niewyspany77
15.02.08, 09:11
Przeczytalem ja takie cos:
www.gazetawyborcza.pl/1,88226,4924080.html
A szczegolnie fragment:
"Dwie pensje adiunktów nie pozwalają nam na utrzymanie rodziny i zapewnienia
minimalnego poziomu życia czterech osób (my i nasze 17-letnie bliźniaki)."
Ok, czyli pani z mezem ma 4 tysiace czyli kazdy po etacie (nie chce dyskusji o
pieniadzach bo to fakt zdeczka malo). Ale:
"Do domu przychodzimy ledwo żywi".
Hm. 240 godzin dydaktycznych rocznie, jakies dyzury w tygodniu (plus
sezonowo-okazyjne sprawdzanie kolosow, egzaminy itp.).
No to ja nie kumam i prosze pieknie mi wyjasnic jak to jest. 1 etat, jawnie
sie pani przyznaje ze nie doksztalca sie, a do domu przychodzi "ledwo zywa".
Mowimy tu o pi razy oko 7h dydaktycznych w tygodniu.
Czy ja zatem cos pomijam?