andrzej585858
15.06.14, 11:49
Przez media przemknęła informacja na którą chyba mało kto zwrócił uwagę. A jest to w dobie dyskusji o ksztłcie Kościoła bardzo wazna informacja. Otóż w sposób jednoznaczny mamy określone jakie sa granice dyskusji - jednym słowem do którego momentu dyskutujemy o Kościele w Kosciele, a kiedy mówimy - to my jesteśmy Kościołem, czyli stawiamy się tak naprawdę poza Kościołem, gdyż to my sami ustalamy reguły i dokonujemy w sposób dowolny interpretacji Objawienia.
Po kilku latach tym razem już w sposób oficjalny biskup diecezjalny podjął decyzję o zakomunikowaniu iż przewodnicząca kontestującego ruchu "Wir sind Kirche" (Jesteśmy Kościołem), Martha Heizer i jej mąż Gert zaciągnęli karę ekskomuniki mocą samego faktu (latae sententiae).
"....powodem jest symulowanie sprawowania Eucharystii, co jest poważnym przestępstwem ("delictum gravius") w prawie kościelnym. Jak wyjaśniono, dr Heizer od dwóch i pół roku głosi publicznie, że wraz ze swym mężem i parą innych wiernych prowadzą takie celebracje we własnym domu. Proponowała ona sprawowanie Eucharystii prywatnie, bez kapłanów, aby w ten sposób wprowadzić "kapłaństwo kobiet". Wyjaśniała, że w trakcie tych celebracji "Kościoła domowego" używają jedynie Biblii i modlą się spontanicznie. Stolica Apostolska postępowanie w sprawie tych "Mszy prywatnych" prowadziła przez kilka lat."
ekai.pl/papiez/x78804/kare-ekskomuniki-na-przewodniczaca-jestesmy-kosciolem-oglosila-diecezja-a-nie-rzym/
Postulaty głoszone przez ten ruch stały w jaskrawej sprzeczności z nauczaniem Koscioła, pomimo iż jego załozyciele głosili że odwołują się do nauczania soborowego. Postulaty wysuwane przez członków tego ruchu są typowe dla przedstawicieli tzw. "koscioła otwartego" i głównie dotyczą potrzeby uaktualnienia nauczania Koscioła, gdyż świat idzie do przodu a Kosciół tkwi w miejscu. Problem polega nie na tym że Kosciół nie widzi potrzeby zmian i dyskusji nad ich kształtem. Problem polega na formie tej dyskusji, a także na tym że zwolennicy zmian ustawicznie zapominają o wymiarze duchowym Koscioła a skupiają sie głównie na kwestiach zewnętrznych. Nie można także prowadzic dyskusji w kwestiach fundamentalnych dla wiary - stawianie pod znakiem zapytania tych kwestii i dowolnośc w ich interpretacji prowadzi niestety do takich sytuacji że osoby takie znajdują się de facto poza Kosciołem. Wyrządzają przy tym masę szkód.
Kościół musi w koncu interweniować. I tak było zawsze, gdyż działania podobne do tych jakie podjął biskup Innsbrucka jako ordynariusz miejsca w stosunku do małżeństwa p. Heizer podejmują od początków istnienia Koscioła także inni hierarchowie:
"Byłem cierpliwy, najdrożsi bracia, przez długi czas. Sądziłem bowiem, że spokojne nasze milczenie przyczynić się może do utrzymania pokoju. Dłużej jednak milczeć nie mogę, ponieważ nieumiarkowana i zuchwała zarozumiałość niektórych zagraża czci męczennikow, skromnosci wyznawców i pokojowi całego ludu. Zbyt wielkie milczenie, może się przerodzić w niebezpieczenstwo dla ludu jak również i dla nas. Bo czyż nie powinniśmy się obawiać wielkiego niebezpieczeństwa od obrażonego Pana, skoro niektórzy z prezbiterów, nie pomni na Ewangelię, na swe stanowisko, nawet na przyszły sąd Pana, ani na swego biskupa, przywłaszczają sobie wszystko z obelgą i pogardą dla zwierzchników? Czy coś podobnego miało miejsce za naszych poprzedników?" - św Cyprian - List 16,1
Tak pisze biskup Kartaginy - św. Cyprian już na początku III wieku. Wtedy też biskupi mieli problem z księzmi pokroju ks. Lemanskiego oraz wiernymi twierdzącymi że to "my jesteśmy Kosciołem". Najbardziej zadziwiające jest to, że to własnie osoby kontestujące uważają siebie za najbardziej otwarte, tolerancyjne i reprezentujące prawdziwą wiarę. A tymczasem, mówiąc zgryźliwie, odnoszę wrażenie że wersja chrzescijaństwa prezentowana przez zwolenników tzw. "koscioła otwartego" ma tyle wspólnego z chrzescijaństwem, co organizatorzy różnych parad równości z tolerancją o której tyle nieustannie mówią.
Nic więc dziwnego że nawet w ostatnim komunikacie z konferencji Episkopatu możemy przeczytać znamienne zdania:
"...środowiska określające się mianem „Kościoła otwartego” niejednokrotnie lansują duchownych i świeckich podważających oficjalne nauczanie Kościoła, a równocześnie dyskredytują tych, którzy stają w obronie prawdy. ".
Słowa biskupów pomimo upływu prawie 2 tysięcy lat brzmią tak samo jak słowa św Cypriana co jest najlepszą ilustracją dla istnienia ciagłości w nauczaniu Kościoła i troski o zachowanie depozytu wiary. Szkoda że energia tych ktorzy chcą dyskutować o Kosciele sprowadza się do nieustannego atakowania Kościoła a w efekcie do znalezienie się poza wspólnotą.
Czy tak ma wyglądać kościół "otwarty"?