Dodaj do ulubionych

życie zaczyna sie po doktoracie...?

06.12.07, 21:46
Tak mawia znajomy profesor....
a ja sie wlasnie zastanawiam i pytam szanownych forumowiczow, ktorzy
juz zdobyli tytul, jak bardzo ich sytuacja (statusowo-finansowa)
zmienila sie po obronie.
Ja juz jestem na finalnym odcinku... lada dzien splyną recenzje,
egzaminy mam przygotowane.....i tak sie zastanawiam, ze chyba ogolny
koszt przedsiewziecia jest duzy...
Owszem skorzystalam...mam szanse na zawod i tytul ciszacy sie
powazaniem spolecznym, dzieki wyjazdom podszkolilam jezyki,
pozwiedzalam.....a co stracilam (oprocz wzroku i prostego
kregoslupa)) mam wrazenie, ze spokoj zwiazany z pewna praca,
wyrobioną pozycją i niezla pensyjka, jaką maja u progu 30 lat moi
rowiesnicy/znajomi z podobnym do mojego potencjalem......
Obserwuj wątek
    • tigrissimo Re: życie zaczyna sie po doktoracie...? 06.12.07, 22:54
      Myślę, że w tej kwestii dostaniesz różne odpowiedzi. Nie ma reguły. Zależy gdzie
      podejmiesz pracę. Jeśli na uczelni, to jest to kaiera naukowa i jakiś dorobek i
      doświadczenia masz z lat studiów magisterskich i doktoranckich, twoja pozycja
      jest na polu naukowym jest mniej lub bardziej ukształtowana. Jeśli wyjdziesz
      poza uczelnie, to tak naprawdę uczysz się zastosowania teorii w praktyce. Musisz
      być człowiekiem elastycznym, bo ciężko znaleźć pracę dokładnie w tym kierunku, w
      którym robi się doktorat. Jest się wyszkolonym, lecz niedoświadczonym
      pracownikiem. Cóż, ale tak już jest.
    • carnivore69 Re: życie zaczyna sie po doktoracie...? 06.12.07, 23:11
      "Jak człowiek wygra, to dopiero ma coś z życia,
      Naprawdę czuje, jak wariuje w żyłach krew.
      Układy takie, że no wprost nie do odbicia,
      Królowa życia i szef."

      Z przymruzeniem oka i raczej po pierwszej wiekszej publikacji ;)

      Pzdr.
      • madaminka Re: życie zaczyna sie po doktoracie...? 07.12.07, 07:55
        He he trafnie ;)
        A tak na serio dla mnie to wlasnie rozpoczal sie okres dylematow.
        Wybrac to czy tamto? Isc w tym czy tamtym kierunku? itd.itp. Ale
        pocieszma sie, ze lepiej jest miec mozliwosc wyboru i sie z tym
        klopocic niz nie miec nic, lub brac biernie to co daja.
    • matmis Re: życie zaczyna sie po doktoracie...? 08.12.07, 13:46
      sytuacja po obronie doktoratu? - zapytaj lepiej na forum "Po doktoracie"
      forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=47078
    • krysiulka Re: życie zaczyna sie po doktoracie...? 08.12.07, 20:17
      Po stokroć TAK!
      • madaminka Re: życie zaczyna sie po doktoracie...? 10.12.07, 10:42
        mozesz cos wiecej na ten temat?:)
        • krysiulka Re: życie zaczyna sie po doktoracie...? 10.12.07, 15:12
          > mozesz cos wiecej na ten temat?:)

          Mogę :) Miesiąc po obronie wyszłam za mąż za wspaniałego człowieka i jestem
          szczęśliwa. Razem założyliśmy firmę, która dobrze prosperuje. Miesięcznie
          zarabiam tyle, ile miałam stypendium dr przez rok :)
          Sporo się nauczyłam pracując na uczelni, nabrałam odwagi i ogłady, co dziś
          wykorzystuję w kontaktach z klientami.
          W codziennym działaniu nie mam tych wszystkich "nie do przejścia" problemów
          administracyjnych, mam ogromną swobodę i dzięki temu jestem elastyczna. Idę do
          pracy z radością, a nie po to by "walczyć", "zmagać się" itd. Jestem szefem -
          sama wyznaczam standardy i procedury w firmie. Mamy już sześciu pracowników,
          myślimy o przyjęciu kolejnych.
          Tak u mnie wygląda rzeczywistość podoktoratowa :)
          • madaminka Re: życie zaczyna sie po doktoracie...? 10.12.07, 15:47
            gratuluje, tylko czy ten doktorat byl ci do czegos potrzebny w
            takiej sytuacji? czy twoja firma ma cos wspolnego z tematem
            doktoratu lub chociaz dzedzina?i jak wykorzystujesz tytul doktora?
            czy chociaz w nazwie firmy?
            • krysiulka Re: życie zaczyna sie po doktoracie...? 11.12.07, 20:48
              Pytanie, czy doktorat jest potrzebny jest jak studnia bez dna, jak już pisałam -
              doświadczenie zdobyte na uczelni (chociażby prowadzenie zajęć ze studentami po
              angielsku) dały mi pewność i ogładę w dzisiejszej działalności.
              Mam dwa fakultety z rozbieżnych dziedzin - doktorat zrobiłam, rozwijając
              zainteresowania w jednej, natomiast firmę prowadzę obecnie w drugiej, choć
              czasem zdarzają się projekty z tej doktoratowej, którymi nie gardzę - zmuszają
              do odświeżenia wiedzy i kontaktów, a ponadto zwykle są kasonośne :)
              Nie jestem lekarzem, więc nie wpisywałam tytułu w nazwie działalności, wpisałam
              go tylko na wizytówce. Nie afiszuję się z nim obecnie (bo w sumie po co?) - ale
              jeszcze się nie zdarzyło, by osoba czytająca wizytówkę nie zaczepiła mnie, z
              jakiej dyscypliny pisałam pracę:)
              Każdemu życzę takiego spełnienia podoktoratowego, jak moje ;)
    • glosybaltyku temat-rzeka 12.12.07, 01:15
      > Owszem skorzystalam...mam szanse na zawod i tytul ciszacy sie
      > powazaniem spolecznym, dzieki wyjazdom podszkolilam jezyki,

      Lojojoj... powazanie spoleczne to bedziesz miec, kiedy sobie Maybacha kupisz. Za
      dr to od przecietnego Polaka w dresie dostaniesz co najwyzej po buzi, jak sie
      bedziesz przechwalac. :P

      > wyrobioną pozycją i niezla pensyjka, jaką maja u progu 30 lat moi
      > rowiesnicy/znajomi z podobnym do mojego potencjalem......

      Poziom zarobkow jest skorelowany najsilniej z jedna zmienna: indywidualna presja
      na trzepanie kasiory. Niejednokrotnie spotkalas/spotlasz ludzi z wyksztalceniem
      zasadniczym zawodowym zarabiajacych 10 razy wiecej od Ciebie i o rownie wysokim
      jak Twoje IQ. Nie ma w tym nic niezwyklego. Niektorym po prostu nie chcialo sie
      konczysz szkol i kolekcjonowac dyplomow... woleli trzepac kasiore albo
      realizowac sie w inny sposob.

      Przestanmy wreszcie kultywowac tytulomanie. Zrobienie doktoratu niewiele znaczy.
      Jest wielu "zwyklych" mgr, ktorych dorobek zawodowy starczylby na 10 doktoratow.
      Inzynier projektujacy przez 20 lat ma wiedze nieporownywalnie wieksza niz swiezy
      doktor, ktory co najwyzej sobie tam cos na komputerze zasymulowal. Ba, ma czesto
      wiedze wieksza niz profesor-inzynier, ktory fabryke tylko z zewnatrz ogladal
      (sporo jest takich).

      Nie wiem, jaka jest Twoja dyscyplina, ale nie licz, ze po doktoracie na rynku
      pracy (pozauczelnianym) bedziesz wiecej warta niz magister. No chyba, ze
      zatrudnisz sie w firmie, ktora bedzie potrzebowala dokladnie tego, czego
      nauczylas sie na doktoracie. Albo dzialasz w jakiejs specyficznej branzy. Albo
      masz wyrobione kontakty z znajomoscu juz teraz. W mojej dzialce (nauki
      techniczne) po doktoracie ma sie zazwyczaj przechlapane na rynku pracy. Firmy
      takich ludzi po prostu nie chca, bo nie prowadza badan. Mi sie akurat udalo
      zatrudnic w firmie, ktora potrzebowala goscia z wiedza bardzo pokrewna tamatowi
      mojej pracy, mialem fuksa jednym slowem. :)

      Zycze powodzenia i duzej dozy skromnosci i samokrytycyzmu. Ja zawsze powtarzam,
      ze doktorat mogloby napisac i 25% spoleczenstwa, ale akurat maja ciekawsze
      rzeczy do roboty. :)
      • alba.alba Re: temat-rzeka 12.12.07, 02:02
        glosybaltyku napisał:

        > Inzynier projektujacy przez 20 lat ma wiedze nieporownywalnie wieksza niz swiez
        > y
        > doktor, ktory co najwyzej sobie tam cos na komputerze zasymulowal. Ba, ma czest
        > o
        > wiedze wieksza niz profesor-inzynier, ktory fabryke tylko z zewnatrz ogladal
        > (sporo jest takich).

        Prawda, nic dodać, nic ująć.

        Ja zawsze powtarzam,
        > ze doktorat mogloby napisac i 25% spoleczenstwa, ale akurat maja ciekawsze
        > rzeczy do roboty. :)

        Zwłaszcza, że wiele doktoratów jest po prostu rozszerzeniem pracy magisterskiej. Odsyłam tutaj do założonego przeze mnie wątku na ten temat.
        forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=16566&w=71707923&a=71707923
        A od siebie dodam jeszcze to, że te 25% społeczeństwa, które byłoby w stanie napisać doktorat, nie napisze go, a to dlatego, że liczba miejsc na studiach doktoranckich po prostu jest limitowana, a po drugie wiele z tych miejsc jest zaklepanych dla dzieci i wnuków profesorów. Nepotyzm jest przecież od wieków ludzką przywarą.
        • niewyspany77 Re: temat-rzeka 12.12.07, 07:01
          alba.alba napisała:


          > A od siebie dodam jeszcze to, że te 25% społeczeństwa, które byłoby w stanie na
          > pisać doktorat, nie napisze go, a to dlatego, że liczba miejsc na studiach dokt
          > oranckich po prostu jest limitowana,

          Alba, jesli masz problem ze zrozumieniem, ze jest cos takiego jak "wolna stopa",
          to lepiej nie gadaj glupot.
          • madaminka Re: temat-rzeka 12.12.07, 12:08
            uwazaj niewyspany, za chwile pan glosbaltyku Ci powie ze wolna stopa
            to doktorat nic nie wart, bo zaplaciles za przewod doktorski , a
            wiec moze tak naprawde sobie kupiles tytul.......do tego zmierza
            jego post.
            • niewyspany77 Re: temat-rzeka 12.12.07, 12:45
              madaminka napisała:

              > uwazaj niewyspany, za chwile pan glosbaltyku Ci powie ze wolna stopa
              > to doktorat nic nie wart, bo zaplaciles za przewod doktorski , a
              > wiec moze tak naprawde sobie kupiles tytul.......do tego zmierza
              > jego post.

              No to zaocznych tez do kosza, bo za co placa? ;)
          • alba.alba Re: temat-rzeka 12.12.07, 12:48
            Niewyspany77,

            jak nie potrafiłeś się domyślić, że chodziło mi o to, że:
            - doktoraty można z formalnego punktu widzenia robić praktycznie tylko na uczelniach państowych, bardzo mało prywatnych ma uprawnienia do nadawania tego stopnia
            - dany profesor nie może być promotorem niezliczonej liczby doktoratów jednocześnie niezależnie od tego, czy to wolna stopa czy też nie
            - w przypadku nauk ścisłych pojawia się ograniczenie w postaci dostępu do różnego rodzaju laboratoriów: wiadomo, że na danym sprzęcie nie może pracować w tym samym czasie nieograniczona liczba osób

            Jeżeli nie domyśliłeś się tego, że mówiąc o "limitach przyjęć" miałam na myśli nie tylko limity sensu stricto, ale również te wynikające z faktycznego stanu rzeczy, to jest mi ciebie naprawdę żal.
            • madaminka Re: temat-rzeka 12.12.07, 12:56
              Droga albo,

              Zanim pokusisz sie o twierdzenie ze 25 procent spoleczenstwa jest
              wstanie napisac doktorat to poczytaj czym doktorat jest, a jest on
              (wiecej w wikipedii):

              - po pierwsze i najwazniejsze-samodzielna, NOWATORSKA, wzbogacajaca
              ludzkie poznanie praca. Czy aby napewno 25 procent spoleczenstwa
              charkteryzuje sie takim zacieciem naukwym aby dokonac czegos
              takiego? Czy 25 prcent ludzi ma CIRPLIWOSC i zdolnosci aby siedziec
              aw labie czy bibliotece i plodzic nowe mysli? Czy aby napewno jest
              to tylko alternatywa dla "robienia czegos innego w tym czasie".
              Wedlug mnie nie. Albo Ciebie doktorat nic nie kosztowal wysilku ( a
              to zle!), albo kompletnie nie rozumiesz co oznacza jego robienie. Ty
              i pan glosybaltyku.
            • niewyspany77 Re: temat-rzeka 12.12.07, 12:58
              alba.alba napisała:

              > Jeżeli nie domyśliłeś się tego, że mówiąc o "limitach przyjęć" miałam na myśli
              > nie tylko limity sensu stricto, ale również te wynikające z faktycznego stanu r
              > zeczy, to jest mi ciebie naprawdę żal.

              Dzieki za troske, no i racja, precyzyjne wyrazanie swoich pogladow to ostatnio
              Twoja mocna strona.
          • steppenwolff1 Re: temat-rzeka 13.12.07, 16:24
            U mnie na uczelni to ona tylko teoretycznie jest, odkąd wprowdzili
            studia doktoranckie.

            Pozdrawiam
            Anka
            • niewyspany77 Re: temat-rzeka 13.12.07, 17:10
              No bo to jest takie zalozenie, ze jak wydzial prowadzi regularne studia to wolne
              stopy sie na nim bronia tylko od wielkiego dzwona. Jak na moj rozum jest to
              logiczne i z tego co wiem od zawsze tak jest.
      • alba.alba Re: temat-rzeka 12.12.07, 02:23
        Opowiem wam zabawną historię. Otóż znam przypadek, że pewien delikwent nie potrafił się dostać na aplikację prawniczą, gdyż nie wykazywał się wiedzą na testach, mimo że probował kilkakrotnie. W międzyczasie napisał doktorat na uniwersytecie i z tego tytułu obecnie wygłasza od czasu do czasu wykłady przewidziane w ramach programu aplikacji prawniczej, czyli mówiąc prościej - zajmuje się nauczaniem aplikantów, tj. tych, którzy potrafili zdać egzmin, który on notorycznie oblewał. Nie chcę nikogo obrażać, ale to tak jakby głupszy miał uczyć mądrzejszego.
      • niewyspany77 Re: temat-rzeka 12.12.07, 07:41
        Tez uwazam ze kolezanka krysiulka przegiela ostro z tym hurraoptymizmem, bo
        jakby nie patrzec moglaby to samo miec i bez dr (bez doktoratu tez mozna sie
        doksztalcac). Osiagniecie sukcesu w zarabianiu kasy, satysfakcji w pracy i
        znalezieniu zyciowego partnera mozna (jak slusznie zauwazasz) osiagnac z
        wyksztalceniem zawodowym i doktorat tu nieptrzebny.
        • madaminka Re: temat-rzeka 12.12.07, 08:13
          Wszystko prawda, da sie zyc bez doktoratu, na calkiem slusznym
          poziomie. Moze glupie to co powiem, ale dla mnie czlowiek ktory
          kilka lat mlodego zycia poswiecil na badania, zyjac czesto w
          skromnych warunkach finansowych itd. jest po prostu wart SZACUNKU. I
          to tez sie liczy. W zyciu nie liczy sie tylko kasa. Sa inne
          niewymierne finansowo wartosci. I do nich nalezy wedlug mnie
          doktorat, pasja dla nauki itd. Inaczej patrze na czloiweka majacego
          tytul doktora a inaczej na takiego ktory go nie ma. To taki
          instynkt wrodzony, ktory nakazuje mi po prostu uwazac kogos z
          doktoratem za madrzejszego, bardziej godnego zaufania. Ten tytyul
          daje czliwekowi pewnien kredyt zaufania na jego czloweiczenstwo,
          madrosc. Jak jest w praktyce-wszyscy wiemy. Ale ja darze takich
          ludzi ogromnym szacunkiem, imponuja mi itd. I dlatego sama chcialam
          miec ten tytul. O pieniadze w tym wypadku nie chodzi.
          • biolog_teoretyk Re: temat-rzeka 12.12.07, 12:32
            Oczywiście, można wiele osiągnąć bez doktoratu, ale czy to znaczy, że nie warto
            go robić? Chyba lepiej odnieść sukces finansowy i prywatny, i mieć dr niż tylko
            odnieść sukces;)
            Nie zgodzę się z tym, że każdy może napisać doktorat, z pewnością nie na każdy
            temat. Mój promotor przez blisko rok szukał osoby, która podjęłaby się
            zaproponowanego przez niego tematu - potrzebny był biolog, który dobrze zna/lubi
            matematykę i potrafi programować w Fortranie/C, no i "złowił" mnie:)
            I tak jak napisała madaminka, szanuję ludzi, którzy piszą doktorat i sam czuję,
            że w pewnych kręgach budzę szacunek, choć nie podjąłem się robienia dr ani dla
            samego dr, ani po to by być szanowanym.
      • paulver Re: temat-rzeka 12.12.07, 11:55
        W wiekszości zgadzam siez tym co napisal "glosbałtyku" A niektore
        riposty do fragmentow mego posta uwazam za niesluszny atak.
        Pisalam o ludziach z mojego otoczenia i w moim wieku o lepszej
        pozycji zawodowej/finansowej z pelnym szacunkiem, a nie jak jakis
        nieukow/ cwaniaków, i niepodwazam ich IQ, moze i wyzszego od mojego.
        Chwale ich zaradnosc zyciowa, wyzsza od mojej w osobistej ocenie....

        "......Przestanmy wreszcie kultywowac tytulomanie. Zrobienie
        doktoratu niewiele znaczy......"
        Osobiscie uwazam, ze tytuly tych co pisza doki tylko dla tytulu,
        swoista sztuka dla sztuki , albo Ci co maja na to pieniadze ( na
        wiekszosci uczelni prawo do doktoratow ma kazdy kto za to
        zaplaci..jako opcja, dla tych, ktorzy nie sa z rekomendacji
        konkretnego profa)sa niewiele warte...


        "......Zycze powodzenia i duzej dozy skromnosci i samokrytycyzmu. Ja
        zawsze powtarzam,
        ze doktorat mogloby napisac i 25% spoleczenstwa, ale akurat maja
        ciekawsze
        rzeczy do roboty. :)....."
        Skromnosc i autokrytycyzm to akurat nieodzowne cechy naukowca. Im
        wiecej czlowiek wiedzy zdobywa tym bardziej sobie zdaje sprawe jak
        malo wie....Krytyka rowniez auto, to chyba podstawa, a w niektorych
        dziedzinach metoda tworzenia nauki..

        Co do stwierdzen typu , doktorat moze zrobic kazdy,, tez tak
        myslalam na poczatku, ale z wlasnego "ciężkiego" dosiwadczenia wiem,
        ze to ciezka droga wyrzeczen, zwatpienia....dlatego pytalam czy
        warto?
        • madaminka Re: temat-rzeka 12.12.07, 12:06
          szkoda, ze nie zauwazylas jak bardzo pan "glosbaltyku" zbanalizowal
          w swoim poscie Twoje i moje przedsiewziecie zwane doktoratem.
          Zbanalizowal a zarazem sprowadizl do nic nie wartego swistka ,
          ktory "zrobic moze kazdy". Jest to oczywista nieoprawda, nie kazdy
          nadaje sie na naukowca, nie kazdy jest w stanie wymyslec rzecz na
          tyle nowatorska aby zaslugiwala na doktorat. Jest to blef majacy na
          celu Twoje zwatpienie w wartosc tego co robisz. Zalecam krytycyzm i
          dystans do wypowiedzi glosubaltyku.
          • glosybaltyku Re: temat-rzeka 12.12.07, 13:36
            Droga Kolezanko Madaminka, obawiam sie, ze wlasnie Ty nie masz wystarczajacego
            dystansu do swojej pracy doktorskiej. Skoro jeden moj post wyprowadza Cie z
            rownowagi, to czy faktycznie jestes pewna swoich sil i zdolnosci? Czy aby
            robieniem doktoratu nie starasz sie udowodnic swiatu swojej wartosci? Czy nie
            robisz go czasem bardziej "dla kogos" niz "dla siebie"?

            Ja chce zwrocic uwage na fakt, ze w obecnych realiach z faktu posiadania przez
            kogos stopnia dr nie mozna z zadowalajaca (dla mnie) pewnoscia wnioskowac, ze
            ten ktos cos potrafi w swojej dziedzinie. Przeczytalem w trakcie pisania mojej
            pracy kilkanascie doktoratow z mojej dyscypliny (polskich i zagranicznych).
            Poziom niektorych byl tragiczny... Tylko jakies 3 prace wymagaly ode mnie przy
            lekturze wysilku i analizy, bo reprezentowaly rzetelny poziom naukowy. Nie ma
            sie co oburzac, bo tak niestety jest. Przepycha sie gnioty na obronach, ktore
            nie spelniaja nawet wymagan stawianych pracom magisterskim. Sam uwazam moja
            prace za bardzo przecietna (w stosunku do tego, co bym chcial osiagnac), choc
            Rada dala mi za nia wyroznienie. Jesli przecietne prace sie wyroznia, to co
            mozna powiedziec o poziomie tych niewyroznionych?

            Oczywiscie, ze nie kady nadaje sie na naukowca, nie kazdy nadaje sie tez na
            sportowca, na mechanika czy na kucharza. Zwrocilem uwage na fakt, ze
            potencjalnie doktorat moglaby obronic znaczna czesc spoleczenstwa, gdyby
            chciala, gdyby podjela sie tego zadania. Obrona doktoratu nie robi z czlowieka
            "nadludzia", nie czyni go czlonkiem elity. Niech co poniektorzy odzwyczaja sie
            od takiego myslenia magicznego.
            Doktoratu nie robi sie, by zyskac "powazanie spoleczne". Doktorat robi sie po
            to, by nauczyc sie fachu pracownika naukowego. Sama obrona i stopien jest rzecza
            wtorna i niemiarodajna. Liczy sie to, czego sie delikwent nauczyl. A
            umiejetnosci i wiedze weryfikuje rynek.
            • alba.alba Re: temat-rzeka 12.12.07, 14:02
              Glosybaltyku, mamy zbliżone poglądy.

              Jeszcze coś dodam. Napisałeś: "umiejętnosci i wiedzę weyfikuje rynek"
              Otóż ja zauważyłam, że największe "ciśnienie" na doktorat mają absolwenci dziedzin, które na wolnym rynku niewiele dziś znaczą, np.

              filozofia, filologia klasyczna - filozof czy filolog klasyczny mają marne szanse na jakiekolwiek zatrudnienie

              pedagogika - w najlepszym razie etat w przedszkolu za 1 tys. zł

              biologia, historia - też tylko budżetówka

              teatrologia - w wątku obok

              O tym już zresztą na tym forum pisałam, więc nie będę się powtarzała. Oczywiście po innych kierunkach ludzie też robią doktoraty, ale nie mają aż tak wielkiego "parcia" na ten doktorat. Absolwent ekonomii czy prawa wie, że ma różnorodne możliwości zatrudnienia na rynku prywatnym lub też otworzenia własnej działalności. A ci przeze mnie powyżej wymienieni - jeśli nie praca na uniwersytecie to co? Bezrobiecie, budżetówka? I dlatego tak bardzo pragną tego doktoratu, pośrednio z tego powodu, by się "dowartościować", bo na wolnym rynku niewiele znaczą.
            • madaminka Re: temat-rzeka 12.12.07, 16:01
              Odpowiedz na Twoje sugestie co do moich motywow robienia dr brzmia
              NIE. A nawet jesli bym doktoryzowala sie z tego powodu aby podniesc
              swoja wartosc we wlasnych oczach lub otoczenia to co w tym zlego????
              Uwazam, ze jest to calkiem honorowy sposob osiagniecia takiego celu.
              Ktos moze starac sie uzyskac powaznanie spoleczne w inny sposb i
              tez, jesli bedzie on godny, dlaczego ma byc czyms zlym? W koncu gros
              naszych aktywnosci robimy nie tylko dla idei ale tez po to aby w
              jakis sposob zaistniec i trwac w spolecznosc na odpwiednim
              poziomie. Ale ty piszac takie rzeczy na temat doktortu po pierwsze
              w falszywmy i krzywym zwierciadle ukazujesz czym on jest, po drugie
              dajesz mi pole do podejrzen, ze ciebie lub Twoich znajomych doktorat
              zadziwiajaco malo kosztowal z punktu widzenia wlozonej wen pracy. A
              to zle rzutuje na jego poziom. Nie wrzucaj wiec wszystkiego do
              jednego wora, nie generalizuj. Wspolczuje, ze spotkales tylko lub w
              przewazajacej mierze TAKIE doktoraty o jakich piszesz. Nie jest to
              jednak powod do takich uogolnien jakie tworzysz o samym
              przedsiwezieciu, sa to raczej niechlube przypadki.
              • alba.alba Re: temat-rzeka 12.12.07, 16:52
                madaminka napisała:
                Wspolczuje, ze spotkales tylko lub w
                > przewazajacej mierze TAKIE doktoraty o jakich piszesz. Nie jest to
                > jednak powod do takich uogolnien jakie tworzysz o samym
                > przedsiwezieciu, sa to raczej niechlube przypadki.

                Chyba największy dramat autorów tych kiepskich doktoratów, z którym zetkął się glosybaltyku polega na tym, że są oni w swoim mniemaniu przekonani, że są świetni i że cieszą się poważaniem społecznym, bo są doktorami... Według mnie inteligentni ludzie albo piszą ciekawe dzieło albo - widząc że im się ono za specjalnie nie udało - nie dają go w ogóle do recenzji i rezygnują ze studiów doktoranckich. Błądzić jest rzeczą ludzką, ale głupotą jest swych błędów nawet nie zauważać.
                • carnivore69 Re: temat-rzeka 12.12.07, 18:11
                  Wszyscy inteligentni mezczyzni ida do wywiadu.

                  Pzdr.
                  • alba.alba Re: temat-rzeka 12.12.07, 18:21
                    carnivore69 napisał:

                    > Wszyscy inteligentni mezczyzni ida do wywiadu.
                    >
                    > Pzdr.

                    Ale śmieszne;-(
            • matmis Re: temat-rzeka 14.12.07, 20:28
              > Tylko jakies 3 prace wymagaly ode mnie przy lekturze wysilku
              > i analizy, bo reprezentowaly rzetelny poziom naukowy.

              przepraszam, ale co ma piernik do wiatraka?
              czyżbyś należał do tych osób, które wymagają od prac doktorskich zewnętrznych
              znamion naukowości w postaci skomplikowania i nieprzystępności?

              > Sam uwazam moja prace za bardzo przecietna (w stosunku do tego, co bym chcial
              osiagnac)

              może to przejaw jakiegoś kompleksu?

              > Obrona doktoratu nie robi z czlowieka "nadludzia", nie czyni go czlonkiem elity.

              no tak, bo jeszcze jest habilitacja ;-)
        • carnivore69 Re: temat-rzeka 12.12.07, 13:16
          Zgadzam sie, ze kazdy moze zrobic doktorat. Podobnie kazdy moze zostac pilkarzem.

          Pzdr.
      • matmis Re: temat-rzeka 14.12.07, 20:41
        > Nie wiem, jaka jest Twoja dyscyplina, ale nie licz, ze po doktoracie na rynku
        > pracy (pozauczelnianym) bedziesz wiecej warta niz magister.

        a ja słyszałem od kolegi pracującego w dużej firmie business consulting, że u
        nich za stopień doktora dają na wejście "szczebel" wyżej.
        • alba.alba Re: temat-rzeka 14.12.07, 22:26
          matmis napisał:
          > a ja słyszałem od kolegi pracującego w dużej firmie business consulting, że u
          > nich za stopień doktora dają na wejście "szczebel" wyżej.

          Ale zapewne doktorowi ekonomii a nie matematyki czy pedagogiki.
          • carnivore69 Re: temat-rzeka 15.12.07, 01:28
            Doktorowi matematyki jak najbardziej. (O specyfice pedagogiki nic nie wiem.)

            Pzdr.
            • biolog_teoretyk Re: temat-rzeka 15.12.07, 17:01
              Właśnie firmy konsultingowe(szczególnie zagraniczne i polskie o zasięgu
              międzynarodowym) chętnie zatrudniają osoby ze stopniem dr. Często kierunek
              studiów nie ma znaczenia a bardziej liczy się potencjał, zdolności, no i
              oczywiście zainteresowanie branżą, w której działa firma, np.finansami.
              Oczywiście biegły ang.to podstawa.
              Pewien znajomy menedżer regularnie podpytuje mnie, co też planuję robić po
              st.doktoranckich i twierdzi, że ze stopniem dr i moją wiedzą z zakresu metod
              statystycznych byłbym wartościowym nabytkiem w jego dziale analitycznym(po
              odpowiednim, dodatkowym przeszkoleniu:)). Proponowana pensja jest dużo wyższa od
              tej, którą proponują magistrom, taki "szczebel" wyżej:) Póki co, to mam co
              robić, tzn.płodzę doktorat:) Ale kto wie, mając w perspektywie 1440zł/miesiąc
              jako asystent... Najważniejsze to nie mieć kompleksów, ale też nie bujać w
              obłokach - za same literki dr. nikt nie zapłaci, musi jeszcze stać za nimi
              konkretna osoba:)
              • alba.alba Re: temat-rzeka 15.12.07, 20:25
                biolog_teoretyk napisał:
                twierdzi, że ze stopniem dr i moją wiedzą z zakresu metod
                > statystycznych byłbym wartościowym nabytkiem w jego dziale analitycznym(po
                > odpowiednim, dodatkowym przeszkoleniu:)).

                Doktor wymagający "przeszkolenia" to rzeczywiście wybitny specjalista;)
                • turzyca Re: temat-rzeka 15.12.07, 20:42
                  Kazdy, kto zaczyna prace w jakiejs firmie wymaga przeszkolenia. Pani na kasie w
                  supermarkecie i pan sprzedajacy kukurydze na straganie rowniez. Co nie oznacza,
                  ze dana osoba nie moze byc cennym i cenionym specjalista ze wzgledu na wiedze
                  ogolna, jaka posiada.
              • alba.alba Re: temat-rzeka 15.12.07, 20:33
                biolog_teoretyk napisał:

                > Właśnie firmy konsultingowe(szczególnie zagraniczne i polskie o zasięgu
                > międzynarodowym) chętnie zatrudniają osoby ze stopniem dr. Często kierunek
                > studiów nie ma znaczenia a bardziej liczy się potencjał, zdolności, no i
                > oczywiście zainteresowanie branżą, w której działa firma, np.finansami.

                Zawsze myślałam, że jak ktoś się interesuje finansami to idzie na studia ekonomiczne i z tego robi doktorat. A nie np. na biologię po to, by później się pchać jako pracownik do rynku finansów i obnosić się swoim doktoratem z biologii.
                • biolog_teoretyk Re: temat-rzeka 15.12.07, 21:45
                  Specyfika pracy w firmie konsultingowej różni się od tej na uczelni,więc
                  przeszkolenie jest niezbędne,chociażby z negocjacji,czy prowadzenia projektów
                  dla/u klienta.
                  Można interesować się finansami bez ich studiowania na uczelni.
                  Znajomy proponuje mi pracę w swoim dziale analitycznym,ale nie w branży
                  finansowej.Miałbym zajmować się analizą danych biomedycznych i farmaceutycznych.
                  Póki co,to nigdzie się nie pcham,napisanie doktoratu to teraz u mnie priorytet:)
                  Nie zamierzam się obnosić ze swoim doktoratem z biologii bez względu na to gdzie
                  się znajdę,ale też nie zamierzam go ukrywać,bo po co:)
                  Pozdrawiam!
                  • alba.alba Re: temat-rzeka 16.12.07, 12:19
                    Nie od dziś wiadomo, że na biologię idą najczęściej ci maturzyści, którzy się nie dostali na medycynę czy famrację... Ale oczywiście w twoim wypadku zapewne tak nie było;) Chylę czoła nad twoją inteligencją;)
                    • alba.alba Re: temat-rzeka 16.12.07, 12:20
                      Miało być "farmację" oczywiście.
                    • aga9001 Re: temat-rzeka 16.12.07, 15:05
                      Rzecz jasna jedynym słusznym obszarem naukowym jest dziedzina którą
                      zajmuje sie alba.alba. Wszystkie pozostałe są mało istotne i
                      zrobienie z nich doktoratu to po prostu bułka z masłem, każdy matoł
                      jest w stanie zrobić.

                      Chylę czoła przed Twoim wysokim poziomem samozadowolenia z siebie i
                      rzecz jasna samooceny.

                      • alba.alba Re: temat-rzeka 16.12.07, 15:19
                        Jest wiele dziedzin nie z mojego obszaru, przed którymi chylę czoła. I to nie tylko ja, ale większość społeczeństwa. Są to zwłaszcza kierunki, na które trudno się dostać, dla przykładu: prawo, ekonomia, medycyna, architektura... A nie biologia (gdzie chodzą "odrzutki" od medycyny), matematyka (odzutki od "ekonomii"), filozofia (odrzutki od wszystkiego, gdyż tutaj przy rekrutacji organizowało się "konkurs świadectw"), hehehe.
                        • aga9001 Re: temat-rzeka 16.12.07, 15:22
                          Kobieto starsznie uogólniasz. Mam kolegę, ktory zrobił doktorat z
                          filozofii i nie jest "odrzutkiem" - PO PROSTU TO KOCHA. Ja osobiście
                          tej "miłości" nie rozumiem, ale tak już jest.
                          • alba.alba Re: temat-rzeka 16.12.07, 15:32
                            Ja tym bardziej nie rozumiem takich jednostek jak biolog_teoretyk, który podobno z miłości wybrał płazy czy gady, a pcha się do firmy konsultingowej, bo ponoć zna się na metodach statystycznych, ale oczywiście po "odpowiednim przeszkoleniu". Jeszce ma wymagania co do wyższego szczebla na wstępie! To się dopiero nazywa adekwatna samoocena! Jak firma będzie chciała zatrudnić dobrego statystyka to go sobie znajdzie spośród absolwentów studiów ekonomicznych bez problemu i na pewno nie będzie musiała wydawać pieniędzy na jego douczenie.
                            • biolog_teoretyk Re: temat-rzeka 16.12.07, 17:03
                              Nigdzie nie pisałem o mojej miłości do płazów i gadów - biologia się na tym nie
                              kończy:)
                              Już pisałem, że nigdzie się nie pcham!
                              Nawet specjaliści muszą się nieustannie szkolić. Gdybym był wszystkowiedzącym
                              guru od metod stat., to dostałbym stanowisko szefa zespołu/menedżera;) To mi
                              proponują a nie ja wymagam.
                              Wątpię czy ekonomista, nawet ze specjalnością metody ilościowe lub ekonometria,
                              wiedziałby lepiej co zrobić z danymi "wyprodukowanymi" przez jakąś firmę
                              farmaceytyczną lub klinikę. Ale zapytam owego menedżera, czy aby na pewno zna
                              się na swojej robocie, skoro zawraca głowę mnie, choć ma na rynku lepszych i
                              tańszych specjalistów;)
                        • alba.alba Re: temat-rzeka 16.12.07, 15:23
                          Jeszcze dodam tą niedawno szeroko dyskutowaną pedagogikę - na którą idą odrzutki od psychologii. Taka jest prawda niestety, a że ona was w oczy kole, to już nie moja wina.
                          • niewyspany77 Re: temat-rzeka 16.12.07, 15:26
                            alba.alba napisała:

                            > Jeszcze dodam tą niedawno szeroko dyskutowaną pedagogikę - na którą idą odrzutk
                            > i od psychologii. Taka jest prawda niestety, a że ona was w oczy kole, to już n
                            > ie moja wina.

                            Te alba, a Ty z czego jestes odrzutkiem?
                        • dusia_dusia Re: temat-rzeka 16.12.07, 21:18
                          Alba, czy sprawia czy przyjemność obrażanie ludzi i sprawianie im przykrości?
                          Nie wszyscy idą na biologię, matematykę, historię, pedagogikę, filozofię itp. bo
                          gdzie indziej by się nie dostali. Znam wiele osób, dla których jest to prawdziwa
                          pasja i przykro mi, kiedy tak piszesz.
                          I raczej ci właśnie entuzjaści idą potem na studia doktoranckie.
                          • alba.alba Re: temat-rzeka 16.12.07, 22:20
                            dusia_dusia napisała:

                            > Alba, czy sprawia czy przyjemność obrażanie ludzi i sprawianie im przykrości?
                            > Nie wszyscy idą na biologię, matematykę, historię, pedagogikę, filozofię itp. b
                            > o
                            > gdzie indziej by się nie dostali. Znam wiele osób, dla których jest to prawdziw
                            > a
                            > pasja i przykro mi, kiedy tak piszesz.
                            > I raczej ci właśnie entuzjaści idą potem na studia doktoranckie.

                            Niestety moje obserwacje tego nie potwierdzają, przykro mi. Wielu z moich znajomych zdając np. na medycynę zdawało asekuracyjnie także na biologię czy chemię.
                            • alba.alba Re: temat-rzeka 16.12.07, 22:24
                              Rzecz jasna jak się nie dostali to zaczęli dorabiać do tego ideologię, żeby chronić swoją samoocenę. To tak jak z uczelniami publicznymi versus prywatnymi. Najpierw ludzie próbują się dostać na publiczne, a dopiero w razie niepowodzenia idą na prywatne, dorabiając do tego rozmaite śmieszne ideologie. Znajdą się co prawda również i tacy, którzy w ogóle nie próbują startować "wyżej" bo znają swój niewielki potencjał.
                              • dusia_dusia Re: temat-rzeka 16.12.07, 22:42
                                Nie piszę, że WSZYSCY są entuzjastami, ale że NIEKTóRZY nimi są. Akurat znam
                                kilka takich osób z liceum i są to osoby ze sporym potencjałem.
                              • biolog_teoretyk Re: temat-rzeka 16.12.07, 23:57
                                alba.alba, zajmuję się również analizą rynku akcji i kontraktów futures (bo gram
                                na giełdzie), przyjemność sprawia mi pisanie programów komputerowych (nie tylko
                                w ramach doktoratu i będących implementacją jakiegoś problemu biologicznego),
                                czasem scałkuję jakąś funkcję lub równanie różniczkowe, lubię uczyć się języków
                                obcych i... trenuję aikido, co Ty na to alba.alba:)? Jakie studia powinienem był
                                ukończyć:)?
                    • biolog_teoretyk Re: temat-rzeka 16.12.07, 16:50
                      > Nie od dziś wiadomo, że na biologię idą najczęściej ci maturzyści, którzy się n
                      > ie dostali na medycynę czy famrację...

                      Studiowanie medycyny/farmacji nigdy mnie nie interesowało, biologia była moim
                      pierwszym i jedynym wyborem.
                      • profes0r Re: temat-rzeka 16.12.07, 17:23
                        Dajcież spokój, przecież to jest troll czystej wody. Zero próby dyskusji, same
                        prawdy objawione, nie warto tracić czasu na dokarmianie żyjątka.
                        • gagolek Re: temat-rzeka 16.12.07, 17:50
                          Popieram profesora! Zobaczcie tez watek alba-alba.
                        • alba.alba Re: temat-rzeka 16.12.07, 17:58
                          Niedowartościowanym doktorantom niedocenianych dziedzin wsparcie jest bardzo potrzebne!
                          • mimimimimis Re: temat-rzeka 16.12.07, 21:34
                            > Niedowartościowanym doktorantom niedocenianych dziedzin wsparcie jest bardzo po
                            > trzebne!

                            No właśnie alba!
                      • alba.alba Re: temat-rzeka 16.12.07, 17:54
                        Patrz, spodziewałam się takich zapewnień z twojej strony...No coż, najwyraźniej od razu uznałeś, że dostać się na medycynę nie masz żadnych szans, m.in. dlatego że tam trzeba się wykazać szerszą wiedzą i to nie tylko z biologii...
                      • alba.alba Re: temat-rzeka 16.12.07, 18:01
                        Poza tym skoro rzekomo cię medycyna nigdy nie interesowała to dlaczego się włączasz w "różne projekty medyczne"

                        forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=16566&w=73377863&a=73387166
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka