowego worka, ale smakuje
                    ok. Czosnek tylko chinski, co nie kupie to sie po tygodniu psuje i caly musze
                    wyrzucic, nie ma smaku. Truskawki okropne, przestalam tu w ogole jesc. A
                    czeresnie - malutkie pudeleczko kosztuje 3 Euro, malusienkie pudeleczko jezyn
                    2,50 ehhhhhh Nie wiem skad oni to w ogole biora, ale praktycznie jak tu jestem
                    to jem o polowe mniej warzyw i owocow niz normalnie.

                    Tylko napisalas o tym dobrym jedzonku to od razu mi sie humor poprawil i tym
                    chetniej sie pakuje i szykuje do przeprowadzki :)
                    • naparstnica_purpurowa Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 17:30
                      mary_an napisała:

                      > Hehe ale ja sie stad wyprowadzam we wtorek akurat :) W wakacje
                      bede w Polsce,


                      No to wracaj prędko, bo już jest młoda fasolka szparagowa i bób!:)
                      • mary_an Dziekuje!!!! 20.06.09, 12:26
                        Bardzo pyszne danie, wlasnie zjadlam :)) Jako pozne sniadanie/wczesny obiad
                        (brunch? :) i jest pyyyyyyyszne nie wiem jak moglam zyc tyle lat w
                        nieswiadomosci nie znajac tego dania! Bede czesciej robila, chociaz pewnie jak
                        wroce do Polski to nie bedzie sezonu na baklazana, ale moze jeszcze zrobie raz
                        przed wyjazdem tutaj, gdzie jest zawsze sezon na wszystko :)))))
            • mary_an Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 17:07
              Kupilam baklazana, pomidory, mozarelle i oliwe, co dalej? :)))
      • asdfcxz Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 17:06
        Eli - nie słuchaj wrednych bab. Jeśli chcesz schudnąć, musisz
        drastycznie ograniczyć tłuszcz (i cukier). Nie piszę "wykluczyć" bo
        odrobine tłuszczu trzeba sobie dostarczyć, ale na czas odchudzania
        wybij sobie z głowy zapiekane dania, duzo oliwy i wszelkie tłuste
        potrawy. Zwłaszcza na kolację.
        • naparstnica_purpurowa Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 17:26
          asdfcxz napisała:

          >na czas odchudzania
          > wybij sobie z głowy zapiekane dania, duzo oliwy i wszelkie tłuste
          > potrawy. Zwłaszcza na kolację.

          Co nie jest prawdą. Mój mąż schudł 10 kilo przez rok, żrąc wielkie
          michy greckiej sałatki z fetą, zalanej dużą ilością oliwy (jak to
          leją Grecy- aż pływa). Jedliśmy też ( i jadamy) dania zapiekane z
          oliwą i serami. Jemy ziemniaki (w mundurkach, bez sosów)i generalnie
          nie cudujemy, bo jedzenie ma być przyjemne.Wina też sobie nie
          załujemy.
          Kolacja o 22.00, bo inaczej płaczę z głodu i nie mogę zasnąć.

          Wystarczy nie pić piwa, słodkich napojów, nie opychać się białym
          pieczywem, chipsami, ograniczyć majonez i słodycze, jeść dużo zup i
          kasz, pieczone mięsa. I np. zapisać się na basen.
          Dodam,że ten ubytek 10kg jest trwały, mimo,że mąż zgrzeszy czasem
          pizzą, ciachem czy świątecznym obżarstwem.
          • asdfcxz Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 17:40
            Może mężczyźni maja inną przemianę materii, a na pewno inną
            gospodarke hormonalną i inny sposób odkładania tłuszczu/ zużywania
            jego zapasów. Mnie zdarzało sie czasem przytyć 1 - 2 kg i wiem, że
            nigdy bym ich nie zrzuciła, gdybym jadła wieczorem coś kalorycznego.
            Sałatki - tak, warzyw - do woli, bez tłuszczu, bez sera, bez
            chleba. "Żarcie" nie metodą odchudzania.
            • naparstnica_purpurowa Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 17:54
              asdfcxz napisała:

              > Może mężczyźni maja inną przemianę materii, a na pewno inną
              > gospodarke hormonalną i inny sposób odkładania tłuszczu

              No mój mąż raczej ma skłonnośc do tycia.

              > Sałatki - tak, warzyw - do woli, bez tłuszczu, bez sera, bez
              > chleba. "Żarcie" nie metodą odchudzania.

              Ale człowiek nie powinien chodzić głodny. Nie da się żyć wodą
              mineralną, herbatkami ziołowymi, owocami, sałatkami, mięsem z indyka
              i kurczaka + chlebem Wasa.
              Człowiek potrzebuje tłuszczów (tłuste ryby, oliwa,
              oleje,wysokokaloryczne orzechy i nasiona), bo w tłuszczach
              rozpuszcza się częśc witamin, tłuszcze dostarczają kwasów omega,
              wpływają na gospodarkę hormonalną i przemianę materii. Wapnia
              dostaczają mleko, sery, jogurty. Cukry to kasze, ziemniaki, warzywa.
              Nie uznaję odchudzania jako "akcji" na miesiąc czy dwa.
              Nawyki żywieniowe lepiej zmienić na stałe.

              Co do późnego jedzenia, to czytałam,że pora kolacji nie ma
              znaczenia. Francuzi rano jedzą tłustego croissanta z kawą, wieczorem
              jedzą długą, późną kolację jako głowny posiłek i uchodzą za
              najzdrowszych w Europie. Mają chyba najniższy odsetek osób z nadwagą.
              • asdfcxz Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 18:07
                naparstnica_purpurowa napisała:

                > asdfcxz napisała:
                >
                > > Może mężczyźni maja inną przemianę materii, a na pewno inną
                > > gospodarke hormonalną i inny sposób odkładania tłuszczu
                >
                > No mój mąż raczej ma skłonnośc do tycia.
                >
                > > Sałatki - tak, warzyw - do woli, bez tłuszczu, bez sera, bez
                > > chleba. "Żarcie" nie metodą odchudzania.
                >
                > Ale człowiek nie powinien chodzić głodny. Nie da się żyć wodą
                > mineralną, herbatkami ziołowymi, owocami, sałatkami, mięsem z
                indyka
                > i kurczaka + chlebem Wasa.
                > Człowiek potrzebuje tłuszczów (tłuste ryby, oliwa,
                > oleje,wysokokaloryczne orzechy i nasiona), bo w tłuszczach
                > rozpuszcza się częśc witamin, tłuszcze dostarczają kwasów omega,
                > wpływają na gospodarkę hormonalną i przemianę materii. Wapnia
                > dostaczają mleko, sery, jogurty. Cukry to kasze, ziemniaki,
                warzywa.
                > Nie uznaję odchudzania jako "akcji" na miesiąc czy dwa.
                > Nawyki żywieniowe lepiej zmienić na stałe.
                >
                > Co do późnego jedzenia, to czytałam,że pora kolacji nie ma
                > znaczenia. Francuzi rano jedzą tłustego croissanta z kawą,
                wieczorem
                > jedzą długą, późną kolację jako głowny posiłek i uchodzą za
                > najzdrowszych w Europie. Mają chyba najniższy odsetek osób z
                nadwagą.
                >


                Ależ pani może odzywiać sie jak pani chce i jeść o kazdej porze dnia
                i nocy, mnie to nie interesuje. Ale nieładnie tak serwować złe rady
                osobie, która ma poważną nadwagę. Jasne że nie zgubi jej w ciągu 2
                miesięcy i że musi zmienić nawyki żywieniowe. Bez tego dziewczyna
                nic nie zdziała. A głód jest naturalnym zjawiskiem w naturze, za to
                zaspokajanie apetytu zawsze kiedy nam sie chce żreć, jest czymś
                nienaturalnym i niezdrowym.
                • naparstnica_purpurowa Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 18:15
                  asdfcxz napisała:

                  > Ależ pani może odzywiać sie jak pani chce i jeść o kazdej porze
                  dnia
                  > i nocy, mnie to nie interesuje.

                  Dziewczyno, to jest chamski ton. Podobnie, jak nazwanie mnie "wredną
                  babą" w którejś z poprzednich odpowiedzi.

                  > Ale nieładnie tak serwować złe rady
                  > osobie, która ma poważną nadwagę.

                  Zaserwowałam jej najlepszą radę, jak tylko napisała o swoim
                  problemie - żeby poszła do lekarza.
                  Potem napisałam opowiastkę "z życia wziętą", o tym, jak schudł mój
                  mąż. Miał za wysoki poziom cukru i "złego" cholesterolu,a przy
                  diecie z fetą, oliwą i górami sałatek, jest szczuplejszy i ma
                  doskonałe wyniki. Więc to nie są "złe rady".

                  Ale dla mnie EOT, bo nie dyskutuję z osobą, która jest po prostu
                  niemiła.
                  • asdfcxz Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 18:17
                    To świetnie, bo ja właśnie wychodzę. Żegnam niemile.
    • just-for-fun Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 08:36
      Eli - próbuj zdiagnozować problem. Czy faktycznie jest za dużo,
      słodycze i niezdrowo czy jesteś na coś chora, może to problem z
      tarczycą, a może przestałaś palić papierosy, to też sprawia, że
      człowiek tyje. A jak juz określisz co jest przyczyną spróbuj to
      zmienić. Zapisz się na ćwiczenia, może basen, zmień nawyki
      żywieniowe.
      Odrobina silnej woli, trochę chęci i starań i może uda sie coś z tym
      zrobić.
      Powodzenia!
    • mary_an Balon zoladkowy 19.06.09, 09:12
      Moja lekarka wszystkim mocno otylym poleca, twierdzi, ze to teraz najszybsza,
      najnowoczesniejsza i najskuteczniejsza metoda, zeby schudnac bardzo duzo. Jedna
      znajoma sobie zalozyla i schudla o polowe. Wyglada teraz jak nie-ona, po prostu
      bylam w szoku, ale naprawde sie da. To jest bezoperacyjne, wrzucaja ci przez
      gardlo balona do zoladka i przez to, ze zoladek jest pelen nie czujesz glodu i
      nie mozna duzo jesc. Z czasem spuszczaja powoli wode z balona, zeby zoladek sie
      kurczyl i zeby nie bylo efektu jojo.

      odchudzamy.sie.pl/cms/index.php?option=com_content&task=view&id=47&Itemid=36
      • mareczekk77 Re: Balon zoladkowy 19.06.09, 09:50
        Ten balon to niezły pomysł jest, myślałem że to chirurgicznie się tylko robi a
        tu proszę, rewelacja. 130kg Chryste, musisz się leczyć dziewczyno, przecież Ci
        wysiądzie lada moment wszystko w organiźmie a wyglądasz pewnie jak monstrum, bez
        obrazy ale ludzie na ulicy śmieją się z grubasów, robią im fotki, koszmar.
        • mary_an Re: Balon zoladkowy 19.06.09, 10:06
          No, ale do tego trzeba byc twardym. Pamietam, ze jak moja znajoma miala, to nie
          miescilo jej sie wiecej w zoladku niz pol szklanki wody na raz - potem miala
          odruch wymiotny. Zadnych napojow gazowanych nie mogla pic, bo znowu to samo. Nie
          wypijesz sobie puszki piwa tak po prostu.

          Na sniadanie pol jogurtu. Jak sie troche strawi kromeczka ciemnego chleba z
          szynka i ogorkiem. Jak sie po godzinie zrobi troche wiecej miejsca, mozna sie
          troche napic. Na obiad kawaleczek miesa i surowka. Musiala bardzo pilnowac
          diety, jesc czesto ale malutko - czyli tak, jak jest zalecane przy dietach.

          Chyba jak wsadzaja tego balona to tez od razu ustalaja diete, na pewno z balonem
          latwiej, bo nie ma sie uczucia glodu i po prostu nie mozna sie obzerac sila
          rzeczy, ale mysle ze do podjecia takiej decyzji trzeba byc naprawde bardzo
          zmotywowanym do schudniecia. Bo czy to jakies przyjecie, czy sie akurat
          przechodzi kolo kebabu i tak ladnie pachnie to nie mozna sobie zrobic dnia
          "wolnego" od diety, balon jest caly czas w srodku i obzarstwo jest po prostu
          niemozliwe.
          • mareczekk77 Re: Balon zoladkowy 19.06.09, 10:09
            Jak się waży tyle co autorka postu, to warto zrobić po prostu wszystko co się da
            by zbić tą wagę co najmniej o te 40kg chociaż, a tu jest przyjemnie bo człowiek
            jest ciągle najedzony. Chyba ja sobie bym też taki balon zainstalował w brzusiu :)
            • mary_an Re: Balon zoladkowy 19.06.09, 10:30
              Podobno w USA mozna sobie zainstalowac w brzusiu tasiemca, wtedy mozna duzo jesc
              a tasiemiec to przerabia na swoja wlasna mase ciala. Ja bym chyba umarla z
              obrzydzenia, ale czego to ludzie nie zrobia, zeby schudnac a przy tym duzo jesc.
              • mareczekk77 Re: Balon zoladkowy 19.06.09, 10:46
                Pierwsze słyszę o tasiemcu, przecież to pasożyt jest który toksynami swemi
                zatruwa żywicielki organizm :) czego to ludzie nie wymyślą :)
                • mary_an Re: Balon zoladkowy 19.06.09, 10:56
                  Nawet zerknelam na google:

                  wormtherapy.com/products.html
                  $1299 za jednego tasiemca, polecaja 3 rozne robaki, ktore gniezdza sie w 3
                  roznych miejscach przewodu pokarmowego, zeby osiagnac najwieksza skutecznosc.
                  • mary_an Re: Balon zoladkowy 19.06.09, 10:58
                    A nie to akurat nie do odchudzania te robaki, ale mialam jakas strone, gdzie
                    wlasnie mozna kupic tabletki z jajami tasiemca. I wlasnie polecaja rozne
                    rodzaje, nie tylko jednego :)) blee
                • ziemia.ognista Re: Balon zoladkowy 19.06.09, 17:17
                  mareczekk77 napisał:

                  > Pierwsze słyszę o tasiemcu, przecież to pasożyt jest który toksynami swemi
                  > zatruwa żywicielki organizm :) czego to ludzie nie wymyślą :)

                  Jakimi toksynami? Może najpierw się doucz, a potem wypowiadaj.
        • naparstnica_purpurowa Re: Balon zoladkowy 19.06.09, 17:10
          mareczekk77 napisał:

          > ludzie na ulicy śmieją się z grubasów, robią im fotki, koszmar.

          W jakim kraju mieszkasz?
          W Polsce jest dużo chamstwa, ale nigdy nie widziałam,żeby ktoś się
          bezczelnie gapił na osobę z nadwagą, robił głupie uwagi lub
          fotografował(!).
          Zszokowałeś mnie.
      • 0riana Re: Balon zoladkowy 19.06.09, 18:32
        Nie wiem czy ten balon to to samo co opaska w ponizyszym watku, tak czy inaczej
        lektura warta uwagi osoby otylej:
        forum.gazeta.pl/forum/w,16,54723392,54723392,Apetyt_na_linie_czyli_.html
        • mary_an Re: Balon zoladkowy 19.06.09, 20:30
          Popatrzylam:

          www.otylosc.org/old/page.php?id=35
          Opaska to metoda chirurgiczna, czyli musza zalozyc ja z zewnatrz na zoladek.
          Czyli potrzebna jest operacja, a to juz malo przyjemna sprawa. Natomiast balon
          wsadzaja przez gardlo na zywca, chyba ze znieczuleniem miejscowym, potem
          napelniaja sola fizjologiczna. Jak balon peknie to nic sie nie stanie, wiec
          generalnie jest to chyba o wiele bezpieczniejsza metoda. Wiadomo, przy
          endoskopii (tak to sie chyba nazywa??) zawsze jest jakies male ryzyko, ze cos
          sie uszkodzi, ale chyba o wiele mniejsze, niz ze cos pojdzie nie tak przy
          operacji w narkozie. Szczegolnie, ze endoskopia zoladka to dosyc rutynowy
          zabieg, o wiele czestszy niz operacje.

