Dodaj do ulubionych

Kilka TEZ o Polsce - DLACZEGO zloty idzie w gore?

08.02.05, 21:16
Kilka swobodnych mysli opartych na faktach:

1) Zloty umacnia sie TYLKO DLATEGO, ze jest atrakcyjna stopa zwrotu z
inwestycji w polski dlug. (przyrost pieniadza oraz spadek sily nabywczej
waluty w 2004 krzycza wrecz o nieuchronnosci spadku kursu)

2) Polityka RPP ma NAJWIEKSZY wplyw na kurs zlotego

3) Kurs zlotego ma najwiekszy wplyw na wymiane handlowa i na eksport.

4) Eksport ma obecnie kluczowe znaczenie w rachunku wzrostu PKB Polski.


OPINIA: Stanisław Kluza Główny ekonomista Bank Gospodarki Żywnościowej

Utrzymuje się mały wzrost gotówki w obiegu Wzrost gotówki w obiegu na poziomie
3,2% (r/r) jest bardzo słaby wobec kilkunastoprocentowej dynamiki w I półroczu
2004r.

Jest to ostrzegawczy sygnał dla wzrostu gospodarczego, pokazuje to spadek
zapotrzebowania gospodarki na pieniądz transakcyjny. Często poprzedza to
wolniejszy wzrost gospodarczy. Taki scenariusz może mieć miejsce w I i II kw.
2005r.

Spadek kredytów Nadal obserwujemy spadek kredytów przedsiębiorstw. Stawia to
pod znakiem zapytania, czy będzie istotny wzrost inwestycji w IV kw.2004r.,
jak widać przedsiębiorstwa nadal chętniej deponują pieniądze i spłacają
kredyty niż zaciągają nowe zobowiązania."


Obserwuj wątek
    • robisc Re: Kilka TEZ o Polsce - DLACZEGO zloty idzie w g 08.02.05, 21:41
      Zloty umacnia sie, bo:
      - mamy przynajmniej 2 punktowe dodatnie stopy procentowe, co daje wysokie stopy
      z inwstycji w polskie papiery dluzne;
      - wystepuje wysoka podaz papierow denominowaych w PLN, co powoduje duzy naplyw
      walut obcych; w zwiazku z uwaga pierwsza popyt przewyzsza podaz, co daje rzadowi
      komfortowa sytacje;
      - przyspieszenie prywatyzacji;
      - duza ilosc emisji na GPW;
      - ryzyko polityczne po akcesji jest oceniane przez inwstorow na nizsze niz przed
      akcesja; na scenie politycznej panuje wzgledny spokoj;


      • przycinek.usa super 08.02.05, 21:56
        Bardzo kolokwialnie to ujales. Uwazam, ze ten obraz jest pelny.

        Wobec tego zadaje 1 latwe pytanie:

        Czy obnizka stopy procentowej o 2% doprowadzilaby do odwrocenia tendencji?

        • robisc Re: super 08.02.05, 22:20
          przycinek.usa napisał:

          > Bardzo kolokwialnie to ujales. Uwazam, ze ten obraz jest pelny.
          >
          > Wobec tego zadaje 1 latwe pytanie:
          >
          > Czy obnizka stopy procentowej o 2% doprowadzilaby do odwrocenia tendencji?
          >
          W krotkim horyzoncie (kilka miesiecy) tak. W dlugim, przy utrzymaniu pozostalych
          zmiennych prawdopodobnie trend na wzmocnienie zlotego bylby kontynuowany,
          spadlaby natomiast dynamika aprecjacji.

          Jednak pozostale zmienne tez sie zmienia. Dojdzie ryzyko polityczne i gwaltowny
          spadek wzrostu PKB. To spowoduje oslabienie zlotego.
          Byc moze takiego rozwoju wypadkow oczekuje RPP. Tylko po co doprowadzac do
          spadku wzrostu gospodarczego? Inflacja jest opanowana, nie ma zadnego powodu do
          utrzymywania stop procentowych na tak wysokim poziomie jak obecnie. W jaki
          sposob te stopy wplywaja na inflacje, poza presja aprecjacyjna na zlotego?
          Wiekszosc kredytow zaciaganych przez gsopdarstwa domowe to kredyty indeksowane,
          na ktore stopy procentowe NBP nie maja zadnego wplywu.
          • przycinek.usa Re: super 08.02.05, 23:39
            "W krotkim horyzoncie (kilka miesiecy) tak. W dlugim, przy utrzymaniu pozostalych
            zmiennych prawdopodobnie trend na wzmocnienie zlotego bylby kontynuowany,"

            Czyli tak, ale wlsciwie to nie... He h ehe he. Oj Robert.

            A dlug? A odsetki? A dynamika zadluzania? Mowi to Panu cos?
            • vice_versa Re: super 09.02.05, 00:36
              Patrze i oczom nie wierze Przycinku...
              Z ciebie spuscic na chwile oko i zaczynasz pisac jak ten oszolom vice_versa.
      • vice_versa Re: Kilka TEZ o Polsce - DLACZEGO zloty idzie w g 09.02.05, 00:32
        Zloty umacnia sie, bo:
        > - mamy przynajmniej 2 punktowe dodatnie stopy procentowe, co daje wysokie
        > stopy z inwstycji w polskie papiery dluzne;

        Robi to juz prostowalem! Porównujesz nie te procenty!!! Nie mozesz zachecic
        kogos by kupil papiery Twojej spólki jesli dasz mu nizsza stope procentowa niz
        srednia stopa wzrostu rynku na którym te papiery sa notowane!!! Rynek wzrasta
        5.4% to jak dac mu mniej?? Nie przyjdzie, to nielogiczne, latwiej byloby mu
        wtedy zalozyc kupic papiery spólek, tyle ze przewalutowanie dlugu wtedy by nie
        nastapilo! Wobec czego bylibysmy znacznie bardziej narazeni na zmiane trendu
        USD, a przeciez wszyscy i Ty Robi, i przycinek i ja co do tego ze to nastapi
        sie zgadzamy. Wiec jak by wygladala taka aprecjacja USD powiedzmy o 30% i jaki
        bylby jej skutek w ciagu 2 lat na poziom dlugu publicznego, gdyby z priorytetu
        przewalutowania zrezygnowano???

        > - wystepuje wysoka podaz papierow denominowaych w PLN, co powoduje duzy
        > naplywwalut obcych; w zwiazku z uwaga pierwsza popyt przewyzsza podaz, co
        > daje rzadowikomfortowa sytacje;

        Obserwacje prawdziwe, rozumowanie nie. Odwrotnie robic, spróbuj!!! Wystepuje
        wysoki naplyw walut obcych obrazonych na spadajacego USD i szukajacego
        bezpiecznych rynków. To wzmaga podaz papierów denominowanych w PLN, co daje
        rzadowi komfortowa sytuacje... przeszkadzajac eksporterom a pomagajac
        importerom. Tu jest pomylka: wysoka podaz nigdy nie powoduje wysokiego naplywu,
        w ogóle na niego nie wplywa... jesli to ujemnie. Co wiecej wysoka podaz
        papierów PLN jest w duzej mierze... przeklenstwem inwentarza, natomiast pisanie
        o wysokiej podazy papierów PLN sugeruje ze mozna to zmienic od reki. Nie mozna,
        chyba ze sie robi rewolucje w wydatkach. Moze. W nastepnej kadencji. Pierwsze
        dwa lata, na tyle starczy towarzystwu wigoru. Pózniej silny USD spowoduje
        poploch i zmiany w Konstytucji. To widac juz dzis.

        > - przyspieszenie prywatyzacji;
        > - duza ilosc emisji na GPW;
        > - ryzyko polityczne po akcesji jest oceniane przez inwstorow na nizsze niz
        > przedakcesja; na scenie politycznej panuje wzgledny spokoj;

        Niewatpliwie.

        Zloty umacnia sie bo USA deprecjonuja a Polska przewalutowuje. Bogatsi trzymaja
        dlug we wlasnej walucie. Mamy swobode przeplywu, panowie.
        • robisc Re: Kilka TEZ o Polsce - DLACZEGO zloty idzie w g 09.02.05, 08:50
          vice_versa napisał:

          > Robi to juz prostowalem! Porównujesz nie te procenty!!! Nie mozesz zachecic
          > kogos by kupil papiery Twojej spólki jesli dasz mu nizsza stope procentowa niz
          > srednia stopa wzrostu rynku na którym te papiery sa notowane!!! Rynek wzrasta
          > 5.4% to jak dac mu mniej??

          To ty mylisz stopy. Jezeli stopa wzrostu PKB wynosi powiedzy 6%, inflacja 3%, to
          stopy NBP powinny wynoscic 6%? A jezeli po pierwszym kwartale tego roku wzrost
          PKB spadnie do 0, to stopy procentowe tez powinny spasc proporcjionalnie? Nie.
          Nie ta korelacja. Stopy procentowe odnosza sie przede wszytkim do roznych
          wskaznikow wzrostu cen. Przy tym wiadomo, ze im szybszy wzrost gospodarczy tym
          zwykle wieksza inflacja, chociaz jezeli wzrost PKB wynika glownie ze wzrostu
          wydajnosci pracy, to nie przeklada sie to na proporcjonalny wzrost plac, a wiec
          inflacja rosnie wolniej niz PKB. I z taka sytuacja mamy do czynienia w Polsce.
          Gwaltownemu wzrostowi wydajnosci pracy towarzyszy spadek plac realnych, dlatego
          ze do inflacji popytowej dochodzi jeszcze inflacja kosztowa zwiazana ze wzrostem
          cen surowcw i eneregii. W kazdym razie czynnik popytowy jest mocno hamowany, a
          kosztowy mial w duzym stopniu charakter jednorazowy, zwiazany z akcesja.

          Prawdopodoba sytuacja po I polowie roku bedzie nastepujaca: PKB przyhamuju do
          ok. 2-3% (oby nie bardziej), i rowniez w tym przedziale znajdzie sie inflacja.
          Spadek stop procentowych jest nieunikniony, chocby po to, zeby nie zaostrzac
          dodakowo polityki monetranej, z czym mamy do czynienia obecnie.
          • vice_versa Re: Kilka TEZ o Polsce - DLACZEGO zloty idzie w g 09.02.05, 12:09
            robisc napisał:

            >jezeli po pierwszym kwartale tego roku wzrost
            > PKB spadnie do 0, to stopy procentowe tez powinny spasc proporcjionalnie? Nie.
            > Nie ta korelacja.

            Tia, a Greenspan to oszolom, bo wlasnie to zaczal robic po 11.09. Po prostu
            oszolom, czy moze twierdzisz, ze po 11.09 PKB USA zaczelo gwaltownie wzrastac?
            Jezeli to tylko wskutek QAM i zabiegów statystycznych.

            > To ty mylisz stopy.
            > Jezeli stopa wzrostu PKB wynosi powiedzy 6%, inflacja 3%, to
            > stopy NBP powinny wynoscic 6%?

            Tak, wg klasycznej teorii ekonomii to ja myle stopy, zgadza sie. Ale to nie ja
            myle cel w jakim stopy sie podnosi i obniza. To nie ma nic wspólnego z inflacja.

            Wracajac do Twojego pytania to: rosnaca inflacja na poziomie 3% oznacza
            wycofywanie sie kapitalu zagranicznego. Bo wtedy kazdy dodrukowany papier
            skarbowy nominowany w PLN bezposrednio przeklada sie na rynek wewnetrzny i
            oslabia zlotówke a brak jest presji deflacyjnej zwiazanej z zakupami (jak sie
            dzieje gdy waluty naplywaja). Czyli albo/albo albo zaczelismy drukowac
            zdecydowanie wiecej niz powinnismy,albo mamy ujemy bilans naplywajacej gotówki.
            Jesli tak to: papiery powinny byc emitowane w walucie szybciej slabnacej, a
            stopy powinny zostac juz dawno obnizone, bo utrzymanie naplywu walut
            zagranicznych pozwoliloby wolniej deprecjonowac walute krajowa, a szybciej dlug
            i koszty jego obslugi. Krótko mówiac wtedy panstwo walczy o inwestorów
            zagranicznych i porównywanie stóp procentowych w innych krajch ma sens bo
            panstwo wypuszcza wtedy dlug nominowany w walucie obcej, bardziej slabnacej. I
            tak dzieje sie zazwyczaj a okresy takie jak dzis gdy mozna zmienic strukture
            walutowa dlugu zdarzaja sie nieporównywanie rzadziej.

            Prawde mówiac nie wiem jak odpowiedziec na Twoje pytanie. Traktujesz Polske
            jako naczynie zamkniete. I rzucasz cyferki. Czyli zero informacji o tym jaki
            jest trend USD i w jakiej walucie nominowany jest dlug, jakie sa jego proporcje
            i w jakiej walucie panstwo emituje papiery skarbowe. To co robisz to jest takie
            rozumowanie jak gdyby warunki zewnetrzne nie istnialy. Zmiana wspólczynników
            krajowych, bez analizy zewnetrznej i oceny co sie BEDZIE dziac w najblizszej
            przyszlosci po prostu nie ma sensu. Obecnie doskonale wiemy ze USD bedzie
            slabnac i taki obrót spraw zakladamy wiec bedziemy mieli staly naplyw walut,
            nie mozemy jednak obnizyc stopy bo nieprzewalutujemy dlugu

            Dopowiem cos do poprzedniego postu: Nie ja myle stopy. I mówie to bardzo mocno.
            To nie znaczy ze stóp banków zewnetrznych nie nalezy porównywac. Owszem,
            nalezy, bo czesciej i glebiej zadluzamy sie za granica nominujac dlug w ich
            walucie, a rzadziej i krócej mamy okazje dlug ten przewalutowac na PLN. Czemu?
            Bo deprecjacja u starszych braci w kapitalizmie zwylke jest wieksza. Natomiast
            struktura dlugu panstwa rozwinietego wyglada tak ze wiekszosc dlugów ma
            nominowane we wlasnej walucie.
            Popatrz jeszcze raz na to co robi panstwo, i czemu to sluzy. Jak sie uwaza ze
            panstwo postepuje glupio, to sie traci, bo sie nie wie co bedzie dalej. Tak jak
            nie wiedza Twoi klienci.

            Z Twoja analiza przyszlosci sie zgadzam. Tylko patrzac na Twoja sygnaturke nie
            chce mi sie wierzyc, ze naprawde uwazasz, ze panstwu zalezy na wysokim wzroscie
            PKB, a przynajmniej ze jest to priorytet nr 1. Nie, najwazniejszy, wracajac do
            mojego wczesniejszego porównania, jest kurs papierów skarbowych, dokladnie tak
            jak z akcjami spólek, tyle, ze dla spólek wymierny jest kurs rynkowy, dla
            panstwo nie ma swojego chartu, wazne jest to co inne panstwa zrobia z wlasna
            waluta w najblizszej przyszlosci. Od tego zalezy "kurs" publicznych papierków.

            Pozdr
            • robisc SP zarobil 19 mld PLN na roznicach kursowych 09.02.05, 16:02
              I wlasciwie mozemy skonczyc dyskusje na temat stop i kursow. Bo co, k..wa,
              Gronickiego obchodzi co sie stanie w przyszlym roku.

              2005.02.09 15:22
              W tym roku nie będzie takich wahań na rynku walutowym jak w ubiegłym

              Trend na rynku walutowym się odwrócił, ale w tym roku nie będzie tak dużych
              wahań wartości złotego jak w poprzednim, uważa Wojciech Misiąg z Instytutu Badań
              nad Gospodarką Rynkową (IBnGR).

              „Trend już się odwrócił, jesteśmy na etapie wyhamowywania. […] Takiego skoku,
              jak w ubiegłym roku, w którąkolwiek ze stron, już się nie spodziewamy” –
              powiedział Misiąg podczas konferencji prasowej w środę.

              W 2004 roku złoty umocnił się do dolara o ponad 20% i niemal 14% do euro.

              Misiąg zwrócił uwagę, że właśnie dzięki mocnemu złotemu udało się osiągnąć
              relatywnie niski poziom relacji długu publicznego do PKB.

              „Zaczynamy maszerować w dobrym kierunku, ale jak się przyjrzymy, skąd wziął się
              ten spadek, to już nie wygląda to tak optymistycznie” – powiedział także Misiąg.

              „Na różnicach kursowych zarobiliśmy 19 mld zł, co odpowiada obniżeniu relacji
              długu do PKB o ponad 2 punkty procentowe” – dodał.

              Według IBnGR, relacja ta wyniosła na koniec roku 2004 ok. 50,5% z 51,6% na
              koniec 2003 roku. Nominalnie dług wyniósł ok. 446,1 mld zł wobec 409,0 mld zł
              notowanych na koniec 2003 roku.

              „To dobre, bo oznacza odciążenie budżetu kosztami obsługi długu zagranicznego” –
              uważa Misiąg.

              Wskaźnik IBnGR (szacunek deficytu sektora finansów publicznych do PKB) wyniósł w
              2004 roku 3,6%.

              Według prognoz instytutu, w 2005 roku wskaźnik IBnGR wzrośnie do poziomu ok.
              5,4% PKB.

              „Wynika to stąd, że nie można już liczyć na ponowne obniżenie wskaźnika dzięki
              korekcie kursowej. Utrzymanie zatem czystego deficytu sektora finansów
              publicznych (kasowo ujęte dochody minus kasowo ujęte wydatki) na poziomie
              zbliżonym do 2004 roku musi prowadzić do pogorszenia wartości wskaźnika” –
              czytamy w komunikacie IBnGR.

              BUDŻET 2005 PASYWNY

              Zdaniem Misiąga, budżet na rok 2005 został sporządzony pasywnie.

              „To co nas niepokoi to poziom dochodów […] nie kłócimy się o poziom wydatków,
              jest on dość realistyczny” – powiedział ekspert.

              Według szacunków instytutu, dochody budżetu będą o ok. 2% niższe i osiągną 170,8
              mld zł.

              „Prognoza wydatków odpowiada natomiast dokładnie ustaleniom zapisanym w ustawie
              budżetowej” – czytamy w materiałach.

              Ustawa budżetowa zakłada, że dochody w 2005 roku wyniosą 174,70 mld zł,
              natomiast wydatki – 209,70 mld zł. Deficyt ma wynieść 35 mld zł.

              Deficyt budżetu po grudniu 2004 roku wyniósł 41,5 mld zł, czyli 91,6% planu.
              Dochody budżetu państwa w 2004 roku osiągnęły poziom 156,29 mld zł, czyli 101,1%
              planu, zaś wydatki 197,79 mld zł, czyli 99,0%.


              www.money.pl/pieniadze/wiadomosci/20050209/87921/
              • lastboyscout Misiąg to wariat..... 09.02.05, 17:00
                Mówi Misiąg:

                > Trend na rynku walutowym się odwrócił, ale w tym roku nie będzie tak dużych
                > wahań wartości złotego jak w poprzednim, <<

                Niezle zaczął hi hi smile ....
                Niech spojrzy na DZISIEJSZE notowania złotego...
                Wygląda na to, ze nawet nie wie , że wkrótce potrójne wybory w Polsce.


                > Misiąg zwrócił uwagę, że właśnie dzięki mocnemu złotemu udało się osiągnąć
                > relatywnie niski poziom relacji długu publicznego do PKB.<<<


                Jak rozumiem kreatywną księgowośc Misiąg uważa za osiągniecia .... COOOOL ! smile


                > „Zaczynamy maszerować w dobrym kierunku, ale jak się przyjrzymy,
                skąd wziął się ten spadek, to już nie wygląda to tak optymistycznie” –
                powiedział także Misiąg.<<<

                Uffffff, zupełnie odwrotnie~!
                Nie maszerujemy w dobrym kierunku własnie z przyczyn z którego wziął sie ten
                spadek ....

                > „Na różnicach kursowych zarobiliśmy 19 mld zł, co odpowiada obniżeniu
                reacji długu do PKB o ponad 2 punkty procentowe” – dodał.<<

                NIC nie ZAROBILISMY bo wzięciu pożyczek się nie zarabia.
                Zarabia się na zainwestowaniu pożyczek na procent wyższy od procentu pożyczki =
                obniżenie realacji długu do PKB praktycznie nie zaistaniało a faktycznie
                zaistniał potencjał wzrostu tej relacji ....

                > Według IBnGR, relacja ta wyniosła na koniec roku 2004 ok. 50,5% z 51,6% na
                > koniec 2003 roku. Nominalnie dług wyniósł ok. 446,1 mld zł wobec 409,0 mld zł
                > notowanych na koniec 2003 roku.<<

                Dług będzie musiał byc zwrócony w walutach obcych i tylko w takich walutach
                może byc liczony.
                Misiąg może oczywiście pozyczyć następne waluty na spłatę obecnych pożyczek i
                wtedy bedzie nawet "lepiej" niż dzisiaj ale gdyby mu sie to nie udało to wtedy
                będzie musiał skupować waluty obce za złotówki co osłabi na tyle złotówkę, że
                przeskoczymy 60% tak długim susem, że możemy wylądować na 100% ....

                > „To dobre, bo oznacza odciążenie budżetu kosztami obsługi długu
                zagranicznego” –
                > uważa Misiąg.<<<

                Wcale nie oznacza. To się MOŻE WYDARZYĆ ale NIE MUSI.
                NAJPIERW trzeba będzie utrzymać kurs złotówki za pomocą nowych pożyczek, potem
                spłacić dług zagraniczny droższą złotówka a dopiero na końcu pozwolić sobie na
                takie teksty ....


                Uffffff! Reszta to też komentatorska książka pobożnych życzeń to ten Misiąg
                mówi nam to wszystko za NASZE PIENIĄDZE ?
                • vice_versa Nieeeee!!! Misiag jest COOOOOOOOOOOOOL!!!!!! 09.02.05, 20:24
                  > Mówi Misiąg:
                  >
                  > > Trend na rynku walutowym się odwrócił, ale w tym roku nie będzie tak duży
                  > ch
                  > > wahań wartości złotego jak w poprzednim, <<
                  >
                  > Niezle zaczął hi hi smile ....
                  > Niech spojrzy na DZISIEJSZE notowania złotego...

                  To prawda zaczal idiotycznie... A swoja droga LBS: czy Amerykanie zanizaja
                  poziom swojego deficytu czy naprawde uwazaja ze dlug i deficyt w tym roku
                  zmaleja? Cus mi sie nie wydaje co by gielda miala pojechac w góre... A jak
                  gotówka ze swiata nie zacznie plynac szerszym strumieniem w cos innego niz
                  bondy to sie relacja dlug/GDP nie zmieni... No to co, serio przestaniecie
                  drukowac???

                  > > Misiąg zwrócił uwagę, że właśnie dzięki mocnemu złotemu udało się osiągną
                  > ć
                  > > relatywnie niski poziom relacji długu publicznego do PKB.<<<
                  >
                  > Jak rozumiem kreatywną księgowośc Misiąg uważa za osiągniecia .... COOOOL ! smile

                  Co Ty mówisz LBS??? Jaka kreatywna ksiegowosc? To ze wolisz miec dlug w
                  slabnacej walucie to jest kreatywne???
                  Jesli 2% dlug w relacji do PKB spadl to SUPER. To jest dzialanie rentowne i
                  jest cool. Z punktu widzenia budzetu. Ja nie uwazam ze rentowne dzialania
                  budzetu skutkuja nierentownoscia spólek. Tu nie ma win win. Podobnie nie ma win
                  win jak sie podnosi podatki, wtedy budzet nie zwieksza swojej rentownosci tylko
                  rznie glupa, ze inaczej nie mógl.

                  > > „Zaczynamy maszerować w dobrym kierunku, ale jak się przyjrzymy,
                  > skąd wziął się ten spadek, to już nie wygląda to tak optymistycznie” R
                  > 11;
                  > powiedział także Misiąg.<<<
                  >
                  > Uffffff, zupełnie odwrotnie~!
                  > Nie maszerujemy w dobrym kierunku własnie z przyczyn z którego wziął sie ten
                  > spadek ....
                  >
                  > > „Na różnicach kursowych zarobiliśmy 19 mld zł, co odpowiada obniżen
                  > iu reacji długu do PKB o ponad 2 punkty procentowe” – dodał.<<

                  > NIC nie ZAROBILISMY bo wzięciu pożyczek się nie zarabia.

                  To sa nonsensowne farmazony, LBS.
                  Jak biore pozyczke w walucie slabnacej to zarabiam. A przewalutowanie dlugu
                  polega na tym, ze wziety WCZORAJ kredyt w USD czy Euro, DZIS zamieniam na PLN,
                  bo JUTRO to PLN bedzie tracil na wartosci. To jest RENTOWNE!
                  To jest UPRZEDZENIE ruchu gracza który sie nazywa USA czyli zwrotu w trendzie
                  USD. Poniewaz trend USD zalezy od Chin, to ja sie z Misiagiem tez nie zgadzam,
                  bo on nie ma bladego pojecia czy trend USD sie odwrócil czy nie. Nie odwrócil
                  sie, tylko teraz rosnie ropa. Ale Misiag ma tez racje bo jak trafnie mówi
                  robisc, aprecjacja PLN wynika równiez ze wstapienia do UE. Pomimo wiec ze nie
                  mamy szans na 20% deprecjacje wobec USD i ...14% wobec Euro TO NIE ZNACZY ze
                  trend sie zmienil, tylko ze tempo oslablo. USD bedzie tanial i rzad robi
                  swietna robote, ze dlug przewalutowuje, bo jak USD zacznie rosnac to dlug nie
                  skoczy w ciagu 2 lat o 30%!!!. Dodam ze Konstytucje i tak trzeba bedzie
                  zmienic, bo to ciagle zbyt malo. Da to na szczescie asumpt do odchudzenia
                  socjalizmu w Polsce. Bedzie sie dzialo, oj bedzie! Krzyk bedzie nieziemski,
                  tylko pamietajcie o tym co mówie. Bo glupoty beda wtedy pisac wszyscy, ze
                  to "prawica" winna. Jesli wskutek fundamentów (czyli Chin, a nie
                  krótkookresowych 1-3mc trendów spowodowanych przerzuceniem gotówki na rynek
                  ropy) USD zacznie sie umacniac to dlug i tak skoczy powyzej 50%,55% i 60% i to
                  znacznie szybciej niz dzis maleje... wiec LBS, starsi bracia w kapitalizmie
                  ciagle nas doja... My mozemy tylko nie sluchac pieknie gadajacego Hausnera a
                  patrzec mu na rece. A Hausner nie zrobil NIC. TYLKO GADAL. Ja wiem jedno, jak
                  Zyta wykladala na uczelni i pisala dla IBnGR to ja ja rozumialem jako jedna z
                  nielicznych publikujacych w tamtym okresie. Poczytajcie, moze cos sie znajdzie,
                  np w tym Googlu science czy jak on tam sie nazywa.

                  > Zarabia się na zainwestowaniu pożyczek na procent wyższy od procentu pożyczki
                  > =obniżenie realacji długu do PKB praktycznie nie zaistaniało a faktycznie
                  > zaistniał potencjał wzrostu tej relacji ....

                  LBS, to jest kólko graniaste. Teoretycznie masz racje. Tyle ze
                  jesli "merytoryczni" którzy sie do rzadu nareszcie dorwali, a taka jest moja
                  teza, ze oni teraz odwalaja kawal swietnej ekonomicznej roboty wbrew wszystkim
                  s...wysynom z Sejmu, graja w tej samej druzynie z RPP to absurdem jest
                  zakladac, ze ich dobra robota ZWIEKSZA szanse naplywu kolejnej fali kretynów
                  ekonomicznych... Szczególnie w tej fazie "cyklu politycznego", kiedy Hania i
                  Zyta sa w partii która dostanie 30% i graja pierwsze skrzypce. Jestem, qrwa,
                  optymista. Na 1,5 roku. Dajcie mi sie cieszyc!
                  Zrozumcie: im bardziej rentowny budzet tym bardziej rentowne przedsiebiorstwa i
                  ludzie. Rentownoscia nie jest konflikt interesów. Ludzie musza patrzec co robi
                  rzad, bo rzad wie lepiej co robia banki centralne i inne rzady! Rzad robi tak,
                  by budzet byl rentowny, to nie stoi w sprzecznosci z rentownoscia obywateli, co
                  nie znaczy ze obywatel nie powinien rzadu rznac jak moze. Powinien, bo jest
                  bardziej rentowny niz rzad! Obnizenie wewnetrznej rentownosci rzadu sprawi ze
                  rzad szybciej zacznie sie rozgladac za zewnetrznymi zródlami dochodów, czyli
                  Groniccy którzy wiedza ze warto przewalutowac dlug wygraja! Na przekór
                  politykom!

                  > Dług będzie musiał byc zwrócony w walutach obcych i tylko w takich walutach
                  > może byc liczony.
                  He he he he... LBS dlug liczony jest w tej walucie w której jest nominowany.
                  Ryzyko zmiany kursu w przypadku dlugu nominowanego w PLN jest przerzucone na
                  inwestora który bedzie chcial wywiezc dulary lub jelro. Kuniec gadki LBS. To
                  inwestor wtedy wymienia kase, capisci?
                  Wiec serio mówiac nalezaloby uwzglednic jaka czesc jest nominowana w jakiej
                  walucie. Czesciej pozyczamy w walutach obcych i wtedy stopy nalezy porównywac
                  ze stopami banków centralnych tych krajów w których BIEZACO emitowane papiery
                  sa denominowane, bo to te panstwa wtedy szybciej deprecjonuja swoja walute,
                  wtedy stopy moga byc NISKO. Jak pozyczamy w walucie krajowej to stopy sa
                  zalezne od stopy zwrotu która mozna osiagnac na rynku bez wiekszego problemu.
                  To jest chlopaki P_R_O_S_T_E! Nie sluchajcie i nie czytajcie mnie, tylko
                  POMYSLCIE!!!!

                  > Misiąg może oczywiście pozyczyć następne waluty na spłatę obecnych pożyczek i
                  > wtedy bedzie nawet "lepiej" niż dzisiaj 100% ....

                  Wlasnie.

                  ale gdyby mu sie to nie udało to
                  > wtedy będzie musiał skupować waluty obce za złotówki co osłabi na tyle
                  > złotówkę, że przeskoczymy 60% tak długim susem, że możemy wylądować na

                  A to juz jest science fiction. Bo LBS: mamy swobode przeplywu kapitalu, i to
                  nie zalezy od tego co zrobi Misiag tylko od tego co robi GreenBush (rozumiem ze
                  budzet masz na mysli, orginalne, rzad=jeden z liberalnych instytutów naukowych,
                  serio, BARDZO ORYGINALNE, ja bym sobie nawet tego zyczyl, tyle ze qrwa tu jest
                  DEMOKRACJA.) Wiec jak napisalem wyzej i tak podskoczymy bo wzrost USD bedzie
                  taki jak przy deprecjacji. A deprecjacja USD u nas doprowadzila do barokowego
                  zycia SLDfii, co jest polaczeniem od mafii i SLD. Krótko mówiac marnotrawstwo
                  czasu i pieniedzy kt óre mozna bylo przeznaczyc na reformy.


                  > > „To dobre, bo oznacza odciążenie budżetu kosztami obsługi długu
                  > zagranicznego” –uważa Misiąg.<<<
                  > Wcale nie oznacza. To się MOŻE WYDARZYĆ ale NIE MUSI.

                  Tia, LBS, znowu mamy "syndrom suchego koryta rzeki" i sie zastanawiamy z której
                  strony bedzie plynac woda, Ty uwazasz ze moze w obie strony i jest równie
                  prawdopodobne. W dodatku sugestia jest wyrazna, obstawiasz: z morza w góry. To
                  tutaj nie ma zgody. Byc nie moze, bo jest EXTRA, a to wydarzyc sie MUSI. W
                  szczególnosci w tej fazie cyklu politycznego.

