dorota_333
25.11.20, 22:31
... czyli co dzieje się na granicach Europy i Stanów od wielu lat - z dramatycznym nasileniem zjawiska w pamiętnym roku 2015.
Do założenia wątku skłoniła mnie uwaga Schłodzonego "głupotą jest pewność że to ty zawsze będziesz po właściwej stronie karabinu". Gwoli wyjaśnienia: zostałam wyrzucona z pewnego miejsca za pogląd, że do tzw. uchodźców należy po prostu strzelać, a ich łodzie zatapiać. Schłodzony tak właśnie skomentował powyższy pogląd.
No cóż, podtrzymuję go w pełni. Wyjaśnianie pięknoduchom o co chodzi, należałoby zacząć od tego, że żyjemy w czasach, gdzie konflikty przybierają zgoła nowe, nieznane dotąd formy. Nikt by kiedyś nie przypuszczał, że zielone ludziki opanują Krym i Donbas. Ludziki kupujące wyposażenie w sklepie survivalowym, dodajmy. Mamy już na to nawet nową nazwę: konflikt hybrydowy. O prowadzeniu wojny w internecie nawet nie wspominam, to bardziej nowe pole walki niż metoda.
Czy więc możliwe jest prowadzenie inwazji na dany obszar za pomocą dużych ilości nieuzbrojonych ludzi, którzy po prostu przybywają i domagają się ochrony humanitarnej, choć nie przybywają z terenu wojny? Jak widać, możliwe - i to właśnie stało się 2015 i dzieje sie dalej na mniejszą skalę.
Ludzie ci zresztą wykorzystują bardzo wydajnie systemy prawne danych państw. Np. uniemożliwiają deportację przez "zagubienie" dokumentów, np. odwołują się wielokrotnie od negatywnych decyzji władz lokalnych (w Niemczech 200 tysięcy takich spraw).
Innym polem walki jest medialna otoczka: media - zwłaszcza lewicowe - przedstawiają takich ludzi jak ofiary wymagające pomocy. Głupcy dają się nabierać.
Kto robi na tym interes polityczny? Kraje typu Rosji czy Turcji - polecam uwadze incydenty na granicy z Grecją na początku tego roku. To była inwazja już wprost prowadzona przez tureckie służby. Kto robi interesy finansowe? Zorganizowani przemytnicy i organizacje "niosące pomoc".
No cóż, fakty są brutalne: my albo nas. Jeśli tej inwazji nie powstrzymamy, to Europa sie rozpadnie, a do władzy dojdzie skrajna prawica. Ponieważ tylko ona obieca bezpieczeństwo. Kraje Europy zaczynają to powoli rozumieć - np. stanowisko Austrii ewoluowało bardzo mocno w tej kwestii: od przychylności dla tzw. "uchodźców" do niechęci.
Tak, Schłodzony, należy strzelać i topić. Nie, nie boję się, że będę "po złej stronie karabinu"

Nie jestem młodym Afgańczykiem czy Senegalczykiem, który został wyekwipowany przez rodzinę, żeby wejść do Europy, zalegalizować pobyt i sprowadzić pociotków. Bo taki jest plan - na razie tysięcy, potem milionów.
Nie mam problemu z postulatem obrony naszego europejskiego stylu życia. Za wszelką cenę.