abram777
02.06.06, 14:43
Czy zastanawiacie się czasem co będzie czekać nas za kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat? Zastanawiacie się czasem jaką Polskę zostawimy po sobie my, pokolenie solidarności, które wyrwało nasz naród z niewoli sowietów i przywróciło Polskę Europie?
Pomińmy tu słowa o wielkich czynach, heroizmie, ofiarach i wielkich mężach, których sława znana jest w całym świecie. Wysuńmy na chwilę swe głowy z obłoków i porzućmy na moment nasz zachwyt nad własną rolą w tych wiekopomnych przemianach i spójrzmy w dół.
A co dzieje się na dole? Proponuję rozejrzeć się w Waszym najbliższym otoczeniu. Zastanawialiście się może już kiedyś ile z Waszych najbliższych osób i Waszych znajomych wyjechało z kraju w poszukiwaniu pracy? Ja zrobiłem taki rachunek : brat mój przed miesiącem dostał pracę w Szwecji, siostra cioteczna już dziesięć lat mieszka w Anglii, siostra żony jedenaście lat pracuje we Włoszech, brat cioteczny żony trzy lata pracuje w Irlandii i ściąga teraz swojego brata. To tylko najbliższa rodzina. A w miejscu zamieszkania: z mojej klatki do Irlandii wyjechał 22 letni chłopak, z sąsiedniej klatki młodziutkie małżeństwo.
A to tylko początek tego, co zacznie się niedługo. Mechanizm jest prosty. Dam przykład swojej córki. Mgr informatyki i niezwykle energiczny człowiek (chyba nie znam kogoś równie tak energicznego jak ona) dwa razy miała takie „szczęście”, że pracując w dużych firmach, w ramach oszczędności likwidowano całe działy, akurat jej działy. Ostatnio wydawało się, że jej kariera nareszcie się rozwija. W polsko – niemieckiej firmie radziła sobie już całkiem nieźle, odpowiadała za umowy warte miliony, tłumaczyła teksty angielskie, do tego samochód służbowy itd. Od trzech miesięcy poszukuje pracy, wysyła CV i nic. Tu w Polsce. Ale gdy wysyła CV do Anglii i Irlandii, piszą, żeby przyjeżdżać. Więc postanowiła jechać, bo tu nie może rozwinąć skrzydeł, a czas upływa…
Ktoś zapyta: gdzie ta energia, o której piszesz? W międzyczasie założyła firmę, która zajmowała się m.in. składaniem komputerów. Szło, jak na początek całkiem nieźle. Zaopatrywała szkoły i przedszkola, składała komputery na zamówienie, takie, na ile budżet danej jednostki miał środki. Ale ustawodawca postanowił „uregulować” rynek wprowadzając na komputery certyfikaty w cenie ok. 2000 tys. zł. na daną serię identycznych komputerów. Te właśnie certyfikaty stały się ciosem w plecy dla małych przedsiębiorców. No, bo jeśli robisz jeden komputer na zamówienie, a na drugi dzień inny, to czy jesteś w stanie opłacić jakieś certyfikaty? I w taki sposób najbardziej energiczni, młodzi ludzie opuszczają nasz kraj.
Robiliście już taki bilans wśród swojego najbliższego otoczenia? Zróbcie, to bardzo interesujące, jeśli chcecie wiedzieć jaką będziemy mieć Polskę za kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt lat.
Liberałowie, w tym miejscu powiedzą, że każdy powinien mieć możliwość wyboru, i że otwarcie rynków pracy na zachodzie dla Polaków jest ofiarowaniem im wolności decyzyjnej czy pracować tu, czy tam. Zgoda, tylko gdzie tu Polska?!!! Dlaczego ci (pseudo)liberałowie, którzy rządzili przez tyle lat od czasu przemian, nie potrafili, a raczej nie chcieli stworzyć warunków liberalnych dla rozwoju każdego obywatela i każdego przedsiębiorcy, natomiast tak świetnie udało im się wypracować mechanizm wypływu naszego największego skarbu narodowego jakim są nasze energiczne i wykształcone dzieci? Dlaczego kolejne rządy doprowadziły do sytuacji, że Polakom lepiej opłaca się pracować zagranicą, a nie budować Polskę? Czy nie rozumiemy z czego nas z czego jesteśmy grabieni i że grabież ta stanie się w niedługim czasie źródłem naszej katastrofy?