obserwator_stojacy_z_boku
08.12.13, 17:11
Witam.
W końcu zdecydowałem się, aby opisać całą moją historię. Napisałem to trochę z perspektywy tego co było, często dodając coś od siebie. Mam nadzieję, że udało mi się jakoś ubrać to wszystko w słowa i tekst będzie czytelny.
Ponad 2,5 roku temu założyłem tutaj wątek, którego temat brzmiał "Nie nadaję się do związku – nie chcę zmarnować życia jakiejś dziewczynie". Można go znaleźć na forum. Myślę, że jeśli ktoś chce wdać się w dyskusję, to warto najpierw przeczytać cały tamten wątek. Dużo osób się w nim wypowiadało, dawało rady itd. Tamten temat mówi także dużo o mnie, mojej osobie, cechach charakteru itd.
Od momentu gdy założyłem tamten wątek minęło sporo czasu. Przekroczyłem, dla niektórych wyjątkową granicę trzydziestu lat. Przez ten czas wiele przemyślałem w swoim życiu. Choć jako osoba niewiele się zmieniłem, no może stałem się trochę bardziej odważny, to zmieniło się jednak sporo w moim życiu. Zmiany nastąpiły w sprawach materialnych a także uczuciowych.
Zacznę może od spraw materialnych, bo to chyba jest najprostsze. W ciągu tych ponad dwóch lat udało mi się w końcu skończyć studia i zostać inżynierem. Kupiłem także samochód o jakim zawsze marzyłem. Wciąż jednak mieszkam z rodzicami, ale w przyszłym roku zaczynam budowę upragnionego własnego domu. Każdą złotówkę odkładam na zrealizowanie tego wielkiego marzenia, choć potrwa to pewnie dobrych kilka lat.
Teraz najważniejsze – moje życie uczuciowe, a właściwie jego dotychczasowy brak.
Posłuchałem wielu rad osób, które wypowiadały się w temacie sprzed dwóch lat i które sugerowały, aby jednak spróbować i przekonać się samemu czy naprawdę nie nadaję się do bycia w związku z kobietą.
Tak też zrobiłem. Jako, że jestem osobą, która wciąż jest bardzo nieśmiała, małomówna to założyłem konto na portalu, gdzie poznają się ludzie. Nieśmiałym łatwiej w ten sposób nawiązać kontakt. Konto założyłem w zeszłym roku i miałem je przez kilka miesięcy. Miałem tam normalne zdjęcia i krótki opis. Czasami pisałem do jakiś dziewczyn, ale ewidentnie rozmowy się nie kleiły, a skoro tutaj się nie kleiły to w realnym świecie tym bardziej. Pisałem do normalnych, zwyczajnych kobiet. Po jakimś czasie stwierdziłem, że chyba nie tędy droga i pora usunąć konto. Przeglądając jednak ostatni raz profile zwróciłem uwagę na jeden. Był to profil dziewczyny na którym było kilka zdjęć, w tym jedno z wesela i jedno na którym osoba z profilu jest przy fantastycznym strumieniu. Postanowiłem, że napiszę ostatni raz. Jeśli nic z tego nie wyjdzie to skasuję konto. Jednak odpowiedziała i się zaczęło. Pisaliśmy ze sobą wieczorami nawet po kilka godzin. Od początku złapaliśmy wspólny język tak jakbyśmy się już długo znali. Pisaliśmy na różne tematy, co nam do głowy przyszło. Okazało się, że w weekendy studiuje w mieście, w którym ja pracuję. Mieszkamy od siebie jakieś osiemdziesiąt kilometrów. Nigdy z nikim tak dobrze mi się nie rozmawiało wirtualnie.
Trwało to jakieś trzy tygodnie i któregoś piątkowego wieczoru napisała, że dawno nie była w kinie. Nie zastanawiając się zaproponowałem, że możemy się wybrać, kiedy tylko przyjedzie na studia. Wymieniliśmy się numerami telefonu i umówiłem się z nią na sobotę. Następnego dnia spotkaliśmy się w kinie. Seans trwał strasznie długo i gdy już film się skończył ja chciałem ją odwieźć i wrócić do domu. Ona najwyraźniej chciała się zrewanżować , więc poszliśmy do najbliższej knajpy. Był to mcdonalds wink Tak naprawdę bałem się tego spotkania, bo ja jestem małomówny, jednak przegadaliśmy prawie cztery godziny. Nie mogłem uwierzyć jak dobrze mi się z nią rozmawiało. Wyszliśmy prawie przed drugą w nocy, gdy już dawno lokal był zamknięty i obsługa tylko na nas czekała. Odwiozłem ją do mieszkania, podziękowałem za wieczór i wróciłem do domu. Po powrocie napisałem smsa, że dziękuję jeszcze raz za miło spędzony wieczór. Do tej pory pamiętam, że w smsie zwrotnym napisała że jestem bardzo nieśmiały i że również dziękuje za miły wieczór.
Ponownie spotkaliśmy się po trzech tygodniach, a w międzyczasie pisaliśmy do siebie smsy albo przez komunikator. Nie miało to miejsce codziennie, ale jednak często. Na drugim spotkaniu również przegadaliśmy kilka godzin. Ona miała ochotę na pizzę, ja też, więc nie widziałem przeszkód aby pójść do pizzerii. Oczywiście po spotkaniu ją odwiozłem.
Powoli zbliżały się święta bożonarodzeniowe. Cały czas mieliśmy ze sobą kontakt smsowy oraz internetowy. Pamiętam, że w wigilię przeprowadziłem z nią najdłuższą rozmowę telefoniczną w swoim życiu. Oczywiście złożyłem jej bardzo długie życzenia. Święta minęły i zbliżał się sylwester. Pamiętam, że zadzwoniłem kilka dni przed i zapytałem czy chciałaby się wybrać ze mną w Bieszczady i spędzić ten ostatni dzień roku ze mną. Okazało się jednak, że również ona i jej znajomi będą wynajmować domek w górach, więc zapytała czy nie chciałbym tego wieczoru spędzić z nią i jej znajomymi. Zgodziłem się, bo wolałem być wtedy z nią niż sam. Spotkaliśmy więc. Sylwester mijał i wszyscy poszli spać na piętro. Na dole zostałem tylko ja i ona. W telewizji leciał wtedy nasz ulubiony kabaret. Posiedzieliśmy jeszcze trochę i poszliśmy spać. Następnego dnia każde z nas wróciło do domu.
Ponownie spotkaliśmy się się gdzieś w drugiej połowie stycznia. Wybraliśmy się wtedy do jakiegoś klimatycznego lokalu. Pogadaliśmy, coś zjedliśmy, a po spotkaniu jak zwykle odwiozłem ją do mieszkania kuzynki w którym nocowała jak przyjeżdżała. Wtedy po raz pierwszy w życiu na do widzenia przytuliłem kobietę.
Piąte spotkanie miało miejsce w Walentynki. Do tego czasu bardzo często do niej dzwoniłem, pisałem smsy. Zdarzało się nawet, że codziennie. Ona do mnie nie dzwoniła, bo to ja miałem darmowe rozmowy. W którejś naszej rozmowie powiedziała mi, że bardzo brakuje jej bliskości drugiego człowieka. Wtedy zapytałem czy lubi się całować i odpowiedział, że bardzo lubi wink "Dzień zakochanych" minął również bardzo udanie, a po spotkaniu jako że nikogo nie było w mieszkaniu, w którym nocowała zaprosiła mnie do środka.Posiedziałem trochę razem z nią, pogadałem, na koniec dostała drobny upominek ode mnie a ja od niej, pożegnałem się i pojechałem do domu.
Z dzisiejszej perspektywy uważam, że to był chyba przełomowy moment. Ona wyraźnie dawała mi znaki, że chciałaby czegoś więcej, żebym był blisko niej, żebym ją przytulił i może nawet pocałował. Tylko, że ja nigdy tego nie robiłem i tak naprawdę nie wiedziałem jak się za to zabrać. Tym bardziej, że wcześniej rozmawiając z nią życzyła mi odwagi. Teraz wiem jakiej odwagi. Raz zapytałem ją czy mnie lubi? Odpowiedziała, że nawet więcej niż lubi.
Szósta randka to był dzień kobiet. Kupiłem wtedy bukiet tulipanów i wino.Był to deszczowy piątek. Pojechałem wtedy do niej do domu, choć z początku nie chciała bym przyjechał, bo powiedziała że "ma te dni" w miesiącu i źle się czuje. Wtedy popełniłem kolejny błąd. Wręczając jej te kwiaty powinienem ją wycałować, a nie zrobiłem niczego. Jak zwykle pogadaliśmy, a ja nie okazałem jej że mi zależy. Nie powiedziałem że ładnie wygląda itd.
Pamiętam, że powiedziała wtedy że ma ochotę potańczyć. Normalny facet zaproponowałby jej wyjście na tańce, gdy tylko nadarzy się okazja. Ale niestety nie ja. W dzień kobiet dostała także list ode mnie. Napisałem w nim, że jest wspaniałą kobietą i że chciałbym czegoś więcej niż tylko koleżeństwa, że mi bardzo zależy na niej itd. To był jednak wielki błąd z mojej strony, bo nie powinienem pisać listu o takiej treści.
Następne spotkanie było dopiero po świętach wielkanocnych w kwietniu. Zabrałem ją wtedy do mnie do domu. Jednak wtedy źle się poczuła i nie była za bardzo rozmowna. Przespał wieczór na moim łóżku, a ja przesiedziałem obok niej. Pamiętam jak powiedziała wtedy żebym wymasował jej stopy. Oczywiście nic nie zrobiłem, a powinienem. Skoro źle się poczuła powinienem przyciągnąć ją do siebie, żeby poczuła się bezpiecznie, ale ja jak zwykle to samo czyli nic. Gdy odwiozłem ją do siebie usłyszałem, że jestem bardzo pewny siebie, tylko s