Dodaj do ulubionych

Mimo wszystko - czytamy?

29.03.20, 23:52
Dziewczyny, no nie, proszę. To nie może być prawda. Wirus nas tak totalnie wyciął z tematów książkowych? Napiszmy, jak sobie radzimy, i co czytamy, my i nasze dzieci. Bardzo potrzebuję mieć jakąś łączność ze światem nieskupionym tylko na epidemii.
Tym bardziej, że wciąż żywe są w mojej rodzinie forumowe korzenie pewnych lektur, np. syn 13-letni pochłonął całą serię Roberta Muchamore'a "Cherub", o której dowiedziałam się lata temu właśnie tutaj. Córka, lat 12 - martwiłam się tutaj na forum o jej czytelnictwo - pochłania teraz wszystko, co zgarnie z półki, ostatnio naprawdę już niemal antyki - moje ukochane "Po prostu Lucynka P.", "Dziewięć bied i jedno szczęście", "Adelo, zrozum mnie', "Długi, deszczowy tydzień" - no po prostu wciąga. A Helena, która ma lat 8, zachwyciła się aktualnie również klasyką - "Mania czy Ania". Maja, licealistka, czyta to, co polecałyście w wątku o książkach obyczajowych i co jakiś czas pyta, skąd ja biorę takie fajnie książki :-)
Sama jestem ostatnio pod wrażeniem "Olive powraca" Elisabeth Strout i w tym temacie - genialna rzecz - "Czas umierania. Ostatnie dni z życia mnichów". Wciąż szukam kolejnych fascynacji. Może coś podrzucicie?
No, i nadrabiam zaległości filmowe, moje hity z ostatnich tygodni to "Joker" i "Dzikie róże" (bardzo lubię polskie kino). Z dziećmi oglądaliśmy m.in. Polarny rok (z młodszymi) i Pianistę (ze starszymi - pomaga nie marudzić za bardzo).
Mamy się nieźle, także dzięki przestrzeni w domu i na zewnątrz, choć jeśli sytuacja potrwa dłużej, nie wiem, jak będzie.
A co u Was?
Odezwijcie się, Koleżanki.
Pozdrawiam serdecznie!
Obserwuj wątek
    • ania.n-82 Re: Mimo wszystko - czytamy? 30.03.20, 11:39
      My czytamy mniej więcej tyle co zwykle. Syn spędza sporo czasu na robieniu zadań ze szkoły, my z mężem pracujemy na zmianę przy komputerach z domu, więc czasu na czytanie nie mamy wcale więcej niż normalnie.

      Z synem (8 lat) czytamy teraz "Kroniki Spiderwick", co drugą stronę czyta on a co drugą stronę czytam ja. Sam sobie czyta komiksy Kaczor Donald. Córce (5 lat) czytam najczęściej baśnie, albo inne książki która sama sobie wyciągnie ze swojego regału. Ona ćwiczy czytanie z Elementarza Falskiego. Teraz przynajmniej jest czas na to żeby codziennie trochę sama czytała. Ma obiecany prezent (zestaw lego) jak przeczyta cały elementarz :)
    • aggala Re: Mimo wszystko - czytamy? 30.03.20, 12:01
      Pszczołamaja, dziękuję za ten wątek! Sama nosiłam się z zamiarem założenia podobnego, ale zawsze było coś ważniejszego. Codziennie zaglądam na forum i strasznie tu cicho i smutno, a bardzo tęsknię za rozmowami z Wami o książkach.
      U nas życie zdominowała edukacja domowa. Wszyscy jesteśmy wymęczeni bardziej niż w normalnym rytmie szkolnym. Jedyna zaleta, że dzieci zmęczone komputerem jakby mniej korzystają rozrywkowo z urządzeń elektronicznych i w przerwach dużo czytają.
      Moja córka (prawie 13 latka) wciągnęła się w książki Kerstin Gier i przeczytała w międzyczasie obie trylogie. "Czerwień rubinu" wypożyczyła jeszcze przed zamknięciem bibliotek, reszta tomów szczęśliwie była dostępna na Legimi. W tej chwili Legimi jest dla nas prawdziwym wybawieniem przy tempie czytania mojej córki.
      Żaliłam się Wam jakiś czas temu, że mam problem ze znalezieniem książek dla mojego wybrednego dziesięciolatka, któremu zawsze coś nie pasuje i nie chce nawet dać szansy książce, jeśli np. nie spodoba mu się okładka albo tytuł. Szczęśliwie wciągnął się w "Zwiadowców" i jest w trakcie 13-ego tomu. Tu też ebooki nas ratują, bo nie zdążyliśmy wymienić książek przed zamknięciem bibliotek. Mam nadzieję, że jak skończy "Zwiadowców" da szansę "Drużynie", bo to naprawdę miły widok, jak wszędzie ciągnie za sobą książkę lub czytnik. Poza tym, oczywiście komiksy nadal w cenie. Ostatnio na topie "Mafalda", która chwilowo zdetronizowała Lucky Luke'a.
      Ja się miotam między nauką dzieci, gotowaniem, próbą pracy w tych warunkach i nie za bardzo jestem w stanie skoncentrować się na czytaniu czegoś dłuższego. Dokończyłam tylko "Syna" Philippa Meyer'a (polecam, bardzo dobra powieść!), a tak to podczytuję "Zwiadowców" od syna i Thorgala, ewentualnie pojedyncze rozdziały z "Ilustratorki, Ilustratorzy". Filmów nie daję rady, usypiam po pól godzinie, ale obejrzałam pierwsze dwa odcinki "Dobry omen" wg Pratchetta i całkiem dobrze się bawiłam. Cały czas zbieramy się też, żeby obejrzeć "List do króla", ale trochę mnie zniechęciły opinie, że mało ma wspólnego z książką.

      A poza tym, to w końcu nie ma kłótni o to, kto ma wyprowadzić psa;)
      • chaber69 Re: Mimo wszystko - czytamy? 30.03.20, 13:08
        Dla mnie w tej chwili książka to antidotum na rzeczywistość, która jest tak straszna, że potrzebuję czegoś, co mnie całkowicie wyciągnie z tu i teraz. Moja biblioteka jest zamknięta dla czytelników, my w środku robimy selekcję książek, opracowujemy nowości (po 2-tygodniowej kwarantannie będziemy otwierać paczki z nowymi zakupami), uzupełniamy papiery, wybieramy zaległe urlopy. Czytam to co zachomikowałam w domu, bo nawet z własnej biblioteki nie możemy niczego zabierać do domu. Czytam w domu praktycznie non-stop, a wczoraj nie mogłam się od ksiażki oderwać, ale o tym za chwilę. Tyle że u mnie to przede wszystkim literatura dla dorosłych jest: "Czarownice nie płoną" J. Blackhurst (kryminał z nieco zaskakującym końcem i irytującą bohaterką), "Dziewięcioro nieznajomych"" Moriarty (byłam bardzo rozczarowana, bo po "Wielkich kłamstewkach" spodziewałam się czegoś WOW), "Obcy" Fostera (klasyka horroru sf, uwielbiam film, książka jak na napisaną na podstawie scenariusza jest niezła, nie daje jednak najmniejszego pojęcia, jak ten Obcy wyglądał w naturze, a co by nie mówić, to z Obcego było niezłe ciacho, choć jako że składało jaja, to może to była jednak Obca), "I co o mnie powiesz?" Bourne (niech autorka lepiej pozostanie przy powieściach dla młodzieży, które są rewelacyjne, tu miałam ochotę ukręcić głównej bohaterce łepek), "Na wodach Północy" McGuire (mam duży sentyment do treści polarnych; nie było najgorzej, choć duża ilość wulgaryzmów nieco mi przeszkadzała, ale cóż, to był język wielorybników i marynarzy z XIX w. i już, to taki trochę polarny kryminał był; scena polowania na wieloryby wstrząsająca). Dla młodzieży była "Sadie" Summers, kryminał i nie wiem jak tu wybrnąć bez spojlerów, to było takie czytadło, w którym starsza nastolatka tropi mordercę swojej młodszej siostry uzbrojona w nóż, którym po kolei terroryzuje kogo popadnie i jednocześnie nawet do głowy jej nie przyjdzie, żeby zaalarmować policję, ale generalnie książka jest poruszająca), "Trzy kroki od siebie" Lippincott, Daughtry i Iaconis (rzecz o nastolatkach chorych na mukowiscydozę - tak jak nie trawię Greena i "Gwiazd naszych wina" - tak ta książka mnie rzeczywiście wzruszyła i pokazała moja niewiedzę na temat tej choroby), "Mroczne dzieje Elizabeth Frankenstein" White (coś mam ostatnio szczęście do irytujących bohaterek, choć bohater nie był lepszy, raczej nieudany retteling, czytam potem, że niektórzy uważają tę książkę za przepiękną opowieść o miłości i potrzebie akceptacji, a inni za profanację powieści Mary Shelley, jestem za profanacją), no i na końcu coś, co sprawiło, że dziś poszłam spać nad ranem to "Czara cieni" Hardinge. Niech was nie zwiedzie opis, że bohaterka książki Zgódka, na początku opowieści jest małą dziewczynką To nie jest książka dla dzieci albo nie jest to książka dla wszystkich dzieci. Zresztą potem dziewczyna jest coraz starsza, wczoraj już miała 15 lat. Anglia XVII w. - konflikt między purytanami a katolikami i dziewczynka, której śnią się duchy, która widzi duchy i która po śmierci matki, trafia na zamek rodziny nieżyjącego ojca, a rodzina ta jest co najmniej dziwna. Książka mroczna, tajemnicza, niesamowita. Dla mnie Hardinge to takie trochę zjawisko w literaturze - nie ejst chyba zbyt znana i popularna wśród młodzieży, ale warto po nią sięgnąć.
        • pszczolamaja Re: Mimo wszystko - czytamy? 30.03.20, 22:58
          A ja myślałam właśnie, którą by tu znajomą Bibliotekarkę zahaczyć o nową dostawę - widzę, że epidemia jest naprawdę egalitarna i wszystkich zrównała. My trochę partyzancko wymieniamy siaty książek między znajomymi, podrzucając sobie pod drzwi ;-)
          Chaber, z taką pasją piszesz o swoich lekturach, że serce mi pęka, bo mamy inne gusty czytelnicze (jestem niechętna mrocznościom i tajemnicom, a powoli i zbrodniom, po wczorajszym seansie "Dziewczyny z tatuażem" wiem to prawie na pewno). Ale może coś znasz, co nie jest mroczne, a też Cię zachwyciło?
          Moja Mama strasznie cierpi, bo ona za to preferuje krwawe thrillery, czyta je na metry, i usycha bez dostępu do nowych.
          Dostałam dziś maila ze swojej biblioteki podpisanego przez "Stęsknionych Bibliotekarzy" - jakie to piękne!
          • chaber69 Re: Mimo wszystko - czytamy? 31.03.20, 09:34
            My, co prawda, maili nie wysyłaliśmy do Czytelników, ale pisałam ostatnio na Fb, jak strasznie pusto, smutno i przykro jest bez nich. Nowości, owszem, kupiliśmy i będziemy je przygotowywać, żeby po otwarciu Czytelnicy mieli od razu do nich dostęp.

            Taaak - no teraz, jak tak rzuciłam okiem na to, co napisałam wczoraj, to rzeczywiście te moje lektury trochę krwawe były. Zaczynam się martwić, że jak to potrwa, to skończą mi się zachomikowane od miesięcy zapasy i będę kupowała tu i tam kieszonkowe wersje. Głównie leży w kolejce u mnie fantastyka, ale mam też część młodzieżówek, dla dzieci, to tam jest chyba tylko kilka. Kupowałam sobie nowe wydanie Wernica na przykład (ogromny sentyment z dzieciństwa) i teraz znajdę na to czas. Moja córka np. lat 25 czyta teraz Muminki po kolei.
            • chaber69 Re: Mimo wszystko - czytamy? 02.04.20, 10:12
              Ok - przeczytałam książkę dla dzieci, ale, niestety, też była mroczna - A. Rushby "Przeklęte drzewo", co sugeruje już sam tytuł. Mama - kardiochirurg, tata - lekarz rodzinny, niewykonujący zawodu, chory na depresję i prawie 11-letnia dziewczynka. To prawie jest tutaj bardzo ważne. Przeprowadzają się z Australii do Anglii i szukają idealnego domu na wsi, słomiana strzecha, ogród i tak dalej. Pech chce, że idealny dom ma ogród, w którym rośnie przeklęta morwa, która - wedlug mieszkańców wsi - porwała dwie dziewczynki w noc przed 11 urodzinami (jedną w XVIII w.. a drugą tuż po II wojnie). Wszyscy w to wierzą, bo po każdym zaginięciu w morwie pojawiła się nowy sęk. Ale myślący racjonalnie Australijczycy wprowadzają się do tego domu. I nie była to nawet zła książka - bo jest i temat depresji rodzica i temat braku akceptacji nowej w szkole. Zastanawiałam się, jak autorka z tego wybrnie, bo tu było pomieszanie obyczajówki z fantastyką. I niestety - powiem tylko, że poszła na łatwiznę. Happy end musiał być i to całkowity. Szkoda, szkoda, szkoda.
              • pszczolamaja Re: Mimo wszystko - czytamy? 02.04.20, 23:51
                To teraz poproszę jakąś ze stosu "młodzieżówek" :-) Twój mail zbierający różne tytuły z wątku "obyczajowego" mam na zdjęciu w telefonie i używam regularnie. Tam są nie tylko mroczne :-P
              • sylwina76 Re: Mimo wszystko - czytamy? 02.04.20, 23:53
                Po 3 tygodniach siedzenia w domu coraz gorzej. Chciałoby się wyjść, coś porobić... Na szczęście mamy ogród. Generalnie jesteśmy skupieni na pracy zdalnej, lekcjach online, gotujemy coraz bardziej wymyślne obiady:), oglądamy więcej Netflixa i znowu zaczęliśmy grać w planszówki (hurra!).
                Córka (13 lat) ma teraz fazę "nieczytania", siedemnastoletni syn (wspólnie z mężem, wyrywają sobie kolejne tomy) czyta trylogię Jacka Campbella, Wojna Starka, na przemian z Ludową Historią Stanów Zjednoczonych.
                Ja w końcu zabrałam się do Sapiens, w kolejce czekają kolejne książki Harariego, Małe życie i Shantaram. Czyli własne książki, na które wcześniej nie miałam czasu, bo ciągle przynosiłam nowości z biblioteki.. Przed samym zamknięciem zdążyłam jednak zabrać do domu Normalnych ludzi Rooney (podzielam zachwyty innych) i Wielkiego następcę (biografia Kim Dzong Una) Anna Fifield - też polecam.

                Jeśli chodzi o książki dziecięce i młodzieżowe to ostatnio przeczytałam Nienauczalnych Gordona Kormana ( o klasie wyrzutków) i Przekręt na van Gogha Hicksa (coś jak kod Leonarda Da Vinci dla dzieci). Obydwie świetne, obydwie polecam dla młodszych nastolatków - 11+ Aaa i jeszcze świetną książkę naszej forumowej koleżanki :) czyli Wiłkę. Pepperann ma dar obserwacji i lekkie pióro.
                Dla starszych nastolatków natomiast Tippi i ja - rewelacyjna, nie mogłam się od niej oderwać, koniecznie muszę przeczytać Kasieńkę. Niech tylko się to skończy! Pościągałam sobie sporo książek z Legimi, ale nie mam aktualnie czytnika, więc się męczę przy czytaniu. Swoim czytelnikom zamiast wizyty w bibliotece proponujemy na razie kody do Legimi.
                • chaber69 Re: Mimo wszystko - czytamy? 03.04.20, 08:49
                  My wczoraj w bibliotece po kwarantannie otworzyliśmy paczki z nowościami i teraz leżą na stołach i poleżą jeszcze dłuuuugo. Nawet my nie możemy ich zabrać do domu, więc na razie tylko powkładałam karteczki z nazwiskami czytelników, co dla kogo zarezerwować. Mamy m. in "Nienauczalnych", "Wielkiego następcę", "Normalnych ludzi". Mamy parę komiksów: "Myszart", "Pamiętniki Wisienki", kolejna część "Bajki na końcu świata", "Mr Miracle" i "Zabić drozda". Dla dzieci oprócz książek w seriach mamy np. książki nagrodzone w Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren, "Dzieci, których nie ma", "Historię kolorów" czy "Historie komunikowania się" i tą o mopsiku, co to chciał być jednorożcem (mam nadzieje, że ta książka mnie nie zawiedzie), "Raptus", "Zapchlony kundel". I o ile z tymi dla dzieci to nie problem, bo krótkie i mogę je sobie szybko przejrzeć czy przeczytać, bo potem zamieszczamy recenzje na Fb, to gorzej z młodzieżówkami, bo zajmują jednak więcej czasu.
                  "Wiłkę" i "Tippi i ja" miałam zarezerwowane w innej bibliotece i nie zdążyłam odebrać, ale "Kasieńkę" całkiem niedawno czytałam. Czemu takie ksiażki nie są lekturami szkolnymi, to ja nie wiem.
                  • sylwina76 Re: Mimo wszystko - czytamy? 03.04.20, 13:52
                    Mopsik świetny! Myślałam, ze to coś w rodzaju Zaopiekuj się mną (nawet szata graficzna podobna), a tu takie zaskoczenie..Oni mają jeszcze świetną serię (chociaż nie opisują tego jako serii) książek do samodzielnego czytania przez młodsze dzieci. Pięknie wydane. Na razie chyba kilka m.in Magiczny słoik, Zaginiona księgarnia. Historię kolorów mamy, ale tylko pobieżnie przejrzałam.
                    U nas wszystkie zamówione nowości dalej w dziale gromadzenia, za bardzo nie ma kto ich opracować. Za to, gdy biblioteka zostanie ponownie otwarta, dostaniemy mnóstwo nowości, bo cały czas robimy dezyderaty...Będzie dużo młodzieżówek!!!

                    Super pomysł z tymi recenzjami.
                    • chaber69 Re: Mimo wszystko - czytamy? 03.04.20, 14:12
                      "Zaginioną księgarnie" mamy i czytałam. O słoiku nie mamy - jakoś mi umknęło. Dziś tak na szybko przeczytałam K. Zielińską „Dokąd niedźwiedzie wędrują nocą?” Jakoś tak w ogóle mnie nie porwała, "Dołek" E. Emma AdBåge - i tu bardzo, bardzo jestem za, tym bardziej, że sama w dzieciństwie bawiłam się nie tylko w Dołku, co w całym zestawie dołków o zbiorczej nazwie "Kacze Dołki" (polecałabym tę książkę zdecydowanie rodzicom) i R. Piątkowskiej „Dzieci, których nie ma” - wstrząsająca książka o niewyobrażalnym okrucieństwie dorosłych wobec dzieci.

                      Dobrze, że u mnie nie ma Działu Gromadzenia.
    • bruy-ere Re: Mimo wszystko - czytamy? 06.04.20, 11:04
      Hej wszystkim, ja też oczywiście chciałam założyć wątek o czytaniu w czasach zarazy i jakoś nie wyszło... Mam teraz mniej czasu niż normalnie ze względu na naukę dzieci, a i swoją robotę muszę wykonać.
      Ja aktualnie czytam "Wyloguj swój mózg. Jak zadbać o swój mózg w dobie nowych technologii" napisana przez szwedzkiego psychiatrę - każdy powinien znać tę książkę, bo pokazuje, że nasz mózg ewolucyjnie nie jest przygotowany na korzystanie w nowych technologii, co generuje szereg problemów.
      Ostatnio w ogóle nie mogę czytać fikcji, nie wiem dlaczego, ale będę próbować.

      Syn 12-letni został bez książek w związku z zamknięciem biblioteki, ale na Legimi znalazł sobie najpierw "Lalkarza z Krakowa", a potem serię Buntowniczka z pustyni, którą szybko pochłonął.

      Córka 10-letnia w ogóle nie chce czytać... Twierdzi, że nie lubi... Ciężki przypadek.
      • aggala Re: Mimo wszystko - czytamy? 06.04.20, 19:43
        bruy-ere napisała:

        > Syn 12-letni został bez książek w związku z zamknięciem biblioteki, ale na Legi
        > mi znalazł sobie najpierw "Lalkarza z Krakowa",

        I jak wrażenia z "Lalkarza"? Mnie ta książka niestety nie przekonała i nawet nie proponowałam swojej córce, dlatego ciekawa jestem opinii dziecięcego (nastoletniego) czytelnika.
        • bruy-ere Re: Mimo wszystko - czytamy? 07.04.20, 12:44
          aggala napisała:

          > bruy-ere napisała:
          >
          > I jak wrażenia z "Lalkarza"? Mnie ta książka niestety nie przekonała i nawet ni
          > e proponowałam swojej córce, dlatego ciekawa jestem opinii dziecięcego (nastole
          > tniego) czytelnika.

          Bardzo mu się podobała, ale twierdzi, że nie każdemu się spodoba, jak to określił, jest to książka dla osób, które lubią czytać i nic więcej nie udało mi się dowiedzieć.
          • aggala Re: Mimo wszystko - czytamy? 08.04.20, 08:11
            Myślę, że często dorosły czytelnik jest bardziej krytyczny, chociaż w przypadku tej książki moje odczucia chyba są raczej odosobnione, bo wszystkie recenzje, które swego czasu czytałam były bardzo pozytywne. Mnie podobał się początek, bardzo intrygujący, ale dalej było gorzej. Może to przynajmniej częściowo wina tłumaczenia, bo przede wszystkim źle mi się ją czytało, brakowało mi pewnej lekkości stylu. Może to sprawiło, że książka o tematyce wojennej, opisująca tragiczne wydarzenia, pozostawiła mnie w sumie obojętną.
            Inna sprawa, że ja jestem z pokolenia, które czytało w dzieciństwie i czasach nastoletnich wiele książek o tematyce wojennej napisanych przez ludzi pamiętających czasy II wojny światowej (pomijam wydźwięk ideologiczny niektórych z nich). Kiedy dziś czytam książki współczesnych autorów, zwłaszcza młodzieżowe, mam najczęściej wrażenie powielania wątków, operowania kliszami, powierzchowności i nawet sztuczności. Pewnie dla młodych czytelników to nie jest problem.
            • bruy-ere Re: Mimo wszystko - czytamy? 08.04.20, 10:23
              Pewnie, że tak, 12-latek (dziś stuknęło!) na pewno zupełnie inaczej odbiera pewne rzeczy, w końcu to jeszcze dziecko. Nie miałam pojęcia, że "Lalkarz..." był tłumaczony z obcego języka, dopiero teraz zerknęłam na autorkę. Niestety za lekturami młodego już nie nadążę.
              Ja też pamiętam te wszystkie książki o tematyce wojennej i zgadzam się, że co innego, gdy autor przeżył coś na własnej skórze, a co innego, gdy wyobraża sobie jak to było.
            • chaber69 Re: Mimo wszystko - czytamy? 09.04.20, 10:18
              Czytałam "Lalkarza..." niedawno i też miałam podobne odczucia, czyli skąd tyle zachwytów i że im dalej tym gorzej. Dla mnie zbyt naiwna i mimo, że wiem, że to nie literatura faktu, to jednak czytają te książki młodzi ludzie i utrwala się im nieprawdziwy (albo niepełny) obraz czasów wojny. Dlatego tak nie lubię dzieł typu "Tatuażysta z Auschwitz", "Esesman i Żydówka" i tak dalej. W tej chwili to jest chyba najczęściej czytany rodzaj literatury tzw. powieść obozowa i, moim zdaniem, to nie jest dobry kierunek. Ale to temat na dłuższą dyskusję, a ja jeszcze chciałam polecić starszym dzieciakom, co lubią fantastykę może rzecz nie najnowszą, ale warte uwagi całkiem przyjemne fantasy, ze sporą dawką nieco sarkastycznego humoru czyli "Pierwszy róg" i "Drugi legion" Richarda Schwartza - dwie pierwsze części serii "Tajemnica Askiru" (jest jeszcze trzecia część i czwarta, ale w tej chwili nie mam dostępu). Potem w ramach płodozmianu zaserwowałam sobie Jesmyn Ward "Śpiewajcie, z prochów, śpiewajcie" i to był błąd, bo to była całkowicie dołująca książka o wciąż żywej w USA segregacji rasowej (najpierw myślałam, że to się dzieje znacznie wcześniej, ale po wzmiankach ohuraganie Katrina okazało się, że autorka opisuje świat, który dopiero co minął), o braku miłości rodziców do dzieci, o braku perspektyw i nadziei na zmiany. W ramach odtrutki przeczytałam komiks "Mockingbirg" autorstwa Cain/Niemczyk - bez zachwytu, ale welsh corgi słodkie, a teraz jestem na początku "Brakującej połowy dziejowy" Kowalczyk i czekam na zakończenie wątku archeologicznego i przejście do faktów historycznych.
              • aggala Re: Mimo wszystko - czytamy? 09.04.20, 17:10
                chaber69 napisała:

                > jeszcze chciałam polecić starszym dzieciakom, co lubią fantastykę może rzecz n
                > ie najnowszą, ale warte uwagi całkiem przyjemne fantasy, ze sporą dawką nieco s
                > arkastycznego humoru czyli "Pierwszy róg" i "Drugi legion" Richarda Schwartza -
                > dwie pierwsze części serii "Tajemnica Askiru" (jest jeszcze trzecia część i cz
                > warta, ale w tej chwili nie mam dostępu).

