abepe
23.01.18, 22:19
Jak często Wam się zdarza, że czytacie z dziećmi coś, co daje Wam niesamowitą radość, albo po prostu czystą przyjemność z czytania?
U nas nadal udaje się czytać wspólnie na dobranoc (chociaż pół godziny, lubię to, to mój czas na posiedzenie w pokoju z dziećmi, bo na co dzień długo jestem poza domem), najczęściej z dziesięciolatkiem, chociaż czasem i czternastolatek się odrywa od swojej lektury, albo słucha jednym uchem. Ostatnio tam mieliśmy w "Wyspą Trolli" Cariny Wolff - Brandt. To dość zimowa historia, więc na czasie. Właściwie niedużo się dzieje, ale dziesięciolatek nie miał problemów z oderwaniem się od HP, historia przyjaźni staruszka z krasnoludkiem naprawdę nas wciągnęła i dała dużo przyjemności. Przez kilka dni nie mogłam czytać, bo miałam zapalenie krtani, ale nie było przerwy, bo czytał mąż. Dziś skończyliśmy ostatni rozdział, a że zostało jeszcze trochę czasu - wyciągnęłam "Dużo śmiechu trochę smutku to historia o mamutku" Wiktora Woroszylskiego. Tutaj wszyscy mieliśmy ze śmiechu łzy w oczach. Starszy też oderwał się od jakiegoś bardzo pasjonującego artykułu w "Przyrodzie polskiej". Naprawdę radość z czytania.
Rozglądam się za równie satysfakcjonującymi lekturami na jutro! Zapas jest duży.