cotbus76
02.07.10, 12:20
Temat stary jak świat i moja otyłość, ale ostatnie wyprawy po
ubrania na upalne lato sprawiły, że jestem wkurzona jak Chopin po
koncercie. Oto kilka uwag :
1) powiewne cienkie długie spodnie na upał w jasnych kolorach , w
których chodzi połowa damskiej populacji kończą się na 48 no w
porywach 50. Ja z moim 52 i nietypową dla grubasa figurą klepsydry o
ponad 30 cm różnicy między talią a biodrami jestem skazana na
rybaczki z syntetyku na gumce i to zazwyczaj białe lub dżinsy ze
streczem,
2) tuniki z plócienka z krótkimi rękawkami lub bez dla ludzi moich
gabarytów są właściwie nie do zdobycia a jak już się taki skarb
znajdzie to albo w jednym superseksownym i twarzowym kolorze
musztardy Dijon albo z wstawionym na dole ściągaczu z gumki
powodującym, że wyglądam jak uciekinierka z balu kostiumowego w
stroju piłki plażowej,
3) sukienki powyżej rozmiaru 50 mają zazwyczaj ukochany przez
starsze panie krój w kliny, wzór w jakieś mazaje, kolory jesieni i
oczywiście top dodatek marynarę dzięki której wyglądzasz jak
szuflada z której wystaje miotełka z piór (kloszowy dół sukienki)
4) bluzki letnie w rozm. 52 obowiązkowo to :
a) długie jak nieszczęście T-schirty z bawełny pozostałej
producentowi po szyciu kaleson dla polarników),
b) równie długie quasi-tuniki w esy floresy w kolorach
przyprawiających człowieka o migrenę,
c) bluzki w nieśmiertelnej czerni nawet fajne, ale czerń na + 30
stopni ???
5) kwestia wzorów i deseni; z nieznanych przyczyn jeśli w danym roku
producenci dużej odzieży zdecydują się na produkcję gładkich
jednokolorowych bluzek to nie można do nich dobrać spódnicy innej
niż jednokolorowej, a jak im się w następnym roku coś odwidzi to
zalewają rynek spódnicami w grochy, kwiatki, itp. rzuciki a
zapominają, że do takich spódnic potrzebna jest jednak jednokolorowa
lub uszyta z tego samego materiału bluzka. Niestety tego odkrycia
dokonałam zbyt późno by kupić jednokolorowe spódnice i teraz mam
dramat czyli pełną szafę fajnych bluzek, których nie mam do czego
nosić, bo jeszcze tak nisko nie upadłam by zworem niektórych osób
otyłych publicznie nosić do spódnicy w groszki bluzki w ogromniaste
róże, choć zdaję sobie sprawę, że taka straszna chwila może kiedyś
nadejść.
Wiem, że to co napisałam powyżej jest przerysowaną próbą
odreagowania, ale czy ktoś z Was forumowiczów ma może podobne
obserwacje dotyczące odzieży w bardzo dużych rozmiarach.