arwena_11
24.09.08, 11:04
Witam wszystkich. Rzadko piszę, ale często was czytam. Mam problem,
który musze jakos rozgryźć, a już sama nie wiem jak.
Może napiszę krótko o co chodzi.
Mój syn idzie w tym roku do I komunii. Chodzi do szkoły katolickiej,
więc przygorowujemy się wszyscy razem ( oprócz tego co syn ma w
szzkole, mamy również raz w miesiącu wyjazdowe konferencje dla całej
rodziny i spotkania rodzinne ). Ale nie o tym chciałam.
Chrzestnym mojego syna, jest brat męża. Ja byłam przeciwna temu, ale
mnie zakrzyczano, bo "jedyny"brat itd. Teraz żałuję, ze jednak sie
nie postawiłam, ale nie mam już na to wpływu. Aby było jasne, nie
miałam nic przeciwko sammu szwagrowi, tylko jego wiekowi. Miał wtedy
coś ok 17 lat ( jest o 8 lat od nas modszy ). Dla mnie to był
dzieciak, z którego nie wiadomo co wyrośnie. No i miałam racje.
Wyrosło nie najlepiej. Od jakiegoś czasu mieszka z panienką bez
ślubu. Tak więc, do komunii na uroczystości syna nie będzie mógł
przystąpić. Bo nawet jak pójdzie do spowiedzi, to przecież bedzie
ona nieważna. Trzeba przecież żalu za grzechy i obiecania szczrej
poprawy. A kto uwieży, że on nagle zapała chęcią do celibatu. Bo jak
rozmawiaam z moim spowiednikiem, problemem nie jest mieszkanie
razem, tylko "cudzołóstwo".
Dla mnie to jest więc problem, bo chciałabym, aby chrzestni w pełni
uczestniczyli w tej uroczystości. O tym, że szwagier widzi syna
średnio raz na rok albo i to nie, już nie wspomnę.
Innym problemem, jest "panienka". Ja nie widzę potrzeby zapraszania
jej na te uroczystość, ani do kościoła ani na przyjęcie. Ona nie
jest żadna rodziną dla mnie. Ani to żona ani narzeczona. Będzie nie
ta to inna. A mnie wycjowywano, że do rodziny to wprowadza się kogoś
dopiero po oficjalnych zaręczynach ( w sensie imprez rodzinnych z
babciami, ciotkami itd, bo przecież nie do własnego domu ). Moja
Teściowa musi ją przyjmować, mimoiż nie jest z tego zadowolona, ale
ją po prostu szwagier zaszantażował. Albo będzie przychodził z nią
albo wogóle. Na mnie to nie działa, bo mogę go nie widzieć, i jakoś
płakac nie będę. Ja już i tak podpadłam, bo jasno powiedziałam
teściom, że sobie nie życzę, żeby moje dzieci mówiły do panienki
per "ciocia" ( a jakoś takim sformuowaniem mnie ostatnio uraczyły po
pobycie u teściów ). Ona nią nie jest. Moje dzieci nie są
przyzwyczajone do tego, ze "ciociują" wszystkim dookoła. Zawsze,
nawet do moich znajomych mówią Pani. Wyjątkiem jest kilka moich
bardzo bliskich przyjaciółek, które dzieciaki znają od zawsze. Było
wiec trochę oburzenia, bo co mi to przeszkadza, przecież to
normalne. Ale nic powiedziałam i teraz już jest cisza. Afera sie
zacznie przy zaproszeniach na komunię.
No i teraz mam problem, bo mąż nie chce urazić brata, którego kocha,
ale musi cos wybrać. Jest między młotem a kowadłem.
Tym razem ja nie ustąpię. To ważna uroczystość dla dziecka i nie
zamierzam pozwolić, aby jakaś panienka mi ją zepsuła ( a jej nie
lubię, ale to osobny wątek ).
Mam nadzieję, ze strasznie chaotycznie nie napisałam, i uda wam się
wszystko przeczytać i zrozumieć. Dajcie jakieś rady co zrobić w tej
sytuacji. Niby czasu dużo, ale przecież problem sam sie nei
rozwiąże. Pozdrawiam