Dodaj do ulubionych

Inspirująca lektura, poruszająca serce.

14.01.04, 11:57
Dla wielu z WAs to pewnie jest Biblia.

Ale co jeszcze czytacie, by odnaleźć Pana albo chętniej się modlić?

Moim ulubionym autorem jest nieżyjący jezuita Anthony de Mello.

Oto dwie, krótkie historyjki ze " Śpiewu ptaka".

***********************************************
Przy jakiejś tam okazji pewien kaznodzieja
zwrócił się do grupy dzieci:
- Gdyby tak wszyscy dobrzy ludzie byli biali,
a źli ludzie czarni,
jakiego koloru bylibyście wy?

Mała Mary Jane odpowiedziała:
- Ja, proszę księdza, byłabym w paski.


**************************************

Pewien człowiek szukał odpowiedniego kościoła,
do którego mógłby uczęszczać.
Raz wszedł do kościoła,
w którym wierni i sam kapłan
czytali ksiązkę z modlitwami. Mówili:
- Zaniedbalismy rzeczy, które powinniśmy zrobic,
a zrobilismy to, czego nie powinniśmy.

Człowiek usiadł z prawdziwą ulgą w jednej z ławek
i wzdychając głęboko, rzekł po cichu:
- Dziekuję ci, Boże,
nareszcie znalazłem swoich!
Obserwuj wątek
    • kramla Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 14.01.04, 12:55
      Poemat Boga Człowieka Marii Valtorty-ma się wrażenie, że na prawdę jest się
      uczestnikiem wydarzeń sprzed 2000 lat.I z innej zupełnie beletrystycznej
      beczki-jesteśmy razem z mężem wielbicielami Jeżycjady Musierowicz czyli całej
      sagi rodziny Borejków.Po książkach p.Małgorzaty zawsze czuję się lepsza jako
      człowiek , jako matka i jako chrześcijanka.Ponieważ teraz spodziewam się 3
      dziecka(mam dwie córki)i dziadkowie i otoczenie w ogóle kibicują chłopakowi
      Gobbo-mój mąż uparcie mówi,że nastawia się na kolejną córę, nawet nie ostatnią
      i,że chce być jak jego idol Ignacy Borejko(ojciec 4 dorodnych córek)...
      • direta Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 27.06.05, 15:29
        Musierowicz - oczywiście wielkie TAK!!
        Ale w moim rankingu na pierwszym miejscu stoi ma się rozumieć C.S.Lewis,
        zwłaszcza jego "Opowieści z Narni"
        Im częściej ją czytam tym mocniej mnie porusza...
      • pelczarka "Dzieci z Fatimy" dla dzieci i nie tylko dla dziec 20.02.10, 21:06
        Na okładce jest napisane od 7 do 10 lat. Ale ja czytam to drugi raz w życiu i
        nadal robi wrażenie. Pierwszy raz czytałam jak miałam kilkanaście lat, a teraz
        czytam córce 6 letniej. Bardzo gorąco polecam!!! Historia trójki pastuszków ale
        tak cudownie opisana (jak książka przygodowasmile, dzieciom się spodoba, a jak uczy
        wyrzeczeń i modlitwy!!!
        • pelczarka Re: "Dzieci z Fatimy" od 7 do 16 lat 20.02.10, 21:07
          Przepraszam pomyliłam lata czytelników
    • isma Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 14.01.04, 13:40
      Ksiega, to oczywiste. Kiedys bylam pasjonatka ST, uwielbienie dla Izajasza i
      Jeremiasza mi zostalo, potem chetniej czytalam Ewangelie i listy Pawlowe,
      ostatnio - dzieki modlitwie brewiarzowej - odkrylam Psalmy.

      "Wyznania" sw. Augustyna, ojcowie pustyni, Edyta Stein - to ze "swietych
      autorow". Zawsze Bonhoeffer.

      De Mello jest ulubionym autorem mojego meza, ja z gornej polki tlumaczonych
      autorow jezuickich wybieram raczej kard. Carlo Marie Martiniego. Ale lubie tez
      np. publicystyke ks. Stanislawa Musiala SJ.

      Kiedys czytalam duzo Mertona - zaczynajac od "Nikt nie jest samotna wyspa",
      przez ulubione "Zapiski wspolwinnego widza" - ale teraz troche za duzo sie juz
      go zrobilo i nie nadazam.

      No i jest jeszcze kilka ksiazek, ktore pewnie nie stalyby w ksiegarni w dziale
      z literatura religijna, a ktore pomogly mi odnalezc Boga. Ale o tym przy
      nastepnej okazji.
      • mamalgosia Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 21.01.06, 12:50
        "wyznania" sa naprawdę super
    • lusia_mamusia Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 15.01.04, 08:21
      A ja lubię "krótkie opowiadania dla ducha" - wszystkie malutkie tomiki Bruno
      Ferrero.
      I też j\estem wielbicielką Jeżycjady Musierowicz (jaki jedna Z 3 córek mego
      ojca, który nie doczekal się synka i po trzeciej spasowałwink)
      Pozdrawiam
      lusia mamusia
    • mumin_ek Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 15.01.04, 11:05
      Witajsmile

      Oczywiscie Pismo Swiete - sw. Jan, choc ostatnio bardziej do mnie trafia
      Mateusz. Ksiega Hioba - ucze sie pokory (to dla Mr Hyde'a wink
      Polecam 'Schody do nieba' ojca Leona Knabita. Dla mnie rewelacja.

      De Mello kiedys czytalam, ale dzis mam wstret. NIe krytykuje Twojego gustu.
      Wiele spostrzezen jest ok, natomiast ja sie boje jego demagogii. Traci mi
      egoizmem i nastawieniem tylko na siebie i swoje szczescie. Przeszlam okres
      ostrej fascynacji jego tworczoscia i dzis jeszcze mam kaca na mysl o niej.
      Odbieram ja jak manipulowanie uczuciami, umyslem. POdaje za proste rozwiazania.

      Aha, polecam Wyznania sw Augustyna i poezje Zbigniewa Herberta (pelno w niej
      wiary w czlowieka i duzo mowi o Moralnosci, wlasnie przez wielkie M).

      Sledze liste z zainteresowaniem - swietny temat.

      Pozdrawiam,
      Kasia
      • pysio8 Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 15.01.04, 12:28
        Nie pierwszy raz spotykam się z tym, jak różnie można interpretować prace de
        Mello.
        Kiedy zdarzyło mi się rozmawiać z księdzem podczas wizyty duszpasterskiej o
        jego twórczości niemalże mnie ofuknął, dodając, że co najwyżej mogę sobie
        poczytać " Śpiew ptaka", bo "Przebudzenie" za trudne.

        Kto powiedział, że ma być łatwe?

        Popatrz, odbieram de Mello, jako duchownego, który śmiało rozprawia się z
        egoizmem ( a nie zachęca do niego...), z naszymi faktycznymi przesłankami,
        przywiązaniami.
        Pokazuje,jak to pod płaszczykiem dobroczynności, miłości tak naprawdę ukryta
        jest miłośc własna.
        Demaskuje nasze sposoby manipulowania innymi ludźmi, i zachęca nas abyśmy sami
        przyjrzeli się temu co, i po co robimy...
        Prosi, by nie brać jego słów na wiarę, ale raczej zachowywać się jak "złotnik,
        który bada kruszec, trąc, pocierając...

        Życzę sobie smile)), aby to co de Mello proponuje, sygnalizuje " nie odbiło mi się
        czkawką" w przyszłości.

        Piszcie, bo wielu pozycji, które wymieniacie na oczy nie widziałam, a jestem
        bardzo ciekawa do czego sięgacie ,i czy w jakimś stopniu Wasza lektura może mi
        służyć i pomóc.

        Też pozdrawiam .
        • mumin_ek Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 15.01.04, 13:08
          Ja z kolei zaczelam od Przebudzenia. Slabo mi do dzis na wspomnienie jego
          nazwiska, ale jak widac kazda z nas inaczej przyjmuje pewne tresci i sposob ich
          przekazania. Ja osobiscie jestem przeczulana na punkcie manipulacji - wyczuwam
          na odleglosc, a czasem wole odejsc nawet jak mi zdaje, ze ja poczuje.

          Co do de Mello, to mialam szczescie, bo zafascynowana nim, nie widzialam
          pewnych rzeczy (przede wszystkim tej demagogii) i dopiero przyjaciolka mnie
          obudzila. Bardzo sie zmienilam pod wplywem lektury Przebudzenia. Podzialalo na
          mnie jak na niektorych sekta. Naprawde mialam duzo szczescia. Po rozmowie z
          przyjaciolka poczulam sie jak wypuszczona na wolnosc. Ale to sa moje prywatne
          odczucia. Ostrzegam tylko i zalecam czujnoscsmile

          Czekam na wiecej pozycji, bo sama jestem ciekawa.
          Pozdrawiam,
          Kasia
          PS jestem zabanowana na macochach (testowalam tylko) - coz chyba szczerosc nie
          poplaca... ich strata
          • mamaadama4 Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. do mum 17.01.04, 23:53
            Ziejesz nienawiścia kochana, a tu raczej miłosierdzie byłoby wskazane. A poza
            tym trochę więcej pokory, bo cos mi się wydaje, że strasznie jestes w siebie
            zapatrzona.
            danka
            • mumin_ek Przepraszam, ale bedzie na inny temat 20.01.04, 12:53
              Tamta sprawa zostala juz zalatwiona i ja do niej nie wracam. Jesli masz mi
              jeszcze cos do zarzucenia - mozesz mi wyslac e-maila.

              A co do milosierdzia i pokory - kazda z nas ma prawo do swojego zdania.
              Niewiele wiesz o mnie, moich wyborach, zyciu, zeby osadzac. Dlaczego wiec to
              robisz? Czy ja Ciebie personalnie osadzam? Czy to co mysle o rozwodach tak Cie
              boli? Czy nie mam prawa sie na ten temat wypowiadac?

              Poza tym, wybacz szczerosc, ale sie powtarzasz. Juz pisalas do mnie na
              macochach.

              Pozdrawiam,
              Kasia

            • mumin_ek Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. do mu 20.01.04, 13:00
              I jeszcze jedno - dalas mi do myslenie. Przyznaje, dziekuje, pomysle, poprawy
              nie obiecuje, bo jeszcze nie wiem do jakich dojde wnioskow wink

              Jestesmy tylko ludzmi
    • fizula Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 17.01.04, 03:45
      Ostatnia moja fascynująca lektura to "Kwiatki Jana PawłaII" -koniecznie
      przeczytajcie! Gdy coś mi brak, to czasem wracam do różnych pozycji
      Brandstettera i opowieści z Narni Lewisa. Naprawdę pokrzepia mnie, nie mówiąc o
      tym że niesamowicie wciąga. Ostatnio brakuje mi tego typu literatury: bardzo
      proszę, piszcie więcej, co warto czytać!
    • kulinka3 Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 17.01.04, 12:33
      A ja polecam ksiązkę ks.Dajczera-"Rozważania o wierze".Powalająca lektura o
      tym, co tak naprawdę znaczy wierzyć.Piękna ,prosta i głęboka. Wciąż do niej
      wracam.
      Pozdrawiam
      Kulinka
      • pelczarka Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 28.10.13, 21:34
        Ja również ją polecam - ks. Dajczera - naprawdę pogłębiająca wiarę
    • mumin_ek Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 17.01.04, 14:20
      Zapomnialam - 'Kwiatki sw Franciszka' - rewelacja smile

      Kasia
    • magdalena_76 Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 20.01.04, 09:47
      Carlo Caretto "Listy z pustyni" i "Pustynia w mieście"
      A. de Saint - Exupery "Twierdza"
      rozmowy wyd. Znak (z ks. Józefem Tischnerem, s. Małgorzatą Chmielewską, o.
      Tomaszem Kwietniem - polecam zwłaszcza tę ostatnią, DOKŁADNIE omówiona Msza
      Św. i wszystkie w niej najdrobniejsze gesty)
      kiedy byłam mała - ks. Tymoteusz "Listy i rozważania" - mam do dziś zaczytane,
      mam nadzieję, że posłużą moim dzieciom...
      • isma Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 20.01.04, 09:54
        Ze Znakowych rozmow lubie te z o. Joachimem Badenim OP. Inne pokolenie, a
        rewelacja.
        • kramla Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 20.01.04, 13:42

          No to ja też stawiam na Opowieści z Narnii.Niby dla dzieci ale...Czytałam to
          w zeszłym roku i czułam,że na nowo patrzę na życie,śmierć i Boga.Znacie coś
          jeszcze z wartościowej beletrystyki?
          • anatewka Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 20.01.04, 13:54
            Opowieści z Narnii są niesamowite. ja tez czytałam po raz drugi niedawno
            (dostałam od męża na gwiazdkę całą serię smile ) i ... byłam pod wrażeniem.
            Chciałabym teraz poczytac o tym jak powstawały te opowieści, bo Lewis napisał
            je już jako nawrócony człowiek.
            Bardzo lubię tez "Quo vadis".
            No i jeżycjadę jako rodowita poznanianka oczywiście również.
            Jakoś mi sie nic więcej nie nasuwa bo mam pamięć dziurawą, ale jak mi się
            przypomnie to dopiszę.
    • krajarrek Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 20.01.04, 22:56
      A ja Quo Vadis nie lubię, tak jak nie trawię w ogóle Sienkiewicza
      ("Pierwszorzędny z drugorzędnych pisarzy"). Z Narni przeczytałem jeden tom, bo
      mi Kramla poleciła - ciekawe. Za to - wstyd się przyznać - lubię Jeżycjadę...
      Mam już dwie córki, teraz przygotowuję się psychicznie na trzecią i wmawiam
      sobie, że przecież Ignacy Borejko, też biedny humanista, miał ich cztery.
      Prawdę powiedziawszy osttanio nie przepadam za książkami religijnymi. Ale
      polecam Ojca Cholewińskiego "Chrześcijaństwo na nowo odkrywane".
      • anatewka Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 20.01.04, 23:18
        A ja jeszcze polecam "Zranionego pasterza" Daniela Ange. O nawróceniu.
    • isma Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 24.06.05, 15:04
      Podciagam watek, w ramach ogolnych porzadkow na forum, bo "nowi" forumowicze
      tez pewnie czytaja smile)).
      A Pysiowi za niego, przy okazji, bardzo dziekuje. Kiedys sie czesciej,
      kolezanko, odzywalas wink))
      • pysio8 Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 24.06.05, 15:50
        A to się cieszę, że go odświeżyłaśsmile)))Ismosmile)).
        Tak, na dłużej mowę mi odjęło. Poprawię się, poprawięsmile)) i przeczytam ten
        wątek z łezką w oku.
    • mama_kasia Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 24.06.05, 15:41
      Książki Anny Świderkówny. Wydaje mi się, że ważne jest
      poznanie kontekstu historycznego i sposobu pisania
      ludzi, którym Bóg wyznaczył napisanie najważniejszej Księgi
      dla chrześcijanina. I chociaż tych wiadomości, które
      wyczytuję z książek Świderkówny, nie spamiętuję, to
      jednak coś tam zapada. Wracam do nich, gdy np. piszę
      komentarz do liturgii.
      • tarba Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 27.06.05, 08:18
        O tak Kasiu!
        Tez mało zapamiętuję z jej książek ale to od niej dowiedziałam sie że ( w
        hebrajskim) miłości się nie czuje tylko czyni.
        • mama_kasia Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 27.06.05, 16:27
          Pisałam o tym tutaj smile
          forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=16182&w=23718210&a=23729818
    • mary_ann Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 24.06.05, 22:01
      Dziś tylko hasłowo, bo jutro dziecię me starsze rusza bladym świtem na oboz, i
      kłaść się porasmile
      C.S. Lewis (właśnie jestem na etapie odkrywania):
      - "Podział ostateczny"
      - "Listy starego diabła do młodego"
      - "Diabelski toast"
      - trylogia międzyplanetarna, gł. "Perelandra"


      Jeżycjada zaś działa na mnie psychoterapeutycznie, zwłaszcza "Opium w rosole".
      Pozdrawiam, rozwinięcie kiedy indziejsmile
      mary_ann
      • pawlinka Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 24.06.05, 22:35
        Jeżycjada zaś działa na mnie psychoterapeutycznie, zwłaszcza "Opium w rosole".
        > Pozdrawiam, rozwinięcie kiedy indziejsmile
        Kochana, trzymam za słowo, to i ja wtedy opowiem o pewnym egzemplarzu "opium"...
        • darcia73 Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 24.06.05, 22:57
          Z lekkich ksiązęk chrzescijanskich bardzo lubię powieści Franka
          Perettiego "Władcy ciemności" , "Synowie buntu", "Prorok" (inny tytuł Kapłani
          manipulacji)

          bardzo polecam wszytkim powieść Ryzykanci

          sklep.pojednanie.org/product_info.php?products_id=76&osCsid=f0bbf317686d1072ca6418a1807b15b0

          Poza tym lubię książki Davida Wilkersona, autora słynnej pozycji "Krzyż i
          sztylet"
          ostatnio czytałam - "Chcemy więcej Jezusa" i "Przebudzenie na Broadway'u"
          • verdana Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 25.06.05, 18:09
            Zabawne, ze piszecie o "Jezycjadzie". Ja bardzo "Jeżycjadę" lubie, ale moralnie
            jest dla mnie bardzo, ale to bardzo wątpliwa. W niemal wszystkich rodzinach
            ojcowie zaniedbują dzieci i żony - nie wiem czy zwróciłyście na to uwagę - a
            mimo to sa traktowanie niemal jako święci - ot, nie wie, w której klasie jest
            dziecko, wyjeżdża zostawiając żonę z trójka dzieci, w tym noworodkiem, nie
            znalazł nigdy wspólnego języka z jedyną córką - drobiazgi niewarte wzmianki.
            Szukanie rodzonego ojca jako zdrada matki - to też osobliwe spojrzenie na
            wychowanie dzieci.
            Ja bardzo, ale to brdzo lubię "Ale i oni otrzymali po denarze" Bruce Marshala -
            czytał ktoś?
            • mary_ann Re:verdana, 25.06.05, 22:46
              co do facetow w "Jeżycjadzie" zgadzam się w pełni. Szczególna antypatię (a
              tak!) budzi we mnie tata Borejko. Do sząłu doprowadziła mnie scena, kiedy to
              w/w osobnik prycha (a następnie prychanie werbalizuje, wygłaszając płomienną,
              pelną wyzszości mowę antykonsumpcyjną) na widok świeżo zakupionej przed Grzesia
              (?) zmywarki. On, ktory nigdy nie splamił sobie rączek udziałem w żadnych
              czynnościach domowych! Kiedy kilka tomów wcześniej żona ląduje w szpitalu,papa
              B. znajduje wyjście z sytuacji - najstarsza córka musi przestac chodzić do
              szkoły, bo przecież ktoś musi gotowac obiady. Ja naprawde nie umiem sobie ni
              czorta wyobrazić, co mama Borejko widzi w tym safandule. Papa B. jest dla mnie
              kompletnie aseksualnysmile

              Natomiast lubię generalnie Jeżycjadę za klimat, za humor (Genowefa!!!), nawet
              za ten sztucznie uładzony świat (taki socrealizm a rebours)- jak napisałam,
              działa to na mnie terapeutycznie. A Kreskę po prostu uwielbiam!
              • verdana Borejkowie, brrr... 26.06.05, 11:29
                Ja Jeżycjadę też uwielbiam (a najlepszy dowód, ze potrafię cytowac z pamieci
                kawałki, których nie znoszę). Tylko jako wzór moralny dla rodzin mi nie pasuje!!!!
                Dla mnie jeszcze nie do przyjęcia jest fakt, ze w rodzinie Borejków nikt przez
                lata nie zorientował się, że mama jest znanym dramaturgiem. Po pierwsze -
                dlaczego nie powiedziała? Bo ojciec ma być najważniejszy, a matka nadaje się
                tylko do kuchni? Po drugie - jak rodzina mogła się przez lata zorientować, że
                matka poświęca czas na pisanie? Niewidzialna była? Czy wiadomo, ze matka głupia,
                to nic ważnego nie pisze? Po trzecie - dlaczego pani Borejko nie widziała cienia
                potrzeby podyskutowania o swych zainteresowaniach z córkami? Z mężem? Z nikim?
                Dla mnie to już patologia.
                A Kreski, niestety, nie lubię. Za poczucie wyższosci wobec "szarego tłumu".
                Zresztą to poczucie wyższości przeszkadza mi w całej książce, niestety....
                • nulleczka Inspirująca lektura, poruszająca serce 27.06.05, 08:07
                  Dla mnie to niezmiennie "Perelandra", mimo że za fantastyka nie przepadam.
                  a poza tym "Ziemia, planeta ludzi" i wszystko, co napisał A. de Saint - Exupery
                  i dużo, dużo innych.
                • mader1 Re: Borejkowie, brrr... 30.06.05, 17:22
                  Jest chyba trochę pozytywnych facetów : Grześ, Dambo (gadał o swoim synku na
                  lekcjach nawet), Dmuchawiec, a ostatnio autorka zreflektowała się i Józinek
                  staje się pozytywnym bohaterem, mimo iz nie intelektualista smile)))
                  Chociaż Borejko..... geniusz albo dziwak smile)))) ja nie mogłabym się z nim nie
                  kłocić.
                  Bardziej mam problem z ostanimi tomami. Nagle ta kochająca się rodzina ma
                  poważne rysy. Taka dobra Pyza - a nawet nie pomyślała o swoim biologicznym
                  ojcu ? Czy to może być prawda ? I problem mamy- dramaturga : czemu nikt nie
                  wiedział, horror ? Czy to jakiś odwet na rodzinie ? A Gizela ? To mnie
                  najbardziej ubodło. Dzieci Gabrysi jadą do obcych starszych ludzi na wakacje, a
                  o Gizeli nikt nie pomyślał.Przez pierwsze tomy ani słowa. Nigdy nie było jej
                  przy stole w święta, w czasie ślubów.....Obrzydliwa niewdzięcznośćsad
                  • jogo2 Re: Borejkowie, brrr... 24.01.08, 22:09
                    Mader,
                    Może istnieje jeszcze inne wyjaśnienie, pani Musierowicz zagmatwały się notatki
                    i zdarzyło się to, co się zdarza w serialach - po prostu Gizela narodziła się w
                    umyśle pisarki duuużo później i stąd to tak wygląda. Ja sama doszukałam się
                    dużej rozbieżności w porównaniu z poprzednimi tomami w tym tomie - już
                    zapomniałam tytułu - z wątkiem długiego stania w korku i kiedy po raz pierwszy
                    dużo miejsca jest poświęcone Józinkowi i okazuje się on takim przegadanym
                    fajtłapą w kontraście do swojego kuzynka z sutereny. Jak widzicie, jestem wielką
                    fanką Jeżycjady o niezbyt dobrej pamięci.
            • direta a propos Bruce Marshala 21.01.06, 18:46
              "ale i oni otrzymali po denarze" - jest to gdzieś do dostania?
              Czytałam dwie inne jego książki, o czym wspominałam juz na forum, więc chętnie
              przeczytałąbym i tę.
              • berek_76 Re: a propos Bruce Marshala 31.08.06, 00:02
                > "ale i oni otrzymali po denarze" - jest to gdzieś do dostania?
                > Czytałam dwie inne jego książki, o czym wspominałam juz na forum, więc chętnie
                > przeczytałąbym i tę.

                A ja czytałam tylko tę smile Chętnie przeczytałabym jeszcze raz, więc jak ktoś
                złapie namiar, to ja tu czekam wink

                -----------------------
                Berek, mama Żaby (11.06.2002) i Dasi (19.03.2005)
                • mary_ann Re: a propos Bruce Marshala 31.08.06, 12:31
                  Bruce Marshall regularnie pojawia sie na allegro. Te najbardziej znane książki
                  za kilka złotych ("Chwalę" kupiłam za 1,9PLN), unikaty dochodza do
                  kilkudziesięciu.
    • pysio8 Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 27.06.05, 12:41
      Ciekawe, co dzieje się z Muminkiem?

      Przed przeszło rokiem zupełnie nie wiedziałam o co "chodzi" z tym Pismem
      Świętym, skąd mogłam wiedzieć, skoro nie uczestniczyłam we Mszach Św. a
      czytanie Biblii nudziło mnie najzwyczajniej w świecie.
      Teraz, najczęściej czytam fragment Pisma Św. razem z rozważaniami umieszczonymi
      w "Mateuszu" i "Tezeuszu" albo Świętej Przestrzeni na stronie jezuickiej.
      Poza tym polecam, sama na nowo odkrywam, przetrawiam treści "Przebacz samemu
      sobie" Anselm Grun. Poza tym "Pomoc w rachunku sumienia" Ks. Józefa Tischnera
      i "Przerwane życie" Etty Hillesum - koniecznie, urzeka mnie przemiana jaka
      dokonuje się w autorce i sposób, w jaki zwraca się do Boga. Jeszcze "Rozpaleni
      miłością" Michael Harter SJ.
      To może mały fragment z Etty?

      środa, 22 lipca 1942 r. ,godz.8.00 rano

      "Boże dodaj mi sił, nie tylko duchowych, ale i fizycznych. Chcę wyznać Ci coś
      uczciwie w chwili słabości: jeżeli będę musiała opuścić dom, nie będę
      wiedziała, co robić, poczuję się bezradna. Nie mam jednak zamiaru ani przez
      moment trapić się tym na zapas. Rozprosz te zgryzoty, bo jeśli i to musiałabym
      taszczyć oprócz innych brzemion, w ogóle nie byłabym w stanie żyć. Całe moje
      ciało odczuwa dziś ogromne zmęczenie i nie mam za wiele energii do pracy.
      Niezbyt wierzę w jej sens, jeśli ta sytuacja dłużej potrwa : moze mi zagrażać-
      jak sądzę - słabość i apatia. Mimo to jestem Ci wdzięczna, że nie usadowiłeś
      mnie za tym spokojnym biurkiem, lecz wsadziłeś w sam środek cierpienia i
      zgryzot tych czasów. Sielankowe życie z Tobą w przytulnym gabinecie nie byłoby
      żadną sztuką. Chodzi jednak o to, bym nosząc Cię ze sobą, nie uszkodziła Cię i
      zawsze pozostała Ci wierna, tak jak obiecywałam...."


      A może by tak założyć nowy wątek o filmach, które zrobiły na nas wrażenie,
      poruszyły, wzbogaciły?
      • mama_kasia Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 27.06.05, 12:58
        zakładaj, zakładaj smile
      • pysio8 Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 27.06.05, 13:18
        "Rozpaleni miłością" Michael Harter SJ


        "Nie jestem godzien,
        abyś wszedł pod dach mój"


        Panie Jezu Chryste,
        chciałbym móc ofiarować Tobie
        wystarczająco czysty
        i wysprzątany dom,
        abyś zamieszkał w nim,
        ale nie mogę.