          Najlepiej - oddsysanie tluszczu i potem od razu balon. Tak przynajmniej moja
          znajoma na dobre stracila 50kg.
          • mareczekk77 Re: Balon zoladkowy 20.06.09, 00:35
            Endoskopia dla większości jest bezbolesna, jedyne co tam nie pasi to odruch
            wymiotny ale likwidują go pryskając specjalnym żelem, ale to nic w porównaniu np
            do kolonoskopii którą ja przechodziłem :)

            To jest w ogóle genialne, mało się je, człowiek zawsze najedzony, i się chudnie
            jak z płatka :)
    • havana28 Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 09:24
      a co my, ludzie z netu możemy dla Ciebie zrobić? pójść za Ciebie na siłownie i żreć marchewki?

      osobiście nie rozumiem jak można sie bylo doprowadzić do takiego stanu
      • mary_an Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 09:59
        >
        > osobiście nie rozumiem jak można sie bylo doprowadzić do takiego stanu


        Moje dwie znajome, ktore w takim stanie byly, ale z tym bardzo walczyly i udalo
        im sie schudnac zawdzieczaly to wlasnej mamie i babci. Jednej mama zabraniala w
        ogole sie ruszac, bo zrobi sobie krzywsde, wpychala w nia od 6 rano
        niewiarygodne ilosci jedzenia i to takiego naprawde kalorycznego. Nasze mamy
        byly kolezankami i jak sie gdzies spotykaly, to ja ganialam po placu zabaw z
        wywieszonym jezorem, druga mama bez przerwy karmila swoja coreczke jakimis
        tlustymi swinstwami, nie pozwalala jej sie bawic, "bo spadniesz i zrobisz sobie
        krzywde". Dziewczyna w wieku 15 lat wazyla chyba ponad 100 kilo, ja wtedy z 45.
        Taki sam wzrost. Teraz bardzo schudla, ale to byla dla niej katorga - gdzie tu
        jej wina, ze mama ja do czegos takiego doprowadzila?

        Druga opowiadala, ze ja babcia karmila jakas mieszanka o ile pamietam z
        pokruszonej bulki, smietany i cukru, to wszystko utarte razem i wpychane na sile
        przez 24h na dobe do dzioba. Wszystko tluste i niezdrowe, dziewczyna wychowywala
        sie na wsi i takie tam byly praktyki. Ona wlasnie sobie wsadzila balona i
        zoladka i miala odsysanie tluszczu, bo tez miala przez swoja wage depresje. Ale
        jej winy tez w tym nie bylo za grosz.

        Bardzo podziwiam obydwie, ze pomimo krzywdy, jaka rodzice im wyrzadzili,
        potrafily byc na tyle twarde, zeby schudnac po 50 kg. Nie wiem, czy ja bym tak
        potrafila. Ja jako dziecko latalam z kolezankami po podworku od rana do
        wieczoran lazilam po drzewach zwykle nic nie jedzac przez pol dnia, bo nie
        mialam na to czasu i nawet mnie ze szkoly chcieli wysylac na dozywianie, taka
        bylam przerazliwie chuda jako dziecko. Ale potem sie wyrownalo, ja dobilam 5kg
        wzwyz do mojej zdrowej wagi, dziewczyny musialy stracic po 50kilo, zeby wazyc
        tyle co ja.
    • magnolia_liliflora Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 09:49
      Coś mi się wydaje, że doła miałaś najpierw. chciałaś go zasypać jedzeniem, ale
      dół i tak dał znać o sobie.
      Nawet dziewczyny które mają skłonność do otyłości z powodu sławnych ostatnio
      genów, choroby, leków, mogą w dużej mierze kontrolować swoją wagę.
      Lekarza ci trzeba, specjalisty. Jeżeli nie masz siły, ktoś musi ci pomóc nawet w
      znalezieniu takiego i w dotarciu na konsultację.
      • martola80 Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 11:00
        hmm, rozumiem cię, że możesz sie czasem źle z tym czuć. Pewnie nie jest łatwo.
        Wiesz, na Twoim miejscu postarałabym się zawalczyć o swoje dobre
        samopoczucie.obudź w sobie ducha wojownika!
        Masz net, poszukaj więc jakiegoś klubu ludzi otyłych u siebie w mieście, gdzieś
        w poblizu. W kupie zawsze raźniej. Raźniej się odchudzać i łatwiej siebie
        zaakceptować. Poszukaj ludzi mających podobny problem.
        Poszukaj jakiegoś psychologa. Zajmij się psychiką.
        Poradziłabym ci też kupić sobie kasete Ewy Foley z afirmacjami na temat
        idealnego ciała. To pozwoli ci poruszyć utarte wzorce myślenia o sobie, które
        mogą być dużą przeszkodą.
        Zacznij coś robić aby mieć zdrowsze ciało. Chodz na spacery albo zapisz sie do
        klubu fitness na nordic walking. Może lekarz przepisze ci jakiś środek na
        odchudzanie. Na gazecie jest forum o "meridzie" - tabletkach na
        odchudzanie-zajrzyj tam i przemyśl czy to dla ciebie.
        I najważniejsze-zrób coś-cokolwiek-skorzystaj z dobrych rad!
        Powodzenia!
    • mrs.solis Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 16:58
      Jak masz dola to zjedz tabliczke czekolady i pusc sobie jakis film.
      Waga bedzie ta sama,ale przynajmniej dola nie bedziesz miala.
    • lollec 150 19.06.09, 17:58
      Tyle ważę.
    • angelina25 Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 18:45
      Ja przy wzroscie 170 waze 56 i jestem super laseczka ;) Gdyby przybylo mi 5 kg,
      to juz bym zaczela sie martwic i wzielabym sie za siebie. Dlaczego niektorzy
      czekaja, az osiagna 90, 10 czy 130 kg?
      • naparstnica_purpurowa Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 19:04
        angelina25 napisała:

