Dodaj do ulubionych

Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieckiej..

20.05.11, 13:22
Oczywiście wszyscy uczyliśmy się rosyjskiego, a każdy bez pytania stawał się członkiem TPPR. Od początku nauki języka trzeba było prenumerować radzieckie pisemka - od "Wiesiolych kartinek" począwszy, a na "Sputniku" kończąc.
W ogóle radzieckich pism i książek było do bólu i po niskich cenach.
Było też coś takiego, że trzeba było nawiązywać korespondencję z jakimś ruskim dzieckiem (nie pamiętam skąd się brało adresy - w szkole dawali ? czy z jakichś czasopism ?). W każdym razie pani od rosyjskiego egzekwowała od nas pisanie tych listów i trzeba było się wykazać posiadaniem co najmniej jednej odpowiedzi... Za diabła nie pamiętam, co też ja mogłam pisać w takich listach :) - i co mi odpisywano.
Obserwuj wątek
    • tymon99 Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 20.05.11, 13:57
      krótko po upadku gierka ni stąd ni zowąd nadeszła pomoc humanitarna. z zsrr. a właściwie z ukrainy - do paczki z jakąś zabawką i słodyczami dołączona była kartka przewodnia, o dziwo, nie wydrukowana ani po polsku, ani po rosyjsku, tylko po ukraińsku właśnie.
      • ewa9717 Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 20.05.11, 15:13
        Z tym "trzeba było" to jednak było różnie. I nas na siłę do TPPR-u nie wciągali (do ZMS-u i owszem), prenumerować ruskich czasopism też nie musieliśmy, były jakieś w szkolnej bibliotece (może w ten sposób szkoła spłacała haracz?), z żadnym Wową ani z Wierą korespondować nie musieliśmy. No i nie łapię się na papiery końbatanta ;(
        • jarkoni Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 20.05.11, 17:09
          Ja korespondowałem z Wołodią z Odessy, kilka lat.. Przesyłał mi w listach pocztówki z radzieckimi orderami, po kilka w liście, słowo honoru.. W liceum jakoś to zgasło.
          A teraz chętnie bym się dowiedział co Wołodia robi, jak rodzina..
        • horpyna4 Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 20.05.11, 18:01
          W jednej z warszawskich podstawówek (może i w innych, ja znam ten konkretny przykład) zapisano do TPPR wszystkich uczniów bez pytania ich o zdanie. Wręczono im też legitymacje, w których było miejsce na fotografię i podpis. Ale nie wymagano ani fotografii, ani podpisu; po prostu szkoła mogła się wykazać ilością wydanych legitymacji...

          Natomiast do ZMS-u nikogo w znanych mi liceach w Warszawie nie wciągano na siłę. Ale już w niektórych małych podwarszawkich miejscowościach szantażowano uczniów, że bez przynależności do ZMS-u nie mają co marzyć o maturze. Była to połowa lat 60.
          • jarkoni Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 20.05.11, 18:42
            Nas w końcu 81, tuż przed stanem wojennym, straszono, że jak ktoś wstąpi do NZS to na pewno roku nie zaliczy..
            • horpyna4 Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 20.05.11, 19:53
              No, ja studiowałam wcześniej, ale przede wszystkim na przyzwoitym wydziale (Wydział Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego). U nas nie było żadnych politycznych nacisków, chociaż w tym samym czasie na innych wydziałach zdarzały się. Nawet jak jeden z asystentów dołączył się do strajku studenckiego podczas wydarzeń marcowych i przyszedł prikaz z góry, żeby go zawiesić, to szybko został odwieszony. W tej branży nie dawało się zastąpić fachowca aktywistą partyjnym.
              • jarkoni Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 21.05.11, 07:50
                Ja tam nie wiem czy mój kierunek był przyzwoity czy nie.. Ale był na tyle wyjątkowy, że ABSOLUTNIE nie dałoby się zastąpić absolwenta aktywistą partyjnym :-)
                • horpyna4 Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 21.05.11, 09:49
                  Pisząc "przyzwoity" miałam na myśli zachowania profesorów i asystentów. Pamiętam, jak w marcu 68 jeden wystąpił na jakimś ogólnostudenckim zebraniu plując straszliwie na władze. Inny wprawdzie trząsł się ze strachu i prosił studentów o rozwagę, ale żaden nie popierał jedynie słusznej linii PZPR i myślę, że ta cała kadra naukowa stanowiła niezły parasol chroniący nas przed ewentualnymi naciskami.
                  • aqua48 Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 21.05.11, 17:54
                    Ja należałam "przymusowo" do TPPR-u, musiałam nabywać "Wiesołyje Kartinki" i inne pisma, w tym "Kraj Rad", który był pięknie drukowany na kredowym papierze i służył masowo do obkładania zeszytów. A po stanie wojennym dołączył do nas na studiach dziwny chłopak, o którym mówiło się za plecami, że to ZOMO-wiec, który w nagrodę za zasługi dostał się na wybrany palcem kierunek, na renomowanej uczelni. Chłopak szybko wyleciał, bo nie dawał rady, łajza była z niego nieprzeciętna i zachowywał się jakby cały czas był na prochach, więc nie wiem czy to prawda była, ale o ile pamiętam ktoś z kadry puścił taką plotkę, więc może...
                  • jarkoni Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 22.05.11, 05:26
                    Horpyno droga, bo przyzwoitość siedzi w niektórych i potrafi się uzewnętrznić niezależnie od układów politycznych, nacisków czy po prostu strachu..
                    I mają farta ci, którzy na takich trafili w czasie swojej edukacji.
                    • germanio Korespondencja z Wowa... 22.05.11, 15:18
                      A ja odwiedzilam po upadku ZSRR swoich korespondencyjnych przyjaciol... i nawet milosc tam pürzezylam... wspomnienie calkiem mile...;)
                      • tamsin Re: Korespondencja z Wowa... 22.05.11, 23:32
                        oprocz obowiazkowego ogladania filmow o poczatkach rewolucji bolszewickiej, to tak naprawde do zadnej przyjazni z Wolodia czy Katia nie bylo mozliwosci. Latwiej bylo dostac sie na kolonie do NRD i zapoznac sie z Hansem niz przekroczyc granice do ZSRR.
                        • artjomka Re: Korespondencja z Wowa... 23.05.11, 06:07
                          Wydaje mi sie, ze nasilenie rusyfikacji w Polsce mialo rozne natezenie – w zaleznosci od regionu.
                          W prowincji „zakamuflowanej opcji“ – czyli malo wtedy jeszcze spolszczonym Gornym Slasku – nacisk na nas uczennikof byl „interesujaco-efektywny“. Bogato ilustrowane ksiazki z bajkami rosyjskimi byly w obiegu przedszkolnym. Do tego wizyty w kinie na poranku – na seansach kreskowek radzieckich.
                          W pozniejszym czasie, imprezy wszelakie w ramach „dni kultury radzieckich“ – od konkursow na roznych szczeblach – ale zawsze z jakimis nagrodami – poprzez pouczajace filmy dla piromanow i podpalaczy (Z iskry rozgorzeje plomien),czy Leninie w pazdzierniku, az do przymusowych wizyt w teatrze na wszelakich inscenizacjach klasykow i wspolczesnych pouczajacych nas dziel braci ze wschodu (tego nam tak bliskiego).
                          Prowadzenia korepondencji z rowiesnikami w ZSRR, bylo obowiazkiem w ramach nauki jezyka radzieckiego. Do dzisiaj mam w pamieci listy stamtad, pisane jakby fioletowym olowkiem kopiowym (kto wie co to byl olowek kopiowy?) Wiem, ze w srodowisku moich kolegow szkolnych byla to fajna zabawa. W czasach pocztowek dzwiekowych, wysylalaem pare z nich w liscie, do mieszkajacej w Tallinie dziewczyny. Najfajniejsze bylo tlumaczenie tytulow przebojow pocztowkowych, kupowanych u prywaciarza na Wieczorka w Katowicach. A byl i „maljenkij krasnyj pietuczok“ Rolling Stones, jak i „ ja tjebja ljublju“ Beatlesow.
                          Jakos tak przed matura korespondencja sie skonczyla.
                          Pazdrawljaju!
                          • artjomka Re: Errata: Korespondencja z Wowa... 23.05.11, 06:09
                            Oczywiscie przeboj Beatlesow zwal sie "ana tjebja ljublju"!
                            • jarkoni Re: Errata: Korespondencja z Wowa... 23.05.11, 09:59
                              "Ana tjebja lubit" :-)
                              • artjomka Re: Errata: Korespondencja z Wowa... 23.05.11, 10:30
                                Spasiba - jarkoni!
                                Moje "doswiadczenia" z radzieckim zakonczyly sie dosc dawno - choc musze powiedziec, ze przebywajac wsrod Rosjan, po krotkim czasie przypomina sie mi coraz wiecej. Ostatnio nawet opowiedzialem spontanicznie po rosyjsku stary kawal uslyszany kiedys w Polsce o Putinie i "Pitrze". Nie wiem ile tam bylo bledow - ale partnerzy sie smiali.
                                Pazdrawljaju!
                                • tymon99 Re: Errata: Korespondencja z Wowa... 25.05.11, 16:27
                                  miałem kiedyś wydaną w sowietach płytę led zeppelin (przetłumaczone na 'swincowyj diriżabl'). oczywiście, przetłumaczone były też tytuły utworów: 'kagda ruchniet płotnica', 'wisielica', 'liestnica na niebiesa', 'piesnia immigrantow'; reszty ni epamiętam!
                        • germanio Do Tamsin;) 03.12.11, 21:08
                          Ale moje odwiedziny byly w latach 90tych, czyli jak juz bylo mozna;)
                          • horpyna4 Re: Do Tamsin;) 04.12.11, 08:54
                            No tak, ale my tu opisujemy przeżycia do roku 1989.
    • asdaa Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 23.05.11, 15:35
      w latach 80. obowiązkowe dla szkół były wizyty w kinie OKA, gdzie wyświetlano filmy "trójwymiarowe": Parada atrakcji i Zabawy zwierząt. Dodam, że był to jedyny repertuar tego kina przez wiele lat....
    • kusama Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 24.05.11, 21:25
      Uroczyste apele w szkołach z okazji rocznicy Wielkiej Rewolucji. Gala, odświętność, odwołanie lekcji, pochwały dla uczniów biorących udział w przygotowaniach oraz tych występujących z pieśnią, tańcem i słowem rymowanym.

      W Warszawie chyba w każdej dzielnicy był oddział TPPR. Czego tam nie było, pokazy, przedstawienia, filmy, spotkania. Obowiązkowe wizyty w tych przybytkach organizowała nam nasza "Bukwa" od ruskiego. Wszystko znakomicie zacieśniało wzajemną przyjaźń (:

      • kkokos Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 24.05.11, 22:18
        kusama napisała:

        > Uroczyste apele w szkołach z okazji rocznicy Wielkiej Rewolucji. Gala, odświętn
        > ość, odwołanie lekcji, pochwały dla uczniów biorących udział w przygotowaniach
        > oraz tych występujących z pieśnią, tańcem i słowem rymowanym.


        ależ oczywiście!
        zaliczyłam dwie podstawówki - w jednej chór już w czwartej klasie (choć rosyjski był od piątej) śpiewał radzieckie pieśni po rosyjsku, zapisywałyśmy teksty fonetycznie :) oraz właśnie korespondencje z wową uprawialiśmy; w drugiej cudowny, z lekka zwariowany pan od muzyki ograniczał radzieckie pieśni bojowe do absolutnego minimum, jeśli w ogóle były, a akademie z okazji rewolucji i z okazji pierwszego maja kończyliśmy odą do radości :).
        od paru lat myślę o nim jak o proroku :) :)
    • kkokos Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 24.05.11, 22:09
      a każdy bez pytania stawał się cz
      > łonkiem TPPR.

      u nas też, a lata były późne 70.

      Od początku nauki języka trzeba było prenumerować radzieckie pise
      > mka - od "Wiesiolych kartinek" począwszy, a na "Sputniku" kończąc.

      nic takiego - choć kilka razy zdarzyło się, że trzeba było kupić konkretny numer sputnika w kiosku ruchu; tak jak piszesz, były supertanie.

      > Było też coś takiego, że trzeba było nawiązywać korespondencję z jakimś ruskim
      > dzieckiem (nie pamiętam skąd się brało adresy - w szkole dawali ? czy z jakichś
      > czasopism ?)

      jak najbardziej nauczycielka dawała. ja dostałam kilka i najbardziej napaliłam się na korespondencję z dziewczynką z litwy, ale w pierwszym liście określiła się jako polka i pani od rosyjskiego zakazała mi z nią korespondować, a kazała skupić się na jakiejś innej z rosji. smarkula byłam, to się, głupia, posłuchałam :(
      ta inna obsypywała mnie zdjęciami radzieckich gwiazdorów filmowych, nam kompletnie nieznanych, wszyscy jak jeden mąż byli koło pięćdziesiątki (albo tak mi się wydawało :) ), a zdjęcia były wydawane w formie u nas nie stosowanej, czyli miały coś w rodzaju passe-partout z białego, tłoczonego we wzorek papieru.
    • kkokos Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 24.05.11, 22:13
      w drugiej klasie podstawówki należało zrobić album o republikach związku radzieckiego - na kartkach z bloku technicznego, z jednej strony robiło się dziurkaczem dziurki, przez które należało przeciągnąć kokardę i związać. za namową matki pocięłam jakiś folderek o strojach ludowych różnych republisk, wyszło ślicznie :)
    • tymon99 Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 25.05.11, 08:28
      w 1977 roku we władysławowie dobrowolnie obejrzałem występ zespołu artystycznego północnej grupy wojsk radzieckich. dorowolnie, a nawet z radością, jako że wcześniej tego samego dnia wraz z ojcem odwiedziliśmy scenę zaopatrzeni w kawałek węgla z ogniska. ja patrzyłem, czy ktoś nie idzie, a tatko pięknie wykaligrafował na zastawce napis "жопа".
      • artjomka Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 25.05.11, 10:44
        tymon99 napisał:

        > w 1977 roku we władysławowie ...

        O Wy elementy antysocjalistyczne!!
        To teraz wiem, dlaczego rosjanie wycofali sie z Polszy. Po prostu sie obrazili! :-)))
        Pazdrawljaju!
        • tymon99 Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 25.05.11, 16:19
          trochę im zajęło, zanim zniewaga naszym wybrykiem rozlała się po całej armii :-)))
    • trevistas Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 27.05.11, 00:23
      Przeczytalem wszystkie posty, wysilajac przy okazji pamiec...: nie przypominam sobie zadnych nachalnych objawow rusyfikacji,/ moze mialem szczescie, uczylem sie w duzym miescie/.
      Do TPPR chyba nalezalem, ale z nikim nie korespondowalem, nie prenumerowalem i nie czytalem zadnych radzieckich pisemek.
      • artjomka Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 27.05.11, 04:49
        trevistas napisał:

        > Przeczytalem wszystkie posty, wysilajac przy okazji pamiec...: nie przypominam
        > sobie zadnych nachalnych objawow rusyfikacji,/ moze mialem szczescie, uczylem s
        > ie w duzym miescie/.
        > Do TPPR chyba nalezalem, ale z nikim nie korespondowalem, nie prenumerowalem i
        > nie czytalem zadnych radzieckich pisemek.

        O szczastliwyj Ty rjebjonka!
        Pazdrawljaju!
        • ewa9717 Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 27.05.11, 08:04
          Riebionok ;) Ja toże, choć uczyłam się w pipidówku, a nie w duzym miescie.
          A przy okazji: pamiętacie księgarnie z radzieckimi książkami? Za grosze się tam kupowało, koledzy z polibudy różne takie mat. - fizy, a ja mnóstwo pięknie wydanych ksiązek o malarstwie.
          • horpyna4 Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 27.05.11, 08:22
            O tak... zwłaszcza te mat-fizy. Niektóre były radzieckich autorów, ale wiele było przekładów autorów amerykańskich, bo ruskie mieli gdzieś wszelkie prawa autorskie i na dobrą sprawę było to piractwo. Ale w ten sposób za psi pieniądz można było nie odstawać wiedzą od zgniłego zachodu.

            W Warszawie taka księgarnia (radziecka naukowo-techniczna) była w PKiN, natomiast wydawnictwa albumowe bywały też i w innych księgarniach.
          • tymon99 Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 27.05.11, 11:37
            ewa9717 napisała:

            > przy okazji: pamiętacie księgarnie z radzieckimi książkami?

            pamiętamy. zawsze się zastanawialiśmy, z czego oni papier robią, że śmierdzi.
            • aqua48 Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 27.05.11, 12:27
              Oj tak ja tam kupowałam wydania książek w obcych językach z przypisami tylko po rosyjsku. Literatura piękna w oryginale, na to się polowało. A były też płyty, i później kasety.
            • ewa9717 Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 27.05.11, 18:03
              tymon99 napisał:
              >
              > pamiętamy. zawsze się zastanawialiśmy, z czego oni papier robią, że śmierdzi.
              Owszem, "Prawda" cuchnęła jakimś starym smarem czy czymś, ale książki? Do tej pory mam albumy i pięknie wydanego Puszkina, Czechowa, Tołstoja ... i niczym nie smierdzą ani teraz, ani w momencie zakupu, ba, można powiedzieć, że trzymają się o wiele lepiej niż ich polskie rówieśniczki ksiązkowe.
              >
            • horpyna4 Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 27.05.11, 19:24
              To nie papier śmierdział, tylko ichnia farba drukarska. Tak samo zresztą śmierdziały ich gazety.

              Na potwierdzenie tego przytoczę pewien fakt sprzed ok. 30 lat (dokładnie nie pamiętam). Otóż coś się pochrzaniło z drukowaniem gazet w Warszawie; zabrakło farby drukarskiej i przez kilka dni drukowano je radziecką farbą. Chyba nawet "Życie Warszawy" tłumaczyło się z tego i przepraszało czytelników za smród.
            • germanio Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 27.05.11, 21:54
              tymon99 napisał:

              > ewa9717 napisała:
              >

              >
              > pamiętamy. zawsze się zastanawialiśmy, z czego oni papier robią, że śmierdzi.
              >
              Kiedys byla audycja na TOKFM i tam mowiono, ze do papieru dodawano maczke rybna, tego akurat mieli pod dostatkiem...
              • trevistas Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 28.05.11, 00:13
                Pamietam, jak na studiach, na cwiczeniach z analizy matematycznej poczatkowo uzywalismy podreczniki Krysickiego, potem jednak gdy zblizyly sie rownania rozniczkowe - przeszlismy na podreczniki radzieckie, ktore to byly jakby bardziej zroznicowane.
                • artjomka Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 28.05.11, 06:23
                  trevistas napisał:

                  > Pamietam, jak na studiach, na cwiczeniach z analizy matematycznej poczatkowo uz
                  > ywalismy podreczniki Krysickiego, potem jednak gdy zblizyly sie rownania roznic
                  > zkowe - przeszlismy na podreczniki radzieckie, ktore to byly jakby bardziej zro
                  > znicowane.

                  Racja, racja! Ja z mlodzienstwa pamietach, ze najwiekszy horror zapadal, gdy matematyk otwieral na sprawdzian "ruska" ksiazke.
                  Pazdrawljaju!
                • horpyna4 Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 28.05.11, 09:40
                  O ile dobrze pamiętam, to dobrym zbiorkiem był "Sbornik zadacz i uprawlenij po matiematiczeskomu analizu", czy jakoś podobnie. Autor - Demidowicz.

                  • tymon99 Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 28.05.11, 13:23
                    uprawlenij? hm..
                    może uprażnienij??
                    • tymon99 Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 28.05.11, 13:25
                      wydaje mi się, że miałem kiedyś zbiór zadań z analizy matematycznej, ale autor nazywał się berman.
                      • trevistas Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 29.05.11, 00:16
                        tymon99 napisał:

                        > wydaje mi się, że miałem kiedyś zbiór zadań z analizy matematycznej, ale autor
                        > nazywał się berman.
                        >
                        Owszem byl taki zbior zadan, ale czy to bylo tlumaczenie z rosyjskiego czy nie, to nie wiem.
                        • tymon99 Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 29.05.11, 11:04
                          to nie było tłumaczenie. ten zbiór zadań "po kursu matiematiczeskowo analiza" był po rosyjsku.
                  • trevistas Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 29.05.11, 00:13
                    horpyna4 napisała:

                    > O ile dobrze pamiętam, to dobrym zbiorkiem był "Sbornik zadacz i uprawlenij po
                    > matiematiczeskomu analizu", czy jakoś podobnie. Autor - Demidowicz.
                    >
                    Bardzo mozliwe, ale niestety az tak dobrze nie pamietam..:(
                    • ewa9717 Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 29.05.11, 00:46
                      No to pogódźmy się polskim Opialem: gruby, w miękkich okładkach, świetnie zastępował korkociąg ;)
                      • jarkoni Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 01.11.11, 07:25
                        ewa9717 napisała:

                        > No to pogódźmy się polskim Opialem: gruby, w miękkich okładkach, świetnie zastę
                        > pował korkociąg ;)

                        Ewa, lepszy był Bochenek ;-)
                • sammler Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 27.09.11, 23:43
                  trevistas napisał:

                  > Pamietam, jak na studiach, na cwiczeniach z analizy matematycznej poczatkowo uz
                  > ywalismy podreczniki Krysickiego (...)

                  Ha! Ja używałem Krysickiego i Włodarskiego na ćwiczeniach z analizy matematycznej w latach 2001-2002 :-)

                  S.
    • ampolion Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 01.12.11, 04:41
      No właśnie: przyjaźń Polsko-zdradziecka...
      Zwłaszcza dla dziecka.
    • vasilip Re: Jak zmuszano nas do przyjaźni polsko-radzieck 17.12.11, 13:56
      Mam odruchy wymiotne jak to sobie przypominam.
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka