Dodaj do ulubionych

Zamknięty we własnym życiu...

25.09.13, 11:02
Witam

Na wstępie wyjaśnię, że nie mam pojęcia czemu zdecydowałem się tu napisać. Oczywiście, jestem samotny, ale w dzieleniu się tym nie widzę większego sensu. Wiem, że nie dostanę "porad życiowych", nie oczekuję zmiany trybu życia. Czytałem różne fora, porady są zawsze takie same, na ogół nieprzydatne samotnym osobom. Np. "nie siedź w domu, spotykaj się ze znajomymi". Jasne, jak wychodzisz ze znajomymi zaczynasz poznawać ich znajomych itd. Problem zaczyna się wtedy, kiedy samotna osoba nie ma znajomych (po części dlatego właśnie jest samotna). Z kim w takim razie mam wyjść? Samemu iść do kina czy na koncert? To nie dla mnie.

Mam 30 lat i żadnych perspektyw. Widzę w sobie same wady. Mam też pewnie jakieś zalety, ale...są mi w zasadzie niepotrzebne. Co z tego, że mam poczucie humoru? Nie mam tego komu przekazać, a rozbawiam jedynie sam siebie. Co ciekawe chyba uchodzę wręcz za ponuraka smile Kontakt ze znajomymi urwał się dawno, a nie potrafię nawiązywać nowych znajomości. Nie potrafię zagadać do obcej osoby, bo nie wiem o czym mam rozmawiać. Moje życie jest nudne, nie mam o czym opowiadać.

Wiem, że osoby samotne wmawiają sobie, że "tej dziewczynie się nie spodobam", albo że "na 100% ma faceta". Wiem, bo robię dokładnie to samo. W sumie to nawet problem nie tkwi w podejściu do dziewczyny, co dalszej reakcji. Zwyczajnie nie wiem o czym mam rozmawiać. Czym mogę konkretną osobę zainteresować. Kółko trochę się zamyka, bo jako osoba samotna nie udzielam się w życiu towarzyskim, więc siłą rzeczy nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Czy jakąś dziewczynę zainteresuje, że przeczytałem książkę? Że lubię danego autora? Może i tak, ale to będą dwa zdania, na dodatek nic nie mówiące o mnie. To też jest ciekawe, bo wyolbrzymiam problem "nie mam nic do powiedzenia". Spotkałem się z dziewczyną (ponad rok temu), i to ona cały czas mówiła. Oczywiście też mówiłem, choć ona znacznie więcej, i wyglądało to tak, jakbyśmy znali się co najmniej kilka lat. Mimo to dalej w głowie siedzi mi "o czym będę mówił".

Nie wiem też jak odbierają mnie dziewczyny. To jest dla mnie zagadka. Podobno jestem przystojny. Podobno mam też poważny wyraz twarzy. To, w połączeniu z tym, że ubieram się dobrze (za dobrze, znaczy w sensie, że można by pomyśleć, że dobrze zarabiam, a tak nie jest smile może je odstrasza? Doświadczenia, może bardziej obserwacje, też mogą o tym świadczyć. Wiem, że dziewczyny mi się przyglądają. Wiem, bo sam patrzę smile Nigdy jednak (no dobra, raz, ale o tym za chwilę) nie przytrafiło mi się, żeby dziewczyna, która na mnie patrzy uśmiechnęła się. Mało tego, jakieś dwa tygodnie temu miałem sytuację, że aż sam zacząłem się śmiać - otóż jakaś dziewczyna z czegoś się śmiała, a ja na nią spojrzałem. Uśmiech zniknął jej natychmiast zastąpiony kamiennym wyrazem twarzy smile

Propozycje spotkania się (kawa itp.) też kończą się niczym. Jedna odmawia, druga mówi, że niestety, ale ma faceta (po czym dodaje, że gdyby nie miała, to bardzo chętnie - sam nie wiem czy to miało mnie pocieszyć, czy jeszcze bardziej zdołować - to zagadka dla Was, choć sądzę, że jasno widać jak to na mnie podziałało). Najbardziej kuriozalna sytuacja była taka, że dziewczyna była...no, powiedzmy jawnie zainteresowana. W sensie takim, że uśmiechała się, wodziła za mną wzrokiem itp. W końcu zapytałem czy się ze mną umówi (wiedziałem, że jest wolna). Musiała się namyślić. Po kilku dniach odpowiedziała, że ma już faceta smile Chyba złapała pierwszego lepszego, żeby tylko się wykręcić smile

Zauważyłem też, że bardziej interesują się mną starsze kobiety. Dotyczy to tych "wspaniałych" portali internetowych. "Na żywo" doświadczam głupich sytuacji - dziewczyna w autobusie, która przez trzy przystanki przypatruje mi się dłuższy czas. Efekt? Wysiada, korzystając z dalszych drzwi, byle tylko nie przechodzić obok mnie. Inny przykład. Dziewczyna znacznie młodsza ode mnie (nie będę wdawał się w szczegóły, gdzie toczy się "miejsce akcji") przypatruje mi się wręcz z natarczywością. Czasem mniej, czasem więcej, ale są momenty, że robi coś niepotrzebnego, żeby tylko rzucić okiem. Komiczność tej sytuacji polega na tym, że wiem, że ma kogoś. Zresztą niejednokrotnie słyszałem, że "ten to, ten tamto". Po co przyglądać się obcemu facetowi, skoro jest się w związku z innym? Czuję się jak kukła na wystawie. Popatrzeć, proszę bardzo, z daleka.

Coś jeszcze chciałem napisać, ale nawet już nie pamiętam co to było, zresztą nie będę Was dłużej męczył smile Moje wywody mogą wpędzić całkowicie normalną osobę w głęboką depresję smile

Jak pisałem we wstępie, nie liczę na żadne rady czy pocieszenia. Wiem, że nic mi nie da stwierdzenie "znajdziesz miłość, powodzenia". Chyba po prostu chciałem to "uzewnętrznić". W XXI wieku najlepszą metodą jest internet, więc... Oderwanie się od myśli, sprawdzenie ile osób przeczytało to co nabazgrałem. Świadomość, że to żywi, choć "wirtualni", obcy, ludzie.

Mój przewrotny nick wziął się z filmu Dzień Świra. Jest tam scena, w której jakiś psycholog czy psychiatra (nigdy nie wiem, który to który, choć pewnie przydaliby mi się obydwoje) mówi do głównego bohatera - "i głowa do góry, przecież jest pan ważną osobą" Tia... smile

Pozdrawiam
Obserwuj wątek
    • 36spriing Re: Zamknięty we własnym życiu... 25.09.13, 11:23
      Jako starsza kobieta choć wirtualna acz żywa osoba, melduję iż przeczytałam Twoje wywodytongue_out
      Rad nie chcesz więc nie dam... pocieszenia także, a może kop w tyłek chcesz ? suspicious Żartuję oczywiście smiletongue_out

      Głowa do góry Ważnaosobo wink
      • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 25.09.13, 11:32
        Melduję wykonanie zadania, tak? Spocznij smile
        Rad jest tyle, że nie wiadomo za które się zabrać, a pocieszenie nic nie da.
        ...i głowa do góry...przecież... smile
        • 36spriing Re: Zamknięty we własnym życiu... 25.09.13, 13:54
          Większość z nas skupia się na podważaniu słuszności rad , dlatego nie wiadomo za którą się zabrać winktongue_out
          • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 25.09.13, 14:34
            Hmm, ja nie podważam takich rad dla samego podważania. Po prostu uważam, że nie mają sensu. Artykuły dla osób samotnych informują, żeby nie siedzieć w domu, tylko spotykać się ze znajomymi. Jak już pisałem osoby samotne w dużej części są samotne, bo właśnie nie mają tych znajomych. Żaden artykuł nie opisuje jak ich pozyskać, gdzie wyjść jak się ich nie ma. Skupia się tylko na tym, żeby wyjść. Osobiście nie wiem gdzie mam niby wyjść. Iść sam na jakąś imprezę? Zaczepiać tam ludzi? Dosiadać się w pubie do jakiejś grupy? O takie coś mi chodzi, pisząc, że te rady są nic niewarte. Równie dobrze mogę dawać rady innym - tyle teraz jest krzyku, że wszystko drożeje, rząd do kitu itd. Moja rada? Znajdź pracę, która cię zadowoli i przyniesie większe zarobki. Poradzić łatwo, gorzej, że ta osoba nic dzięki takiej poradzie nie zyska.
            • 36spriing Re: Zamknięty we własnym życiu... 25.09.13, 15:34
              Autor artykułu nie może powiedzieć co dokładnie masz zrobić , ponieważ nie zna Ciebie ... nie wie jakim jesteś człowiekiem, co lubisz robić, czy uprawiasz sport , jakie masz hobby itd. On jedynie daje wskazówkę aby nie zamykać się w czterech ścianach. Z góry założyłeś, że to bez sensu, a przecież nie można traktować rad jako lekarstwa na nasze problemy. Nie ma tak łatwo, wyjdę z domu i bach ....po samotności... nad tym trzeba niestety troszkę popracować smile

              p.s. Co do rządu ... Tuska wina ... tongue_out
              • organza7 Re: Zamknięty we własnym życiu... 25.09.13, 15:51
                A ja nie wychodząc z domu znalazłam taką kochaną Mychę do schrupaniawink

                Więc Ważny widzisz, reguły nie ma. Można być między ludźmi i tylko się o nich ocierać... A można siedzieć przy kompie i znaleźć bliską osobęsmile Ważne, żebyś Ważny wiedział, co jest dla Ciebie istotne, a dopiero następnym pytaniem powinno być: gdzie tego szukać...
                • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 25.09.13, 18:06
                  36spriing

                  Rozumiem, że mnie nie zna, a dla każdego jest inna rada. Dlatego też twierdzę, że takie ogólne porady dla wszystkich samotnych typu "wyjdź z domu" są bez sensu.
                  Słyszałem wielokrotnie o tych cudach "znajdź hobby", "miej pasję". Miałem. Uwielbiałem czytać książki. Znałem się też bardzo dobrze na filmach. Teraz oglądam filmy, które znam (tia, parafraza Rejsu smile nie mam ochoty na nowe, nieznane tytuły. Wiem, że to jest cholernie idiotyczne, ale oglądając kolejny raz film, który dobrze znam, czuję się jakbym był "w domu". Wiem czego się spodziewać, i wiem, że się nie zawiodę. Jeśli chodzi o książki, to jest jeszcze gorzej. "Posłuchaj muzyki, poczytaj, od razu poprawi ci się humor". Nieprawda. Jeszcze dwa, trzy lata temu mogłem czytać 200-250 stron dziennie, i sprawiało mi to radość. Dziś wysiłkiem jest kilka stron. To nie jest tak, że zaczynam czytać i zapominam o samotności. Niestety, w moim przypadku, działa to odwrotnie - zaczynam czytać, za chwilę dopada mnie myśl bezcelowości tego działania, i w sumie nawet nie wiem co czytam. Każde zajęcie, które sprawiało mi radość kończy się pytaniem "po co dalej to robię?". Co z tego, że przeczytam pół książki, skoro po jej odłożeniu dalej będę sam. Nikomu nie opowiem czy była ciekawa czy nie. Zwyczajnie mnie to już męczy.
                  Jeśli chodzi o inne rzeczy, to nie zapiszę się na tenis czy basen (choć lubię pływać), bo mnie to zwyczajnie nie interesuje. Nie mam takich pasji. Nie mogę na siłę chodzić oglądać spływ kajaków, bo nie jestem tym zainteresowany. Chciałbym z kimś wyjść do kina, na spacer do parku, do malej knajpki. To mnie interesuje. Tyle tylko, że sam tego nie zrobię sad
                  Tak, zawsze jest wina Tuska smile

                  organza7

                  Wiesz, całkiem zabawne jest to co napisałeś smile Zabawne w tym sensie, że miałem podobnie. Nie wychodząc z domu odnowiłem (ona odnowiła) znajomość sprzed lat. Tym razem powiedzieliśmy sobie czego chcemy, czego nie zrobiliśmy wcześniej. Problem w tym, że ona chyba jednak tego nie chciała. Krótka, burzliwa znajomość doprowadziła do kolejnego zerwania kontaktu. Jestem o tyle...wyrozumiały (?), że nie twierdzę, że takie rzeczy nie mają miejsca. Ludzie, którzy nie widzieli się ileś tam lat, mogą odkryć się na nowo i być szczęśliwi. Niestety, w moim przypadku zupełnie to nie zadziałało sad
                  Jeśli chodzi o to co jest dla mnie istotne, to wiem to doskonale. Gorzej, jeśli weźmiemy pod uwagę reakcję społeczeństwa. Otóż - tu się zgodzę z moim znakiem zodiaku, trafia idealnie - poczuję się spełniony dopiero mając rodzinę. Żonę, dziecko. Nie ma dla mnie nic ponad to. Góra pieniędzy, wycieczki czy inne luksusy nie mają dla mnie żadnego znaczenia. Piszę poważnie. Z zazdrością patrzę na ludzi ubogich, którzy mają tylko siebie nawzajem. Choćby się dach walił, nie jest to istotne, bo ma oparcie w drugim człowieku, którego kocha. Tu dochodzimy do punktu wyjścia. Żeby znaleźć dziewczynę (z którą po jakimś czasie mogę założyć rodzinę) muszę coś sobą reprezentować. Jestem w takim stanie, że chyba nie mam czym. Rozwijając myśl - większość ludzi chce wiedzieć jakim jesteśmy człowiekiem, co robiliśmy, co lubimy itp. Mnie to nie interesuje. Wiem, że dziewczyna (hipotetyczna), którą poznam, nie siedziała w klasztorze, i nie czekała na mnie. Bawiła się, miała 3-5 facetów, jeździła na wycieczki. Tyle tylko, że mi tym nie zaimponuje. Mnie interesuje, co my będziemy robić, a nie przeszłość. Np. ja nie mogę pochwalić się jakimiś wyczynami. Ale nie dlatego, że jestem chamem czy ponurakiem. Po prostu nie mam okazji. Mogę się bawić, być wesoły, sprawić, że kobieta poczuje się doceniona...ale zwyczajnie nie mam okazji okazać uczuć, pokazać jaki jestem.
                  • organza7 Re: Zamknięty we własnym życiu... 25.09.13, 18:28
                    Nawet nie wiesz, jak dobrze Cię rozumiem... brak mi tylko słów, a może nie mam nic do dodania...
                    • torado ważnaosobo 25.09.13, 19:13
                      a że się tak zapytam lubisz sam siebie? Bo dla mnie to klucz do wszystkiego. Potrafisz się zajmować sam sobą, dbać o siebie, robić sobie różne przyjemności. Wiem organza, że się powtarzam wink, ale ten motyw z dbaniem o siebie to mój patent na to, żeby czuć się dobrze wogóle i samotnie, i z kimś. Często związek z inną osobą idealizujemy, od niego uzależniamy swoje dobre samopoczucie i mówimy se no gdybym tylko miał/a przy sobie tą ukochaną/ukochanego mój świat byłby cudowny. I pewnie trochę tak, ale nie do końca. Wiem co piszę, bo jestem żywym przykładem na idealizację i żywym, jak zmieniło się moje nastawienie do życia, ile nabrało kolorów, jak zaczęłam dbać o siebie smile. A samotne wypady do kina uwielbiam... Ważnaosobo, jak jesteś z Łodzi lub okolic to mogę Cię zabrać do kina yyy tfuuu wink na film smile
                      • organza7 Re: ważnaosobo 25.09.13, 19:25
                        No i ja tu się staram delikatnie grunt wybadać... a Torado wpada i szast prast kota do workasuspiciousbig_grin Boże, Torka, zostaw coś dla normalnie odważnych inaczejtongue_out
                        • torado Re: ważnaosobo 25.09.13, 19:27
                          organza7 napisała:

                          > No i ja tu się staram delikatnie grunt wybadać... a Torado wpada i szast prast
                          > kota do workasuspiciousbig_grin Boże, Torka, zostaw coś dla normalnie odważnych inaczejtongue_out

                          Kochana ja czasu nie mam na ceregiele wink. Alelluja i do przodu, zwłaszcza, że już niedługo u mnie szczytowanie wink buuuuu big_grin big_grin
                          • organza7 Re: ważnaosobo 25.09.13, 19:33
                            A tak, zapomniałam, natura ma swoje prawatongue_out
                            • torado Re: ważnaosobo 25.09.13, 19:43
                              organza7 napisała:

                              > A tak, zapomniałam, natura ma swoje prawatongue_out

                              oj Halinka tongue_out toż to przełom dla człowieka i już nie będzie z przodu trójeczki sad
                              • organza7 Re: ważnaosobo 25.09.13, 20:28
                                Magia liczb nigdy mnie nie pociągała...wink
                                • torado Re: ważnaosobo 25.09.13, 21:18
                                  organza7 napisała:

                                  > Magia liczb nigdy mnie nie pociągała...wink

                                  mnie też nie, ale w końcu mnie dopadła big_grin
                                  • organza7 Re: ważnaosobo 25.09.13, 21:28
                                    Oj tam, na krzesełku przynajmniej usiądziesztongue_out A na trójce to tylko możesz się stoczyćsuspiciousbig_grin
                                    • torado Re: ważnaosobo 25.09.13, 21:32
                                      organza7 napisała:

                                      > Oj tam, na krzesełku przynajmniej usiądziesztongue_out A na trójce to tylko możesz się
                                      > stoczyćsuspiciousbig_grin

                                      ale wiesz i ciało mniej jędrne się robi wink big_grin
                                      • organza7 Re: ważnaosobo 25.09.13, 21:34
                                        Jak ładnie usiądziesz, wyeksponujesz to co jędrnetongue_out Zostałosuspicious Daltego lepsze stabilne krzesło niż chybotliwa 3tongue_out
                      • opijudfrtsefbhjnmkmnv Re: ważnaosobo 26.09.13, 17:36
                        Jesteś daleko bierzna lub niezdecydowana Gdańsk na Samotnych a tu Łódz wink
                        • torado Re: ważnaosobo 26.09.13, 18:36
                          opijudfrtsefbhjnmkmnv napisał(a):

                          > Jesteś daleko bierzna lub niezdecydowana Gdańsk na Samotnych a tu Łódz wink

                          bo ja paczę szeroko big_grin big_grin big_grin
                          • opijudfrtsefbhjnmkmnv Re: ważnaosobo 27.09.13, 15:01
                            Ja tez taki jak kolega wyżej wink i po drodze Warszawa smile
                            • torado Re: ważnaosobo 27.09.13, 17:56
                              opijudfrtsefbhjnmkmnv napisał(a):

                              > Ja tez taki jak kolega wyżej wink i po drodze Warszawa smile

                              ano wink
                  • 36spriing Re: Zamknięty we własnym życiu... 25.09.13, 21:37
                    Ważniaku smile Na samotność nie ma lekarstwa jak już mówiłam, a to co opisujesz to chyba każdemu z nas jest dobrze znane sad
                    Co do rad typu "wyjdź z domu" no cóż mogą wydawać się banalne ale z drugiej strony... pozostając w domu odcinasz się od ludzi, a wtedy trudno będzie Ci w ogóle kogoś poznać smile

                    Nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło tongue_out Zawitałeś do nas i już masz zapro do kina więc nie jest aż tak źle smile Powodzenia ...
                    • organza7 Re: Zamknięty we własnym życiu... 25.09.13, 21:44
                      Ważniak to mi się ze Smerfami kojarzybig_grin Mój ulubieniec na zmianę z Marudątongue_out
                      • 36spriing Re: Zamknięty we własnym życiu... 25.09.13, 21:45
                        Na pewno się nie uuuuuuuuuda tongue_out
                        też mi się tak skojarzyło wink
                        • organza7 Re: Zamknięty we własnym życiu... 25.09.13, 21:55
                          Ty to Smerfetkawinkbig_grin A ja? Wiem co powieszsuspicious
                          • 36spriing Re: Zamknięty we własnym życiu... 25.09.13, 22:00
                            Łasuch big_grin tongue_out
                            A dlaczego ja Smerfetka hę? Raczej na Marudę pasuję tongue_out
                            I wiem kto na Lalusia by się nadawał smile
                            • organza7 Re: Zamknięty we własnym życiu... 25.09.13, 22:04
                              Łasuch?suspicious Nie... myślałam raczej o Klakierzebig_grinbig_grin

                              A Laluś jest tylko jedentongue_outbig_grin
                              • 36spriing Re: Zamknięty we własnym życiu... 25.09.13, 22:07
                                O Kocie zapomniałamtongue_out W myślach mych pojawił się jeszcze Gonzo big_grin
                                Ale to nie ta bajka big_grin tongue_out
                                • 36spriing Na dobranoc :P 25.09.13, 22:16
                                  Smerfetko, Smerfetko dziś wielki jest bal. Harmoniusz dla Ciebie dziś będzie grał. Poeta napisał wspaniały wiersz. Osiłek do tanca zaprasza Cię.....


                                  Tak to leciało ... jakoś ...tongue_out
                              • torado Re: Zamknięty we własnym życiu... 25.09.13, 22:08
                                organza7 napisała:

                                > Łasuch?suspicious Nie... myślałam raczej o Klakierzebig_grinbig_grin
                                >
                                > A Laluś jest tylko jedentongue_outbig_grin


                                no laluś tak, only jeden... ja mogę być śpiochem wink
    • wyszeptany-o-zmroku Re: Zamknięty we własnym życiu... 25.09.13, 14:48
      Fiu fiu ale się Nam kolega rozpisał,nie czytałem wszystkiego ale niewątpliwie masz racjęwink
      • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 25.09.13, 18:12
        Tak, trochę tak smile Należę do osób, które na proste pytania dają skomplikowane odpowiedzi smile Nie wystarczy zapytać Tak czy Nie, każde pytanie ma inne podłoże, i zależy od sytuacji. Dlatego tak się rozpisuję smile Ale, że lubię pisać - jeszcze - to nie mam z tym problemu smile
        • mery1mery1 Re: Zamknięty we własnym życiu... 25.09.13, 21:23
          Zgadzam się z autorem wątku w sprawie rad typu "wyjdź z domu". Kierowane do osób faktycznie samotnych bez grona znajomych, to są one z reguły mało przydatne i mało podbudowujące.

          waznaosoba, choć oceniasz się jako człowieka nudnego, to mnie osobiście bardzo zaintrygował twój opis. Wydałeś mi się wręcz ciekawą osobowością wypływającą z wmówionej sobie nieciekawości smile Ja oraz inni nieśmiali i samotni także na tym forum zapewne znaleźliby w twoich perypetiach i cechach cząstkę siebie i własnych przeżyć.
          Rad i pocieszania nie będzie bo nie chcesz, ale przynajmniej mam nadzieję, że trochę ulżyło ci "wygadanie się" nam tongue_out Pozostaje życzyć wszystkim samotnym szczęścia w miłości
        • darunia32 Re: Zamknięty we własnym życiu... 25.09.13, 23:34
          Fakt, poleciałeś z tym opisem, wręcz się wyróżniłeś. To chyba powód do zadowolenia...czyż nie?
          • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 26.09.13, 12:43
            Torado

            Sam już nie wiem. Pewnie nie. Skoro nie lubię swojego życia, to samego siebie raczej też nie. Najgorsze jest to, że wiem jakimi uczuciami dysponuję, ale są one "nieaktywne". Czuje się jak komik, który dostał dar rozbawiania ludzi, ale jednocześnie przykazanie, żeby nikomu go nie okazywać. Przyjemności nie sprawiają mi już przyjemności, a jakieś plany są dla mnie pozbawione sensu. Jeśli chodzi o idealizowanie związku, to raczej bym tego nie robił. Wiem, że mając nawet najcudowniejszą osobę obok siebie, zawsze dojdzie do jakichś sporów. To jest nieuniknione. Tak jak ze znajomymi można się pokłócić. Nie, nie jestem z Łodzi smile

            organza7 napisała:

            > Ważniak to mi się ze Smerfami kojarzybig_grin Mój ulubieniec na zmianę z Marudątongue_out

            Poczekaj trochę smile Przeczytasz jeszcze kilka moich wpisów i Marudę uznasz za wyjątkowo normalnego...smerfa smile

            mery1mery1

            Tak, wygadałem się tu, bo dzięki temu człowiek ma chociaż na chwilę moment oderwania. Można sobie pomyśleć "o, sprawdzę czy ktoś odpisał", i już jest cel smile Bo telefon nie zadzwoni. Znaczy dzwoni, ale jakbym chciał ubezpieczenie, konto w banku, kupić jakieś encyklopedie itd. smile

            darunia32 napisała:

            > Fakt, poleciałeś z tym opisem, wręcz się wyróżniłeś. To chyba powód do zadowole
            > nia...czyż nie?

            Ja zawsze potrafię się wyróżnić smile Zwłaszcza na rodzinnych spotkaniach, jak siedzę sam. Pewnie jakbym nie przyszedł, to i tak nikt by nie zauważył.
    • niezap_ominajka Re: Zamknięty we własnym życiu... 26.09.13, 13:32
      Witam
      Rozumiem co przeżywasz, może niedosłownie ale na pewno wiem co to znaczy samotność pomimo iż mam całkowicie odmienne życie niż Ty. Mam przyjaciół, rodzinę ale i tak bardzo często czuję się samotna.W natłoku obowiązków nie mam czasu dla siebie Zaglądałam na różne portale i niestety za każdym razem spotykałam się z rozczarowaniem. Tutaj zajrzałam przypadkiem i zainteresowała mnie Twoja wypowiedź, dlatego postanowiłam odpisać.Obecnie nie mogę napisać więcej bo jestem w pracy ale nie chcę tego odkładać bo mogę się rozmyślić smile
      Pozdrawiam
      • ame_belge34 Re: Zamknięty we własnym życiu... 26.09.13, 15:18
        Ważniaku smile (wybacz, ale bardzo mi się spodobało), przeczytałam dokladnie co napisałeś i masz bardzo duzo do powiedzenia smile myslę, ze nie jedną dziewczyne zagadałbys na amen smile książki, film to naprawde świetne tematy, ktorymi tez można zaimponować.
        Przyznam, ze z jednym się nie zgodzę, z tymi wyjsciami samotniczymi. Wyobraź sobie ze jakiś czas temu miałam sytuację, znajomi się rozjechali, żywego ducha naokoło, dziecię u ojca i coż robić ? Zostać w domu ? troche szkoda , wyjść samemu, trochę głupio. Ale cóż, raz kozie śmierć, wiedziałam ze w jednej z knajpek jest koncert zespołu (a zem wariatka na punkcie muzyki to poszłam na latwiznę) i pomyslalam sobie " a pójdę, jak będzie do bani, zwyczajnie wrocę do domu". Pojechałam i było swietnie, poznałam szalenie miłą osobę, wymieniliśmy się telefonami, kontakt mamy do dziś, spotykamy się czasem na kawę, obiad i gadamy, gadamy o książkach, filmach i wielu duperelach. Moze jednak warto czasem wyjść samemu, aby dać sobie szansę na poznanie innych ludzi?
        Trzymam za Ciebie kciuki, abyś znalazł swoją drogę .....
        • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 26.09.13, 16:09
          ame_belge34 napisała:

          Ważniaku smile (wybacz, ale bardzo mi się spodobało)

          Jasne, przecież jestem ważną osobą smile Jeszcze kilka wpisów i zaproponują mi tu stołek admina smile

          ame_belge34 napisała:

          przeczytałam dokladnie co na pisałeś i masz bardzo duzo do powiedzenia smile

          Problem w tym, że nie mam odbiorcy smile

          ame_belge34 napisała:

          poznałam szalenie miłą osobę, wymieniliśmy się telefonami, kontakt mamy do dziś, spotykamy się czasem

          Mi się nigdy takie coś nie przytrafia, dlatego nie wyjdę sam do kina, kawiarni czy gdzieś tam. Wystarczy, że przeszedłem się sam do parku - naoglądałem się par, a moja samoocena i ogólne poczucie jakiejkolwiek wartości zaczęło wwiercać się w grunt, bo o upadku nie może być już mowy, bardziej się nie da. Nigdy nikt nie uśmiechnie się do mnie (pomijając tę durną historyjkę z pierwszego wpisu). Wczoraj nawet miałem taką sytuację - nie będę pisał gdzie i jak, ale coś kupowałem. Proszę o coś, w międzyczasie wchodzi dwóch gości, mniej więcej w moim wieku, może troszkę starszych. Za ladą niebrzydka dziewczyna. Jeden mówi coś do drugiego, a ona nagle podłapuje dowcip, i coś odpowiada. To nie było ani zabawne, ani nawet nie był to żart, ot zwykły tekst. Ale jej to najwyraźniej zaimponowało. Po chwili ja proszę o jeden dodatek, a ona jakby nie słyszała każe mi powtórzyć. Nie mówię niewyraźnie. Ale takie g&^*a są u mnie na porządku dziennym. Czuję się jak osoba niepożądana, zbędny typ, który zawędrował w niewłaściwe miejsce. Nie wiem już naprawdę o co w tym chodzi. Dobieranie się w pary, poznawanie ludzi, jest rzeczą naturalną u człowieka. Dla mnie natomiast jest to problem na miarę jakiejś fizyki kwantowej. I jak tu nie mieć niskiej samooceny, przecież widzę jaki jestem. Widzę też jak inni się zachowują. Wyśmienity przykład - jeden facet (38 czy 39 lat, trochę taki...no, pośmiewisko w szkole itd.). On raczej nie znalazł, ale ona znalazła jego, wzięli ślub, mają dziecko. Dziecko, jak to dziecko, płacze i nie daje spać. Więc wymyślił, że na jakiś czas się wyprowadzi, bo nie może się wyspać. Jakim debilem trzeba być, żeby wpaść na taki durny pomysł. Zostawić żonę z małym dzieckiem, bo nie może się wyspać. Ale taki idiota ma żonę, ja nie mam. Jeśli takie osoby mają swoją połówkę, to mogę się jedynie zastanawiać, kto tu tak naprawdę jest tym debilem sad
          • torado Re: Zamknięty we własnym życiu... 26.09.13, 18:43
            waznaosoba napisał(a):
            Ale taki idiota
            > ma żonę, ja nie mam. Jeśli takie osoby mają swoją połówkę, to mogę się jedynie
            > zastanawiać, kto tu tak naprawdę jest tym debilem sad

            bo potrafią zadbać o siebie i jasno wyrażać siebie, stać za sobą, lubić siebie...nie znaczy, że podoba mi się postawa tego pana, ale on wie czego potrzebuje i umie zaspokojać swoje potrzeby.....Bo jeśli ja sama o siebie nie zadbam, to kto to zrobi.....jasne można liczyć na innych, przyjaciół, ale czyż można tak stale tylko na nich liczyć w tym względzie...To tak mi się nasunęło.....A poza wszystkim też Ci życzę powodzenia w tej drodze do wychodzenia z samotności....smile
            • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 27.09.13, 07:30
              torado napisała:

              bo potrafią zadbać o siebie i jasno wyrażać siebie, stać za sobą, lubić siebie...nie znaczy, że podoba mi się postawa tego pana, ale on wie czego potrzebuje i
              umie zaspokojać swoje potrzeby.....Bo jeśli ja sama o siebie nie zadbam, to kto to zrobi.....jasne można liczyć na innych, przyjaciół, ale czyż można tak stale tylko na nich liczyć w tym względzie...To tak mi się nasunęło.....A poza wszystkim też Ci życzę powodzenia w tej drodze do wychodzenia z samotności....smile

              No właśnie niezupełnie. Ta osoba należy do tych "zagubionych". Zawsze był taki...jak to powiedzieć, gorszy. Wyśmiewany, "gamoniowaty", taka ciamajda, ładniej mówiąc. Powiesz mu, żeby odkurzył mieszkanie, to on będzie się od początku martwił, czy starczy kabla. Jak ktoś będzie się na niego darł, to stoi jak sierota i nic nie mówi. Nie krzyknie w mięsnym "moment, płacę, to wymagam porządnego towaru", tylko czeka posłusznie co mu tam wcisną. Zresztą jego matka sama mówiła, że on taki jest i nie potrafi inaczej. Sam nie potrafi zaspokoić swoich potrzeb, to ona go zaczepiła. Właśnie to mnie zastanawia. Co tacy ludzie mają w sobie, że kobieta chce takiego faceta? Czy tu chodzi o te "kobiety lubią opiekować się takim misiem"? Nie jest przystojny, nie zarabia dużo, ta kobiecina nie ma w nim żadnego oparcia. Do głowy by mi nie przyszło, że można wymyślić coś takiego, żeby zostawić żonę z małym dzieckiem, bo ono...płacze. A czego się spodziewał? Że po tygodniu dzieciak pójdzie do pracy? W efekcie ona ma dwoje dzieci, jedno małe i jedno 40-to letnie smile Tego właśnie jestem najbardziej ciekaw - co tacy ludzie w sobie mają? Może ja wyglądam na niedostępnego? Albo na jakiegoś chama, co będzie krótko trzymał za twarz, i co przykaże to święte? A może chodzi o to, że biorą takiego, bo można go kontrolować? Powodzenie będzie mi potrzebne, i to spooooore smile Powinienem iść do jakiegoś speca od umysłu, oj miałby używanie smile
              • ame_belge34 Re: Zamknięty we własnym życiu... 27.09.13, 08:44
                Na siłe przekonywac Cie nie będę, ale moze byś uaktywnił profil ? napisz skąd klikasz, moze jednak znajdzie się ktoś, kto będzie chciał do Ciebie napisać, niekoniecznie tylko na ogólesmile
              • darunia32 Re: Zamknięty we własnym życiu... 27.09.13, 17:10
                Na porównywaniach do innych daleko nie zajdziesz, tak samo jak na analizowaniu każdego swojego lub innych zachowania. Chłopie, odpuść sobie bo zadręczysz się okrutnie i pozostaną Ci tylko różowe tabletki na receptę.
    • czarny.onyks Re: Zamknięty we własnym życiu... 27.09.13, 15:26
      ważniaku...
      trochę kłóci mi się ten nick z tym, co i jak piszesz o sobie...
      ..ale co tam...


      masz 30 lat...idealny czas na zmiany, na rozpoczynanie nowych rzeczy..
      a zmiany potrafią przyjść nieoczekiwanie i przewrócić całe Twoje życie do góry nogami...

      masz bardzo mało wiary w siebie, swoje możliwości...
      ......ot choćby to, jak widzisz patrzące na Ciebie kobiety....może za ich zachowaniem kryją się zupełnie inne przyczynysuspicious

      rad nie chcesz, więc nie będziewink

      ale...kobiety w ten sposób to Ty nie znajdzieszsuspicious
      zbyt skupiony jesteś na nieistotnych rzeczach....
      ....no chyba, że znajdziesz taką, cochce naprawiać świat wink

      a póki co przydaliby Ci się nowi znajomi...ludzie, którzy Cię wyrwą z zaklętego kręgu samotności....
      może tutaj takich znajdziesz.....
      ...i wiem, wiem, jak trudno w w pewnym wieku znajdować nowych znajomych;/
      • torado Re: Zamknięty we własnym życiu... 27.09.13, 18:02
        czarny.onyks napisała:
        > ...i wiem, wiem, jak trudno w w pewnym wieku znajdować nowych znajomych;/
        >
        >
        e tam Onyksia...... ja mam inne doświadczenia smile. Trza być jedynie otwartym i nie zamykać się, ale to już taka ogólna refleksja, na alternatywne możliwości widzenia jednej sytuacji, czy problemu. Bo nagle kiedy się otworzymy i wyjdziemy poza krąg naszego utartego punktu widzenia, to okazuje się, że jedną i tą samą sytuację można widzieć na tysiąc różnych sposobów, a potem okazuje się, że jest tysiąc sposobów na rozwiązanie problemów wszelakich....smile
        Tylko bez otwrzenia się, bez pewnej dobrze pojętej elastyczności żyje się ciężej, właśnie tak jakby zamkniętym we własnym życiu. smile
    • anyone.anywhere Re: Zamknięty we własnym życiu... 27.09.13, 18:45
      Witaj (i witajcie wszyscy, bo to moje pierwsze napisane tu słowa),
      mam podobny problem i przemyślenia związane z samotnością. Przeprowadziłam się do zupełnie obcego miasta ze względu na "Mężczyznę Mojego Życia" i świetną pracę, praca świetną jest nadal, mężczyzny już w moim życiu nie ma. Wcześniej otaczałam się głownie jego znajomymi, po rozstaniu poznałam smak prawdziwej samotności, kiedy nie ma z kim iść do kina, na kawę, na zakupy (nie znoszę zakupów, a w towarzystwie lepiej je znoszę wink ), podobno po trzydziestce znajomych głównie pozyskujemy w pracy, pracuję w męskim gronie więc koleżanki do kawy tu nie znajdę, samotne wyjścia z założenia kończą się samotnymi powrotami, bo nie będę przecież zaczepiać ludzi na ulicach.
      "Wyjdź do ludzi"... wychodzę, jest kilka zainteresowań wokół których "mijam" się z ludźmi, i tu problemem staje się tworzenie dłuższych relacji, nawet jeżeli poznaję ludzi, nie potrafię podtrzymywać znajomości, po pewnym czasie ludzie oczekują zwierzeń, pozwolenia na wejście w nasz świat w brudnych butach bądź kapciuchach, a ja potrzebuję odrobiny więcej czasu aby zaufać i wyciągnąć klucz z zamka. I wygląda tak jak u Ciebie, w pewnym momencie rozmowa o książkach, zainteresowaniach i pogodzie to za mało.
      Coś jeszcze chciałam napisać, ale zapomniałam, chyba lepiej będzie jeżeli pozostanę przy czytaniu wink.

      Pozdrawiam
      A. A.

      • flakns Re: Zamknięty we własnym życiu... 28.09.13, 11:49
        Witaj (i witajcie wszyscy, bo to moje pierwsze napisane tu słowa) - sorry za kopie ale to też mój pierwszy wpis. W ogóle to mógłbym skopiować 3/4 Twojego wpisu bo mam to samo - anyone.anywhere. Nie ma z kim wyjść do kina, na kawę, ja przez 3 dni wolne nie mam do kogo gęby otworzyć. Z ważniakiem tez mam wiele wspólnego ale to takie miejsce że pewnie większość tu bywających mają to samo. Czytam jednak że próbujesz szukać kontaktu i rób tak dalej chłopie bo ja to mam tak jak Twoja sytuacja w sklepie - czuje się niezauważalny. Masz rację rady typu wyjdź do ludzi są trochę bez sensu. A i czekam jak Wam się przypomni co chcieliście jeszcze napisać

        P.S. Dzień Świra - świetny film
        • torado Re: Zamknięty we własnym życiu... 28.09.13, 13:40
          flakns napisał(a):
          >
          > P.S. Dzień Świra - świetny film

          tia...o sfrustrowanym inteligencie....życzę Wam, żebyś nie doprowadzili się do takiego stanu wink i za wczasu robili już coś na swoją korzyść, żeby życie smakowało wyśmienicie smile
          • ame_belge34 Re: Zamknięty we własnym życiu... 28.09.13, 18:14
            Kiedyś Jacek Kleyff (skądinąd świetny bard) popełnił tekst "hustawki" . Wstawiam ten tekst poniżej z myslą o wszystkich zagubionych w realnym swiecie. Nie traćcie czasu na rzeczy niepotrzebne ale otwórzcie się na świat, na ludzi, na swoje potrzeby. To nie są słowa szczęśliwej mężatki z gromadką dzieci u boku i domkiem z bialym płotkiem, ale kobiety, która sama wychowuje dziecko, zmaga się z takimi samymi problemami jak Wy, ale która zaryzykowała i zawalczyła o siebie. I tego też wam życzę.

            Huśtawki
            sł. i muzyka Jacek Kleyff


            A czy przyroda kolebka
            Myślała kiedyś dokładnie
            Po co jej wielkie mamuty
            Ani wygląda to ładnie
            Ani z nich skóra na buty

            Nie ma co pytać koledzy
            Robiła i tak jej wyszło
            Nikt nie wymyślał specjalnie
            Tego w czym żyć nam przyszło
            Uprzedzam o tym lojalnie

            Jeden jest rytm, jeden rytm
            Jeden jest węgiel i tlen
            Zwykłą losu koleją
            Praca posiłek i sen
            Praca posiłek i sen

            Jeden przypada na dzień
            Świt jeden i jeden zmrok
            Pierwsi się łudzą nadzieją
            A drudzy równają krok
            A drudzy równają krok

            Nie skacz tak zaraz na szyny
            Jeszcze nie o tę grasz stawkę
            W wesołym miasteczku dziewczyny
            Chcą z tobą iść na huśtawkę...
            Lepiej ci będzie nimi

            Pachnie tak mocno siano
            Kwiaty się gną od motyli
            Jeździ słońce po niebie
            Światło ucieka, ślad myli
            Miasteczko czeka na ciebie

            Jeden jest rytm, jeden rytm
            Jeden jest wydech i wdech
            Nasyć się równym oddechem
            Nasyć się dzisiaj za trzech
            Nasyć się dzisiaj za trzech

            Raz tylko dany ten czas
            Ani on twój ani czyj
            Z czasem się wszystko ustoi
            Żyj na huśtawce żyj
            Żyj na huśtawce żyj

            Jeden jest rytm, jeden rytm
            Jeden jest węgiel i tlen
            Zwykłą losu koleją
            Praca posiłek i sen
            Praca posiłek i sen

            Raz tylko dany ten czas
            Ani on twój ani czyj
            Z czasem się wszystko ustoi
            Żyj na huśtawce żyj

            i link: www.youtube.com/watch?v=8fK_QlWYnVE
            --
            www.facebook.com/WarszawaPrzedwojenna?hc_location=stream
        • anyone.anywhere Re: Zamknięty we własnym życiu... 28.09.13, 18:25
          Witaj,
          jak miło gdy ktoś zauważy naszą obecność (chociażby tu na forum) i odpowie, prawda? To tak odnośnie tego, że czujecie się niezauważalni.
          Wszyscy wiemy, że "wyjście do ludzi" nie zmieni niczego i nie spowoduje, że nagle rozrośnie się wokół nas rzesza znajomych, ale co robić aby ich spotkać? Gdzie spotkać kogoś myślącego podobnie i patrzącego na świat w tych samych kolorach? No dobrze, może być też ktoś zupełnie inny, wystarczy aby jakieś punkty styczne były. Gdzie? Jak?

          Niedawno w pracy szef w zupełnie luźnej rozmowie nawiązał to tego, ze jestem sama i zapytał co w takim razie robię w weekendy, bo do pracy w soboty mnie nie ciągnie (bo wolny weekend to dla mnie rzecz święta i mogę siedzieć w pracy całymi dniami, ale od piątkowego popołudnia do poniedziałku po prostu nie ma mnie w pracy, nie myślę o pracy i nic tego nie zmieni) dla niego dziwne wydawało się, że nie mam ochoty każdej wolnej chwili spędzać w pracy, a życie człowieka samotnego poza pracą powinno chyba zupełnie nie istnieć, a jest inaczej... wtedy żartując wypaliłam, że poszukiwania "miłości mojego życia" zajmują mi cały wolny czas, bo nie miałam ochoty tłumaczyć mojego podejścia do "świętego" czasu wolnego, ale tak naprawdę mam co robić, nie nudzę się, tylko po prostu czasami mam już dość biegania w pojedynkę, czytania w samotności, fotografowania bez sztorcowania zza pleców, i całej tej reszty. Nie wiem jednak jak to zmienić, nigdy wcześniej nie miałam problemów z brakiem ludzi obok mnie, zawsze oni byli, teraz jednak stałam się bardziej nieufna, mniej otwarta, w dodatku "moje" miasto jest dla mnie zupełnie obcym miastem. U Was jest podobnie? Jesteście też w obcym miejscu i nie potraficie znaleźć nowych znajomych czy ten problem po prostu od zawsze Wam towarzyszył?
          • ame_belge34 Re: Zamknięty we własnym życiu... 28.09.13, 19:09
            Na to pytanie Ci nie odpowiem.. mieszkam gdzie mieszkałam, choc rozwód zweryfikował wiele znajomości, w tej chwili kolegów, koleżanek jest wokół mnie zdecydowanie mniej, co nie przeszkodziło mi poznawać nowych ludzi, tu czy w innych miejscach gdzie piszę, no i w realu. Nie są to tylko znajomości wirtualne, bo większość z osób znam osobiście, dzwonimy do siebie, piszemy, odwiedzamy się nawzajem.

            Tak zaczęlam sie zastanawiać nad tematem, dlaczego jedni są samotni wśród tłumu, inni bez problemów nawiązują nowe znajomości, czasem przeradzające się nawet w przyjaźnie. I szczerze mowiąc ni diabla nie znam odpowiedzi. Też mialam taki etap w zyciu, ze nie zostalo żywej duszy przy mnie, ale moze jest tak, ze mi ludzie potrzebni są do życia, nie umiem bez nich funkcjonować i udało mi się w miarę szybko zbudować na nowo krąg znajomych.
            • anyone.anywhere Re: Zamknięty we własnym życiu... 28.09.13, 19:25
              Wydaje mi się, że wynika to z cech charakteru, ci odważni, przebojowi zawsze będą otaczać się ludźmi, natomiast nieśmiali, nieufni, posiadający dodatkowo pewne znamiona samotników będą zawsze na uboczu, zawsze tego towarzystwa będzie im brakować.
              Ale dość teoretyzowania, chodzi o to aby tych ludzi znaleźć, dotknąć, zatrzymać. U mnie czasami są takie chwile kiedy mam ochotę złapać obcą osobę, zaciągnąć na kawę i gadać, gadać, gadać - a to już normalnie nie jest, przyznaj sama wink.
              Dobrze zrozumiałam czytając Ciebie, że poznałaś znajomych poprzez internet?
              • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 28.09.13, 20:22
                czarny.onyks napisała:

                > ważniaku...
                > trochę kłóci mi się ten nick z tym, co i jak piszesz o sobie...
                > ..ale co tam...

                Przeczytaj pierwszy post - tam jest skąd taki nick smile

                czarny.onyks napisała:

                > masz 30 lat...idealny czas na zmiany, na rozpoczynanie nowych rzeczy..
                > a zmiany potrafią przyjść nieoczekiwanie i przewrócić całe Twoje życie do góry
                > nogami...
                >
                > masz bardzo mało wiary w siebie, swoje możliwości...
                > ......ot choćby to, jak widzisz patrzące na Ciebie kobiety....może za ich zacho
                > waniem kryją się zupełnie inne przyczynysuspicious

                Mam mało wiary w siebie, bo nie mam podstaw do innego myślenia. Skoro w moim życiu nic się nie dzieje, a nawet jak coś się dzieje, to jest dla mnie pozbawione sensu; w takim wypadku ciężko cieszyć się życiem.

                czarny.onyks napisała:

                > ale...kobiety w ten sposób to Ty nie znajdzieszsuspicious
                > zbyt skupiony jesteś na nieistotnych rzeczach....
                > ....no chyba, że znajdziesz taką, cochce naprawiać świat wink

                Ja w żaden sposób pewnie nie znajdę smile Nie chodzi o skupianie się na nieistotnych rzeczach. Zwyczajnie, chciałbym mieć rodzinę. Myślę, że mój wiek, to odpowiednia pora. Nie uśmiecha mi się czekanie do pięćdziesiątki. Czasami się już zastanawiam, czy będę jeszcze szczęśliwy. W takim sensie, czy będę umiał. Czy nie zeżre mnie ta zgorzkniałość.

                flakns napisał(a):

                > P.S. Dzień Świra - świetny film

                I jak się okazuje cholernie prawdziwy smile

                ame_belge34 napisała:

                otwórzcie się na świat, na ludzi

                Jak? Mam sam iść na koncert i "wtopić się" w grono obcych ludzi? Zaczepiać obcych na ulicy? Właśnie takie rady niewiele dają (nie piszę tego złośliwie, po prostu tak jest). Otwieram się, zaproponowałem kilka razy spotkanie, zawsze są wymówki. Nie mam ustalonych zajęć, nie mam konkretnego celu, gdzie jutro pójdę.

                ame_belge34 napisała:

                ale kobiety, która sama wychowuje dziecko, zmaga się z t
                > akimi samymi problemami jak Wy, ale która zaryzykowała i zawalczyła o siebie.

                Widzisz, nie napiszę o Twojej sytuacji, bo może jakoś źle się wyrażę (tekst można różnie odebrać), ale napiszę na swoim przykładzie. Też mogę zawalczyć o siebie, wziąć się w garść, robić rzeczy które sprawiają mi przyjemność, cieszyć się tym. Tylko właśnie o to chodzi. To mnie nie cieszy. Nie jest tak, że znajdę sobie jakąś pasję, która pochłonie mnie bez reszty. Sprowadza się to do tego, że dalej będę wiedział, że nie mam w życiu tego czego najbardziej chcę. I tak siłą rzeczy ta pasja traci dla mnie sens. Wiem, że jak się to czyta, to ciężko to zrozumieć, zresztą ludzie są różni, ale ja tak właśnie mam. To jak prowadzenie samochodu (na przykład). Są ludzie, którzy mają prawo jazdy, a mimo to boją się jechać do większego miasta czy coś. Ja z kolei uwielbiam jeździć, i dla mnie jest to niezrozumiałe. Może być śnieg, deszcz, noc, mgła, wszystko jedno, zawsze lubię prowadzić, sprawia mi to przyjemność. Podobnie ktoś kto ma kogoś bliskiego nie może zrozumieć mnie - jak można nikogo nie poznać? Ano można.

                anyone.anywhere napisała:

                > Wydaje mi się, że wynika to z cech charakteru, ci odważni, przebojowi zawsze bę
                > dą otaczać się ludźmi, natomiast nieśmiali, nieufni, posiadający dodatkowo pewn
                > e znamiona samotników będą zawsze na uboczu, zawsze tego towarzystwa będzie im
                > brakować.

                Troszkę się wtrącę. To też jest ciekawe. Rozgraniczenie na przebojowych i spokojnych. Mam pytanie do kobiet smile Poznajecie spokojnego faceta, któremu nie w głowie imprezy czy inne takie. Czasem coś zrobi, ale powiedzmy w granicach rozsądku. Z drugiej strony gość, który "błyszczy". Ma masę znajomych (co z tego, że jak powie na kolejnej imprezie "cześć", to tamta osoba zapyta się "kto to był?"), wszędzie jest go pełno itd. Poznajecie takiego faceta, bo oczywiście jest "fajniejszy", choć wątpliwe, żeby się zmienił. Potem siedzicie same, bo on lata gdzieś dalej, kumple tu, kumple tam, jesteście, za przeproszeniem, dodatkiem. Co w takim człowieku jest interesującego? Że ma "tyle" zainteresowań? Możliwe, że też mógłbym gdzieś pójść i kogoś poznać, na miesiąc, póki kity nie wyjdą na wierzch. Ale po co? Nie szukam wrażeń, tylko chcę sobie ułożyć życie. Znaleźć kogoś, komu będzie na mnie zależało, i odwrotnie. Nie potrzebuję przebojowości. Czy nie wolicie, żeby facet był dla Was? Naprawdę chcecie przebojowych gości z dużym kręgiem znajomych? A potem, że nie ma czasu, że ogląda mecz (tak, to są właśnie jego zainteresowania, z których się cieszyłyście). Ehhh, siedzi człowiek, i pisze takie rzeczy. Fatalne uczucie.

                Ps Mam nadzieję, że nikogo nie obraziłem, bo jak jeszcze okaże się, że jestem niezdolny nawet do pisania na forum, to nie wiem.
                • torado Re: Zamknięty we własnym życiu... 28.09.13, 20:38
                  mam nadzieję ważnaosobo, że kiedyś znajdziesz swój sposób, jak sobie poradzić z problemem, o którym piszesz na forum...Ale tytuł Twojego wątku wiele mówi wink
                  • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 28.09.13, 20:43
                    Tytuł może niewiele mówić - skoro napisała to taka osoba, to może także i z nim ma problemy. Odechciało mi się nawet pisać. Kompletny bezsens sad
                    • anyone.anywhere Re: Zamknięty we własnym życiu... 28.09.13, 22:25
                      Zadziwia mnie twoja niemoc (pozwól, że tak nazwę ten stan w którym się znalazłeś), bo czytając Ciebie widzę, że jesteś inteligentnym i poukładanym człowiekiem, a takich ludzi warto mieć obok siebie, dziwi mnie to, że nikt nie poznał Ciebie na tyle aby sobie Ciebie przywłaszczyć, w charakterze chociażby przyjaciela. Może nie dajesz się poznać? Może wszystko ogranicza się do powierzchowności? Jestem ciekawa co takiego zobaczyły w Tobie te kobiety z autobusu, ze tak szybko gasły ich uśmiechy.
                      A w kwestii przebojowych i spokojnych, wyobrażasz sobie siebie z kobietą imprezującą siedem dni w tygodniu, wpadającą do domu tylko po to by odespać i zrobić makijaż przed kolejnym wyjściem? Podobnie kobiety (z tych mniej przebojowo-imprezowych) nie wyobrażają sobie związku z takim przebojowym typkiem.
                    • falkorn Re: Zamknięty we własnym życiu... 29.09.13, 00:56
                      Pozwól, że opowiem Ci swoją historię. Od dłuższego czasu byliśmy jak turyści na szlaku. Mijaliśmy się dzień po dniu na trasie naszego mieszkania. Po kilkunastu latach On postanowił odejść, pojawił się wątek innej sporo młodszej o de mnie osoby no i zostałam sam na placu boju. Próbowaliśmy coś naprawić, poskładać, wylądowaliśmy u psychologa, on jednak postanowił odejść dawno temu i robił wszystko aby do tego doprowadzić. Dowiedziałam się, że ona nie tylko go słuchała, ale miała także coś do powiedzenia i przy niej czuł się wyjątkowy, a ja jestem strasznie apatyczna, że mnie nie kocha tylko się o de mnie uzależnił. Zostałam sama bez przyjaciół, w wielkim mieście, gdzie nikt nie ma czasu, każdy pędzi do przodu. Sama mam go niewiele. Praca w której odpoczywam od dzieci i dzieci z którymi odpoczywam po pracy, by nie było za lekko to jeszcze szkoła w co drugi weekend i jak tu nie zwariować . Więc nie mogę doczekać się dnia gdy wreszcie będę mieć wolne, planuję sobie, że się wyśpię, a budzę się o 7 rano, planuję, że coś zrobię, gdzieś pójdę, ale siedzę w domu, no bo dokąd mam iść sama. Nie lubię rozmów niemających sensu lub do niczego nie prowadzących, do rozkładania problemu na czynniki pierwsze tam gdzie go nie ma. Kocham samotność, choć ta okrutnie doskwiera czasami. Zastanawiam się co ze mną jest nie tak? I piszesz ty o sobie, a ja czytam jakbym czytała o mnie. Wiem, że nie jestem jedyna, jest nas sporo, podobno 50% społeczeństwa szczęśliwych i nieszczęśliwych introwertyków w świecie zabawowych ekstrawertyków. I dobijające mnie cholerne parcie na pasje, fajnie jak ktoś się w czymś odnalazł i zakochał, a jak ktoś nie odnalazł nie oznacza, że musi być od razu nieszczęśliwy oraz parcie na bycie szczęśliwym w życiu, za wszelką cenę, z autopsji ja na to mówię do szczęścia po trupach, ja tak nie potrafię w szczególności, że teraz muszę sklejać dwa małe serduszka, które tata zostawił, bo był, tak twierdzi, nieszczęśliwy, ale gdy już będzie to one też będą , tak twierdzi. Trochę się wyżaliłam, ale nie mam z kim o tym pogadać więc padło na tu i teraz.
                      • flakns Re: Zamknięty we własnym życiu... 29.09.13, 11:28
                        Bardzo mnie zainteresowała Twoja wypowiedź, gdyż powiedzmy że ja byłem z "drugiej strony". Tylko ja nie miałem nikogo na boku, po prostu byłem nieszczęśliwy w związku choć ona pod koniec już bardzo się starała tyle tylko że ja nie potrafiłem się tym cieszyć. Nie wracałem do domu z uśmiechem na ustach mówiącym - nareszcie w domu. Nic mnie nie interesowało wszystko było takie jak by puste, ciągle myślałem o przykrych rzeczach które wcześniej usłyszałem i jedynym słusznym (wtedy - teraz nie wiem) rozwiązaniem wydawało mi się właśnie rozstanie. Dodam że nie była to na pewno pochopna decyzja, długo nad tym myślałem, czytałem różne wypowiedzi typu "życie ma się tylko jedno" a szczególnie jak osoby po 50 żałowały że wcześniej się nie rozstały tylko się latami męczyli i próbowali ratować bądź ze względu na dzieci żyli jak by razem i jednak osobno bez uczuć. Teraz sam nie wiem czy słusznie zrobiłem ale koło poszło w ruch i pewnych rzeczy się nie cofnie.

                        To ja się wyprowadziłem do niej i tu się że tak powiem osiedliłem. Większość znajomych to byli oczywiście jej znajomi i teraz kontakt ze mną urwali, podobnie jak stare znajomości które z biegiem czasu same wymarły i dlatego...

                        anyone.anywhere napisała:

                        > U Was jest podobnie? Jesteście też w obcym miejscu i nie potraficie znaleźć nowych znajomych

                        ... tak u mnie jest podobnie. Nie ma zupełnie z kim szczerze porozmawiać. Teraz to się cieszę jak mam iść do pracy i najchętniej to bym tylko wracał do domu spał i z powrotem do roboty, bo tam jest się przynajmniej do kogo się odezwać, z kim się kawy napić. A w domu tylko człowiek doła dostaje i zrąbane myśli chodzą po głowie ale wiem że sam sobie tego piwa nawarzyłem

                        Znowu dziś widzę zachód słońca
                        Znowu udało się doczekać końca

                        Codzienne żniwo swoje zbieram
                        Kres podróży każdego dnia

                        waznaosoba a jak u Ciebie jest ze znajomymi? Piszesz że ciężko o kontakty z kobietami, doskonale to znam, tyle że mi trudno nawet taką znajomość złapać, dlatego nie wiem co jest powodem że one długo nie trwają gdyż się nie zaczynająsad. Ja mam takie wrażenie że wszystkie kobiety są zajęte, bo jak to możliwe żeby ta czy tamta przez tyle lat nie znalazła tego jedynego. Pewnie dlatego coraz częściej będę tylko żałował swoich niektórych decyzji.

                        A już nie daj Boże, gdy
                        Jakaś się spodoba mi
                        Zamiast brać bez zbędnych słów
                        Plączę i się kończę znów
                • ame_belge34 Re: Zamknięty we własnym życiu... 29.09.13, 10:10
                  a gdzie którakolwiek z nas napisała, ze wybrałaby tego "fajniejszego" ?
                  Czy uważasz ze kobiety patrzą tylko na przystojaniaków otaczajacych się wianuszkiem kumpli i robieniem hałasu ??
                  Pewnie imprezowa takiego by wybrała, ale tu raczej nie znajdziesz takich co lataja od klubu do klubu.
                  Pisze tu jakis czas i widze same fajne kobiety, ze swoimi potrzebami tesknotami i fantastycznym poczuciem humoru.
                  • czarny.onyks Re: Zamknięty we własnym życiu... 29.09.13, 12:02
                    Ame....panowie tak uważają, bo zauważają te atrakcyjne, chodzące na imprezy....
                    i nie dziwota, że potem dostają kopa ...
                    • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 29.09.13, 19:32
                      anyone.anywhere napisała:

                      > Może nie dajesz się poznać?

                      Nie bardzo rozumiem. Nie chodzę z miną jakbym był wściekły, nie warczę na ludzi, jak się ktoś o coś zapyta, to odpowiadam. Nie uciekam od ludzi, nie myślę "oho, ona na mnie patrzy, czas się zwijać". Mam raczej wrażenie, że nikt nie chce mnie poznać.

                      anyone.anywhere napisała:

                      Jestem ciekawa co takiego zobaczyły w Tobie te kobiety z autobusu, ze tak szybko
                      > gasły ich uśmiechy.

                      Nie wiem. Nie chodzę jak obdartus czy brudas. Nie patrzę spode łba. Jeszcze mała poprawka - uśmiechy im nie gasły, bo żadna nigdy się do mnie uśmiecha smile

                      anyone.anywhere napisała:

                      > A w kwestii przebojowych i spokojnych, wyobrażasz sobie siebie z kobietą imprez
                      > ującą siedem dni w tygodniu, wpadającą do domu tylko po to by odespać i zrobić
                      > makijaż przed kolejnym wyjściem? Podobnie kobiety (z tych mniej przebojowo-impr
                      > ezowych) nie wyobrażają sobie związku z takim przebojowym typkiem.

                      Właśnie o to chodzi. Więc czemu ktoś taki jak ja, spokojny, nie mający pasji (może drobne przyjemności, ale nie jestem fanem dajmy na to jakiegoś sportu), jest mniej interesujący, niż gość, który ma pasje? Po co dziewczyny, które spotykają się z takimi chłopakami, mają potem pretensje, że oni nie poświęcają im czasu? Wiedziały, że ma pasje, i będą musiały to akceptować.

                      falkorn napisał(a):

                      > Pozwól, że opowiem Ci swoją historię...

                      Ja akurat tu niewiele mogę odpisać, bo widzisz jaki sam jestem dziwny.

                      flakns napisał(a):

                      > waznaosoba a jak u Ciebie jest ze znajomymi? Piszesz że ciężko o kontakty z kob
                      > ietami, doskonale to znam, tyle że mi trudno nawet taką znajomość złapać...

                      Z tym, że ona już kogoś ma itp. też oczywiście przerabiałem. Można powiedzieć, że troszkę to już odsunąłem na bok, jednak pojawiły się inne myśli. Mianowicie "co mam do zaoferowania?". Samo to, że usiądę obok?

                      ame_belge34 napisała:

                      > a gdzie którakolwiek z nas napisała, ze wybrałaby tego "fajniejszego" ?
                      > Czy uważasz ze kobiety patrzą tylko na przystojaniaków otaczajacych się wianusz
                      > kiem kumpli i robieniem hałasu ??

                      Nigdzie, ale tak właśnie myślę. Nawet dziś widziałem kilka sytuacji, gdzie kobieta była dodatkiem. Posłusznie człapała za facetem, on otwiera drzwi, zamyka jej przed twarzą, a ona otwiera zaraz sobie sama. I czemu? Bo przywiózł ją pięcioletnią hondą? Taki z niego wspaniały mężczyzna? Rozumiem, że otwieranie drzwi kobiecie to staromodne zachowanie (tym bardziej jak jest równouprawnienie), ale ja widzę to w ramach szacunku. Na miarę swoich możliwości dbać o swoją dziewczynę. W końcu decydujemy się obdarzyć drugą osobę jakimś uczuciem, powinno nam na niej zależeć. Ale po co? Jakieś 2-3 tygodnie temu widziałem inną scenę - naprawdę ładna dziewczyna, dosyć obładowana, a on zdejmuje kurtkę i daje jej do niesienia. Dla mnie to jest czarna magia, albo inaczej myślę. Ten co robi hałas zwraca na siebie uwagę. Ile jest przypadków, że on się oświadcza, potem bije, a dziewczyna wychodzi za takiego? Po co? Zmieni go? On bije dalej, a ona siedzi "dla dobra dzieci". Albo jeszcze lepiej - kocha go. Czytałem o tym wiele (nie, że w gazetce typu Pani Domu czy coś, tylko interesują mnie podobne rzeczy - powiedzmy zła natura człowieka, nie tylko mąż bijący żonę czy dzieci, ale ogólnie), a kilka przykładów widziałem osobiście. Jeśli ja nie zachowuję się głośno, to nie jestem wart zainteresowania? Raczej nie. Nikt nie może zrozumieć, że (może jestem w tym naprawdę osamotniony, albo urodziłem się w złych czasach) mogę zrezygnować ze swojej wygody na koszt kogoś bliskiego. Jestem w stanie pojąć to, że poznając kobietę, potem zbliżając się do niej, pewne rzeczy się kończą. Że będę musiał myśleć o niej, o nas, a nie o sobie jak do tej pory. Ale oczywiście też pewnie wychodzę na naiwniaka, bo "miłość sama cię znajdzie, czekaj aż się rozwinie i takie tam pierdoły".

                      czarny.onyks napisała:

                      > Ame....panowie tak uważają, bo zauważają te atrakcyjne, chodzące na imprezy....
                      > i nie dziwota, że potem dostają kopa ...

                      Może dlatego, że takie chcą być zauważone? Nie będę tu wypisywał moich wymagań czy "ideału", ale ja na przykład szukam ładnej kobiety. Zwyczajnie. Nie pięknej, wszystkie te imprezowe możesz schować do szuflady, zwyczajnie chcę poznać kobietę, nie...podstawcie sobie co uważacie. Jako płeć piękna, kobieta musi mieć w sobie...kobiecość właśnie. Sprawić, że facet pomyśli "ale mam szczęście", a nie "trzeba poszukać innej, o, tamta jest niczego sobie".
                      Mógłbym rozwinąć temat w tym sensie, żeby mieć co się chce, a nie co dają, ale zaczynam odczuwać, że powoli działam Wam na nerwy smile Może to tylko złudzenie, ale odczuwam, że niepotrzebnie zacząłem wątek. Tak jakbym stawiał się na z góry straconej pozycji. Jak napisałem wcześniej, nie chcę nikogo obrazić, dlatego czasem muszę pożonglować słowem, i ukrócić wyjaśnienia. Zwyczajnie też nie mogę napisać wszystkiego co czuję i jak myślę, bo się nie da. Każdy ma swój rozum, i myśli po swojemu. Mogę napisać, że zrezygnuję ze wszystkiego, co sprawia mi przyjemność, tylko po to, żeby zadowolić kobietę. Ale po co, skoro ktoś, komu nie wyszło, odpisze, że po kilku latach związek może się rozpaść i tyle z tego. Dlaczego mam zakładać, że się rozpadnie? Nie czytałem innych wątków, ale pewnie takiego indywiduum jeszcze tu nie było./.
                      • anyone.anywhere Re: Zamknięty we własnym życiu... 29.09.13, 23:03
                        waznaosoba napisał(a):
                        > Nie bardzo rozumiem. Nie chodzę z miną jakbym był wściekły, nie warczę na ludzi
                        > , jak się ktoś o coś zapyta, to odpowiadam. Nie uciekam od ludzi, nie myślę "oh
                        > o, ona na mnie patrzy, czas się zwijać". Mam raczej wrażenie, że nikt nie chce
                        > mnie poznać.

                        Chodziło mi o bliższe poznanie, kiedy inni mogą dostrzec w Tobie fajnego, inteligentnego i z pewnością ciekawego (chociaż tu zdaje się twierdzisz inaczej) człowieka.

                        > Właśnie o to chodzi. Więc czemu ktoś taki jak ja, spokojny, nie mający pasji (m
                        > oże drobne przyjemności, ale nie jestem fanem dajmy na to jakiegoś sportu), jes
                        > t mniej interesujący, niż gość, który ma pasje?
                        A kobiety mówiły Ci, że jestes mniej interesujący? Pasje, pasje, pasje... skończ już z tym, na świecie jest ogrom ludzi, którzy żadnej pasji nie posiadają. Interesujesz się czymś? Książkami wiem, że już nie, ale na pewno jest coś co lubisz, co chciałbyś poznać.
                        Dalej napisałeś, że szukasz ładnej kobiety, to jest chyba oczywiste, wszyscy szukamy swojego ideału piękna, ale czy poza tym pięknem potrzebujesz czegoś jeszcze? Skrytykowałeś kobiety wybierające na partnerów imprezowych kolesi, a czy nie jest tak, że sam celujesz w podobne im kobiety? Nie potraktuj proszę tego jako ataku na Ciebie, nie jest to próba ataku ani krytyki, po prostu pytam, bo zastanawiam się co kryje się pod Twoim pancerzem samotnego człowieka.

                      • darunia32 Re: Zamknięty we własnym życiu... 30.09.13, 09:27
                        Wyrabianie gotowych scenariuszy, wykorzystywanie swoich potrzeb do wyobrażeń przyszłości...wciąż będzie rodzilo niepokój i pytania bez odp. Ważny! Bądź tu i teraz. I jutro znowu.
                      • darunia32 Re: Zamknięty we własnym życiu... 30.09.13, 09:35
                        Kobiety dające się poniżać, krzywdzić. Nie wciskaj tu logiki bo tracisz czas. To mechanizmy które wypracowały się w nich z biegiem czasu, z różnych powodów( dlugo by je wymieniać), a pozbycie się ich zajmuje długie lata i duuużo wysiłku. Sporo o tym wiem.
    • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 30.09.13, 10:45
      anyone.anywhere napisała:

      > Chodziło mi o bliższe poznanie, kiedy inni mogą dostrzec w Tobie fajnego, intel
      > igentnego i z pewnością ciekawego (chociaż tu zdaje się twierdzisz inaczej) czł
      > owieka.

      Właśnie problem w tym, że nikt nie widzi potrzeby poznania mnie bliżej. Widzisz, ja na przykład bardziej byłbym zainteresowany tym jak będziemy spędzać czas. Powiedzmy, że pójdę z kimś do kina, potem porozmawiamy o tym filmie, trochę o czym innym, bo wiadomo, że każdy coś może o czymś powiedzieć, ale niespecjalnie cieszy mnie myśl, że zainteresowanie wzbudzę dopiero wtedy, kiedy powiem, że byłem piętnaście razy za granicą (a nie byłem smile
      Ok, rad nie chciałem (głównie chodzi o te ogólnikowe - wyjdź do ludzi), ale o to zapytam. Jak mam się zachowywać, żeby inni dostrzegli we mnie ciekawą osobę?
      30 lat, i pytam na forum jak się zachowywać smile Dobrze, że mam poczucie humoru, bo to jest normalnie parodia smile

      anyone.anywhere napisała:

      > A kobiety mówiły Ci, że jestes mniej interesujący?

      Nikt mi nic nie mówił smile Skoro nikt nie zwraca na mnie uwagi, to wyciągam wniosek, że właśnie taki jestem. Nie jestem interesujący, dlatego nikt się mną nie interesuje.

      anyone.anywhere napisała:

      Interesujesz się czymś? Książkami wiem, że już nie, ale na pewno jest coś co lubisz, co chciałbyś poznać.

      Jest smile Chciałbym w końcu poznać dziewczynę smile Książkami może nie tyle przestałem się interesować, co nie mam ochoty ich obecnie czytać. Zaleta, za którą można uznać oczytanie, stała się wadą. Nie mogę się "wczytać". Jak zaczynam, to zaraz nachodzą mnie myśli (nie myślę o tym specjalnie, to przychodzi samo), że gość w moim wieku idzie z żoną i dzieckiem do parku, a ja siedzę i czytam...Jezu.

      anyone.anywhere napisała:

      > Dalej napisałeś, że szukasz ładnej kobiety, to jest chyba oczywiste, wszyscy sz
      > ukamy swojego ideału piękna, ale czy poza tym pięknem potrzebujesz czegoś jesz
      > cze?

      Już tłumaczę smile Nie szukam ideału. Zresztą go nie mam. Celowo użyłem słowa "ładnej", a nie "pięknej". Jak widzę, to uznaję że mi się podoba lub nie. Nie ma znaczenia to, że kobieta będzie wysoka, wysportowana, albo w szpikach. Czasem może być średnio atrakcyjna, ale ma np. bardzo...kobiecy sposób bycia smile Nie wytłumaczę tego. Jeśli nie mam możliwości pokazać palcem (którym nie powinno się pokazywać) ta, ta i tamta, to nie wytłumaczę tego smile Wiadomo, że nie szukam dziewczyny nieatrakcyjnej. Ciężko mi jednak powiedzieć jakie cechy sprawiają, że dana osoba mi się podoba czy nie.
      Czy poza urodą czegoś jeszcze szukam? Oczywiście. Nie potrzebna mi piękna lalka, wydmuszka. Nie chcę też takiej, która będzie się zachowywać jakby spotykała się z jakimś dresiarzem. Z ładną, która ma podły charakter też raczej daleko się nie zajedzie. Z drugiej strony nie chcę też nieatrakcyjnej, ale "do rany przyłóż". Jeśli chodzi o charakter, to oczekuję czegoś na swoim poziomie. Czy to niski czy wysoki poziom, to już inna bajka. Nie chcę niczego więcej niż sam nie mogę zaoferować.

      anyone.anywhere napisała:

      Skrytykowałeś kobiety wybierające na partnerów imprezowych kolesi, a czy n
      > ie jest tak, że sam celujesz w podobne im kobiety?

      Hmm. Nie wiem czy dobrze zrozumiałem. Nie chodziło mi o dziewczyny typowo imprezowe. Takie wiadomo, że wybiorą osoby lubiące zabawę, bo ja jestem dla nich nudny. One mnie nie interesują. Nie chcę nikogo urazić, ale solarium na twarzy nie jest według mnie atrakcyjne smile Chodziło mi bardziej o to, że zwykła dziewczyna, nie imprezowiczka, wybierze gościa, który będzie zachowywał się głośno, wszędzie będzie go pełno, będzie ogólnie "przebojowy". Ja mogę siedzieć naprzeciwko, może nawet na mnie spojrzy, ale nigdy się nie uśmiechnie. Bo nie jestem interesujący, niczym jej nie zaintrygowałem.

      anyone.anywhere napisała:

      Nie potraktuj proszę tego ja
      > ko ataku na Ciebie, nie jest to próba ataku ani krytyki, po prostu pytam, bo za
      > stanawiam się co kryje się pod Twoim pancerzem samotnego człowieka.

      Nie odbieram tego jako ataku smile Chociaż jestem idealnym celem smile Pod pancerzem kryją się uczucia, które są tak stłamszone, że wychodzą mi już bokiem. Tak poważnie, to nie wiem. Ale jeśli coś z mojej pisaniny wywnioskujesz, to daj znać, a ja skonsultuję to z...moim pancerzem smile

      darunia32 napisała:

      > Wyrabianie gotowych scenariuszy, wykorzystywanie swoich potrzeb do wyobrażeń pr
      > zyszłości...wciąż będzie rodzilo niepokój i pytania bez odp. Ważny! Bądź tu i t
      > eraz. I jutro znowu.

      Nie chcę być dłużej tu i teraz. Od lat jestem dzień w dzień tu i teraz. A jutro znowu będę dziś smile Nie wyrabiam gotowych scenariuszy. Rozumiem to, że zawsze może się nie udać. Wiem, że dziewczyna, którą spotkam (tia...) niekoniecznie będzie tą jedyną, a reszta życia potoczy się jak w bajce. Wiem, że po 5, 10 czy 15 latach może się skończyć klapą (albo po pół roku). Jeśli chodzi o wyobrażenia, to trzeba jakieś mieć. Tak jak młode małżeństwo, które zaczyna odkładać pieniądze na mieszkanie, bo wyobrażają sobie, że będą tam mieszkać z dzieckiem, ja wyobrażam sobie, że kiedyś będę mógł użyć słowa "żona".
      Ludzie wyobrażają sobie różne rzeczy, oczekują czegoś, zakładają, że będzie tak jak myślą. Jedna z porad, dotyczącą podrywania brzmi tak - podejść na luzie, i niczego nie oczekiwać. Zagadać, a co wyjdzie, to wyjdzie. Otóż już w samym tym założeniu jest błąd. Chłopak podchodzi do dziewczyny, która mu się podoba (raczej nikt nie podrywa osoby, która mu się nie podoba). Już przez samo to czegoś oczekuje. Spodobała mu się, więc czegoś chce. Zaczepia ją po to, żeby zrealizować swój zamysł (czy to ma być "wyrwanie" na jedną noc, czy chciałby się z nią spotykać, mniejsza o to). Gdyby nie oczekiwał, że ona się zgodzi, to w ogóle by nie podchodził.

      darunia32 napisała:

      > Kobiety dające się poniżać, krzywdzić. Nie wciskaj tu logiki bo tracisz czas. T
      > o mechanizmy które wypracowały się w nich z biegiem czasu, z różnych powodów( d
      > lugo by je wymieniać), a pozbycie się ich zajmuje długie lata i duuużo wysiłku.
      > Sporo o tym wiem.

      Nie wciskam logiki. Nie wiem o jakie wypracowanie mechanizmów Ci chodzi. Nie rozumiem też "pozbycie się ich zajmuje długie lata". Pisałem o osobach, które są na etapie poznawania się. O tym, co dziewczyna widzi w facecie, który po dwóch miesiącach znajomości jest w stanie uderzyć ją w twarz. Gdzie tu potrzebne długie lata na zrozumienie, że coś z nim jest nie tak?
      • normalna-dziewczyna22 Re: Zamknięty we własnym życiu... 30.09.13, 13:12
        Ja mam dokładnie to samo. Jakoś tak wszyscy mnie omijają. Może dlatego, że nie imprezuję co weekend, nie sięgam po używki, nie przeklinam i nie rzucam się na pierwszego lepszego faceta z kasą. Niby wszystko ze mną w porządku, a jednak dla ludzi jestem dziwna bo jestem sama, do tego nieśmiała. Ja nie spotkałam po prostu kogoś takiego, hmmm... no takiego jak ja...
        • normalna-dziewczyna22 Re: Zamknięty we własnym życiu... 30.09.13, 13:19
          Aha.... jeszcze jedno ... Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Chłopaka! smile
          Niech szczęście się do Ciebie uśmiechnie ważnaosobo smile
          • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 30.09.13, 13:29
            normalna-dziewczyna22 napisał(a):

            > Aha.... jeszcze jedno ... Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Chłopaka! smile
            > Niech szczęście się do Ciebie uśmiechnie ważnaosobo smile

            Rany boskie, to jest coś takiego? smile Żartuję, wiem, że jest. W końcu wszystkie święta czy inne sylwestry obchodzę sam, więc dokładnie wiem kiedy są smile
            No i sami powiedzcie, czy życie nie jest piękne i zaskakujące? smile
            Dziękuję za życzenia smile
            • 36spriing Re: Zamknięty we własnym życiu... 30.09.13, 13:46
              Ważniak smile
              Nie zacietrzewiaj się tongue_out Zobacz, już poczyniłeś pierwszy krok by wyjść do ludzi... jesteś tutaj i rozmawiasz z nami... Nie jesteśmy tylko nickami tongue_out ... to od Ciebie zależy jakie znajomości tutaj zawiążesz i co dalej z nimi zrobisz... Pobędziesz tutaj dłużej, a przekonasz się ile tu fajnych babeczek, które kochają książki tak jak Ty smile
              • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 30.09.13, 14:03
                36spriing napisała:

                Nie jesteśmy tylko nickami tongue_out

                Wiem, że nie jesteście tylko nickami. Dlatego tu przyszedłem, po kontakt z żywymi ludźmi smile

                36spriing napisała:

                od Ciebie zależy jakie znajomości tutaj zawiążesz i co dalej z nimi zrobisz..

                Znowu musiałbym się rozpisać, więc odpowiem krótko - właśnie o to chodzi, że nie ode mnie.
                • 36spriing Re: Zamknięty we własnym życiu... 30.09.13, 14:16
                  waznaosoba napisał(a):

                  > Znowu musiałbym się rozpisać, więc odpowiem krótko - właśnie o to chodzi, że ni
                  > e ode mnie.


                  Oj Ważniaku tongue_out Obudź się wink
                  • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 30.09.13, 14:19
                    Wróć do rzeczywistości, tak? smile
                    • 36spriing Re: Zamknięty we własnym życiu... 30.09.13, 14:23
                      Zrobisz to co zechcesz ... masz ten przywilej, że sam decydujesz o sobie samym wink
                      • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 30.09.13, 14:52
                        Jeszcze jaki smile Jak mogę nie napisać, skoro sam tego chcę smile

                        No to do dzieła smile Wcześniej na jednym z portali, decydując sam o sobie, wysłałem trochę krótkich maili. Zaznaczę, że normalnych smile Krótkie dwa, trzy zdania, nie na zasadzie "kopiuj/wklej", tylko dostosowane do danej osoby. Ktoś coś lubił, to zahaczałem się pod takie coś. Oczywiście nie doczekałem się odpowiedzi. Decydowanie o sobie samym upadło. Oczywiście też dostałem trochę wiadomości. Od kobiet po 40-ce, albo takich co mają wpisane "wygląd się nie liczy".
                        Inna ciekawostka. Forum. Przykładowo to. Zerknąłem sobie na kilka tematów, i jest to co zawsze. Ktoś napisze cztery zdania, albo jedno długie, bo bez przecinków czy kropek czasem trudno się połapać, jak to mu źle itd. Za chwilę ktoś odpisuje "to może sobie popiszemy". Nie na forum, tylko poprzez prywatne wiadomości czy gg. I wracamy do mnie smile Wywalam tekst, który mógłbym rozdzielić na kilka tematów, oczywiście zostaję dostrzeżony jako osoba inteligenta, wrażliwa i takie tam...i już. Fajnie, fajnie, ale niech trzyma się z daleka. Tekstu "może popiszemy" nie uświadczysz. Osobie nie będącej w takiej sytuacji ciężko to zrozumieć, że wcale nie każdy decyduje czy chce mieć znajomych czy nie, tylko zwyczajnie inni robią to za niego.
                        • falkorn Re: Zamknięty we własnym życiu... 30.09.13, 15:16
                          W internecie obowiązuje zasada ograniczonego zaufania wink kto wie, może gdybyś aktywował swoje konto, ktoś wysłałby do Ciebie maila. I pamiętaj nie ma nic za darmo, aby coś otrzymać trzeba od siebie też coś dać smile
                        • 36spriing Re: Zamknięty we własnym życiu... 30.09.13, 16:19
                          waznaosoba napisał(a):

                          Wywalam tekst, który mógłbym rozdzielić na kilka
                          > tematów, oczywiście zostaję dostrzeżony jako osoba inteligenta, wrażliwa i taki
                          > e tam...i już. Fajnie, fajnie, ale niech trzyma się z daleka. Tekstu "może popi
                          > szemy" nie uświadczysz.


                          Ważniak smile coś Ty myślał, że jak walniesz jednym tekstem to laski od razu
                          rzucą się na priv ? suspicious Poza tym, to Ty trzymasz się z daleka.
                          Sugerowano Ci niejednokrotnie byś aktywował profil, napisał coś o sobie i co ? I duuuupa tongue_out
                          Żeby kogoś poznać to trzeba chcieć, a Ty jak widać nie bardzo bo nic z tym nie robisz.

                          Jak mówiłam wcześniej nad znajomościami trochę trzeba popracować.. ja tu siedzę kilka miesięcy i choć generalnie mało piszę to poznałam parę fajnych osóbek, z którymi mam przynajmniej kontakt telefoniczny, a z jedną nawet wczoraj się spotkałam.
                          Jeśli ja mogę, to Ty też tongue_out smile Szczególnie, że masz dar pisania... tylko musisz przestać sobie wmawiać żeś niewidzialny smile Bo to bujda na resorach wytworzona tylko w Twojej głowie.
                          Wiem to bo sama takie cuś przerabiałam smile

                          O portalach randkowych to raczej się nie wypowiem dużo złego o nich słyszałam, sama nigdy nie korzystałam więc nie wiem jak tam naprawdę jest.





                        • una_pasajera Re: Zamknięty we własnym życiu... 30.09.13, 19:18
                          Może popiszemy ? tongue_out
                        • anyone.anywhere Re: Zamknięty we własnym życiu... 01.10.13, 00:21
                          Ważnaosobo, może popiszemy?
                          Przyznaj jednak, że odrobinę dziwne jest pisanie z obcą osobą i sama takie propozycje traktuję z dużą ostrożnością.
                          Chcę jeszcze Ci powiedzieć, że rzeczywiście tu nie pasujesz, nie pasujesz do całego tego skrócania i upraszczania, zbyt dużo myslisz, zbyt często analizujesz, a mistrzem krótkiej wypowiedzi z pewnością nie zostaniesz. wink
                          I emotikon nie nadużywasz...

                          Właściwie chciałam napisać zupełnie co innego, jakiś rozwlekły wywód w odniesieniu do pewnego wpisu, jednak zadałam sobie pytanie czy warto, nie znalazłam odpowiedzi więc przeczekam tę chwilową potrzebę wyrzucania z siebie nadmiaru myśli.

                          Jeszcze jedno, taki "kokiet" z Ciebie, piszesz o byciu niezauważalnym, a tu wszyscy wokół Ciebie się zgromadzili, spójrz na te kobiety, przecież już bardziej dosadnie zainteresowania Twoją osobą wyrazić nie mogą wink.
                          • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 01.10.13, 11:29
                            anyone.anywhere napisała:

                            > Ważnaosobo, może popiszemy?
                            > Przyznaj jednak, że odrobinę dziwne jest pisanie z obcą osobą i sama takie prop
                            > ozycje traktuję z dużą ostrożnością.

                            Pisałem z różnymi osobami - ale z racji tego, że mieszkały gdzie indziej, byli albo sporo młodsze, albo starsze (ja to się potrafię "dopasować"), nigdy się nie widzieliśmy. Takie kontakty jednak po jakimś czasie "naturalnie" zanikają. Jeśli nie pisze się o prywatnych sprawach, to nie ma czego się obawiać. Przynajmniej tak myślę.

                            anyone.anywhere napisała:

                            > Chcę jeszcze Ci powiedzieć, że rzeczywiście tu nie pasujesz, nie pasujesz do ca
                            > łego tego skrócania i upraszczania, zbyt dużo myslisz, zbyt często analizujesz,
                            > a mistrzem krótkiej wypowiedzi z pewnością nie zostaniesz. wink

                            Zbyt dużo myślę niezależnie od siebie smile Niekiedy na proste pytanie nie można odpowiedzieć "tak" lub "nie". Jako że to forum o "takich tematach", to dam przykład smile Chłopak pyta dziewczynę, z którą jest od dwóch lat - "kochasz mnie? chcę usłyszeć, tak czy nie." Akcja się rozwija big_grin Ona odpowiada - "tak". On szczęśliwy, bo dostał konkretną, prostą odpowiedź. Jakby dał jej rozwinąć myśl, usłyszałby jeszcze "jak brata" smile "Zostańmy przyjaciółmi". Ok, to taka śmieszna historyjka. Najlepsze jest to, że nawet w szkołach, na polskim, wpajają, żeby poszerzać horyzonty, wzbogacać słownictwo itd. A potem co? Człowiek nie może się dogadać big_grin

                            anyone.anywhere napisała:

                            > Jeszcze jedno, taki "kokiet" z Ciebie, piszesz o byciu niezauważalnym, a tu wsz
                            > yscy wokół Ciebie się zgromadzili, spójrz na te kobiety, przecież już bardziej
                            > dosadnie zainteresowania Twoją osobą wyrazić nie mogą wink.

                            Kokiet smile Wszyscy się zgromadzili, bo każdy chce zobaczyć dziwoląga smile Narobiłem szumu na forum. Teraz czuję się, jakbym brał tu wszystkich na litość. Jak mały piesek, który merda ogonkiem, bo w końcu ktoś go dostrzegł, pogłaskał smile
                            • anyone.anywhere Re: Zamknięty we własnym życiu... 01.10.13, 12:08
                              W takim razie popiszemy wink. Tylko dla bezpieczeństwa napisz skąd jesteś, bo jeżeli okaże się, ze jesteś tym sąsiadem z naprzeciwka, na którego mam ochotę czasami warczeć, to może być (zbyt) ciekawie big_grin.

                              > Kokiet smile Wszyscy się zgromadzili, bo każdy chce zobaczyć dziwoląga smile Narobiłe
                              > m szumu na forum. Teraz czuję się, jakbym brał tu wszystkich na litość. Jak mał
                              > y piesek, który merda ogonkiem, bo w końcu ktoś go dostrzegł, pogłaskał smile

                              Mylisz się, zebrali się wszyscy do których trafiło to co napisałeś, ci którym nie wystarcza "hej, jestem samotny, szukam kogoś, napisz do mnie", którzy lubią ganiać za swoimi rozbieganymi myślami.
                            • 36spriing Re: Zamknięty we własnym życiu... 01.10.13, 12:15
                              waznaosoba napisał(a):

                              Wszyscy się zgromadzili, bo każdy chce zobaczyć dziwoląga smile Narobiłe
                              > m szumu na forum. Teraz czuję się, jakbym brał tu wszystkich na litość. Jak mał
                              > y piesek, który merda ogonkiem, bo w końcu ktoś go dostrzegł, pogłaskał smile
                              >


                              Oj Ważniak smile Sam nie wiesz czego chcesz...piszą - źle, nie napiszą jeszcze gorzej....

                              Z tym dziwolągiem to bym nie przesadzała... nie takie dziabągi tu bywały i jakoś wrażenia na nikim to nie zrobiło smile Dlaczego miałeś taki odzew na forum to już wyjaśniła Ci koleżanka A-A więc nie będę się powtarzać.
                              • czarny.onyks Re: Zamknięty we własnym życiu... 01.10.13, 13:12
                                a ja mam wrażenie, że ważniak jest zbyt skupiony na sobie....i trochę egoistyczny....
                                i to pozytywne wrażenie, które robił na początku...mija...

                                Ważniaku dostałeś wiele rad...kobiety chcą z Tobą pisać...a Ty nadal marudzisz...
                                litości nie zauważyłam, nikt z Ciebie nie kpi, jesteś raczej pozytywnie odbierany....
                                i nie widzę dziwoląga...
                                wizytówki nie założyłeś, więc nie ma jak wysyłać do Ciebie wiadomości na priv...no chyba, że tu chcesz ciągnąć love storywink
                                i zamiast sam spróbować zainteresować kogoś i napisać @, to czekasz...
                                jak taki naburmuszony, mały królewicz...

                                ale mogę źle odbierać to, co widzę....
                                tak czy siak życzę powodzeniasmile
      • darunia32 Re: Zamknięty we własnym życiu... 30.09.13, 18:36
        Długie lata są potrzebne na zrozumienie siebie.
    • falcor_atreyu Re: Zamknięty we własnym życiu... 30.09.13, 16:17
      Ja mam dla Ciebie inną radę, z której sam kiedyś skorzystałem. Zgłoś się do dobrego biura matrymonialnego i powinieneś za jego pośrednictwem znaleźć bez większych problemów partnerkę. Mam bardzo dobre doświadczenie z tym biurem: www.dobrezwiazki.pl/. Zgłoś się do niego i popytaj o panią Małgorzatę - jestem pewien, że Ci pomoże.
      • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 30.09.13, 18:42
        36spriing napisała:

        > Ważniak smile coś Ty myślał, że jak walniesz jednym tekstem to laski od razu
        > rzucą się na priv ? suspicious

        A jak inaczej? smile Nawet tu na forum jest taki temat, na innych forach też. "Jest mi źle" - odpowiedź - "jak chcesz możemy popisać, sprawdź wiadomość". Faktycznie, wielki wysiłek, napisać trzy słowa.

        36spriing napisała:

        Poza tym, to Ty trzymasz się z daleka.
        > Sugerowano Ci niejednokrotnie byś aktywował profil, napisał coś o sobie i co ?
        > I duuuupa tongue_out

        Wszedłem na chwilę, zobaczyć co tu się dzieje. Nie patrzyłem dokładnie co jest w profilu. Teraz i tak nie mam po co tu się produkować. Zresztą co w tym profilu napiszę? Tyle co już "wysmażyłem" pozwala chyba stwierdzić czy chciałoby się do takiej osoby napisać czy nie.

        36spriing napisała:

        masz dar pisania...

        smile Jeszcze pisarzem zostanę smile "Jak wyjść z samotności" - Ważna Osoba smile

        36spriing napisała:

        musis
        > z przestać sobie wmawiać żeś niewidzialny smile Bo to bujda na resorach wytworzona
        > tylko w Twojej głowie.

        No nie wiem, nie wiem smile

        A tak przy okazji - bo przeczytałem, że mam robić coś dla kogoś, bezinteresownie, a nie myśleć tylko o sobie - jak na zawołanie, dziś właśnie komuś pomogłem bezinteresownie. Także nie jestem takim chamem i samolubem, za jakiego niektórzy mogą mnie uważać.
        • normalna-dziewczyna22 Re: Zamknięty we własnym życiu... 30.09.13, 18:49
          Ważna Osobo, to jest moje gg: 48769670. Zapisz sobie. Magda.
          Możesz pisać, ja zawsze przeczytam i odpiszę smile
        • 36spriing Re: Zamknięty we własnym życiu... 30.09.13, 19:30
          Ważniak, jak teraz będziesz marudzić to naprawdę Ci nakopię tongue_out
          Nawet moja imienniczka się znalazła, a że Magdy to fajne babki to pisz i nie zastanawiaj się smile
          Tyko bądź grzeczny big_grin


          waznaosoba napisał(a):

          Jeszcze pisarzem zostanę smile "Jak wyjść z samotności" - Ważna Osoba smile


          No fajnie by było big_grin Może i ja bym się czegoś nauczyła tongue_out

          Ale, ale ...Nie zapomnij o dedykacji dla mnie tongue_out smile
    • flakns Re: Zamknięty we własnym życiu... 01.10.13, 12:07
      Pewnie to jam jest dziwny ale jak bym poznał taką dziewczynę jakim Ty jesteś facetem to bym się w jej towarzystwie.... udusił. Nią bym się w końcu udusił. Osoba która nie ma własnych pasji, która chciałaby wszystko robić razem po pewnym czasie była by ciężka do zniesienia. Nie mówię nawet o takich sytuacjach jak wyjść na piwo z kumplem ale jak kupić prezent nie musieć odpowiadać na pytanie - gdzie idziesz. Znajoma miała ostatnio takiego faceta - fakt był od niej 10 lat młodszy. Nie lubisz sportu to nie wiem może... balet. Granica między kochającym do szaleństwa o bycie natrętnym jest cieniutka. Jednak to tylko moje zdanie, skromne zdanie.

      Ponadto wspominasz jak kobiety zadają się z facetami szalonymi którzy później je biją a one są z nimi choćby dla dzieci. Nie wiem w jakim towarzystwie się obracasz ale ja nie znam osobiście żadnej takiej sytuacji. Nie mówię że nie ma takich ale nie opowiadajmy że każdy łysy albo dres jest damskim bokserem.

      Miłego dnia życze
      • ame_belge34 Re: Zamknięty we własnym życiu... 01.10.13, 13:19
        Wszedłem na chwilę, zobaczyć co tu się dzieje. Nie patrzyłem dokładnie co jest w profilu. Teraz i tak nie mam po co tu się produkować. Zresztą co w tym profilu napiszę? Tyle co już "wysmażyłem" pozwala chyba stwierdzić czy chciałoby się do takiej osoby napisać czy nie.

        Naprawde dobre checi miałam, ale przyznam, ze juz ni cholery nie rozumiem, czego oczekujesz od forum, a tym bardziej od ludzi, kobiet. Bardzo duzo piszesz, tylko przebic się przez natłok słów, naprawdę trudno.
        Rozumiem, ze Twoja sytuacja jest trudna, bo wpadłeś w tryby koła zamkniętego, ale czy czasem potrafisz podejść do zycia optymistycznie i z humorem?

        Marudzeniem i postawą na "biednego misia" masz małe szanse na znalezienie kobiety swojego zycia. Ale to oczywiście moje prywatne zdaniesmile

        Pozowdzenia i trochę wiecej uśmiechu smile
        • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 01.10.13, 21:12
          anyone.anywhere napisała:

          > W takim razie popiszemy wink. Tylko dla bezpieczeństwa napisz skąd jesteś, bo jeż
          > eli okaże się, ze jesteś tym sąsiadem z naprzeciwka, na którego mam ochotę czas
          > ami warczeć, to może być (zbyt) ciekawie big_grin.

          Na pewno nim nie jestem, bo poza brakiem przyjaciół, wrogów też mi brakuje smile Naprzeciwko faktycznie mam sąsiadkę, ale jest młodsza ode mnie, no i ma faceta.

          36spriing napisała:

          > Oj Ważniak smile Sam nie wiesz czego chcesz...piszą - źle, nie napiszą jeszcze
          > gorzej....

          Wiem czego chcę smile Ale pierwsze wrażenie robi się tylko raz, a ja zrobiłem to chyba niezbyt właściwie. Pomarudziłem, że nikt nie chce pisać, i teraz czuję się jakbym to na Was wymusił.

          czarny.onyks napisała:

          > a ja mam wrażenie, że ważniak jest zbyt skupiony na sobie....i trochę egoistycz
          > ny....
          > i to pozytywne wrażenie, które robił na początku...mija...

          Skupiony na sobie i egoistyczny. Nie masz pojęcia z czego jestem w stanie zrezygnować i poświęcić dla drugiej osoby. Ale nie będę się tłumaczył. Niech zostanie tak, że każdy wyrabia sobie opinię, ma do tego pełne prawo.
          "Pozytywne wrażenie" - to było pozytywne wrażenie? smile

          czarny.onyks napisała:

          czekasz...
          > jak taki naburmuszony, mały królewicz...
          >
          > ale mogę źle odbierać to, co widzę....

          Pisałem o tym smile O takiej sytuacji. O swojej sytuacji. Co się dzieje, kiedy ja piszę.

          flakns napisał(a):

          > Pewnie to jam jest dziwny ale jak bym poznał taką dziewczynę jakim Ty jesteś fa
          > cetem to bym się w jej towarzystwie.... udusił. Nią bym się w końcu udusił. Oso
          > ba która nie ma własnych pasji, która chciałaby wszystko robić razem po pewnym
          > czasie była by ciężka do zniesienia.

          Może jesteś z tych, co chcą mieć dziewczynę, żeby potem przy wyskokach na piwo mówić kolegom "a ta moja stara znowu ciągnie mnie na zakupy". Po co mi wyskakujesz z tymi pasjami? Myślisz, że jak będę grał w tenisa, to znajdę grono fanek? Bo będę miał pasję? Mam w realizacji znacznie większy cel niż głupiutkie pasje, tyle że dla jednej osoby jest on bez sensu. Dla mnie jest bez sensu, bo nie mam z kim tego dzielić.
          Nie mówiłem o tym, żeby wszystko robić razem. Miałem na myśli niektóre decyzje. Jak dziewczyna pójdzie do koleżanek, to nie muszę z nią iść, ale jakbym chciał z nią gdzieś jechać, to raczej wolałbym podjąć z nią decyzję, a nie powiedzieć "wsiadaj i siedź cicho. pan decyduje".

          flakns napisał(a):

          Nie lubisz sportu to nie wiem może... balet.

          Jaka śmieszna złośliwostka smile Może lubię, czemu nie? Może dostrzegam w nim więcej niż Ty? Może rzucasz tym od niechcenia, a ja dostrzegam w nim piękno, którego nigdy nie zrozumiesz? Jak uprawiasz jakiś sport, to zacznij z jeszcze jednym, kolejna pasja, kolejne % na poznanie nowej osoby.

          flakns napisał(a):

          Granica między kochającym
          > do szaleństwa o bycie natrętnym jest cieniutka.

          Tak, znam takie cytaty, podobnie jak geniusz/wariat. Nie uważasz jednak, że osoba kochająca do szaleństwa już jest natrętna?

          flakns napisał(a):

          > Ponadto wspominasz jak kobiety zadają się z facetami szalonymi którzy później j
          > e biją a one są z nimi choćby dla dzieci.

          Jak już cytujesz, to rób to dokładnie. Pisałem o kobietach, które nie mają zobowiązań. Dalej nie będę tego ciągnął.

          flakns napisał(a):

          Nie wiem w jakim towarzystwie się obr
          > acasz ale ja nie znam osobiście żadnej takiej sytuacji. Nie mówię że nie ma tak
          > ich ale nie opowiadajmy że każdy łysy albo dres jest damskim bokserem.
          >
          > Miłego dnia życze

          A ja znam kilka.
          Nie pisałem, że każdy dres czy łysy jest damskim bokserem. Jakbyś poświęcił choć odrobinę czasu na zapoznanie się z tematem, to wiedziałbyś, że w wielu przypadkach dotyczy to mężczyzn dobrze zarabiających, ubranych w drogi garnitur i jedwabny krawat. Jak wszystko będziesz przekręcał, to marnuję czas odpisując. Nie chodzi tylko o bicie, co w ogóle o traktowanie. Zresztą nieważne, ten temat jest już nieaktualny, przynajmniej dla mnie.
          Wzajemnie.

          ame_belge34 napisała:

          > Naprawde dobre checi miałam, ale przyznam, ze juz ni cholery nie rozumiem, czeg
          > o oczekujesz od forum, a tym bardziej od ludzi, kobiet.

          Niczego. Może w końcu dotarło to do mnie. Ważne, żebym zrobił z tego odpowiedni użytek.
          Przy okazji tej odpowiedzi dodam jeszcze takie coś. Miałem wcześniej dziewczynę. Bardzo krótko, bo chyba nie chciała być ze mną, tylko może jakoś zboczyła z drogi. Nieważne. Ty jako kobieta, pytasz czego oczekuję. Ja spotkałem się z tym, że nie oczekuje się niczego. Tak z jednej jak i drugiej strony. Dodając do tego wcześniejsze wypowiedzi, że "wszytko razem" - ja słyszałem tylko "ty decyduj". Nie chcę niewolnika, tylko osobę z którą podejmę wspólne decyzje. A czytam beznadziejne wpisy "jak bym poznał taką dziewczynę jakim Ty jesteś fa
          > cetem...". Zmień orientację, to może go poznasz, ją, to. Dobra, dalej nie piszę, odechciało mi się sad
          • darunia32 Re: Zamknięty we własnym życiu... 01.10.13, 22:12
            Przekornymi komentarzami najłatwiej osiągnąć uwagę...działa, przez jakiś czas. Znam aż za dobrze ten typ, czyli : ja tak wiele mogę, ale nie chcę. Chłopie, to tak nie działa, obudź się, przedszkole się skonczylo, czas dorosnąć. Powodzenia, pa.
            • falkorn Re: Zamknięty we własnym życiu... 02.10.13, 01:07
              Po tym co
              Po tym co napisałeś chyba po prostu w realu brak Tobie pewności siebie. Nie martw się. Nie jesteś dziwny ani inny kiedyś będziesz miał swoją szansę musisz się tylko przełamać, bo pisząc kuriozalnie każda amatora znajdzie swojego potwora :

              • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 02.10.13, 07:30
                darunia32 napisała:

                > Przekornymi komentarzami najłatwiej osiągnąć uwagę...działa, przez jakiś czas
                > . Znam aż za dobrze ten typ, czyli : ja tak wiele mogę, ale nie chcę. Chłopie,
                > to tak nie działa, obudź się, przedszkole się skonczylo, czas dorosnąć. Powodze
                > nia, pa.

                Teraz nagle się okazuje, że znasz ten typ. Gdybym napisał, że jestem filantropem, to pewnie byś napisała, że tylko taki "typ" kręci się wokół Ciebie. Nie wiesz ile mogę, i nie wiesz czego chcę. Gdybym nie chciał, to w ogóle nie zacząłbym tu pisać. A że zacząłem od najgorszej strony, to już co innego.

                falkorn napisał(a):

                > Po tym co napisałeś chyba po prostu w realu brak Tobie pewności siebie.

                Masz rację.

                ------------------------------------------------

                Dobrze, czas kończyć szopkę. Wyszedłem na tym jak zwykle, ale to już moja wina. Taki typ.
                • czarny.onyks Re: Zamknięty we własnym życiu... 02.10.13, 07:41
                  to nie mów, że Twoja wina...tylko próbuj zmieniać swoje życie...

                  a na razie może po prostu przestań tak bardzo analizować siebie ...i spróbuj posłuchać i zrozumieć ....na spokojnie, bez napinki....parę mądrych i rzeczowych rad się znalazło...ale Ty chyba nie słuchasz....
                  ....parę zaproszeń również.....i chyba też przeszły bez echa....
                  ...a wizytówka nadal nieaktywna...


                  ......popisz z ludźmi tutaj....porozmawiaj na privach...
                  albo po prostu umów się na kawę..itd...

                  i uśmiechnij się....poczucie humoru pomaga na wiele rzeczy i zrywa wiele blokadwink


                  ps.widywałam tu o wiele dziwniejsze watki...szopki nie widzę tylko faceta próbującego zrozumieć siebie i błądzącego...
                  • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 02.10.13, 12:15
                    czarny.onyks napisała:

                    na spokojnie, bez napinki....parę mądrych i rzeczowych
                    > rad się znalazło...ale Ty chyba nie słuchasz....
                    > ....parę zaproszeń również.....i chyba też przeszły bez echa....
                    > ...a wizytówka nadal nieaktywna...

                    Nie wiem czy tak potrafię. Chciałbym się nie przejmować, myśleć sobie, że przyjdzie czas. Ale jak widzę swoje beznadziejne życie, spotkania z rodziną, gdzie każdy ma żonę czy męża, dzieci, a ja siedzę sam jak ten słup, to zwyczajnie ręce opadają sad
                    Wiem, że kilka osób napisało, że może ze mną popisać, dziękuję. Nie chodzi o to, że Was ignoruję. Problem jest znowu po mojej stronie. Zacząłem źle, niejako wymusiłem na Was pisanie ze mną, i teraz po prostu jest mi strasznie głupio do kogoś napisać, albo poczekać na wiadomość od kogoś. Czuje się jak osoba, która coś przeskrobała, i teraz wstydzi się spojrzeć komuś w oczy. Rozumiem, że to głupie. Niestety, lata beznadziejnego życia zrobiły swoje.

                    czarny.onyks napisała:

                    > i uśmiechnij się....poczucie humoru pomaga na wiele rzeczy i zrywa wiele blokad
                    > wink

                    Wbrew pozorom bardzo często się uśmiecham. Poczucie humoru to właśnie jedna, raczej z niewielu, moich zalet. Dzięki temu chyba trochę lepiej to znoszę, bo mogę śmiać się nawet sam z siebie, ze swojej sytuacji czy idiotycznych zachowań, choć do śmiechu raczej nie powinno mi być smile
                    • normalna-dziewczyna22 Re: Zamknięty we własnym życiu... 02.10.13, 13:03
                      WażnaOsobo,
                      Spójrz, jakie są fakty:
                      1. Wszyscy chcą Ci pomóc.
                      2. Chcą Cię poznać.
                      3. Dlatego piszą do Ciebie na forum.
                      Nie odbieraj każdego wpisu, jako atak na Ciebie. (Tego wpisu też!) Zaprzeczasz niemal wszystkiemu. Ktoś napisze o Tobie coś pozytywnego, a Ty od razu to negujesz. (Nawet nie waż się zaprzeczać!)
                      Sam zobacz, że zrobiłeś pierwszy mały krok żeby wyjść z tej sytuacji, w jakiej jesteś. Mianowicie wszedłeś na to forum, napisałeś, co cię gryzie. To jest akt odwagi z Twojej strony. Może zapisz to sobie na kartce: „Byłem odważny” (zaraz zaprzeczyłbyś, więc dodam, że chodzi mi o tą konkretną sytuację, aha i nie pisz nic w stylu…. „phi…. też mi odwaga, każdy potrafi anonimowo wejść na forum i napisać o sobie”…. Wcale tak nie jest. Wróć do momentu, gdy to pisałeś… na pewno nie było Ci łatwo ubrać to wszystko w słowa. Na pewno czułeś się skrępowany i myślałeś o tym, co my Ci odpiszemy. Mylę się?
                      Teraz może zrób drugi mały krok. Stań przed lustrem, nazwij to co widzisz, i powiedz, tylko szczerze, czy TY chcesz pomóc tej osobie po drugiej stronie?
                    • falkorn Re: Zamknięty we własnym życiu... 02.10.13, 13:13
                      Osobiście pogubiłam się maksymalnie zatracając wszystkie swoje zasady i wartości, których za chiny ludowe obiecałam sobie nie łamać, ale to życie nas weryfikuje i nasza samoocena spada po równi pochyłej lub winduje do góry. Może kobiety (dziewczyny) łagodniej znoszą takie huśtawki, bo z natury jesteśmy jak sinusoidy... Natomiast facecikom trudniej jest się wydobyć z objęć "chwilowej depresji" i ciężej znoszą "doły". Głowa do góry ważna osobo, kiedyś na pewno będzie lepiej...musisz tylko uwierzyć. Ja wierzę, bo punkt widzenia zależy wyłącznie od punktu siedzenia...hyh
                    • czarny.onyks Re: Zamknięty we własnym życiu... 02.10.13, 14:35
                      bożesz..........stop chłopaku!!!!!
                      zapominasz, że nikt z nas nie jest idealny, każdy ma jakieś problemy, wady, kompleksy itd...boryka się z różnymi problemami....
                      i wiele osób doskonale Cię rozumie...mimo, że nie wierzysz....

                      facet powiedziałby Tobie stul dziób, przestań jęczeć i marudzić....
                      zauważ, że mimo tego, jak o sobie źle myślisz, to ludzie nadal z Tobą piszą, bo może wyczuwają, że sa fajne rzeczy w Tobie....

                      zamknij ten temat...posłuchaj rad i spróbuj może działać inaczej niż do tej pory...

                      30 lat to nie jest czas na zamykanie się, dołowanie....zmiany mogą przyjść w każdej chwili...tylko czy Ty dasz sobie szansę i dostrzeżesz je??suspicious
                      Ty myślisz, że można wymusić na kimś pisanie??? jak się nie ma ochoty to sie nie pisze...krótka piłka...

                      jesteś jak szczeniak, który coś przeskrobał i martwi się, że właściciele go już nie będą kochaćwink

                      to tak na początek...bo trzeba chyba za rączkę prowadzić...suspiciouswink
                      1)skąd jesteś?
                      2) uaktywnij wizytówkę....wtedy osoby, które naprawdę będą chciały popiszą na privie...nie wspomnę, że parę osób sugerowało, że chciałoby popisać..a Ty je olewasz najzwyczajniej....
                      • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 02.10.13, 18:29
                        normalna-dziewczyna22 napisał(a):

                        > WażnaOsobo,
                        > Spójrz, jakie są fakty:
                        > 1. Wszyscy chcą Ci pomóc.
                        > 2. Chcą Cię poznać.
                        > 3. Dlatego piszą do Ciebie na forum.

                        Wiem. Wiem też, że podałaś do siebie numer gg, wcale tego nie przeoczyłem czy zignorowałem.

                        normalna-dziewczyna22 napisał(a):

                        Ktoś napisze o Tobie coś pozytywnego, a Ty od razu to neguj
                        > esz. (Nawet nie waż się zaprzeczać!)

                        smile Sza...

                        normalna-dziewczyna22 napisał(a):

                        > Teraz może zrób drugi mały krok. Stań przed lustrem, nazwij to co widzisz, i po
                        > wiedz, tylko szczerze, czy TY chcesz pomóc tej osobie po drugiej stronie?

                        Lubię muzykę. Głównie ambientową, chyba dopasowaną do mojego stanu. Patrząc w lustro, świetnym podkładem byłby Brian Eno, utwór Always Returning ("wyguglujcie" na "jutubie"). Ale to bardzo męczy.

                        czarny.onyks napisała:

                        > to tak na początek...bo trzeba chyba za rączkę prowadzić...suspiciouswink
                        > 1)skąd jesteś?
                        > 2) uaktywnij wizytówkę....wtedy osoby, które naprawdę będą chciały popiszą na p
                        > rivie...nie wspomnę, że parę osób sugerowało, że chciałoby popisać..a Ty je ole
                        > wasz najzwyczajniej....

                        Pierwsze zdanie zacytowałem, ale nic nie napiszę, bo wyszłoby źle smile
                        1) Z Warszawy.
                        2) Ok, dziś pewnie nie, ale jutro zobaczę co tam jest do ustawienia.
                        • czarny.onyks Re: Zamknięty we własnym życiu... 02.10.13, 19:52
                          ech Ważniaku......Tobie to tylko klapsa dać i od razu byś inaczej pisałwink


                          działaj, działaj, a nie marudźwink
                          pamietaj, marudzenie jest dobre na chwilę, każdy to zrozumie.....ale jak wszystko co w nadmiarze męczywink
                          • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 03.10.13, 14:39
                            Ok, ok smile

                            Mam do Was pytanie. Nie wiem czy patrzyliście kiedyś te "portale randkowe", ale jestem ciekaw jednej rzeczy. Zdarzają się maile typu "ty pisać, ja wysyłać zdjęcia, szybko pisać, moje maile" itd. smile Oczywiście jest to jakiś szwindel i nigdy nie reagowałem na takie wiadomości, ale ciekawi mnie czy wiecie czemu to ma służyć. Wyślę coś ze swojego maila na inny i co, potem będę dostawał reklamy, czy wykorzystają mojego maila do innych celów?
                            • j-a49 Re: Zamknięty we własnym życiu... 05.10.13, 20:27
                              Ja też czytałam różne artykuły z poradami, ale do niczego mnie to nie zaprowadziło. Wiem, że nie ja jedna zamykam się w swoim "świecie", ale w jaki sposób poznać człowieka który ma podobne podejście do życia? Piszesz mądrze i bardzo dojrzale, jedni tego szukają, innych to odstrasza.
                              • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 05.10.13, 21:22
                                j-a49 napisał(a):

                                > Ja też czytałam różne artykuły z poradami, ale do niczego mnie to nie zaprowadz
                                > iło. Wiem, że nie ja jedna zamykam się w swoim "świecie", ale w jaki sposób poz
                                > nać człowieka który ma podobne podejście do życia? Piszesz mądrze i bardzo dojr
                                > zale, jedni tego szukają, innych to odstrasza.

                                Porady poradami, bardziej nastawiam się na ludzi w mojej sytuacji. Dlatego ogląda się "wariatów". Chyba nawet mogę powiedzieć, że fajnie ogląda mi się program czy czyta o kimś, kto z^%$&ł sobie życie ot tak, z byle powodu. O jakimś 20-to latku, który truł się tabletkami, bo koledzy się z niego śmiali. Dzięki temu wiem, że wytrzymałem więcej. Że może nie jestem jeszcze najniższą kategorią; nisko, ale "nos ponad wodą". Skoczyć z mostu zawsze zdążę smile
                                Nie szukałem nigdy pocieszenia, bo nie ma czegoś takiego. Nie da się napisać "wszystko się ułoży, uwierz w siebie". Nie. To nie działa. Tak jak psychiatra (psycholog? zawsze będę to mylił. psychiatra?) podchodzi do każdego osobno, nie ma formułki dla mas. Tak jak ktoś nie może mnie zrozumieć, że nie potrafię nawiązać znajomości, tak ja nie mogę zrozumieć, żeby ktoś wyśmiewał się ze mnie w szkole. Już w podstawówce potrafiłem tak się zakręcić, że nikt mnie nie zaczepiał. Wiedzieli, że "obracam się w towarzystwie, którego się nie zaczepia". Żeby było śmieszniej, do tego "towarzystwa" wcale nie należałem. Miałem kolegów pośrodku. Ale wystarczyło tego, żeby te "łobuzy, złodziejaszki i inne cwaniaki" wiedzieli, żeby mnie się nie czepiać, bo jestem "swój", a reszta wiedziała, żeby się nie czepiać, bo znam "tamtych".
                                Możliwe, że wyczerpałem swój limit...szczęścia, czy jak to nazwać. Teraz nie potrafię zagadać do dziewczyny. Bo nie wiem jak, nie wiem o czym mam mówić, czy zwyczajnie wiem (dla odmiany), że nie będzie chciała mieć z kimś takim do czynienia.
                                Pisałem wcześniej o mojej sytuacji. Potwierdziło się to też tutaj. Nie będę pisał o co dokładnie chodzi, bo to i tak nie ma znaczenia, ważne, że ja wiem. Dlatego też nie mam na to już siły. Czuję się tak, jakbym robił wszystko co mogę, był duszą towarzystwa, opowiadał fajne żarty, stawał niemal na głowie, a przyjdzie inna osoba i wystarczy, że powie "cześć", a już wszyscy do niej biegną, zapominając, że przed chwilą ktoś z mini rozmawiał. Cień. K^&%a, nadawałbym się na złodzieja, ni wała nikt by mnie nie zapamiętał uncertain
                                Założę się, że nie słyszy się tego na co dzień, ale proszę, nie pisz, że ja piszę mądrze. Dla mnie to nie jest komplement, tylko kolejna cegiełka do zmartwienia. Słyszę, że jestem mądry, inteligentny (samozachwyt, tak pisz o tym więcej idioto uncertain) przystojny itp. Denerwuje mnie to. Gdybym był prymitywny i brzydki, to wiedziałbym czemu jestem sam. To byłoby zrozumiałe. W moim przypadku nie jest.
                                I znowu - 200 zdań uncertain ............................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................. ....... .. .. . . .. ..... .. .. .. ... .. .....
                                • j-a49 Re: Zamknięty we własnym życiu... 06.10.13, 00:04
                                  Mówisz mądrze, wiesz w którym miejscu jesteś i nikt nie musi Ci tego uświadamiać (to nie jest zachęta do pisania), ale wydaje mi się że zamykasz się na ludzi. Przeczytałam kilka wcześniejszych wpisów i widzę zainteresowanie Twoją osobą. Gdybyś tylko wyraził chęć nawiązania nowych znajomości, jestem przekonana że znalazłoby się mnóstwo chętnych do rozmowy dziewczyn.
                                  Myślę że jestem w podobnej sytuacji, ale jednak mam jeszcze cień nadziei. Ja też podchodzę krytycznie do samej siebie, ale wychodzę z założenia, że nie każdy musi być duszą towarzystwa. Pewnie że łatwiej jest tym, którzy szybko nawiązują kontakt, ale przynajmniej ja nie zamierzam stawać na głowie żeby przekonać do siebie innych ludzi. Jak ktoś chce mnie poznać, to fajnie, jeśli nie, do niczego nie zmuszam.
                                  Mówisz że nie potrafisz "zagadać" do dziewczyny... Robisz to. Uwierz, że nie tylko mnie zainteresowało to co mówisz. Nie zawsze trzeba "pytać o godzinę", czasem wystarczy włączyć się do rozmowy
                                  Nie próbuję dawać rad, mówię raczej jak to wygląda z mojej strony.
                                  • czarny.onyks Re: Zamknięty we własnym życiu... 06.10.13, 13:59
                                    robi to, inni mu o mówią...
                                    ale nie wierzy...

                                    trudno wyjść ze swej skorupy i uwierzyć w siebie...
                                    • torado Re: Zamknięty we własnym życiu... 06.10.13, 14:40
                                      czarny.onyks napisała:

                                      > robi to, inni mu o mówią...
                                      > ale nie wierzy...
                                      >
                                      > trudno wyjść ze swej skorupy i uwierzyć w siebie...
                                      >

                                      no ale na coś trza się zdecydować: albo wyjść ze swej skorupki, albo zamknąć się i odseparować od ludzi, bo droga pośrednia to stanie w rozkroku...no chyba, że ktoś lubi wink
                                      • abyss7 Re: Zamknięty we własnym życiu... 07.10.13, 00:30
                                        Uff, przebrnąłem przez wątek… Dziewczyny, szukacie w złym miejscu - problem Ważniaka ma inne źródło.
    • 5filipinka85 Re: Zamknięty we własnym życiu... 06.10.13, 15:43
      Wiesz... chyba jesteśmy dla siebie stworzeni. Jestem niewidzialna dla ludzi od dawna. W rodzinie też jakby ofiara losu. Życie mi sie nie poukladalo... Mam wrażenie ze rozumiem o co Ci chodzi.Sa takie dni kiedy nie mam ochoty na nic.Chodzenie samemu gdziekolwiek,kiedy widzi sie zwarte paczki znajomych,ktorzy tak swietnie sie bawia jest rzeczywicie zalosne.


      Wiem jak smakuja wieczory kiedy nie masz u swojego boku mezczyzny ktory po prostu by Cie przytulil przed snem i wiem jak to jest kiedy w rodzinie wszyscy maja swoich mezow/zony.Wiem co o mnie mysla, ze skoro rozpadly sie moje 2 powazne zwiazki to moze ze mna jest cos nie tak.


      Wiekszosc kolezanek bawi sie ciagle na weselach albo imprezuja na dyskotekach.A ja nienawidze dyskotek, a na weselach nie bywam bo mam 28 lat i jestem jedna z najmlodszych ze wszystkich kuzynow/rodzenstwa, wiec chyba nikt juz nie zostal na wydanie...A nawet jesli to napewno nie bede to ja.


      Moja sytuacja jest bardziej beznadziejna od Twojej(tak ,tak moze byc gorzej).Poniewaz 2 lata temu mialam brac slub i zaszlam w ciaze przed slubem. Jednak moj partner po 5 latach zwiazku postanowil sie bawic z kolegami, ale beze mnie. Calymi dniami czekalam na niego kiedy bylam w ciazy a on byl na imprezie. Kiedy wracalam z pracy zamykal sie w wirtualnym swiecie.

      W najbardziej szczesliwym okresie dla kobiety-ciazy,bylam nieszczesliwa.Zdecydowalam sie wyrzucic go z domu. Bylo jeszcze kilka innych powodow wiec bylo to bardziej proste. Teraz mam dziecko 21 miesieczne.Daje mi duzo radosci,ja wiem co pomysla niektorzy kiedy to powiem, ale powiem - czuje sie bardzo samotna, chociaz miewam chwile szczescia kiedy patrze na moje dziecko.

      Samotna czuje się odkad pamietam- od zawsze. W rodzinie to inni osiagaja sukcesy i maja najlepsze pomysly, o zartach o ktorych wspomniales tez moge tak powiedziec. Moje sa widocznie niesmieszne.


      Nie jestem cicha myszka i wydaje mi sie ze potrafie zbudowac szczesliwy zwiazek,ale takze wiem czego chce. A byc samotna w zwiazku to za duzo.
    • petro28 Re: Zamknięty we własnym życiu... 06.10.13, 18:05
      Piszę tu pierwszy raz, sam mam problemy w nawiązywaniu relacji z nowymi osobami, ale u mnie wynika to raczej z nieśmiałości i niskiej samooceny. Niby mam kilku znajomych, ale ostatnio każdy z nas żyje własnym życiem, wiadomo mamy swoje sprawy. Ja mam 28 lat, też sobie nieraz wmawiam że tej dziewczynie się nie spodobam , gdzie ja ze swoim wyglądem itd. Ostatnio spotykałem się z jedną dziewczyną kilka tygodni(swatanie przez znajomą), stwierdziła że nie zaiskrzyło cóż życie, ale po tym się sam zastanawiałem że tak naprawdę nie umiem z dziewczynami rozmawiać(niby przegadaliśmy będąc na spotkaniach kilka dobrych godzin, ale już np. przez telefon rozmowa się nie kleiła), nie potrafię zaczepić nieznajomej, ostatnio jadąc pociągiem czy komunikacją miejską pewna dziewczyna obserwowała mnie całą podróż oczywiście nic nie zrobiłem.. Ty piszesz że jesteś przystojny, mi to raczej mówią moja rodzina lub starsze koleżanki mojej mamy, ja tego nie dostrzegam, podobno mam poważny wyraz twarzy-chyba za dużo myślę i analizuję. Moja samotność zaczęła mi ostatnio dokuczać jak słyszę że wszyscy w pracy się zaręczają czy biorą śluby, najgorsze są powroty z pracy i weekendy, bo ile można wychodzić pobiegać czy pójść do kina. Nie mam tyle śmiałości żeby samemu wychodzić do klubów, z resztą zawsze robiłem to w gronie znajomych. Najgorsze są pytania rodziny kiedy sobie ułożę życie, spotkania rodzinne i ciągłe tłumaczenia. Wyrzuciłem coś z siebie, przeglądałem forum od ponad miesiąca ale nie miałem odwagi napisać, przełamałem się i widzę że nie jestem jedyną osobą,która ma problemy, teraz zabierać będę "głos" częściej.
      • 36spriing Re: Zamknięty we własnym życiu... 06.10.13, 21:53
        Powtórzę się, ale zrobię to po raz ostatni... OBUDŹCIE SIĘ !!!!
        Zacznijcie cieszyć się życiem i doceniać to co macie bo nawet nie wiecie kiedy,
        życie rozpierd... Wam jakiś autobus i jeszcze zatęsknicie za tym swoim dziamaniem.
        • ame_belge34 Re: Zamknięty we własnym życiu... 06.10.13, 23:04
          ja tez miałam ochotę to napisać, ale czytasjąc ten wątek juz mi ręce opadły, bo mam wrazenie , ze czego bysmy nie napisali i tak zderzymy się ze scianą.
    • petro28 Re: Zamknięty we własnym życiu... 07.10.13, 08:55
      36spriing napisała:

      > Powtórzę się, ale zrobię to po raz ostatni... OBUDŹCIE SIĘ !!!!
      >Zacznijcie cieszyć się życiem i doceniać to co macie bo nawet nie wiecie kiedy,
      >życie rozpierd... Wam jakiś autobus i jeszcze zatęsknicie za tym swoim dziamaniem.

      ame_belge34 napisała:

      >ja tez miałam ochotę to napisać, ale czytasjąc ten wątek juz mi ręce opadły, bo mam >wrazenie , ze czego bysmy nie napisali i tak zderzymy się ze scianą.

      Macie rację narzekanie nic nie da trzeba złapać się z życiem za bary i zacząć wychodzić do ludzi, bo jak inaczej kogoś poznać, zresztą gdyby wszystko było z nami ok nie siedzielibyśmy na takich forach.





      • ame_belge34 Re: Zamknięty we własnym życiu... 07.10.13, 09:14
        ja tu siedzę bo lubie z Wami pisać, ale ciagle gdzies latam, mimo, ze mam dziecko i furę zajęć.
        NIe można się zamykać w czterech ścianach, choć mam świadomość, ze nie wszyscy łatwo nawiązują znajomości i moze ich ta sytuacja flustrować.
        • falkorn Re: Zamknięty we własnym życiu... 07.10.13, 09:47
          Zycie nie poczeka, az sie pozbieramy smile
          • ame_belge34 Re: Zamknięty we własnym życiu... 07.10.13, 11:01
            no to właśnie próbujemy niektórym jednostkom wbić do głowy, tylko tak jak napisałam wczęsniej ciagle zderzamy sie ze scianą. Ja rozumiem, ze 4 ściany dają poczucie bezpieczeństwa i otwarcie się na swiat, i wręcz zmiana postrzegania tego świata i sposobu myslenia, wymaga odwagi, pozbycia sie barier, czy wręcz złamania odwiecznych zasad.
            • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 07.10.13, 20:23
              36spriing napisała:

              > Powtórzę się, ale zrobię to po raz ostatni... OBUDŹCIE SIĘ !!!!
              > Zacznijcie cieszyć się życiem i doceniać to co macie bo nawet nie wiecie kiedy,
              >
              > życie rozpierd... Wam jakiś autobus i jeszcze zatęsknicie za tym swoim dziamani
              > em.

              Jak cieszyć się życiem, kiedy ono jest puste? Co z tego, że żyję, do dupy z takim życiem. Wegetuję, a nie żyję. Mam się cieszyć, że coś sobie kupię? Mogę nie kupować. Jakiś czas temu byłem na wycieczce na weekend, z rodziną. I co? I nic. Równie dobrze mogłem nie jechać. Nie potrafię cieszyć się z takich rzeczy. Cokolwiek świetnego mi się nie przytrafi, to cały czas wiem, że nie mam tego czego naprawdę bym chciał.

              ame_belge34 napisała:

              > no to właśnie próbujemy niektórym jednostkom wbić do głowy...

              Nie zrozumiemy się. Pewnie jestem taki, że wszystko na nie, wszędzie dopatruję się negatywnych elementów, wszystko skrytykuję ale taki chyba już jestem. Taki się stałem. Miałem na to 30 lat, więc nie zmienię tego w ciągu miesiąca. Może jestem jednym z tych wariatów co lubią cierpieć? Może jestem nielubiany? Nie wiem, nie mam kogo zapytać. Może dlatego inni zdobywają znajomych bez problemu, a ja musiałbym stawać na głowie, żeby utrzymać znajomość (a i tak pojawi się ktoś nowy, to ja zostanę odepchnięty jak zbędny śmieć). Nie wymagajcie, żeby taka osoba "gdzieś wyszła". Gdzie? Do kawiarni, pubu, klubu, do kina, muzeum czy parku? Zrozumcie, że jak sam pójdę do kina, bo może kogoś poznam (jasne), to będę natykał się na pary. W podobnych sytuacjach robi mi się tak przykro, i mam tak marne zdanie o sobie, że chętnie bym się "spotkał" z tym autobusem. Widzę faceta, który idzie przodem, za nim kobieta z jakimiś torbami (on oczywiście nie niesie, bo po co), i nagle smarka. Wiecie, przykłada palec do nosa i lu. Skoro taki prostak potrafi kogoś sobie znaleźć, to jak pojebany muszę być ja? Jak bezwartościowy i, nie wiem, może odpychający, skoro wszystko i wszyscy mnie omijają. Nie wiem już nawet jak o sobie myśleć smile Frajer, k&^%a, nie facet sad

              Ps Wiem, że wniosłem na forum narzekanie, które sprawia, że opadają Wam ręce, ale...
              • falkorn Re: Zamknięty we własnym życiu... 07.10.13, 20:29
                Propnuje zatem film "Facet, ktory sie zawiesil" na samtny wieczor, warto zobaczyc wink
                • 5filipinka85 Re: Zamknięty we własnym życiu... 07.10.13, 22:25
                  Moja sytuacja tez nie sprzyja szybkiemu poznaniu kogos. W kraju katolickim posiadanie dziecka w przypadku kiedy sie nie ma meza albo jest sie rozwodka, wszystko jedno,to sytuacja niemal tragiczna.

                  Jakkolwiek mozna powiedziec ze bycie matka to najwieksze szczescie i spelnienie, tak kiedy Twoj syn przyprowadza panne z dzieckiem to przyprowadza gorzej niz prostytutke spod latarnii.


                  Nawet moj kuzyn po rozwodzie mial brac z nowa dziewczyna slub i rodzice od niej powiedzieli "z takim slubu nie wezmiesz". Wiec czego oczekiwac od mezczyzn a co gorsza ich rodzicow kiedy jeszcze jest sie kobieta z dzieckiem.


                  Poznanie kogos kto zaakceptuje nie swoje dziecko jest mega trudne, a co dopiero sprawienie by jego rodzice zaakceptowali taki wybor. Nie dziwie sie zreszta... taka jest Polska
                  • ame_belge34 Re: Zamknięty we własnym życiu... 07.10.13, 22:49
                    w innym kraju zyjemy ????
                    Ja też mieszkam w Polsce, jestem po rozwodzie, mam dziecko, sama je wychowuję i nigdy nie słyszałam zlego słowa, nie czuję się trendowata.
                    • 5filipinka85 Re: Zamknięty we własnym życiu... 07.10.13, 23:05
                      No coż a masz juz kogos?
                      • ame_belge34 Re: Zamknięty we własnym życiu... 07.10.13, 23:09
                        tak , spotykam się z kims, i jakoś nie było problemu, ze mam dziecko (dość male).
                        • 5filipinka85 Re: Zamknięty we własnym życiu... 07.10.13, 23:18
                          Ja nie powiedzialam ze to nie mozliwe tylko trudne. To ze sie spotykasz to malo. Jak za niego wyjdziesz to daj znac. O to mi chodzilo kiedy to pisalam
                          • ame_belge34 Re: Zamknięty we własnym życiu... 08.10.13, 08:29
                            a po cholerę mi mąż? czy uważasz ze ślub wiąże ? wg mnie nie. nie ma znaczenia czy masz papier na miłosc czy nie, ważny jest szacunek, zaufanie i 1000 drobiazgów które tworzą fajną zdrową relację. Znam parę, ktora szczęscliwie żyje ze sobą BEZ ŚLUBU już 23 lata i mają się naprawdę świetnie
                          • abyss7 Re: Zamknięty we własnym życiu... 08.10.13, 09:07
                            5filipinka85 napisał(a):

                            > Ja nie powiedzialam ze to nie mozliwe tylko trudne. To ze sie spotykasz to malo
                            > . Jak za niego wyjdziesz to daj znac. O to mi chodzilo kiedy to pisalam

                            W kręgu moich znajomych jest masa osób rozwiedzionych, czy samotnych matek, które weszły w nowe relacje. Spośród nich dwie rozwódki z dziećmi wyszły ponownie za mąż, jeden kolega ożenił się z rozwódką z dzieckiem, a drugi z panną z dzieckiem. Takie związki to już sprawa normalna, część współczesnej rzeczywistości.

                            Oj widzę, że Ty masz poglądy jak Kolędowa (Bożena Dykiel) w "Wyjściu awaryjnym" uncertain
                            • 5filipinka85 Re: Zamknięty we własnym życiu... 08.10.13, 21:30
                              To nie ja mam takie poglądy uwierz mi. Ja tez uwazam ze dziecko nie jest przeszkodą, ale jednak wiekszosci mezczyzn woli miec swoje dziecko. A to spoleczenstwo warunkuje takie poglady, nie ja. Ja bym chciala miec mezczyzne u swojego boku.
                  • abyss7 Re: Zamknięty we własnym życiu... 08.10.13, 08:50
                    5filipinka85 napisał(a):

                    > Moja sytuacja tez nie sprzyja szybkiemu poznaniu kogos. W kraju katolickim posi
                    > adanie dziecka w przypadku kiedy sie nie ma meza albo jest sie rozwodka, wszyst
                    > ko jedno,to sytuacja niemal tragiczna.

                    Ze średniowiecza się urwałaś??? Dziewczyno, co Ty bredzisz??? Dzisiaj nawet w tym katolickim kraju 1/3 małżeństw się rozpada (i to się zwiększa!). Chcesz zatem powiedzieć, że co trzecia osoba wylatuje przez to poza margines społeczny??? Rozwodnicy i samotne matki to chleb powszedni, są wszędzie i już w każdym środowisku. I wiesz co? To też są ludzie, którzy mają uczucia, którzy tak samo potrzebują miłości, czułości, bliskości jak „normalni”, więc wchodzą w nowe relacje, bez względu na to, co im powie pedofil z ambony!

                    Będą drugą osobą w ostatnim czasie, która Ci powie OBUDŹ SIĘ!!!


                    > Nawet moj kuzyn po rozwodzie mial brac z nowa dziewczyna slub i rodzice od niej
                    > powiedzieli "z takim slubu nie wezmiesz". Wiec czego oczekiwac od mezczyzn a c
                    > o gorsza ich rodzicow kiedy jeszcze jest sie kobieta z dzieckiem.

                    I całe szczęście dla obojga, że ślubu nie wzięli… To był słomiany zapał a NIE MIŁOŚĆ, skoro nie przetrwał takiej próby… Żeglując po morzu życia małżeństwo trafia na gorsze sztormy, a oni skapitulowali przy pierwszym, większym podmuchu wiatru.

                    Niestety wciąż zdarzają się rodzice, którzy chcą wybrać najlepszą, ich zdaniem, partię dla swoich dzieci. Możesz nie podpasować z tysiąca powodów, ale dorośli ludzie sami decydują o swoim losie i nie potrzebują niczyjej zgody. I mówię to z własnego doświadczenia – mojej exie ojciec też dał jasny wybór – albo on, albo ja – i skończyło się wyrzuceniem jej z ultrakatolickiego domu. Zamieszkaliśmy razem, a oni po pół roku sami przyszli i przeprosili….


                    > Poznanie kogos kto zaakceptuje nie swoje dziecko jest mega trudne, a co dopiero
                    > sprawienie by jego rodzice zaakceptowali taki wybor. Nie dziwie sie zreszta...
                    > taka jest Polska

                    Nie, to nie jest aż tak mega trudne i taka nie jest Polska – taki jest stan Twojego umysłu.
                    • 5filipinka85 Re: Zamknięty we własnym życiu... 08.10.13, 21:41
                      Pewnie nikt nie przeczytal mojej poprzedniej wypowiedzi ze jestem tu sama w obcym miescie. Rano dziecko i obiadek potem do pracy a jak wracam jest 18 trzeba dziecko kąpac i o 20.00 do spania.

                      Poznanie kogos jest nierealne. A do tego to ze jestem samotna matką. Z nikad sie nie urwalam i to nie sa moje poglady tylko obserwacje. Ja rozumiem ze w jakims tam gronie znajomych ktos ma kogos kto... i takie tam ale ja mowie o moim przypadku
              • 36spriing Re: Zamknięty we własnym życiu... 08.10.13, 10:45
                waznaosoba napisał(a):

                > Jak cieszyć się życiem, kiedy ono jest puste? Co z tego, że żyję, do dupy z tak
                > im życiem. Wegetuję, a nie żyję.


                Przeczytaj jeszcze raz mój ostatni post, tylko ze zrozumieniem.

                Zacytuję Ci też idola mojego brata ....

                "Nikt z nas nie prosił o życie, w którym musiałby grać takimi gównianymi kartami, które nam rozdano... Musimy sami wziąć te karty i odwrócić je .."

                > Jakiś czas temu byłem na wycieczce na weekend, z rodziną. I co? I nic.
                Równie dobrze mogłem nie jechać


                Łacha kury głacha normalnie .... siedź sobie w domciu i nadal narzekaj... przyjdzie czas, a zatęsknisz i za rodziną....Co musi się się wydarzyć, żebyś docenił to co masz?!

                >chętnie bym się "spotkał" z tym autobusem

                Bredzisz !!! zemści się to na Tobie... szybciej niż myślisz ...

                Cokolwiek świetnego mi się nie przytrafi, to cały czas wiem, że nie mam tego czego
                > naprawdę bym chciał.


                Life is brutal... nigdy nie jest tak, jak chcemy... czas dorosnąć !

                Mam się cieszyć, że coś sobie kupię?

                To zdanie powinnam zostawić bez komentarza, ale mała ironia mi się nasunęła...
                Tak, kup sobie nowy mózg ....
                • ame_belge34 Re: Zamknięty we własnym życiu... 08.10.13, 11:39
                  czytam, czytam i powoli pachnie mi to stanami depresyjnymi. Czy próbowałes porozmawiać ze specjalista ?
                  • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 08.10.13, 11:54
                    ame_belge34 napisała:

                    > czytam, czytam i powoli pachnie mi to stanami depresyjnymi. Czy próbowałes poro
                    > zmawiać ze specjalista ?

                    Dziękuję smile Trochę humoru się przyda. "Powoli"? Mi to pachnie już dębową, sosnową czy inną skrzynką.
                    Nie, nie próbowałem. Nie mam zamiaru opowiadać "swoich snów" i odpowiadać na pytania "a jak ty sądzisz?".
                    • 5filipinka85 Re: Zamknięty we własnym życiu... 09.10.13, 23:47
                      No to ja czekam az sie zlamiesz. Czasem rozmowa z osobami ktore maja taki sam problem pomaga. Można zrobić burzę mozgów na przykład. Konstruktywne i nic nie kosztuje
                • waznaosoba Re: Zamknięty we własnym życiu... 08.10.13, 11:49
                  36spriing napisała:

                  Co musi się się wydarzyć, żebyś docenił
                  > to co masz?!

                  Czy nie napisałem o tym już zbyt wiele?

                  36spriing napisała:

                  > Life is brutal... nigdy nie jest tak, jak chcemy... czas dorosnąć !

                  Co Wy z tymi formułkami? "Czas dorosnąć", "obudź się" itp. Znaczy co? "Czas dorosnąć" czyli przestać myśleć o tym, że kiedyś założę rodzinę? Przyjąć to, że taki jestem i nic do dobre, to nie dla mnie? Bo nie wiem co ma do tego dorastanie. Myślicie, że marzę jak dzieciak o ratowaniu księżniczki z zamkowej wieży? "Nigdy nie jest tak, jak chcemy". Myślę, że nie mam zbyt wygórowanych wymagań. Nie zależy mi na zrobieniu kariery, zarobieniu góry szmalu czy objechania całego świata. Nie chcę być sławny. Chcę jedną dziewczynę, która mi się spodoba. Z