lusia_syfonowa
27.02.19, 11:00
Czy miasto znajduje się na skraju bankructwa i grozi mu upadek? Moim zdaniem możemy pójść drogą gminy Ostrowice, która zbankrutowała lub Świętochłowic, których to czeka. Czy stan finansów miasta Przemyśla za ostatniej kadencji R. Choma (właściwie wszystkich jego kadencji) był w ogóle poddawany ocenom specjalistom od spraw finansowych, którzy by ocenili czy plan budżetowy jest możliwy do spełnienia? Chyba nigdy!
Siłowe zadłużanie miasta przez Chomę zaczęło się w roku 2004. Choma zaczął tak pędzić z usłużną pomocą kolejnych niekompetentnych partyjnych radnych w ślepy zaułek, że narastał z roku na rok spory deficyt budżetowy. Choma sobie żle dobierał niektórych współpracowników i był uzależniony zawsze od Kościoła. Zresztą on sam nawet tego nie ukrywał a wręcz odwrotnie, szczycił się tym, że ma przyjaciół wśród księży i bywa częstym gościem u arcybiskupa. Posiadał też zawsze „maszynkę do głosowania” jaką zawsze była Rada Miasta.
Mając na sercu triumf PiS (był jeszcze w nim) w wyborach 2005 i swoja druga kadencje prezydent rozpoczął rzucaniem haseł (bez pokrycia), a budżet miasta je sukcesywnie realizował. Tak dobrym żenieniem kitu zaczęło się zadłużanie zadłużonego już miasta.
Wszystko zaczęło się od Stoku Narciarskiego, którego pomysł Choma przepchnął i tylko wtedy jeden radny, Rafał Oleszek miał duże wątpliwości, czy miasto nie porwało się z motyką na słonce: Czy radni glosując za stokiem 16 września 2004 r. nie zostali wprowadzeni przez prezydenta w błąd, gdy ten zapewniał ich o złożeniu wniosku do ZPORR, a okazało się, że nie było jeszcze takiego naboru?
Tak zaczęła się agonia finansowa miasta.
Przemyśl jest w takiej samej sytuacji jak np. Świętochłowice, których zadłużenie przekroczyło 102,6 mln zł.
Czy „nowy” prezydent miasta Przemyśla się choć po części zajmie wyjaśnianiem tego jakie były działania w przednich kadencjach na szkodę miasta i czy wymyśli dobry m naprawczy? A tak na marginesie? Czy kogoś w ogóle obchodzi zadłużenie miasta?
Teraz nawet ja już nie wiem czy my prostu nie trafiliśmy z deszczu pod rynnę! Czas pokaże swoje.