        Mogę powiedzieć- i znam znaczenie słów -
        "Nie jestem godzien, abys wszedł pod dach mój...".
        Ale Ty już tam jesteś!
        Mieszkasz pośród bożków,
        cieszących się dawniej powodzeniem.
        Podłoga jest brudna
        i czasami w pokoju jest duszno - nawet dla mnie!
        Czuję się zawstydzony Twą obecnością tutaj,
        tym, że spałeś w jaskini
        i na osiołku w pustynną gwiaździstą noc.
        Jeśli więc nie mogę zmienić warunków Twego zamieszkania,
        pozwól mi ucieszyć się, że jesteś tu obecny.
        Muszę wierzyć mocno, Panie,
        i nie mogę zaprzeczyć,
        że czujesz się jak u siebie w domu
        z grzesznikami,
        a moim największym grzechem jest to,
        że nie chcę być grzesznikiem! -
        że nie chcę zaakceptować tego -
        myśl o tym wciąż mnie przytłacza.
        Lecz nadzieja jest jak kiełkująca roślina,
        pośród bezdusznego, zagmatwanego świata.
        Nadzieja pochodzi od Twego Ducha.
        Panie, pozostanę w tej nadziei.

        Wiliam Breault SJ
      • isma Dziewczyna, ktora nie umiala kleczec 27.06.05, 18:15
        Etty Hillesum wink)) jak najbardziej - oba tomy, dziennik i listy.
        • elwinga Re: Dziewczyna, ktora nie umiala kleczec 27.06.05, 20:44
          Potwierdzam. Etty Hillesum, koniecznie.

          A ponadto:
          Josif Brodski - poezje i eseje
          Wybór pism Bonhoeffera i jego biografia autorstwa Anny Morawskiej
          ("Chrześcijanin w Trzeciej Rzeszy")
          Edyta Stein - Dzieje pewnej rodziny żydowskiej i Korespondencja
          A. J. Heschel "Prosiłem o cud"
          Karl Barth "Jedna chwila - jedno spojrzenie"
          Wspomnienia Karoliny Lanckorońskiej
    • glupiakazia Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 28.06.05, 09:52
      Tak sobie mysle i mysle i dochodze do wniosku, ze ksiazki, ktore wywarly na
      mnie najwiekszy wplyw to te czytane bardzo dawno temu, te, ktore tak naprawde
      uksztaltowaly moje gusta literackie.
      Te bardzo dawne ulubione lektury to Dygat, Frisch, Hesse, Kundera, Rilke
      (najpierw proza, poezja pozniej, ale bardzo na serio).
      A z "ciezkiego kalibru" to zdecydowanie najwieksze wrazenie zrobila na mnie
      Fenomenologia Ducha Hegla (chyba zwlaszcza przez sam fakt, ze cos tam
      skumalam smile)
      A z tych stricte religijnych ostatnio hitem jest brewiarz (psalmy!!!).
      Sionka mnie nauczyla i nawet sie jeszcze nie pogubilam smile))
    • nordynka1 Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 28.06.05, 10:32
      Lia Ceritto "Stół Boga Ojca". Maleńka książeczka, wciąż mnie porusza, choć
      prościutko napisana, możnaby powiedzieć wręcz dziecinnie. Gdy ją odkryłam
      jakieś 6-7 lat temu dosłownie rozerwało mi serce. Sięgam po nią do dziś.
      Inne - "Iść za barankiem" ojca Marie Dominique Philippe,
      uwielbiam "Niecodziennik" ks Jana Twardowskiego - choć to po prostu różne żarty
      żarciki i anegdoty, lubię jego wiersze - prostotę spojrzenia na świat Boga i
      człowieka.
      "Ciemna noc wiary" Christian Feldmann - rzecz o małej Teresce z Lisieux, o ile
      przez jej "Dzieje duszy" trudno mi przebrnąć to w tej książce zobaczyłam żywą
      osobę, zwykłą dziewczynę która cała była w Bogu jak dziecko.
      • marzek2 Etty Hilesum?? 28.06.05, 11:10
        Dziewczyny napiszcie coś więcej, ja zielona.Co to jest, gdzie to dostać, o czym
        są jej książki?
        • pysio8 Re: Etty Hilesum?? 28.06.05, 11:15
          Wkleję link Marzku ksiazki.wydawnictwowam.pl/?k=&kat=&ser=&q=etty%
          20hillesum&qt=&idxt=&idxa=&ida=&pol=&ord=&app=info&poz=554
          A dziewczyny niech napiszą ładniej ode mnie smile))parę słów
          • pysio8 Re: Etty Hilesum?? 28.06.05, 11:21
            w polu "szukaj w księgarni" wpisz Etty Hillesum, bo coś nie do końca wkleiłamsad
        • isma Etty HILLESUM 28.06.05, 11:19
          No, moze ksiazke dostaniesz w prezencie, ja to bardzo lubie rozdawac wink))
          A w sieci jest mnostwo, w wielu jezykach

          To jest dziennik i listy holenderskiej Zydowki, ktora uwierzyla w Chrystusa.
          Fascynujace jest to, jak dokonuje sie przemiana - z, jak bysmy dzisiaj
          powiedzili, imprezowej, wyzwolonej, niezaleznej intelektualnie dziewczyny, w
          osobe borykajaca sie z oddaniem swojej dumy (stad ta symboliczna nieumiejetnosc
          kleczenia - Zydzi zreszta modla sie w postawie wyprostowanej) w jarzmo Pana. I
          konsekwencja tego podwojnego losu, Zydowki i chrzescijanki: Etty Hillesum
          dobrowolnie zglosila sie (nie musiala - jako osoba zatrudniona w zydowskiej
          administracji pod okupacja nie podlegala wywozkom) do obozu przejsciowego dla
          Zydow w Westerbork, skad zostala wywieziona do Auschwitz i tam zginela.
    • mader1 Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 30.06.05, 17:13
      Jak byłam młoda ( jak to brzmi smile)) to wiele mnie poruszało.
      Coś takiego jak poruszające "Dziady" czy "Lalka" były na porządku
      dziennym smile))) .Podtrzymywały na duchu - Musierowicz i "Ania z Zielonego
      Wzgórza itd". "Szata".
      Ale poważnie :
      Świderkówna jest poza dyskusją, klasa sama w sobie - ale też "Bogowie zeszli z
      Olimpu"
      Dominique Lapierre " Więksi niż miłość".
      Eugenia Huntington " Nie wyrównany rachunek"
      Autobiografia Rubinstaina postawiła mnie kiedyś na nogi.
      Ostatnio.... bardzo poruszyła mnie Magda Papuzińska "Wszystko jest możliwe"
      Chesterton, Lewis ( ale muszę go jeszcze poczytać, co uświadomiła mi
      korespondencja z Mary Ann smile
      no i jeszcze trochę innych. Dzięki za wasze typy, niekórych nie znam.
    • pszczolamaja Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 20.11.05, 22:45
      Dla mnie to "Ojcze, powiedz mi słowo" Jeana Lafrance'a. Powaliła mnie na
      kolana, potargała mnie wewnętrznie, po prostu szok. Pierwszy raz, oprócz
      modlitwy Słowem Bożym, miałam takie przeświadczenie, że oto mam przed sobą
      tekst dyktowany przez Ducha Świętego, tekst, w którym autor ukrył się
      całkowicie przed czytelnikiem, jest przezroczysty, po to, by było widać Jego.
      Przeczytałam raz, powolutku, po kawałeczku, bo miałam poczucie, że czytając
      szybciej i bardziej łapczywie mogłabym tego nie wytrzymać, tak głeboko mnie ta
      książka dotykała. Boję się sięgnąć po nią ponownie.
      W latach licealnych (jakieś 10 lat temu z haczykiem) inspirowały nmie niezwykle
      wiersze Ks. Twardowskiego, zwłaszcza tom "Nie przyszedłem pana nawracać". Wtedy
      też odkryłam "Kłębowisko żmij" Mauriaca, polecam, wielka literatura.
      Zawsze kopalnią dobra były dla mnie książki i pisma Jana Pawła II i o Nim. Mam,
      czytając je, poczucie obcowania z Wielkością, Świętością.
    • mamalgosia Jan Karon 21.01.06, 12:49
      Ciekawe, cyz jest tutaj ktoś, kto tez - jak ja - ukochał wszytskie jej książki?
      Niestety wsyztskie już przeczytałąm - szkoda, że to już za mną...
      • tres_ka Re: Jan Karon 21.01.06, 22:09
        Dużo dobrego słyszałam o tych książkach, ale nie mogę ich dorwać, w bibliotece
        nie ma sad
        • mamalgosia Re: Jan Karon 22.01.06, 09:33
          u nas właśnei w bibliotece byłą pierwsza część, a na resztę sie już
          wykosztowałam - wiedziałam, że warto
      • tres_ka mamalgosia 21.01.06, 23:24
        Można te książki kupić "w ciemno"? Warto? Bo są w internecie, ale dość drogie.
        • mamalgosia Re: mamalgosia 22.01.06, 09:35
          MOim zdaniem można. Są drogie, bo książki w ogóle są drogiesad , a one sa
          grubawe.
          nie tylko narzekać...
          • tres_ka Re: mamalgosia 22.01.06, 10:18
            Dziękuję. Jeśli nie uda mi się pożyczyć, to chyba "zaszaleję".
            pozdrawiam smile
            • direta Re: Jan Karon 22.01.06, 21:06
              A można coś więcej wiedzieć o tych książkach i osobie, która je napisała? Bo ja
              pierwszy raz słyszę to nazwisko.
            • tres_ka Re: mamalgosia 17.07.06, 20:06
              W końcu udało mi się kupić i przeczytać " W moim Mitford". Warto było. Bardzo mi się podoba. Takie optymistyczne. Kiedy przeczytam następne? Kto to wie? W bibliotece nie ma sad
              • mamalgosia Re: mamalgosia 20.07.06, 14:34
                U nas akurat w bibliotece były - stamtąd własnie je miałam. Mam dwie ostatnie,
                mogę Ci pożyczyć. Natomiast wcześniejszych nie mam. Wiem, że sę drogie, ale
                może warto kupić?
                • tres_ka Re: mamalgosia 01.09.06, 07:49
                  Już tak łatwo ich nie można dostać w księgarniach, może w internecie prędziej. Ja dojdę do dwóch osatnich, to się do Ciebie zgłoszę wink
                  pozdrawiam
        • mamalgosia Jan Karon i pastor Tim 25.01.06, 11:38
          "W moim Mitford"
          Mitford jest jednym z tych miejsc, o których marzymy. To piękna wieś niczym z
          obrazka; wszyscy mieszkańcy mają czas, by przystanąć i porozmawiać. Właśnie tam
          oddany swej parafii pastor, ojciec Tim, zaczyna odczuwać potrzebę odmiany, a
          wtedy jego życie niespodziewanie nabiera rumieńców. Zabłąkany pies wielkości
          luksusowej limuzyny chodzi za nim krok w krok i wprowadza się do jego domu, nie
          mając zamiaru się wynieść. Ojciec Tim musi także (dodajmy, niezbyt ochoczo)
          sprawować nadzór nad młodocianym wyrzutkiem, wrogo nastawionym zwłaszcza wobec
          opiekuna, a nowa atrakcyjna sąsiadka nieustannie wydeptuje ścieżkę do drzwi
          duszpasterza, budząc uczucia, których nie było mu dane zaznać już od lat.


          "Do Kanaanu"
          Do Kanaanu
          Autor: Karon Jan
          Tytuł oryginalny: Out to Canaan
          Język oryginału: angielski
          Gatunek: literatura współczesna zagraniczna
          Cykl: W moim Mitford (tom 4)
          Seria wydawnicza: Kameleon
          Średnia ocena książki: 5.33, książkę oceniło 3 użytkowników - zobacz szczegóły
          Do BiblioNETki wprowadził(a): villena




          Noty wydawców i inne informacje
          nota wydawcy, do BiblioNETki wprowadził(a): marzenia, dodana: 14.10.2004

          W Mitford, małym miasteczku z dużym sercem, zanosi się na zmiany. Ojciec Tim,
          pastor kościoła episkopalnego, i jego żona rozważają mroczne meandry
          zbliżającej się nieuchronnie emerytury; nowy kandydat na burmistrza wzywa do
          radykalnego postępu; bliżej nieznany inwestor planuje otworzyć farmę piękności
          i przygląda się uwielbianej przez lokalną społeczność rezydencji na wzgórzu; i,
          co najgorsze, cukiernia Sweet Stuff Bakery może zostać zamknięta.Tymczasem
          zwykli ludzie podejmują nadludzką walkę, aby zachować równowagę ducha i ciała.

          Ojciec Tim, pastor kościoła episkopalnego, i jego utalentowana oraz pełna życia
          żona, Cynthia, rozważają mroczne meandry emerytury. Próbują też odnaleźć
          rozrzucone po świecie rodzeństwo Dooleya Barlowe''a, chłopca z gór, którego
          kochają jak własnego syna.
          Zupełnie nowy kandydat na burmistrza nawołuje do agresywnego rozwoju, a
          nieustraszona weteranka musi zmobilizować wszystkie siły do walki swojego
          życia. Co gorsze, cukiernia Sweet Stuff może zostać zamknięta, a podejrzany
          pośrednik handlu nieruchomościami usiłuje przekształcić ukochany dom na wzgórzu
          w farmę piękności.

          Czy to możliwe, że do Mitford wkraczają zmiany? Przyśpieszone tętno życia na
          Main Street zdaje się to potwierdzać. Zmiana z pewnością zdaje się dotykać
          najwrażliwszych obszarów życia kilku osób z miasteczka. Pewna kobieta toczy
          codzienna walkę o to, by nie zboczyć z obranego kursu, po latach ciężkiego
          życia. Mężczyzna usiłuje sobie wybaczyć pewną tragiczną pomyłkę. A najbardziej
          atrakcyjny kawaler w miasteczku, opuszcza Mitford - i powraca z olśniewającą
          niespodzianką.
          W Do Kanaanu, Jan Karon opowiada najbardziej urokliwą ze swoich dotychczasowych
          opowieści, która bez wątpienia zafascynuje całe armie fanów, nie mogących się
          już doczekać powrotu do domu, do Mitford - bądź tych, którzy pragną odwiedzić
          to urocze miasteczko po raz pierwszy. Na szczęście, wszyscy na pewno przekonają
          się, że małe miasteczko z dużym sercem, po raz kolejny tętni śmiechem, łzami i
          nową nadzieją.

          "Nowa pieśń"
          Od niedawna na emeryturze, po latach posługi jako pastor kościoła
          episkopalmnego, Lord's Chapel, ojciec Tim zaledwie zdążył odetchnąć, a już
          godzi się otoczyć duszpasterską opieką żyjąca niedaleko stałego lądu, małą
          parafię na Atlantyku. Jak jednak może porzucić wszystkich przyjaciół z Mitford,
          dla których stał się niezastąpiony? W czasie przygotowań do wyjazdu na wyspę
          Whitecap w zmaganiach z tym niewdzięcznym dylematem wcale nie pomaga mu
          przyjęcie wydane wydane na cześć jego i Cynthii przez pannę Rose i wujaszka
          Billy'ego.

          Po przybyciu na Whitecap i stresującym powitaniu, ojciec Tim i Cynthia
          odkrywają, że i to miejsce ma swoje własne niezapomniane osobowości, oraz że
          chociaż od domu dzielą ich steki kilometrów, jednakże Mitford jest zawsze
          blisko...

          W "Nowej pieśni", piątej z serii książek o mądrym i wyrozumiałym ojcu Timothym
          Kavanaghu oraz jego pełnej entuzjazmu żonie Cynthii, bohaterowie powracają wraz
          z przyjaciółmi, starymi i nowymi, ponownie fascynując czytelników.


          • mamalgosia Re: Jan Karon i pastor Tim 25.01.06, 11:39
            to tak w skróciesmile
            • marzek2 Re: Jan Karon i pastor Tim - TAK TAK TAK!!!! 25.01.06, 11:43
              Jestem fanką - kupujcie, wypożyczajcie, czytajcie w ciemno! Uśmiech, łzy i
              wciągająca lektura zapewnionesmile

              Mamalgosiu wiesz ja się trochę pogubiłam w częściach - ostatnią jaką
              przeczytałam była Nowa Pieśń, potem kupiłam siostrze jakąś część pt Ślub chyba i
              nie wiem, czy to jest jakaś retrospekcja? Bo widziałam w Merlinie, że jest
              jeszcze coś "Przybieżeli Pasterze" i też nie wiem, czy to jakaś poboczna część,
              czy kontynuacja wątku? Możesz mi napisać jakąś kolejność wszystkich części?
              • mamalgosia Re: Jan Karon i pastor Tim - TAK TAK TAK!!!! 25.01.06, 14:43
                Oj, Marzek, czy my lubimy to samo, bo mamy takie samo nazwisko?smile)
                "Ślub" jest cienki - w sensie dosłownym, chudziutka książeczka. treść - jakby
                pozbierana z innych, moim zdaniem, żadna rewelacja.
                Natomiast "Przybieżeli pasterze" kupiłam i jest cudna! Polecam tysiąckrotnie.
              • mamalgosia kolejność 25.01.06, 14:45
                1) W moim Mitford
                2)Światełko w oknie
                3)Te wysokie, zielone wzgórza
                4)Do Kanaanu
                5)Nowa pieśń
                6)Przybieżeli pasterze
                A tego "Wspólne życie. Ślub" nie potrafie zaklasyfikować, jest jakby pomiędzy
                • marzek2 Re: kolejność 25.01.06, 15:44
                  Ok czyli tego będę szukać w biblitece, ewentualnie zakupię z następnych
                  zaskórniaków smile W sumie w kwietniu mam imieniny, więc może cuś od mamy skapnie smile)
                  • marzek2 Re: kolejność 25.01.06, 15:52
                    W ogóle to moim zdaniem książki Jan Karon należą do nurtu literatury, którego mi
                    na polskim rynku strasznie brakuje czyli tak po mojemu chrześcijańskiej prozy
                    obyczajowej smile
                    Bo jak się pozycje chrześcijańskie, to głównie poradniki, takie, że trzeba dużo
                    myśleć, albo coś amerykańskiego w stylu "5 praktycznych kroków jak..." czego mam
                    już przesyt.

                    A w książkach Karon widzę chrześcijan w życiu codziennym, przedstawionych w
                    cudowny, ciepły sposób. Mam zamiar czytać tą serię choćby raz w roku, jestem
                    pewna, że za każdym razem odkryję w nich coś innego. Za pierwszym razem leciałam
                    jak głupia, bo tak mnie wciągnęła treść, teraz chcę czytać spokojniej, smakować
                    i uczyć się z doświadczeń życiowych pastora Tima. Przyznaję się, parę razy po
                    prostu płakałam, ze śmiechu, ze wzruszenia, z tzw "duchowych wzruszeń" smile
                    • pelczarka i inne chrzescijanskie obyczajowe 28.10.13, 21:38
                      Karen Kingsbury, Francine Rivers - polecam!!!
      • mamalgosia nowość! 02.01.07, 21:01
        Jest kolejna część o pastorze Timie! "Na tej górze". Jeszcze ciepła, grubiutka,
        kusi zapachem i obiecuje rozkosze czytelnicze
        • prokasia Urzekająca 13.03.07, 20:57
          John & Stasi Eldredge "Urzekająca" Nowe spojrzenie na sens istnienia kobiety.
          Dla każdej Ewy. Czytam już drugi raz. Dla Adama polecam "Dzikie serce" Johna
          Eldredge.
    • marzek2 Książki Maxa Lucado 25.01.06, 16:11
      Może katolikom szerzej nie znany, bo to protestant. Ale książki są super, facet
      pisze świetnym językiem, umie rzeczywistość bibijną przenieść we współczesność z
      jej problemami i wyzwaniami. Polecam. Poniżej linki do wydawnictwa Vocatio z
      jego książkami, są niestety drogie sad

      Mamalgosiu, byłabym skłonna pożyczyć Ci któregoś Maxa Lucado w zamian za
      Przybieżeli Pasterze Jan Karon. Po przeczytaniu po prostu odesłałybyśmy sobie
      książki z powrotem smile

      A teraz linki do kolejnych jego książek:

      www.vocatio.com.pl/ProductPresentationForm.php?cat=13&f=9&pid=161
      www.vocatio.com.pl/ProductPresentationForm.php?cat=13&pid=138
      www.vocatio.com.pl/ProductPresentationForm.php?cat=13&pid=217
      www.vocatio.com.pl/ProductPresentationForm.php?cat=13&f=9&pid=222
      • mamalgosia Re: Książki Maxa Lucado 26.01.06, 09:44
        No co za okropieństwo! W ZAMIAN! Kochana, a gdzie bezinteresowność?
        Oczywiście mogę Ci pożyczyć "Przybieżeli pasterze", nie ma sprawy. Powróci do
        Ciebie atmosfera świąt Bożego Narodzeniasmile
        Twój adres mam.
        Jedyne,w czym problem, to nie wiem, kiedy będę mogłą pójśc na pocztę. Być może
        jutro, bo wybieramy się z Synkiem do biblioteki, ale jak sypnie śniegiem , to
        się nie wydostaniemy.
        Ogólnie rzecz biorąc: wyślę na pewno, a Ty daj znać , jak dojdziesmile
        Na priva wysyłam Ci mój adres
        • marzek2 Re: Książki Maxa Lucado 26.01.06, 10:11
          Mamalgosiu, okropnie dziękuję smile) A ty zajrzyj na podane przeze mnie linki i daj
          znać co mam wysłać do Ciebie, mam dwie książki Lucado - "Gdy Bóg wyszepcze Twoje
          imię" oraz "On wciąż odsuwa kamienie". Na pocztę pójdę w poniedziałek chyba...
          • mamalgosia Re: Książki Maxa Lucado 26.01.06, 10:51
            To poproszę o odsuwnaiu kamieni, potrzeba mi nadziei
    • monikadz Re: Inspirująca lektura, poruszająca serce. 18.07.06, 14:36
      O proszę! Koejny wąteka dla mnie!
      wprawdzie pracuje w bibliotece i ksiązki połykam (zwłaszcza te seryjne jak
      jezycjada czy Ania Z...), ale zauwazyłam, że jakos książki religijne nie
      wchodziły mi w drogę - nawet niestety z przeczytaniem całej Biblii mam kłopot -
      w ramach duchowej adopcji dziecka poczętego, jako zobowiązanie wybrałłam
      właśnie codzienna lekturę Biblii, ale poza tym brak mi ... no chyba zacięcia?
      Może macie na to jakąś radę?

      Ale chciałam Wam polecić "Adieu czyli przypadki księdza Grossera" - i ciąg
      dalszy przygód księdza' czyli "Trufle" - poruszające, naturalne
      acha- autor Jan Grzegorczyk, i jeszcze tegoż "Niebo dla akrobaty" -
      www.znak.com.pl/book.php?id=1670
      Dziękuję za wątek!
      Pozdrowienia ze Szczecina! Monika
      • monikadz Polecam Jana Grzegorczyka 18.07.06, 14:42
        Adieu. Przypadki księdza Grossera
        Trufle. Nowe przypadki księdza Grossera
        Niebo dla akrobaty
        - te czytałam

        www.jangrzegorczyk.pl/tworczosc.htm
        • mamalgosia Re: Polecam Jana Grzegorczyka 20.07.06, 14:00
          masz rację. O ludzkich słabościach nie deprymująco.
    • pysio8 "Tylko dla łajdaków" 20.07.06, 10:05
      Rzeczywiście czyta się jednym tchem rozmowy o grzechach Joanny Kucharczyk i ks.
      Stefana Czermińskiego.
      Książka wpadła dość nieoczekiwaniesmile)) w moje łapki, bardzo polecam, to taka
      pierwsza pomoc ratująca życie...duchowe.

      ..."Poruszająca, odważna rozmowa o przykazaniach, bożkach i ogromnej łasce
      spowiedzi. Plus kilkadziesiąt świadectw ludzi, którzy, ku swojemu zdumieniu,
      odkryli, że są łajdakami i to właśnie przybliżyło ich do tajemnicy Bożego
      miłosierdzia."....

      • mamalgosia Re: "Tylko dla łajdaków" 20.07.06, 12:39
        Pysio, nie przypuszczałam, że ta książka może komukolwiek wpaść w ręcesmile Wydana
        w Katowicach - jak do niej dotarłaś? Pożyczyłam od teścia, bez większego
        entuzjazmu. Niestety w książce są błędy - nawet ortograficzne (napisałam maila
        do wydawnictwa, przyjęli do wiadomości, ale to chyba wszystko co mogli zrobić).
        Styl średni, ale jest coś w tej książce takiego, że działa. Właśnie
        przeczytanie tej książki zaowocowało u mnie niesamowita spowiedzią
        • pysio8 Re: "Tylko dla łajdaków" 20.07.06, 14:10
          Książka sama mnie znalazłasmile) otrzymałam ja pocztą mailową w postaci
          załączników,a teraz będę polowała na wersję papierową w warszawskich
          księgarniach, a nuż się uda.
          Chyba takie jest zadanie "Tylko dla łajdaków" : przygotować, zaprosić do
          szczerej spowiedzi, choćby omijało się konfesjonał szerokim łukiem przez 10 i
          więcej lat...
          Książkę przesłała mi dziewczynasmile),która pisze rozważania do Słowa Bożego.
          I tak, coś mnie trapi,gryzie, a potem w 'jej' komentarzach wyłania się
          odpowiedź, zachęta, czasem nagana...
          • mamalgosia Re: "Tylko dla łajdaków" 20.07.06, 14:33
            Dla mnie najciekawszy był fakt, że niespecjalnie mi się podobała, nie
            zachwyciłą, nie powaliła na łopatki. A tak zadziałałasmile
            • monikadz Re: "Tylko dla łajdaków" 22.07.06, 17:11
              smile
              Idę sobie w poniedz. do szpitala na przebadanko -zainspirowaliście mnie do
              poszukania czegoś głębszego do poczytania - tam będdzie na to czas!
    • mary_ann "Nad przepaściami wiary" 31.08.06, 12:44
      " Nad przepaściami wiary". Z ks. Wacławem Hryniewiczem OMI rozmawiają Elżbieta
      Adamiak i Józef Majewski. Społ. Inst. Wyd. ZNAK, Kraków 2001 (trudne do
      dostania, nakład wyczerpany, upolowałam na allegro)

      Cudowna, ciepła książka-świadectwo, nie tylko dla tych, którzy zgadzaja się z
      podstawową ideą ks. Hryniewicza o nadziei zbawienia dla wszystkichsmile
      Apoteoza Bożej Miłości, która jest większe, niz wszelkie nasze o niej
      wyobrażenia.

      Okładka i opis:
      www.znak.com.pl/book.php?id=1093

      Z okładki:

      "Ks. Wacław Hryniewicz, wybitny teolog, mówi o sobie: "W swoim życiu szukałem
      teologii bardziej wyrozumiałej, bardziej ludzkiej, bliższej doświadczeniu
      ludzi. Boję się teologii wpędzającej ludzi w rozpacz, serwującej ludziom
      beznadzieję, trwogę, lęk przed Bogiem. Boję się teologii lamentującej nad
      ludzkimi grzechami, osądzającej ludzi i nie mającej dla nich słów pocieszenia.
      (...) Jeżeli chodzę nad przepaściami wiary, to unoszą mnie nad nimi skrzyydła
      nadziei. Ona mówi: Bóg jest większy niż nasza wiara".

      Droga, po której kroczy ksiądz Wacław Hryniewicz, jest w dużej mierze samotna,
      zwłaszcza w POlsce. Bo, poza nim, ilu jeszcze teologów pisze na przykład o
      wątpliwościach w wierze, o tajemnicy cierpienia i śmierci, o nadziei zbawienia
      dla wszystkich, kryzysie wiary, grzeszności Kościoła i granicach jego krytyki,
      o wolności w teologii tp? A właśnie o tym jest ta książka."


      Baaardzo polecam!
      • kudyn Re: "Nad przepaściami wiary" 01.09.06, 08:41
        W tym temacie polecam książkę "Czy wolno mieć nadzieję, że wszyscy będą
        zbawieni?" Balthasara
        • mamalgosia Re: "Nad przepaściami wiary" 01.09.06, 08:55
          Czytałąm to swego czasu i jakoś nie zrozumiałam, czy wolno mieć tę nadzieję,
          czy nie. ja ją mam
          • kudyn Re: "Nad przepaściami wiary" 01.09.06, 09:48
            Balthazar dowodzi że nie tylko można, ale trzeba.
            • mamalgosia Re: "Nad przepaściami wiary" 01.09.06, 09:49
              czyli piekło puste?
              • kudyn Re: "Nad przepaściami wiary" 01.09.06, 10:19
                Mam taką nadzieję.
                • kulinka3 Re: "Nad przepaściami wiary" 01.09.06, 12:38
                  www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/audiencje/ag_28071999.html
                  Coś dla Waszych rozważań, choć trudno tu mówić o lekturzewink)
                  • kudyn Re: "Nad przepaściami wiary" 01.09.06, 18:12
                    Nie podważam (ani Hryniewicz, Balthazar i myślę że Mamalgosia) istnienia piekła,
                    ani możliwości odrzucenia Boga. Ufam że Jezus, nie łamiąc ludzkiej wolności,
                    przyciągnie wszystkich do siebie (por. J 12,32) i dlatego piekło będzie puste a
                    Bóg będzie wszystkim we wszystkich (por. 1 Kor 15,28; Kol 3,11). I co istotnie
                    jest to nadzieje a nie pewność.
                    • kulinka3 Re: "Nad przepaściami wiary" 01.09.06, 18:40
                      Moim skromnym zdaniem, jeśli ktoś Boga w swoim życiu odrzucił to Chrystus
                      złamałby wybór człowieczy przyciągając go do siebie.
                      • kudyn Re: "Nad przepaściami wiary" 01.09.06, 19:24
                        A mamy pewność że wszyscy odrzucą Boga? To są słowa Chrystusa: "A Ja, gdy
                        zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie". Myślę że nie
                        chodzi tu o użycie siły, mimo że mamy kontrowersyjne przykłady jak nawrócenie
                        św. Pawła.
                        • kulinka3 Re: "Nad przepaściami wiary" 01.09.06, 21:28
                          Nie podejmuję się dyskusji o pewnościach w tej materiiwink.
                          Wiem,jednak,że pewne wolne stworzenia, które Boga znały i żyły w Jego obecności,
                          zbuntowały się.
                          Chrystus wysłużył zbawienie dla wszystkich ludzi,wiara jednak jest wolnym aktem
                          człowieczym.A w swojej wolności człowiek może Bogu powiedzieć" nie" i Bóg wobec
                          tej ludzkiej decyzji jest niejako "bezradny".Naprawdę nie wyobrażam sobie owego
                          przyciągania " na siłę", nie w miłości, a jeśli nie w wolnym akcie wiary i nie w
                          miłości, to co masz na myśli?

                          • aka21 Re: "Nad przepaściami wiary" 01.09.06, 21:50
                            Pozwolicie, że się włączesmile)
                            Wierzę, że nawrócić się człowiek może do ostatniego momentu swojego życia i
                            wierzę, że to jest jego wolny wybor w obliczu nieskończonej miłosci Boga. Myślę,
                            że moment śmierci jest jednak bardzo szczególny i Bóg jest w nim obecny.
                            Człowiek od Boga odchodzi, ale On od niego nigdy i do końca czeka z otwartymi
                            ramionami na powrót. Może w chwili śmierci te ramiona widzi się bardziej? Może
                            wtedy wszystko inaczej wygląda?
                            Pozdrawiam
                            Agnieszka
                          • kudyn Re: "Nad przepaściami wiary" 01.09.06, 22:34
                            W zupełności się z Tobą zgadzam. Nie ma pewności, jest nadzieja w oparciu o
                            pewne obietnice zawarte w Biblii. Nie ma przyciągania na siłe, tylko
                            przyciąganie miłości. Ufam że różnymi drogami - przez ewangelizację, przez
                            bezpośrednią interwencję... Bóg każdego doświadczy swoją miłością i każdy w
                            wolności ją przyjmie.
                            • kulinka3 Re: "Nad przepaściami wiary" 01.09.06, 23:36
                              Zgadzam się z Aką,że moment śmierci jest momentem szczególnym i tajemniczym, w
                              którym Bóg czeka na człowieka i że dla wielu być może to " ostatnia " deska ratunku.
                              Natomiast nadzieja,że każdy w wolności przyjmie miłość Bożą, choć piękna i
                              chwytająca za serce,może być nadzieją niejako na wyrost. Gdyby tak było po cóż
                              Chrystus w ogóle wspominałby o piekle?
                              • kudyn Re: "Nad przepaściami wiary" 02.09.06, 10:34
                                Więc jakie mamy podstawy twierdzić że tylko niektórzy z tej ostatniej deski
                                ratunku skorzystają? A dlaczego nie wszyscy? Nie wiem czy na wyrost, ale czy to
                                nie jest możliwe? Chrystus mówi o piekle, bo coś takiego jest, jest konsekwencja
                                odrzucenia Boga i człowiek może to zrobić - inaczej gdzie wolna wola. Ale
                                wolność nie zakłada że jedni wybiorą Boga a inni odrzucą. Mogą w wolności wybrać
                                wszyscy i wszyscy mogą odrzucić. A po co Jezus mówi że wszystkich pociągnie do
                                siebie? Bóg będzie wszystkim we wszystkich? To też jest Słowo Boże.

                                Powtarzam jeszcze raz - tu nie chodzi o pewność tylko nadzieję. I nie chodzi o
                                beztroskę tylko o współudział w działaniu Boga.
                                • kulinka3 Re: "Nad przepaściami wiary" 02.09.06, 11:25
                                  Skoro jestesmy przy lekturach, a Ty jesteś chyba katolikiem, to polecam co
                                  prawda prywatne, objawienia dotyczące piekła s.Faustyny:

                                  8. Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez anioła. Jest to miejsce
                                  wielkiej kaźni. Rodzaje mąk, które widziałam: pierwszą męką, która stanowi
                                  piekło, jest utrata Boga; drugie - ustawiczny wyrzut sumienia; trzecie - nigdy
                                  się już ten los nie zmieni; czwarta męka - jest ogień, który będzie przenikał
                                  duszę, ale nie zniszczy jej, jest to straszna męka, jest to ogień czysto
                                  duchowy, zapalony gniewem Bożym; piąta męka - jest ustawiczna ciemność, straszny
                                  zapach duszący, a chociaż jest ciemność, widzą się wzajemnie szatani i potępione
                                  dusze, i widzą wszystko zło innych i swoje; szósta męka - jest ustawiczne
                                  towarzystwo szatana: siódma męka - jest straszna rozpacz, nienawiść Boga,
                                  złorzeczenia, przekleństwa, bluźnierstwa. Są to męki, które wszyscy potępieni
                                  cierpią razem, ale to jest nie koniec mąk. Są męki dla dusz poszczególne, które
                                  są mękami zmysłów: każda dusza czym grzeszyła, tym jest dręczona w straszny i
                                  nie do opisania sposób.

                                  9. Ja, siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to, aby
                                  mówić duszom i świadczyć, że piekło jest. O tym teraz mówić nie mogę, mam rozkaz
                                  od Boga, abym to zostawiła na piśmie. Szatani mieli do mnie wielką nienawiść,
                                  ale z rozkazu Bożego musieli mi być posłuszni. To, com napisała, jest słabym
                                  cieniem rzeczy, które widziałam. Jedno zauważyłam: że tam jest najwięcej dusz,
                                  które nie dowierzały, że jest piekło. O mój Jezu, wolę do końca świata konać w
                                  największych katuszach, aniżeli bym miała Cię obrazić najmniejszym grzechem.



                                  I jeszcze wizja piekła ukazana w Fatimie:

                                  Łucja ujawniła później, że jak Ona mówiła te słowa, Matka Boska otworzyła ręce i
                                  promienie światła płynące z nich, wydawały się penetrować ziemię, tak, że oni
                                  zobaczyli przerażającą wizję piekła, pełnego demonów i straconych dusz pośród
                                  nieopisanych okropności. Wizja piekła była pierwszą częścią „tajemnicy”
                                  fatimskiej i nie była ujawniona bardzo długo. Dzieci patrzyły na smutną twarz
                                  Matki Boskiej, która mówiła do nich uprzejmie: "Wy widzieliście piekło, miejsce
                                  dokąd idą dusze biednych grzeszników. W celu uratowania ich, Bóg chce, aby
                                  nabożeństwo do Mojego Niepokalanego Serca rozszerzało się na całym świecie i
                                  wzrastało.

                                  A w rozwiązanie wszyscy odrzucą albo wszyscy wybiorą jakoś ciężko mi uwierzyć.
                                  W życiu trudno o takie zero -jedynkowe rozwiązania. Nawet w sprawach błahych
                                  tyle ile ludzi tyle zdań, a co dopiero tu. Co prawda dla Boga nie ma nic
                                  niemożliwego, ale człowiek w swojej wolności i historii dał tyle dowodów na
                                  odrzucenie Boga,że nie rozumiem dlaczego Bóg miałby mu odmawiać prawa do
                                  ponoszenia odpowiedzialności za swoje wybory.Jesteśmy wszak wolni i odpwiedzialni.
                                  • mamalgosia piekło 02.09.06, 14:27
                                    Własnie te dwa objawienia zawsze mnie zastanawiały - bo jest to wizja piekłą
                                    niepustego. No i jak? A może tam nie było ludzi tylko aniołowie (zbuntowani)?
                                    nie wiem.
                                    Oczywiście Bóg nie zmusi nikogo do przebywania ze Sobą przez całą wieczność,
                                    jeśli ten ktoś tego zdecydowanie nie chce. Słyszałam o tym, że może tu mieć
                                    znaczenie odkupieńcza wartość czyjegoś cierpienia i modlitwy - nie jako w
                                    zastępstwie za grzesznika, który nawrócić się nie chce. Ale moim zdaniem ma to
                                    sens tylko i wyłącznie wtedy jeśli prowadzi to do zmiany opcji fundamentalnej -
                                    np. w wyniku czyjejś modlitwy wstawienniczej grzesznik tuż przed smiercia
                                    jednak się nawraca. Ale jesli on jednak decyzji nie zmienia, to bez sesnu
                                    byłoby to całe gadanie o wolnej woli, skoro jak ktos nie chce to i tak będzie
                                    zbawiony.
                                    Mimo to jednak ja - jak Kudyn - mam własnie nadzieję na piekło wypełnione tylko
                                    szatanem i jego towarzyszami.

                                    Myślę też o randze tych objawień, ale wiem, że zostały oficjalnie uznane przez
                                    Kościół, więc tutaj nie ma specjalnie pola manewru
                                  • kudyn Re: "Nad przepaściami wiary" 02.09.06, 15:46
                                    Ja myślę - nie wiem czy tak jest - że jest to wizja a nie zapis dokumentalny z
                                    odwiedzin w piekle, dlatego nie wyciągam wniosków o jego zapełnieniu. Wydaje się
                                    że intencją było pokazanie że piekło jest.
                                    Z objawień św. Faustyny, Fatimy, płynie orędzie że modlitwa ma moc nawet wobec
                                    najgorszych grzeszników. I co się dzieje, w jaki sposób oni się nawracają? Co
                                    sprawia że oni podejmują wolną decyzję o przyjęciu miłosierdzia? Dlaczego jedni
                                    je przyjmują, inni nie? Nie wiem, jest to jakaś tajemnica, ale z tego wynika że
                                    Bóg jest w stanie sobie z nimi poradzić.

                                    Znane jest nawrócenie Frossarda który będąc ateistą w 5 min. się nawrócił przez
                                    przypadek wstępując do kościoła. Co sprawiło że podjął taką decyzję?
                                    Niedawno słyszałem świadectwo Żyda, który po doświadczeniu holokaustu stracił
                                    wiarę w Boga, przestał praktykować bo uważał że to jest pustym rytuałem. Kiedyś
                                    czytając gazetę w swoim pokoju poczuł że ktoś stanął przy nim, i wiedział że
                                    jest to Jezus (Jeszua) pomimo że nigdy o nim nie słyszał. Od 30 lat wierzy,
                                    dlaczego?
                                    Bóg działa na wszystkie możliwe sposoby żeby człowieka zbawić i jest w tym
                                    skuteczny.

                                    Nie wiem czy znasz kogoś, kto trafił do piekła? Ja nie znam (to oczywiście nie
                                    znaczy że tam nikogo nie ma), ale jakoś każdy z nas ufa że jego bliscy,
                                    niezależnie jak żyli, od piekła się uchowali. Skoro tak myślimy o naszych
                                    bliskich, to dlaczego nie o innych. Kościół kanonizował wielu, ale nikogo nie
                                    „demonizował”.

                                    No i co zrobić z tymi biblijnymi obietnicami? Dlatego uważam że są podstawy aby
                                    mieć nadzieję że wszyscy doświadczą tak silnego miłosierdzia od Boga, że nie
                                    będą umieli się mu oprzeć smile
                                    • kulinka3 Re: "Nad przepaściami wiary" 02.09.06, 17:59
                                      kudyn napisał:

                                      > Ja myślę - nie wiem czy tak jest - że jest to wizja a nie zapis dokumentalny z
                                      > odwiedzin w piekle, dlatego nie wyciągam wniosków o jego zapełnieniu. Wydaje si
                                      > ę
                                      > że intencją było pokazanie że piekło jest.

                                      Rozumiem,że zapis dokumentalny, by Cię przekonałwink)?
                                      Niestety nie posiadam, przykro mi;-((
                                      A co do tego ,że piekło jest, nie trzeba objawień, wystarczy Ewnangelia!
                                      Piekło puste to dla mnie niezrozumiały straszak dla niepokrnych.
                                      A opis sądu ostatecznego z Mateusza (25,31-46),gdzie Chrystus oddzieli owce od
                                      kozłów? To też tylko wizja bez pokrycia w faktach?

                                      > Z objawień św. Faustyny, Fatimy, płynie orędzie że modlitwa ma moc nawet wobec
                                      > najgorszych grzeszników.

                                      To prawda, muszą się tylko nawrócić.
                                      A Maryja daje jasno do zrozumienia,że modlitwa i ustanowienie święta będzie
                                      ratunkiem dla wielu.Jej słowa są bardzo jasne.
                                      "Widzieliście piekło, dokąd idą dusze biednych grzeszników.
                                      Czyli puste nie jest!
                                      Aby ich ratować, Bóg chce ustanowić na świecie nabożeństwo do mego
                                      Niepokalanego Serca. Jeśli zrobi się to, co ja wam mówię, wiele dusz zostanie
                                      uratowanych,
                                      Wiele, nie wszystkie!

                                      >
                                      > Znane jest nawrócenie Frossarda który będąc ateistą w 5 min. się nawrócił przez
                                      > przypadek wstępując do kościoła. Co sprawiło że podjął taką decyzję?
                                      > Niedawno słyszałem świadectwo Żyda, który po doświadczeniu holokaustu stracił
                                      > wiarę w Boga, przestał praktykować bo uważał że to jest pustym rytuałem. Kiedyś
                                      > czytając gazetę w swoim pokoju poczuł że ktoś stanął przy nim, i wiedział że
                                      > jest to Jezus (Jeszua) pomimo że nigdy o nim nie słyszał. Od 30 lat wierzy,
                                      > dlaczego?
                                      > Bóg działa na wszystkie możliwe sposoby żeby człowieka zbawić i jest w tym
                                      > skuteczny.

                                      Nigdzie skuteczności Panu Bogu nie odmawiam.Problemem pozostaje wolna wola
                                      człowieka i jego otwartość na Boże wołanie, co jeszcze raz podkreślam. To nie
                                      jest problem Pana Boga ile pychy człowieka, który może Bogu mówić "nie" przez
                                      całe swe życie i łaski nawrócenia nie przyjąć.

                                      > Nie wiem czy znasz kogoś, kto trafił do piekła? Ja nie znam (to oczywiście nie
                                      > znaczy że tam nikogo nie ma), ale jakoś każdy z nas ufa że jego bliscy,
                                      > niezależnie jak żyli, od piekła się uchowali. Skoro tak myślimy o naszych
                                      > bliskich, to dlaczego nie o innych.

                                      To nie jest problem czy ja znam czy nie.Nie znam i nie widziałam wielu rzeczy,
                                      które istnieją i dobrze się mają.

                                      Kościół kanonizował wielu, ale nikogo nie
                                      > „demonizował”.

                                      Kościół nikogo nie potępił.Wydał opinię o świętości wielu osób, jako zachętę do
                                      naśladowania i po Bożych interwencjach.
                                      Jeśli ktoś jest potępiony, to ani wzór do naśladowania i trzeba by pewnie diabła
                                      pytaćwink) kto tam u niego figuruje. A tej roli kościoła jakoś sobie nie mogę
                                      wyobrazić.

                                      > No i co zrobić z tymi biblijnymi obietnicami? Dlatego uważam że są podstawy aby
                                      > mieć nadzieję że wszyscy doświadczą tak silnego miłosierdzia od Boga, że nie
                                      > będą umieli się mu oprzeć smile

                                      Ja nigdzie w Ewangeliach nie znalazłam nadzei na puste piekłosad(.
                                      Co więcej w wielu miejscach Pisma św jest mowa o grzechach, które wykluczają z
                                      Królestwa Bożego. ( 1 Kor 6,9-10; Ga 5,20-21;Ef 5,5;Ap 21,8).

                                      Niezależnie jednak czy wierzymy w puste piekło czy też nie starajmy się z Bożą
                                      pomocą dotrzeć do Nieba!
                                      Pozdrawiam
                                      • kudyn Re: "Nad przepaściami wiary" 02.09.06, 20:49
                                        kulinka3 napisała:


                                        > Rozumiem,że zapis dokumentalny, by Cię przekonałwink)?
                                        > Niestety nie posiadam, przykro mi;-((
                                        > A co do tego ,że piekło jest, nie trzeba objawień, wystarczy Ewnangelia!
                                        > Piekło puste to dla mnie niezrozumiały straszak dla niepokrnych.
                                        > A opis sądu ostatecznego z Mateusza (25,31-46),gdzie Chrystus oddzieli owce od
                                        > kozłów? To też tylko wizja bez pokrycia w faktach?


                                        „Ja, siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to, aby
                                        mówić duszom i świadczyć, że piekło jest”. Dlatego uważałem że celem tego
                                        objawienia jest pokazanie że piekło jest.
                                        Mt 25,31-46 to przypowieść, chyba że ma dotyczyć owiec i kozłów a nie ludzi smile


                                        > To prawda, muszą się tylko nawrócić.
                                        > A Maryja daje jasno do zrozumienia,że modlitwa i ustanowienie święta będzie
                                        > ratunkiem dla wielu.Jej słowa są bardzo jasne.
                                        > "Widzieliście piekło, dokąd idą dusze biednych grzeszników.
                                        > Czyli puste nie jest!

                                        Piekło jest ze swej istoty miejscem, gdzie idą grzesznicy (jesteśmy nimi wszyscy
                                        wink ), można powiedzieć że to jakaś definicja piekła. Nie mówi czy jest puste,
                                        czy nie, tylko mówi czym jest.


                                        > Aby ich ratować, Bóg chce ustanowić na świecie nabożeństwo do mego
                                        > Niepokalanego Serca. Jeśli zrobi się to, co ja wam mówię, wiele dusz zostanie
                                        > uratowanych,
                                        > Wiele, nie wszystkie!

                                        Wiele duszy zostanie uratowanych przez modlitwę – czyli co się dzieje, modlimy
                                        się do Boga żeby: zmusił, zgwałcił, związał i przetransportował kogoś do nieba?
                                        Zwróć uwagę że zwracamy się do Boga a nie do grzesznika. Nawet przed
                                        ewangelizacją, czyli kiedy zwracamy się do grzesznika, modlimy się żeby Bóg
                                        przygotował serce na przyjęcie Ewangelii. Gdyby Bóg był bezsilny wobec woli
                                        grzesznika, to po co się modlić o jego nawrócenie? Widać ma jakiś sposób, żeby
                                        człowieka przekonać szanując jego wolę.


                                        > Nigdzie skuteczności Panu Bogu nie odmawiam.Problemem pozostaje wolna wola
                                        > człowieka i jego otwartość na Boże wołanie, co jeszcze raz podkreślam. To nie
                                        > jest problem Pana Boga ile pychy człowieka, który może Bogu mówić "nie" przez
                                        > całe swe życie i łaski nawrócenia nie przyjąć.

                                        Może ale nie musi.

                                        > Kościół nikogo nie potępił.Wydał opinię o świętości wielu osób, jako zachętę do
                                        > naśladowania i po Bożych interwencjach.
                                        > Jeśli ktoś jest potępiony, to ani wzór do naśladowania i trzeba by pewnie diabł
                                        > a
                                        > pytaćwink) kto tam u niego figuruje. A tej roli kościoła jakoś sobie nie mogę
                                        > wyobrazić.

                                        Więc tak jak pisałem nikogo nie „demonizował” czyli nie określił jako
                                        potępionego, nawet Judasza o który Biblia się wypowiada bardzo surowo. Kiedyś
                                        tak się myślało o samobójcach, dlatego chowano ich na specjalnie wyznaczonych
                                        miejscach, dziś się to trochę zmieniło.


                                        > Ja nigdzie w Ewangeliach nie znalazłam nadzei na puste piekłosad(.
                                        > Co więcej w wielu miejscach Pisma św jest mowa o grzechach, które wykluczają z
                                        > Królestwa Bożego. ( 1 Kor 6,9-10; Ga 5,20-21;Ef 5,5;Ap 21,8).

                                        Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia
                                        dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, AŻ JĄ
                                        ZNAJDZIE? Łk 15,4
                                        A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę WSZYSTKICH do siebie. J 12,32
                                        A gdy już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu,
                                        który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był WSZYSTKIM WE WSZYSTKICH. 1 Kor 15,28

                                        Dlatego ufam że wszyscy się tam spotkamy smile Chciałoby się powiedzieć "do
                                        zobaczenia"
                                        • kulinka3 Re: "Nad przepaściami wiary" 02.09.06, 23:10
                                          kudyn napisał:

                                          > „Ja, siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to> , aby
                                          > mówić duszom i świadczyć, że piekło jest”. Dlatego uważałem że celem tego
                                          > objawienia jest pokazanie że piekło jest.

                                          Szkoda,że nie odniosłeś się do całości wypowiedzi s.Faustyny i zdania
                                          zacytowanego troszkę niżej:
                                          -Jedno zauważyłam: ŻE TAM JEST najwięcej dusz,które nie dowierzały, że jest piekło.-

                                          > Mt 25,31-46 to przypowieść, chyba że ma dotyczyć owiec i kozłów a nie ludzi smile

                                          Ciekawam wyjaśnienia, kogo miał na myśli Chrystus mówiąc o kozłach i owcach na
                                          sadzie ostatecznym? Jak myślisz?

                                          > Piekło jest ze swej istoty miejscem, gdzie idą grzesznicy (jesteśmy nimi wszysc
                                          > y
                                          > wink ), można powiedzieć że to jakaś definicja piekła. Nie mówi czy jest puste,
                                          > czy nie, tylko mówi czym jest.

                                          Objawienia Maryjne w celu podania definicji piekła- dla wyjaśnienia,że jest i
                                          tak jakby z samej Ewangelii to nie wynikało.A grzesznicy tam idą, ale z zasady
                                          nie dochodzą. No ciekawa interpretacja.
                                          Skoro piekło jest puste i z zasady nie może dosięgnąć człowieka, to tak naprawdę
                                          piekło dla człowieka nie istnieje. A to już zakrawa na jawną sprzeczność wobec
                                          słów Chrystusa.

                                          > > Ja nigdzie w Ewangeliach nie znalazłam nadzei na puste piekłosad(.
                                          > > Co więcej w wielu miejscach Pisma św jest mowa o grzechach, które wyklucz
                                          > ają z
                                          > > Królestwa Bożego. ( 1 Kor 6,9-10; Ga 5,20-21;Ef 5,5;Ap 21,8).

                                          Co to znaczy wykluczją z Królewstwa? Ciekawe...

                                          > Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia
                                          > dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, AŻ JĄ
                                          > ZNAJDZIE? Łk 15,4

                                          Poczytaj dalej.
                                          A kiedy znajdzie, bierze z radością na swoje ramiona 6 i po powrocie do domu
                                          zwołuje przyjaciół i sąsiadów, mówiąc im: "Cieszcie się ze mną, bo znalazłem tę
                                          swoją zgubioną owcę". 7 Zapewniam was, że taka radość będzie w niebie z powodu
                                          jednego grzesznika, gdy się nawraca, i to bardziej niż z powodu
                                          dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie czują potrzeby nawrócenia.

                                          Gdy się nawraca....
                                          Ci którzy się nawracają do piekła wszak nie idą!
                                          Można się nie nawrócić, prawda?


                                          > A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę WSZYSTKICH do siebie. J 12,
                                          > 32

                                          Konstytucja dogmatyczna o kościele 48.
                                          Chrystus wywyższony ponad ziemię wszystkich do siebie pociągnął (por. J 12,32
                                          gr.), powstawszy z martwych (por. Rz 6,9) Ducha swego ożywiciela zesłał na
                                          uczniów i przez Niego ustanowił Ciało swoje, którym jest Kościół, jako
                                          powszechny sakrament zbawienia, siedząc po prawicy Ojca działa ustawicznie w
                                          świecie, aby prowadzić ludzi do Kościoła i przezeń mocniej ich z sobą złączyć, a
                                          karmiąc ich Ciałem i Krwią własną uczynić ich uczestnikami swego chwalebnego
                                          życia. Obiecane tedy odnowienie, którego oczekujemy, już się rozpoczęło w
                                          Chrystusie, postępuje dalej w zesłaniu Ducha Świętego i przez Niego trwa w
                                          Kościele, w którym przez wiarę zyskujemy pouczenie o sensie naszego życia
                                          doczesnego, doprowadzając do końca z nadzieją dóbr przyszłych dzieło powierzone
                                          nam przez Ojca w świecie i pracując nad naszym zbawieniem (por. Flp 2,12).


                                          > A gdy już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu,
                                          > który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był WSZYSTKIM WE WSZYSTKICH. 1 Kor 15,28

                                          KKK 1060 Na końcu czasów Królestwo Boże osiągnie swoją pełnię. Wtedy
                                          sprawiedliwi, uwielbieni w ciele i duszy, będą królować z Chrystusem na zawsze,
                                          a sam wszechświat materialny zostanie przemieniony. Bóg będzie w życiu wiecznym
                                          "wszystkim we wszystkich" (1 Kor 15, 28).

                                          • kudyn Re: "Nad przepaściami wiary" 03.09.06, 00:18
                                            Widzę że się nie rozumiemy.

                                            Odnośnie s. Faustyny ponawiam że jest to wizja, w dodatku jak sama wspominałaś
                                            prywatna, na podstawie której nie da się stwierdzić czy ktoś jest w piekle czy nie.

                                            Pan Jezus w przypowieść z Mt oczywiście mówi o ludziach a nie kozłach i owcach,
                                            ponieważ jest to przypowieść. Nie rozstrzyga gdzie ile będzie osób, tylko
                                            pokazuje wagę naszych czynów w aspekcie wieczności.

                                            Powtórzę jeszcze raz: Piekło jest ze swej istoty miejscem, gdzie idą grzesznicy
                                            (jesteśmy nimi wszyscy wink ), można powiedzieć że to jakaś definicja piekła. Nie
                                            mówi czy jest puste, czy nie, tylko mówi czym jest.
                                            Ja jestem grzesznikiem, zapłatą za grzech jest śmierć, mogę uniknąć tego dzięki
                                            śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. I każdy kto umiera w grzechu śmiertelnym
                                            (świadomie i dobrowolnie odrzuca Boga) będzie potępiony. Niesprawiedliwi na
                                            pewno nie posiądą Królestwa. Takie są konsekwencje naszych wyborów. Ufam jednak
                                            że nie będzie ludzi, którzy umrą w grzechu śmiertelnym. Nie dlatego że piekło
                                            jest nieosiągalne, nie dlatego że grzechu nie ma. Dlatego że Bóg szuka swoich
                                            zagubionych owiec aż ją znajdzie. „On jest CIERPLIWY w stosunku do was. Nie chce
                                            bowiem niektórych zgubić, ale WSZYSTKICH doprowadzić do nawrócenia” (2P 3,9)
                                            Ufam że dotrze do każdego człowieka i dlatego się o to modlę, a moja modlitwa ma
                                            sens o tyle, o ile wierzę że Bóg może tego dokonać.
                                            Nie wyobrażam sobie chrześcijan, którzy nie mają nadziei na to, że każdy będzie
                                            mógł oglądać Boga twarzą w twarz. I nawet jeśli wydaje się to naiwne, to w tym
                                            przypadku jest to chyba usprawiedliwione.

                                            Objaśnienia do tekstów które podawałem 1) nie wyczerpują ich znaczenia 2) nie są
                                            sprzeczne z tym co piszę.
                                            Ponieważ Bóg chce żeby wszyscy ludzie zostali zbawieni, dlatego powołał Kościół
                                            przez który się to realizowało, realizuje i będzie realizowało. Poprzez jego
                                            widzialne struktury: sakramenty, apostolat, nauczanie, oraz poza jego
                                            widzialnymi strukturami np. wśród innych chrześcijan czy bezpośrednio przez
                                            Głowę Kościoła którą jest Jezus. Cel jest ten sam – zbawienie wszystkich, ufam
                                            że się zrealizuje. Wtedy w życiu wiecznym Bóg będzie wszystkim we wszystkich. A
                                            nie pociąga ludzi nic innego jak miłosierdzie płynące z krzyża Jezusa!

                                            Powtarzam jeszcze raz: nie wiem czy tak będzie, mam nadzieję.
                                            • kulinka3 Re: "Nad przepaściami wiary" 03.09.06, 10:41
                                              kudyn napisał:

                                              >
                                              > Odnośnie s. Faustyny ponawiam że jest to wizja, w dodatku jak sama wspominałaś
                                              > prywatna, na podstawie której nie da się stwierdzić czy ktoś jest w piekle czy
                                              > nie.

                                              Oczywiście i obraz i kult Miłosierdzia to też przecież wizja.Jedno zdanie
                                              s.Faustyny bierzesz jako dosłowne ( piekło jest), a że widzi tam dusze, to już
                                              wizja i nic się nie da stwierdzić.
                                              Podobnie z Maryją.Jej interwencja to sprawa definicji, a nie ostrzeżenie przed
                                              nadprzyrodzoną rzeczywistością, którą Ona zna.

                                              >
                                              > Pan Jezus w przypowieść z Mt oczywiście mówi o ludziach a nie kozłach i owcach,
                                              > ponieważ jest to przypowieść. Nie rozstrzyga gdzie ile będzie osób, tylko
                                              > pokazuje wagę naszych czynów w aspekcie wieczności.

                                              Ładne zdanie, za którym nie wiadomo, co stoi.
                                              Rozumiem,że rozdzieli ludzi, ale drugi zbiór będzie pusty.Bardzo konkretne i
                                              jasne zdania Chrystusa z tej przypowieść( I pójdą - nie być może pójdą- ci na
                                              mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego) nie pasują to Twojej
                                              koncepcji i stąd je pomijasz.
                                              Można i tak.


                                              > Powtórzę jeszcze raz: Piekło jest ze swej istoty miejscem, gdzie idą
                                              grzesznicy I każdy kto umiera w grzechu śmiertelnym
                                              > (świadomie i dobrowolnie odrzuca Boga) będzie potępiony. Niesprawiedliwi na
                                              > pewno nie posiądą Królestwa. Takie są konsekwencje naszych wyborów. Ufam jednak
                                              > że nie będzie ludzi, którzy umrą w grzechu śmiertelnym.

                                              Wielka jest Twa ufność! Szczególnie,że nie znamy dnia ani godziny i wszyscy
                                              rzecz jasna zawsze jesteśmy w łasce uświęcającej

                                              > Nie wyobrażam sobie chrześcijan, którzy nie mają nadziei na to, że każdy będzie
                                              > mógł oglądać Boga twarzą w twarz. I nawet jeśli wydaje się to naiwne, to w tym
                                              > przypadku jest to chyba usprawiedliwione.

                                              To Twoja prywatna opinia.
                                              Wolność człowieka aż po grzech odrzucenia Boga to też ludzka rzeczywistość,
                                              której chyba zdajesz się nie dostrzegać i tak naprawdę odmawiasz jej
                                              człowiekowi, bo i tak ostatecznie musi chcieć się nawrócić.
                                              >
                                              > Objaśnienia do tekstów które podawałem 1) nie wyczerpują ich znaczenia
                                              2) nie są
                                              > sprzeczne z tym co piszę.

                                              Ja nie spotkałam się aby te fragmenty były katolickim umocowaniem dla nadzei ,że
                                              piekło jest puste, skoro herezja ta została potępiona w VI w.
                                              >
                                              > Powtarzam jeszcze raz: nie wiem czy tak będzie, mam nadzieję.

                                              Ja też nie wiemwink). A skoro nie wiem opieram się na tym co podaje mi moja
                                              wiara. Piekło jest rzeczywistością, która może dotknąć każdego grzesznika.

                                              Pomimo piekielnych tematów
                                              miłej niedzieli !
                                              Pozdrawiam

                                              • kudyn Re: "Nad przepaściami wiary" 03.09.06, 12:06
                                                Droga Kulinko
                                                Obawiam się że zarzucasz mi grzech który sama popełniasz. I proszę, nie
                                                przypisuj mi twierdzeń o których nie piszę.

                                                Celem wizji s. Faustyny, a w wyniku tego obrazu, koronki itd. jest przypomnienie
                                                o miłosierdziu Boga. Jest to atrybut Boga bardzo wyraźnie przedstawiony w
                                                Biblii, a jednak potrzeba było wizji s. Faustyny, podobnie jest z piekłem.

                                                Co do przypowieści – tak jak już wcześniej wspominaliśmy, nie jest to reportaż,
                                                proroctwo – jest to przypowieść. Jezus pokazuje jakie są konsekwencje pewnych
                                                postaw wobec bliźniego, co się stanie gdy nie będziemy okazywali mu miłości.
                                                Ostrzeżenie, a nie wyrok. Ostrzegamy po to aby się ktoś poprawił, jeśli nad nim
                                                już zaciążył wyrok, to po co ostrzegać? A miłość wszak zakłada również nadzieję
                                                że ten mój bliźni będzie zbawiony!

                                                My na szczęście nie znamy dnia ani godziny, ale Bóg je zna? Nie wierze żeby
                                                czekał na ten moment, kiedy nie będziemy w łasce uświęcającej. Św. Piotr raczej
                                                mówi o cierpliwości Boga.

                                                A co do wolności – jak już wcześniej wspominałem, wolność nie determinuje
                                                naszych wyborów. Mogę wybrać „tak”, mogę wybrać „nie”. Mogą wszyscy wybrać
                                                „tak”. Czy nie możemy wszyscy wybrać w sposób wolny Bożego miłosierdzia? Może
                                                jestem naiwny, ale jak wspominałaś moje prywatne zdanie.

                                                Proszę żebyś jednak porównała to co piszę, z poglądami które potępił Kościół.
                                                Ufam że zobaczysz zasadnicze różnice.

                                                I proszę o odpowiedz ma moje wcześniejsze pytania:
                                                Co z modlitwą o nawrócenie grzeszników? Gdzie leży jej sens?
                                                Co sprawia że człowiek się nawraca np. w ciągu 5 min.?

                                                A na koniec cytat:
                                                „W Chrystusie Bóg objawił światu, że pragnie, aby „wszyscy ludzie zostali
                                                zbawieni i doszli do poznania prawdy" (1 Tm 2,4). To zdanie z Pierwszego Listu
                                                do Tymoteusza ma zasadnicze znaczenie dla widzenia i głoszenia spraw
                                                ostatecznych. Jeżeli Bóg tak pragnie, jeżeli Bóg dla tej sprawy oddaje swojego
                                                Syna, który z kolei działa w Kościele przez Ducha Świętego, to czy człowiek może
                                                się potępić, czy może być przez Boga odrzucony?
                                                Problem piekła zawsze niepokoił wielkie umysły w Kościele od samego początku, od
                                                Orygenesa, aż do naszych czasów, do Michaiła Bułhakowa i Hansa Ursa von
                                                Balthasara. Dawne Sobory odrzuciły teorię tak zwanej apokatastazy ostatecznej,
                                                według której świat po zniszczeniu zostanie odnowiony, a wszelkie stworzenie
                                                dostąpi zba¬wienia; teorię, która pośrednio znosiła piekło. Problem jednak
                                                po¬został. Czy może Bóg, który tak umiłował człowieka, zgodzić się na to, aby
                                                tenże Go odrzucił i przez to został skazany na męki wieczne? A jednak słowa
                                                Chrystusa są jednoznaczne. U Mateusza wyraźnie mówi o tych, którzy pójdą na męki
                                                wieczne (por. 25, 46). Którzy to będą? Na ten temat Kościół się nigdy nie
                                                wypowiadał. Jest to nie¬zgłębiona tajemnica pomiędzy świętością Boga a ludzkim
                                                sumie¬niem. Milczenie Kościoła jest więc w tym miejscu jedynym właści¬wym
                                                stanowiskiem chrześcijanina. Jeżeli nawet Chrystus mówi o zdradzie Judasza:
                                                „lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie naro¬dził" (Mt 26, 24), to również i
                                                to sformułowanie nie musi być rozu¬miane w sensie wiecznego potępienia”.
                                                Jan Paweł II Przekroczyć próg nadziei” s.140
                                                • kulinka3 Re: "Nad przepaściami wiary" 03.09.06, 13:34
                                                  kudyn napisał:

                                                  > Co do przypowieści – tak jak już wcześniej wspominaliśmy, nie jest to rep
                                                  > ortaż,
                                                  > proroctwo – jest to przypowieść. Jezus pokazuje jakie są konsekwencje pew
                                                  > nych
                                                  > postaw wobec bliźniego, co się stanie gdy nie będziemy okazywali mu miłości.
                                                  > Ostrzeżenie, a nie wyrok. Ostrzegamy po to aby się ktoś poprawił, jeśli nad nim
                                                  > już zaciążył wyrok, to po co ostrzegać?

                                                  Z tej przypowieści dość jasno płynie nauka,że będą tacy którzy sie nie zbawią.
                                                  Chrystus rzeczywiście ostrzega i to ostrzeżenie kieruje do człowieka, uważaj
                                                  abyś i Ty nie znalazł się pomiędzy kozałami.
                                                  Jeśli Chrystus wiedział, że nie będzie kozłów, że wszyscy się nawrócą, po co by
                                                  ostrzegał?
                                                  >
                                                  > My na szczęście nie znamy dnia ani godziny, ale Bóg je zna? Nie wierze żeby
                                                  > czekał na ten moment, kiedy nie będziemy w łasce uświęcającej.
                                                  Pan Bóg nie czeka na momenty naszej niedoskonałości, to raczej my czekamy z
                                                  naszym nawróceniem! Czasami zbyt późno, niestety
                                                  >

                                                  > I proszę o odpowiedz ma moje wcześniejsze pytania:
                                                  > Co z modlitwą o nawrócenie grzeszników? Gdzie leży jej sens?
                                                  > Co sprawia że człowiek się nawraca np. w ciągu 5 min.?
                                                  >
                                                  Modlitwa i umartwienie w intencji nawrócenia grzeszników to rzecz tak oczywista,
                                                  że nie rozumiem do czego tu się odnieść.Problem w tym,że pomimo naszych modlitw
                                                  nie wszyscy pewnie umierają pojednani z Bogiem i tu leży problem.
                                                  Ale modlić się trzeba i nie ustawać!





                                                  • kudyn Re: "Nad przepaściami wiary" 03.09.06, 16:27
                                                    Jak sobie wyobrażasz pokazanie konsekwencji, ostrzeżenie w tej przypowieści? Nie
                                                    ma możliwości żeby wszyscy posłuchali tego ostrzeżenia? A ostrzega po to aby
                                                    takich nie było, bo piekło naprawdę istnieje.

                                                    Skąd wiesz że czekamy na nawrócenie aż do takiego momentu kiedy jest zbyt późno?
                                                    Skąd masz taką wiedzę? Np. Mamalgosia wspominała o szczególnej chwili śmierci.

                                                    I jak to się dzieje że ja się modlę o nawrócenie grzeszników, a Bóg nie ma na to
                                                    wpływu?
                                                    „Ufność, którą w Nim pokładamy, polega na przekonaniu, że wysłuchuje On
                                                    WSZYSTKICH naszych próśb zgodnych z Jego wolą. A jeśli wiemy, że wysłuchuje
                                                    wszystkich naszych próśb, pewni jesteśmy również posiadania tego, o cośmy Go
                                                    prosili”. (J 5,14-15)

                                                    „Tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim
                                                    wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa”.
                                                    Iz 55,11

                                                    Ja nie mam wiedzy czy ktoś będzie zbawiony czy potępiony, mam ufność.
                                                  • kulinka3 Re: "Nad przepaściami wiary" 03.09.06, 21:57
                                                    kudyn napisał:

                                                    >Nie ma możliwości żeby wszyscy posłuchali tego ostrzeżenia?

                                                    ŚW. FAUSTYNA OPISUJE WIZJE DRÓG WIODĄCYCH DO PIEKŁA I DO NIEBA
                                                    W pewnym dniu ujrzałam dwie drogi: jedna szeroka, wysypana piaskiem i kwiatami,
                                                    pełna radości i muzyki i różnych przyjemności. Ludzie idąc tą drogą tańcząc i
                                                    bawiąc się - dochodzili do końca, nie spostrzegają się, że już koniec. A na
                                                    końcu tej drogi była straszna przepaść, czyli otchłań piekielna. Dusze te na
                                                    oślep wpadały w tę przepaść, jak szły, tak i wpadały. A była ich wielka liczba,
                                                    że nie można było ich zliczyć.



                                                    > Skąd wiesz że czekamy na nawrócenie aż do takiego momentu kiedy jest zbyt późno
                                                    > ?
                                                    > Skąd masz taką wiedzę? Np. Mamalgosia wspominała o szczególnej chwili śmierci.

                                                    Często towarzyszę duszom konającym i wypra­szam im ufność w miłosierdzie Boże i
                                                    błagam Boga o wielkość łaski Bożej, która zawsze zwycięża. Miłosierdzie Boże
                                                    dosięga nieraz grzesznika w ostatniej chwili, w sposób dziwny i tajemniczy. Na
                                                    zewnątrz widzimy, jakoby było wszystko stracone, lecz nie tak jest; dusza
                                                    oświecona promieniem silnej łaski Bożej ostatecznej, zwraca się do Boga w
                                                    ostatnim momencie z taką siłą miłości, że w jednej chwili otrzymuje od Boga
                                                    [przebaczenie] i win i kar, a na zewnątrz nie daje nam żadnego znaku, ani żalu,
                                                    ani skruchy, ponieważ już na zewnętrzne rzeczy oni nie reagują. O, jak
                                                    niezbadane jest miłosier­dzie Boże.
                                                    >
                                                    > I jak to się dzieje że ja się modlę o nawrócenie grzeszników, a Bóg nie ma na t
                                                    > o
                                                    > wpływu?

                                                    O, jak niezbadane jest miłosier­dzie Boże. Ale o zgrozo - są też dusze, które
                                                    dobrowolnie i świadomie tę łaskę odrzucają i nią gardzą. Chociaż już w samym
                                                    skonaniu, Bóg miłosierny daje duszy ten moment jasny wewnętrzny, że jeżeli dusza
                                                    chce, ma możność wrócić do Boga. Lecz nieraz u dusz jest zatwardziałość tak
                                                    wielka, że świadomie wybierają piekło, udaremnią wszystkie modlitwy, jakie inne
                                                    dusze za nimi do Boga zanoszą i nawet same wysiłki Boże...(Dz 1698)


                                                  • kudyn Re: "Nad przepaściami wiary" 03.09.06, 23:02
                                                    Mam nadzieje że pomimo uznania przez Kościół objawień s. Faustyny nie traktujesz
                                                    ich jako tekst natchniony.
                                                    Pytanie co zrobić z tymi tekstami Biblii które jednak wzbudzają we mnie (i nie
                                                    tylko) tą nadzieję. To oczywiście mój prywatny pogląd, ale naprawdę nie widzę
                                                    żeby był w czymś sprzeczny z nauczaniem Kościoła.
                                                    Co ciekawe, w „Przekroczyć próg nadziei” jakoś czuje się że to nie taka prosta
                                                    sprawa, „problem pozostaje” chociaż JPII doskonale zna Dzienniczek s. Faustyny.
                                                    Balthazar otrzymał od niego kapelusz kardynalski pomimo jego herezji?
                                                    Wiec pozwól że wobec tej „niezgłębionej tajemnicy pomiędzy świętością Boga a ludzkim
                                                    sumieniem” pozostanę przy mojej nadziei.
                                                  • kulinka3 Re: "Nad przepaściami wiary" 03.09.06, 23:41
                                                    Tak samo jak Ty możesz żywić nadzieję, ja mogę wierzyć słowom Chrystusa, pismom
                                                    s.Faustyny ( czy któraś z wizji jest w sprzeczności ze słowami Naszego Pana ?) i
                                                    słowom Matki Najświętszej z obajwień fatimskich.
                                                    Jeżeli odnosisz się do Jana Pawła II to w linku, który podałam, Ojciec
                                                    św.realnie ocenia, co mogą wolne stworzenia ( bunt aniołów).Zdarzyło się aniołom
                                                    nam miałoby się nie zdarzyć?
                                                    Dzięki za ciekawą dyskusję.




                                                  • kudyn Re: "Nad przepaściami wiary" 03.09.06, 23:56
                                                    Jednak niec nam nie wiadomo o Mesjaszu, który byłby posłany żeby odkupić upadłe
                                                    anioły. Widać jakaś róznica jest.
                                                    Również dziękuję za dyskusję smile
                                                    I do zobaczenia w niebie, chyba że wcześniej się spotkamy na tym łez padole.
                                                  • kulinka3 Re: "Nad przepaściami wiary" 04.09.06, 18:39
                                                    kudyn napisał:

                                                    > Jednak niec nam nie wiadomo o Mesjaszu, który byłby posłany żeby odkupić upadłe
                                                    > anioły. Widać jakaś róznica jest.

                                                    Jest, jest! Mam nawet jeden pomysł, ale chyba by Ci się nie spodobałwink)

                                                    > Również dziękuję za dyskusję smile
                                                    > I do zobaczenia w niebie,

                                                    Mam nadzieję i jeśli tak będzie, ten kto miał rację w tej dyskusji,
                                                    stawia....jakiś niebiański delikates, ok?

                                                    chyba że wcześniej się spotkamy na tym łez padole.
                                                    Może na forumowym zlociewink), a prędzej pewnie w jakiejś pasjonującej dyskusji.
                                                    Pozdrawiam
                                                  • kudyn Re: "Nad przepaściami wiary" 04.09.06, 20:56
                                                    kulinka3 napisała:



                                                    > Mam nadzieję i jeśli tak będzie, ten kto miał rację w tej dyskusji,
                                                    > stawia....jakiś niebiański delikates, ok?

                                                    Ok. "zakład" stoi. Ale musisz się za mnie modlić żebym nie odpadł za herezje. smile
                                                  • kulinka3 Re: "Nad przepaściami wiary" 04.09.06, 21:04
                                                    kudyn napisał:

                                                    >
                                                    > Ok. "zakład" stoi. Ale musisz się za mnie modlić żebym nie odpadł za herezje. :
                                                    > )
                                                    Wspomnij na Balthasara wink)i nie trać nadziei, ale herezji nie głoś!
                                                    Pozdrawiam wraz z modlitwą i sama się polecam.
                                    • mamalgosia Frossard - Kudyn 03.09.06, 09:30
                                      Czy masz może książkę o jego nawróceniu? Przeczytałam wszystko Frossarda
                                      (uwielbiam go), oprócz właśnie tej jendej książki (najważniejszej?). Czy ona w
                                      ogóle jest na polskim rynku?
                                      • kudyn Re: Frossard - Kudyn 03.09.06, 10:37
                                        W takiej książce "Bóg i ludzkie pytania" dawno wydanej przez Jedność jest
                                        rozdział: Czy można nawrócić się w ciągu dwóch minut? Oddzielnej książki nie
                                        znam. Podobno jest jeszcze "Spotkałem Boga" ale dawno temu była wydana.
                                        • mamalgosia Re: Frossard - Kudyn 03.09.06, 13:09
                                          Wiem, ze oryginalny tytuł brzmi "Bóg istnieje - spotkałem Go", ale francuskiego
                                          nie znam. Ten rozdział, o którym piszesz, czytałam, zresztą Frossard w wielu
                                          książkach wraca do tego tematu. Miałam nadzieję, że może to masz.
                                          BTW: ile osób - Twoim zdaniem - publicznie stwierdziło, że Jezus jest niewinny?
                                          • mamalgosia "Bóg i ludzkie pytania" 03.09.06, 13:11
                                            ma swój dalszy ciąg w "człowiek i jego pytania" - czytałeś?
                                            • kudyn Re: "Bóg i ludzkie pytania" 03.09.06, 15:45
                                              Tak, ale bardziej zagadnieniowo.
                                          • kudyn Re: Frossard - Kudyn 03.09.06, 15:47
                                            Kojarzę cztery osoby, ale nie wgłębiałem się, jeszcze wypracowanie do napisania.
                                            • kudyn Re: Frossard - Kudyn 03.09.06, 23:05
                                              Po ilości pukntów za pytanie pewnie będę musiał poszukać 5 osoby. Narazie męczę
                                              wypracowanie o kasie z Przysłów smile
                                              • mamalgosia Re: Frossard - Kudyn 04.09.06, 12:47
                                                właśnie ja mam 5, ale z saxonem to nigdy nic nie wiadomo i nie wiem, czy to już
                                                wszystkie
                                                • kudyn Re: Frossard - Kudyn 04.09.06, 15:02
                                                  Wypracowanie poszło. Ja ma 4 pewne, 1 prywatne - listy do męża więc raczej
                                                  odpada i 1 grupowe ale nie wprost "Synem Bożym".
                                                  A ile godzin wisiał, bo saxon w swych dywagacjach coś wspominał że 3 a mnie nie
                                                  wychodzi 3 tylko 6.
                                                  • mamalgosia Re: Frossard - Kudyn 04.09.06, 16:23
                                                    No cóż, z tym wiszeniem to bardziej skomplikowana sprawa. Mt, Mk - 6, J - 3. Na
                                                    razie nie mam pomysłu co z tym zrobić. A gdzie są te dywagacje saxona?
                                                  • kudyn Re: Frossard - Kudyn 04.09.06, 17:05
                                                    Jak zwykle z "prostymi" pytaniami smile
                                                    Tylko u Mk znalazłem godzinę ukrzyżowania, we wszystkich jest godzina śmierci.

                                                    biblia.wiara.pl/index.php?grupa=6&cr=44&kolej=35&art=1115800783&dzi=1115795142&katg=\
                                                    nie jest wprost powiedziane a jednak...
                                                  • mama_kasia Re: Frossard - Kudyn 04.09.06, 17:07
                                                    Te dywagacje to ja Ci nawet wysłałam wczoraj. Nie doszły? sad
                                                    W Hebraice są.
                                                  • mama_kasia Re: Frossard - Kudyn 04.09.06, 17:11
                                                    O dokładnie to, co napisał Kudyn smile
                                                    A te 3 u J to skąd masz? Piszę też na gazetową, ale coś się buntuje.
                                                  • kudyn Re: Frossard - Kudyn 04.09.06, 17:48
                                                    Ja na chwilę obecną widzę to tak:
                                                    Mt - śmierć godz.9
                                                    Mt - ukrzyżowano godz.3 śmierć godz.9 (ukrzyżowanie rozumiem jako przybicie więc
                                                    nie musi się równać z tym że o tej godz. Jezus zawisł na krzyżu)
                                                    Łk = Mt
                                                    J - o godz.6 wydał Jezus Piłat (więc dużo później) ale nie widzę godz. śmierci.
                                                  • mamalgosia no to mamy problem. 04.09.06, 21:01

                                                  • mamalgosia problem - cd 04.09.06, 21:01

                                                  • mamalgosia jestem nienormalna 04.09.06, 21:04
                                                    Dwa razy wcisnęłam entersad Wybaczcie, jestem bardzo zmęczona
                                                    No więc jest tak jak napisał Kudyn. Przeczytałam gdzieś, ze w Ewangeliach są
                                                    tylko trzy godziny uzywane: 3 (poranna), 6 (południe), 9 (popołudnie). no i
                                                    zaokraglali do najbliższej. Rozumiem, że Pan Jezus został ukrzyzowany przed
                                                    południem i Mt Mk i Łk zaokraglili to do niższej godziny (3), aJ an do wyższej
                                                    (6). Ale to tylko taka moja teoria. W jej myśl własciwie nie byłoby wiadomo,
                                                    ile Pan Jezus wisiał na krzyzu.
                                                    Natomiast skąd saxon ma 3 godziny, tego nie wiemsad
                                  • a_weasley