ukryta
28.09.10, 22:56
tak sobie czytam i sama już nie wiem co myślec.
wątek o szóstym dziecku - i pytania czy i kogo stań na wielodzietnośc.
wątek o podziwianiu - i pytania, jak sobie poradzić i ogarnąć i nie zwariować...
od jakiegoś czasu mam do czynienia z innym światem.
jak ktoś czyta mojego bloga - to wie.
chodzimy do Amiszowo-Mennonickiego Kościoła i moge powiedzieć, ze jesteśmy częścią tej społeczności. być może nie wszystko świetnie rozumiem /mój ang daleki jest od doskonałości/, ale obserwuję, widzę i się ciagle uczę.
tutaj wielodzietność jest norma. 6? phi.
Ojcowie pracują na zewnątrz, Matki pracują w domu.
w każdym przydomowym ogródku jest warzywnik i w prawie kazdym kurnik.
większość ubrań jest domowej produkcji - sukienki dla dziewczynek, spodenki dla chłopców swetry, czapki itp. często kobiety robią to dla siebie nawzajem /umiem, to moge to dla ciebie zrobić/
wszystkie dzieci od najmłodszych lat są uczone - pomocy, opieki nad młodszymi, samoobsługi. często mają homeschooling. częściej jednak chodzą to przykościelnej szkoły /uznanje i zatwierdzonej przez Edukacyjna Władze/. zajęcia sportowe, zajęcia dodatkowe? część jest w szkole - sport. dużo Rodzice uczą swoje dzieci /chłopcy - stolarka, ogrodnictwo, mechanika; dziewczynki - robótki ręczne, ogrodnictwo, itp/ dużo atrakcji wspólnota organizuje sobie wspólnie - pikniki, imprezy sportowe, wyprawy w góry, pokazy gotowania. w domu mówią w języku pensylwania-dutch, angielski do własciwie drugi język.
dużo by można opowiadać.
osobiście jestem pod wrażeniem.
da sie. jeszcze nie wiem do końca JAK - ale da się. mieć gromadkę dzieci, ba! uczyc je w domu, ba! miec kurnik, ogród i samej szyć sobie sukienki.
SZACUN, no nie?

pozdrawiam