Dodaj do ulubionych

Nie dociera do mnie...

30.10.05, 16:39
Nie dociera do mnie zupełnie, że za niespełna 3 tygodnie będę matką 4 synów.
Nie umiem sobie wyobrazić, co bedzie się działo w moim domu z kolejnym małym
dzieckiem. Wszystko wydaje mi się jakies nierealne. Czasami nawet dziwie sie,
jak ludzie pytają, jak się czuję. Jakoś "zapominam" , że jestem w ciązy i że
to już nie długo.
Nie umiem się przygotować. Nie wiem co mam kupić. Chodziłąm już kilka razy
bezradnie wzdłuż półek w hipermarkecie zastanawiając się co może być mi
potrzebne. Wczoraj znów byłam i znów nic nie kupiłam.
Zupełnie nie mogę pojąc tego stanu, bo przecież to nie to nie jest moje
pierwsze dziecko. Powinnam wszystko wiedzieć i przygotowac się w zasadzie
bezproblemowo i rutynowo.
Nawet do szpitala nie jestem spakowana. I jakoś nie wiem co mam zabrać.
Może to jakaś podświadomoa niechęć??
Może jednak tylko mi się wydaje, że pogodziłam się z tą ciążą?
Czy to normalne?
Zaczynam się niepokoić!!!!!
Obserwuj wątek
    • andaba Re: Nie dociera do mnie... 30.10.05, 19:42
      Kasiu, nie martw się! Po prostu jesteś zmęczona i masz dość, chyba każda z nas
      pada na nos w ostatnich tygodniach ciąży. A że to czwaty dzidziuś, to przecież
      naturalne, że nie jesteś podniecona i rozentuzjazmowana jak przy pierwszym i
      nie wpadasz w szał zakupów - podjrzewam, że większość rzeczy masz w domu. A
      czego nie masz to doświadczeniem zrekompensujesz. Co do pakowania do szpitala,
      to spakowana byłam przy pierwszym, przy kolejnych pakowałam się z ręcznikiem
      między nogami, w przerwach pomiędzy gotowaniem gara zupy i gara bigosu oraz
      końcowymi porządkami i udzielaniem rad i wskazówek.... Mimo to dzięki w/w
      doświadczeniu i tak miałam wszystko, co potrzebne w szpitalu.
      Tak że nie martw się bo ci nie wolno. A powiedz co potrzebne, to dowieziemy smile
    • barbie-torun Re: Nie dociera do mnie... 30.10.05, 19:56
      Ja za 4-5 tyg. też zostanę mamą po raz czwarty
      wyprawkę mam kupioną
      ale jeszcze nie spakowana jestem do szpitala
      dziś przeglądałam ciuszki i zastanawiałam sie które na wypis, które do noszenia
      jak wrócimy ze szpitala ale jeszcze nie wybrałam,
      koszuli nocnej do karmienia nie kupiłam, ze 2tyg. temu naoglądałam i nic...
      nawet nie wiem gdzie postawić wanienkę
      w łazience na podłodze odpada, bo kto sie schyli, w pokoju za mała szafka, na
      łóżku naszym zaleje się, no kurka nie wiem, latać przez 2 pokoje do salonu na
      duży stół...
      łóżeczko w cżęściach też jeszcze nie ustalone gdzie stanie, trzeba szafe i
      nocną szafeczkę wystawić z sypialni(dzieciaki starsze jak rodziły się to
      mieliśmy inne mieszkanie) ale mi się nie chce o tym myśleć
      pewnie mąż przestawi jak urodzę i się wścieknę po powrocie bo bym inaczej
      chciała,
      stale powtarzam sobie, że jeszcze zdążę
      podobnie jak z fryzjerem-jeszcze zdążę
      i zostaneę ulizana w przydługich, postrzępionych włosach, wpół odrostach
      jak mnie malec zobaczy to będzie chciał wleźć z powrotem- "niech ta mama siebie
      i dom uszykuje na moje powitanie a nie tak wszystko byle jak..." pomyśli
      oj trudna sprawa
      nic mi się nie chce
      nawet jedzenie nie smakuje
      nagadałam sprzedawczyni ze śledzie rolmopsy-kaszuby "zepsuły" się, straciłam
      smak a w piątki 1-2 kupowałam na kolację,
      ciasto mi nie smakuje, kanapki też
      jeszcze własne obiady zajadam ale bez entuzjazmu jak dawniej
      łażę po domu w piżamie do 11, coś przestawie, coś sprzątnę, wypiję herbatę
      tracę czas
      mąż z średnim rano pojechał do rodziny na 4 dni na groby, zostałam z dwójką i
      brzucholem,
      i jak pomyślę o macieżyństwie to się aż boję...
      w nocy leżę i rozmyslam o dzieciach, wychowaniu
      i czasami w półśnie wydaje mi sie, że nie jestem w żadnej ciąży,
      że wracam do pracy...
      czy więcej kobiet tak miało w 9 miesiącu?
      byłam w środę u gina, może trochę wczesniej urodzę niz 1 grudnia lekarz mówił
      ze wszystko OK, ustawienie główka w dół, ale jeszcze szyjka zamknięta chociaż
      skrócona, waga 2900g, jutro lub w środę robię ktg, ruchy są ale nie tak liczne
      jak dawniej, ciasno bąkowi
      uff byle dotrwać do końca
      czy to zmęczenie materiału? czy starość?
      co to będzie za miesiąc...

      pozdrawiam oczekujące smile
      • kasiask Re: Nie dociera do mnie... 30.10.05, 21:53
        Oj babie!
        Miło czytać, że to nie tylko ja takie dziwadło!!!
      • my-cha Re: Nie dociera do mnie... 31.10.05, 10:51
        smile

        A wanienkę postaw w łazience na wannie (są takie nakładki) albo w łazience na
        nogach (znaczy wanience dodaj nóżki)
        Latania do slonu raczej nie polecam smile

        Też tak miałam na koniec ostatniej ciąży (ojej, to juz 3 lata )
        Nic nie przemyślane do końca, łóżęczko w ostatniej chwili ...
        Ale jakoś się ułożyło

        Pozdrawiam
    • gagaw Re: Nie dociera do mnie... 30.10.05, 22:28
      Miałam tak samo.
      Dopiero od niedawno (Kubuś za tydzień skończy 10 miesięcy) jestem bezgranicznie
      zakochana w moim czwartm synku. Oczywiście kochałam go od początku, ale jakoś
      tak bez entuzjazmu zleciała mi ta ciąża. Teraz widzę jaka jestem szczęśliwa
      mając ich wszystkich czterech...
      Zobaczycie- u was będzie tak samo.
    • kalpa Re: Nie dociera do mnie... 30.10.05, 22:37
      Kasia, ja pod koniec ciąży marzyłam, żeby wreszcie synek się urodził. miałam tak
      serdecznie dość, że chwilami, aż agresja mi wyłaziła spod skory i nie potrafiłam
      się cieszyć, że znów będę tulić malucha. Kiedy poród wreszcie się skończył ( a
      był o wiele łatwiejszy niż pierwszy), to jedna mysl przebiła inne: no wreszcie
      koniec ciązy!! Nie porodu, tylko właśnie ciąży. I jeszcze kilka dni najbardziej
      cieszył mnie ten właśnie fakt. A dopiero jak odpoczełam, mdłości ustąpiły(
      jeszcze dręczyły mnie po porodzie), to miłośc do Ptysia powaliła mnie na kolana.
      Ciąża to niełatwy stan. Zwłłaszcza pod koniec.
      kalpa
    • kalpa Re: Nie dociera do mnie... 31.10.05, 06:23
      Kasia, a czy potrzebujesz jakieś ciuszki? Bo ja coś jeszcze mam na pewno, mogę
      wesprzeć.
      kalpa
      • mamaanieli Re: Nie dociera do mnie... 31.10.05, 07:46
        Ja cały wrzesień chodziłam jak nawiedzona-nakręcona. Straszna byłam!!! I miałam
        do tego prawo - i Ty masz. Boisz się, jesteś padnięta, nie mieści Ci się w
        głowie jak dasz sobie radę z czwórką. Ja bałam sie jeszcze, że młodego nie
        zaakceptuję, głupia baba. No i co? Jest ok - zakochana jestem w Justynku po
        uszy - od pierwszego wejrzenia. Mały jest sto razy spokojniejszy od Anielki i
        Juliana. Jakoś dajemy sobie radę, choć prawdę powiedziawszy mam na kilka godzin
        dziennie pomoc. Bez niej byłoby ciężko. Może też o tym pomyśl - może w pobliżu
        jest jakaś chętna emerytka lub studentka... Choćby przez pierwsze dwa, trzy
        miesiące. POzdrawiam. AGATA
        • kaka73 Re: Nie dociera do mnie... 31.10.05, 10:41
          Cześc To jesteśmy w podobnej sytuacji. Ja pod koniec listopada zostanę mamą
          trzeciej pociechy - totalnej niespodzianki, z której zdołałam się już
          otrząsnąć, ale nie ciesze się tak jak poprzednio gdy było wszystko zaplanowane -
          i to mnie martwi.
          Dzisiaj jestem ostatni dzien w pracy, może jak sobie odpoczne przez kilka
          ostatnich tygodni to będzie lepiej.
          Równiez nie mam torby do szpitala, popranych ubranych i wielu innych rzeczy.
          Pocieszam się, że nie jestem jedyna.
          Będzie dobrze.
          Karina, Szymek , Karolinka i maleństwo z klejnotami.
    • atta Re: Nie dociera do mnie... 31.10.05, 13:45
      Dziewczyny, ja tak niesmiało...
      Wiem, że potrzebna jest tu na forum taka "grupa wsparcia" i po to ono jest,
      ale... jak Wy się tak wszystkie zaczniecie prześcigać w nieprzygotowaniu (aby
      pocieszyć współoczekujęce, of course!), to te Wasze bidne maluszki faktycznie w
      szpitalnych koszulinach zostaną wink))
      No to ja w obronie Dzieci_Listopadowych: weźcie się Mamy zbierzcie w sobie,
      chociaż po jednej sztuce odzieży dziennie wpakujcie do torby wink))

      Pozdrawiam serdecznie i rozumiem doskonale, Atta
    • barbie-torun Re: Nie dociera do mnie... 31.10.05, 15:27
      dzięki za miłe słowa
      dziś trochę odetchnęłam
      psychicznie lepiej się czuję
      za chwilkę z zapałem biorę się za porządkowanie ciuszków
      pozdrawiam gorąco

      Basia
      ------
      już blisko, coraz bliżej...
      • eliza34 Re: Nie dociera do mnie... 01.11.05, 08:27
        Kasiu, z tego co wiem to jesteśmy na tym samym forum listopadowym, z tym ,że ja
        spodziewam się dziewczynki -nispodzianki - 3-cia i nieplanowana ciąża. przez
        5,5 miesiąca żyłam tak jakbym usilnie próbowała zapomnieć ,ze jestem w 3-ciej
        ciąży(to nie znaczy ,że piłam, czy zaniedbywałam siebie - po prostu pracowałam
        ciężko, zajmowałam się domem i dziećmi). Potem jakby zaczeło docierać do
        mnie ,ze to ja jestem w ciąży,ale nie było euforii ani żadnego entuzjazmu. Mało
        tego przeżywałam uczucia których nigdy po sobie się nie spodziewałam - zero
        kontaktu z dzieckiem w brzuszku, zadnych rozmów, głaskania jak przy poprzednich
        dzieciach. Na szczęscie miałam pomoc duchową koleżanki która 2-lata temu
        znalazła się w takiej samej sytuacji. To dzięki jej wsparciu i radom udało mi
        się kupić trochę rzeczy dla dziewczynki (w domu 2-óch facecików) i potem....
        tak leżały rzucone w pokoju. Wchodziłam, oglądałam i wychodziłam. Nawet miałam
        okresy buntu,że do szpitala wezmę jedno używane mocno ubranie po chłopcach, ale
        gdzieś w 34 tc zmusiłam się do wyprania ubranek i wyselekcjonowania tych do
        szpitala i zapakowania torby. Euforii nadal nie ma, ale pocieszają mnie ,ze
        miłość przyjdzie z czasem. mam taką nadzieję. Masz chyba tyle łatwiej ode
        mnie,ze obie mamy doświadczenie w wychowywaniu chłopców,a ja zupełnie nie wiem
        co zrobię z dziewczynką....
        Eliza
    • agax4 Re: Nie dociera do mnie... 01.11.05, 16:29
      O jakbym czytała siebie z przed ponad roku!!!!
      Zupełnie tak samo to przeżywałam, do szpital to spakowałam się w ostatniej
      chwili, tak na wszelki wypadek, gdy poszłam na badanie KTG tydzień po terminie,
      a że przyszło mi przesiedzieć w nim trochę czasu przed porodem, to w między
      czasie rodzinka wszystko wyprasowała, doprała, skręciła kołyskę... itp.
      Życzę ci wszystkiego dobrego! Łatwego porodu (tak było u mnie) i zdrowia dla
      ciebie i maleństwa.
    • barbie-torun do elizy 02.11.05, 08:30
      musisz sobie powiedzieć, ze nie Ty jedna jesteś zaskoczona i jest Ci smutno z
      powodu brzusia
      każda z nas to przeżywała
      ale maleństwa przyszły do nas z miłości
      nie ważne czy drugie, 3 czy 6
      kochaj córeczkę, gładź brzuszek, słuchaj rytmu,
      zrób dobre usg a zobaczysz jak macha rączką
      a czkawka to tak jakby usteczka mówiły ma-ma, ma-ma,
      i falują żeberka, nóżka fiknie...
      a mąż - szczęśliwy tata jaki będzie dumny z "gwiazdy"
      wszak to druga kobietka będzie w jego życiu
      zobaczysz jaka będziesz szczęśliwa ubierając sukieneczkę, czesząć kitusie i
      zapinając spineczki za rok
      nie będzie tak grandzić jak chłopaki z klockami, samochodami
      ukucnie w kąciku z laleczką i szmatkami
      a Ty też sobie przypomnisz jak fajnie ubierać lale i misie
      moja pierwsza córa jak się urodziła i położyli mi na brzuch i łypnęła
      niebieskimi oczkami na mnie to taka fala miłości na mnie spłynęła
      jak dotąd nigdy później nie zaznałam takiego szczęścia
      choć wiele chwil radości przez te 8 lat w życiu było
      nie zapomnę do końca życia smile

      Basia
      --------
      Teresa 8l, Paweł 6,5 l, Mati 5 l, (bobo ok. 1.12.2005)
      • mamaanieli Re: do elizy 02.11.05, 10:23
        Barbi napisała: "zobaczysz jaka będziesz szczęśliwa ubierając sukieneczkę,
        czesząć kitusie i zapinając spineczki za rok nie będzie tak grandzić jak
        chłopaki z klockami, samochodami ukucnie w kąciku z laleczką i szmatkami
        a Ty też sobie przypomnisz jak fajnie ubierać lale i misie"... Jejku, dlaczego
        moja ANielka taka nie jest... Toż to największy chłopas i chuligan pod
        słońcem... smile Pozdrawiam.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka