chaber69
28.12.20, 16:57
„Gołymi rękami”
B. Moeyaert
Czasami zastanawiam się, kto czyta takie książki? Czy rzeczywiście dzieci, czy raczej dorośli. Z kręgów niderlandzkich pamiętam książki Meinderta de Jonga i potem wstrząsającą „Księgę wszystkich rzeczy” G. Kuijera (już przy tej zastanawiałam się jak jest „czytalność” takich książek w bibliotekach, bo z doświadczenia wiem, że rodzice nie lubią wybierać książek dla dzieci, które traktowałyby o poważnych problemach, a potem przy samodzielnie wybieranych książkach już jest często za późno, aby młody czytelnik na książki mało efektowne okładkowo i treściowo zwrócił uwagę).
Dwóch chłopców: Ward i Bernie w ostatni dzień roku zakrada się do pobliskiego gospodarstwa, którego właścicielem jest Betjeman, mężczyzna z plastikową ręką. Taki to niby psikus im przychodzi do głowy, aby pobawić się z ulubienicą Betjemana, kaczką. Tylko co ma wspólnego z zabawą podrzucanie biednej kaczki coraz wyżej, po to, by w końcu jej nie złapać i by skończyła połamana na ziemi? Czy to na pewno był tylko wypadek? Chłopcy uciekając przed Betjemanem przeskakują rów z wodą, a po drugiej stronie zostaje tylko mały pies Warda, Elmer... Niecałe sto stron, a wbija w fotel.
„Lampka”
A. Schaap
I kolejne tłumaczenie z języka niderlandzkiego – taki trochę retelling „małej syrenki”, ale jak to w klimatach niderlandzkich słodko nie będzie. Mała dziewczynka Lampka mieszka w latarni. Mama nie żyje, ojciec, nie radząc sobie z jej śmiercią, sięga po alkohol. Obowiązkiem ojca jest zapalanie latarni, ale ponieważ ma tylko jedną nogę, Lampka go w tym wyręcza. Aż nadchodzi sztorm, okazuje się, że zabrakło zapałek, a do stałego lądu prowadzi zalewana falami kamienista ścieżka. Mimo to Lampka dociera do sklepu, ale nie może wrócić na czas do latarni, aby ją zapalić i dochodzi do katastrofy statku. Tym razem władze miasta nie przymykają oczu na pijaństwo latarnika. Mimo że Lampka bierze winę na siebie, dziewczynka trafia do domu Admirała, gdzie ma odsłużyć wiele lat, po to, by spłacić dług za straty poniesione w katastrofie statku, a ojciec zostaje zamknięty w Latarni, skąd nie może wyjść, może jedynie odbierać posiłki podawane przez szparę w drzwiach. Jest to straszliwe przytłaczające, a jednocześnie jest to opowieść o akceptacji inności, o tym, żeby na odmienność nie odpowiadać agresją, sile przyjaźni i miłości. Błędy popełniamy wszyscy, ale ważne jest, aby to zrozumieć, powiedzieć „stop”, zmienić się i prosić o wybaczenie. Czasem się to udaje.