        > Ja przy wzroscie 170 waze 56 i jestem super laseczka ;)

        Gratulacje.

        > Gdyby przybylo mi 5 kg,
        > to juz bym zaczela sie martwic i wzielabym sie za siebie.

        No to własnie ja ważę 60kg przy 170 wzrostu. Jak czasem schudnę, to
        wyglądam jak smutne zombie i wszyscy pytają, czy jestem chora.

        > Dlaczego niektorzy
        > czekaja, az osiagna 90, 10 czy 130 kg?

        Może jedzą, bo jedzenie kompensuje im stres? Może puchną po
        kuracjach sterydowych/innych? Może mają kłopot z tarczycą (nawet
        leczona nie gwarantuje odrazu dobrej wagi), może mają
        niezdiagnozowane PCO?
        Nie obraź się, ale nie kazda nadwaga to efekt żarcia przed
        telewizorem pudeł pizzy i popijania jej piwem.
        To nie jest wątek, w którym chwalimy się wagą.
      • enith Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 19:40
        Zgadzam się z angelina25 i mam bardzo podobne odczucia co do ignorowania rosnącej wagi do momentu, aż osiągnie poziom krytyczny (nadwaga, a potem otyłość). Sama ważę ok 58-60 kg, trzymam tę wagę (z wyjątkiem jednego epizodu, o czym niżej) od czasu, gdy ukończyłam liceum (10 lat temu). Jakieś 5 lat temu, przy utrzymywaniu tych samych co zawsze nawyków żywieniowych i tego samego poziomu aktywności fizycznej, zaczęłam tyć. Zmodyfikowałam dietę, zaczęłam ćwiczyć więcej i tyłam nadal. Gdy przytyłam do 64 kilo, nie czekałam dłużej. Poszukałam endokrynologa, a gdy okazało się, że na NFZ na wizytę poczekam w moim mieście 2 miesiące, wysupłałam kasę na wizytę u prywatnego lekarza. Tydzień później otrzymałam diagnozę potwierdzoną badaniami: niedoczynność tarczycy. Rozpoczęłam przyjmowanie tabletek, tarczycę unormowałam, takoż wagę, która znów jest na poziomie sprzed 10 lat. Do czego zmierzam? Mnie do wizyty u endo skłoniło 6 (słownie: sześć) kilogramów ponad moją normalną, typową wagę. I dlatego nie potrafię pojąć, dlaczego ludzie zwlekają z wizytą u lekarza, choćby pierwszego kontaktu, do momentu, aż nadwaga ich liczona jest w dziesiątkach kilogramów.
        • naparstnica_purpurowa Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 19:47
          enith napisała:

          > Zgadzam się z angelina25 i mam bardzo podobne odczucia co do
          ignorowania rosnąc
          > ej wagi do momentu, aż osiągnie poziom krytyczny (nadwaga, a potem
          otyłość).

          Myślę,że nikt o zdrowych zmysłach nie ignoruje dużego przyrostu
          wagi, bo wiadomo,że to może być symptom jakiejś choroby. Nie wiem
          czemu i Ty i Angelina 25 zakładacie,że autorka wątku do tej pory nic
          nie robiła i dopiero teraz obudziła się z "ręką w nocniku".
          Nic o niej nie wiemy. Po prostu.
          • enith Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 20:21
            Wykazujesz bardzo dużą wiarę w ludzki rozsądek. A ja wiem i osobiście znam osoby, które przyrost wagi będący ewidentnie wynikiem postępującej choroby, ignorują tak długo, jak się da. Często do momentu, aż odwiedzając lekarza z jakiejś zupełnie innej okazji, dostają ciężki ochrzan i skierowanie na badania w celu wykrycia przyczyn postępującego przyrostu wagi. Moja endo sama zwróciła zresztą uwagę, że rzadko to rosnąca waga zmusza ludzi do wizyty w jej gabinecie, a raczej inne symptomy współistniejące ze spowolnionym metabolizmem w niedoczynności tarczycy.
            • naparstnica_purpurowa Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 20:28
              >e znam osoby
              > które przyrost wagi będący ewidentnie wynikiem postępującej
              >choroby, ignorują tak długo, jak się da.

              To jak juz sobie tak prozdrowotnie gawędzimy: do lekarza trzeba iść,
              nie tylko jak waga rośnie,ale też jak SPADA. Wtedy to w zasadzie
              pędzić do lekarza, bo niedoczynnośc tarczycy czy PCO nie zabijają
              tak jak niezdiagnozowane nowotwory lub zignorowana cukrzyca.
        • mareczekk77 Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 20:25
          Enith super napisała. Ludzie nie chcą zauważyć że z nimi jest coś bardzo nie w
          porządku, bo i po co? a później szloch że ludzie na ulicy wytykają palcami i się
          śmieją.
          • naparstnica_purpurowa Re: ja to przezywam dramat-otylosc 19.06.09, 20:29
            mareczekk77 napisał:

            > Enith super napisała. Ludzie nie chcą zauważyć że z nimi jest coś
            bardzo nie w
            > porządku, bo i po co? a później szloch że ludzie na ulicy wytykają
            palcami i się
            > śmieją.

            Chłopie, coś się uczepił tego naśmiewania? Może Ty się naśmiewasz na
            ulicy z osób z nadwagą/otyłych? Wytykasz ich palcami?
            • mareczekk77 Re: ja to przezywam dramat-otylosc 20.06.09, 00:31
              Naparstnica

              Mam oczy i widzę co się dzieje na ulicy, jak idzie grubaska to nie dość ze
              ludzie się śmieją, gapią, to niektórzy fotki pstrykają żeby kaszalota pokazać
              znajomym. A Panie? widac u niektórych triumf na twarzy gdy widzą walenia, jak
              się napawają jej brzydotą - przy kaszalocie nawet pasztet jest sexy laską. Więc
              nie mówcie mi że tak nie jest.
              • naparstnica_purpurowa Re: ja to przezywam dramat-otylosc 20.06.09, 16:41
                mareczekk77 napisał:

                > Mam oczy i widzę co się dzieje na ulicy, jak idzie grubaska to nie
                dość ze
                > ludzie się śmieją, gapią, to niektórzy fotki pstrykają żeby
                kaszalota pokazać
                > znajomym.

                Jeszcze raz spytam - w jakim kraju mieszkasz? Bo żyję na tymświecie
                (w Polsce)lat grubo ponad 30 i nie widziałam nikogo, kto by rechotał
                na ulicy na widok kogoś otyłego, ani robił zdjęć.
                Zaczynam podejrzewać, że
                A)kłamiesz,
                b)sam się śmiejesz i fotografujesz otyłych,żeby się lepiej poczuć na
                ich tle.
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka