awtorek
15.02.14, 22:36
Witam! Mam trójkę małych dzieci. Moja najstarsza córka idzie od wrześnie do szkoły (niestety jako sześciolatka z pierwszej połowy roku). I zastanawiam się jak to będzie. Nadmienię, że córka jest bardzo zdolna (piszę poważnie

- np. zaczęła sama czytać jak miała 5 lat, a nie była tego przez nikogo uczona, jakoś sama załapała). Ale obserwując znajome rodziny zauważyłam, że rodzice dość często bardzo angażują się w szkolne sprawy swoich dzieci. "Za moich czasów"

nikt nie siedział ze mną nad lekcjami, właściwie nigdy. Jak się nie nauczyłam, czy się nie przygotowałam to dostawałam złą ocenę i tyle. Oczywiście w wyjątkowych sytuacjach kiedy sobie nie radziłam, mama fundowała mi tymczasowo korepetycje (chodzi o nieszczęsną matematykę). Teraz wydaje mi się, że rodzice jakoś bardziej wszystkiego pilnują, nadzorują, pomagają. Ale może taka jest potrzeba. Program jest źle ułożony, są luki i może dzieci same nie dają rady (?)
Co o tym sądzicie i jak to u Was wygląda w praktyce?