cenisz_dobre_dziennikarstwo
07.10.14, 05:39
Pomijając kwestie wolnościowe (które niewiele obchodzą przeciwników legalizacji konopi) i pomijając też kwestie medyczne (które także niewiele obchodzą ludzi, którym akurat marihuana nie jest w stanie pomóc) pozwólcie przedstawić sobie ekonomiczno-wychowawcze aspekty nielegalności konopi, bo to akurat dotyczy KAŻDEGO z nas.
1)
Z budżetu państwa (czyli z Twoich podatków) idą do policji pieniądze na "zwalczanie narkomanii". Na czym to polega w praktyce? Na tym, że policjant musi w danym okresie rozliczeniowym złapać ileś tam osób na "posiadaniu" i wypełnić tymi złapaniami swoje statystyki. Nie muszę chyba dodawać, że najłatwiej (i najbezpieczniej) jest łapać tych końcowych użytkowników, posiadających drobne ilości, ewentualnie osiedlowych detalicznych dilerów.
Czy zwalcza to narkomanię? W żadnym stopniu. Ludzie którzy poszli siedzieć "za jointa" na pewno nie przestaną palić z tego powodu, za to na pewno znienawidzą swoje państwo.
A jak chodzi o sprzedawców, to na miejsce każdego złapanego dilera jest kilku następnych chętnych zająć jego miejsce. Dlaczego? Bo nielegalność konopi winduje jej cenę do absurdalnego poziomu. Demoralizującego poziomu zaznaczmy, skoro dilerka staje się bardziej opłacalna niż większość legalnych prac. Legalna marihuana oznaczałaby spadek ceny do takiego poziomu, że byłaby to właściwie opłata za dostawę / za usługę kurierską, a nie za sam towar. Niewielu obecnych dilerów będzie chciało sobie tym zawracać głowę.
2)
O ile w ogóle będzie jakakolwiek dilerka, bo możliwe, że większość osób zainteresowanych spożywaniem konopi zacznie uprawiać sobie własne roślinki (na użytek własny oraz palących znajomych). Nie muszę chyba dodawać, że użycie konopi będzie w ten sposób BARDZIEJ kontrolowane niż dziś i wielu nastolatków tej konopi po prostu nie zdobędzie bo nie będzie znało dorosłego, który tę konopie uprawia i będzie skłonny mu trochę dać/odsprzedać. (Dziś diler, sam często niepełnoletni, zainteresowany jest tylko zyskiem i nie ma rozterek czy komuś niepełnoletniemu sprzedać czy nie).
Natomiast nastolatek podlewający i dbający o "swój kwiatek" też chyba prędzej zwróci uwagę, nawet mało kumatych rodziców niż gdyby zaopatrywał się poza domem.
Dzisiaj rodzice najczęściej się orientują, że dziecko ma problem z narkotykami gdy są to już jakieś ciężkie narkotyki.
3)
A skąd dziecko ma w ogóle dostęp do ciężkich narkotyków? Z tego samego źródła co konopie. Kupuje je dokładnie u tego samego dilera! Dlaczego? Bo dilerowi dziś jest obojętne z jakimi narkotykami go ewentualnie złapią, bo kara i tak jest taka sama, więc skoro i tak ryzykuje to ma już w ofercie "wszystko", pełen wachlarz nielegalnych substancji.
To ta patologiczna sytuacja jest źródłem powiedzenia, że "Zaczyna się od konopi, a kończy na ... (i tu nazwa jakiegoś mocnego narkotyku)."
Ale czy przyczyną tego nie jest niechcący fakt, że u tego samego dilera, u którego można kupić kupić konopie można też kupić wszystkie mocniejsze narkotyki?
Gdyby samo posiadanie konopi było legalne to ewentualna kara na jaką by się narażał diler byłaby karą finansową za nieodprowadzenie podatku od tego handlu.
(Zupełnie inny kaliber niż pójść siedzieć za posiadanie twardych narkotyków.) Skutek byłby taki, że jakikolwiek twardy narkotyk byłby o wiele trudniej dostępny (także finansowo) niż dzisiaj.
A w punkcie 2. wykazałem że same konopie też byłyby trudniej dostępne.
To wszystko, w połączeniu z przekierowaniem pieniędzy na "zwalczanie narkomanii" z policji do szkół, dałoby o wiele lepszy skutek niż trwanie w obecnym stanie prawnym. (Zwłaszcza, że palenie trawki przez nieletnich to de facto problem wychowawczy, a nie sprawa kryminalna).
4)
Nielegalne zyski gangów muszą być gdzieś zalegalizowane. Najczęściej poprzez firmy-krzaki, najczęściej w branżach budowlanej, gastronomicznej, rozrywkowej, usług kosmetycznych...
Istnienie tych firm psuje rynek, ponieważ normalne firmy z tych branż starają się zarobić na siebie swoją domyślną działalnością i często się nie udaje, często upadają bo muszą konkurować na tym samym rynku z gangsterskimi firmami-krzakami, które muszą tylko wykazać jak najwięcej zleceń (żeby na papierze jak najwięcej się działo) i robią to zaniżając ceny bo ich nie obchodzi zysk z danej inwestycji tylko "wypranie" jak największej ilości nielegalnych pieniędzy.
Wiadomo, tu się mieszają pieniądze z różnych źródeł: prostytucja, narkotyki, nielegalne zakłady... Ale jeżeli weźmiemy pod uwagę, że pieniądze z narkotyków to w 90% pieniądze z marihuany (popularność innych narkotyków jest marginalna w porównaniu z konsumpcją konopi) to chyba jasne jest, że legalizacji konopi odcięłaby gangom potężną gałąź zysków.
I dlatego właśnie warto wyciągnąć konopie z worka z twardymi narkotykami i zaklasyfikować jako jakąś "lekką substancję odurzającą".
Z prawnego punktu widzenia potraktować może jak alkohol, czyli:
- zakaz reklamowania.
- publiczny dostęp po okazaniu dowodu, tylko w punktach, które mają licencję.
- domowe produkcje tylko na użytek własny.
- za nielegalny handel poza licencjonowanymi punktami - kara grzywny.
- za częstowanie nieletnich - kara grzywny.
Jeżeli nie wierzysz w to co napisałem powyżej obejrzyj wywiad z byłym funkcjonariuszem D.E.A. : www.youtube.com/watch?v=4X8_WnPNJrQ
Myślenie, że mnie ten problem nie dotyczy, bo "ja nie palę marihuanen" to unikanie myślenia.
Jeżeli płacisz podatki to płacisz też za pozorne działania policji nie zmieniające nic w "świecie narkotyków".
Jeżeli działasz w branżach, gdzie mafii łatwo jest prać pieniądze to najprawdopodobniej mógłbyś zarabiać więcej pieniędzy, gdyby nie firmy-krzaki legalizujące tam swoje pieniądze. (W tym pieniądze z narkotyków, czyli GŁÓWNIE z konopi.)
Wyraź poparcie dla inicjatywy legalizacji konopi w całej Unii Europejskiej:
ec.europa.eu/citizens-initiative/REQ-ECI-2013-000023/public/index.do
Data zamknięcia zbierania podpisów: 20 listopad !!!
Jeżeli ta inicjatywa przejdzie, Parlament Europejski będzie musiał zagłosować nad tym projektem. W przypadku sukcesu, legalizacja konopi zostanie Polsce narzucona odgórnie jako dyrektywa europejska.
Nieważne czy sam palisz czy nie, nieważne czy uważasz spożywanie marihuany za patologię czy też traktujesz na równi z piciem piwka. Legalizacja konopi jest na Twoją korzyść!