Dodaj do ulubionych

Nie ma żadnych, nawet odległych analogii

20.10.14, 10:35
"Nie istnieje żadna podstawa, by upodabniać lub stwierdzić analogie, nawet odległe, między związkami homoseksualnymi a Bożym planem wobec małżeństwa i rodziny".




www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1262560,Synod-biskupow-w-Watykanie-nie-mozna-zrownywac-zwiazkow-homoseksualnych-z-malzenstwami

No i synod skończył obrady. Jestem zachwycony genialnością i zwięzłością przyjętego w dokumencie "Relatio Finalis" stanowiska Kościoła wobec związków homoseksualnych. Z powyższego sformułowania o braku żadnych, nawet odległych analogii wynikają bardzo poważne konsekwencje, gdy rozłożymy to zdanie na czynniki pierwsze.

Możemy wypisać główne cechy małżeństwa, do czego są powołani małżonkowie, czym ono jest w zamyśle Boga i wypisać długą listę, począwszy od powołania do życia i wychowanie dzieci, a następnie stwierdzić z całą pewnością, że związki homoseksualne na pewno tym nie są. To bardzo mocne stwierdzenie, mocniejsze niż do tej pory.

Jestem zachwycony mądrością papieża Franciszka i jestem pewien, że na pewno kierując łodzią piotrową Kościoła, nie zboczy z wyznaczonego przez Boga kursu, na co w swojej kompletnej nieznajomości Kościoła liczyli jego przeciwnicy. Chwała Panu!

Obserwuj wątek
    • plater-2 uczone łososie w pomidorowym sosie 20.10.14, 11:08
      Przez strony tygodnika "Famille chretienne" dotarłam do tekstów synodu w jezyku francuskim i włoskim.

      "Respecter" (fr) to odpowiednik włoskiego "stimare" czyli szanowac z uwagi na wartość jaką obiekt przedstawia.

      Tymczasem chodziło o "valere", "tenere conto", co znaczy "zdawac sobie sprawę z obecności", "liczyc sie z faktem obecności" czegoś, "postrzegać istnienie czegoś", "uwzględniać w swych planach"...


      Po francusku "tenir compte" , "apprecier", "estimer".

      Może znasz tekst angielski , łacinski ?


      • otryt Re: uczone łososie w pomidorowym sosie 20.10.14, 12:43
        Domyślam się, że piszesz o zdaniu dotyczącym szacunku i delikatności wobec homoseksualistów, które w języku polskim znalazłem w takiej postaci:

        "Mężczyźni i kobiety o skłonnościach homoseksualnych muszą być przyjmowani z szacunkiem i delikatnością".

        Słowo szacunek można w różnych językach różnie stopniować. Ja rozumiem to jako szacunek przynależny z definicji każdemu człowiekowi, jako dziecku Bożemu, obdarzonemu przez Boga godnością. Nie znam języka francuskiego, więc Ci nie pomogę. Znam za to angielski, lecz nie mogę znaleźć wersji dokumentu w tym języku. Nawet znalazłem jakiś angielski tekst sprzed 20 godzin, gdzie piszą, że nie opublikowano do tej pory wersji angielskiej.

        A francuskiego zamierzam się dopiero nauczyć i to intensywnie, bo czeka mnie już wkrótce kolejny wyjazd do Francji, a potem może następne. Tyle ciekawych ludzi spotkałem we Francji, a brak znajomości tego języka bardzo mi przeszkadzał.


        www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1262625,Synod-w-Watykanie-broni-tradycyjnej-rodziny-ale-stara-sie-nie-odtracac-innych-przypadkow

        Pod tym omówieniem w języku polskim mógłbym się szczerze podpisać. Sprawa związków homoseksualnych wydaje się dość oczywista i została zdecydowanie przegłosowana stosunkiem głosów 118 do 62. Jednak w innych sprawach stanowiska były jeszcze bardziej podzielone. Te inne sprawy to osoby rozwiedzione i żyjące w nieformalnych związkach. Moją szczególną uwagę zwrócił fakt, że synod zauważył, że wielu młodych ludzi do wolnych związków popycha bieda, brak pracy i perspektyw. Z tego samego powodu rodzi się mniej dzieci. Jednocześnie martwi mnie, że tej wydawałoby się dość oczywistej konkluzji nie zauważa nasz przewodniczący episkopatu abp Gądecki, który w niedawnym wywiadzie w ogóle pominął te kwestie. Tak jakby żył w innym świecie, niż miliony młodych na śmieciowych umowach lub bez pracy. Gromił młodych ludzi, że nie chcą mieć dzieci, chcą żyć wygodnie. Tymczasem prosty fakt, że Polki w Anglii mają więcej dzieci niż kobiety muzułmańskie mówi sam za siebie.

        Miesiąc temu byłem na ślubie młodych ludzi 30+, którzy ileś tam lat żyli w wolnym związku i postanowili jednak wziąć ślub w kościele. Jestem niemile zaskoczony jak często i w jak bezceremonialny sposób do tych ludzi wyciągano ręce po pieniądze, choć dosyć krucho przędli. Nawet musieli płacić za obowiązkowe szkolenia dotyczące płodności, choć wcześniej znali te sprawy. W roku 1984, gdy sam brałem ślub nikt do mnie ręki nie wyciągał, a szkolenia o dniach płodnych i bezpłodnych były bezpłatne. Płaciłem za inne sprawy wokół ślubu tyle, ile sam uważałem i na ile było mnie stać. Ale wtedy była komuna. Zastanawia mnie, czy przez te 30 lat Kościół w Polsce zmienił się na lepsze, czy na gorsze? Rozumiem czasem antyklerykałów, gdy widzę, jak postępują niektórzy funkcjonariusze Kościoła.

        Pozdrawiam serdecznie


        • plater-2 Re: uczone łososie w pomidorowym sosie 20.10.14, 16:18
          W naszej diecezji spotkania w poradni sa za darmo, nawet broszurki sa w prezencie.
          • otryt Re: uczone łososie w pomidorowym sosie 21.10.14, 09:20
            plater-2 napisała:

            > W naszej diecezji spotkania w poradni sa za darmo,
            > nawet broszurki sa w prezencie.

            To były 2 spotkania, każde po godzinie. Para musiała zapłacić osobie świeckiej prowadzącej szkolenie i wyznaczonej przez parafię 200 złotych. Tłumaczono, że przecież ci ludzie musieli poświęcić czas, że to taka sama praca jak inna, a za pracę trzeba zapłacić. A poza tym skoro ktoś decyduje się na ślub, wesele, to chyba stać go także na tę drobną kwotę. Przecież w całości wydatków związanych ze ślubem to naprawdę niewiele.

            Pan młody wykonywał ciężką pracę, szkodliwą dla zdrowia na umowie śmieciowej, dodatkowo oszukiwany przez pracodawcę, który płacił tylko połowę tego, co obiecał, na dodatek z wielomiesięcznym opóźnieniem. Ledwo ledwo był w stanie sam siebie utrzymać. Pana młodego zwolniono z pracy na dwa tygodnie przed ślubem.

            Pani młoda w trochę lepszej sytuacji finansowej. Choć pracuje już lat kilkanaście, to dopiero od dwóch lat ma stałą umowę. Pracodawcy obawiali się, ze gdy dostanie stałą umowę, to wnet zajdzie w ciążę, dlatego gdy zbliżał się termin, że musieli dać stałą umowę, to po prostu ją zwalniali. I kilka razy przerabiała ten sam scenariusz. Te pytania o spawy osobiste, na które miała prawo nie odpowiadać, mające wysondować, czy jest w ciąży, czy ma chłopaka, jakie ma plany osobiste pojawiały się co chwilę.

            Proszę Cię Panie błogosław temu małżeństwu i miej ich w opiece w ich pierwszych wspólnych miesiącach w sakramentalnym związku a także w dalszych latach.

            • plater-2 Re: uczone łososie w pomidorowym sosie 21.10.14, 11:29
              A jaka to diecezja taka chitra ?
              Nasza szczecinsko-kamienska.
              • otryt Re: uczone łososie w pomidorowym sosie 21.10.14, 12:58
                Nie wiem, czy tak jest w całej diecezji? Myślę, że jest to inicjatywa księdza proboszcza.
                Od innych młodych z tej samej diecezji nie słyszałem o takich praktykach.
    • andrzej585858 Re: Nie ma żadnych, nawet odległych analogii 20.10.14, 11:22
      Powyższe zdanie jest wręcz doskonałe w swojej jednoznaczności. Powinno znaleźć się w Katechizmie KK zamiast dotychczasowej rozbudowanej formuły.
      Jest to także wyraźny dowód na obecność Ducha Świętego w Kościele. Benedykt XVI doskonale wiedział co robi, widział zło które pojawia się także w Kościele i wiedział że aby zatrzymać zło potrzeba zmiany.


      "Jam jest ten, który niweczy znaki wróżów
      i wykazuję głupotę wieszczków,
      wstecz odrzuca mędrców
      i wiedzę ich czyni głupstwem" - Iz 44,25

      • plater-2 Re: Nie ma żadnych, nawet odległych analogii 20.10.14, 11:36
        Jak najbardziej nalezy w Kościele "zdawac sobie sprawę z obecności", "liczyc sie z faktem istnienia", "uwzględniać w swych planach" osoby rozwiedzione i homoseksualne.

        Ale "szanować" znaczy - "cenic z uwagi na wartość jaką obiekt przedstawia". To juz trudniej...


      • otryt Re: Nie ma żadnych, nawet odległych analogii 20.10.14, 13:19
        andrzej585858 napisał:

        >Powyższe zdanie jest wręcz doskonałe w swojej jednoznaczności.
        > Powinno znaleźć się w Katechizmie KK zamiast dotychczasowej
        > rozbudowanej formuły. Jest to także wyraźny dowód na obecność
        > Ducha Świętego w Kościele.

        Tak, to jest dowód na istnienie Ducha św. w Kościele.
        Do tej pory byliśmy epatowani przez media tymi różnymi analogiami. Ciekawe, czy to się zakończy i czy ludzie dalej dadzą się nabierać na ten argument o rzekomym podobieństwie?

        Czy wiadomo, kto jest autorem tego zdania? Ja bym podejrzewał samego papieża. Już wcześniej wielokrotnie byłem zachwycony, jak w krótki, lapidarny i zaskakujący często sposób potrafi przedstawiać czasem bardzo skomplikowane kwestie. "Kto nie modli się do Boga, ten modli się do diabła" i wiele, wiele innych zdań.

        Pozdrawiam Cię serdecznie

        • plater-2 Re: Nie ma żadnych, nawet odległych analogii 21.10.14, 15:45
          LIST DO BISKUPÓW KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO O DUSZPASTERSTWIE OSÓB HOMOSEKSUALNYCH
          Homosexualitatis problema(*)


          1. Zagadnienie homoseksualizmu i oceny moralnej aktów homoseksualnych staje się coraz częściej przedmiotem publicznej dyskusji, także w środowiskach katolickich. W tej dyskusji często proponuje się argumenty i zajmuje stanowiska niezgodne z nauczaniem Kościoła katolickiego, które wzbudzają słuszny niepokój u tych wszystkich, którzy są zaangażowani w pracę duszpasterską. Z tego powodu Kongregacja Nauki Wiary uznała ten problem za tak poważny i rozpowszechniony, że uzasadnia on skierowanie niniejszego Listu o duszpasterstwie osób homoseksualnych do wszystkich Biskupów Kościoła katolickiego.

          2. Oczywiście, nie można w nim przedstawić wyczerpująco tak złożonego zagadnienia; uwaga skoncentruje się przede wszystkim na specyficznym kontekście moralności katolickiej. Znajduje ona także potwierdzenie w pewnych wynikach nauk o człowieku, które mają swój własny przedmiot i metodę oraz cieszą się słuszną autonomią.

          Stanowisko moralności katolickiej jest oparte na rozumie ludzkim oświeconym przez wiarę i kierowanym świadomie zamiarem pełnienia woli Boga, naszego Ojca. W taki sposób Kościół nie tylko jest w stanie czerpać wiedzę z odkryć naukowych, ale również przekraczać ich zakres; jest przeświadczony, że jego pełniejsza wizja uwzględnia złożoną rzeczywistość osoby ludzkiej, która w swoim wymiarze duchowym i cielesnym została stworzona przez Boga i dzięki Niemu powołana do udziału w dziedzictwie życia wiecznego.

          Jedynie w ramach tego kontekstu można jasno zrozumieć, w jakim sensie zjawisko homoseksualizmu, w swoich wielorakich odniesieniach i ze swoimi następstwami dla społeczeństwa oraz życia Kościoła, jest problemem, dotyczącym właśnie troski duszpasterskiej Kościoła. Dlatego wymaga się od jego duszpasterzy uważnego studium, konkretnego zaangażowania oraz uczciwej, teologicznie wyważonej refleksji.

          3. Już w Deklaracji o niektórych zagadnieniach etyki seksualnej z 29 grudnia 1975 r., Kongregacja Nauki Wiary zajęła się wprost tym problemem. W Deklaracji tej podkreślono, że należy starać się zrozumieć homoseksualizm, zaznaczając równocześnie, że wina aktów homoseksualnych powinna być osądzana z roztropnością. Równocześnie Kongregacja uwzględniła powszechne rozróżnienie między predyspozycją lub skłonnością homoseksualną a czynami homoseksualnymi. Te ostatnie zostały określone jako czyny pozbawione ich istotnej i niezbędnej celowości, jako "wewnętrznie nieuporządkowane" a jako takie nie mogą być w żadnym przypadku zaaprobowane (por. nr 8, par. 4).

          W dyskusji powstałej po ogłoszeniu Deklaracji, zostały jednak zaproponowane interpretacje nadmiernie przychylne samej skłonności homoseksualnej, do tego stopnia, że niektórzy posunęli się do zdefiniowania jej jako obojętnej lub, co więcej, jako dobrej. Należy natomiast sprecyzować, że szczególna skłonność osoby homoseksualnej, chociaż sama w sobie nie jest grzechem, stanowi jednak słabszą bądź silniejszą skłonność do postępowania złego z moralnego punktu widzenia. Z tego powodu sama skłonność musi być uważana za obiektywnie nieuporządkowaną.

          Dlatego ci, którzy znajdują się w tym uwarunkowaniu, powinni być przedmiotem szczególnej troski duszpasterskiej, by nie doszli do przekonania, że urzeczywistnianie tej skłonności w relacjach homoseksualnych jest wyborem możliwym do przyjęcia z moralnego punktu widzenia.

          4. Jednym z podstawowych wymiarów autentycznej troski duszpasterskiej jest znalezienie przyczyn, które spowodowały zamieszanie w zestawieniu z nauczaniem Kościoła. Wśród nich należy wskazać na nową egzegezę Pisma Świętego, według której Biblia nie miałaby nic do powiedzenia na temat homoseksualizmu, albo też dawałaby mu w jakiś sposób cichą aprobatę, albo w końcu podawałaby nakazy moralne tak uwarunkowane kulturowo i historycznie, że nie mogłyby być już stosowane do życia współczesnego. Opinie te, z gruntu błędne i destrukcyjne, domagają się więc specjalnej czujności.

          5. To prawda, że Święte Księgi biblijne są uwarunkowane różnymi epokami, w których były spisana, różnymi modelami myślenia i wyrażania się (por. Konst. Dei verbum, 12). Z pewnością Kościół głosi dzisiaj Ewangelię światu różniącemu się bardzo od tego z przeszłości. Z drugiej strony, świat, w którym został napisany Nowy Testament, był już znacznie zmieniony, na przykład w odniesieniu do sytuacji, w której zostały napisane lub zredagowane Święte Księgi ludu izraelskiego.

          Należy jednak podkreślić, że - pomimo tak bardzo odmiennego kontekstu - istnieje oczywista spójność wewnątrz Pisma Świętego co do zachowania homoseksualnego. Dlatego nauczanie Kościoła na ten temat nie opiera się tylko na jakichś oderwanych zdaniach, z których można by wyciągnąć dyskusyjne argumenty teologiczne, ale raczej na trwałej podstawie stałego świadectwa biblijnego. Dzisiejsza wspólnota wiary, w nieprzerwanej ciągłości ze wspólnotami: żydowską i chrześcijańską, wewnątrz których zostały zredagowane starożytne Pisma, karmi się tymi samymi Pismami i Duchem Prawdy, którego są one Słowem. Jest również rzeczą istotną uznać, że święte teksty nie są właściwie rozumiane, jeśli interpretuje się je w sposób sprzeczny z żywą Tradycją Kościoła. Aby interpretacja Pisma Świętego była poprawna, musi być w rzeczywistej zgodności z tą Tradycją.

          Sobór Watykański II tak mówi na ten temat: "Jest więc jasne, że za sprawą pełnego mądrości postanowienia Bożego, święta Tradycja, Pismo Święte i Urząd Nauczycielski Kościoła, są do tego stopnia wewnętrznie połączone i przeniknięte, że nie mogą istnieć niezależnie, i razem, każdy na swój sposób, pod działaniem samego Ducha Świętego, skutecznie przyczyniają się do zbawienia dusz" (Konst. Dei verbum, 10). W świetle tych stwierdzeń jest teraz krótko zarysowane nauczanie biblijne na temat homoseksualizmu.

          6. Teologia stworzenia zawarta w Księdze Rodzaju dostarcza podstawowego punktu widzenia dla odpowiedniego zrozumienia problemów związanych z homoseksualizmem. Bóg w swojej nieskończonej mądrości i swojej wszechmogącej miłości stwarza całą rzeczywistość jako odzwierciedlenie swojej dobroci. Stwarza na swój obraz i podobieństwo człowieka jako mężczyznę i kobietę. Ludzie są więc stworzeniami Boga, powołanymi do odzwierciedlania w komplementarności płci, wewnętrznej jedności Stwórcy. W sposób szczególny realizują oni to zadanie, gdy współdziałają z Nim w przekazywaniu życia przez wzajemne oblubieńcze oddanie.

          Rozdział trzeci Księgi Rodzaju ukazuje, jak ta prawda o osobie ludzkiej jako obrazie Boga została zaciemniona przez grzech pierworodny. Wynika z tego niezbicie utrata świadomości charakteru przymierza, właściwego charakteru jedności, jaką osoby ludzkie posiadały z Bogiem i między sobą. Chociaż ciało ludzkie zachowuje jeszcze swoje "znaczenie oblubieńcze", to jest ono obecnie zaciemnione przez grzech. W ten sposób zepsucie spowodowane przez grzech nadal rozwija się w historii mieszkańców Sodomy (por. Rdz 19, 1-11). Nie można mieć tutaj wątpliwości co do wyrażonego tam sądu moralnego o stosunkach homoseksualnych. W Księdze Kapłańskiej 18, 22 i 20, 13 autor, wyliczając warunki konieczne dla przynależności do ludu wybranego, wyklucza z niego tych, którzy zachowują się w sposób homoseksualny.

          Na tle tego prawodawstwa teokratycznego św. Paweł rozwija perspektywę eschatologiczną, w której powtarza na nowo to samo nauczanie, wyliczając wśród osób, które nie wejdą do Królestwa Bożego, także tych, którzy zachowują się w sposób homoseksualny (por. 1 Kor 6, 9). W innym miejscu w swoich listach, opierając się na tradycjach moralnych swoich przodków, ale umieszczając je w nowym kontekście porównywania chrześcijaństwa ze społecznością pogańską swoich czasów, przedstawia zachowanie homoseksualne jako przykład zaślepienia, w jakie popadła ludzkość. Zastępując pierwotną harmonię między Stwórcą i stworzeniem, poważna dewiacja bałwochwalstwa doprowadziła do różnego rodzaju wynaturzeń na płaszczyźnie moralnej. Św. Paweł znajduje bard
          • plater-2 Re: Nie ma żadnych, nawet odległych analogii 21.10.14, 15:46
            Na tle tego prawodawstwa teokratycznego św. Paweł rozwija perspektywę eschatologiczną, w której powtarza na nowo to samo nauczanie, wyliczając wśród osób, które nie wejdą do Królestwa Bożego, także tych, którzy zachowują się w sposób homoseksualny (por. 1 Kor 6, 9). W innym miejscu w swoich listach, opierając się na tradycjach moralnych swoich przodków, ale umieszczając je w nowym kontekście porównywania chrześcijaństwa ze społecznością pogańską swoich czasów, przedstawia zachowanie homoseksualne jako przykład zaślepienia, w jakie popadła ludzkość. Zastępując pierwotną harmonię między Stwórcą i stworzeniem, poważna dewiacja bałwochwalstwa doprowadziła do różnego rodzaju wynaturzeń na płaszczyźnie moralnej. Św. Paweł znajduje bardzo jasny przykład braku tej harmonii w stosunkach homoseksualnych (por. Rz 1, 18-32). Również w doskonałej ciągłości z nauczaniem biblijnym, na liście tych, którzy postępują w sprzeczności ze zdrową nauką, wymienia się wyraźnie jako grzeszników tych, którzy popełniają czyny homoseksualne (1 Tm 1, 10).

            7. Kościół posłuszny Panu, który go założył i obdarzył życiem sakramentalnym, sprawuje w sakramencie małżeństwa Boży zamysł oblubieńczego i życiodajnego związku mężczyzny i kobiety. Tylko w stosunku małżeńskim współżycie płciowe może być moralnie dobre. Z tego powodu osoba, która zachowuje się w sposób homoseksualny, działa niemoralnie.

            Wybór aktywności seksualnej z osobą tej samej płci jest równoznaczny z odrzuceniem bogatego symbolizmu i znaczenia, nie mówiąc już o celach i zamyśle Stwórcy odnośnie do rzeczywistości płciowej. Aktywność homoseksualna nie wyraża komplementarnej jedności, zdolnej do przekazywania życia, i dlatego zaprzecza powołaniu do istnienia przeżywanego w formie dawania siebie, które według Ewangelii stanowi istotę życia chrześcijańskiego. Nie oznacza to, że osoby homoseksualne nie są szlachetne i nie składają daru z samych siebie, lecz gdy angażują się w aktywność homoseksualną, wzmacniają w sobie nieuporządkowaną skłonność płciową, która sama przez się charakteryzuje się samozadowoleniem.

            Jak ma to miejsce w każdym innym przypadku nieporządku moralnego, także aktywność homoseksualna przeszkadza w realizacji siebie i szczęściu, ponieważ sprzeciwia się stwórczej mądrości Boga. Odrzucając błędne opinie na temat homoseksualizmu, Kościół nie ogranicza, lecz raczej broni wolności i godności osoby, realistycznie i autentycznie rozumianych.

            8. Nauczanie Kościoła dzisiaj jest więc w organicznej ciągłości ze sposobem patrzenia Pisma Świętego i z niezmienną Tradycją. Nawet jeśli współczesny świat jest rzeczywiście zmieniony w wielu przypadkach, wspólnota chrześcijańska jest świadoma głębokiej i trwałej więzi, która łączy ją "w znaku wiary" z poprzednimi pokoleniami.

            Tymczasem dzisiaj coraz większa liczba osób, nawet wewnątrz Kościoła, wywiera nań niezmiernie silny nacisk, by skłonić go do zaakceptowania skłonności homoseksualnej, tak jak gdyby nie była ona nieuporządkowana moralnie, i do zalegalizowania czynów homoseksualnych. Ci, którzy wewnątrz wspólnoty wiary wywierają nacisk w tym kierunku, mają często ścisłe powiązania z tymi, którzy działają poza nią. Te grupy zewnętrzne są pod wpływem poglądów sprzecznych z prawdą o osobie ludzkiej, która została nam w pełni objawiona w misterium Chrystusa. Ukazują oni, chociaż nie w sposób całkowicie świadomy, ideologię materialistyczną, która neguje transcendentalną naturę osoby ludzkiej, jak również nadprzyrodzone powołanie każdego człowieka.

            Słudzy Kościoła powinni troszczyć się, by osoby homoseksualne powierzone ich trosce, nie zostały sprowadzane na błędne drogi przez te opinie, tak bardzo sprzeczne z nauczaniem Kościoła. Ryzyko przecież jest wielkie i wielu jest takich, którzy usiłują wywołać zamęt w odniesieniu do nauczania Kościoła i powstałe zamieszanie wykorzystać do swoich celów.

            9. Także w Kościele powstała tendencja, wytworzona przez różne grupy nacisku o różnych nazwach i różnym zasięgu, która usiłuje uchodzić za przedstawiciela wszystkich osób homoseksualnych, będących katolikami. W rzeczywistości jej zwolennikami są w większości osoby, które bądź lekceważą nauczanie Kościoła albo chcą je w jakiś sposób zmienić. Próbuje się zgromadzić pod egidę katolicyzmu osoby homoseksualne, które nie mają żadnego zamiaru zerwania z zachowaniem homoseksualnym. Jedną ze stosowanych metod jest wykazanie drogą protestu, że jakakolwiek krytyka lub zastrzeżenie wobec osób homoseksualnych, ich działania i stylu życia, jest po prostu formą niesprawiedliwej dyskryminacji.

            Z tego powodu w niektórych państwach dochodzi do rzeczywistego manipulowania Kościołem, zyskując nawet poparcie jego pasterzy, podejmowanego często w dobrej wierze w celu zmiany norm prawodawstwa cywilnego. Celem takiego działania jest dostosowanie tego prawodawstwa do poglądów tych grup nacisku, zdaniem których homoseksualizm jest co najmniej rzeczywistością całkowicie nieszkodliwą, jeśli nie zupełnie dobrą. Chociaż praktyka homoseksualizmu poważnie zagraża życiu i dobru wielu ludzi, rzecznicy tej tendencji nie odstępują od swojego działania i nie chcą wziąć pod uwagę rozmiarów ryzyka, które jest w nim zawarte.

            Kościół nie może nie troszczyć się o to wszystko i dlatego utrzymuje zdecydowane i jasne stanowisko w tej kwestii, które nie może ulec zmianie ani pod naciskiem prawodawstwa cywilnego, ani chwilowej mody. Jest on również szczerze zatroskany o tych wielu, którzy nie czują się reprezentowani przez ruchy pro-homoseksualne, oraz o tych, którzy mogliby ulec ich zwodniczej propagandzie. Jest on również świadomy, że opinia, według której aktywność homoseksualna byłaby równorzędna albo przynajmniej tak samo dopuszczalna, jak ta będąca wyrażeniem miłości małżeńskiej, wywiera bezpośredni wpływ na koncepcję, jaką społeczność ma o naturze i prawach rodziny oraz naraża ją na poważne niebezpieczeństwo.

            10. Jest godne ubolewania, że osoby homoseksualne były i są wciąż przedmiotem złośliwych określeń i aktów przemocy. Podobne zachowania zasługują na potępienie ze strony pasterzy Kościoła, gdziekolwiek miałyby one miejsce. Ujawniają one brak szacunku dla drugich, który godzi w podstawowe zasady, na których opiera się zdrowe współżycie społeczne. Godność każdej osoby powinna być zawsze szanowana w słowach, czynach i w prawodawstwie.

            Jednak słuszna reakcja na niesprawiedliwości popełniane wobec osób homoseksualnych nie może w żaden sposób prowadzić do twierdzenia, że skłonność homoseksualna nie jest moralnie nieuporządkowana. Jeśli przyjmie się takie twierdzenie, a w konsekwencji aktywność homoseksualną uzna za dobrą, albo też jeśli wprowadza się prawodawstwo cywilne, biorące w obronę zachowanie, dla którego nikt nie może domagać się jakiegokolwiek prawa, wtedy ani Kościół, ani ogół społeczeństwa nie powinni dziwić się, że rozpowszechniają się także inne przewrotne opinie i jakieś praktyki oraz szerzą irracjonalne zachowania i przemoc.

            11. Niektórzy uważają, że w pewnych przypadkach skłonność homoseksualna nie jest wynikiem wolnego wyboru i że osoba homoseksualna nie ma alternatywy, ale jest zmuszona do zachowywania się w sposób homoseksualny. Na tej podstawie przyjmuje się, że działałaby w takich przypadkach bez winy, nie będąc rzeczywiście wolną.

            W tej sprawie jest konieczne odwołanie się do mądrej tradycji moralnej Kościoła, która ostrzega przed uogólnianiem w osądzaniu indywidualnych przypadków. W określonym przypadku mogły bowiem istnieć w przeszłości lub obecnie istnieją okoliczności zmniejszczające lub nawet uwalniające jednostkę od winy; inne natomiast okoliczności mogą ją powiększać. Powinno się więc unikać bezpodstawnego i upokarzającego domniemania, że zachowanie homoseksualne osób homoseksualnych zawsze podlegałoby przymusowi i dlatego pozostawałoby bez winy. W rzeczywistości także u osób ze skłonnością homoseksualną powinna być uznana owa podstawowa wolność, która charakteryzuje osobę ludzką i nadaje jej szczególną godność. Jak w każdym odwróceniu się od zła, dzięki tej wo
            • plater-2 Re: Nie ma żadnych, nawet odległych analogii 21.10.14, 15:47
              W tej sprawie jest konieczne odwołanie się do mądrej tradycji moralnej Kościoła, która ostrzega przed uogólnianiem w osądzaniu indywidualnych przypadków. W określonym przypadku mogły bowiem istnieć w przeszłości lub obecnie istnieją okoliczności zmniejszczające lub nawet uwalniające jednostkę od winy; inne natomiast okoliczności mogą ją powiększać. Powinno się więc unikać bezpodstawnego i upokarzającego domniemania, że zachowanie homoseksualne osób homoseksualnych zawsze podlegałoby przymusowi i dlatego pozostawałoby bez winy. W rzeczywistości także u osób ze skłonnością homoseksualną powinna być uznana owa podstawowa wolność, która charakteryzuje osobę ludzką i nadaje jej szczególną godność. Jak w każdym odwróceniu się od zła, dzięki tej wolności, ludzki wysiłek oświecany i wspomagany przez łaskę Bożą, może powstrzymać te osoby od aktywności homoseksualnej.

              12. Co zatem powinna robić osoba homoseksualna, która usiłuje iść za Chrystusem? Zasadniczo osoby te są powołane do pełnienia woli Bożej w swoim życiu, łącząc z ofiarą krzyża Chrystusa wszelkie cierpienia i trudności, których mogą doświadczyć z powodu swojej sytuacji. Dla wierzącego krzyż jest owocną ofiarą, ponieważ z tej śmierci pochodzi życie i odkupienie. Nawet jeśli każde wezwanie do niesienia krzyża lub do takiego chrześcijańskiego rozumienia cierpienia stanie się prawdopodobnie przedmiotem szyderstwa, należałoby przypomnieć, że jest to droga zbawienia dla wszystkich, którzy idą za Chrystusem.

              W rzeczywistości nie jest to nic innego, jak nauczanie Apostoła Pawła skierowane do Galatów, gdy mówi, że Duch rodzi w życiu wierzącego: "miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność i opanowanie", co więcej, "ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami" (Ga 5, 22.24).

              Wezwanie to jest jednak łatwo błędnie interpretowane, jeśli uważa się je tylko za bezużyteczny wysiłek samozaparcia. Jest prawdą, że krzyż jest zaparciem się siebie, ale po to, by przyjąć wolę Boga, który ze śmierci prowadzi do życia i uzdalnia tych, którzy w Nim pokładają swoją ufność, do praktykowania cnót zamiast zepsucia.

              Sprawuje się prawdziwie Misterum Paschalne tylko wtedy, jeśli pozwoli się, by przeniknęło życie codzienne. Odrzucanie ofiary z własnej woli, w posłuszeństwie woli Pana, jest faktycznie stawianiem przeszkód zbawieniu. Podobnie jak krzyż jest centrum objawienia odkupieńczej miłości Boga w Chrystusie dla nas, tak zespolenie samozaparcia się mężczyzn i kobiet homoseksualnych w łączności z ofiarą Pana stanie się dla nich źródłem takiego samooddania, które wyzwoli ich od niszczącej formy życia, jaka ciągle im zagraża.

              Osoby homoseksualne, jak inni chrześcijanie, są powołane do życia w czystości. Jeśli zdołają zrozumieć naturę osobistego powołania Bożego w stosunku do nich, będą w stanie z większą wiarą przeżywać Sakrament Pokuty i przyjmować łaskę Pana, która jest w nim tak hojnie ofiarowana, by móc pełniej nawrócić się ze swojej drogi.

              13. Z drugiej strony jest także oczywiste, że jasne i skuteczne przekazywanie nauki Kościoła wszystkim wiernym i całej społeczności w dużym stopniu zależy od poprawnego nauczania i od wierności tych, którzy pełnią posługę duszpasterską. Na Biskupach spoczywa szczególna odpowiedzialność i troska, by ich współpracownicy w posłudze, przede wszystkim kapłani, byli właściwie poinformowani i osobiście gotowi do przekazywania wszystkim integralnego nauczania Kościoła.

              Szczególna troska i dobra wola, okazana przez wielu kapłanów i zakonników w duszpasterstwie osób homoseksualnych, jest godna podziwu i Kongregacja ma nadzieję, że nie zmniejszy się. Ci gorliwi duszpasterze powinni być pewni, że wypełniają wiernie wolę Pana, gdy troszczą się o osobę homoseksualną, by doprowadzić ją do życia czystego, i przypominają niezrównaną godność, jaką obdarował ją Bóg.

              14. Przypominając powyższe zagadnienia, Kongregacja pragnie prosić Biskupów, by byli szczególnie wrażliwi na programy, które dążą do wywarcia faktycznego nacisku na Kościół, by zmienił swoje nauczanie, nawet jeśli w słowach neguje się niekiedy, że tak nie jest. Uważne studium deklaracji publicznych w nich zawartych oraz prowadzonej działalności wykazuje celową dwuznaczność, przez którą starają się sprowadzić pasterzy i wiernych na niewłaściwą drogę. Przedstawiają na przykład niekiedy nauczanie Kościoła, ale jedynie jako dowolne źródło w odniesieniu do kształtowania sumienia. Nie jest uznawany jego szczególny autorytet. Niektóre grupy określają nawet jako "katolickie" swoje organizacje lub osoby, do których zamierzają się zwrócić, ale w rzeczywistości nie bronią one ani nie popierają nauczania Kościoła, ale raczej atakują je w sposób otwarty. Chociaż ich członkowie zabiegają o dostosowanie swojego życia do nauczania Jezusa, to w praktyce odrzucają oni nauczanie Kościoła. Takie sprzeczne zachowanie w żadnym wypadku nie może być popierane przez Biskupów.

              15. Kongregacja Nauki Wiary zachęca więc Biskupów, by rozwijali w swoich diecezjach duszpasterstwo obejmujące osoby homoseksualne, będące w pełnej zgodzie z nauczaniem Kościoła. Żaden autentyczny program duszpasterski nie powinien włączać organizacji, w których zrzeszają się osoby homoseksualne, bez jasnego określenia, że aktywność homoseksualna jest niemoralna. Postawa prawdziwie duszpasterska powinna brać pod uwagę konieczność unikania u osób homoseksualnych bliższych okazji do grzechu.

              Należy popierać te programy, które unikają tych niebezpieczeństw. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że każde oddalenie od nauczania Kościoła, czy też pomijanie go milczeniem, podyktowane opieką duszpasterską, nie jest formą ani autentycznego zainteresowania, ani należytego duszpasterstwa. Tylko to, co prawdziwe, może mieć ostatecznie charakter duszpasterski. Gdy nie bierze się pod uwagę stanowiska Kościoła, wówczas uniemożliwia się mężczyznom i kobietom o skłonnościach homoseksualnych korzystanie z tej opieki duszpasterskiej, której potrzebują i do której mają prawo.

              Autentyczny program duszpasterski powinien być pomocą dla osób homoseksualnych na wszystkich poziomach życia duchowego: przez sakramenty, a szczególnie przez częstą i szczerą spowiedź sakramentalną, przez modlitwę, świadectwo, radę i pomoc indywidualną. W ten sposób cała wspólnota chrześcijańska może dojść do poznania swojego powołania niesienia pomocy tym swoim braciom i siostrom, oszczędzając im tak rozczarowania, jak izolacji.

              16. Z tych różnorodnych naświetleń mogą wynikać liczne korzyści, a przede wszystkim przeświadczenie, że osoba homoseksualna, jak zresztą każdy człowiek, potrzebuje pomocy jednocześnie na różnych poziomach.

              Osoba ludzka, stworzona na obraz i podobieństwo Boże, nie może być określona w sposób adekwatny przez redukcyjne odniesienie tylko do wymiaru płciowego. Jakakolwiek osoba żyjąca na ziemi ma osobiste problemy i trudności, ale także możliwości rozwoju, środki, talenty i własne dary. Kościół stwarza ów kontekst, który dzisiaj uważa się za głęboką potrzebę w trosce o osobę ludzką, właśnie gdy odrzuca pojmowanie osoby ludzkiej jako istoty "heteroseksualnej" czy "homoseksualnej" i podkreśla, że każdy człowiek ma tę samą podstawową tożsamość: bycia stworzeniem, a przez łaskę dzieckiem Bożym i dziedzicem życia wiecznego.

              17. Poddając pod rozwagę Biskupów te wyjaśnienia i sugestie duszpasterskie, Kongregacja pragnie wesprzeć ich wysiłki mające na celu zapewnienie, by nauczanie Pana i Jego Kościoła dotyczące tego ważnego zagadnienia było przekazane wszystkim wiernym w sposób całościowy.

              W świetle tego, co zostało powiedziane, Ordynariusze miejsca powinni ocenić w zakresie swoich kompetencji potrzebę szczególnych interwencji. Ponadto, jeśli uzna się za użyteczne, będzie można odwołać się do dalszego uzgodnionego działania na szczeblu krajowych Konferencji Episkopatu.

              W sposób szczególny Biskupi powinni zatroszczyć się o poparcie przy pomocy dostępnych środków rozwoju specjalistycznych form duszpasterst
              • andrzej585858 Re: Nie ma żadnych, nawet odległych analogii 26.10.14, 07:59
                Bardzo mądra i zdecydowana wypowiedź papieża Franciszka:

                "Rodzina chrześcijańska, małżeństwo, nigdy nie były tak atakowane, jak teraz. Atakowane bezpośrednio, atakowane konkretnie. Być może się mylę, mogą powiedzieć o tym historycy Kościoła. Ale rodzina jest bita. W rodzinę się bije, rodzinę się niszczy, jakby to był jakiś kolejny rodzaj stowarzyszenia. Można nazwać rodziną wszystko. A ponadto ile mamy rodzin poranionych, ile małżeństw rozbitych, ileż relatywizmu w pojmowaniu sakramentu małżeństwa! Gdy się spojrzy z socjologicznego punktu widzenia, z punktu widzenia wartości ludzkich, z punktu widzenia katolickiego sakramentu, jest to kryzys rodziny. Kryzys, bo uderza się w nią z każdej strony i jest mocno poraniona. Dlatego jest jasne, że nie ma innej drogi, niż coś z tym zrobić. A zatem ty się pytasz: co możemy zrobić? Owszem, możemy głosić piękne wykłady, wydawać oświadczenia o pryncypiach. To trzeba robić, to jest pewne. To musi być jasne i trzeba mówić: to, co proponujecie, nie jest małżeństwem. To jest stowarzyszenie, ale to nie jest małżeństwo. Czasami trzeba powiedzieć rzeczy bardzo jasno. I trzeba o tym mówić! Ale duszpasterstwo ma pomagać. W tym wypadku musi być ciałem przy ciele. Towarzyszyć. A to oznacza: tracić czas. Wielkim mistrzem tracenia czasu był Jezus, tracił czas towarzysząc w otwieraniu sumień, uzdrawiając chorych, nauczając. Towarzyszyć oznacza iść drogą razem"

                www.deon.pl/religia/serwis-papieski/aktualnosci-papieskie/art,2410,franciszek-to-sa-tacy-duchowi-fryzjerzy.html
                • andrzej585858 Re: Nie ma żadnych, nawet odległych analogii 26.03.15, 12:25
                  Jakie skutki przynosi propagowanie tzw. rodzin homoseksualnych mozemy przeczytać w tym wstrząsającym liście. Liscie napisanym przez kobietę która od drugiego roku zycia była wychowywana przez lesbijki.
                  Jest to krzyk rozpaczy - ranicie wasze dzieci!! Dziecko potrzebuje obecności zarówno matki jak i ojca.

                  www.deon.pl/wiadomosci/swiat/art,20877,wasze-dzieci-cierpia-list-otwarty-homoseksualnej-aktywistki.html
                  A przecież Pismo św. mówi co robić aby nie dochodziło do takich sytuacji, dzisiejsze czytania dają nam wyraźne wskazówki:

                  "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli kto zachowa moją naukę, nie
                  zazna śmierci na wieki."(J 8,51)

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka