kamilla14
19.01.08, 00:59
Na forum znalazłam tylko wzmianki o tarocie, więc zakładam nowy
wątek.
Ostatnio spotykam się ze swoistą "modą" na chodzenie do tarocistki.
Uległa również temu moja bliska koleżanka, na co dzień wielka
racjonalistka i kobieta sukcesu, wierząca i praktykująca (w sposób
może ciut "tradycyjny", ale nie mnie oceniać).
Gdy w jej poukładane życie wkroczyły emocje (nieuporządkowany
związek), uznała,że poszuka rady u tarocistki, bo to uspokaja,
pomaga. Trochę się z nią ścięłam, argument z Biblii o nie wróżeniu
okazał się niewystarczający, i nieuzasadniony; potem zaproponowałam
raczej psychoterapeutę, a nastepnie wycofałam się, bo nie widziałam
sensu rozmowy...Gryzie mnie to jednak i zastanawia, czy powinnam to
tak zostawić? Pozwolić jej pójść? Dla mnie tarot jest zwyczajnie bez
sensu, jak pasjans, feng shui, czy cokolwiek, co kojarzy się z
wrózeniem z fusów, ale słucham czasem audycji Tekielego, gdzie nawet
homeopatia okazuje się podszyta złem i mam wątpliwości - czy tarot
to tylko odczytywanie kart według instrukcji plus dowolna
interpretacja tarocisty? (już samo to może być szkodliwe), czy też
faktycznie za każdym rozłożeniem kart kryją się potężne demony? Ale
akurat argument o demonach też będzie raczej śmieszny dla mojej
racjonalnej mimo wszytsko koleżanki...
Czy są jakieś dobre argumenty, i czy w ogóle wracać do tematu?
K