                  > NAJPIERW trzeba będzie utrzymać kurs złotówki za pomocą nowych pożyczek,
                  >
                  • vice_versa Nieeeee!!! Misiag jest COOOOOOOOOOOOOL!!!!!! 09.02.05, 20:25
                    > NAJPIERW trzeba będzie utrzymać kurs złotówki za pomocą nowych pożyczek,
                    > potem spłacić dług zagraniczny droższą złotówka a dopiero na końcu pozwolić
                    >sobie na takie teksty ....

                    Pamietasz jeszcze ze wlasnie TERAZ zmieniamy strukture dlugu na PLN? Co sie
                    stanie jak USD pójdzie w góre? Czyje to bedzie ryzyko, LBS, no czyje? Rzadu?
                    > Uffffff! Reszta to też komentatorska książka pobożnych życzeń to ten Misiąg
                    > mówi nam to wszystko za NASZE PIENIĄDZE ?

                    Yo capitalism! czyli dawne Howgh! po deprecjacji.
                  • lastboyscout Re: Nieeeee!!! Misiag jest COOOOOOOOOOOOOL!!!!!! 09.02.05, 21:33
                    Przede wszystkim ...ja nie mówię, że mam rację ...
                    Twierdzenie, że ma się rację bardzo szkodzi nauczeniu się czegoś i dlatego
                    nie pozwalam sobie na to, nie rozmawiam z takimi co mają rację a monopol na
                    rację pozostawiam tylko Panu Bogu .... wink


                    > To prawda zaczal idiotycznie... A swoja droga LBS: czy Amerykanie zanizaja
                    > poziom swojego deficytu czy naprawde uwazaja ze dlug i deficyt w tym roku
                    > zmaleja? Cus mi sie nie wydaje co by gielda miala pojechac w góre... A jak
                    > gotówka ze swiata nie zacznie plynac szerszym strumieniem w cos innego niz
                    > bondy to sie relacja dlug/GDP nie zmieni... No to co, serio przestaniecie
                    > drukowac???

                    Pewnie tego nie zrozumiesz ale Amerykanie NIC nie uważają.
                    Oni uważają, żeby dobrze zbudować dom jezeli pracują w budownictwie, sprzedać
                    dużo towaru jeżeli są handlowcami i zjeść dużo pączków z kawą jeżeli sa
                    policjantami wink
                    Dlatego też przeciętny Amerykanin wydaje sie kompletnym imbecylem w oczach
                    przeciętnego Polaka, który wie WSZYSTKO.
                    Amerykanie są po prostu zbyt zajęci swoją własną pracą (czytaj: robieniem
                    pieniędzy) i rządzenie pozostawiają RZĄDOWI. Polak odbiera Bogu co boskie i
                    dlatego Bóg go nie kocha ......
                    Poważnie tak jest! Amerykanie szanują w ten sposób SWÓJ WŁASNY WYBÓR dokonany w
                    czasie wyborów a rozliczają swój rząd dopiero w czasie następnych wyborów o
                    czym tak okrutnie przekonali sie demokraci ....
                    Ja jestem Polakiem więc zmuszę się do odpowiedzi na twoje pytanie:
                    Tutaj PIERWSZE słowo jakie wypowiada dziecko to "money" , kobieta mówi TYLKO o
                    pieniądzach, mężczyzni służą TYLKO do robienia pieniędzy i wynoszenia śmieci...
                    oni NAPRAWDĘ sie na tym znają ....... Co do reszty nawet nawet nie próbuję tego
                    zrozumieć, nie mam czasu, muszę robić pieniądze. To taka SUPERKOMUNA.


                    Co Ty mówisz LBS??? Jaka kreatywna ksiegowosc? To ze wolisz miec dlug w
                    > slabnacej walucie to jest kreatywne???
                    > Jesli 2% dlug w relacji do PKB spadl to SUPER. To jest dzialanie rentowne i
                    > jest cool. Z punktu widzenia budzetu. Ja nie uwazam ze rentowne dzialania
                    > budzetu skutkuja nierentownoscia spólek. Tu nie ma win win. Podobnie nie ma
                    winwin jak sie podnosi podatki, wtedy budzet nie zwieksza swojej rentownosci
                    tylko rznie glupa, ze inaczej nie mógl.<

                    Ja nie jestem budżet , ja jestem Szumarski i wiem, że budżet odbije sobie takie
                    papierowe numery NA MNIE. Właśnie zapłaciłem MULTUM za nowy polski paszport i
                    apelację od postanowienia sądu w Polsce. Zapłaciłem bo rządowi wcześniej nie
                    wyszło. Nie wierzę, że teraz im wyjdzie. Moge?


                    > To sa nonsensowne farmazony, LBS.
                    > Jak biore pozyczke w walucie slabnacej to zarabiam. A przewalutowanie dlugu
                    > polega na tym, ze wziety WCZORAJ kredyt w USD czy Euro, DZIS zamieniam na
                    PLN, bo JUTRO to PLN bedzie tracil na wartosci. To jest RENTOWNE!
                    > To jest UPRZEDZENIE ruchu gracza który sie nazywa USA czyli zwrotu w trendzie
                    > USD. Poniewaz trend USD zalezy od Chin, to ja sie z Misiagiem tez nie
                    zgadzam, bo on nie ma bladego pojecia czy trend USD sie odwrócil czy nie. Nie
                    odwrócil sie, tylko teraz rosnie ropa. Ale Misiag ma tez racje bo jak trafnie
                    mówi robisc, aprecjacja PLN wynika równiez ze wstapienia do UE. Pomimo wiec ze
                    nie mamy szans na 20% deprecjacje wobec USD i ...14% wobec Euro TO NIE ZNACZY
                    ze trend sie zmienil, tylko ze tempo oslablo. USD bedzie tanial i rzad robi
                    > swietna robote, ze dlug przewalutowuje, bo jak USD zacznie rosnac to dlug nie
                    > skoczy w ciagu 2 lat o 30%!!!. Dodam ze Konstytucje i tak trzeba bedzie
                    > zmienic, bo to ciagle zbyt malo. Da to na szczescie asumpt do odchudzenia
                    > socjalizmu w Polsce. Bedzie sie dzialo, oj bedzie! Krzyk bedzie nieziemski,
                    > tylko pamietajcie o tym co mówie. Bo glupoty beda wtedy pisac wszyscy, ze
                    > to "prawica" winna. Jesli wskutek fundamentów (czyli Chin, a nie
                    > krótkookresowych 1-3mc trendów spowodowanych przerzuceniem gotówki na rynek
                    > ropy) USD zacznie sie umacniac to dlug i tak skoczy powyzej 50%,55% i 60% i
                    to znacznie szybciej niz dzis maleje... wiec LBS, starsi bracia w kapitalizmie
                    > ciagle nas doja... My mozemy tylko nie sluchac pieknie gadajacego Hausnera a
                    > patrzec mu na rece. A Hausner nie zrobil NIC. TYLKO GADAL. Ja wiem jedno, jak
                    > Zyta wykladala na uczelni i pisala dla IBnGR to ja ja rozumialem jako jedna z
                    > nielicznych publikujacych w tamtym okresie.

                    > LBS, to jest kólko graniaste. Teoretycznie masz racje. Tyle ze
                    > jesli "merytoryczni" którzy sie do rzadu nareszcie dorwali, a taka jest moja
                    > teza, ze oni teraz odwalaja kawal swietnej ekonomicznej roboty wbrew
                    wszystkim
                    > s...wysynom z Sejmu, graja w tej samej druzynie z RPP to absurdem jest
                    > zakladac, ze ich dobra robota ZWIEKSZA szanse naplywu kolejnej fali kretynów
                    > ekonomicznych... Szczególnie w tej fazie "cyklu politycznego", kiedy Hania i
                    > Zyta sa w partii która dostanie 30% i graja pierwsze skrzypce. Jestem, qrwa,
                    > optymista. Na 1,5 roku. Dajcie mi sie cieszyc!
                    > Zrozumcie: im bardziej rentowny budzet tym bardziej rentowne przedsiebiorstwa
                    i ludzie. Rentownoscia nie jest konflikt interesów. Ludzie musza patrzec co
                    robi rzad, bo rzad wie lepiej co robia banki centralne i inne rzady! Rzad robi
                    tak, by budzet byl rentowny, to nie stoi w sprzecznosci z rentownoscia
                    obywateli, co nie znaczy ze obywatel nie powinien rzadu rznac jak moze.
                    Powinien, bo jest bardziej rentowny niz rzad! Obnizenie wewnetrznej
                    rentownosci rzadu sprawi ze rzad szybciej zacznie sie rozgladac za zewnetrznymi
                    zródlami dochodów, czyli Groniccy którzy wiedza ze warto przewalutowac dlug
                    wygraja! Na przekór politykom!

                    To piękne się różnić i ja tutaj CHCĘ różnić od ciebie zdaniem.
                    Wolę też rozmawiać o tym CO JEST a nie o tym CO BĘDZIE.
                    Teraz mówimy o długu a twarda złotówka to jednak szerszy temat ....
                    Pewnie nie uwierzysz, można dużo ugrać a jednak stracić ....

                    Tak bardziej praktycznie to wziąłem kiedyś MILION z Kasy Zapomogowo-
                    Pozyczkowej. Przy kasie nogi się wtedy pode mną ugięły bo zarabialem wtedy
                    pewnie z dzisięć tysięcy. Kupiłem dolary BO TAK JAK TY uważam, że "To sa
                    nonsensowne farmazony, LBS. Jak biore pozyczke w walucie slabnacej to zarabiam".
                    To co wtedy zarobiłem to były nawiększe pieniądze mojego życia....Nie oznacza
                    to jednak, ze ZAWSZE "ryzyko zmiany kursu w przypadku dlugu nominowanego w PLN
                    jest przerzucone na inwestora" jak twierdzisz (zaznaczam, że mówimy tu
                    Polsce).

                    Odpowiedz mi szybko: KTO stracił w Rosji, Turcji i Argentynie? Spekulanci?
                    Kto miał wpływ na te waluty?

                    Więc mówisz , ze dolar będzie taniał a złotówka drożała ?
                    Ano zobaczymy... wink

                    Czy ty się w koncu wezmiesz za odpowiedż na moje prawne pytania jakie ci
                    wysłalem emailem? wink Przynajmniej odpisz mi, ze nie masz czasu albo coś równie
                    miłego ! wink
                    • vice_versa Re: Nieeeee!!! Misiag jest COOOOOOOOOOOOOL!!!!!! 10.02.05, 08:30
                      lastboyscout napisał(a):

                      > Przede wszystkim ...ja nie mówię, że mam rację ...
                      > Twierdzenie, że ma się rację bardzo szkodzi nauczeniu się czegoś i dlatego
                      > nie pozwalam sobie na to, nie rozmawiam z takimi co mają rację a monopol na
                      > rację pozostawiam tylko Panu Bogu .... wink

                      LBS, to sie nazywa relatywizm, gdy tymczasem obaj wiemy, ze otwartosc na obie
                      mozliwosci i perspektywy nie oznacza, ze obie sa równie sluszne. Np. gloszenie
                      ze sie na pewno ma racje w sporze liberalizmu z socjalizmem, nie koniecznie
                      oznacza ze sie socjalizmu nie rozumie, przeciwnie, rozumie sie na tyle dobrze
                      ze sie wie, ze on do niczego nie prowadzi, a ze czlowiek bedzie sie mniej uczyl
                      to i chwala Bogu, bo nalezy sie uczyc jak byc rentownym a nie jak nie byc.

                      lastboyscout napisał(a):
                      > Przede wszystkim ...ja nie mówię, że mam rację ...

                      Ja twierdze, ze Misiag mówi z perspektywy budzetu. I ta perspektywa jest
                      sluszna. Tzn. inaczej mówiac, ze nie warto krytykowac wszystkiego i zawsze. Po
                      pierwsze dlatego, ze inaczej "kopiesz sie z koniem" i wygrac nie mozesz. Po
                      drugie dlatego, ze krytyka Gronickich zwieksza szanse Kolodków. Nie kazda
                      wladza doi jednakowo. Jedna robi to skuteczniej, druga efektywniej. I moze LBS
                      tego nie rozumiesz, ale to cholernie istotne rozróznienie. Barwy polityczne nie
                      maja znaczenia, ma znaczenie sens i ekonomika dzialan i do tego trzeba
                      obserwowac cykle za oceanem a nie tylko chciec wywolac taki a nie inny cykl u
                      nas. Bo polski budzet tez nie moze kopac sie z koniem, a mamy swobode
                      przeplywu.

                      > Ja nie jestem budżet , ja jestem Szumarski

                      To jest bardzo sluszne zalozenie. Ja wszystkich do niego bede namawial.
                      Jakbys zasady swojej perspektywy przeniósl na budzet, to by bylo fajnie, bo
                      wyszloby ze teraz jest ekonomicznie...

                      > i wiem, że budżet odbije sobie takiepapierowe numery NA MNIE.

                      Tylko, ze Ty przeciez... nie mówisz ze masz racje... i cale szczescie.
                      1. Jesli papierowe numery prowadza do wzrostu rentownosci budzetu, to mniej
                      podatków trzeba sciagnac.
                      2.W sprawie
                      > Wolę też rozmawiać o tym CO JEST a nie o tym CO BĘDZIE.
                      OK. Czyli rozumiem ze jesli DZIS postepuje ktos rentownie to tym samym
                      jutrzejsza rentownosc SPADA, tak? A jak udowodniam ze jutrzejsza wzrasta to Ty
                      mi na to ze dzisiejsza niekoniecznie... Ufff, to na mnie za trudne, LBS. Znowu
                      mamy rozumowanie albo/albo. A tutaj jest jak jest, po prostu jesli wzrasta dzis
                      moja rentownosc to rosnie i jutro, chyba ze sie dorwa nierentowni.

                      Jak BUDZET oszczedza dzis 19 mld to nie po to by sobie te 19 mld odbic, tylko
                      by przyszle ryzyko zmiany trendu obciazalo wierzycieli. Jakby budzet tego nie
                      wczoraj i dzis nie robil, toby sobie na nas to odbil! Dlatego nie pisze ze PLN
                      bedzie sie umacniac, a USD slabnac, tylko ze TERAZ PLN sie umacnia wiec dlatego
                      TERAZ stopy trzeba trzymac wysoko, by jak najwiecej zaszlosci zdazyc
                      przewalutowac. I równiez dlatego, ze akurat ja to rozumiem, a wiekszosc osób
                      nie musi, to proponuje zasade amerykanska pt. rozliczamy przy wyborach co
                      oznacza WIEKSZY kredyt zaufania i "pozostawienie rządzenia RZĄDOWI". Nawet
                      rozumiem czemu to myslenie jest heretyckie, skala myslenia politycznego jest
                      tak duza i tak powszechna, ze faz "merytorycznych" i "politycznych" po prostu
                      nie widac, prawice i lewice jest widziec znacznie prosciej.I jeszcze twierdze,
                      ze nie ma to koloru politycznego, tylko merytoryczny, a merytoryczni moga
                      dorwac sie do wladzy w kazdej konstelacji jak polityczni za bardzo nabroja
                      (sekwencja kadencji lewicy) lub odwrotnie najpierw pracuja eknomiczni i dostaja
                      kopa od politycznych (w sekwencji prawicy)... Cykle "merytorycznych" nie
                      pokrywaja sie z cyklami "politycznych", a wlasnie mamy poczatek
                      cyklu "merytorycznych". I juz. A jesli twierdzisz odwrotnie, to prosze mnie
                      popraw.

                      Nie wiem jak z mozesz pisac o mnie:
                      > Więc mówisz , ze dolar będzie taniał a złotówka drożała ?
                      Skoro pisze bardzo wyraznie tak:
                      > DZIS zamieniam naPLN, bo JUTRO to PLN bedzie tracil na wartosci. To jest
                      > > RENTOWNE!To jest UPRZEDZENIE ruchu gracza który sie nazywa USA czyli zwrotu
                      > w trendzie USD.
                      Moze wziales to ze zdania:
                      > USD bedzie tanial i rzad robi
                      > swietna robote, ze dlug przewalutowuje, bo jak USD zacznie rosnac to dlug
                      > nie skoczy w ciagu 2 lat o 30%!!!.
                      Wiec uscislajac: Dokad USD tanieje dotad rzad robi swietna robote..., a zmiana
                      trendu w USD spowoduje ze dlug skoczy nie o 30% (jak USD spadl w ciagu
                      ostatnich 2 lat) tylko znacznie mniej i kazdy przewalutowany USD sluzy
                      pomniejszeniu proporcji dlugu do PKB, wiec sluzy stabilnosci Polski a nie
                      wywrotce. Wlasnie dlatego, bo zarówno w Rosji, Turcji i Argentynie stracili
                      wierzyciele czyli oszczedzajacy w bankach ludzie, a wplyw na waluty miala
                      tamtejsza wladza. To niemoralnie sprawowana wladza prowadzi do kryzysu kraju i
                      nieszczescia ludzi, a nie sprawowana rentownie. Elite finansów mamy naprawde
                      mocna, od 15 lat jest stabilnie i mimo wszystko bezpiecznie, inaczej bylo w
                      Czechach, inaczej na Wegrzech, ale jasne, ze wolalbym bysmy byli Estonia.
                      Jednak w duzych krajach to malo prawdopodobne. Nie podoba mi sie gdy do jednego
                      worka wrzuca sie wszystkich razem, bo to wazne kto zbliza kraj do standardów
                      Estonii a kto Bialorusi. Jestem wsciekly jak MF rznie podatników ale w sporach
                      MF z Sejmem bede wspieral MF.

                      I jeszcze zeby oddac Cezarowi co cesarskie: masz bardzo duzo racji w kwestii
                      sceptycyzmu wobec wladzy, walut, dlugu etc. wiec czesciej sobie przypisuj
                      monopol.
                      UPS... nie zagladalem do skrzynki!
                      • lastboyscout Re: Nieeeee!!! Misiag jest COOOOOOOOOOOOOL!!!!!! 10.02.05, 15:14
                        Jest dla nas obydwu oczywistym, że Misiąg mówi z pozycji budżetu (a już tak
                        najdokładniej to z pozycji Misiąga).
                        Również obydwaj zgadzamy się, ze o wartości złotówki decyduje nie Misiąg a
                        jakiś inny podmiot gdzieś bardzo daleko od Polski.
                        Ty jednak twierdzisz, że PODMIOT pozwoli Misiągowi coś ugrać podmiotowym
                        kosztem.

                        TO N I E L O G I C Z N E .

                        Podmiot PO TO decyduje o wartości złotówki aby to PODMIOT coś ugrał KOSZTEM
                        Misiąga, uwierzysz?
                        Misiąg jest koniem, który może MNIE "kopnąć".
                        Misiąg JEST JEDNAK KOPANYM przez konia zwanego PODMIOTEM.
                        Albo jeszcze inaczej to MY wszyscy jesteśmy kopani przez konia zwanego
                        podmiotem a Misiąg nam tylko KADZI.

                        Próbowałeś kiedyś Żydówce zabrać dolara? Spróbuj!
                        Pierwszy raz naprawde poznasz kopnięcie konia i realnej ekonomii ....


                        • vice_versa Re:Misiag jest COOOOOOOOOOOOOL!!!!!! 10.02.05, 16:05
                          > Ty jednak twierdzisz, że PODMIOT pozwoli Misiągowi coś ugrać podmiotowym
                          > kosztem.
                          > TO N I E L O G I C Z N E .

                          Masz racje ze nielogiczne. Tylko ja nie twierdze, ze ów PODMIOT straci. Jest
                          jeszcze cale mnóstwo innych podmiotów, w tym podmiotów pochodzacych z kraju
                          tego PODMIOTU. I nie dzieje sie tak ze PODMIOT robi to instrukcjami z centrali.
                          Oczywiscie te podmioty tez przerzucaja ten koszt na innych. Ale 1. po to jest
                          konkurencja zeby calego przerzucic nie mogly i by tez troche wtopily 2.nikt nie
                          powiedzial ze odbedzie sie to zwiekszeniem presji na rynek, równie dobrze moze
                          sie odbyc zmniejszeniem zysku.
                          Wiec:
                          Oczywiscie ze parametry gry sa ustawione tak by wygrywal PODMIOT.
                          Nie znaczy to, by wygrywal mniej jakbysmy dzialali inaczej.
                          Oznacza, ze by wygrywal WIECEJ.
                          Poniewaz glupoty na swiecie jest wystarczajaco duzo mozemy wygrywac tylko
                          dzieki wlasnemu rozsadkowi.
                          A reguly sa proste i obowiazuja wszystkich, tylko na róznym etapie znajomosci
                          regul jestesmy. Co wiecej, bynajmniej nie oznacza to ze konsekwentne stosowanie
                          regul nie pozwoli nam przyspieszyc. Decyduje bowiem REGULA. A Europa zachodnia
                          zdaje sie o tym zapominac. Lub, inaczej, ich "merytoryczni" jeszcze rzadziej
                          dorywaja sie do wladzy niz nasi. Jeslibyloby inaczej to juz za 4-5 lat Ukraina
                          bylaby w UE, a eurodlug juz dawno bylby dzielony per capita a nie w proporcji
                          do PKB! Tylko to USA skracaja poczekalnie do NATO, Europa nie rozumie REGULY.
                          Nie chce rozumiec. Ja naprawde wierze w madrosc Polaków i powodzenie tego kraju
                          i wierze, ze Euroglupota musi przegrac.

                          Misiag NIE KADZI. Nigdy tego z reszta nie robil.
                          Misiag skupil sie na malym wycinku rzeczywistosci na którym swietnie nam
                          poszlo. Jesliby go zapytac o fundusze pozabudzetowe to bylaby to zupelnie inna
                          rozmowa. Wejdz na stronke IBnGR.
                          LBS, nie jest tak, ze kiedy wymieniam zarówke na energooszczedna to dzialam
                          przeciwko zakladowi energetycznemu! Ja dzialam na korzysc zwiekszenia ilosci
                          energii dostepnej na rynku!
                          • lastboyscout Re:Misiag jest COOOOOOOOOOOOOL!!!!!! 10.02.05, 17:20
                            Nasze wszystkie gorące dyskusje owocują postawienim przez każdego z nas
                            progonoz i pewnie indywidualne opinie będą się jeszcze długo obijać się echem w
                            wypowiedziach każdego z nas w przyszłości. Nie unikniemy w bliższej lub dalszej
                            przyszłości weryfikacji naszych sądów co będzie doprawdy pasjonującym zajęciem.
                            Nie mam takiej wiedzy ekonomicznej ani możliwości czasowych aby czytać tyle
                            ile bym chciał. Co gorsze ludzie, których znam a którzy dotychczas niezle sobie
                            radzili są obecnie sami niezle ogłupieni rozwojem sytuacji (jak sądzę widzicie
                            podobny stan również w Polsce). Widać, że sami powstrzymują się przed ruchami
                            finansowymi, które zdradziłyby co tak naprawdę myślą. Wystarczy zresztą
                            spojrzeć na giełde, rynek nieruchomościowy, prywatne posunięcia biznesowe. NIC.
                            To nie jest spokój , to jest cisza, wyczekiwanie na burzę albo przewianie chmur
                            ku dobrej pogodzie. Osobiście myślę, że zachmurzenie utrzyma się jeszcze przez
                            jakiś czas, może nawet trochę pokropi więc bedziemy mieli okazję sobie jeszcze
                            o tym poględzić (rozpoczynam dlatego nowy wątek dla zabicia czasu...hi hi hi).
                            Potem będzie piękna pogoda i BajkaNieŻycie ... aż do nowego zawirowania .....
            • bush_w_wodzie Re: Kilka TEZ o Polsce - DLACZEGO zloty idzie w g 09.02.05, 18:55
              vice_versa napisał:



              > Prawde mówiac nie wiem jak odpowiedziec na Twoje pytanie. Traktujesz Polske
              > jako naczynie zamkniete. I rzucasz cyferki. Czyli zero informacji o tym jaki
              > jest trend USD i w jakiej walucie nominowany jest dlug, jakie sa jego proporcje
              >
              > i w jakiej walucie panstwo emituje papiery skarbowe.

              wklejam ze starego postu:

              polski dlug publiczny ma wartosc ok 100 mld usd i jest (stan na 09.2004)
              nominowany w

              pln (69.7%)
              euro (18%)
              usd(6.6%)
              inne waluty (5.7%)

              polskie rezerwy walutowe wynosza ok 37 mld usd i mam powody zeby przypiszczac ze
              wiekszosc z tego to obligacje rzadu usa (nominowane w dolarach)


              > Popatrz jeszcze raz na to co robi panstwo, i czemu to sluzy. Jak sie uwaza ze
              > panstwo postepuje glupio, to sie traci, bo sie nie wie co bedzie dalej.
              > Tak jak nie wiedza Twoi klienci.

              panstwo trzyma rezerwy w dolarze ktory poteznie wtopil a dlug ma zlotowce ktora
              umacnia. oczywiscie nie mozna wykluczyc ze wlasnie ty lepiej rozumiesz czym
              kieruje sie nasze panstwo
              >


              a propos. jakbys nie zauwazyl - dolar sie nadal umacnia a greenspan z bushem
              zdaja sie ten proces wspierac
              • lastboyscout Re: Kilka TEZ o Polsce - DLACZEGO zloty idzie w g 09.02.05, 19:06
                >>>>panstwo trzyma rezerwy w dolarze ktory poteznie wtopil a dlug ma zlotowce
                ktora umacnia<<

                Nie rozumiem.
                Dług jest nominalnie w złotówce ponieważ obligacje są oczywiście sprzedawane
                tylko za złotówki . Jednak owe złotówki mogły być kupowane TYLKO na polskim
                rynku i gdyby komuś nagle przyszło do głowy zamienić obligacje na złotówki to
                tych złotówek trzeba by mu wypłacić dużo wiecej niż zapłacił za te obligacje.
                I właśnie to "duzo wiecej" w złotówkach powędruje TYLKO na polsk rynek po
                dolary, ktorych praktycznie tam nie ma (z wyjątkiem rezerw walutowych, ktore w
                takich przypadkach w niczym nie pomagają) i bezpieczeństwo i ktorym mówisz
                pryśnie jak banka mydlana .....
              • vice_versa Re: Kilka TEZ o Polsce - DLACZEGO zloty idzie w g 09.02.05, 21:37
                Bushu, thx za dane. W pytaniu robiego, byly suche dane liczbowe, bez
                kontekstu... a mamy wolny rynek... wiec jesliby te dane zastosowac do dzis to
                odpowiedz brzmialaby: TAK, bo nalezy przewalutowac dlug, by przerzucic ryzyko
                kursowe na inwestorów. Inaczej obciaza ono budzet.

                Wiec moja teza podstawowa brzmi: im bardziej zaawansowany kapitalizm, tym
                wiecej dlugu nominowanego w walucie wlasnej.

                (a prospos moich "dzikich tez", proponuje utworzyc z nich nowy, odrebny watek,
                bo przepadaja pózniej w otchlani dziejów forum i staja sie niedostepne dla
                pokolen. Poza tym proponuje tez stworzenie jakichs forów autorskich, ze wzgledu
                na postepujaca dePRECJAcje watków [bo ich ilosc nie jest ustalana plynnie], w
                przeciwienstwie do opozycji do pojecia DEWALUACJI watków[co oznaczaloby
                autorytarne ustalanie ilosci watków przez szeryfa forum])

                Nie wiem w czym mamy rezerwy, bo sie Polska od jakiegos czasu mniej zajmuje.
                Trzeba byloby zerknac do NBPu. A rezerwy w ogóle sa NIEPOTRZEBNE, stanowia
                balast, którego sie nie uzywa, z tego zreszta powodu, jak tylko narastaja to
                sie splaca nimi zadluzenie zagraniczne.
                A Kolodkowe qtasy, czyli ekonomisci "niemerytoryczni" "barokowi"
                czy "Keynesisci i Stiglitze" chcieliby rozwiazywac rezerwy walutowe wynikajace
                z naroslych róznic kursowych i wlaczac je do budzetu (czytaj: sprzedac walute i
                dodrukowac). Teraz: co by sie stalo z inflacja, skoro wiekszosc dlugu maja
                inwestorzy krajowi? (To jest troszke co innego niz struktura walutowa)

                > panstwo trzyma rezerwy w dolarze ktory poteznie wtopil a dlug ma zlotowce
                > ktora umacnia. oczywiscie nie mozna wykluczyc ze wlasnie ty lepiej rozumiesz
                > czym kieruje sie nasze panstwo

                Zgadza sie wiec: rezerwy nalezy ROZWIAZYWAC, bo niczemu nie sluza a juz na
                pewno nie stabilizowaniu kursu. I to jest konsekwentnie robione, nawet pomimo
                kretynskich pomyslów kreatywnej ksiegowosci Kolodki (bo prowadziloby do
                zmniejszenia rezerw z naroslych róznic kursowych, i zwiekszenia a nie
                zmniejszenia wydatków budzetu panstwa, a tego przeciez nie chcemy, nie?).

                Kolejna dzika teza brzmi: "jak najmniej rezerw, rezerwy przeznaczac na splate
                dlugu"

                Albo: dac przycinkowi i niech zarzadza. Niech nie leza. A kto twierdzi ze dzis
                leza? Ja tak nie uwazam. Ich wycena jest dawana na dzien, i ani Ty bush, ani ja
                nie wiemy w jakiej "wartosci" one sa. Równie dobrze moga byc w zlocie.

                Dolar, nie bedzie sie umacnial, bush. To jest blad perspektywy. Chiny jeszcze
                nie zostaly rzucone na kolana. Dolar sie umacnia, bo teraz pieniadz zostal
                rzucony na inny rynek. m.zd to ropa i metale. Przestanie, za 2 miesiace. Wtedy
                zacznie spadac, równie gwaltownie, co w listopadzie i grudniu. Nie wiem kiedy
                Chiny klapna, ale klapna... wtedy stopy NBP beda niskie a zadluzac bedziemy sie
                w USD. Czemu? Zeby budzet zgarnal jak najwiecej, bo budzet zawsze chce zgarniac
                w walucie która BEDZIE wzrastac, a pozyczac w tej która BEDZIE slabnac, to
                proste. Skoro nadal przewalutowujemy na PLN, to niekoniecznie uwazamy, ze to
                nastapi szybko, ale uwazamy ze inaczej bedziemy do tylu. I slusznie, bush, i
                slusznie... Chiny jeszcze troche pociagna... Licza sie trendy dlugookresowe...
                Nie tam 2-3 miesieczne jazdy w góre... o 5%. Te sa smieszne.

                teza kolejna: "Budzet wydaje papiery w walucie silnej która bedzie spadac a
                dostaje w slabej która bedzie rosnac"

                Nielogiczne? Nie, bo budzet tych pieniedzy nie trzyma, on je NATYCHMIAST
                wydaje... Wiec logicznie i spójnie.

                Dziekuje za uwage
    • vice_versa Re: Kilka TEZ o Polsce - DLACZEGO zloty idzie w g 09.02.05, 00:06
      przycinek.usa napisał:
      > 1) Zloty umacnia sie TYLKO DLATEGO, ze jest atrakcyjna stopa zwrotu z
      > inwestycji w polski dlug. (przyrost pieniadza oraz spadek sily nabywczej
      > waluty w 2004 krzycza wrecz o nieuchronnosci spadku kursu)

      W jakim wiec celu nam jest taka stopa potrzebna? Co sie zmieni? WALUTA w której
      nominowany jest dlug publiczny.
      O M3, który jest dla Ciebie glównym wskaznikiem, napisalem do Was tu:

      forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=17007&w=20264146&a=20393892
      Patrzysz a nie widzisz czemu nieuchronne nie zachodzi. A to sie daje wyczytac.

      > 2) Polityka RPP ma NAJWIEKSZY wplyw na kurs zlotego

      Nie, najwiekszy wplyw ma zgodna polityka rzadu i RPP. I teraz oba osrodki sie
      ZGADZAJA i dzialaja w jednym kierunku. Przestaja znosic kirunki wlasnych
      dzialan. Scislej Gronicki robi tak jak RPP. I cale szczecie, bo tak trzeba bylo
      juz dawno. Hurrrraaaa!!!!

      > 3) Kurs zlotego ma najwiekszy wplyw na wymiane handlowa i na eksport.
      > 4) Eksport ma obecnie kluczowe znaczenie w rachunku wzrostu PKB Polski.

      Powyzsze jest pogladem który mówi, ze w swiecie deficytowym towarem jest PODAZ.
      Poglad odwrotny glosi ze towarem deficytowym jest POPYT.

      Jesli uznajemy ze oba sa równoprawne, to zapominamy ze myslimy kategoriami
      pierwszej opcji, zyjemy w systemie bazujacym na tej drugiej.

      Cytujac klasyka gatunku:
      Eksport towarów nie istnieje, liczy sie tylko export zobowiazan pozyczkowych?
      [LBS]

      Wtedy dostajemy wiecej pieniedzy, za nie kupujemy wiecej produktów, dluzej
      wypoczywamy, inni pracuja i zarabiaja.
      Kluczowe znaczenie ma wiec import kapitalu netto. I dynamika jego wzrostu.
      Eksportujesz dlug w zamian za importowany kapital, importujesz towar
      eksportujac ten kapital, deprecjonujesz walute w której nominowales swój dlug.
      Wiec wydluzanie terminów platnosci daje Ci wiecej czasu na plynna deprecjacje
      dlugu. Im jestes silniejszy tym plynniej i gwaltowniej mozesz deprecjowac
      walute, bez szkody dla renomy. Przynajmniej w oczach tych którzy kapital
      exportuja.
      W jednej 8 latce import kapitalu zapewniaja spólki exportujac akcje, w drugiej
      eksport przeprowadza panstwo exportujac papiery skarbowe.

      Masz bardzo swobodne mysli... Kiedy piszesz:
      >"Zloty umacnia sie TYLKO DLATEGO, ze jest atrakcyjna stopa zwrotu z
      > inwestycji w polski dlug." to tym samym wyrazasz wiare ze gdyby stopy
      zmieniono, zmienilaby sie Polska rentownosc. Moze dzis tak. Ale przy zmianie
      trendu dolara dlug polecialby do góry tak szybko ze stracilibysmy plynnosc.
      Rentownosci dzis nie osiaga sie nadwyzka towarowa, rentownosc osiaga sie
      szybkoscia dewaluacji papierów, które z obrotem sie wiaza.

      Cze
    • goscgazety robisc nie jestes sam w kwesti stóp 09.02.05, 11:43
      2005.02.09 10:29
      Gronkiewicz-Waltz: Jest przestrzeń na obniżkę stóp

      Zdaniem byłej prezes NBP Hanny Gronkiewicz-Waltz, jeśli prognozy inflacyjne
      będą korzystne, to możliwa jest zmiana nastawienia w polityce pieniężnej przez
      RPP i obniżka stóp procentowych w 2005 roku.

      "Nie jest to wykluczone, jeśli kampania wyborcza nie będzie zbyt populistyczna,
      bo Rada to będzie musiała też wziąć pod uwagę, to jest możliwość obniżki stóp" -
      powiedziała w środę w wywiadzie dla Radia PIN Gronkiewicz-Waltz.

      "Jeśli nie będzie (wysokich) oczekiwań inflacyjnych, inflacja będzie pod
      kontrolą, to jesteśmy dopiero w styczniu i myślę, że jest przestrzeń na
      obniżenie stóp" - dodała.

      W opinii rynku najwcześniej do zmiany nastawienia w polityce monetarnej może
      dojść w lutym.

      "Rada stwierdzi, że jeśli nie ma zagrożenia inflacyjnego, to zmieni nastawienie
      i będzie stopy obniżać" - dodała była prezes NBP.

      Jej zdaniem, obecna siła polskiej waluty bierze się ze splotu różnych
      czynników, do których zaliczyła m.in. członkostwo Polski w UE, deklaracje o
      chęci wejścia do strefy euro, dobry poziom rozwoju gospodarki.

      Według Gronkiewicz-Waltz, złoty może osłabić się jednak przed wyborami, gdyby
      programy partii, które mogą stworzyć rząd po wyborach zawierałyby elementy
      populistyczne.

      "Jeżeli się okaże, że partie, które mają największe poparcie, mają pomysły
      gospodarcze z księżyca, to złoty osłabnie przed wyborami. Ale to może być ten
      rząd osłabnięcia jak pod koniec rządu Millera" - powiedziała.

      Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała, że będzie kandydować w najbliższych wyborach
      parlamentarnych do Sejmu.

      Po koniec 2004 roku, jeszcze przed zakończeniem pracy w Europejskim Banku
      Odbudowy i Rozwoju, Gronkiewicz-Waltz deklarowała, że wejdzie do Platformy
      Obywatelskiej.

      www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/20050209/87904/
      • goscgazety Re: robisc nie jestes sam w kwesti stóp 09.02.05, 11:57
        Złoty już zaczął spadać. Spadki to zasługa nowego planu Hausnera i narodzin
        nowej centrolewicy ( Tadeusz Mazowiecki, Władysław Frasyniuk, Jerzy Hausner,
        Zbigniew Religa ). Czeka nas efekt "kuli śniegowej" jak to J. Hausner
        powiedział niedawno.
        • vice_versa Re: robisc nie jestes sam w kwesti stóp 09.02.05, 12:21
          Nie mówie, ze nie ma pola do obnizek stóp. Jest. Tylko im pózniej tym lepiej. O
          czym Hania swietnie wie i wlasnie nakreci koniunkture do kupienia TERAZ jeszcze
          kilku papierków w PLN.
          Hania robi rzeczy które sluza budzetowi, mówi to, co chca uslyszec. Hania byla
          prezesem NBP i umie postepowac z rynkami, umie im schlebiac w interesie
          publicznym.
          Jak powiesz ze obnizki beda, to zakupy DZIS wzrosna czy zmaleja?
          No wlasnie, cos trzeba zrobic z tym hausnerowskim spadkiem.
          • goscgazety witaj VV 09.02.05, 12:38
            Witaj Vice Versa,
            Zapomniałem sie z Toba przywitać w wątku o usa, żóltkach i reszcie świata.
            Straciłem juz niemal orientacje w tym temacie.
            Pamietam, ze pytałes kogoś o książkę na temat kryzysów.
            Interesująca jest książka Paula Krugmana "Wracają problemy kryzysu
            gospodarczego".
            Duże fragmenty są tu www.anonimus.com.pl/kryzys.html .
            Jest jeszcze na tej stronie wiele innych pozycji do poczytania z różnych
            dziedzin ekonomii www.anonimus.com.pl/lit.html


            • vice_versa Witaj gosciugazety 09.02.05, 13:58
              Dzieki za ksiazke smile Poczytam chetnie.
              Z Chinami bedzie podobnie co z Brazylia, dlatego nigdy nie twierdzilem ze
              dojdzie do zalamania sie Chinskiego rozwoju, nie dojdzie do przekierunkowania
              sie produkcji rodzimej na rynek wewnetrzny, tyle ze produkcja rodzima bedzie
              rozwijala sie za amerykanskie pieniadze, z amerykanskich kredytów, dawanych
              przez amerykanskie banki. Kpointy systemu zostana opanowane przez rentownych,
              co jedynie przyspieszy rozwój i Chin i Ameryki. Japonia nie przeksztalcila sie
              w gospodarke nastawiona na POPYT, nadal oszczedza.
              Pozdrawiam
    • przycinek.usa Kuczyński - złoty zagraża gospodarce! 10.02.05, 08:12
      Analiza: złoty zagraża gospodarce!

      Piotr Kuczyński, główny analityk Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej SA 07-02-2005
      , ostatnia aktualizacja 07-02-2005 11:01

      Sytuacja na rynku walutowym coraz bardziej zagraża polskiej gospodarce.
      Eksporterzy już w tej chwili wycofują się z kontraktów (takie sygnały docierają
      od producentów artykułów spożywczych). Gospodarka ucierpi, a bezrobocie się
      zwiększy. Zarówno bezpośrednio, bo eksporterzy, żeby zwiększyć konkurencyjność
      będą musieli obniżyć płace albo zmniejszyć zatrudnienie, jak i pośrednio, bo
      tańsze towary z importu będą wypierały polską produkcję. Wszyscy praktycy rynku
      to widzą, ale niewielu podnosi alarm, zapewne dlatego, że nie wierzą, iż mogą
      coś zmienić. Ja też nie bardzo w to wierzę, ale chociaż spróbuję!


      reszta tu:

      gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,60846,2538509.html
      • vice_versa Gospodarka to nie eksporterzy! 10.02.05, 08:49
        Eksport nie istnieje, istnieje jedynie eksport zobowiazan pozyczkowych[Last Boy
        Scout]!

        1. Eksport zdecydowanie wzrósl. Jesli rentownosc maleje wskutek kursów walut,
        to: nie zabezpieczyli sie przed nieuchronnym. Pal ich szesc!

        2. GOSPODARKA TO NIE EKSPORTERZY!!! Podobnie jak gospodarka to nie importerzy.
        Dlatego obrony kursu i trzymanie rezerw nie ma sensu.

        3. Jesli sumaryczny eksport zobowiazan pozyczkowych sektora prywatnego maleje w
        porównaniu z mozliwosciami eksportu zobowiazan sektora publicznego, to NIECH
        EKSPORTUJE SEKTOR PUBLICZNY! Tym co przesadza o nierentownosci tego drugiego
        sektora jest METODA podzialu pozyskanych srodków. Dlatego powinny byc
        przeznaczone na obnizke podatków dla NAJRENTOWNIEJSZYCH z sektora prywatnego.

        Howgh!
      • robisc Re: Kuczyński - złoty zagraża gospodarce! 10.02.05, 08:53
        forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=17007&w=20264146&a=20330834
        • przycinek.usa Re: Kuczyński - złoty zagraża gospodarce! 10.02.05, 19:22
          Tym razem mnie nie zlapales. Postanowilem zacytowac poczatek na zasadzie cross
          reference. To pasuje i tu i tam.
      • vice_versa prof Filar w TOK FM mówi to co ja... 10.02.05, 09:51
        Np. Przyczyny umocnienia sie PLN leza daleko poza granicami Polski... Zachecam
        do sluchania dobrych ekonomistów.

        serwisy.gazeta.pl/tokfm/1,53880,2540557.html
        • robisc Re: prof Filar w TOK FM mówi to co ja... 10.02.05, 10:20
          vice_versa napisał:

          > Np. Przyczyny umocnienia sie PLN leza daleko poza granicami Polski...

          Tylko po co tym "z daleka poza granicami Polski" placic wiecej niz to konieczne.
          Przyklad Czech pokazal, ze nawet gwaltowne obnizenie stop nie zatrzymalo
          aprecjacji korony, co oznacza, iz spekulanci sa gotowi finansowac nasz dlug za
          mniejsza premie. Jakie wiec widzisz uzasadnienie dla ciaglego zaostrzania
          polityki monetarnej? Efekty sa takie, o jakich pisza Kluza i Kuczynski.
          • vice_versa Re: prof Filar w TOK FM mówi to co ja... 10.02.05, 10:25
            Najpierw wejdz i posluchaj/przeczytaj... ok? O Czechach tez jest...
        • robisc nic nowego 10.02.05, 12:46
          Dalej nie widze uzasadnienia dla zaostarzania polityki monetarnej. Jezeli jest
          tak dobrze, jak mowi Filar, to o po co utrzymaywac wysokie dodatnie stopy
          procentowe? Csego sie boja? Inflacji, przy 19% stopie bezrobocia?
          Niech czekaja. Kiedys juz pisalem o swoistym polskim cyklu koninkturalnym. Rynek
          sam to wszytko wyreguluje. Zle dane makroekonomiczne predzej czy pozniej
          wystrasza spekulantow i zloty sie oslabi, to tylko kwestia czasu.
        • bush_w_wodzie dobrych? 10.02.05, 12:59
          po pierwsze.

          "Sprawa jest ciekawsza, dlatego że w ogromnym stopniu wzmocnienie złotego leży
          daleko poza granicami Polski i wiąże się ze zjawiskiem światowej płynności. Po
          świecie krążą miliardy dolarów i one szukają sobie miejsca do ulokowania się.
          Nie tylko złoty jest teraz mocny, mocna jest czeska korona. To zjawisko
          przeżywają wszystkie kraje, które przystąpiły do UE, a dlaczego to przeżywają? W
          momencie przystąpienia do UE stały się krajami znacznie mniejszego ryzyka dla
          inwestorów."

          to absolutne nie tlumaczy dlaczego od kwietnia zlotowka umacnia sie szybko do
          korony i forinta. to oznacza takze ze inflacja bedzie szybko spadala. sama z
          siebie. zatem ptojekcje inflacyjne nbp to byl pic na wode i nalezy obnizac stopy.

          jak slusznie mowi robi. to kapital am interes zeby do nas zawitac. stopy w dol
          • robisc Pietrewicz 10.02.05, 14:45
            10/02/05 11:57

            Wpływ wypowiedzi Pietrewicza
            W dzisiejszej prasie pojawiła się wypowiedź jednego z członków Rady Polityki
            Pieniężnej, Mirosława Pietrewicza. Podtrzymał on oczekiwania rynku odnośnie
            zbliżającego się terminu rozpoczęcia cyklu obniżek stóp procentowych. Jego
            zdaniem jeżeli okaże się, że wzrost inwestycji w IV kwartale nie byłby tak duży
            jak to się sądzi, a wzrost gospodarczy zacząłby słabnąć i inflacja spadać to
            mogłoby to wpłynąć na decyzje o przyspieszeniu terminu poluzowania polityki
            pieniężnej. Ta wypowiedź jednak w niczym nie zaskakuje, gdyż Mirosław
            Pietrewicz uchodzi w Radzie za zwolennika obniżek stóp procentowych. Niemniej
            jednak jego dzisiejsza wypowiedź dodała kilka punktów rynkowi obligacji.

            Pietrewicz dodał także, że w przypadku dalszego umacniania się złotego bank
            centralny powinien wyraźniej zareagować. Wydaje się jednak, że jest to
            odosobniona wypowiedź i dlatego też została zignorowana przez rynek.
        • bush_w_wodzie dobry? c d 10.02.05, 14:55
          po drugie:

          Dariusz Filar: Oczywiście, że nie było. Generalnie w naszym kraju jest coraz
          lepsze zrozumienie dla tego co to znaczy uczestniczyć w gospodarce światowej i
          to jest związane z wahaniami kursów, między innymi. 27 stycznia bardzo
          gwałtownie obniżyli swoją stopę procentową Czesi, czego nikt nie oczekiwał. Jak
          zrobili to, pojawiły się komentarze, wariant czeski, trzeba to natychmiast
          zastosować. Korona się osłabiła o minimalną wielkość, na trzy dni, była powyżej
          30 koron za euro w dniu, kiedy podejmowano decyzję, wczoraj to już było 29
          koron, czyli wzmacnia się w pełnym tempie, da decyzja z zaskoczenia niczego nie
          dała. To dowodzi, że mechanizm jest silniejszy i działa gdzieś poza Czechami.


          ------

          on zaklada ze skutek zmiany stop na kurs waluty jest natychmiastowy i dziwi sie
          ze juz 10 dni po obnizce stop a korona nie spadla?

          a moze by rozwazyc taka mozliwosc ze kurs mniej wzrosl lub mniej wzrosnie?

          znowu: obnizono stopy a kapital mimo to naplywa. wiec?
          • robisc Re: dobry? c d 10.02.05, 15:18
            Zreszta Czechy to nienajlepszy przyklad. To kraj zancznie mnie zadluzowny niz
            Polska i sytuacja na rynku dlugu nie determinuje w podobnej skali zmiennosci
            kursow, co w Polsce. Tam prawdopodobnie wiekszy wplyw maja inwestycje
            bezposrednie, ktorych u nas jak na lekarstwo. Gdyby to z tego powodu w Polsce
            umacniala sie zlotowka, pialbym z zachwytu. Tymczasem kapital jaki naplywa do
            Polski, to glownie krotkoterminowy kapital spekulacyjny nastawiony na szybki
            zysk. O tym pisze Kuczynski i tego niby nie dostrzega Filar. To dlatego tez
            rynek walutowy w Polsce jest tak czuly na czynnik polityczny.
            Filar p...doli androny, ze przyczyny aprecjacji PLN sa poza Polska. Niech
            obniza stopy o 100-200 punkow bazowych, a przekonamy sie czy spekulanci
            zaakceptuja nasze ryzyko przy znaczacym spadku rentownosci z lokat w Polsce.
            • vice_versa Wspanialy! Piejmy razem. 10.02.05, 17:32
              To kraj zancznie mnie zadluzowny niz
              > Polska i sytuacja na rynku dlugu nie determinuje w podobnej skali zmiennosci
              > kursow, co w Polsce.

              Wlasnie!!! A wnioski...?

              > Gdyby to z tego powodu w Polsce umacniala sie zlotowka, pialbym z zachwytu.

              To zacznij piac. Krótko czy dlugoterminowosc kapitalu nie ma tu nic do rzeczy.
              Po to trzymamy wysoko stopy by naplywal krótkoterminowy. RYZYKO zmiany kursu
              przechodzi na nabywców. Morda. Jest super.

              > Filar p...doli androny, ze przyczyny aprecjacji PLN sa poza Polska.

              Farmazony. Oczywiscie ze lezy. Bialorus udaje, ze nie lezy. Postaraj sie prosze
              zrozumiec. Popatrz na mój powyzszy post z falszerzem. A jak nie chcesz
              rozumiec, to trudno.
              • robisc Re: Wspanialy! Piejmy razem. 10.02.05, 20:13
                vice_versa napisał:

                > To kraj zancznie mnie zadluzowny niz
                > > Polska i sytuacja na rynku dlugu nie determinuje w podobnej skali zmienno
                > sci
                > > kursow, co w Polsce.
                >
                > Wlasnie!!! A wnioski...?

                To zle dla nas.


                > > Gdyby to z tego powodu w Polsce umacniala sie zlotowka, pialbym z zachwyt
                > u.
                >
                > To zacznij piac. Krótko czy dlugoterminowosc kapitalu nie ma tu nic do rzeczy.
                > Po to trzymamy wysoko stopy by naplywal krótkoterminowy.

                Pewnie. Tylko jak dlugo tak mozna?

                >RYZYKO zmiany kursu przechodzi na nabywców. Morda. Jest super.

                A co to nas obchodzi?

                > > Filar p...doli androny, ze przyczyny aprecjacji PLN sa poza Polska.
                >
                > Farmazony. Oczywiscie ze lezy. Bialorus udaje, ze nie lezy. Postaraj sie prosze
                > zrozumiec. Popatrz na mój powyzszy post z falszerzem. A jak nie chcesz
                > rozumiec, to trudno.

                Rozumiem, az za dobrze. A Ty i wszytkie Filary obudzicie sie, kiedy bedziemy
                miec 30% stope bezrobocia.
          • vice_versa Re: dobry? c d 10.02.05, 17:14
            > a moze by rozwazyc taka mozliwosc ze kurs mniej wzrosl lub mniej wzrosnie?
            Widzisz teoretycznie masz rcje, mozna. Tylko jesli rozumiesz co sie dzieje,
            znasz REGULE jaka sie rzadza papiery, to to pytanie nie ma sensu. Nie wiemy
            jaka strukture walutowa dlugu maja Czesi w porównaniu z nami. Nie ma sensu
            automatycznie przenosic ruchów.
            Jesli chodzi o Wegrów i o Czechów to chyba nie masz watpliwosci, ze to sa
            równiez dla nas starsi bracia w kapitalizmie, prawda? Wiec strukture dlugu tez
            mamy bardziej "przestarzala" czyli nominowana w obcych walutach. To wlasnie
            sprawia ze musimy przewalutowywac szybciej i wiecej, stóp nie obnizymy bo nikt
            nie wie ile mamy jeszcze czasu na te zmiane.

            > znowu: obnizono stopy a kapital mimo to naplywa. wiec?

            Zwróciles uwage na to ze Filar mówi o "kontekscie historycznym"? To jest
            wlasnie to co ja nazywam "starszenstwem w kapitalizmie".
            Zwróciles uwage na to ze Filar mówi o dolarze i ze to jego zachowanie jest
            istotniejsze?

            Skoro panstwa drukuja papiery w proporcji do PKB to bogatszy bedzie drukowal
            wiecej niz biedniejszy. Czyli jesli wielki bedzie drukowal najszybciej, to
            wieksze beda drukowac wiecej niz mniejsze. To wynika z Kopernika Grishama i
            jest proste. Jesli masz falszerza który falszuje musisz szybciej niz on
            falszowac. Jesli robisz to wolniej to tracisz, twój pieniadz jest wypychany
            przez gorszy, tracisz. Teraz jak wezmiesz porównasz pozostalych falszerzy to
            sie okaze ze Ci którzy falszuja w tempie najblizszym do falszerza glównego
            wygrywaja z tymi, którzy falszuja wolniej. To proste. Jedyna recepta jest
            unifikacja rynku. I dlatego trzeba miec wspólny rynek dlugu, dzielony per
            capita a nie wg PKB.

            To samo odnosi sie do M3 które tak bardzo lubi przycinek. M3 w ogóle nie bierze
            pod uwage tego, ze kraje sie róznia, i bardziej zaawansowane w kapitalizmie
            maja dlug krajowy dluzszych terminach platnosci, wiec jesli sie stosuje M3 do
            róznych panstw to wiecej dlugu jest zaliczane do M3 w panstwach mlodszych, niez
            w panstwach starszych, bo naturalna rzecza jest HISTORYCZNE wydluzanie sie
            terminów wykupu papierów wartosciowych. Podobnie jest z bankami, na które
            proporcjonalnie przypada wieksza masa emisji w panstwach mlodszych niz
            starszych. A bankowe papiery sa zaliczane do M3 a niebankowe nie. To wynika z
            kontekstu historycznego, nic na to nie poradze, ze nie da sie tego tak prosto
            porównac porównujac cyferki. Tylko dziwie sie jak mozna tego nie widziec!

            Wyrzcic charty, myslec panowie, myslec.
            • bush_w_wodzie Re: dobry? c d 10.02.05, 23:16
              > Wiec strukture dlugu tez mamy bardziej "przestarzala" czyli nominowana w
              > obcych walutach.

              konkretnie 28% zostalo w obcych walutach w listopadzie 2004
              w 2002 roku bylo to 33%. plany minfinu sa takie aby do 2006 roku dlug publiczny
              byl nominowany w obcych walutach w 26%. jednoczesnie jednak wolumen dlugu rosnie
              w tempie ponad 5% rocznie. to oznacza ze de facto zadluzenie budzetu w obcych
              walutach rosnie

              a ty robisz z tych technicznych zabiegow glowne prawidlo ekonomii. jednoczesnie
              wierzysz w to ze dolar bedzie slabl i ze nalezy teraz wykupywac dlug w usd.
              identycznie myslal chyba minfin w latach 2002 i 2003. zwiekszyli wtedy dlug
              polski w tanim wtedy euro a zmniejszyli w drogim wtedy usd. geniusze ekonomii
              ani chybi.

              rozpoczalem watek o miedzynarodowej pozycji inwestycyjnej. jak z niego widac
              polska `sciaga kapital' czyli wyprzedaje sie i zadluza niezwykle szybko. mysle
              ze powinienes byc dumny ze nasz kraj juz od 8 lat (conajmniej) tak smialo kroczy
              droga eksportu dlugu. jestes?
              • robisc Re: dobry? c d 10.02.05, 23:24
                Dobiles v-v. Ale te pozycje inwestycyjna Polski wytlumacz prosze bardziej
                przystepnie w swoim watku.
                • bush_w_wodzie Re: dobry? c d 11.02.05, 00:58
                  chcialbym jasno powiedziec ze zgadzam sie z niektorymi tezami vice versa
                  dotyczacymi zarzadzania dlugiem pod warunkiem ze widziane beda one w proporcji
                  z wiekszoscia tez sie wszelako nie zgadzam. np z ta ze problemem polski jest
                  zbyt maly popyt. wystarczy zerknac na 3% udzial produktow high-tech w eksporcie
                  polskim zeby zobaczyc gdzie tak naprawde lezy problem

                  uwazam tez ze masz racje robi piszac ze gronicki dba glownie o sprawy
                  krotkoterminowe. rzad belki mial za zadanie utrzymac dlug publiczny ponizej
                  poziomu 55% pkb. przekroczenie tego progu oznacza zdaje sie wymuszone i slepe
                  ale za to glebokie ciecia. bali sie tego jak ognia z oczywistych przyczyn.

                  chca uchronic rzad belki przed tym dramatem towarzysze finansisci (nominowani
                  przez kwasa i sld z przyleglosciami) zamienili sie nagle w jastrzebi i podbili
                  stopy procentowe przy wydatnym wspoludziale ludzi sektora bankowego w rodzaju
                  rybinskiego. dzieki temu zlotowka sie umocnila i udalo sie skonstruowac budzet w
                  oparciu o niezly stosunek dlug do pkb (51%) ktory jednak zamieni sie w okolo 56%
                  jesli zlotowka spadnie o 15%

                  oczywiscie koszta aprecjacji i wysokich stop poniosa przedsiebiorstwa. ale to
                  bedzie najdotkliwiej odczuwalne z pewnym opoznieniem - za rzadow prawicy. jesli
                  wiec koniunktura sie ochlodzi i spadna wplywy podatkowe a w dodatku dojdzie do
                  spadku kursu zlotowki to za rok prawica bedzie konstruuowala budzet w warunkach
                  dlug/pkb powyzej 55%...


                • vice_versa Re: dobry? c d 11.02.05, 17:42
                  robisc napisał:

                  > Dobiles v-v. Ale te pozycje inwestycyjna Polski wytlumacz prosze bardziej
                  > przystepnie w swoim watku.

                  Nie chodzi o zmniejszenie dlugu, bo wzrost polega na zwiekszaniu sie kapitalów
                  wlasnych, i zaciagniety nie niknie jak banka mydlana tylko trafia do ludzi,
                  chodzi o to ze nie jest wydawany na rentownych tylko wg kryteriów politycznych.
                  Dlug sam w sobie jest bogactwem, bo oznacza zdolnosc kredytowa.
                  Przypomnicie sobie to wszystko jak trzeba bedzie albo zmienic definicje PKB
                  albo Konstytucje. Swoja droga to ciekawe która droga pójdziemy.

                  Chce powiedziec jedno, dosc juz sie nadrukowalem. Nie zamierzam Was nawracac.
                  Wiecie swoje i juz. Fajnie. Tylko jednak to u Was jest sprzeciw na to co sie
                  dzieje i czemu dzieje sie tak a nie inaczej.I wobec Balcerowiczów, Orlowskich,
                  Filara, Gronickiego, Hani G-W i Misiaga... Po prostu chlopaki im bardziej
                  ortodoksyjni liberalowie tym bardziej Wam przeszkadzaja... Macie swietny
                  humor i nic nie rozumiecie. Ok, jesli Wam to wystarcza to piknie, tylko potem
                  wyjezdzacie z jakims M3 i nawet sie nie zastanowicie ze proporcje w róznych
                  krajach sa rózne z powodów historycznych i stadium zaawansowania kapitalizmu. W
                  dodatku zupelnie i koszmarnie mylicie sie w kwestii stóp procentowych i jak sie
                  one maja do inflacji.
              • vice_versa Re: dobry? c d 11.02.05, 17:15
                bush_w_wodzie napisał:
                > konkretnie 28% zostalo w obcych walutach w listopadzie 2004
                > w 2002 roku bylo to 33%. plany minfinu sa takie aby do 2006 roku dlug
                > publicznybyl nominowany w obcych walutach w 26%. jednoczesnie jednak wolumen
                > dlugu rosniew tempie ponad 5% rocznie. to oznacza ze de facto zadluzenie
                > budzetu w obcychwalutach rosnie
                > a ty robisz z tych technicznych zabiegow glowne prawidlo ekonomii.
                > jednoczesniewierzysz w to ze dolar bedzie slabl i ze nalezy teraz wykupywac
                dlug w usd.

                Jesli jakies prawidlo ekonomii jest to: 1. rozmiar dlugu publicznego ROSNIE
                wraz z rozwojem kapitalizmu A NIE jak uwazacie: MALEJE. 2. postawilem teze ze
                rozmiar dlugu odgrywa taka sama role jak kapitaly wlasne w spólce i wlasnie
                dlatego dzieje sie j.w. w pkt 1) a kapitaly wlasne jak wiadomo moga przekraczac
                wielokrotnie roczne przychody co w przelozeniu na panstwo oznacza ze nie ma
                sensu ustalania proporcji dlugu wobec PKB bo sila rzeczy musi ona rosnac! 3.
                postawilem teze ze wzrostowi dlugu publicznego towarzyszy poszerzenie sie
                dostepnosci korzystania z dlugu w podmiotach prywatnych prowadzac do
                upowszechnienia dostepnosci kredytu, upowszechnienia posiadania dóbr, skupienia
                wlasnosci dóbr w rekach osób rentownych. 4. Postawilem teze ze udzial dlugu
                publicznego nominowanego w walutach obcych spada wraz z rozwojem kapitalizmu a
                rosnie udzial dlugu nominowanego we wlasnej walucie. 5. LBS postawil teze, a ja
                ja bardzo mocno podtrzymuje, ze przyjecie kursu plynnego oznacza ze panstwo nie
                jest w stanie samo tego kursu ustalac a kurs jest skazany na dryfowanie w
                tempie zaleznym nie od nas tylko od tempa falszowania waluty przez najszybszego
                z falszerzy. 6. Postawilem teze ze wraz ze zmiana waluty w której nominowany
                jest dlug publiczny z waluty zagranicznej na walute krajowa ryzyko zmiany
                kursu, która jak w pkt 5 od nas NIE JEST JUZ ZALEZNA, przechodzi na nabywce
                tegoz dlugu.
                7. Postawilem teze, ze skoro deficyt jest zalezny od PKB to starsi bracia w
                kapitalizmie maja ex machina silniejsze mozliwosci falszowania waluty w okresie
                falszowania przez glównego falszerza. 8. Stawiam teze ze okresy nie falszowania
                czyli zwiekszania sie sily waluty obcej trwaja w czasie znacznie dluzej niz
                okresy falszowania. 9. Terminy wykupu papierów skarbowych wydluzaja sie w
                zaleznosci od zaawansowania panstwa w kapitalizmie oraz ze sumaryczna ilosc
                papierów wypuszczanych przez banki w proporcji do pozostalych papierów
                wypuszczanych przez inne podmioty maleje im bardziej panstwo jest rozwiniete co
                powoduje ze zastosowanie M3 do wszystkich panstw daje zupelnie inne rezultaty,
                bo wiecej papierów "wypada" poza M3 w panstwach bogatych!

                jednoczesnie
                > wierzysz w to ze dolar bedzie slabl i ze nalezy teraz wykupywac dlug w usd.

                Bush chce Ci powiedziec ze piszesz o mnie glupoty i sie cieszysz. Mam dosc
                prostowania tych kretynizmów. Jakbym uwazal ze USD bedzie slabl to chyba nie
                chcesz mi powiedziec ze uwazam ze nalezy zamieniac USD na PLN, co? Ja tak te
                Twoja wypowiedz odczytuje, i ona w zasadzie powinna zakonczyc nasza rozmowe, bo
                udowadnianie mi ze jestem idiota jest co najmniej niestosowne. I dowodzi tylko
                jednego bush, ze nie ma sensu pisac bo kazda glupote jestes w stanie wlozyc mi
                w usta. Pisze ze jak USD slabnie to sie dlug przewalutowuje, bo na to kiedy USD
                bedzie rósl Polska nie ma wplywu.
                Pisze ze Konstytucja bedzie musiala zostac zmieniona bo 2% obnizenie proporcji
                dlugu do PKB o 2% to za malo! I ze USD wzrosnie, ale jeszcze nie teraz! I dokad
                sie obniza to nalezy dlug przewalutowywac, wlasnie dlatego ze pózniej wzrosnie.
                Lapiesz? A jak zacznie wzrastac to dlug nie wzrosnie o tyle o ile by wzrósl
                gdyby opcji przewalutowania nie zastosowac!

                > identycznie myslal chyba minfin w latach 2002 i 2003. zwiekszyli wtedy dlug
                > polski w tanim wtedy euro a zmniejszyli w drogim wtedy usd. geniusze ekonomii
                > ani chybi.

                Po pierwsze nie wiem czy tak bylo. Móglbys sprecyzowac jak to wg Ciebie
                wygladalo?

                > rozpoczalem watek o miedzynarodowej pozycji inwestycyjnej. jak z niego widac
                > polska `sciaga kapital' czyli wyprzedaje sie i zadluza niezwykle szybko. mysle
                > ze powinienes byc dumny ze nasz kraj juz od 8 lat (conajmniej) tak smialo
                > kroczydroga eksportu dlugu. jestes?

                Tak. Istota nie jest nie miec dlugu. Istota jest rentownie nim zarzadzac. O
                czym wie kazdy kto bral kredyt. Chodzi o poprawienie rentownosci a nie o
                niepowiekszanie dlugu.

                I nastepnym razem czytaj moje posty, bo wciskanie mi dziecka w brzuch jest dosc
                irytujace.
                • bush_w_wodzie Re: dobry? c d 11.02.05, 22:18
                  vice_versa napisał:

                  > Jesli jakies prawidlo ekonomii jest to:

                  > 1. rozmiar dlugu publicznego ROSNIE wraz z rozwojem kapitalizmu
                  > A NIE jak uwazacie: MALEJE.

                  ja uwazam ze to nie ma az tyle wspolnego ze stadium rozwoju. to znaczy ma o tyle
                  ze bardziej rozwiniety kapitlizm pozwala na to zeby dlug publiczny byl wiekszy
                  bo wieksze sa plynne aktywa. pozwala a nie wymusza. wiekszy dlug publiczny to
                  wieksze podatki (naturalnie rozmawiamiamy o stosunku dlug/pkb). dla przykladu.
                  usa maja dlug publiczny rowny 45% pkb (jesli odliczyc intragovernment holdings)
                  i to dopiero _po_ radosnej fiskalnej tworczosci busha. czyli _mniej_ niz mlodsza
                  w kapitalizmie polska. najbardziej zaawansowane w kapitalizmie sa zas belgia
                  wlochy i irak

                  > 2. postawilem teze ze
                  > rozmiar dlugu odgrywa taka sama role jak kapitaly wlasne w spólce i wlasnie
                  > dlatego dzieje sie j.w. w pkt 1) a kapitaly wlasne jak wiadomo moga przekraczac
                  >
                  > wielokrotnie roczne przychody co w przelozeniu na panstwo oznacza ze nie ma
                  > sensu ustalania proporcji dlugu wobec PKB bo sila rzeczy musi ona rosnac!

                  nie sila rzeczy a sila politykow dzielacych nieswoje

                  <ciach>

                  > 7. Postawilem teze, ze skoro deficyt jest zalezny od PKB to starsi bracia w
                  > kapitalizmie maja ex machina silniejsze mozliwosci falszowania waluty
                  > w okresie falszowania przez glównego falszerza.

                  ilosc roznych form usd w obiegu jest jakos tam proporcjonalna do pkb usa.
                  dlatego rzeczywiscie dodruk pewnej kwoty powoduje mniejsze skutki. ale juz
                  dodruk w proporcji do pkb powoduje podobne skutki
                  > bo wiecej papierów "wypada" poza M3 w panstwach bogatych!
                  >
                  > > jednoczesnie wierzysz w to ze dolar bedzie slabl i
                  > > ze nalezy teraz wykupywac dlug w usd.
                  >
                  > Bush chce Ci powiedziec ze piszesz o mnie glupoty i sie cieszysz. Mam dosc
                  > prostowania tych kretynizmów. Jakbym uwazal ze USD bedzie slabl to chyba nie
                  > chcesz mi powiedziec ze uwazam ze nalezy zamieniac USD na PLN, co?

                  chcesz zamieniac _dlug_w_usd_ na _dlug_w_pln_. czyli tak jakbys chcial kupowac
                  dzisiaj dolary za zlotowki - mimo ze uwazasz ze usd bedzie slabl. gdzie
                  konsekwencja?

                  > Ja tak te Twoja wypowiedz odczytuje, i ona w zasadzie powinna
                  > zakonczyc nasza rozmowe, bo udowadnianie mi ze jestem idiota
                  > jest co najmniej niestosowne.

                  przykro mi ze tak odbierasz krytyczna analize twoich argumentow.

                  > I dowodzi tylko
                  > jednego bush, ze nie ma sensu pisac bo kazda glupote jestes w stanie
                  > wlozyc mi w usta. Pisze ze jak USD slabnie to sie dlug przewalutowuje,
                  > bo na to kiedy USD bedzie rósl Polska nie ma wplywu.

                  nie tak dawno zarzekales sie ze dolar bedzie slabl przez przynajmniej pol roku.
                  _na_pewno_. so? przewalutowywac czy czekac? nota bene zaostalo jeszcze 5% dlugu
                  publicznego w usd dlugu do przewalutowania i - wiesz? - wierzyciele moga sie nie
                  zgodzic na przewalutowanie...


                  >
                  > > identycznie myslal chyba minfin w latach 2002 i 2003. zwiekszyli wtedy d
                  > lug
                  > > polski w tanim wtedy euro a zmniejszyli w drogim wtedy usd. geniusze ekon
                  > omii
                  > > ani chybi.
                  >
                  > Po pierwsze nie wiem czy tak bylo. Móglbys sprecyzowac jak to wg Ciebie
                  > wygladalo?
                  >

                  poczytajj:
                  www.mf.gov.pl/index.php?wysw=2&sgl=2&dzial=441
                  a zwlaszcza
                  www.mf.gov.pl/_files_/dlug_publiczny/zadluzenie/publikacje/zsp_2004_11.pdf
                  tablica 9

                  zajrzyj tez
                  www.mf.gov.pl/index.php?wysw=2&sgl=2&dzial=309
                  w ktoryms opracowaniu (starym!) wyczytalem ze `nalezy zamienic dlug z usd na
                  euro bo to mniejsze ryzyko kursowe'. w sumie slusznie. tylko ze oni
                  przewalutowali w roku 2002 i 2003.

                  > > rozpoczalem watek o miedzynarodowej pozycji inwestycyjnej. jak z niego wi
                  > dac
                  > > polska `sciaga kapital' czyli wyprzedaje sie i zadluza niezwykle szybko.
                  > mysle
                  > > ze powinienes byc dumny ze nasz kraj juz od 8 lat (conajmniej) tak smialo
                  >
                  > > kroczydroga eksportu dlugu. jestes?
                  >
                  > Tak. Istota nie jest nie miec dlugu. Istota jest rentownie nim zarzadzac.

                  zgoda.

                  ale rentowne zarzadzanie dlugiem w przypadku panstwa oznacza ze stosunek dlug do
                  pkb nie rosnie. ewentualnie pkb rosnie w oszalamiajacym tempie przy czym ten
                  wzrost ma szanse sie utrzymac po wyschnieciu strumienia kredytow


                  > I nastepnym razem czytaj moje posty, bo wciskanie mi dziecka w brzuch jest
                  >dosc irytujace.

                  szczerze mowiac ja mysle ze nie to cie zirytowalo

                  pozdrawiam
                  • vice_versa Re: dobry? c d 11.02.05, 22:50
                    Wlasnie dlatego ze krytyczna analize argumentów mozna dac wszedzie i zawsze
                    nieszczególnie mi zalezy na sluchaniu glupot.
                    Nie pisze tego po to, by dowiedziec sie ze najwiekszy dlug ma Bangladesz. Bo
                    widzisz rybko Bangladesz nie jest panstwem kapitalistycznym podobnie jak Irak.
                    Teza 1. nie oznacza zatem ze nie znajdziesz panstw bardziej zadluzonych a
                    jednoczesnie bardziej marnotrawnie wydajacych pieniadze. Nie tedy droga.

                    > chcesz zamieniac _dlug_w_usd_ na _dlug_w_pln_. czyli tak jakbys chcial
                    > kupowacdzisiaj dolary za zlotowki - mimo ze uwazasz ze usd bedzie slabl. gdzie
                    > konsekwencja?
                    Tak, bo jesli dolar bedzie slabl pól roku a nastepne 3 bedzie szedl w góre to
                    warto kupowac dzis. Ale Ty busz predzej staniesz na uszach by mnie obsmiac niz
                    sam wymyslic ze dlug publiczny to nie jest day trading przy którym mozesz
                    zmienic strukture portfela z dnia na dzien.
                    Jak ktos ma ochote udowadniac komus innemu ze plecie androny, to po prostu mnie
                    rozmowa przestaje interesowac. Pasuje. Malo tego, nawet rozumiem ze tak byc
                    musi. W koncu to Wy sobie tutaj na w najlepsze jezdzicie po tych "kretynach z
                    RPP" wymyslacie jakies "spólki na Malediwach"... Ja po prostu przestaje chwytac
                    czemu zamiast pomyslec jak to sie dzieje i po co, to tak latwo wam przychodza
                    do glowy pomysly ze ktos chce intencjonalnie wykonczyc polska gospodarke. Nie
                    odpowiada mi to spojrzenie i juz. Jesli dla kogos Pietrewicz jest wiekszym
                    autorytetem niz Filar (to pomimo ze na dzwiek slowa autorytet dostaje spazmów)
                    to pozostaje wzruszyc ramionami... Milego dysonansu poznawczego w przyszlosci,
                    chlopaki.
                    • bush_w_wodzie Re: dobry? c d 11.02.05, 23:01
                      vice_versa napisał:

                      > Teza 1. nie oznacza zatem ze nie znajdziesz panstw bardziej zadluzonych a
                      > jednoczesnie bardziej marnotrawnie wydajacych pieniadze

                      wlasnie.



                      > > chcesz zamieniac _dlug_w_usd_ na _dlug_w_pln_. czyli tak jakbys chcial
                      > > kupowacdzisiaj dolary za zlotowki - mimo ze uwazasz ze usd bedzie slabl.
                      > gdzie
                      > > konsekwencja?

                      > Tak, bo jesli dolar bedzie slabl pól roku a nastepne 3 bedzie szedl w góre to
                      > warto kupowac dzis. Ale Ty busz predzej staniesz na uszach by mnie obsmiac niz
                      > sam wymyslic ze dlug publiczny to nie jest day trading przy którym mozesz
                      > zmienic strukture portfela z dnia na dzien.

                      masz racje. oczywiscie ze chcialem cie zmusic do napisania tego co napisales
                      dlatego dopuscilem sie tej prowokacji. cieszy mnie bardzo ze dostrzegles
                      zasadnicza niepewnosc co do ewolucji kursu dolara

                      > Jak ktos ma ochote udowadniac komus innemu ze plecie androny, to po prostu mnie
                      >
                      > rozmowa przestaje interesowac. Pasuje. Malo tego, nawet rozumiem ze tak byc
                      > musi. W koncu to Wy sobie tutaj na w najlepsze jezdzicie po tych "kretynach z
                      > RPP" wymyslacie jakies "spólki na Malediwach"...

                      nie pisalem o kretynach z rpp ani o spolkach na malediwach. pisalem o
                      konstytucyjnych zadaniach rpp i o wplywie sektora bankowego na czlonkow rpp


                      > Ja po prostu przestaje chwytac
                      >
                      > czemu zamiast pomyslec jak to sie dzieje i po co, to tak latwo wam przychodza
                      > do glowy pomysly ze ktos chce intencjonalnie wykonczyc polska gospodarke.

                      niestety to nie jest tak.jest tak ze wielu chce na polsce jak najlepiej zarobic
                      i jest to jak najbardziej normalne. a zarobek czyims kosztem bywa niezly

                      > Nie odpowiada mi to spojrzenie i juz.

                      jestes jednym z nielicznych ktorzy uwazaja ze panstwo polskie dobrze dziala


                      > Jesli dla kogos Pietrewicz jest wiekszym
                      > autorytetem niz Filar (to pomimo ze na dzwiek slowa autorytet dostaje spazmów)
                      > to pozostaje wzruszyc ramionami... Milego dysonansu poznawczego w przyszlosci,
                      > chlopaki.
                      >

                      pietrewicz nie jest dla mnie autorytetem
                      a dlaczego pan filar jest autorytetem dla ciebie?
                      • vice_versa Re: dobry? c d 12.02.05, 01:27
                        > wlasnie.
                        Twoje wlasnie jest pustym triumfem, zupelnie pomijajacym okolicznosc, ze dlug
                        moze byc rozdysponowywany rentownie a wtedy jego wzrost jest jak najbardziej
                        pozadany. A tylko rentownosc a nie rozmiar zadluzenia przesadza o tym czy jest
                        on pozadany czy tez nie.

                        > cieszy mnie bardzo ze dostrzegleszasadnicza niepewnosc co do ewolucji kursu
                        >dolara

                        Szkoda ze nie dostrzegles ze mówie bardzo wyraznie KIEDY trend sie odkreci i z
                        czym to jest zwiazane. Nie zauwazylem nikogo, kto postawil tutaj taka teze. A
                        juz na pewno nie byles to Ty, bush. Mówienie, ze sie nie wie nie i ze sie jest
                        niepewnym nie jest dowodem szczególnej przenikliwosci. Ale lepiej uznawac
                        wszystkie propozycje zakladów na rope za glupie... nie bush... ha ha
                        ha...przeczytaj co Ci viper napisal pod moja propozycja...
                        > jestes jednym z nielicznych ktorzy uwazaja ze panstwo polskie dobrze dziala
                        Nie, ja tego tak nie ujalem. Ja jestem jednym z nielicznych którzy nie uwazaja
                        ze trzeba za wszelka cene przypierdalac wszystkiemu co sie wiaze z panstwem.
                        Nawet jesli stan finansów jest oplakany, to warto wiedziec kiedy ktos je
                        naprawia, a kiedy psuje. Ci co uwazaja ze finanse sa wiecznie psute, nie maja
                        sojuszników w ich naprawie i maja naprawde skrzywione pojecie na to kto je
                        naprawia... To zbliza ich poglady do kwiaciarek i bufetowych. A intelektowi
                        uraga. Tyle, ze od bufetowych i kwiaciarek nikt intelektu w sprawie finansów
                        nie oczekuje. A od liberalów owszem.
                        > nie pisalem o kretynach z rpp ani o spolkach na malediwach. pisalem o
                        > konstytucyjnych zadaniach rpp i o wplywie sektora bankowego na czlonkow rpp

                        Inni pisali. Na konstytucyjne zadania RPP odsylam Cie do mojej odpowiedzi.
                        Podpytaj LBSa, moze jednak jego post nie bedzie ostatnim, nie wiem.

                        >a zarobek czyims kosztem bywa niezly
                        Zarobek jest zawsze czyims kosztem, tylko RPP i rzad w kwestii obslugi dlugu
                        rzezbia jak moga by zaplacili za to INNI. Tymczasem tutaj panuje poglad zgola
                        przeciwny, i mnie to zdumiewa, bo to znaczy ze nigdy zescie na oczy nie
                        widzieli czlonka RPP, nie slyszeli JAK oni mówia o panstwie i jego finansach, a
                        w istocie rzeczy po prostu nie wiecie na czym cala zabawa polega... Zabawe
                        kosztem podatnika organizuje po prostu KTO INNY. W tym kraju jest
                        prawdopodobnie jakies kilkadziesiat osób które to rozumie i ma wplyw, kilkaset
                        które rozumie i ma wplyw znacznie mniejszy i kilkadziesiat do kilkuset tysiecy
                        ktore sie w to bawi... i wszyscy pozostali którzy uwazaja ze kazdy poglad jest
                        równie wart rozwazenia.

                        > pietrewicz nie jest dla mnie autorytetem
                        > a dlaczego pan filar jest autorytetem dla ciebie?
                        Widzisz bush i docieramy do punktu gdzie najbezszczelniej w swiecie i zupelna
                        szczeroscia odpowiem tak:
                        Bo Filar to rozumie a Pietrewicz nie.
                        Na to innej odpowiedzi nie ma. Po prostu nie ma. Poza tym ze na tym forum nie
                        próbowalem robic nic innego tylko to wyjasniac. Ale mi to skutecznie wybiliscie
                        z glowy, mentorskie zapedy mam, cóz... glupota... Lepiej rznac ile wlezie tych
                        co nie kumaja... niz tlumaczyc tym co nie kumaja ze nikogo rznac wcale nie
                        trzeba...


                        this is the end... my only friend... the end
                        • bush_w_wodzie pasuje 12.02.05, 02:29
                          zbyt duzo czasu to pochlania i do niczego nie prowadzi. fajnie sie gada z
                          gosciem ktory widzial i slyszal czlonka rpp

                          to prawda ze uwazam twoja propozycje zakladu za dosyc odrealniona i ty chyba tez
                          skoro nie podjales tematu

                          zycze wielkich zyskow i wszelkiej pomyslnosci!
      • goscgazety Re: Kuczyński - złoty zagraża gospodarce! 10.02.05, 17:08
        Tak z ciekawości to czy NBP powieksza teraz rezerwy walutowe wykorzystując
        silną złotówkę, aby zabezpieczyć spłatę długu zagranicznego w przyszłości ?
        Mozna to jakos sprawdzic ?
        • vice_versa Gospodarka to nie eksport !!! 10.02.05, 17:20
          Mysle ze znajdziesz tylko poszlaki. Dobre pytanie i dobry trop. Pytanie kolejne
          jest takie, czy splaca przed zmiana trendu w USD czy po. Jesli przed tzn
          Panowie, ze tutaj mamy swietny przeplyw informacji Balcerowicz-Greenspan i
          zaryzykuje nawet twierdzenie ze to moze byc skutek naszej interwencji w Iraku.
          Jesli tak, to racje ma EU ze uwaza nas za konia trojanskiego Europy. I oznacza
          to ze jednak nie jestesmy tacy osamotnieni!!!
          • goscgazety Re: Gospodarka to nie eksport !!! 10.02.05, 18:01
            Ooch ja mysle, ze EU nie będzie tak łatwo z Polakami.
            Przez ostatnie lata nauczyliśmy sie kombinatorstwa i omijania
            najszczelniejszych przepisów.
            Kiedys słyszałem hstoryjke nie wiem czy prawdziwą o babci, która sprzedawała
            mleko na straganie.
            Strażnicy miejscy w końcu przyszli i swierdzili, że to niezgodnie z normami tak
            sprzedawać na straganie mleko prosto od krowy. Więc babcia napisała, że
            sprzedaje mleko dla kota i juz nie było na to przepisu. Pomijajając racje
            strażników to babcia była pomysłowa.

            Wracając do długów to dobrze byłoby równiez zorientować się ile teraz Skarb
            Państwa wypuścił obligacji, czy jest to więcej czy mniej niż np rok temu.
            Bo załóżmy, że wypuścili ich pewną ilość przy wysokim kursie złotego
            (1euro=4zł) oprocentowane 7% rocznie. Jeśli złotówka osłabnie i osiągnie kurs
            około 1euro = 4,3 czyli zdewaluje sie o 7 % będziemy mieli darmowy kredyt.
            Wszysko powyżej 4,3 to juz czysty zysk. Oczywiście zakładam, że inflacja nie
            wzrośnie i tym samym oprocentowanie obligacji. Jest jeszcze jedno założenie, że
            inwestorzy byli w dużej części zagraniczni i wymienili euro lub dolary na
            złotówki.
            • lastboyscout Re: Gospodarka to nie eksport !!! 10.02.05, 18:21
              Jak zwykle super spojrzenie i pytanie.
              Nic dodać nic ująć zwłaszcza jak się tą kwestię rozciągnie w czasie.
              Już w tej chwili mianuję cię GosciuGazety Ministrem Finansów w rządzie jaki
              utworzę .... wink
            • robisc eee...cos tu nie gra! 10.02.05, 19:23
              goscgazety napisał:


              > Wracając do długów to dobrze byłoby równiez zorientować się ile teraz Skarb
              > Państwa wypuścił obligacji, czy jest to więcej czy mniej niż np rok temu.
              > Bo załóżmy, że wypuścili ich pewną ilość przy wysokim kursie złotego
              > (1euro=4zł) oprocentowane 7% rocznie. Jeśli złotówka osłabnie i osiągnie kurs
              > około 1euro = 4,3 czyli zdewaluje sie o 7 % będziemy mieli darmowy kredyt.
              > Wszysko powyżej 4,3 to juz czysty zysk. Oczywiście zakładam, że inflacja nie
              > wzrośnie i tym samym oprocentowanie obligacji. Jest jeszcze jedno założenie, że
              > inwestorzy byli w dużej części zagraniczni i wymienili euro lub dolary na
              > złotówki.

              Skarb Panstwa nic na tym nie zyska. Przeciez ma dochody w zlotych i emitujac
              obligacje zlotowe na roznicach kursowych ani nie zyskuje ani nie traci. Straca
              co najwyzej zagraniczni pozyczkodawcy, jezeli nie zabezpieczyli sie przed
              ryzykiem kursowym. Stad zreszta ich nerwowosc.

              Depracjacja zlotowki to jednak wymierna strata na obsludze zadluzenia
              zagranicznego. Jezeli v-v ma racje, ze struktura naszegoz zadluzenia sie zmienia
              na rzec dlugu denominowanego w walutach obcych, to dzialania Gronickiego maja
              sens. Pozornie. Gronicki wzmacniajac jedna noge (tansza obsluga dlugu) oslabia
              druga - dochody budzetu. A te spadna niechybnie, jezeli RPP utrzyma restrykcyjna
              polityke pieniezna, a rzad nie przeprowadzi kompleksowej reformy finansow
              publicznych i ograniczy sie jedynie do zwiekszania zadluzenia. Jeszcze raz
              podkreslam, ze to wszytko gra na krotka mete i troche przestaje sie dziwic
              Belce, ze nie zamierza rzadzic dluzej niz do wiosny.
              • goscgazety Re: eee...cos tu nie gra! 10.02.05, 20:12
                robisc napisał:
                > Skarb Panstwa nic na tym nie zyska. Przeciez ma dochody w zlotych i emitujac
                > obligacje zlotowe na roznicach kursowych ani nie zyskuje ani nie traci. Straca
                > co najwyzej zagraniczni pozyczkodawcy, jezeli nie zabezpieczyli sie przed
                > ryzykiem kursowym. Stad zreszta ich nerwowosc.

                A co by było gdyby za sprzedane obligacje kupił US bondy albo wymienic na
                dolary w skarpecie ?
                Nie zyska ? zakładając, że złoty zdeprecjonuje się wobec zakupionej waluty.
                Gdy nadejdzie termin spłaty będziesz miał nominalnie więcej złotówek za tą
                walutę, co zmniejsza Ci koszt pożyczki. Nie wspominam nawet o procentach z
                bondów.
                Podobno dolar zaniedługo ma się umacniać, jak długo może spadać. Teraz dolar
                jest tani więc chyba warto go właśnie teraz kupować, ale może będzie jeszcze
                tańszy, kto to wie.

                Oczywiście jeśli nie kupi innej waluty albo papierów to nic Skarb Państwa nie
                zyska, wiec MUSI gdzieś te pieniądze zainwestować i przetrzymać. Nie może ich
                wydać w całości, gdyż trzeba je oddać.
                Jak się wystarczająco dużo S.P. zadłuży emitując obligacje( już to powinien
                zrobić ) wtedy może spokojnie obniżać stopy i DUŻO mniej wypuszczać nowych
                obligacji.

                Sami sobie będą winni Ci zagraniczni spekulanci, że kupuja drogo.
                O jakich inwestorach piszesz ? Jeśli ktoś zainwestował w fabrykę w Polsce to
                zyska, bo spadną mu koszty pracy.
                Żeby ktoś mógł zarobić ktoś musi stracić.
                Traci ten kto mniej wie i ma mniejszy wpływ na rynek.


                • goscgazety Re: eee...cos tu nie gra! 10.02.05, 20:20
                  Pomyliłem pożyczkodawców a raczej moim zdaniem spekulantów z inwestorami, więc
                  źle sie odniosłem do twojej wypowiedzi ;o)
                • robisc Re: eee...cos tu nie gra! 10.02.05, 20:25
                  goscgazety napisał:


                  > A co by było gdyby za sprzedane obligacje kupił US bondy albo wymienic na
                  > dolary w skarpecie ?

                  SP nie jest spekulantem grajacym na foreksie. Nie slyszalem, zebysmy kupowali US
                  bondy, czy nawet dolary. Cala emisja idzie na zapchanie dziury budzetowej, a nie
                  spekulacje.

                  > Sami sobie będą winni Ci zagraniczni spekulanci, że kupuja drogo.

                  Nie do konca. Rentownosc jest tak wysoka, ze moga sobie pozwolic na
                  zabezpieczanie pozycji, a i tak wychodza na swoje.

                  > O jakich inwestorach piszesz ? Jeśli ktoś zainwestował w fabrykę w Polsce to
                  > zyska, bo spadną mu koszty pracy.

                  Inwestycji bezposrednich mamy jak na lekarsttwo. gdyby to naplyw takich
                  inwestycjhi spwodowal umocnienie zlotego, to nie byloby dyskusji.

                  > Żeby ktoś mógł zarobić ktoś musi stracić.

                  Obawiam sie, ze w dluzszej perspektywie straci szary obiwatel, ktory albo
                  pozostanie bez pracy, albo zaplaci wyzsze podatki.

                  > Traci ten kto mniej wie i ma mniejszy wpływ na rynek.

                  Traci ten, ktory jest bezbronny.
                  • goscgazety Re: eee...cos tu nie gra! 10.02.05, 20:44
                    robisc napisał:


                    > SP nie jest spekulantem grajacym na foreksie. Nie slyszalem, zebysmy kupowali
                    >US bondy, czy nawet dolary. Cala emisja idzie na zapchanie dziury budzetowej,
                    >a nie spekulacje.

                    Oczywiście, że nie Skrarb Państwa tylko NBP i rezerwy walutowe. Powinni razem
                    ze soba współpracować.
                    Poza tym te pieniądze nie zawsze muszą wychodzić na forex.
                    Powinni pożyczac dwa razy tyle niż potrzebują emitując obligacje. Połową łatać
                    dziury a druga inwestować.

                    Chiny dużo kupowały US bondów, Japończycy tak samo, więc są spekulantami wg
                    tego co piszesz. Ba ! jakiekolwiek rezerwy walutowe to juz spekulacja.
                    Ja nazwałbym to zabezpieczeniem i chodzi o to by przynajmniej mieć pożyczke
                    dużo taniej lub za darmo.
                    • robisc Re: eee...cos tu nie gra! 10.02.05, 20:47
                      To teraz udowodnij, ze NBP gra w jednej lidze z rzadem i wytlumacz jak rezerwy
                      walutowe NBP pomagaja SP.
                      • goscgazety Re: eee...cos tu nie gra! 10.02.05, 20:55
                        Niestety nie mam danych.
                        Za darmo mimo, ze mnie to szalenie ciekawi nie będę tego szukał i wcale nie
                        twierdze, ze SP i NBP współpracuje ze soba tak jak powinien. Od tego jest NIK.
                        Poza tym mysle, ze takich rzeczy się nie mówi a przynajmniej nie powinno sie
                        ujawniac przed spekulantami.
                  • lastboyscout Re: eee...cos tu nie gra! 10.02.05, 21:15

                    >Nie slyszalem, zebysmy kupowali bondy, czy nawet dolary. Cala emisja idzie na
                    zapchanie dziury budzetowej, a nie spekulacje.<<
                    (Vice_Versa...czytasz to?)

                    >Nie do konca. Rentownosc jest tak wysoka, ze spekulanci moga sobie pozwolic na
                    > zabezpieczanie pozycji, a i tak wychodza na swoje<
                    (ale jak się obniży rentownośc to spekulanci podziekują za taką rentowność)

                    > Obawiam sie, ze w dluzszej perspektywie straci szary obywatel, ktory albo
                    > pozostanie bez pracy, albo zaplaci wyzsze podatki<
                    (albo straci wszystkie oszczędnośći)

                    > Traci ten, ktory jest bezbronny.<
                    (bezbronny to ten który NIE sprzedaje w poniedziałek rano za pomocą jednego
                    przycisku "sprzedaj" a sprzedaje około środy po poludniu z dłuuuugiej kolejki
                    do banku więc sprzedaje za bezcen...)


                    No właśnie Robi. Z tej pozycji masz calkowicie racje proponując obniżenie stóp
                    ale skąd pewnośc, że to zadziała?

                    • robisc Re: eee...cos tu nie gra! 10.02.05, 21:36
                      lastboyscout napisał(a):


                      > No właśnie Robi. Z tej pozycji masz calkowicie racje proponując obniżenie stóp
                      > ale skąd pewnośc, że to zadziała?

                      Przeczytaj artykul z Parkietu, ktory zacytowalem. obnizka rzedu 100 punktow
                      bazowych nie zadziala, bo juz jest zdyskontowana. To oznacza, z musialaby byc
                      wyzsza, aby nastapil wiekszy odplyw krotkoterminowych inwestycji. ale oznacza to
                      tez, ze stopy powinny spasc o te 100 punktow juz, bo po jaka cholere zaciskac
                      jeszcze polityke pieniezna.
                    • vice_versa Re: eee...cos tu nie gra! 11.02.05, 18:27
                      > >Nie slyszalem, zebysmy kupowali bondy, czy nawet dolary. Cala emisja idzi
                      > e na
                      > zapchanie dziury budzetowej, a nie spekulacje.<<
                      > (Vice_Versa...czytasz to?)

                      O bardzo dobrze. Tu inaczej niz gosc gazety uwazam ze im mniejsze rezerwy tym
                      lepiej. To ze kupiona twarda waluta jest natychmiast wydawana tzw. zapchanie
                      dziury budzetowej to swietnie pod warunkiem ze te pieniadze trafiaja do
                      najrentowniejszych. Tu chodzi o flow! Nie ma sensu trzymanie rezerw i
                      jednoczesne wyprzedawanie sreber, ale wg mnie my rezerw nie trzymamy, my nimi
                      zarzadzamy.Splacamy i wykupujemy dlug jak tylko mozemy.

                      > (ale jak się obniży rentownośc to spekulanci podziekują za taką rentowność)
                      dokladnie, tylko dzis nie obniza sie administracyjnym obnizeniem stóp, tylko
                      sie czeka na to jak to zrobia USA. Dlatego tez, pytalem Cie LBS czy serio
                      deficyt slabnie a falszerz No.1 przestaje falszowac czy prognozy budzetu w tym
                      wzgledzie nalezy traktowac lekko? Czesc mówi ze Japonia zacznie sprzedawac
                      bondy bo im sie to nie zwrócilo w eksporcie, a poniewaz Japoncy zaprzeczaja to
                      znaczy ze to prawda. Wiec albo deficyt USA spadnie albo w miejsce BOJ wejdzie
                      BoCh co oznacza ze gotówke musza wziac z emisji swoich bondów Europejczykom...
                      I tak bedzie bum i tak, pytanie kiedy.

                      > (albo straci wszystkie oszczędnośći)
                      Dlatego nie warto miec oszczednosci tylko te wartosci majatkowe które rosnac
                      beda, a jak ktos wierzy ze to sa pieniadze, to go panstwo i dluznicy(czyt.
                      kredytobiorcy) robia na szaro. Stopa oszczednosci w USA zmalala bo chyba nikt
                      juz nie wierzy w to ze odkladajac w banku monza zarobic. W Polsce sie jeszcze w
                      to wierzy, ale i tak znacznie mniej niz w Chinach, gdzie podobno ludzie
                      odkladaja 50% zarobków niezaleznie od bezwzglednych kosztów utrzymania

                      .> > Traci ten, ktory jest bezbronny.<
                      > (bezbronny to ten który NIE sprzedaje w poniedziałek rano za pomocą jednego
                      > przycisku "sprzedaj" a sprzedaje około środy po poludniu z dłuuuugiej kolejki
                      > do banku więc sprzedaje za bezcen...)
                      >
                      > No właśnie Robi. Z tej pozycji masz calkowicie racje proponując obniżenie
                      > stóp ale skąd pewnośc, że to zadziała?

                      To juz jest czysta polityka. Nie mówimy juz co sie budzetowi oplaca a co nie,
                      co warto robic z dlugiem przy scenariuszu umacniania sie USD a co przy
                      scenariuszu odwrotnym tylko bujamy w takich oblokach, jak kto to jest biedny i
                      czy to jest importer czy eksporter. A m. zd. gospodarka na takim ciagnieciu
                      sukna w dwie strony tylko przegra. Bo to rola podmiotów na rynku jest
                      zabezpieczac sie przed ryzykiem kursowym, a nie wymagac takich zabezpieczen od
                      rzadu na koszt podatnika.
                      • goscgazety Re: eee...cos tu nie gra! 11.02.05, 19:48
                        vice_versa napisał:

                        > > >Nie slyszalem, zebysmy kupowali bondy, czy nawet dolary. Cala emisja
                        > idzi
                        > > e na
                        > > zapchanie dziury budzetowej, a nie spekulacje.<<
                        > > (Vice_Versa...czytasz to?)
                        >
                        > O bardzo dobrze. Tu inaczej niz gosc gazety uwazam ze im mniejsze rezerwy tym
                        > lepiej. To ze kupiona twarda waluta jest natychmiast wydawana tzw. zapchanie
                        > dziury budzetowej to swietnie pod warunkiem ze te pieniadze trafiaja do
                        > najrentowniejszych. Tu chodzi o flow! Nie ma sensu trzymanie rezerw i
                        > jednoczesne wyprzedawanie sreber, ale wg mnie my rezerw nie trzymamy, my nimi
                        > zarzadzamy.Splacamy i wykupujemy dlug jak tylko mozemy.

                        Nie dokonca mnie zrozumiales, przeinterpetowales moja zdanie. Nie uwazam, ze
                        trzeba powiekszac non stop rezerwy walutowe. Tak jak Ty uwazam, ze trzeba nimi
                        zarzadzac. W odpowiednim momecie zmniejszac te rezerwy realizujac zysk i
                        dopiero wtedy mozesz tymi pieniedzmi zapychac dziure w budzecie.
                        Schemat dzialania jest taki:
                        Emitujesz obligacje w zlotych, ludzie wymieniaja euro i dolary na zlotowki,
                        zloty sie umacnia z tego powodu ( efekt uboczny), w tym samym czasie kupujesz
                        dolary (to redukuje efekt uboczny, ale jest dysproporcja miedzy wymiana euro i
                        usd, mniej spasc powinien dolar wgl zlotego ) lub us bondy, pozniej za rok
                        deprecjonujesz zlotego w stosunku do dolara i splacasz te obligacje z odsetkami
                        za pomoca wymienionych na zlotowki wlasnie dolarow lub bondow za ktore
                        dostajesz juz wiecej zlotowek, ktore musisz oddac. Jedyne zagrozenie to takie,
                        ze dolar dalej bedzie slabl, wtedy dostaniesz mniej zlotowek. Jesli spadnie
                        procentowo wiecej niz oprocentowanie bondow, ktore kupiles to stracisz i
                        bedziesz mial jeszcze drozszy kredyt.
                        Wlasnie podobnie a raczej odwrotnie stalo sie w okolicach 2000-2002 r ( o czym
                        pisal bush) kiedy wymienilismy nasz dlug z dolarow, ktore pozniej oslably na
                        wzmacniajace sie euro wzgledem dolara. Nominalnie gdybys dzisiaj przewalutowal
                        ten dlug w usd byl bys winien mniej euro niz kilka lat temu.

                        Podsumowujac zadluzac sie w obcych walutach nalezy gdy one sa mocne, splacac te
                        dlugi gdy slabna te waluty- banalne.
                        Kupowac ich dlug ( walute lub bondy) gdy ich waluta jest slaba, sprzedawac gdy
                        juz sie umocnila. Najwazniejsze zeby w koncu pozbyc sie tej waluty w
                        odpowiednim czasie.
                        Wiec dzisiaj w Polsce jest dobry czas (w perspektyweie najblizszego roku) zeby
                        oddac dlugi w obcych walutach i tym samym ZMNIEJSZYC rezerwy walutowe.
                        Z drugiej strony nie jestesmy w stanie splacic wszyskiego i trzeba myslec o
                        przyszlosci czyli wyemitowac wiecej obligacji i kupic inna walute w koterej
                        mamy dlug, aby zabezpieczyc splate w przyszlosci po dzisiejszym mocnym kursie
                        zlotego.
                        Suma sumarum rezerwy beda takie same bo za czesc odddasz dlug a z drugiej
                        strony dokupisz nowa tansza gotowke w obcej walucie.

                        Skoro mamy dlugi w wiekszosc w euro i jesli spodziewamy sie oslabienia zlotego
                        w najblizszym czasie ( np w czasie wyborow ) to powinnismy dokupic wiecej euro
                        za zlotowki z obligacji i jednoczesnie spalacic z rezerw walutowych dlug.
                        Jednak bardziej prawdobne wydaje sie umocnienie dolara wzgledem euro wiec
                        zamiast euro lepiej dokupic dolary, ktore pozniej wymienimy na euro potrzebne
                        do splaty dlugu.
                        Jest jeszcze jedno pytanie: za ile kupowalismy nasze dzisiejsze rezerwy, bo
                        jesli np czesc pochodzi z przed roku gdy 1 euro kosztowalo ok 5zł to dzis
                        splacajac tymi euro szalenie stracimy, az 20%.
                        Na pewno nie powinnismy teraz zaciagac dlugu w dolarach. Teraz jest czas zeby
                        inwestowac u amerykanow skoro dolar ma sie umocnic.

                        Ja pisze tylko o perspektywie jednego roku, bo jaki bedzie kurs za 2,3,5 lat to
                        juz inna bajka - zloty moze sie jeszcze bardziej umocnic wzgledem euro i usd.

                        Wiec wcale nie pisalem o ciaglym powiekszaniu rezerw walutowych.
                        • vice_versa Re: eee...cos tu nie gra! 11.02.05, 21:25
                          > To ze kupiona twarda waluta jest natychmiast wydawana tzw. zapcha
                          > > nie dziury budzetowej to swietnie pod warunkiem ze te pieniadze trafiaja do
                          > > najrentowniejszych

                          Jedna kwestia, to moje zdanie odnosilo sie do papierów skarbowych. Nie odnosilo
                          sie do rozwiazanych rezerw bo te NIGDY (i cale szczescie) nie trafiaja do
                          budzetu na zapychanie dziury, rozwiazywane rezerwy ida tylko i wylacznie na
                          splate dlugów.
                          > Podsumowujac zadluzac sie w obcych walutach nalezy gdy one sa mocne, splacac
                          > tedlugi gdy slabna te waluty- banalne.

                          Oczywiscie pelna zgoda. Wlasnie po to potrzebna jest wspólpraca rzadu z NBPem.
                          Czasem jednak przychodza Kolodki i wszystko jedzie na pysk, bo oni albo tego
                          nigdy nie zalapia, albo spieprzaja to w sposób iscie koncertowy.

                          > Wiec dzisiaj w Polsce jest dobry czas (w perspektyweie najblizszego roku)
                          > zeby oddac dlugi w obcych walutach i tym samym ZMNIEJSZYC rezerwy walutowe.

                          Niewatpliwie, chyba ze gramy ostra dzwignia bo wiemy co sie dzieje. Wtedy
                          rezerwy beda rosly, a rentowni bedziemy, zgoda? Wiec z samych liczb tego sie
                          nie da wyczytac, czy chlopaki sie staraja czy nie, prawda? I o to chodzi,
                          troche wiecej zaufania, im sie tam tez patrzy na rece...

                          > Skoro mamy dlugi w wiekszosc w euro i jesli spodziewamy sie oslabienia
                          > zlotego w najblizszym czasie ( np w czasie wyborow ) to powinnismy dokupic
                          > wiecej euroza zlotowki z obligacji i jednoczesnie spalacic z rezerw
                          > walutowych dlug.Jednak bardziej prawdobne wydaje sie umocnienie dolara
                          > wzgledem euro wieczamiast euro lepiej dokupic dolary, ktore pozniej wymienimy
                          > na euro potrzebne do splaty dlugu.

                          Jedno to rezerwy NBP. Drugie to dlug. Kiedy mówilismy o dlugu to mówilismy o
                          tym ze ryzyko zmiany kursu walutowego USD przerzucane jest na inwestorów w
                          dzisiejsze papiery skarbowe. A zmiana wlasnie tego kursu ma zasadniczy wplyw na
                          pozostale waluty. Bo to ten falszerz falszuje najszybciej a inni go gonia.
                          Kiedy tamten spowalnia tempo falszowania, zloty umacnia sie wolniej.
                          Przerzucenie ryzyka ma jednak miejsce tylko o tyle o ile emisje PRZEKRACZAJA
                          potrzeby biezace budzetu. Chodzi wiec o to by przekraczaly w jak najwiekszym
                          stopniu. To wlasnie budzi pewna nerwowosc rynku, bo nabywcy o tym wiedza... np,
                          wiedza ze budzet wyemitowal w zeszlym roku tyle a tyle obligacji a deficyt
                          wynosil mniej. Reszta staje sie rezerwa i operacje na tym odcinku naleza do NBP
                          i on tego b.dobrze pilnuje. Nie wiem czy tylko skupuja dlug czy rowniez
                          inwestuja, i jeszcze czekaja, tego teraz sie nie dowiemy.
                          Teraz: zapowiedzi ograniczenia deficytu i zmiana trendu stóp tj fakt, ze juz
                          dawno temu zaczely rosnac powoduje ze wzrost USD jest wiecej niz prawdopodobny
                          a glówne czynniki juz zaczely w te strone dzialac. Oznacza to co prawda ze
                          tempo drukowania zmaleje, ale nie oznacza, ze dolar sie zacznie umacniac juz.
                          Wg mnie to po prostu nie zalezy od USA tylko od sytuacji na swiecie czyli ile
                          czasu jeszcze Chiny dadza rade.Bo to gremialny odplyw z tamtego rynku spowoduje
                          naplyw do USA i wzmocnienie USD. Oczywiscie w warunkach wysokich stóp FEDu i
                          spadajacych naszych.Wtedy NBP oglosi ile dlugu udalo mu sie skupic dzisiaj
                          i "przewalutowac" czyli wykupic np. obligacje Brady'ego w USD i wypuscic w
                          naszych.

                          > Wiec wcale nie pisalem o ciaglym powiekszaniu rezerw walutowych.
                          Rozumiem. Pardon.
                          Pozdr
                      • lastboyscout Re: eee...cos tu nie gra! 11.02.05, 23:48
                        > O bardzo dobrze. Tu inaczej niz gosc gazety uwazam ze im mniejsze rezerwy tym
                        > lepiej. To ze kupiona twarda waluta jest natychmiast wydawana tzw. zapchanie
                        > dziury budzetowej to swietnie pod warunkiem ze te pieniadze trafiaja do
                        > najrentowniejszych. Tu chodzi o flow! Nie ma sensu trzymanie rezerw i
                        > jednoczesne wyprzedawanie sreber, ale wg mnie my rezerw nie trzymamy, my nimi
                        > zarzadzamy.Splacamy i wykupujemy dlug jak tylko mozemy.


                        Oczywiście, ze trzymanie gotówki jest bezsensem a jeszcze bardziej
                        wysprzedawane rodowych sreber!
                        Gotówka to nasza praca zamieniona na papier i powinna być możliwie jak
                        najszybciej i jak NAJKORZYSTNIEJ wymieniona na pracę innych aby poprzez
                        zwiększenie przepływu kapitału zwiększyć sumaryczne zyski o czym dokładnie
                        pisałeś.
                        Co do tego mamy takie samo zdanie.
                        Istnieje w tym wszystkim jednak bardzo ważny warunek: trzeba tej naszej "pracy
                        w papierze" dać MNIEJ za WIĘCEJ pracy innych!
                        Jednak jako, że biznes to złożony temat to trzeba pamiętać, że można nawet
                        stracić na jednym kiedy wygrywa się na drugim i trzecim. Ważnym pozostaje aby
                        koniecznie W SUMIE być do przodu.
                        Niby oczywistość ale jak się obydwaj przekonujemy, bardzo zamglona dla wielu...

                        Ty jednak zakładasz, ze ŻYD dał sie nabrać na te nasze cienkie polskie
                        machloje z wartością złotówki i to właśnie dzięki nowym pożyczkom od tego
                        samego Żyda !
                        Uważasz, że Żyd tę "WIĘCEJ WARTĄ" ale wciąż tę samą polską złotówkę(utwardzoną
                        dzięki nowym żydowskim pożyczkom), przyjmie w zamian za dawne żydowskie
                        pożyczki w dzisiaj "MNIEJ WARTYCH" żydowskich dolarach i sam na tym straci.
                        To ja w takim razie przytoczę swoje słowa z innego wątku o Żydach:

                        "Nie istnieje pojęcie "zrobić interes z ŻYDEM"!
                        Jeżeli ZYD nie zrobi NA TOBIE interesu to .... KONIEC takiego interesu .......".

                        Wciąż nie wierzysz, że jesteśmy zbyt ciency aby wygrać w grę z Żydem , którą
                        to on sam stworzył i gra już od kilku tysięcy lat?
                        To ja cię zapytam KTO w tym momencie jest w pilniejszej potrzebie finansowej i
                        kto tu dyktuje warunki gry? Polak czy Żyd?
                        Polak...przykre ale niepodlegające dyskusji.

                        Wciąż nieprzekonany? OK. Więc ja zmieniam zdanie i mówię ci, że jednak bedzie
                        dokladnie tak jak mówisz:
                        Polacy spłacą swoje pożyczki taniej niż je zaciągneli dzięki nagle
                        twardniejącej złotówce....
                        Zdziwiony? To słuchaj co się dzieje dalej.
                        W Polsce w 2004 roku, po kilkuletnim uśpieniu z niewiadomych przyczyn nagle
                        ruszyła z galopa w tak zwana "prywatyzjacja", która "nieoczekiwanie: "uratowała"
                        polski budżet.
                        Mówisz, że dobrze jest pożyczać w miękkich pieniądzach a oddawać w twardych.
                        Racja! To powiedz mi w jakich pieniądzach jest lepiej sprzedawać ?
                        Teraz zapominasz, że rozmawiamy selektywnie tylko o polskich pożyczkach i
                        przypominasz sobie, że w biznesie nie tylko się pożycza ale też sprzedaje,
                        eksportuje itp. Sprzedaje więc sie np. PZU, eksportuje itp.
                        Zgadniesz ZA ILE ?

                        Profit to SUMA wszelkich biznesów.
                        A z tym tańszym spłacaniem pożyczek i tańszym wysprzedawaniem kraju to tak jak
                        zwykle: jak by sie nie odwrócił dupa zawsze z tylu i zawsze skopana przez
                        mądrzejszego albo silniejszego...

                        Myślisz, że ktoś odważy się na zrobienie całościowego bilansu wszystkich
                        polskich "biznesów" z ostatnich 15 lat albo ostatniego roku?
                        Nie? Trudno się dziwić. Miło się słucha Misiąga...

                        A jednak warto. Bo to sie nazywa polska racja stanu.




                        > > (albo straci wszystkie oszczędnośći)
                        > Dlatego nie warto miec oszczednosci tylko te wartosci majatkowe które rosnac
                        > beda, a jak ktos wierzy ze to sa pieniadze, to go panstwo i dluznicy(czyt.
                        > kredytobiorcy) robia na szaro. Stopa oszczednosci w USA zmalala bo chyba nikt
                        > juz nie wierzy w to ze odkladajac w banku monza zarobic. W Polsce sie jeszcze
                        wto wierzy, ale i tak znacznie mniej niz w Chinach, gdzie podobno ludzie
                        > odkladaja 50% zarobków niezaleznie od bezwzglednych kosztów utrzymania

                        Kierunkowo słusznie!
                        Trzyma oszczędności tylko ten kto nie potrafi ich sam zainwestować. Jeżeli nie
                        potrafi zainwestować to znaczy, że nie jest kapitalistą więc musi dać swoje
                        oszczędności kapitaliście. Z kolei kapitalista jak to kapitalista, potrafi te
                        pieniądze zainwestować ale inwestuje je zazwyczaj w niekapitalistów a w
                        najlepszym razie gorszych od siebie kapitalistów. A inwestuje je właśnie w nich
                        aby ich złupić = osiągnąć profit na niekapitaliście - czytaj: oszczędzając
                        dajemy się okradać.
                        Zaraz mi wygarniecie, że nie znam się już na Polsce ale ja myslę, że brak
                        oszczędności u Polaków nie wynika z tego, że stali sie kapitalistami ale
                        dlatego, że tych oszczędności w ..ogóle nie mają albo jak jeszcze coś mają to
                        trzymają je w polskich obligacjach i zamienią je na złotówki dopiero ... w
                        środę po południu , TRZY DNI PO czarnym poniedziałku.....



                        > To juz jest czysta polityka. Nie mówimy juz co sie budzetowi oplaca a co nie,
                        > co warto robic z dlugiem przy scenariuszu umacniania sie USD a co przy
                        > scenariuszu odwrotnym tylko bujamy w takich oblokach, jak kto to jest biedny
                        i > czy to jest importer czy eksporter. A m. zd. gospodarka na takim ciagnieciu
                        > sukna w dwie strony tylko przegra. Bo to rola podmiotów na rynku jest
                        > zabezpieczac sie przed ryzykiem kursowym, a nie wymagac takich zabezpieczen
                        od > rzadu na koszt podatnika.

                        Tak racja, tego już nie można wymagać bo wtedy zaczyna się już socjalizm ....

                        P.S. Ja naprawdę nie wiem czy falszerz się zwija! Tylko fałszerz wie na czym
                        wyjdzie najlepiej/najmniej straci i NA PEWNO nam tego nie powie .....
                        Pewnie to trochę bezczelnie ale podtrzymam swoją dawną prognozę, ze za kilka
                        lat za dolara bedzie trzeba bedzie wiecej płacić tyle euro ile dzisiaj placimy
                        dolarów za euro ....... hi hi hi smile


                        • vice_versa Re: eee...cos tu nie gra! 12.02.05, 02:47
                          Jednak jako, że biznes to złożony temat to trzeba pamiętać, że można nawet
                          > stracić na jednym kiedy wygrywa się na drugim i trzecim. Ważnym pozostaje aby
                          > koniecznie W SUMIE być do przodu.
                          > Niby oczywistość ale jak się obydwaj przekonujemy, bardzo zamglona dla
                          wielu...

                          A propos, czy myslisz ze Amerykanie (juz nie pisze US Gov...) kupia bondy
                          chinskie by wycofac sie ze strata...gwaltownie sprzedajac... i wywolujac
                          kryzys? Ostatnio mi cos tak po glowie chodzi, ze to niemozliwe, zeby tylko
                          Europiejcy kupowali te papierki...

                          W ogóle to cholernie wazne, co piszesz LBS, to jest klasyka, to by trzeba bylo
                          gdzies wklejac... bo zniknie, cholera... umknie...

                          (Niedlugo okaze sie ze ktos wpadnie na pomysl ze Ty i ja to jedna osoba... hi
                          hi hi...)
                          > Wciąż nie wierzysz, że jesteśmy zbyt ciency aby wygrać w grę z Żydem , którą
                          > to on sam stworzył i gra już od kilku tysięcy lat?
                          > To ja cię zapytam KTO w tym momencie jest w pilniejszej potrzebie finansowej
                          > i kto tu dyktuje warunki gry? Polak czy Żyd?
                          > Polak...przykre ale niepodlegające dyskusji.

                          OK. Tylko widzisz ja nie za bardzo wierze w narody... ja wierze w rozsadek,
                          nawet... jesli jednym narodom dal go mniej a innym wiecej o czym.... masz racje
                          przekonuje sie równiez na tym forum...Chociaz moze nie o rozsadek czy o jego
                          brak, a o utrwalenie sie w narodzie zwiazków i myslenia o finanasach tutaj
                          chodzi. Poza tym zdaje sie ze wlasnie to nakreca pewna potrzebe, pewna, jak by
                          tu rzec, misje dbania o rentownosc, o powszechnosc i dzielenie sie wiedza,
                          pewien sposób myslenia, ze jesli ja zyskam to wcale niekoniecznie musi oznaczac
                          ze Ty stracisz...pewna swiadomosc wspólnego interesu. Czy Ty LBS wiesz skad
                          wiesz tyle ile wiesz? Pewnie powiesz ze za wlasne pieniadze... tylko u nas za
                          te same pieniadze a nawet wieksze tego nie uslyszysz!
                          Wiec LBS, owszem aspekt czasowy tj perspektywa, horyzont spojrzenia, ma jakies
                          znaczenie... tyle ze... jeszcze wieksze znaczenie ma upowszechnienie pomyslu i
                          idei... jestem o tym przekonany... Jesli Ty mi tu z jakims determinizmem
                          narodowym wyjezdzasz, to ja odpadam.

                          > W Polsce w 2004 roku, po kilkuletnim uśpieniu z niewiadomych przyczyn nagle
                          > ruszyła z galopa w tak zwana "prywatyzjacja",
                          która "nieoczekiwanie: "uratowała
                          > "
                          > polski budżet.
                          > Mówisz, że dobrze jest pożyczać w miękkich pieniądzach a oddawać w twardych.
                          > Racja! To powiedz mi w jakich pieniądzach jest lepiej sprzedawać ?

                          Dokladnie tak samo jak pozyczaj LBS, dokladnie tak samo.WPLYWY sa w twardej
                          walucie! Jak wystawiasz dlug w PLN to kasujesz w PLN czyli w twardej, jak
                          kasujesz za prywatyzacje to jest identycznie. Jak sprzedaje w twardych, w
                          dodatku NA GÓRCE (sektora prywatnego, gieldy) to KASUJE w TWARDEJ NA GÓRCE!!! A
                          u nas górka juz byla! Ja wiem ze to trudne, bo u nas ona trwa 2 lata max, w
                          dodatku w niesprzyjajacym klimacie globalnym, bo 9/11, ale ona mija... To tu
                          LBS lezy wytlumaczenie, nigdzie indziej.W 2004 ruszylo, bo
                          doszli "merytoryczni", mówilem Ci cykle sie nie pokrywaja... Poza tym byla tez
                          pieprzona Unia która tez równie ppnemu Millerowi troche zabrala energii.

                          LBS to moze od razu wszystko co masz oddaj Zydom, bo przeciez to im musiales
                          ukrasc to co masz, nie? Zdolna bestia jestes i chyba jakiejs Zydówce Ci sie
                          udalo... ukrasc co nieco...

                          > P.S. Ja naprawdę nie wiem czy falszerz się zwija! Tylko fałszerz wie na czym
                          > wyjdzie najlepiej/najmniej straci i NA PEWNO nam tego nie powie .....
                          > Pewnie to trochę bezczelnie ale podtrzymam swoją dawną prognozę, ze za kilka
                          > lat za dolara bedzie trzeba bedzie wiecej płacić tyle euro ile dzisiaj
                          placimy
                          > dolarów za euro ....... hi hi hi smile
                          Nie pytalem sie czy WIESZ tylko jak myslisz... Co do zmiany kursu i proporcji
                          to ja sie zgadzam... co do tego ze ludzie beda mocniej zapie.dalac to pewne, co
                          do tego ze podatki wzrosna, to tak, albo oszczednosci i dochudzenie (co rzadko
                          sie dzieje bez powaznego kryzysu i dlatego uwazam, ze Balcerowicz zawalil
                          sprawe z tym schladzaniem 8 lat temu bo jakby dupnelo to SLD drugi raz by do
                          wladzy nie doszlo, bo by wplywy stracili, a naprawialby i tak Balcerowicz,
                          Misiag, Dzierzawski...) A tak, nie bylo poteznego DUP... to i rozped byl jak
                          Cie moge... ledwo,ledwo.
                          Ale widzisz LBS to wszystko prowadzi do tego, ze jesli my nie zrobimy nic to to
                          bedzie równia pochyla... Tymczasem gdyby... udalo sie wyzwolic pewna synergie,
                          przyjac Ukraine, zlikwidowac fundusze strukturalne, ujednolicic dlug publiczny
                          i dzielic go per capita,czyli zrównac koszt kredytu, to jak bum cyk cyk
                          mielibysmy takiego kopa jak stad do wiecznosci a Rosja moglaby szybciej polec
                          i...dolaczyc.
                          Dzis Huebner klóci sie z jakims Francuzem. O co? O to, ze ona jest za tym zeby
                          szybciej miejsca pracy wewnatrz UE przenosic a on przeciwko! Tu sa jacys
                          madrzy? Czy tylko kto wyrwie komu? A czemu qwa nie do Chin czy Indii? Bo co, bo
                          pójda na bezrobocie? I tak pójda tylko z jeszcze mniej wydajnym panstwem!
                          • lastboyscout Re: eee...cos tu nie gra! 12.02.05, 15:30
                            >W ogóle to cholernie wazne, co piszesz LBS, to jest klasyka, to by trzeba bylo
                            gdzies wklejac... bo zniknie, cholera... umknie...<

                            Dzieki. Są rzeczy, które potrafię ale akurat na tym forum to głownie się uczę i
                            próbując podążać za tym o czym tutaj rozmawiacie.
                            Bywa, że w ogóle odpuszczem w niecierpliwości studenta, ktoremu luki wiedzy,
                            nie pozwalają zrozumieć wykładu profesora.
                            Nie mów mi jednak znowu , że jest tu troche "papierowej" wiedzy. Wiem o tym,
                            ludzie lubią pocwaniakować. Nie zamierzam też przyswajać technicznych detali,
                            które są fascynujące same w sobie ale zbyt mało ... praktyczne jak na mój gust.
                            Co by jednak nie mówic to to forum a dokładnie jego uczestnicy są naprawdę
                            niezli!


                            >Jesli Ty mi tu z jakims determinizmem
                            > narodowym wyjezdzasz, to ja odpadam.<
                            >Tylko widzisz ja nie za bardzo wierze w narody... ja wierze w rozsadek,
                            > nawet... jesli jednym narodom dal go mniej a innym wiecej o czym.... masz
                            racje przekonuje sie równiez na tym forum...<

                            Heloooooooo! Żyda włożyłem w swój wywód jako UMOWNY PRZYKŁAD tylko z tej racji,
                            że pejsaci bywają często handlowcami i bankowcami. Warto odwiedzić niektóre
                            części Brooklynu, i w scenerii 18,19 wieku zobaczyć Żydów tak biednych i
                            głupich, że każdy mit upadnie. W kontraście znajdziesz tu też Polaków mądrych,
                            zaradnych i bogatych (podobno jesteśmy tu 3 czy 4tą najbogatszą nacją!).
                            Napisałem przecież:
                            "Trzeba robić DOBRE interesy JAK Żydzi, ZE WSZYSTKIMI.
                            Żadnych kompleksów, zadnych zachamowań, żadnych sentymentów.
                            ROBIĆ SWOJE"
                            Ja do Żydów personalnie nic nie mam. Każdy ma swoje życie i każdy ma swoj
                            sposób na nie. Co mi do tego? Nie mój biznes. Nawet jakby mnie naszła zazdrość
                            to nie traciłbym na nią czasu tylko bym zaczął robić dokladnie to co obiekt
                            mojej zazdrości. To bardziej racjonalne i efektywne niż wylewanie żółci
                            szukanie winy w innych. I faktycznie , tak jak piszesz pierwsze pieniądze
                            zarobiłem tu u Żydów bo wybrałem sie do Ameryki w lipcu 1990 roku i jak
                            Amerykanie usłyszeli , że do nich przyjeżdżam to zaraz wywołali pierwszą wojnę
                            z Irakiem i tylko i wyłącznie mi na złość weszli w ciężką , długotrwałą
                            recesję gospodarczą , chcąc mnie w ten sposób zniechęcić do swojego pięknego
                            kraju wink
                            I wiesz KTO w tych trudnych czasach tak naprawdę w ogóle MIAŁ pieniądze i
                            dawał pracę ? Żydki oczywiście!


                            > Dokladnie tak samo jak pozyczaj LBS, dokladnie tak samo.WPLYWY sa w twardej
                            > walucie! Jak wystawiasz dlug w PLN to kasujesz w PLN czyli w twardej, jak
                            > kasujesz za prywatyzacje to jest identycznie. <<<

                            Neeeeeee.
                            Wrrrrong answer ! Sorry smile
                            Ktoś chciał sprzedać PZU ponieważ potrzebował kupić sobie CZTERY kg jabłek w
                            Polsce (braki budzetowe) , które kosztowały wówczas 3 złote za kilogram (takie
                            same jabłka kosztują wówczas w za granicą $1.).
                            Sprzedał więc PZU za 12 złoty.
                            Kupiec mógł zapłacić za PZU tylko w złotówkach więc musiał zamienić swoje
                            dolary na złotówki po ówczesnym kursie 1 dolar=4 złote. Zrobił to i kupił PZU.
                            Ktoś ma nie ma już PZU ale ma 12 złotych.
                            Widzi jednak, że jest nowa sytuacja.
                            Dolar kosztuje juz tylko 3 złote bo kupiec sprzedając dolary na polskim rynku
                            utwardził złotówkę a jablka zdrożały do 4 złotych za złotych za kilogram
                            ponieważ rynek wymusił zrównanie ich ceny z jabłkami z zagranicy , ktore wciąż
                            sa oczywiście po $1 za kilogram.
                            Ktoś idzie więc kupić te swoje jabłka za swoje 12 złotych.
                            Ktoś kupuje TRZY kilogramy jabłek !!!
                            Ktoś pyta więc KTO mi ukradł MÓJ jeden kilogram jabłek???

                            To ja mu odpowiadam:
                            Ooooo bratku o to to już musisz zapytać VICE_VERSA !!!! .... wink wink wink
                            Hi hi hi ! smile

                            >>Nie pytalem sie czy WIESZ tylko jak myslisz... Co do zmiany kursu i proporcji
                            to ja sie zgadzam... <<<

                            Naprawdę nie wiem co myśleć !!! Pisałem już o tym:
                            forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=17007&w=20390110&a=20462819
                            Jest CISZA.
                            Opowiem ci pewną historię.
                            Kupiłem dom 10 lat temu. Ceny były niskie, pełny rynek, dosyć wysokie stopy
                            pozyczek ale mówię trudno najwyżej przefinansuję.
                            Mówię o tym pewnemu mojemu znajomemu. Okazuję się, że on dom juz kupił tylko,
                            ze rok temu kiedy oprocentowanie pożyczek było 3 % niższe ... (przypominam, że
                            to gruuube tysiące w odsetkach).
                            Pomyślalem sobie: miał chłop szczeście trafił na dobry rynek pożyczkowy.....sad
                            Mija trochę czasu . Ceny domów idą do góry, pożyczki tanieją.
                            Rozmawiam ze znajomym o kupnie drugiego domu.
                            Okazuję się, że on właśnie ....sprzedał ten pierwszy dom i pieniądze włożył w
                            niemrawą wtedy giełdę.
                            Już wtedy nie posądzałem go liczenie na fuksa, pomyślalem, ze w tym szalenstwie
                            musi byc metoda.....
                            Mija trochę czasu , mój dom wciąz idzie miło do góry ale mój znajomy robi
                            prawdziwe KROCIE na szalejącej giełdzie..... sad
                            Sprawdziło sie: zero fuksa, niezle kombinuje, to już nie przypadek...
                            Pytam gościa : co dalej?
                            On odpowiada mi, że właśnie wychodzi z giełdy i kupuje ....domy !
                            Jakie domy (?!!) pytam. Ceny domów od lat idą w górę, przecież to czas na
                            KOREKCJE cen nieruchomości!
                            Znajomy robi swoje.
                            Niedługo potem giełda (nie tylko z powodu 11 września)leci w dół a domy idą w
                            górę (25 % rocznie) bardziej niż kiedykolwiek.
                            Skąd ten wieśniak to widział ?!!!!
                            Mija znowu troche czasu.
                            Widzę, że znajomy remontuje te swoje domy.
                            Pytam go: nie masz nic mądrzejszego do robienia bawić sie w detale?
                            Znajomy odpowiada: rób to samo, kupuj detale bo tanie, bo chińskie, bo będzie
                            drożej....
                            Już tym razem nie kombinowałem juz za dużo .... wyremontowałem....
                            Spotykam ostatnio gościa często. Pytam co porabia.
                            NIC nie porabiam mówi, dom co prawda wystawiłem na sprzedaż ale ceny nie
                            spuszczam ... może ale nie musi się sprzedać.....

                            Wierzyć łachowi czy może tym razem podpuszcza? Hę??? wink

                            • vice_versa Re: eee...cos tu nie gra! 13.02.05, 18:00
                              Po pierwsze udam ze nie zrozumiem pewnych... przytyków.

                              Po drugie jesli Zyd znaczy zaradny a Goj znaczy bezradny to ja jestem Zydem.
                              Tylko po ogórka kiszonego te nomenklature mieszac nie zrozumiem. Jesli to ma
                              sklaniac do zachety by Zydem zostac, to zgoda, a ze nie zacheca bo wiekszosc
                              uzna ze Zydem sie jest z urodzenia a nie z rozsadku, to pewne... Ale to sa
                              niuanse, cieszy mnie Twoje rozwiniecie.

                              Po trzecie z waluta NIE masz racji. Wplywy z prywatyzacji podobnie jak wplywy
                              za wyeksportowane zobowiazania pozyczkowe sa w walucie TWARDEJ. Znacznie wiecej
                              z reszta zalezy od fazy cyklu w jakiej jest rynek niz od waluty.

                              Po czwarte...jablka. Widzisz im mniej jablek w rzadzie tym lepiej. Jesli obrót
                              dokonywalby sie tak jak sadzisz(jablka za jablka) to faktycznie absurd. Poza
                              jablkami mamy jeszcze np. UMTS czyli zlote jablka ex nihilo. Co wiecej, kazdy
                              uklad dazy do uproszczenia decyzji po to by moglybyc trafniejsze. Prywatyzacja
                              ma sens, bo istota dzialan wladzy jest ograniczenie wplywu do decyzji zero-
                              jedynkowych, w prawie wolno-niewolno, w ekonomii wyemitowac-nieemitowac waluty.
                              Oba z reszta konteksty powinny byc brane pod uwage w kontekscie zewnetrznym
                              ("wolno" wiecej niz w innych krajach czyli ograniczenie nadregulacji, emitowac
                              szybciej gdy robi to falszerz, mocniej wstrzymywac sie z emisja czyli
                              ograniczac skale jej wzrostu kiedy rosna rynki papieru) Cala reszta na dobra
                              sprawe powinna byc jak najszybciej rozdawana.
                              Podsumowujac te kwestie wcale nie chodzi o to by PANSTWO mialo wiecej jablek
                              niz na poczatku, sorry, wrong answer. Poza kwestiami walutowymi samo imperium
                              panstwa, sama wladza np w dziedzinie legislacji moze byc srebrem rodowym, o
                              czym doskonale wiedza niektóre fajne kraje z ladnymi plazami. Chodzi wiec o
                              SUME WSZYSTKICH biznesów. Póki co na biznesie pt prawo nasze panstwo uprawia
                              radosna inflacje kosztem swoich obywateli. A nie musi, nawet Brytyjczycy to
                              wiedza, juz nie tylko mieszkancy Karaibów.Czy prof. Vice versa Ci odpowiedzial?

                              Po piate
                              Historia super. Brzmi troche jak z "Bogatego ojca" Kyosakiego.
                              Moze LBS nie wyrazilem sie dosc jasno: raz papiery gieldy(& bust), raz papiery
                              panstwa(i inflacja), raz nieruchomosci i commodities (& bust).
                              Pisalem czemu papierki panstwa nie powoduja inflacji juz teraz i czemu
                              nieruchomosci rosna, kiedy inflacja sie zacznie i czemu w nieruchomosciach bust
                              bedzie niewielki w porównaniu z tym ile wzrosly.

                              > NIC nie porabiam mówi, dom co prawda wystawiłem na sprzedaż ale ceny nie
                              > spuszczam ... może ale nie musi się sprzedać.....
                              >
                              > Wierzyć łachowi czy może tym razem podpuszcza? Hę??? wink

                              Wiesz Last Boy juz prawie jestem pewien, ze w Twoim ogródku stoi tabliczka "For
                              sale". Co Cie zapytam o Stany Zadluzone, falszerza, czy Twoja opinie lecisz w
                              te swoje metafory, mniej uzyty jestes niz ten Twój sasiad. I zajety robieniem
                              pieniedzy dla swoich kobiet...
                              Poza tym jesli ten sasiad robi to tylko wlasnymi pieniedzmi, to marnie, z
                              takimi zdolnosciami. 25% rocznie to niewiele. Poza tym jesli tylko 4 lata
                              zbierales po przyjezdzie do USA na kupno domu, w miedzyczasie studiujac to
                              musiales chyba jakies zupelnie obledne pieniadze robic na tym myciu garów i
                              sprzataniu. Inna rzecz ze jak w krachy nieruchomosci nie wierzysz to... Wiesz,
                              sprzedaj, jak nie w tym to w nastepnym roku, tylko dluzej nie czekaj, Twój
                              sasiad tez wychodzil wczesniej niz mógl, wiec tracil, nie bój nic. Póki co run
                              jest KREDYTOWY, runu realnego jeszcze nie ma, ale bedzie, spokojnie, tylko
                              inflacja musi na full przelozyc sie na rynek wewnetrzny, jesli masz sie zalapac
                              na szczyt... poszukaj gniazdka... najmu najlepiej...z fixed price, a po
                              nieruchomosciach to juz czas na gielde.
                              Bush np mi nie wierzy ze pakujac w rynek obrotu nieruchomosciami 100, wartosc
                              rynku nieruchomosci wzrasta o 10 000 wiec nawet jak z equity wraca w formie
                              popytu 500 to i tak sie oplaca Chinom... To tak jakby nie wierzyl w manipulacje
                              gieldowe na malo plynnych akcjach, w nieruchomosciach falszerza tylko znacznie
                              trudniej zobaczyc wiec BUM jest umiarkowany w porównaniu ze wzrostem... ale ze
                              rosna w nieskonczonosc... nie, nie wierz LBS, nic nie trwa w nieskonczonosc...
                              Hej
                              • lastboyscout Re: eee...cos tu nie gra! 13.02.05, 18:15
                                Ale cię wzięło...
                                Nie było żadnych przytyków...
                                Zdarza mi się mówić kolorowo (jezeli za kolorowo to przepraszam...) ale
                                przyznasz, że i tobie kolorów nie brakuje, dużo tu potrafi Przycinek,
                                Bush_w_wodzie też bywa miły, stara się Viper, nawet Robi na swój sposób swoje
                                robi.
                                Ot takie to już przesympatyczne chłopaki jesteśmy! ...
                                Miłego dnia and TAKE IT EASY! smile
                                • vice_versa Re: eee...cos tu nie gra! 13.02.05, 18:56
                                  Iiiii... tam, LBS, myslalem ze sie usmiechniesz, a wziales za moja uraze crying
                                  Ja te Twoje metafory uwielbiam bo sa trafne i proste, nie to co moje epigramaty.
                                  Czasem Cie grzecznie prosze, czasem biore pod wlos, znowu mi nie wyszlo, Last
                                  Boy? Taaaaki post, a Ty sie dwoma zdaniami przejmujesz?
                                  No Boy, pokaz jaki z Ciebie Scout!
                                  • lastboyscout Re: eee...cos tu nie gra! 13.02.05, 22:48
                                    No juuuuuuż , już ci odpowiadam/przytykam wink
                                    Musiałem wyjśc zobaczyć słońce bo strasznie letnie zwierzątko jestem i taki
                                    letni dzień w środku zimy trzeba było wykorzystać.

                                    >>>Po drugie jesli Zyd znaczy zaradny a Goj znaczy bezradny to ja jestem Zydem.
                                    Tylko po ogórka kiszonego te nomenklature mieszac nie zrozumiem. Jesli to ma
                                    sklaniac do zachety by Zydem zostac, to zgoda, a ze nie zacheca bo wiekszosc
                                    uzna ze Zydem sie jest z urodzenia a nie z rozsadku, to pewne...<<<

                                    "Żydem", "Włochem", "Eskimosem" jest sie zawsze z wyboru jeżeli wybierze się
                                    taki styl życia ogólnie przypisany takiemu właśnie narodowi.
                                    Znam masę Polaków, Żydów, Włochów z paszportami amerykańskimi, którzy nawet
                                    jeżeli wychyla nosa poza swoje narodowościowe getta tutaj to i tak AMERYKANAMI
                                    nigdy nie zostaną.
                                    Przyznam, żydowskiego pomysłu na życie nie lubię (nie mylić z Żydami !), oni
                                    mojego stylu życia również i dlatego właśnie ... mieszkam w nowojorkim TYGLU smile






                                    >>>>Po trzecie z waluta NIE masz racji. Wplywy z prywatyzacji podobnie jak
                                    wplywy za wyeksportowane zobowiazania pozyczkowe sa w walucie TWARDEJ. Znacznie
                                    wiecej z reszta zalezy od fazy cyklu w jakiej jest rynek niz od waluty.
                                    Po czwarte...jablka. Widzisz im mniej jablek w rzadzie tym lepiej. Jesli obrót
                                    dokonywalby sie tak jak sadzisz(jablka za jablka) to faktycznie absurd. Poza
                                    jablkami mamy jeszcze np. UMTS czyli zlote jablka ex nihilo. Co wiecej, kazdy
                                    uklad dazy do uproszczenia decyzji po to by moglybyc trafniejsze. Prywatyzacja
                                    ma sens, bo istota dzialan wladzy jest ograniczenie wplywu do decyzji zero-
                                    jedynkowych, w prawie wolno-niewolno, w ekonomii wyemitowac-nieemitowac waluty.
                                    Oba z reszta konteksty powinny byc brane pod uwage w kontekscie zewnetrznym
                                    ("wolno" wiecej niz w innych krajach czyli ograniczenie nadregulacji, emitowac
                                    szybciej gdy robi to falszerz, mocniej wstrzymywac sie z emisja czyli
                                    ograniczac skale jej wzrostu kiedy rosna rynki papieru) Cala reszta na dobra
                                    sprawe powinna byc jak najszybciej rozdawana.
                                    Podsumowujac te kwestie wcale nie chodzi o to by PANSTWO mialo wiecej jablek
                                    niz na poczatku, sorry, wrong answer. Poza kwestiami walutowymi samo imperium
                                    panstwa, sama wladza np w dziedzinie legislacji moze byc srebrem rodowym, o
                                    czym doskonale wiedza niektóre fajne kraje z ladnymi plazami. Chodzi wiec o
                                    SUME WSZYSTKICH biznesów. Póki co na biznesie pt prawo nasze panstwo uprawia
                                    radosna inflacje kosztem swoich obywateli. A nie musi, nawet Brytyjczycy to
                                    wiedza, juz nie tylko mieszkancy Karaibów.Czy prof. Vice versa Ci odpowiedzial?
                                    <<<



                                    W Polsce pożycza się dlatego, że NIE MA INNEGO WYJŚCIA i dlatego pożycza się
                                    ZLE. Jest to dokładnie odwrotnie niż w Ameryce gdzie pożyczanie nie jest
                                    koniecznośćią (wierzę w to ale nie jestem tego pewny) i dlatego pożycza się tu
                                    dobrze (w to również wierzę ale również nie jestem tego pewny).
                                    Przy każdym pożyczaniu tańszy jest import (przynajmniej nominalnie) ale droższe
                                    są ceny krajowe.
                                    Jeżeli jest inaczej to ty jesteś trąba bo nie potrafisz mi tego skutecznie
                                    wytłumaczyć.
                                    Jeżeli jest tak jak ja mówie to ja jestem trąba , ze nie potrafię tobie tego
                                    wytłumaczyć.

                                    Helooooo czy jest tu jakaś NieTrąba, która na tym się zna i potrafi to nam
                                    efektywnie wytłumaczyć????????




                                    >>>Wiesz Last Boy juz prawie jestem pewien, ze w Twoim ogródku stoi
                                    tabliczka "For sale"<<<

                                    Nie stoi! smile
                                    Nikt z nas nie zaprzecza, ze korekcja cen nieruchomości będzie, różnimy sie w
                                    progonozach skali tej korekcji.
                                    Ja dodam: NIE DAJ BOŻE, żeby korekcji cen nieruchomości nie było lub była za
                                    mała (wiesz ile paskudnych owadów lata w lecie jeżeli kilka zim pod rząd nie ma
                                    przyzwoitych przymrozków?!!). Brak inflacji, recesji, spadku cen nieruchomości,
                                    spadków na giełdzie zaburza naturalny ład ekonomiczny ponieważ tylko takie
                                    korekcje poprzez SELEKCJE NATURALNĄ pozbawiają pieniędzy ekonomicznych
                                    szczęściarzy na korzyść ludzi ROZUMNYCH !
                                    Nie sprzedaję domu z dwóch powodów.
                                    1) nie widzę na razie żadnych przekonywujących mnie alternatyw ,
                                    (również w słoiku pełnym dolarów Przycinka, twojego tankowca ropy
                                    na lepsze czasy ani inwestycji w Polsce Robiego) a straty z góry uznaję za
                                    nieodłączny element każdej inwestycji.
                                    2) bycie bogatym nie uznaję, podobnie jak większośc uczestników mojego wątku
                                    na ten temat, jako maksymalizowanie CYFRY a jako maksymalizowanie
                                    PRZYJEMNOŚCI życiowych i wole się na tym teraz skupić (nie masz pojecia
                                    jakie piękne jest Long Island: zero przemysłu, masa zieleni, przepiękne
                                    plaże (legalny topless! smile, niedrogo (dla niektórych... ).



                                    >>>>Poza tym jesli ten sasiad robi to tylko wlasnymi pieniedzmi, to marnie, z
                                    takimi zdolnosciami. 25% rocznie to niewiele.<<<

                                    25 % TO NIEWIELE ?!!!!!!
                                    Daj mi PEWNE (jak są pewne Stany Zjednoczone) POŁOWĘ z tYCH 25% do końca
                                    mojego życia i gruchę do zbijania bo TYLKO to będe musiał robić przy takim
                                    procencie !... smile


                                    >>Poza tym jesli tylko 4 lata zbierales po przyjezdzie do USA na kupno domu, w
                                    miedzyczasie studiujac to musiales chyba jakies zupelnie obledne pieniadze
                                    robic na tym myciu garów i sprzataniu<<<

                                    Hi hi smile Podliczasz mnie ? Nie dasz rady!
                                    Dziwny to kraj więc nie da rady dowiedzieć się ile kto ma....
                                    Jutro wynajmę moją piwniczke jako mieszkanie za $1000 i bedziemy z żoną jezdzić
                                    do końca życia najnowszymi modelami BMW albo wyciągnę pieniądze z inwestycji ,
                                    planów emerytalnych , equity domu i kupie małe miasteczko na wynajm z 3%
                                    downpayment i uznasz mnie za bogacza.
                                    Ale jeżeli jutro Żółci zaczna wysprzedawać amerykański papier to mi pojutrze
                                    komornik zabierze nie tylko te dwa BMW, inwestycje, plany emerytalne ale i
                                    miasteczko i jeszcze każe dopłacić do interesu ! ...
                                    Sam przecież piszesz o opcjonalnej wirtualności amerykańskiego bogactwa więc
                                    powinieneś znać temat.

                                    Co sprzątania i mycia garów przez cztery lata (kurcze ale ludzie wszystko
                                    pamiętają ! UWAGA: MOGĘ PODPUSZCZAĆ....hi hi ) to KLASYKA emigranta.

                                    Na początku lat 90 tych dom kosztował w NY ponad 100 tysiecy. Sprzątaczka,
                                    robotnik budowlany, mechanik samochodowy mógl wtedy spokojnie zarobić wtedy $10
                                    na godzinę. Przyzwoicie żyjąc mógł bez trudu odłożyć $10 000 rocznie. Jak masz
                                    stałą pracę i przyzwoitą historię kredytową możesz dostać pozyczkę hipoteczną z
                                    downpayment nawet 3-5%. Jesteś nowy emigrant , nie masz stałej pracy a masz 25%
                                    gotówki też dostajesz pożyczkę w opcji "no income check". Potrzebujesz więc 30 -
                                    40 tysięcy z kosztami i masz dom, odsetki odciągane od twoich podatków +
                                    często nielegalne mieszkanie na wynajm, żeby łatwiej spłacić ratę pożyczki jak
                                    masz wysokie oprocentowanie.
                                    Nawet temu nie możesz podołać ? To kupujesz "legal two-family" i wtedy bank
                                    traktuję dochód z wynajmu jako uzupełnienie twojego oficjalnego dochodu.
                                    Po 10 - 15 latach jesteś półmilionerem po następnych 10-ciu (procent składany)
                                    jesteś milionerem! Cool nie?
                                    Oni to tutaj nazywają "american dream" ... wink
                                    Aha !Zapomniałem ! Tutaj jest takich chętnych więcej, więc musisz być DOBRY w
                                    tym co robisz ..... wink

                                    >>>>tylko
                                    inflacja musi na full przelozyc sie na rynek wewnetrzny<<<

                                    Inflacja ? Kocham inflacje bo nie trzymam pieniędzy w materacu!
                                    Czekam na nią od 10 lat, żeby mi zjadła pozyczki i abym zaraz potem mógł
                                    zaciągnąć jeszcze więcej nowych!

                                    >>nie, nie wierz LBS, nic nie trwa w nieskonczonosc...<<

                                    Pewnie, ze nic nie trwa w nieskończoność i różnie to może (i wszędzie) być
                                    dlatego sobie tutaj rozmawiamy aby potem mądrzej odczytywać te zmiany w
                                    otaczającej nas rzeczywistości i na nie odpowiednio na to reagować.
                                    Jest cisza oby nie cisza przed burzą bo w czasie burzy najmądrzejsi tracą
                                    kapelusze z głowy. Pewnie po ciszy będzie czas na giełdę ale NIE na pewno bo
                                    • vice_versa Re: eee...cos tu nie gra! 15.02.05, 02:18
                                      > W Polsce pożycza się dlatego, że NIE MA INNEGO WYJŚCIA i dlatego pożycza się
                                      > ZLE. Jest to dokładnie odwrotnie niż w Ameryce gdzie pożyczanie nie jest
                                      > koniecznośćią (wierzę w to ale nie jestem tego pewny) i dlatego pożycza się
                                      > tu dobrze (w to również wierzę ale również nie jestem tego pewny).
                                      > Przy każdym pożyczaniu tańszy jest import (przynajmniej nominalnie) ale
                                      > droższesą ceny krajowe.Jeżeli jest inaczej to ty jesteś trąba bo nie
                                      > potrafisz mi tego skutecznie wytłumaczyć.
                                      > Jeżeli jest tak jak ja mówie to ja jestem trąba , ze nie potrafię tobie tego
                                      > wytłumaczyć.

                                      LBS teza o wyprzedazy rodowych sreber (PZU) jest plytka jak kaluza w porównaniu
                                      z Oceanem. Jesli to sa srebra, to przede wszystkim dla polityków, mnie jest
                                      naprawde obojetne czy bede placil do PKO BP jako banku polskiego czy
                                      austriackiego, niemieckiego czy hiszpanskiego. Mi to wisi, wiec to nie sa zadne
                                      srebra, to jest dziennikarka która wypacza rozsadne postawienie sprawy i szuka
                                      sensacji.
                                      Po drugie napisales: "Ameryce gdzie pożyczanie nie jest koniecznośćią"
                                      A to nie jest prawda. Jak gielda siada to pozyczanie staje sie podstawa
                                      egzystencji USA zapobiegajac takiemu poglebieniu sie kryzysu jaki nastapil po
                                      1929. Wiec pozyczanie LBS jest koniecznoscia. USA zyja na kredyt, raz zaciagany
                                      przez spólki, raz przez panstwo. Chodzi bowiem o to by stworzyc pompe ssaca,
                                      która bedzie tloczyc kapital do Stanów niezaleznie od koniunktury, dlug dlatego
                                      sie poglebia bo dotychczasowy poziom impotu kapitalu jest coraz wyzszy, wiec
                                      trzeba za nim nadazyc. Chodzi tez o to ze USA PRZELAMALY STRACH zwiazany z
                                      mozliwoscia upadku i dzieki temu zyskaly RECEPTE. Raz dlug zaciagaja spólki a
                                      raz panstwo, cale Stany to jeden wielki kredytobiorca, dbajacy o zludzenie
                                      rentownosci.
                                      U nas nawet Balcerowicz bal sie doprowadzic do przegrzania gospodarki! A
                                      szkoda, bo jakby to rypsnelo to naprawialby tez on, a comebacku komunistów
                                      mogloby nie byc, bo straciliby realne wplywy.

                                      Teza o tym czemu Polska sie zadluza wynika równiez z nakrecenia medialnej
                                      spirali... na prawde malo ma wspólnego z rzeczywistoscia, to jest instrument
                                      którego uzywa skrzydlo liberalne do zwiekszenia nacisku, presji na
                                      politykierów. Ja to doceniam, ze sie tego typu skrzydlo reprezentuje(moze za
                                      malo) tyle ze robi czy bush zupelnie nie zdaja sobie z tego sprawy ze to jest
                                      pewna "ideologia gospodarcza". Sam ja wyznawalem "od zawsze" wiec tym lepiej to
                                      rozumiem(przykladem jest to do czego sluza stopy procentowe i wiara, ze chodzi
                                      o kontrole inflacji...). W dodatku uwazam, ze zajmuja tzw sluszne skrzydlo,
                                      tyle ze w zamecie wojny ideologicznej traci sie proporcje.

                                      Jestem pewny ze pozyczanie nie zalezy od tego KTO pozycza tylko NA CO wydaje.
                                      Mysle tez ze co do tego sie zgodzimy. Pytanie wiec na co to jest przeznaczane i
                                      jaka czesc jest sztywna tj wynika z zaszlosci historycznych. Jasne, wiem, ze
                                      robicie to rozsadniej i rentowniej.

                                      > W Ameryce gdzie pożyczanie nie jest koniecznośćią
                                      > dlatego pożycza się tu dobrze
                                      Ty mówisz o pozyczaniu Ameryki jako o pozyczaniu przez budzet.Gospodarka to sa
                                      DWA skrzydla: publiczne i prywatne. One bez siebie nawzajem nie sa w stanie
                                      funkcjonowac, gospodarka to nie sa jedynie podmioty prywatne. Brak równowagi
                                      prowadzi do monopolizacji rynku albo do braku przeciwwagi w razie plajty
                                      gieldowej.
                                      Wiec POZYCZANIE netto jest dla USA koniecznoscia, wlasnie dlatego warto
                                      pozyczac dobrze, zeby wierzyciele dali ponownie. Jesli chodzi o sektor
                                      publiczny to nie warto stale pozyczac na full. To skrajna glupota. Nominalnie
                                      to w okresie wzrostu gieldy moze sobie dlug publiczny rosnac, ale nie realnie,
                                      czyli nie szybciej niz sektor prywatny. Gielda jednak zawsze pada z hukiem wiec
                                      zapomnij o "dobrym pozyczaniu". Przyjrzyj sie odpisom, rezerwom, nieudanym
                                      inwestycjom spólek. Mniej wiecej tak samo bedzie z nieruchomosciami, tylko nie
                                      teraz, dopiero po tym jak na dobre rozkreci sie spirala inflacji, ludzie zaczna
                                      uciekac w cos co da im przetrwac kryzys (no i bedzie BUM). USA jako sektor
                                      publiczny marnotrawia straszne pieniadze, tyle ze dziela uzyskane pieniazki na
                                      dwie kupki: z zagranicy i z instytucji finansowych. Ta pierwsza kupka idzie na
                                      geopolityke, wojsko i cholera wie jeszcze na co, ta druga nie zostaje natomiast
                                      sciagnieta tj instytucje finansowe faktycznie za to nie placa tylko dostaja
                                      papiery skarbowe a panstwo pod nie drukuje realne pieniazki które wpuszcza na
                                      rynek nieruchomosci (mamy subprime credits, mamy wzrosty cen, mamy equity,
                                      Chiny maja swój popyt, karuzela sie kreci). To powoduje, ze jedni placa z góry
                                      a drudzy z dolu. USA to jest ciagla karuzela zadluzania sie, tylko system jest
                                      pomyslany tak, zeby koszty przerzucic na INNYCH, czyli na zewnatrz.

                                      Z tego co piszesz o domu zakladasz: inflacje,wzrost cen nieruchomosci, splate
                                      pozyczki, korekcje na rynku. Wiesz problem polega na tym, ze jesli zdazysz
                                      splacic a ceny siada mocniej niz przypuszczasz to Ty bedziesz mial dom, ale to
                                      Zydzi beda mieli gotówke! Dom sprzedaj natychmiast jak zobaczysz prawdziwa
                                      inflacje.Obecny wzrost to dopiero poczatek wywolany kredytami czyli drukowaniem
                                      zielonych pod zastaw wczesniej wypuszczonych papierów skarbowych, to jest
                                      czysto wirtualne, popyt sie jeszcze nie pojawil, ale pojawi sie jak 2+2, wiec
                                      Twój sasiad ma racje, tylko nieco wybiega przed szereg.

                                      > Hi hi smile Podliczasz mnie ? Nie dasz rady!
                                      > Dziwny to kraj więc nie da rady dowiedzieć się ile kto ma....
                                      > Jutro wynajmę moją piwniczke jako mieszkanie za $1000 i bedziemy z żoną
                                      >
                                      > jezdzićdo końca życia najnowszymi modelami BMW albo wyciągnę pieniądze z
                                      > inwestycji ,planów emerytalnych , equity domu i kupie małe miasteczko na
                                      > wynajm z 3% downpayment i uznasz mnie za bogacza.
                                      > Ale jeżeli jutro Żółci zaczna wysprzedawać amerykański papier to mi pojutrze
                                      > komornik zabierze nie tylko te dwa BMW, inwestycje, plany emerytalne ale i
                                      > miasteczko i jeszcze każe dopłacić do interesu ! ...
                                      > Sam przecież piszesz o opcjonalnej wirtualności amerykańskiego bogactwa więc
                                      > powinieneś znać temat.

                                      Tego co wymieniasz nie traktuje jako bogactwo. Dla Ciebie bogactwem byloby
                                      uzyskanie 25% z tego co juz masz, dla mnie celem jest wygrac jak najwiecej przy
                                      maksymalizacji przyjemnosce jaka z tej zabawy moge miec.
                                      Nie chcialem Cie podliczac, bo wierz mi LBS dostepnosc rajów podatkowych na
                                      swiecie jest duza, nie mam zadnych zludzen co do mozliwosci podliczenia
                                      kogokolwiek.
                                      Ty mnie nie pros zebym Ci dal pewne 25%, Ty je sobie wez! Jak Ci daje to nie
                                      wierzysz, zobaczysz pod koniec roku, jak ropa bedzie po 70 USD. Inna sprawa ze
                                      dom tez Ci moze wzrosnac o 25%.

                                      W Twoim watku nie pisze specjalnie. Przeciez napisales ze brak odpowiedzi
                                      uznasz za potwierdzenie tezy ze pieniadze szczescia nie daja. To nie pisze.
                                      Dziwie sie tylko ze inni Cie nie sluchaja i pisza wink Ja tylko czytam.

                                      -
                                      "On the whole, you find wealth much more in use than in ownership." Aristotle
              • vice_versa Re: eee...cos tu nie gra! 11.02.05, 17:56
                > Skarb Panstwa nic na tym nie zyska. Przeciez ma dochody w zlotych i emitujac
                > obligacje zlotowe na roznicach kursowych ani nie zyskuje ani nie traci.

                TAK, ale RYZYKO zmiany trendu USD przechodzi na nabywców obligacji!!!
                Wiec SP zyska, bo im wiecej dlugu nominowanego w PLN to tym wiekszy wplyw
                panstwa na deprecjacje PLN za pomoca zwiekszenia ilosci emitowanego dlugu.

                >Gronicki wzmacniajac jedna noge (tansza obsluga dlugu) oslabia
                > druga - dochody budzetu. A te spadna niechybnie, jezeli RPP utrzyma
                > restrykcyjna
                > polityke pieniezna, a rzad nie przeprowadzi kompleksowej reformy finansow
                > publicznych i ograniczy sie jedynie do zwiekszania zadluzenia.

                To sie zgadza, tyle ze zmienia sie tez kontekst polityczny i otwarcie na
                Europe. Wiec czas dziala na nasza rzecz. Jedynie emisja dlugu w proporcji do
                PKB zamiast per capita w ukladzie europejskim powoduje ze tamci falszerze sa
                szybsi i lepiej reaguja na zmiane sytuacji za Oceanem. Wlasnie dlatego Niemcy i
                Francja zaczely przekraczac kryteria Maastricht, gonily najszybszego falszerza.
                I one to swietnie rozumieja i swietnie sobie zdaja sprawe z tego co sie stanie
                kiedy my to wywalczymy, bo ich deficyty beda musialy spasc i beda musieli
                zrobic reformy. Poglebienie unifikacji jest nieuchronne.
          • goscgazety Re: Gospodarka to nie eksport !!! 10.02.05, 18:21
            Podsumowując to wydaje mi sie czasem uzasadnione podtrzymywanie wysokich stóp
            procetowych, aby zachecić kapitał zagraniczny do kupna naszych papierów za
            mocną złotówkę. Do tego jeszcze prewencyjne mówienie w mediach o obniżce stóp,
            aby się wszyscy pospieszyli i kupowali.
            Przed wyborami raczej na pewno złoty osłabnie i ich termin wpłynie na
            opłacolaność lub nie niektórych obligacji dla których minie termin wykupu.
            • lastboyscout Re: Gospodarka to nie eksport !!! 10.02.05, 18:24
              Nie może byc inaczej!
              • goscgazety Re: Gospodarka to nie eksport !!! 10.02.05, 18:31
                Hehe dzieki LBS.

                Podobny mechanizm pewnie stosują USA i być może dlatego teraz są tak zadłużeni
                i stąd ten deficyt. Wiele zależy kiedy ile i za ile pożyczali - wypuszczali
                bondy.
                • vice_versa Re: Gospodarka to nie eksport !!! 10.02.05, 18:41
                  I na jakie terminy platnosci tych papierów mieli... i im dluzsze tym lepiej...
                  Oczywiscie ze TAK!!!
                  Dzieki Ci gosciu gazety za desant ze wsparciem! Bo tu juz naprawde rozsadku jak
                  Baru bronilem smile
                  Teeraz tylko przekonaj Robiego w tej sprawie. On te rentownosc widzi odwrotnie
                  i ja nie wiem jak on to Robi!
                  • vice_versa Re: Gospodarka to nie eksport !!! 10.02.05, 18:52
                    Jak Wam sie podoba demitologizacja wskaznika M3?
                    Ciekaw jestem Waszego zdania.
                    O tu:
                    forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=17007&w=20390110&a=20462605
                    I jeszcze gdzies w tym drugim watku... "Wwwoowww...M3...ale numer" tak sie
                    nazywa post, choc pewnie sie ciezko czyta bo polemika... ale tam jest link do
                    NBP i definicji M3, niestety w Acrobacie, nie mozna wkleic.

                    forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=17007&w=20264146&a=20393892
                    Tam tez jest link do definicji M3.
                    Hej
                    • goscgazety tajemnicza DEFINICJA M3 10.02.05, 19:26
                      vice_versa napisał:

                      > Jak Wam sie podoba demitologizacja wskaznika M3?
                      > Ciekaw jestem Waszego zdania.
                      > O tu:
                      > forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=17007&w=20390110&a=20462605
                      > I jeszcze gdzies w tym drugim watku... "Wwwoowww...M3...ale numer" tak sie
                      > nazywa post, choc pewnie sie ciezko czyta bo polemika... ale tam jest link do
                      > NBP i definicji M3, niestety w Acrobacie, nie mozna wkleic.
                      >
                      > forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=17007&w=20264146&a=20393892
                      > Tam tez jest link do definicji M3.
                      > Hej
                      >
                      Da sie wkleic w acrobacie jest takie narzędzie jak zaznacz tekst (select tool)
                      potem klikasz ctr C - kopiujesz do schowka i wklejasz ctr V :


                      DEFINICJA M3
                      Począwszy od danych na koniec marca 2002 r. Narodowy Bank Polski w miejsce
                      dotychczasowej miary podaży pieniądza M2 wprowadził nową miarę M3, której
                      definicja
                      dostosowana została do standardów obowiązujących w krajach zrzeszonych w
                      Europejskim
                      Systemie Banków Centralnych. Zgodne ze standardami europejskimi (ESA95)
                      są również zasady klasyfikacji sektorowej podmiotów.
                      Z podaży pieniądza wyłączone zostały instrumenty (depozyty i papiery dłużne) z
                      terminem
                      pierwotnym powyżej 2 lat. Kategoria „depozyty” obejmować będzie depozyty bie-
                      żące oraz depozyty terminowe z terminem pierwotnym do 2 lat włącznie oraz tzw.
                      depozyty
                      zablokowane. Do podaży pieniądza zaliczone zostały dodatkowo środki zdeponowane
                      w bankach przez instytucje samorządowe oraz fundusze ubezpieczeń społecznych –
                      dotychczas zaliczane do zadłużenia netto sektora budżetowego. Oprócz pieniądza
                      gotówkowego
                      w obiegu oraz depozytów, do pieniądza M3 zaliczone są również dłużne papiery
                      wartościowe z terminem pierwotnym do 2 lat włącznie wyemitowane przez banki, a
                      zakupione
                      przez podmioty niebankowe oraz zobowiązania banków z tytułu operacji z
                      przyrzeczeniem
                      odkupu przeprowadzanych przez banki z podmiotami niebankowymi.
                      Składniki podaży pieniądza M3 prezentowane są obecnie w układzie sektorowym
                      dostosowanym do standardów europejskich:
                      • gospodarstwa domowe – obejmują dotychczasowy podsektor „osoby prywatne”
                      oraz rolników indywidualnych i przedsiębiorców indywidualnych zatrudniających
                      do 9
                      osób włącznie, zaliczanych dotychczas do „podmiotów gospodarczych”,
                      • niemonetarne instytucje finansowe – obecnie niebankowe instytucje finansowe
                      zaliczane
                      dotychczas do „podmiotów gospodarczych”,
                      • przedsiębiorstwa – przedsiębiorstwa i spółki państwowe i prywatne oraz
                      spółdzielnie,
                      zaliczane dotychczas do „podmiotów gospodarczych”,
                      • instytucje niekomercyjne działające na rzecz gospodarstw domowych – zaliczane
                      dotychczas do „podmiotów gospodarczych”, obejmują podmioty nie nastawione
                      na zysk, m.in. instytucje dobroczynne, związki zawodowe, towarzystwa naukowe,
                      partie polityczne, kościoły itp.
                      • instytucje samorządowe – obejmują jednostki samorządu terytorialnego (do tej
                      pory:
                      „budżety terenowe” i „fundusze celowe budżetów terenowych”wink – operacje
                      dokonywane
                      z nimi przez system bankowy zaliczane były do tej pory do „zadłużenia netto
                      sektora budżetowego”,
                      • fundusze ubezpieczeń społecznych – obejmują ZUS i KRUS oraz zarządzane przez
                      nie fundusze oraz kasy chorych – podmioty te zaliczane były odpowiednio
                      do „funduszy
                      celowych budżetu państwa” oraz do „budżetu państwa”.
                      • vice_versa Re: tajemnicza DEFINICJA M3 10.02.05, 19:33
                        Woooowww. Fantastycznie. Dzieki. To sie czegos nauczylem! Pysznie, wielkie
                        dzieki, a dodasz cos ad meritum? Przycinek mi nie uwierzy!!! W ogóle ekonomisci
                        popukaja sie w czolo...ha ha ha. Tylko ostroznie, prosze nie stluc!
                        • robisc a dlaczego tak se cieszysz? 10.02.05, 20:28
                          Co takiego w tej definicji tak Cie podnieca?
                        • goscgazety Re: tajemnicza DEFINICJA M3 10.02.05, 21:25
                          Rozumiem, ze ta definicja mówi o leżacych pieniądzach w bankach. Banki później
                          te pieniadze pozyczją innym na większy procent albo kupuja obligacje od S.P.,
                          moga też inwestowac na rynkach zagranicznych.
                          Swoja drogą ciekawe jaki udział w tym M3 ma ZUS i KRUS. Jedna ręka wydaja
                          pieniądze a drugą zbieraja od nas - tak jak bank. Więc musza mieć jakąś nadwyżkę
                          ( gdzie ją inwestują ? ) albo dług, wtedy zmniejszaja to M3 i juz nie powinno
                          to byc zaliczane do podazy pieniadza. Definicja zaklada jednak, ze nalezy, wiec
                          chyba maja taka ciagla nadwyzke przetrzymujac nasze pieniadze a z drugiej
                          strony opozniajac wyplaty swiadczen.

                          Nie wglebilem sie za bardzo w wasza dyskusje o tym M3, nie nadazam czytac i
                          rozumiec smile Jest jakis wykres tego M3 ?
                          • robisc Re: tajemnicza DEFINICJA M3 10.02.05, 21:27
                            goscgazety napisał:

                            Więc musza mieć jakąś nadwyżkę ( gdzie ją inwestują ? ) albo dług,

                            Nie wiem jak KRUS, ale ZUS jest zadluzowny.
                      • przycinek.usa BEZ SENSU 11.02.05, 18:47
                        Te wszystkie ksiegowe manipulacje dotyczace dlugu, wzrostu PKB, inflacji,
                        bezrobocia a tu M3 - to sa jakies absurdy.

                        To jest trend na calym swiecie:

                        co do dlugu, to jasna sprawa, ze chodzi o np emisje wewnetrzne zadluzenia
                        wewnatrz budzetu (co powoduje wyeksportowanie dlugu do podmiotow zaleznych w
                        budzecie i lepsza optyke - zmniejszenie zadluzenia) albo kombinacje z wliczaniem
                        funduszy emerytalnych do budzetu itp. Wszystko po to, aby dlug byl mniejszy na
                        papierze.

                        Co do PKB to nie musze mowic. To jest kompletna manipulacja.
                        To samo bezrobocie. Klamstwo piramidalne.

                        Inflacja ze swoimi kombinacjami jak "improvment factor" oraz wszystkie te tzw.
                        adjustments.... Mysle ze macie w Polsce tak samo. Tylko nie chce mi sie sprawdzac.

                        M3 to kolejny przyklad. Jakim prawem wylaczacie ponad 2-letnie depozyty?
                        Co to jest? Przeciez jasna sprawa, ze przyrost M3 zostanie wtedy zmniejszony.



                        Zreszta moze tkwi tam jakis glebszy sens, ale mnie przestaja bawic takie puzzle
                        i zabawy w zgadywanki ze statystycznymi czynnikami decyzyjnymi.

                        Cala wspolczesna statystyka jest coraz mniej przejrzysta i zaklamana.
                        Malo kto orientuje sie w tym dostatecznie a ludzie lykaja kity jak za komuny.
                        Za komuny tez mowili, ze jest dobrze. I tez byla statystyka do tego.
                        Pod tym wzgledem wszystkie panstwa sa do siebie podobne.
                        • vice_versa Re:MASZ RACJE 11.02.05, 19:22
                          Zgoda, watek z M3 wepchnalem tu ni z gruchy ni z pieruchy, bo wyskoczyles mi z
                          tym czy ja wiem co to jest inflacja, i ze gadam brednie.
                          Wiec napisalem jeden z tych postów do których dalem link wyzej.
                          Jesli jednak twierdzisz ze My obliczamy M3 inaczej niz Europa i inaczej niz Wy
                          to jest to dla mnie kompletne zaskoczenie. Co wiecej, jestem prawie pewien ze
                          robimy to tak samo jak Europa. Nie wiem czy robimy to tak jak USA. Wiem ze
                          porównywanie panstw o róznym poziomie rozwoju kapitalizmu wg "takich samych"
                          parametrów jest BEZ SENSU bo:
                          1. dlugookresowe papiery skarbowe zostaja wylaczone, a im historycznie
                          kapitalizm bardziej zaawansowany tym dluzsze terminy wykupu
                          2. im historycznie kapitalizm mniej zaawansowany tym wieksza czesc papierów
                          prywatnych ogólem stanowia papiery bankowe
                          WIEC
                          PRZY IDENTYCZNYCH DEFINICJACH porównanie WSKAZNIKÓW NIE MA SENSU.
                          A poniewaz jestem pewien ze jesli ktos kombinowal przy M3 to Europa
                          niezaliczajac sobie czesci papierów i nawet to rozumiem, bo cos musieli zrobic
                          jesli M3 mialo byc porównywalne z M3 w USA, bo EU jest historycznie zapózniona.
                          Polska, jednak wobec Europy na pewno tego nie zrobila wobec czego proporcje
                          Polska-Europa sa zafalszowane. Inna sprawa czemu tego nie zrobili, a m.zd. po
                          to zeby zaciesnic polityke fiskalna a nie poluznic. I bardzo dobrze.
                          No wiec jak przycinku, co zalicza sie do M3 w USA? Jesli jest to taka sama
                          definicja to wym bardziej chyba rozumiesz czemu porównywanie wskazników jest
                          absurdalne, prawda? Ja sie z Twoja generalna obserwacja statystyki zgadzam,
                          tylko to nie mi statystyka miala sluzyc do obalania jak to ujales "moich
                          odkrywczych tez". Malo tego ja te statystyczne analizy mam w tak glebokim
                          powazaniu ze w ogóle sie w nie nie bawie, chyba ze mnie ktos zmusza, wiec
                          staralem sie zmierzyc ze statystyka która przytoczyles na dowód ze racji nie
                          mam.
                  • lastboyscout Re: Gospodarka to nie eksport !!! 10.02.05, 19:19
                    No nie, powolutku.
                    Robi uważa, że tylko obniżenie stóp może pobudzic tak naprawdę gospodarkę
                    (tańszy kredyt pomniejsza ryzyko jego zaciągniecia na cele biznesowe a więc
                    zmniejsza ryzyko biznesowe jako takie, oczywiście jeżeli ten strumień kredytu
                    nie powędruje w konsumpcję).
                    I z tym trudno dyskutować, to klasyka.
                    Róznimy się z Robim tylko tym, że on uważa, że jest miejsce na obniżenie tych
                    stóp co sensownie zargumentował czyniąc pewne założenia co do warunków
                    zewnętrznych.
                    My ten paramter widzimy inaczej.
                    To wszystko.
                    Spekulanci nam na pewno nam nie powiedzą jakie widełki pomiędzy stopami a
                    inflacją jeszcze stolerują. Sami pewnie dokładnie tego nawet nie wiedzą bo
                    jezeli rzucisz ze stoku kilogramową kulkę śniegu to może ona ugrzęznąć w
                    śniegowym puchu lub też spowodować lawinę. Tak samo może się dziać z kulą
                    dzisięciokilogramową. Na uruchomienie lawiny nie ma bowiem wpływu TYLKO waga
                    kuli śnieznej ale i przylepnąć śniegu, kierunek i moc wiatru jak i gestość
                    zalesienia stoku ....
                    Spekulant (patrz: Przycinek) to instynkt , bezbłednie (raczej intuicyjnie niż
                    naukowo bo nie ma czasu na analizy) wyczuwa zmiany tych wszystkich parametrów i
                    dlatego ma z czego żyć bez zmęczenia rąk.

                    Zauważ, że nawet gdyby Robi nie miał racji co do zachowania sie stóp
                    procentowych na świecie to wciąż może liczyć na to, że polska gospodarka
                    pobudzona tańszym kredytem, może teoretycznie wygenerować tyle bezinflacyjnego
                    zysku, że to załatwi to sprawę spłat długu na dłużej ...
                    Ale to już za dużo gdybania aby rozwijać temat.
          • bush_w_wodzie Re: Gospodarka to nie eksport !!! 10.02.05, 23:26
            Mysle ze znajdziesz tylko poszlaki. Dobre pytanie i dobry trop. Pytanie kolejne
            > jest takie, czy splaca przed zmiana trendu w USD czy po.

            pl intensywnie zmieniala dlug w usd na dlug w euro w latach 2002 i 2003 przy
            silnym dolarze i slabym euro. na co to jest poszlaka?

            > Jesli przed tzn
            > Panowie, ze tutaj mamy swietny przeplyw informacji Balcerowicz-Greenspan i
            > zaryzykuje nawet twierdzenie ze to moze byc skutek naszej interwencji w Iraku.

            a rezerwy pl trzyma w dolcach (slabnacych). na co to jest dowod? mysle ze
            rzeczywiscie jest to dowod na jakis przeplyw
            • vice_versa Re: Gospodarka to nie eksport !!! 11.02.05, 19:34
              > pl intensywnie zmieniala dlug w usd na dlug w euro w latach 2002 i 2003 przy
              > silnym dolarze i slabym euro. na co to jest poszlaka?

              Masz link, dane, cokolwiek? Podaj jesli mozesz. Jezeli tak, to absurd.

              > a rezerwy pl trzyma w dolcach (slabnacych). na co to jest dowod? mysle ze
              > rzeczywiscie jest to dowod na jakis przeplyw

              W USD czy przeliczone na USD, bo to jest cholernie duza róznica. Np. jesli
              zamiast zlota ma opcje na zloto notowane w USA to raporty pokaza USD, nie
              zloto... Jestem sceptyczny co do dostepnosci danych, kiedys sie na to
              zrzymalem, potem zrozumialem ze inaczej byc nie moze... I nie wszystko
              zobaczymy...Wlasnie po to by budzet mógl sprawniej zarzadzac...
        • bush_w_wodzie Re: Kuczyński - złoty zagraża gospodarce! 10.02.05, 23:22
          goscgazety napisał:

          > Tak z ciekawości to czy NBP powieksza teraz rezerwy walutowe wykorzystując
          > silną złotówkę, aby zabezpieczyć spłatę długu zagranicznego w przyszłości ?

          nie. nie ma takiej potrzeby. tych rezerw jest potezna kopa (circa 37 mld usd) a
          dlug zagraniczny (budzetu) ma sredki czas splaty rzedu 5 lat i mozna go rolowac.

          niestety nbp trzyma (zdaje sie) wiekszosc rezerw w dolcach. tego w jakich
          walutach trzyma sprawdzic sie raczej nie da niestety

          > Mozna to [poziom rezerw] jakos sprawdzic ?

          tak:
          www.nbp.pl/statystyka/DWN/REZ93_04.xls
          www.nbp.pl/statystyka/DWN/Rez98_2005.xls
          • goscgazety rezerwy walutowe 10.02.05, 23:49
            Dzieki bush za linka.

            W złocie ślicznie tanio kupowali( najwięcej w 1998r kiedy złoto było tanie ) i
            powiekszali zapasy, ciekawe czy juz sprzedają, wg mnie powinni właśnie teraz
            sie go pozbywać. Tak jakos wydaje mi sie, że nadchodza stabilniejsze czasy ( do
            terroryzmu juz przywyklismy w Iraku robi sie spokojniej) i zloto bedzie spadac.

            To co napisałeś w poprzednich wątkach o zamianie długu z usd na euro, gdzie
            najprawdobodobniej dolar zacznie się umacniac wobec euro jest SKANDALEM -
            nieprawdopodobnym przekrętem. No chyba, że ten ktos wie, ze bedzie odwrotnie.
            Jednak historia tego długu pokazała, ze nie wie i mylił sie w ocenie sytuacji
            na globalnym rynku walutowym.

            eeeh noz sie w kieszeni otwiera
            • bush_w_wodzie skandal czy trybut? 11.02.05, 00:13
              goscgazety napisał:

              > Dzieki bush za linka.
              >
              > W złocie ślicznie tanio kupowali( najwięcej w 1998r kiedy złoto było tanie ) i
              > powiekszali zapasy, ciekawe czy juz sprzedają, wg mnie powinni właśnie teraz
              > sie go pozbywać.

              to niestety jest mala czesc rezerw

              > Tak jakos wydaje mi sie, że nadchodza stabilniejsze czasy ( do
              >
              > terroryzmu juz przywyklismy w Iraku robi sie spokojniej) i zloto bedzie spadac.
              >
              > To co napisałeś w poprzednich wątkach o zamianie długu z usd na euro, gdzie
              > najprawdobodobniej dolar zacznie się umacniac wobec euro jest SKANDALEM -
              > nieprawdopodobnym przekrętem.

              nie wiem czy dobrze sie zrozumieliscmy. zmieniali dlug z usd na euro wtedy gdy
              usd byl mocny - a wiec nasze zobowiazania w usd przelozyly sie na wysokie
              zobowiazania w euro. a powinni byli to robic _teraz_ (jesli dolar ma sie
              wzmacniac do euro)

              > No chyba, że ten ktos wie, ze bedzie odwrotnie.
              > Jednak historia tego długu pokazała, ze nie wie i mylił sie w ocenie sytuacji
              > na globalnym rynku walutowym.
              >

              nie wiem czy sie mylili czy to byl uklon (hi hi) w kierunku ebc. moze musieli to
              zrobic zeby cos (jak myslisz - co?) otrzymac w zamian lub byli za slabi by sie
              oprzec naciskom?

              coz - straty niewielkie. rzedu 2 mld usd.
              • bush_w_wodzie jeszcze jedno 11.02.05, 00:18
                tak naprawde to o wiele bardziej mnie niepokoi struktura rezerw walutowych nbp.
                jesli oni naprawde trzymaja wiekszosc w dolarach (a wiele na to wskazuje) to w
                roku 2004 polska stracila wskutek wahan eurodolar kilka dobrych mld euro
              • goscgazety Re: skandal czy trybut? 11.02.05, 00:44
                bush_w_wodzie napisał:


                > nie wiem czy dobrze sie zrozumieliscmy. zmieniali dlug z usd na euro wtedy gdy
                > usd byl mocny - a wiec nasze zobowiazania w usd przelozyly sie na wysokie
                > zobowiazania w euro. a powinni byli to robic _teraz_ (jesli dolar ma sie
                > wzmacniac do euro)

                Racja, dobrze zrozumialem, zle napisalem z rozbiegu.
                Co tam 2-3 mld euro wink
            • vice_versa Re: rezerwy walutowe 11.02.05, 19:50
              > To co napisałeś w poprzednich wątkach o zamianie długu z usd na euro, gdzie
              > najprawdobodobniej dolar zacznie się umacniac wobec euro jest SKANDALEM -
              > nieprawdopodobnym przekrętem

              Nie, to jest falszywe zalozenie. To fakt ze widac ze rezerwy w USD wzrosly.
              Tyle ze nie widac w czym. A jesli nie jest to zloto a opcje na zloto kupione na
              amerykanskim rynku? Albo opcje na crude oil? Tych danych NBP nie publikuje.
              Ilosc rezerw liczonych w euro nie spadla.
              To na prawde chlopaki nie ma sensu... My sie tego nie dowiemy, bo tego sie nie
              publikuje. Nie dlatego ze sie robi zle i wbrew budzetowi, tylko by to nie bylo
              widoczne tak latwo! I oni tego robic nie moga. Dlatego tez zasady ksiegowania
              ustala sobie Zarzad NBP zarzadzeniem wewnetrznym na wlasne potrzeby, zeby nie
              bylo swiadków.
              • bush_w_wodzie Re: rezerwy walutowe 11.02.05, 22:31
                vice_versa napisał:

                > > To co napisałeś w poprzednich wątkach o zamianie długu z usd na euro, gdz
                > ie
                > > najprawdobodobniej dolar zacznie się umacniac wobec euro jest SKANDALEM -
                >
                > > nieprawdopodobnym przekrętem
                >
                > Nie, to jest falszywe zalozenie. To fakt ze widac ze rezerwy w USD wzrosly.
                > Tyle ze nie widac w czym. A jesli nie jest to zloto a opcje na zloto kupione na
                >
                > amerykanskim rynku?

                zloto jest osobno wyszczegolnione i derywatywy tez. lwia czesc rezerw (cos kolo
                90%) jest w walutach. i obserwujac fluktuacje stanu rezerw uwazam ze te waluty
                to glownie usd

                Albo opcje na crude oil? Tych danych NBP nie publikuje.
                > Ilosc rezerw liczonych w euro nie spadla.

                spadla od 30 mld w styczniu 04 do 27 mld w grudniu 04. w tym czasie wartosc
                rezerw w usd nie zmienila sie



                > To na prawde chlopaki nie ma sensu... My sie tego nie dowiemy, bo tego sie nie
                > publikuje. Nie dlatego ze sie robi zle i wbrew budzetowi, tylko by to nie bylo
                > widoczne tak latwo! I oni tego robic nie moga. Dlatego tez zasady ksiegowania
                > ustala sobie Zarzad NBP zarzadzeniem wewnetrznym na wlasne potrzeby, zeby nie
                > bylo swiadków.


                wiadomo ile jest w walutach derywatywach i w zlocie. nie wiadomo ile jest w
                jakich walutach. widac jednak ze rezerwy sa niemal stale w usd i fluktuuja w
                euro w rytm przelicznika dolareuro
    • robisc z PARKIETU 10.02.05, 20:49
      poswiecilem 1 PLN + VAT (chociaz w zasadzie telefon sluzbowy smile )

      07:14 10.02.2005 Nr 2700, kolumna 1
      Stopy procentowe | Rynek oczekuje w tym roku dużych obniżek
      Decyduje złoty
      Łukasz Wilkowicz

      W ciągu najbliższych 12 miesięcy Rada Polityki Pieniężnej cztery razy obniży
      stopy procentowe. W sumie spadną

      o 100 punktów

      bazowych (jeden punkt procentowy)

      - wynika z kwotowań kontraktów

      forward rate

      agreement (FRA).

      Pierwsza obniżka może być przeprowadzona już za trzy miesiące. Kolejna nastąpi
      po dwóch miesiącach - w lipcu. Zmniejszenie poziomu stóp procentowych czeka nas
      jeszcze za dziewięć miesięcy. Prawdopodobieństwo ostatniej - za rok - wynosi,
      zdaniem uczestników rynku, 50%. Kontrakt FRA 12×15, który mówi o przewidywaniach
      dotyczących trzymiesięcznej stopy WIBOR za 12 miesięcy, jest kwotowany na
      poziomie 5,63%.

      Teraz podstawowa stopa NBP - 7-dniowych operacji otwartego rynku - wynosi 6,5%.

      Niesłabnący optymizm

      Już na początku roku rynek dyskontował obniżki stóp oficjalnych o 75 punktów
      bazowych. - Było to podyktowane silną aprecjacją złotego - mówi Katarzyna
      Zajdel-Kurowska, główna ekonomistka Banku Handlowego. - Jednak po wypowiedziach
      przedstawicieli RPP, że rynek jest zbyt optymistyczny, a także danych o PKB i
      wzroście inwestycji oraz po lekturze komunikatu ze styczniowego posiedzenia
      rady, oczekiwania obniżek skorygowano do 50 punktów.

      Duża zmiana nastąpiła w ostatnich dniach. Jej przyczyną była kolejna fala
      wzmocnienia złotego i przebicie poziomu 4 PLN/EUR. Rynku FRA-sów nie osłabiły
      wyniki poniedziałkowego spotkania przedstawicieli rządu z członkami RPP.
      Nastrojów nie ochłodziły również wypowiedzi członków rady - jak Dariusza Filara,
      który przypomniał, że "kursy fluktuują".

      Wzmocnienie złotego i związany z tym wzrost oczekiwań obniżek stóp procentowych
      doprowadził również w ostatnich dniach do wzrostu cen obligacji. - Cały ubiegły
      tydzień to dość mocny ruch w górę. Najbardziej zyskały obligacje 5-letnie. Przez
      kilka dni ich rentowność obniżyła się o 25 punktów bazowych - mówi Tomasz
      Sikora, trader na rynku obligacji w BRE Banku. Potem nastąpiła lekka wyprzedaż
      polskich papierów. - Ale poziomy są ciągle wysokie - mówi T. Sikora. Zwraca
      jednocześnie uwagę, że o wzroście cen papierów dłużnych decydowały nie tylko
      czynniki wewnętrzne. Pomogły również "rynki bazowe", a szczególnie piątkowe dane
      na temat zatrudnienia w Stanach Zjednoczonych.

      Czy oczekiwania dotyczące perspektyw rozluźniania polityki pieniężnej nie są
      zbyt optymistyczne?

      Tyle nie będzie

      Wśród rynkowych ekonomistów są i tacy, którzy nie przewidują na ten rok ani
      jednej obniżki stóp procentowych. - To jest nasz bazowy scenariusz - przyznaje
      Łukasz Tarnawa, szef analityków makroekonomicznych w PKO BP. Jego zdaniem,
      między kwietniem a lipcem, kiedy RPP mogłaby decydować się na obniżki stóp
      procentowych, należy liczyć się z osłabieniem złotego. Deprecjacja waluty
      dawałaby podobny efekt, jak obniżki stóp. Z kolej według K. Zajdel-Kurowskiej,
      rada zdecyduje się na cięcia dwukrotnie: w maju i czerwcu obniży stopy łącznie o
      50 punktów bazowych.
    • robisc prosze bardzo - miodzio artykul 10.02.05, 21:42
      www.pb.pl/content.aspx?sid=2284&guid=EED4A223-905D-44BD-B781-F669BD995F8B
      • robisc zacytuje najciekawszy fragment 10.02.05, 23:53
        bo jutro trafi do platnego archiwum

        (...)Wyobraźmy sobie modelowego inwestora amerykańskiego czytającego raport o
        naszym regionie Europy, w tym między innymi o Polsce.

        A Polska przedstawiona jest w nim jako kraj, którego:

        - długoterminowa stabilność jest gwarantowana przez obecność w Unii Europejskiej,

        - celem jest przyjęcie euro, co oznacza wyrównywanie się długoterminowych stóp
        procentowych.

        - fundamenty makroekonomiczne rysują pozytywny obraz: wzrost PKB o 5.4%,
        malejący deficyt w rachunku obrotów bieżących, wysoka dynamika wzrostu eksportu,
        malejąca inflacja, rosnąca produkcja przemysłowa i popyt wewnętrzny.

        - przewidywana przez ekonomistów przyszłość przedstawia się optymistycznie:
        utrzymana dynamika wzrostu PKB, dalszy wzrost eksportu, spadek inflacji, stopy
        bezrobocia, deficytu w rachunku obrotów bieżących i długo oczekiwany przyrost
        inwestycji bezpośrednich,

        - deficyt budżetowy jest wprawdzie duży, ale przecież zarówno Stany Zjednoczone
        jak i główne gospodarki UE, również borykają się z tym problemem.



        Taki modelowy inwestor zachęcony wysoką premią za relatywnie małe długoterminowe
        ryzyko najczęściej decyduje się na zakup polskich obligacji. Inwestorów
        zagranicznych, czytających podobnie brzmiące raporty przygotowywane przez
        największe banki inwestycyjne, jest obecnie większa liczba. Tworzą oni pozytywny
        klimat inwestycyjny wokół pewnego kraju (całego regionu), co skłania kolejnych
        do inwestycji (pewien stadny odruch: wszyscy już tam są, zarabiają, tylko mnie
        nie ma). W rezultacie, powstaje ogromny popyt na walutę lokalną i ta się umacnia.



        Taki pozytywny klimat inwestycyjny przyciąga również kapitał czysto
        spekulacyjny. Ten nie tyle jest zainteresowany kupnem naszych obligacji, co
        zarobieniem na samych zmianach w kursach walutowych. Nastawiony na duże zyski w
        krótkim czasie, używając ogromnych dźwigni finansowej, doprowadza do dużej
        zmienności na rynku. Fundusze spekulacyjne poszukują pretekstów do wejścia w
        określony rynek, ale równie szybko starają się zrealizować zyski i opuścić ten
        rynek.

        Ostatnie wydarzenia na naszym rynku walutowym świadczą o dużym zainteresowaniu
        właśnie takiego kapitału. Może się okazać, że bez wyraźnego pogorszenia
        fundamentów makroekonomicznych dojdzie do gwałtownego osłabienia się złotego.
        Realnym zagrożeniem uruchamiającym realizację zysków przez kapitał zagraniczny
        jest z pewnością sytuacja na scenie politycznej.

        Warto przeanalizować jak zachowuje się kurs EUR/PLN w ostatnich dwóch
        tygodniach. Najpierw rada Krajowa SLD podejmuje decyzje o utrzymaniu
        konstytucyjnego terminu wyborów – to uspokaja inwestorów i kurs spada poniżej 4
        złotych. Kilka dni później decyzje o odejściu z SLD podejmuje wicepremier
        Hausner – kurs wraca powyżej 4 złotych. Dalszy rozwój wypadków w momencie
        przyłączenia się premiera Marka Belki do nowo tworzonego ugrupowania i w efekcie
        dymisja rządu, jest łatwy do przewidzenia.

        Takie wydarzenia są ulubionym pretekstem do wywoływania dużych ruchów przez
        spekulantów. Inwestorów długoterminowych może to jednak skłonić do częściowej
        redukcji zaangażowania. Często są do tego zmuszani nagłym wzrostem kursu walutowego.



        Innym problemem jest trwałość rozwoju naszej gospodarki. Uczestnicy rynku
        walutowego często oceniają bieżącą sytuację makro i mają tendencję do swego
        rodzaju krótkowzroczności. Obecnie większość analiz jest optymistyczna.



        Co się jednak stanie, gdy:

        - rzeczywistość za 6 miesięcy nie okaże się tak kolorowa,

        - nie dojdzie do poprawy w finansach publicznych,

        - spadnie wartość eksportu, przez co wzrośnie deficyt w rachunku obrotów bieżących,

        - nie będzie wzrostu inwestycji bezpośrednich,

        - gospodarka zwolni – spadnie dynamika PKB,

        - wzrośnie deficyt budżetowy,

        - nie wypełnimy kryteriów zbieżności – opóźni się ewentualny termin przyjęcia euro,

        - do władzy dojdzie koalicja populistyczna, sceptycznie nastawiona do zamiany
        złotego na euro.



        Wystąpienie nawet części z powyższych czynników spowoduje wzrost niepewności,
        inwestorzy zaczną realizować już spore przecież zyski, i kto wie, być może za
        euro znowu będziemy płacić 4,50 złotego, a kurs USD/PLN, biorąc pod uwagę
        kontynuację umacniania się dolara na rynkach międzynarodowych, wróci w okolice 4
        złotych.

        Scenariusz rozwoju jest bardzo trudny do przewidzenia, żeby nie powiedzieć, że
        niemożliwy. Obraz rynku jest bardzo mało klarowny. Zeszłoroczna silna aprecjacja
        złotego ogranicza potencjał wzrostu wartości naszej waluty obecnie, niemniej
        jednak nie ma rzeczy niemożliwych.
        • sirland Re: zacytuje najciekawszy fragment 11.02.05, 10:29
          Robisc, zauważ, że ten artykuł doskonale oddaje powody, dla których RPP powinna
          ignorować oczekiwania prywatnych uczestników rynku zaangażowanych w pozycje
          walutowe.
          Nagłe obniżenie stóp o np. 150 punktów bazowych (chyba czegoś takiego
          oczekujesz) nie da nic. Dla traderów intraday oznacza to ruch fantastyczny, tak
          samo dla grających na dniówkach. Możesz być pewien, że trendu to nie zmieni, bo
          oni błyskawicznie realizują zyski, często zakładając pozycje przeciwstawne.

          Stopy procentowe są jednym ze składników, ale nie determinującym. To teoria
          ekonomii z podręcznika o polityce pieniężnej.

          Osobiście uważam, że taka skala obniżki, zwłaszcza w obliczu prawdopodobnego
          (jak sam twierdzisz) spadku kursu pln, naraziłaby kurs na niepotrzebne ryzyko i
          nerwowość. Poza tym byłaby na rękę spekulantom którzy już zajęli pozycję bo
          spodziewają się obniżki!!! A takie zyski realizuje się szybko.

          Poza tym taka decyzja pogorszyłaby wizerunek rady i jej czytelność. Ciekawe co
          wtedy by wykrzykiwała Zajder Kurowska. Ta kobieta chyba po nocach siedzi na
          forexie, jak chcesz wiedzieć co sądzą spekulanci to jej słuchaj, bo ona mniej
          więcej od wakacyjnych zmian stóp sobie tak pokrzykuje o rynku walutowym.

          Modelowy inwestor amerykański który ma poglądy opisane w artykule i nie jest
          daytraderem, dowie się o zmianie stóp z wykresu, albo następnego dnia/tygodnia
          w raporcie. Odchrząknie, powie "no nareszcie" i utrzyma pozycję zyskowną,
          zadowolony, że dobrze zabezpieczył swoją gotówkę. Tak mi się wydaje.

          pzdr
          • sirland Re: zacytuje najciekawszy fragment 11.02.05, 10:33
            sirland napisał:


            > Stopy procentowe są jednym ze składników, ale nie determinującym. To teoria
            > ekonomii z podręcznika o polityce pieniężnej.
            >
            jednym ze składników kreowania kursu waluty oczywiście.
          • robisc Re: zacytuje najciekawszy fragment 11.02.05, 13:58
            Nie nawoluje do gwaltownych ruchow, ale zaprzestania zaciesniania polityki
            pienieznej w sytuacji kiedy gospodarka wyraźnie hamuje. Wlasnie dlatego, ze
            obnizke o ca 100 punktow bazowych rynek juz zdyskontowal, nalezy jej dokonac.
            Co pozniej - mozemy poczekac na efekty tego kroku i ksztaltowania sie stopy
            inflacji.
      • vice_versa Re: prosze bardzo - miodzio artykul 11.02.05, 18:52
        Jakie masz wnioski, bo zupelnie nie rozumiem...

        "Uczestnicy rynku walutowego często oceniają bieżącą sytuację makro i mają
        tendencję do swego rodzaju krótkowzroczności. Obecnie większość analiz jest
        optymistyczna.
        Co się jednak stanie, gdy:
        - rzeczywistość za 6 miesięcy nie okaże się tak kolorowa,
        - nie dojdzie do poprawy w finansach publicznych,
        - spadnie wartość eksportu, przez co wzrośnie deficyt w rachunku obrotów
        bieżących,
        - nie będzie wzrostu inwestycji bezpośrednich,
        - gospodarka zwolni – spadnie dynamika PKB,
        - wzrośnie deficyt budżetowy,
        - nie wypełnimy kryteriów zbieżności – opóźni się ewentualny termin przyjęcia
        euro,
        - do władzy dojdzie koalicja populistyczna, sceptycznie nastawiona do zamiany
        złotego na euro."

        Ostatni czynnik nie wystapi. Sytuacja makro dla inwestorów w papiery skarbowe
        jest grozna, nie dlatego ze zmniejszyl sie potencjal PLN na umocnienie, a
        przede wszystkim dlatego, ze dolar nie bedzie spadal wiecznie. Jednak nawet
        jesli bedzie spadal jeszcze rok to juz w zeszlym roku oplacalo sie
        przewalutowywac i wydluzac terminy platnosci naszego dlugu. Kosztem
        tychze "spekulantów" oraz eksporterów którzy nie zabezpieczyli sie przed takim
        obrotem spraw wczesniej. Trudno.
        Wiekszosc z tych czynników nastapi, nie wiem czy w okresie 6 mc czy roku, ale
        to przy zalozeniu tapniecia Chin sa tym bardziej prawdopodobne. Jesli wnioskiem
        artykulu jest zabezpieczac sie na wypadek rosnacego ryzyka zmiany trendów
        walutowych, to jest to jeden z rozsadniejszych pomyslów, to juz przestajemy
        wtedy mówic o biciu sie z niewidzialnym czyli z tym po co stopy sa utrzymywane
        na takim poziomie a nie na innym i czy nalezy je zmniejszyc, ten artykul mówi
        co zrobic nawet jak nie beda zmniejszone! I o to chodzi! Budzet robi dokladnie
        to samo, bo sie boi. Ryzyko zmiany terndu bedzie obciazalo tych co papiery
        kupili skuszeni dzisiejszymi wysokimi stopami. I wlasnie dlatego Belka ustapic
        nie moze, bo efekt bylby Hausnerowski czyli oslabniecie PLN co jest szkodliwe
        dla przewalutowania dlugu.
        • robisc Re: prosze bardzo - miodzio artykul 11.02.05, 21:51
          vice_versa napisał:

          > Jakie masz wnioski, bo zupelnie nie rozumiem...

          A moze nie chcesz zrozumiec. Przeplacamy niepotrzebnie, zarabiaja spekulanci.
          Chce przez to powiedziec, ze to nie jest dla nas zdrowe i widza to tez ci,
          ktorzy na codzien maja kontakt z rzeczywistoscia rynkowa. Specjalisci od
          statystyk i modeli wiedza za to swoje. Dlatego beda czekac. Zloty oslabnie sam
          jak tylko wskazniki makrekonomiczne zaczna wyrazniej dolowac, nawet bez obnizki
          stop - kiepskie dane makreokonmoczne wykurza spekulantow. Ponawiam tylko
          pytanie: po co fundujemy sobie po raz kolejny recesje?

          "Taki pozytywny klimat inwestycyjny przyciąga również kapitał czysto
          spekulacyjny. Ten nie tyle jest zainteresowany kupnem naszych obligacji, co
          zarobieniem na samych zmianach w kursach walutowych. Nastawiony na duże zyski w
          krótkim czasie, używając ogromnych dźwigni finansowej, doprowadza do dużej
          zmienności na rynku. Fundusze spekulacyjne poszukują pretekstów do wejścia w
          określony rynek, ale równie szybko starają się zrealizować zyski i opuścić ten
          rynek.

          Ostatnie wydarzenia na naszym rynku walutowym świadczą o dużym zainteresowaniu
          właśnie takiego kapitału. Może się okazać, że bez wyraźnego pogorszenia
          fundamentów makroekonomicznych dojdzie do gwałtownego osłabienia się złotego.
          Realnym zagrożeniem uruchamiającym realizację zysków przez kapitał zagraniczny
          jest z pewnością sytuacja na scenie politycznej."
          • vice_versa Re: prosze bardzo - miodzio artykul 11.02.05, 22:25
            robisc napisał:
            > A moze nie chcesz zrozumiec.
            Robi przestan, odsylam Cie do sirlanda, on tez uwaza ze artykul zupelnie czego
            innego dotyczy. Napisalem tez kilka innych rzeczy, nie tylko to ze nie
            rozumiem. Artylul jest miodzio, tylko dotyczy zapobiegania ryzyku walutowemu a
            nie podkreslaniu ze spekulanci sa grozni dla finansów publicznych, bo jest
            akurat dokladnie odwrotnie!
            Czy mozesz mi odpowiedziec czy wg. Ciebie polskie podmioty w wiekszosci
            pozyczaja krajom Euro czy odwrotnie? Jak patrze na larum jakie podnosisz to mi
            wychodzi ze to oni do nas jada po kapital i to my dostajemy go coraz mniej w
            przeliczeniu na zlotówki... Tu nie trzeba speców od modeli zeby rozumiec ze
            masz do czynienia z eksporterami zadluzonymi w PLN z kredytem kupieckim na
            rzecz odbiorców z EU. Tylko to nie jest cala gospodarka! Myslales nad tym czy
            odsetki jakie placimy spadly czy wzrosly? To jest pytanie z perspektywy rynku,
            juz nie budzetu... To jest oczywiste...

            Czy Ty nie rozumiesz, ze dla budzetu zawsze najbardziej oplaca sie pozyczac w
            walucie mocnej, bo wydaje natychmiast? Wiec zgarnia najwiecej? A im wiecej
            zgarnie tym mniej potem zerznie obywateli na podatkach?
            • bush_w_wodzie Re: prosze bardzo - miodzio artykul 11.02.05, 22:35
              vice_versa napisał:


              > Myslales nad tym czy
              > odsetki jakie placimy spadly czy wzrosly?

              liczone w euro oczywiscie wzrosly. w zeszlym roku dlug przeliczony na euro
              wzrosl o 25% czyli o 20 mld euro i proporcjonalnie zapewne wzrosly koszta
              obslugi dlugu liczone w euro. a te wlasnie koszta decyduja o konkurencyjnosci
              polskich podmiotow na najistotniejszych rynkach

              >
              > Czy Ty nie rozumiesz, ze dla budzetu zawsze najbardziej oplaca sie pozyczac w
              > walucie mocnej, bo wydaje natychmiast?
              > Wiec zgarnia najwiecej? A im wiecej
              > zgarnie tym mniej potem zerznie obywateli na podatkach?
              >

              w euro bardziej niestety
            • robisc Re: prosze bardzo - miodzio artykul 11.02.05, 23:00
              vice_versa napisał:


              > Robi przestan, odsylam Cie do sirlanda, on tez uwaza ze artykul zupelnie czego
              > innego dotyczy.

              Kurde, jestes po prostu niezatapialny. O tym jest artykul - a pochodna
              ponizszego stwierdzenia jest m.in. wniosek, ze nalezy zabezpieczac ryzko
              kursowe, z czy absolutnie sie zgadzam.

              "Różnica pomiędzy rentownością obligacji zagranicznych, emitowanych przez USA
              lub kraje „starej” Unii a obligacjami polskimi sięga 3 – 4 punktów procentowych,
              w zależności od porównywanych papierów. W ostatnich miesiącach właśnie ta
              różnica jest główną przyczyną umacniania się złotego. Kolokwialnie, sytuację na
              naszym rynku walutowym można ująć stwierdzeniem: „zagranica kształtuje kurs
              złotego”.
              • vice_versa Re: prosze bardzo - miodzio artykul 13.02.05, 18:15
                Sam jestes niezatapialny... Martwisz sie o eksporterów, a w nosie masz
                importerów, a przede wszystkim importerów kapitalu czyli pozyczkobiorców którym
                koszty spadaja, nie rosna... a chyba nie masz watpliwosci ze wiecej jest
                importerów kapitalu niz eksporterów czyli tych co zagranicznym pozyczaja, co? I
                która optyka powinien sie kierowac budzet jak nie zmniejszaniem wlasnych
                wydatków, co? Ty uwazasz ze ludzie swoim dlugiem nie potrafia zarzadzac, ja
                nawet to rozumiem, bo faktycznie wiekszosc z nas nie potrafi i nigdy nie bedzie
                umiec, ale co tam...
    • robisc i jeszcze jeden artykul 11.02.05, 09:11
      Gospodarka 11-02-2005
      Komu pomaga mocny złoty?

      Rośnij w siłę

      Kiedy jedni z coraz większym niepokojem patrzą jak spada kurs euro i dolara,
      inni z radości zacierają ręce. Mocny złoty jest na rękę nie tylko posiadaczom
      kredytów walutowych, ale również skarbowi państwa.

      Z punktu widzenia Ministerstwa Finansów umacnianie się krajowej waluty to wcale
      nie najgorsza wiadomość. Im złoty mocniejszy, tym mniej budżet musi wydać na
      spłatę odsetek od długów zaciągniętych za granicą. A do oddania mamy sporo -
      przeszło 100 mld dolarów.

      Na nasze zobowiązania wobec zagranicznych wierzycieli składają się kredyty
      zaciągnięte jeszcze w latach 70. oraz nowe zobowiązania z ostatnich piętnastu
      lat. Z długów gierkowskich do spłacenia zostało już "tylko" trochę ponad 12 mld
      USD - po PRL-u dostaliśmy w spadku 40-mld zadłużenie - i będziemy je zwracać w
      ratach aż do 2022 r. Rachunki od długów zaciągniętych w III RP uregulują nasze
      wnuki, bo obecnie stać nas tylko na spłatę odsetek, czyli, co w języku
      księgowych brzmi lepiej - obsługę zadłużenia.

      W tym roku w budżecie zaplanowano na ten cel kwotę blisko 6 mld zł, ale wydatki
      mogą być mniejsze. Wiele bowiem zleży od sytuacji na rynkach walutowych. Jak już
      wspomniano, im złoty będzie mocniejszy, tym mniej wydamy na spłatę odsetek.
      Według Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową w ub.r., licząc od stycznia do
      listopada, dzięki spadkom kursu euro nasze zobowiązania zagraniczne zmalały o
      10,8 mld zł.

      - Z punktu widzenia wydatków budżetowych umacnianie się złotego to dobra
      wiadomość, podobnie jak dla zwykłych obywateli, którzy spłacają swoje walutowe
      zobowiązania - podkreśla Marek Zuber, główny ekonomista Domu Maklerskiego TMS
      Brokers.

      Ci ostatni rzeczywiście odetchnęli z ulgą. Przypomnijmy, że w ub.r. cena euro
      zbliżała się momentami do 5 zł, a frank szwajcarski kosztował już ponad 3 zł.
      Dzisiaj koszt obsługi kredytu walutowego jest znacznie mniejszy niż przed rokiem.

      Dodajmy, że ceny w kantorach z uwagą śledzi przeszło połowa kredytobiorców,
      którzy zadłużyli się w banku na kupno mieszkania. Według NBP wartość walutowych
      kredytów mieszkaniowych i hipotecznych wynosi blisko 21 mld zł.

      - Kredyty walutowe, niezależnie od wahań kursów, wciąż są popularniejsze od
      złotowych - wyjaśnia Maciej Bożętka, analityk biura doradztwa finansowego
      Expander w Krakowie.

      Tajemnica tkwi w oprocentowaniu - odsetki od kredytów walutowych są o kilka
      procent niższe niż w przypadku pożyczek denominowanych w złotówkach. Jeśli dodać
      do tego niskie stopy procentowe za granicą - w Szwajcarii i krajach eurolandu -
      i stabilne perspektywy, nie dziwi, że ekonomiści doradzają, aby zadłużać się
      właśnie w walutach obcych. Na pierwszym miejscu wymieniany jest frank
      szwajcarski, w drugiej kolejności euro.

      (ET)

      dzis.dziennik.krakow.pl/test/?Gospodarka/05/05.html
      • bush_w_wodzie o rany! co to ma byc 11.02.05, 10:46
        robisc napisał:

        > Gospodarka 11-02-2005
        > Komu pomaga mocny złoty?
        >
        > Z punktu widzenia Ministerstwa Finansów umacnianie się krajowej waluty
        > to wcale nie najgorsza wiadomość. Im złoty mocniejszy, tym mniej budżet
        > musi wydać na spłatę odsetek od długów zaciągniętych za granicą. A do
        > oddania mamy sporo - przeszło 100 mld dolarów.


        looo rany. na stronach minfinu mozna wyczytac ze zobowiazania skarbu panstwa w
        walutach obcych sa przynajmniej 3 razy mniejsze. w dodatku stala praktyka jest
        rolowanie dlugu wyrazonego w walutach obcych (bez zmiany na dlug zlotowy) i to
        wlasnie chce zrobic rzad z pogierkowskimi obligacjami brady'ego


        >
        > W tym roku w budżecie zaplanowano na ten cel kwotę blisko 6 mld zł,
        > ale wydatki mogą być mniejsze. Wiele bowiem zleży od sytuacji na
        > rynkach walutowych. Jak już
        > wspomniano, im złoty będzie mocniejszy, tym mniej wydamy na spłatę odsetek.
        > Według Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową w ub.r., licząc od stycznia do
        > listopada, dzięki spadkom kursu euro nasze zobowiązania zagraniczne zmalały o
        > 10,8 mld zł.

        tymczasem - minfin obwieszcza w swoich dokumentach ze z tych samych przyczyn od
        12.2003 do 12.2004 zadluzenie skarbu panstwa wyrazone w euro wzroslo o 18 mld
        (sic!) z 80 mld eu do 98 mld eu. zle brzmi?


        >
        > - Z punktu widzenia wydatków budżetowych umacnianie się złotego to dobra
        > wiadomość,

        to nieprawda. ekspansja gospodarki spada baza podatkowa wolniej rosnie i rosna
        koszta oraz bezwzgledne obciazenia podatkowe wzgledem gospodarek krajow strefy
        euro yena usd czy yuana

        > podobnie jak dla zwykłych obywateli, którzy spłacają swoje walutowe
        > zobowiązania - podkreśla Marek Zuber, główny ekonomista Domu Maklerskiego TMS
        > Brokers.

        to akurat prawda - o ile ci obywatele utrzymaja prace
        • robisc Re: o rany! co to ma byc 11.02.05, 14:19
          bush_w_wodzie napisał:

          > robisc napisał:
          >
          > > Gospodarka 11-02-2005
          > > Komu pomaga mocny złoty?
          > >
          > > Z punktu widzenia Ministerstwa Finansów umacnianie się krajowej waluty
          > > to wcale nie najgorsza wiadomość. Im złoty mocniejszy, tym mniej budżet
          > > musi wydać na spłatę odsetek od długów zaciągniętych za granicą. A do
          > > oddania mamy sporo - przeszło 100 mld dolarów.

          > looo rany. na stronach minfinu mozna wyczytac ze zobowiazania skarbu panstwa w
          > walutach obcych sa przynajmniej 3 razy mniejsze. w dodatku stala praktyka jest
          > rolowanie dlugu wyrazonego w walutach obcych (bez zmiany na dlug zlotowy) i to
          > wlasnie chce zrobic rzad z pogierkowskimi obligacjami brady'ego

          Autor najpierw slusznie napisal, ze zarabiamy na obsludze dlugu. Ale nastepne
          zdanie jest bez sensu, jak slusznei zauwazyles.

          >
          >


          > tymczasem - minfin obwieszcza w swoich dokumentach ze z tych samych przyczyn od
          > 12.2003 do 12.2004 zadluzenie skarbu panstwa wyrazone w euro wzroslo o 18 mld
          > (sic!) z 80 mld eu do 98 mld eu. zle brzmi?

          He, he...smieszny paradoks - poniewaz nasz dlug przyrasta glownie w PLN, to czym
          mocniejszy zloty, tym dlug wyrazony w walutach obcych wyzszy. Dla Ministra
          Finansow wazny jest jednak dlug wyrazony w PLN, a tu relacja jest odwrotna -
          czyli, czym mocniejszy zloty, tym nizszy dlug ogolem.

          > > - Z punktu widzenia wydatków budżetowych umacnianie się złotego to dobra
          > > wiadomość,
          > to nieprawda. ekspansja gospodarki spada baza podatkowa wolniej rosnie i rosna
          > koszta oraz bezwzgledne obciazenia podatkowe wzgledem gospodarek krajow strefy
          > euro yena usd czy yuana

          Milo, ze sie zgadzamy.


          > > podobnie jak dla zwykłych obywateli, którzy spłacają swoje walutowe
          > > zobowiązania - podkreśla Marek Zuber, główny ekonomista Domu Maklerskiego
          > TMS> Brokers.
          >
          > to akurat prawda - o ile ci obywatele utrzymaja prace

          To probuje wytlumaczyc panu v-v.
        • vice_versa Re: o rany! co to ma byc 11.02.05, 22:29
          > > W tym roku w budżecie zaplanowano na ten cel kwotę blisko 6 mld zł,
          > > ale wydatki mogą być mniejsze. Wiele bowiem zleży od sytuacji na
          > > rynkach walutowych. Jak już
          > > wspomniano, im złoty będzie mocniejszy, tym mniej wydamy na spłatę odsetek.
          > > Według Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową w ub.r., licząc od stycznia
          > > dolistopada, dzięki spadkom kursu euro nasze zobowiązania zagraniczne zmala
          > > ły o10,8 mld zł.

          bush_w_wodzie napisal:
          > tymczasem - minfin obwieszcza w swoich dokumentach ze z tych samych przyczyn
          > od12.2003 do 12.2004 zadluzenie skarbu panstwa wyrazone w euro wzroslo o 18
          > mld (sic!) z 80 mld eu do 98 mld eu. zle brzmi?

          Powiedz Ty mi skarbie gdzie Ty tu widzisz sprzecznosc, rybko?
          NORMALKA: budzet pozycza w walucie SILNEJ. Nie slabej, bo by sie narazal na
          ryzyko wzrostu. Mam wiec pytanie pysiu, czy w zeszlym roku powinien eksportowac
          zobowiazania pozyczkowe w USD czy w Euro?
          Dodam ze w Euro. A scislej ujmujac w PLN a w Euro to one sa jedynie "wyrazone".
          A czemu to juz pisalem: bo jestesmy mlodszymi bracmi w kapitalizmie i skoro nie
          mozemy waluty falszowac tak mocno jak bracia starsi (bo falszuje sie ja
          deficytem w proporcji do PKB) to znaczy ze nasza waluta umocni sie równiez
          wobec Euro.
          Teraz: w artykule napisane jest ze:
          > > licząc od styczniadolistopada, dzięki spadkom kursu euro nasze zobowiązania
          > > zagraniczne zmalały o10,8 mld zł.
          Malenstwo, jesli wiec wyemitowalismy wiecej obligacji w PLN czyli w walucie
          która umocnila sie w stosunku do Euro o 14% to nasze zobowiazania w tej walucie
          spadly czy wzrosly i czemu SPADLY, skarbie? I czemu jesli zafiksowalbys kurs
          Euro na poziomie sprzed roku i porównal z kursem na dzis to wlasnie by tyle
          wyszlo, (po odjeciu jeszcze od tego np. wzrost obslugi odsetek od euroobligacji
          z 2000 r.(600 mlnEuro) do 2010) ?

          Wiecej tlenu, wiecej tlenu... Milego weekendu
          • bush_w_wodzie irytujace fakty co? 11.02.05, 22:48
            bardzo mi przykro ze wystawiam cie na takie niemile konfrontacje z rzeczywistoscia

            vice_versa napisał:

            > > > W tym roku w budżecie zaplanowano na ten cel kwotę blisko 6 mld zł,
            >
            > > > ale wydatki mogą być mniejsze. Wiele bowiem zleży od sytuacji na
            > > > rynkach walutowych. Jak już
            > > > wspomniano, im złoty będzie mocniejszy, tym mniej wydamy na spłatę
            > odsetek.
            > > > Według Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową w ub.r., licząc od st
            > ycznia
            > > > dolistopada, dzięki spadkom kursu euro nasze zobowiązania zagranicz
            > ne zmala
            > > > ły o10,8 mld zł.
            >
            > bush_w_wodzie napisal:
            > > tymczasem - minfin obwieszcza w swoich dokumentach ze z tych samych przyc
            > zyn
            > > od12.2003 do 12.2004 zadluzenie skarbu panstwa wyrazone w euro wzroslo o
            > 18
            > > mld (sic!) z 80 mld eu do 98 mld eu. zle brzmi?
            >
            > Powiedz Ty mi skarbie gdzie Ty tu widzisz sprzecznosc, rybko?

            posluchaj. do twojej nowomowy sie juz przyzwyczailem i nie nazywam jej belkotem.
            zwracam jednak uwage ze tego typu proby protekcjonalnego traktowania uwazam ze
            dowod na to ze brakuje ci juz argumentow i nie panujesz nad emocjami. zignoruje
            je w dalszej czesci postu _tym_razem_

            > NORMALKA: budzet pozycza w walucie SILNEJ. Nie slabej, bo by sie narazal na
            > ryzyko wzrostu. Mam wiec pytanie pysiu, czy w zeszlym roku powinien eksportowac
            >
            > zobowiazania pozyczkowe w USD czy w Euro?

            przestan uzywac frazy `eksport zobowiazan pozyczkowych'. nie rozumiesz nawet ze
            lbs uzywa tej frazy z intencja dokladnie przeciwstawna do twojej - dla niego
            jest to dowod na rychly krach polskiej gospodarki i poslkego panstwa. jak mozna
            nie widziec ironii tego sformulowania?

            > Dodam ze w Euro. A scislej ujmujac w PLN a w Euro to one sa jedynie "wyrazone".


            a czemu nie mielibysmy wyrazac w euro skoro ze strefa euro chcemy handlowac?
            przy umacniajacej sie zlotowce obciazenia podatkowe polskich firm rosna szybciej
            niz te u konkurencji. i koszta obslugi dlugu wyrazone w euro takze wzrosly. i
            wzrosly zapewne aktywa zagranicznych podmiotow inwestujacych w polskie obligacje
            zlotowe. kosztem polskich firm

            • vice_versa Nie burmusz_w_brzuchu 12.02.05, 00:47
              Drogi bushu.
              Oczywiscie, ze czuje sie wystawiony na konfrontacje z rzeczywistoscia, tym
              bardziej ze upewniam sie coraz bardziej ze konfrontacja ta dotyczy wirtualnego
              pojecia o rzeczywistosci. To wlasnie wywoluje we mnie pewna irytacje i
              poblazliwosc o której zdaje sie wspomniales, a o protekcji zapomnij.
              Wspaniale, ze tyle czasu poswieciles na konfrontowanie sie ze mna. Konfrontuj
              sie wbrew RPP, rzadowi, MF, zawsze, niezaleznie kim jest i co robi, najlepiej
              wychodza na zyciu Ci co konfrontuja sie ze wszystkim co sie rusza. Zawsze
              znajda takie wspólczynniki które beda wskazywac ze jest coraz glupiej zamiast
              mardzej, mniej zamiast wiecej, gorzej zamiast lepiej, i czego moge Ci zareczyc,
              nigdy nie zabraknie, bo próznosci jest pod dostatkiem. Dlatego nie zamierzam
              Cie przekonywac ze jest inaczej.
              Jesli tutaj próbowalem czegokolwiek bronic, to tego ze ludzie rozsadni nie
              polemizuja z rzeczywistoscia tylko staraja sie zrozumiec dlaczego dzieje sie
              tak a nie inaczej i namówic na takie spojrzenie które mówi, ze otaczaja mnie
              ludzie rozsadni, którzy wiedza co robia, jak równiez lepiej niz ja wiedza jak
              wyglada swiat i adekwatnie do tej wiedzy postepuja. Wiedza ze swiat jest
              logiczny i chca szukac w nim sensu, bardziej niz bezsensu. Poniewaz pozwolilem
              sobie potraktowac Cie protekcjonalnie czy poblazliwie, co wszak bylo gleboko
              niesprawiedliwe i niestosowne, przyjmujac Twoje napomnienia postanowilem na
              miesiac oddac sie oczyszczajacej kontemplacji fal Atlantyku.

              > przestan uzywac frazy `eksport zobowiazan pozyczkowych'. nie rozumiesz nawet
              > zelbs uzywa tej frazy z intencja dokladnie przeciwstawna do twojej - dla niego
              > jest to dowod na rychly krach polskiej gospodarki i poslkego panstwa. jak
              > moznanie widziec ironii tego sformulowania?

              Obiecuje, ze nastepnym razem zapytam sie najpierw Ciebie czy aby Arystoteles
              nie jest zbyt ironiczny bo wklejac w sygnaturke. Nie bede natomiast pytal czy
              I.F.Stone jest ironiczny czy nie.
              Odpowiadam wiec, ze stac mnie na taka kurza slepote. Jestem równiez
              wystarczajaco nierozsadny by nie dostrzegac tej intencji, o której wspomniales.
              Ironia jest LBS obca, zupelnie inaczej niz to ma miejsce w moim przypadku. Ty
              nastomiast doskonale zdajesz sobie sprawe ze export zobowiazan pozyczkowych
              dotyczy takoz panstw co spólek lub jednostek, czemu wielokrotnie dawales wyraz.
              Na tym wlasnie na tym polega wyzszosc Twoich pogladów nad moim bajaniem.

              >do twojej nowomowy sie juz przyzwyczailem i nie nazywam jej belkotem

              Dziekuje Ci wiec za przychylnosc i mozliwosc rozmowy.

              Adios Amigo
              • bush_w_wodzie ok 12.02.05, 01:39
                uznales za stosowne odpowiedziec filozoficznie. nie ma sprawy.
            • goscgazety Re: irytujace fakty co? 12.02.05, 15:41
              bush_w_wodzie napisał:
              "...przy umacniajacej sie zlotowce obciazenia podatkowe polskich firm rosna
              szybciejniz te u konkurencji i koszta obslugi dlugu wyrazone w euro takze
              wzrosly. I wzrosly zapewne aktywa zagranicznych podmiotow inwestujacych w
              polskie obligacje zlotowe kosztem polskich firm..."

              Kurcze czegos tu nie rozmumiem: co masz na mysli, ze koszty obslugi dlugu rosna
              przy wzmacniajacej sie zlotówce ? Jest chyba odwrotnie jesli wziales dlug w
              euro, tak jak polski rząd. Rozumiem, ze masz na mysli kredyty zaciagniete w
              złotówkach przez polskie firmy i wtedy rzeczywisacie rosna one wyrazone w euro
              i przyczyniaja sie do zwiekszenia kosztow polskich firm i mniejszej ich
              konkurencyjnosci w strefie euro.
              • vice_versa Re: irytujace fakty co? 13.02.05, 18:06
                To jest gosciu gazety dla nich po prostu... NIEWAZNE. To ze wiekszosc
                przedsiebiorstw jest zadluzona za granica wiec KOSZTY SPADAJA a PRZYCHODY nie,
                to tez nie istotne... to, ze pewnie jak budzet madrzejsi staraja sie co rychlej
                zamienic ten dlug zagraniczny z Euro na zlotówki, to pewnie tez niewazne...Po
                prostu Zywiec.