alba.alba
24.06.08, 20:40
Do napisania tego postu zainspirował mnie m.in. następujący wątek:
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=29&w=81105446&a=81105446
i chętnie poznam zdanie elity intelektualnej na ten temat. Ja z pozycji studenta zauważyłam, że na uczelni niestety odbywa się coś takiego jak rywalizacja na samochody. Studenci często zapamiętują jaki wykładowca jakim wozem jeździ. Wykładowcy chyba o tym wiedzą, gdyż sami kiedyś byli studentami, i na wykładach od czasu do czasu dygresyjnie przechwalają się posiadaną marką, np. "Kupowałem ostatnio samochód w salonie X i wynikły z tego pewne problemy prawne itd.". Mój kolega-doktorant, który jako student dojeżdżał na uczelnię autobusem, jako doktorant "pożycza" samochód od rodziców, bo pewnie nie wypada prowadzić zajęć ze studentami i spotykać się z nimi w tym samym autobusie (warunki dojazdu się nie zmieniły, bo dojeżdża na tę samą uczelnię z tego samego domu co będąc studentem). Trzeba po prostu pokazać swój status.
Dla mnie to wszystko straszna głupota. Ludzie powariowali z tymi samochodami.