                Dla czytelników w jakim wieku polecasz te książki? Znalazłam taki fragment opisu bohaterów: "Stary wojownik Havald, zmęczony życiem i wieczną walką, tajemnicza czarodziejka Leandra, niebezpieczny przywódca bandy łupieżców i mroczna elfka o szczególnych upodobaniach seksualnych." Te "upodobania seksualne" trochę mnie zaskoczyły w kontekście Twojego polecenia "dla starszych dzieciaków" ;)
                A tak w ogóle to muszę chyba wrócić do Twojego wątku o powieściach fantasy, bo moja nie-lubię-powieści-fantastycznych córka po przeczytaniu powieści Kerstin Gier i "Zimowych zaręczyn" zaczęła się powoli przekonywać do tego gatunku i chciałabym podsunąć jej coś dobrego, żeby podtrzymać zainteresowanie.

                Potem w ramach płodozmianu zaserwował
                > am sobie Jesmyn Ward "Śpiewajcie, z prochów, śpiewajcie" i to był błąd, bo to b
                > yła całkowicie dołująca książka o wciąż żywej w USA segregacji rasowej (najpier
                > w myślałam, że to się dzieje znacznie wcześniej, ale po wzmiankach ohuraganie
                > Katrina okazało się, że autorka opisuje świat, który dopiero co minął), o brak
                > u miłości rodziców do dzieci, o braku perspektyw i nadziei na zmiany.

                Czytałam mniej więcej rok temu i nadal ta historia we mnie siedzi, co nie zdarza się często, bo zwykle niestety szybko zapominam przeczytane książki. Bardzo poruszająca. Tylko, jak dla mnie, niepotrzebne było wprowadzenie w drugiej części motywów zahaczających o realizm magiczny. W moim odczuciu odrealniło to opowieść i przez to nieco osłabiło wymowę całości, ale nadal to jedna z najważniejszych książek, jakie przeczytałam w ubiegłym roku. Teraz zaczęłam właśnie drugą powieść Jesmyn Ward "Zbieranie kości" i też nie jest to lekka lektura.

                W ramach
                > odtrutki przeczytałam komiks "Mockingbirg" autorstwa Cain/Niemczyk - bez zachw
                > ytu, ale welsh corgi słodkie, a teraz jestem na początku "Brakującej połowy dzi
                > ejowy" Kowalczyk i czekam na zakończenie wątku archeologicznego i przejście do
                > faktów historycznych.

                "Mockingbird" przez skojarzenia tytułu przypomniał mi, że miałam się Was zapytać, czy znacie komiksy stworzone na podstawie klasycznych powieści: np. "Zabić drozda" albo powieści Agaty Christie. Kuszą mnie od jakiegoś czasu. Czytałyście? Jak wrażenia?
                • chaber69 Re: Mimo wszystko - czytamy? 10.04.20, 07:44
                  Przepraszam, użyłam skrótu myślowego, którego używam w swojej bibliotece. Mówiąc "starsze dzieciaki' miałam na myśli bardzo starszych nastolatków (np. naszych uczestników klubu dyskusyjnego, którzy albo już mają 18 lat albo za chwilę będą mieli, ale dla nas to wciąż są "nasze dzieciaki"). Czyli generalnie książka jest dla starszej młodzieży. Nie pamiętam szczegółów o upodobaniach seksualnych mrocznej elfki. W drugiej części ich raczej nie było, jeśli były w pierwszej, to nie zwróciłam uwagi. Umówmy się - nie jest to literatura jakoś specjalnie głęboka, tylko solidne czytadło fantastyczne i generalnie jest na półce z fantastyką dla doroslych, ale mam 5-klasistę, który uwielbia "Drogę królów:" Sandersona na przykład.
                  Co do Ward i realizmu magicznego - zgadzam się jak najbardziej. "Zbieranie kości" właśnie kupiliśmy do naszej biblioteki i też mam w planach, ale muszę poczekać na uruchomienie ponowne wypożyczania.
                  Kupiliśmy też "Zabić drozda" w postaci komiksu. Jeszcze nie czytałam, ale pani ode mnie z biblioteki bardzo się podobało. ale może być nieobiektywna, bo "Zabić drozda" to jedna z jej w ogóle najulubieńszych książek. Komiksy fajna rzecz, ale wolałabym, żeby np. masowo nikomu nie przyszło do głowy przerabiać klasykę na grafikę.
                  • aggala Re: Mimo wszystko - czytamy? 10.04.20, 19:31
                    Właśnie się dowiedziałam, że wczoraj zmarł Jędrzej Polak. Bardzo smutna wiadomość. To był chyba mój ulubiony tłumacz. Często sięgałam po książki właśnie dlatego, że on je tłumaczył. Tłumaczył i obie powieści Ward i "Syna", o którym wspominałam we wcześniejszym poście, a po "Zbieraniu kości" planowałam na poprawę nastroju kolejny tom "Flawii de Luce", też w jego przekładzie. Duża strata.
      • pszczolamaja Re: Mimo wszystko - czytamy? 06.04.20, 21:09
        Wylogować mózg dzisiaj? W dobie izolacji, która większość życia przekierowała online? Psychiatra pisał w świecie przed epidemią, tego świata już nie ma :-(
        • bruy-ere Re: Mimo wszystko - czytamy? 07.04.20, 12:50
          pszczolamaja napisała:

          > Wylogować mózg dzisiaj? W dobie izolacji, która większość życia przekierowała o
          > nline? Psychiatra pisał w świecie przed epidemią, tego świata już nie ma :-(

          Właśnie w tych czasach ta wiedza jest jeszcze bardziej potrzebna - jak działa na nas technologia i co zrobić, żeby zachować higienę psychiczną.

          Świat sprzed epidemii wróci szybciutko, jak tylko zagrożenie minie - wskoczymy od razu w stare tory (w Polsce pewnie będzie to końcówka czerwca). Ja jestem z tych, co w trwałe zmiany nie wierzą, jedyne względnie trwałe jakie nastąpią to te związane z recesją i zubożeniem społeczeństwa. Natomiast ci, którzy zachowają swoje dochody, błyskawicznie wrócą do "starego" stylu życia.
          • pszczolamaja Re: Mimo wszystko - czytamy? 07.04.20, 22:05
            To się zobaczy ;-) Wrócimy do wątku, jak będziemy po... Nie myślę o zmianach w jakimś określonym kierunku, raczej o tym, że po prostu świat przed i świat po to zawsze jest jakiś inny świat. Ja byłam z tych raczej wylogowanych, zalogowałam się i już mam dość. I co począć...
    • mama_kotula Re: Mimo wszystko - czytamy? 09.04.20, 19:16
      U nas rozkwit, córka najmłodsza wreszcie może czytać tyle ile chce - przed zamknięciem w domu ciągnęła dwie pełnoetatowe szkoły i dopiero teraz widzę, jak tragicznie zmęczona była. Znaczy, wiedziałam, że jest zmęczona, nie przypuszczałam że aż tak. Więc teraz jest przeszczęśliwa, że ma tyle czasu - i siły! - na czytanie, więc książki pochłania godzinami. I w sumie czyta wszystko, od Lassego i Mai, przez Kapitana Majtasa i Magiczne drzewo do Baśnioboru, wygrzebała jakieś stareńkie komiksy ze Scooby Doo i ogólnie, co jej wpadnie w ręce, to po prostu czyta. A potem odrabia zadania domowe jak na załączonym zdjęciu, ja przyznam, że się wzruszyłam w sumie.

      Ja się zaś w niewielu wolnych chwilach delektuję starą serią o szpitalu kosmicznym Jamesa White'a, uwielbiam starą fantastykę kosmiczną :), czytam ludziom w domu na głos co smaczniejsze kawałki.

      Nadrabiam zaległości teatralne, wczoraj obejrzeliśmy genialną "Boską!" z Krystyną Jandą, wcześniej "W małym dworku" Witkacego, "One man, two guvnors" i parę innych spektakli. I koncerty, mnóstwo koncertów, choć to akurat się nie zmieniło, bo młoda jest fiksatką muzyki klasycznej i muzyka musi być cały czas.

      • chaber69 Re: Mimo wszystko - czytamy? 16.04.20, 14:17
        To ja ponownie sobie pozwolę:

        "Genialne dziewczyny" Fulci, de March - tak trochę siedzę w tych klimatach, bo miałam plan na projekt w tym roku, ale musimy go odłożyć w czasie i dlatego też poprzednio czytałam "Brakującą połowę dziejów", bo projekt miałby być i dla dzieci, i dla młodzieży i dla dorosłych.

        "Instytut" Kinga - brrr, chyba robię się za stara na takie klimaty. Czytanie o okrucieństwie wobec dzieci, które jest podyktowane tzw. wyższą koniecznością (niby) było trudne. Dotrwałam do końca, bo chciałam poznać finał, ale choć wiem, że to fikcja, to opisy np. podtapiania robiły swoje.

        "Mops Henio dostaje kość" Łapka - taka milusia książeczka dla dzieci o emocjach. A że był mops, to było bardzo słodko.

        "Pojazdy ratownicze" Tielmann (Mądra Mysz) - u nas dzieciaki lubią takie techniczne książki i cały czas są wypożyczone inne z tej serii o maszynach. Sama dowiedziałam się rzeczy, o których nie miałam pojęcia.

        "Mam prawo i nie zawaham się go użyć!" Olech - interesująca kolejna książka o prawach dziecka utrzymana w konwencji bajkowej, bo bohaterką jest tu Czerwony Kapturek, który zawsze ma rulon z prawami dziecka w kieszeni. Ta bajkowa konwencja nie przeszkadza w używaniu przez babcię Kapturka bardzo nowoczesnych określeń, bo babcia lubi komputery.

        "Myszart" Joor, Smudja - komiks o myszce Wolfgangu Myszarcie. Trochę mnie rozczarowała kreska. Mam wrażenie, że takie przeładowanie na kolejnych kadrach będzie dla dzieci mniejszych trochę meczące. Sama mam poczucie takiej niedbałości w rysunku, szczególnie przy konturach.

        Teraz czytam "Ogień przebudzenia A. Ryana, fantasy dla dorosłych. Przyjemna książka i smoki są, a raczej jest o nich mowa. Mam nadzieje, że pojawią się w naturze.

        • mama_kotula Re: Mimo wszystko - czytamy? 16.04.20, 21:58
          "Instytutem" byłam raczej rozczarowana, mam wrażenie, że King się już kończy. Ze dwa czy trzy momenty były wg mnie "kingowe", na początku opis miasteczka i ludzi, bardzo charakterystyczny i potem opis ucieczki. Reszta jakaś totalnie miałka, jakby pisał ktoś inny. Postaci - to, co u Kinga cenię najbardziej - zarysowane tym razem wyjątkowo słabo. Oczywiście, doczytałam do końca, bo fabuła mnie ciekawiła, ale to już nie to.
          • chaber69 Re: Mimo wszystko - czytamy? 17.04.20, 09:13
            Zgadzam się jak najbardziej. Od jakiegoś czas po Kinga sięgam rzadko albo wcale, ale tak sobie pozmyślałam, że może spróbuję i nie będzie tak źle, jak bywało ostatnio. Ale było.

            Na magnesie - zwróciłyście wczoraj uwagę, że pan premier zapodał ino, że w II etapie łagodzenia obostrzeń otwieramy biblioteki? Co prawda nie wiadomo, od kiedy, ale jest to światełko w tunelu. Będziemy pracować wedlug nowych zasad - czyli pracownicy i czytelnicy tylko w maseczkach i w rękawiczkach. Dodatkowo pewnie przez jakiś czas nie będzie wolnego dostępu do półek. I określona liczba osób w środku oraz zero działalności typu zajęcia
            , warsztaty czy cokolwiek innego.
            • sylwina76 Re: Mimo wszystko - czytamy? 17.04.20, 19:31
              Czytałam rekomendację Biblioteki Narodowej:lustrobiblioteki.pl/2020/04/rekomendacje-biblioteki-narodowej-dla-bibliotek-po-zniesieniu-zakazu-prowadzenia-dzialalnosci-bibliotecznej/. Zastanawiam się, jak to w praktyce będzie wyglądało...mnóstwo kartonów, niezrealizowane rezerwacje...dramat!
    • aggala Re: Mimo wszystko - czytamy? 21.04.20, 14:15
      To ja jeszcze z prośbą o polecenie kolejnych tytułów. Wpadło Wam ostatnio w oczy coś ciekawego dla nastolatków? Kompletuję zamówienie urodzinowe dla mojej trzynastolatki i trochę brakuje mi pomysłów. Największym wzięciem cieszą się u niej dobre powieści obyczajowe. Wszystko od Dwóch Sióstr z tego segmentu wiekowego już przeczytane, ostatnio "Rok szczura". Większość z Zielonej Sowy jest dostępna na Legimi i sporo z nich już też przeczytane. Tylko jeśli mam kupować, to chciałabym, żeby to była książka rzeczywiście warta uwagi. Na obyczajówki do przeczytania i zapomnienia szkoda mi miejsca na półce.
      Ostatnio moja córka trochę przeprosiła się z klimatami fantastycznymi. Podobały jej się książki Kristin Gier i Lustrzanna, więc może coś w tym kierunku, tylko nie typowe fantasy ze smokami, elfami itp. Myślałam też o "Igrzyskach śmierci" albo czymś w podobnym klimacie, tylko zastanawiam się, czy to już ten moment.
      • pszczolamaja Re: Mimo wszystko - czytamy? 22.04.20, 00:17
        Moja 16-letnia córka Maja czytała "Igrzyska" właśnie mniej więcej w tym momencie życia i się zakochała w tej książce, teraz poleciła 13-letniemu bratu i on szykuje się do tego jak skończy obecną lekturę. Ostatnio czytał "Nienauczalnych" Gordona Kormana - była o tej książce mowa w tym wątku, nie wiem, czy znacie - on poleca. Poleca też dwa tomy - "Wojna, która ocaliła mi życie" i "Wojna, którą w końcu wygrałam" - pewnie też znane :-)
        • aggala Re: Mimo wszystko - czytamy? 22.04.20, 12:21
          Dzięki za opinię:) Tak właśnie myślałam, że "Igrzyska śmierci" dla oczytanej 13-latki mogą się już nadawać, a słyszałam wręcz entuzjastyczne opinie na temat tej książki, ale sama nie czytałam. W takim razie spróbuję, zobaczymy, czy takie klimaty "zaskoczą". "Nienauczalnych" jeszcze nie znamy. Też notuję na przyszłość, a "Wojnę" znamy i bardzo się nam obu podobała, mnie może nawet jeszcze bardziej niż mojej córce ;)
      • aggala Re: Mimo wszystko - czytamy? 22.04.20, 12:32
        aggala napisała:

        > Podobały jej się książki Kristin Gier

        Kerstin Gier oczywiście, chyba nigdy nie zapamiętam...
        • chaber69 Re: Mimo wszystko - czytamy? 24.04.20, 11:06
          W końcu przebrnęłam przez „Ogień przebudzenia” Ryana. Smoki były, więc było dobrze, ale z drugiej strony ludzie polowali na smoki, więc nie było za dobrze. Na szczęście smoki wzięły się w końcu do roboty i zaczęły polować na ludzi. Książka ma coś ponad 700 stron i jest dość drastyczna, więc jeśli dla nastolatków, to bardzo starszych nastolatków.

          Przeczytałam też E. Matery „Emi i źródło Ekry” - przyjemna opowiastka o tolerancji, uczciwości, odwadze, przyjaźni i tak dalej. Ale momentami uproszczenia mnie denerwowały. Bardzo kolorowa książka nawiasem mówiąc.

          „Mopsik, który chciał zostać jednorożcem” jest Uroczy. Moja bardzo dorosła córka nie może się doczekać, kiedy otworzymy bibliotekę i wreszcie jej tę książkę przyniosę.

          Dopiero teraz przeczytałam „Pasztety, do boju!”. Rzeczywiście dobra rzecz. Jak dla mnie za pozytywnie się kończy, ale rozumiem, że ta książka taka miała być i to przyjmuję. Natomiast absolutnie nie trafia do mnie zakończenie wątku Kadera i ta scena konfrontacji z generałem. Jak dla mnie kompletnie nierealna.

          „Uwolniona” - będę miała traumę po tej książce. Była przerażająca. Autentycznie fizycznie źle się czułam czytając ją i praktycznie co rozdział musiałam ją na chwilę odkładać. Nagromadzenie zła, przemocy, manipulacji, niesprawiedliwości, nieszczęść jest takie, że nie dawałam rady. Nie mam tej książki w bibliotece, bo wypadła z którychś zakupów, ale na pewno ją kupimy i będę wszystkim polecać.
          • pszczolamaja Re: Mimo wszystko - czytamy? 26.04.20, 21:11
            A czemu będziesz ją polecać??? "Nagromadzenie zła, przemocy, manipulacji" nie wydaje się wystarczającym argumentem do polecania literatury ;-) Ja właśnie z tego powodu uznałam, że jakkolwiek temat relacji rodzinnych i wszelakich dysfunkcji w tym obszarze mnie żywo zajmuje, to spiętrzenie patologii, którego spodziewam się w tej książce, mnie nie pociąga. Natomiast książką miesiąca został u mnie "Szklany zamek" - w zasadzie podobna kategoria, poruszająca mega, i trudna, ale niejednoznaczna. Tak jak Ty (chyba?) nie lubisz, jak jest jednoznacznie pozytywnie, tak ja nie lubię w drugą stronę ;-) "Szklany zamek" umyka obu jednoznacznościom.
            • chaber69 Re: Mimo wszystko - czytamy? 27.04.20, 08:16
              Dlaczego będę ją polecać? W sumie dobre pytanie. Chodzi o to, że ta książka i przykład tej dziewczyny czemuś służy (tak jak i większość książek na temat najogólniej mówiąc patologii w rodzinie). Pokazuje niewydolność państwa w zakresie ochrony dzieci, pokazuje, jak można bardzo łatwo wypaść poza nawias, być niewidzialnym dla instytucji, które teoretycznie są po to, by chronić, jak wygląda całkowita władza psychologiczna i fizyczna rodziców nad dzieckiem niezależnie od jego wieku. A wszystko to w teoretycznie cywilizowanym państwie w XXI wieku. Oczywiście jest tu niezaprzeczalny wpływ religii, ale jest też istotne, jak daleko może sięgać wolność religijna człowieka w stosunku do innych osób. Dla mnie jest to też przyczynek do tego, żeby reagować, kiedy np. widzimy na ulicy, że matka bije dziecko, dzieci płaczą i krzyczą za ścianą, a impreza w mieszkaniu goni imprezę. Akurat ta książka pokazuje Zło w czystej postaci i można powiedzieć, że to nie to samo, ale dla mnie to samo. Z drugiej strony miałam przez kilka lat w bezpośrednim sąsiedztwie rodzinę, która ewidentnie potrzebowała pomocy i wiem, jak trudno cokolwiek zmienić mimo wydeptywania ścieżek do wszystkich możliwych instytucji. Parę lat temu przeprowadziłam się i przez jakiś czas byłam zadziwiona, jak to możliwe, że w kamienicy wielorodzinnej może być tak cicho i spokojnie. Mam wrażenie, że takie ksiażki są też po to, aby spróbować uratować choć jedną osobę, która jest w takiej samej sytuacji.
              • pszczolamaja Re: Mimo wszystko - czytamy? 28.04.20, 00:14
                Hm, to ciekawe. Daj znać, jakie były reakcje czytelników. Nie myślałam o tej książce jako psychoedukacyjnej, bo wydaje mi się właśnie zbyt jaskrawa, żeby być ilustracją zwykłego życia. Ale brakuje mi informacji zwrotnej od osób, które na co dzień nie zajmują się tematem przemocy w rodzinie - może im rzeczywiście na coś otworzy oczy? Na co? Nie wiem. Wiem, że nie lubię książek jednoznacznych w żadną stronę, bo samo zło w literaturze jest tak samo w pewnym sensie nieprawdziwe, jak samo dobro ;-)
                • chaber69 Re: Mimo wszystko - czytamy? 14.05.20, 10:36
                  U mnie duży stres, bo przygotowywaliśmy bibliotekę do otwarcia i od paru dni mamy czynną wypożyczalnię, a stres generuje u mnie czytanie prawie że kompulsywne.
                  Takie sobie było:
                  J. Soares „Xango z Baker Street” czyli przygody pana Holmesa w Brazylii
                  J. Molenda “Uwikłane w historię: bohaterki i zdrajczynie” - to może nie było takie sobie, ale jednostajnie napisane i schematyczne i przez to nużące
                  A. Michejda „Skarb getta” - kiedyś lubiłam młodzieżowe przygodówki z tajemnicą w tle, a to mi się wydawało takie, jakby były stylizowane ze wszystkich sił na tradycyjną przygodówkę przy zachowaniu współczesnych realiów; nie porwało mnie jednym słowem i bardziej tak przejrzałam książkę do końca niż dokładnie przeczytałam.

                  Za to podobała mi się:
                  S. Murata „Dziewczyna z konbini” – zdecydowanie lubię czytać, o postaciach nie poddających się, temu co wypada
                  Drury, Clavin „Serce wszystkiego co istnieje: nieznana historia Czerwonej Chmury, wodza Siuksów” - mam ogromny sentyment do takiej tematyki uwarunkowany starymi powieściami dla młodzieży; za dużo to tam prawdy historycznej nie było, więc dobrze, że od czasu do czasu ukazuje się jakieś rzetelne opracowanie, które pomoże mi skorygować w wielu miejscach błędne wyobrażenia
                  P. Pullman „Złoty kompas” – podchodziłam do tej książki z ogromną nieufnością, w sumie nie wiem czemu, obawiałam się, że będzie przegadana, nudna i naszpikowana teoriami na temat pyłu, daimonów i tak dalej, a tu miła niespodzianka. Oglądałam ostatnio serial i tam w niektórych scenach w lordzie Asrielu tak jakby budziły się jakiekolwiek uczucia ojcowskie, za to małpa pani Coulter była przerażająca. A rodzice w książce są jeszcze bardziej przerażający niż w serialu i filmie. Nie wiem, czy jest jakiekolwiek wytłumaczenie ich zachowania w tomach późniejszych, bo muszę czekać na otwarcie bibliotek, żeby sobie resztę doczytać, czy po prostu są absolutnymi socjopatami. Trudno mi się z tym pogodzić bo lubię Jamesa McAvoya.
                  J. Karik ”Szczelina” - ani to kryminał ani horror, choć atmosfera niesamowitości jest, ale jakby jej dla mnie za mało. Mam jeszcze trochę do końca i mam nadzieję, że mnie autor mile zaskoczy pod względem rozwiązania, bo sam bohater jest antypatyczny, jak mało kto. Porównuje się to miejscami do słowackiego „Blair Witch Project”, a sam autor jest nagradzany i cieszy się dużą popularnością na Słowacji. Jedno wiem: w Trybecz to nie pojadę nigdy.
                  • chaber69 Re: Mimo wszystko - czytamy? 18.05.20, 10:28

                    "Indigo"" wrzuciłam na obyczajowe dla nastolatków, a fantastykę wrzucam tutaj, bo nie mogę znaleźć jakiegoś zbiorczego wątku, a dalej niż dwa lata chyba nie ma sensu się cofać.

                    „Dom na kurzych łapach” Sophie Anderson

                    Marinka to, mniej więcej do połowy książki, jedna z najmniej sympatycznych bohaterek literackich, jaką ostatnio poznałam: skupiona na sobie mała egoistka, myśląca tylko o sobie i swoich potrzebach. To ocena z punktu widzenia osoby dorosłej, bo przecież Marinka to w końcu jeszcze dziecko i nic dziwnego, że celem jej życia nie jest np. ocalenie całej ludzkości. Dziewczynka chciałaby mieć przyjaciół, chodzić do szkoły, bawić się z rówieśnikami, a tego właśnie robić nie może. A nie może, bo mieszka razem ze swoją babcią Babą Jagą w domku na kurzych łapach, który to domek co jakiś czas wysuwa łapy i rusza w inne miejsce, a każde takie miejsce jest położone raczej z dala od innych osad, trudno więc liczyć na towarzystwo innych dzieci. Na dodatek domek chroni przed ludźmi płot z ludzkich kości, a sama Baba Jaga jest Strażniczką, czyli praktycznie co wieczór przeprowadza dusze zmarłych przez Bramę otwierającą się w wewnątrz domu. Marinka ma być kolejną Strażniczką, co - umówmy się – nie jest marzeniem jej życia. W pogoni za przyjaźnią dziewczynka popełnia błąd, który zmienia całkowicie jej życie. Próby naprawienia błędu stają się motorem dalszych wydarzeń.
                    Ta książka opowiada o stracie, żałobie, sposobie jej przeżywania, smutku, złości, akceptacji straty o przyjaźni, ale też i podłości innych ludzi, który nawet tej podłości nie zauważają. Uwaga – to nie jest książka do wieczornego poczytania małym dzieciom. Najjaśniejszy punkt tej książki to bez wątpienia domek na kurzych łapach – przez jakiś czas będzie to mój numer 1 wśród bohaterów literackich.

                    „Niegodziwi świeci”
                    Emily A. Duncan
                    Czy można cokolwiek nowego wymyślić jeszcze w młodzieżowej fantastyce, której na rynku jest obecnie bez liku? Ano można. Autorka jest bibliotekarką pracującą w dziale dla młodzieży; zakładam więc, że ma za sobą sporo przeczytanej fantastycznej literatury. Czy udało się wymyślić coś nowego? No tak. Czy to wystarczyło? Absolutnie nie. Pomysł był, ale zabrakło umiejętności pisarskich. Najgorsze w tej książce jest to, że fabuła się „nie klei”. Czytelnik ma wrażenie, że czegoś tu brakuje, jedna wypowiedź w rozmowie bohaterów nie łączy się z drugą, w ogóle nie wiadomo, o czym i dlaczego w danej chwili ktoś mówi. I takich dziur, które się nie łączą jest w tej książce mnóstwo. Do końca nie wiadomo, czy to wina tłumacza czy autorki. A książka, utrzymana nieco w rosyjskiej kulturze, traktuje o stuletniej wojnie dwóch państw: Kalazinu, gdzie czci się bogów, a wybrańcy mogą z bogami rozmawiać (jeśli bogowie lub boginie mają na to ochotę) i być przez nich obdarzonymi mocami, co w warunkach wojennych jest raczej potrzebne, i Tranawii, kraju, w którym dzięki potężnej magii krwi nie jest możliwy kontakt z bogami, a sam kontakt z nimi i poddanie się mocom bogów uważane jest za swego rodzaju niewolnictwo. Kalazin reprezentuje Nadia Łaptiewa, kleryczka, wybrana przez bogów, a Tranawię potężny mag krwi arcyksiążę Serefin Meleski, syn panującego władcy. Nadia wykorzystuje do kontaktu z bogami i demonstracji swych mocy drewniany różaniec, a Serefin księgę zaklęć, z której wyrywa poszczególne strony, potem – uwaga - brzytwami, które ma wszyte w rękawy, rani się w dłonie, kartki spływają krwią i wtedy rzuca zaklęcie. Zarówno rozmowa z bogami i prośba o pomoc oraz ranienie się brzytwą i wyrywanie kartek trochę trwa, więc czytelnik sobie wyobraża, jak długo trwałby taki pojedynek i czy, bez urazy, nie lepiej po prostu rzucić celnie nożem? A ponieważ mag kwi musi się zranić, aby rzucić zaklęcie, to w książce jest krew, krew, krew i jeszcze więcej krwi. Robi się to nieco nużące, kiedy autorka opisuje ich zakrwawione ręce, twarze, odzienie itd. Jest jeszcze jeden bohater: Malachiasz, który jest Sepem z sekty wspierającej – przynajmniej oficjalnie - króla Tranawii. Sępy noszą żelazne maski, a podczas walki wyrastają im żelazne pazury, a zamiast zębów ostre gwoździe i są też magami krwi. Wszystkim trzem bohaterom zależy z różnych powodów na usunięciu króla Tranawii i przez pewien czas łączy ich wspólny cel. Obowiązkowo jest też wątek romansowy, ale jego naiwność, a raczej naiwność Nadii, jest tak irytująca, że czytelnik ma ochotę nią potrząsnąć i krzyknąć, żeby przejrzała na oczy, czego nie czyni aż do ostatniej strony. Ale to dopiero pierwszy tom...



                    • chaber69 Re: Mimo wszystko - czytamy? 20.05.20, 09:05
                      Wrzucam tu kolejną fantastykę.

                      „Szczypta magii”
                      Michelle Harrison

                      Od pewnego czasu w fantastyce powiało na nowo baśnią. Katherine Arden, Naomi Novik, Sophie Anderson, Kelly Barnhill, Hayley Chewins, a teraz do tego grona dołącza Michelle Harrison. Baśniowy sztafaż pozwolił autorce na przedstawienie kwestii ważnych, ważniejszych i najważniejszych bez zbędnego nadęcia i patosu.
                      Harrison przedstawia nam baśniowy świat Wronoskału, wyspy na której mieszkają trzy siostry: 16-letnia Flis, 12-letnia Betty i 6-letnia Charlie. Pod nieobecność ojca przebywającego w więzieniu, wychowuje ja babcia, właścicielka gospody Kieszeń Kłusownika. Wronoskał jest małą nieciekawą wyspą, więc nic dziwnego, że Betty marzy o wyrwaniu się stamtąd, o przeżyciu ekscytujących przygód w odległych, egzotycznych miejscach. Próbuje zrealizować swój cel, zaczynając od małego kroku – od wyprawy na Grzęzistopie. Na szczęście babcia udaremnia ten pomysł i przekazuje młodszym wnuczkom raczej niewesołą wieść: otóż na skutek klątwy rzuconej dawno temu, dziewczęta z rodu Wspacznych nie mogą oddalać się do swojej wyspy. Jeśli to zrobią – umrą. Siostry biorą się więc do pracy i próbują dowiedzieć się jak najwięcej o klątwie i sposobach jej uniknięcia. Decyzje, które podejmują nie zawsze są trafne, a to prowadzi tylko jeszcze większych kłopotów...
    • aggala Re: Mimo wszystko - czytamy? 21.05.20, 08:30
      Po przeszło dwóch miesiącach izolacji dziś stawiam pierwszy krok w kierunku częściowego powrotu do pracy stacjonarnej. To dobry moment na podsumowanie naszego czytania pandemicznego.

      Moja córka (13 lat), jak czytała bardzo dużo, to czyta jeszcze więcej. Kilka tytułów wrzuciłam do sąsiedniego wątku o powieściach obyczajowych, poza tym "Igrzyska śmierci", o które Was pytałam wyżej, większość nastolatkowych obyczajowych powieści z Zielonej Sowy, niektóre z Naszej Księgarni i z serii 16+ Literatury. Ratuje nas Legimi, gdzie znalazłyśmy większość z tych książek. Jeśli macie czytającą nastolatkę, warto rozważyć tę opcję.

      Mój syn (10, 5 lat), hmm, za jego wyborami czytelniczymi to ja nie nadążam. Gimnastykuję się, żeby podsunąć mu tytuły, które go zaciekawią, na wszystkie kręci nosem, tygodniami nie wychodzi poza komiksy, a potem namawiany przeze mnie, żeby jednak przeczytał dla odmiany jakąś książkę, wyciąga "Marry Poppins" i czyta pierwsze trzy tomy. Poddaję się, nie zgadnę, co go zainteresuje. Poza tym wyciągnął jeszcze Niziurskiego "Sposób na Alcybiadesa", "Leo i czerwony automat" i po raz n-ty "Pana Poppera i jego pingwiny". Musiał też przeczytać "Kapelusz za 100 tysięcy" jako lekturę szkolną. Poszło bez problemu, ale nie zaciekawiło go na tyle, żeby chciał czytać kolejne powieści Bahdaja.

      Ja przeczytałam przez ten czas bardzo mało książek. Miotałam się między edukacją zdalną dzieci, obsługą domu i swoją pracą, mając wieczne wyrzuty sumienia, że nie robię więcej i przyjdzie moment, kiedy w końcu ktoś mnie z tego rozliczy. To nie sprzyjało w koncentracji na czytaniu. Inna sprawa, że w normalnych warunkach ja też w domu niewiele czytam, najwięcej czytam w drodze do i z pracy. Dojeżdżam pociągiem i w sprzyjających warunkach mogę mieć nawet 1,5 godz. dziennie na niezakłócone czytanie, co jest cenne, bo w domu nawet w normalnych warunkach ciężko mi się odciąć od otoczenia na tyle, żeby skoncentrować się dłużej na czytaniu.
      Mam nadzieję, że wraz z powolnym powrotem do pracy stacjonarnej wróci też moje regularne czytanie.
      W tym okresie przeczytałam tylko:
      "Zbieranie kości", Jesmyn Ward - książka trudna, ale zdecydowanie warta przeczytania. Czytałam opinie, że nawet lepsza od wcześniej u nas wydanej "Śpiewajcie, z prochów, śpiewajcie". Ja nie umiem rozstrzygnąć. W pierwszej przeszkadzało mi wprowadzenie elementów realizmu magicznego. W tej wszystko jest rzeczywiste, przez to bardziej poruszające. Znowu wchodzimy w świat czarnoskórych Amerykanów, znowu jest skrajna bieda i równia pochyła, która prowadzi do kulminacji w postaci huraganu Katrina. Znowu ci, którzy powinni być oparciem rodziny, zawodzą (tym razem owdowiały, coraz więcej pijący ojciec), a dzieci muszą radzić sobie w tym świecie tak, jak potrafią. I mimo że najstarsi bracia są już praktycznie dorośli, to wszyscy są osamotnieni i zagubieni. Normalną dla nich rzeczą jest łamanie prawa, żeby zabezpieczyć podstawowe potrzeby rodziny. Jesmyn Ward pokazuje od środka świat, który znamy z przekazów medialnych i oceniamy, zazwyczaj negatywnie. Ward nie ocenia swoich bohaterów, przedstawia ich ze zrozumieniem. I tu mi się jednak włączał pewien dzwonek alarmowy. Czy to zrozumienie momentami nie szło trochę za daleko? To, co mnie jeszcze uderzyło, główna bohaterka ma 14 lat, czyli niewiele więcej niż bohater "Śpiewajcie,...", Jojo, który miał lat 13. Kiedy czytałam "Śpiewajcie,...", patrzyłam na Jojo jak na dziecko, bohaterka "Zbierania kości" jawi się jako młodziutka kobieta, nie widziałam w niej dziecka. Oczywiście dziewczynki dojrzewają wcześniej niż chłopcy, ale czy w trudnych okolicznościach to rozwarstwienie jeszcze się pogłębia?

      Po Jesmyn Ward zdecydowanie potrzebowałam odtrutki i przeczytałam w końcu trzeci tom Flawii de Luce "Ucho od śledzia w śmietanie" - lubię Flawię, chociaż bardziej za świat przedstawiony, sposób narracji i język niż za samą fabułę. Zawsze zastanawiam się, kto miał być właściwym odbiorcą tej serii. Czasami myślę, że najlepiej trafia do czytelników w średnim wieku z sentymentem do starych powieści angielskich. Moja nastoletnia córka nie jest zupełnie zainteresowana mimo bohaterki mniej więcej w jej wieku. Wasze dzieci czytały?

      "Prawda o sprawie Harry'ego Queberta", Joël Dicker - Marcus Goldman, który osiągnął błyskawiczny sukces literacki, przeżywa teraz kryzys twórczy i nie jest w stanie napisać nowej książki. Tymczasem w małym miasteczku Aurora zostają odnalezione zwłoki zaginionej ponad 30 lat wcześniej nastolatki i o jej zabójstwo zostaje oskarżony Harry Quebert, przyjaciel i mentor Marcusa. Marcus przyjeżdża do Aurory, żeby pomóc oczyścić przyjaciela z zarzutów, a z czasem zaczyna pisać książkę o całej sprawie. "Prawda..." łączy w sobie kryminał, opowieść obyczajową o współczesnej Ameryce i małomiasteczkowej Ameryce lat 70-tych, ale chyba jednak głównie jest książka o pisaniu powieści. Przytaczane rady Harry'ego, jak pisać dobrą powieść, są klamrami wprowadzającymi kolejne fragmenty fabuły. Świadczy też o tym pewne przerysowanie, które odczytuję, jako zabieg celowy, zwłaszcza w ostatniej części, gdzie jeden zwrot akcji goni drugi. Nie jest to jakaś wielka książka, ale przyzwoita powieść rozrywkowa, czytało mi się ją świetnie, chociaż pod koniec te zwroty akcji mnie znużyły. Momentami też nieco zgrzytała mi językowo, głównie w dialogach, może kwestia tłumaczenia.

      Teraz kończę "Anioł przy moim stole" , drugą część autobiograficznej trylogii Janet Frame, wydanej w Polsce jeszcze pod koniec lat 90-tych, więc pewnie wiele z Was zna te książki, zwłaszcza, że swego czasu głośny był film pod tym samym tytułem. Pierwszy tom "Na Wyspę - Teraz" obejmował okres dzieciństwa, które było może nie najłatwiejsze ze względu na skromne warunki życia i chorobę brata, ale stosunkowo spokojne i pogodne. "Anioł.." rozpoczyna się w momencie wyjazdu Janet na studia, w czasie których nieśmiałość, osamotnienie prowadzą ją do kompletnie nieudanej próby samobójczej, która jest początkiem jej wieloletniej terapii psychiatrycznej. Porażające jest, jak mało potrafi człowiekowi złamać życie. Zostaje zdiagnozowana schizofrenia, chociaż z perspektywy czytelnika jej problemy wyglądają na depresję. Jej świat się wali, a pobyty w szpitalu psychiatrycznym tylko pogłębiają jej problemy. A wszystko to opisane prostym, oszczędnym stylem, bez egzaltacji i nadmiaru. I cały czas mam w głowie pytanie, czy gdyby Janet żyła ze swoimi problemami dziś (urodziła się w roku 1924), czy świat lepiej umiałby jej pomóc.
      • chaber69 Re: Mimo wszystko - czytamy? 21.05.20, 09:10
        "Zbieranie kości" ciągle przede mną. Po "Życiu Sus" ja z kolei potrzebowałam odtrutki i czytam "Władców czasu", ale pewnie za parę dni sięgnę po Ward.
        • pszczolamaja Re: Mimo wszystko - czytamy? 21.05.20, 22:46
          Napisz o "Zbieraniu" koniecznie. Leży przy moim łóżku, ale aż się boję. Ja w ostatni weekend przeczytałam "Pan i pani Fleishman". Ciekawa konstrukcja powieści, widać, że autorka miała ochotę poeksperymentować i ma to wdzięk. Poruszające studium anatomii małżeństwa - uważam, że jest to taki rodzaj relacji, który szalenie trudno jest opisać, dotknąć jej gęstości, tego czegoś jedynego w swoim rodzaju dla każdego związku. Określenie jej przezabawną przez któregoś z recenzentów nie wydaje mi się najcelniejszym, to raczej rodzaj takiej groteski jak w filmie "Joker", ale ogólnie - dobra proza. Polecam.
          • chaber69 Re: Mimo wszystko - czytamy? 25.05.20, 16:23
            "Pan i pani Fleishman" - u mnie dopiero w zakupach na czerwiec. Na pewno przeczytam.

            Póki co skończyłam trzecią część 'Trylogii Białego Miasta" Garcíi Sáenz de Urturi (czy naprawdę trzeba było mordować mojego ulubionego bohatera?), przeczytałam "Mężczyźni objaśniają mi świat" Solnit (bardzo nierówny zbiór esejów, co nie przeszkodziło mojemu ciśnieniu poszybować pod obłoki), "Gdzie śpiewają raki" Owens (po domku na kurzych łapach, to bagno będzie moim bohaterem literackim numerem 2; ach te mgły, opary, mewy, szum oceanu, trawy, grzyby, pleśń etc.. A realizmu brak. Dlatego zamiast Owens wybieram Ward. Cały czas miałam w tyle głowy - a gdzie te aligatory czy węże? Klimacik jest, wątek kryminalny niepotrzebny i w ogóle nie zaskakuje zakończenie. Ale te opisy przyrody robią swoje. Zapomniałabym - to kolejna książka o przemocy w rodzinie). Teraz kończę "W labiryncie" Carrisi, który ma to do siebie, że naprawdę potrafi zaskoczyć, więc liczę na przyjemną niespodziankę. W kolejce czekaja "Normalni ludzie".
            • chaber69 Re: Mimo wszystko - czytamy? 15.06.20, 16:27
              Nie wiem, co jest na rzeczy, ale co wezmę książkę, to jest o przemocy. Dziś rano skończyłam „Miasto niedźwiedzia” Fredrika Backmana i czuję, że długo o tej książce nie zapomnę. Niech Was nie zmyli info na LC, że jest to romans. Niech Was nie zwiedzie info na okładce, o tym, że książka jest „urzekająca”. To jest książka o przemocy i można powiedzieć, że jest to kolejna książka o przemocy, którą ostatnio przeczytałam, o kolejnym obliczu nienawiści, o lojalności pojętej w kompletnie wypaczony sposób, o tym, jak sport rządzi małą miejscowością i jak bardzo od sportu, a konkretnie od hokeja, zależna jest przyszłość ekonomiczna pewnego szwedzkiego miasteczka.

              O tym, że wśród uprawiających sport młodych ludzi kultura gwałtu jest obecna, pisał m. in. Jon Krakauer w książce pt. „Missoula. Gwałty w amerykańskim miasteczku uniwersyteckim”, a ostatnio Amy Reed w „Dziewczynach znikąd”. I o tym traktuje też książka Backmana, o granicy, która dla młodocianych gwiazd sportu jest przesunięta dalej niż dla pozostałych ludzi, o tym, że dla „swojego” klubu można, a nawet trzeba, poświęcić wszystko, nawet jeśli potem nie jest możliwe, aby spojrzeć sobie prosto w twarz. Ale jest to też książka o niewyobrażalnej presji, jakiej poddani są młodzi ludzie na drodze do sportowych zwycięstw i o tym, że niektórzy potrafią jej sprostać, a inni nie. Choć żeby było jasne - ta presja to żadne wytłumaczenie dla takiego, a nie innego zachowania. Dlatego niektórzy z bohaterów tej książki zostaną ze mną na zawsze.

              Ta książka sprawia, że zaciskasz zęby z każdą przeczytaną stroną i liczysz na to, że w końcu ktoś, ktokolwiek się opamięta i powie „dość”, myślisz, że to niemożliwe, aby gros mieszkańców małego miasteczka: dorośli, dzieci i młodzież gotowi byli zaszczuć każdego, kto nie jest z nimi. Ale potem siadasz przed telewizorem i widzisz to, co widzisz i wiesz już, że to co opisał Backman jest jak najbardziej możliwe, że może się zdarzyć w naszej miejscowości, w naszym środowisku, że może się zdarzyć zawsze i wszędzie.

              Po całym długim weekendzie z książkami delikatnie mówiąc przeciętnymi (np. chciałam sprawdzić dlaczego w bibliotekach książki Keeland są ciągle wypożyczone i dlaczego są na nie ciągle kolejki i nadal nie rozumiem dlaczego), wreszcie coś, co powaliło mnie na ziemię i zmasakrowało mnie od stóp do głów. Przemoc i nienawiść - nigdy do tego nie przywyknę.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka