nati1011
05.03.08, 14:00
za dziennikiem
» Adopcja nie dla "homofobów"
Sąd nie da im dzieci, bo nie lubią gejów Zaledwie kilka tygodni po
tym, gdy trybunał w Strasburgu uznał, że zakaz adopcji dzieci przez
homoseksualistów stanowi naruszenie ich praw, po raz pierwszy mamy
przykład dyskryminacji w drugą stronę. Brytyjski urząd adopcyjny
odmówił przyznania praw do opieki nad dzieckiem doświadczonemu
małżeństwu. Oboje - zdeklarowani chrześcijanie - zostali
zdyskwalifikowani za nietolerancyjny stosunek wobec homoseksualizmu -
czytamy w DZIENNIKU.
Eunice i Owena Johnsów zapytano o stosunek wobec mniejszości
seksualnych. Odpowiedzieli, że są członkami Kościoła
zielonoświątkowego i że homoseksualizm jest nie do pogodzenia z ich
wiarą. "Nie jesteśmy homofobami" - przekonywali - ale nie będziemy
uczyć dziecka, że to coś dobrego".
Otrzymali odmowę. Dla urzędników nie miało znaczenia, że państwo
Johns zajmowali się dotychczas niemal 20 sierotami i wychowali
czworo własnych dzieci.
Pracownicy socjalni powołują się na ustawodawstwo
antydyskryminacyjne, tzw. Equality Act z kwietnia ub.r., który
zakazuje dyskryminacji z powodu orientacji seksualnej.
Środowiska chrześcijańskie już są oburzone wyrokiem. "Homoseksualizm
jest poza wszelką krytyką. Ma być nie tylko akceptowany, ale
promowany i afirmowany" - mówi z rozmowie z DZIENNIKIEM redaktor
naczelny brytyjskiego pisma "The Christian Voice” Stephen Green.
Adwokat państwa Johns Andrea Williams zapewnia, że jeśli urzędnicy
nie zmienią swojej decyzji, to sprawa trafi do sądu.
O bulwersującym przypadku rozmawialiśmy z samymi poszkodowanymi.
ARTUR CIECHANOWICZ: Kiedy zaczęły się państwa problemy z adopcją?
EUNICE JOHNS*: Wtedy gdy powiedziałam, że nie będę uczyła dzieci, że
homoseksualizm jest w porządku. Powiedziałam, że jestem
chrześcijanką, czytam Biblię i po prostu tak nie uważam, więc nie
będę nikogo przekonywać do czegoś, w co sama nie wierzę. Mówiłam im,
że nie ma dla mnie znaczenia ani płeć dziecka, ani kolor skóry, ani
nic innego – kochałabym je równie silną miłością. Ale nie będę ich
uczyć, że homoseksualizm jest czymś dobrym.
Jaka była reakcja urzędników?
Powiedziano mi, że obowiązuje u nas prawo o równym traktowaniu
mniejszości seksualnych i że to, co zamierzam robić, to
dyskryminacja.
Czy na inne pytania odpowiedzieli państwo zgodnie ze standardami?
Nie, bo o nic innego nas w zasadzie nie zapytano. Ciągle drążyli
temat naszego podejścia do homoseksualistów i tego, jak o tym
będziemy rozmawiać z dziećmi.
Aplikowali państwo o adopcję nastolatka?
Nie. Tu chodziło o kilkuletnie dziecko. Pomijając nasz stosunek do
sprawy, uważam, że z takimi dzieciakami nie powinno sie jeszcze
rozmawiać na podobne tematy. Jest mnóstwo innych, ciekawych spraw.
Ale przecież oprócz tego mogły być do państwa jakieś inne
zastrzeżenia?
Proszę pana, wychowałam czworo własnych i 18 adoptowanych. To chyba
wystarczający dowód, że umiemy się zająć dzieciakami.
Zamierzają państwo nadal walczyć?
Na razie mamy nadzieję, że urzędnicy zmienią swoją decyzję. Ale
przede wszystkim to prawo musi zostać zmienione. Anglia jest mimo
wszystko chrześcijańskim krajem. Więc dlaczego chrześcijan traktuje
się tu jak obywateli drugiej kategorii?
Już strach sie bać...