bumcykcyk2
19.08.08, 11:39
Z wielu wypowiedzi na forum wyziera jakaś zapiekła nienawiść do
instytucji starszego wykładowcy, którego postrzega się jako nieroba,
cwaniaka, kombinatora, słowem Belzebuba każdej uczelni. Trochę mnie
to śmieszy, bo wygląda tak jakby wszyscy "prawdziwi" naukowcy
podskórnie zazdrościli starszemu wykładowcy obijania się i
zgarniania kasy z chałtur. Mylę się?
Poniżej mała próbka tonu wypowiedzi zebrana z forum
flamengista napisał:
> potem okazuje się, że delikwent (np. syn dziekana) jest leniem i
> kombinatorem. Zwolnić go nie sposób, jakoś (2 lata po terminie)
> robi marny doktorat, za habilitację nawet się nie zabiera i do
> emerytury jest starszym wykładowcą, blokując etat i dorabiając na
> kilku uczelniach prywatnych.
Ps. Nie jestem starszym wykładowcą - żeby była jasność :-)