redykolek Re: czy Turcja jest częścią Europy? 16.10.06, 09:29 Moim zdaniem (skromnym zresztą :-) ) znajduje się ona w szerokiej i historycznie zmiennej strefie przejściowej między Europą a Bliskim Wschodem i Syberią. Należą lub należały do niej także: Gruzja, Kałmucja, Tatarstan, dawne państwo Chazarów, Kalifat Kordobański, dawne państwa hellenistyczne, a szczególnie ciekawym jej przykładem był obszar hellenistycznej Baktrii i Gandhary, gdzie mieszały się wpływy europejskie oraz blisko- i dalekowschodnie. Kultura Turcji jest więc kulturą przejściową (podczas gdy kultura Bułgarii jest kulturą europejska, a Syrii - bliskowschodnią). Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: czy Turcja jest częścią Europy? 17.10.06, 11:48 Raczej nie. W sensie geograficznym tylko skrawek należy do Europy. W językowym język język spoza Europu. Cywylizacja muzułamsnka. Odpowiedz Link Zgłoś
marcowsky Re: czy Turcja jest częścią Europy? 19.10.06, 19:10 Jak wyzej- Turcja to cywilizacja islamska-nic nie zmienia ze oficjalnie jest to republika laicka.Turcja stala sie czescia Europy jedynie w wyniku podbojow.Choc trzeba przyznac ze Turcja to jedyny kraj muzulmanski ktory stara sie stosowac reguly demokracji tzw zachodniej.Min w miare wolne wybory,wolnosc mediow,zmienia polityke wobec mniejszosci narodowych(Kurdowie),kobiet,swojej przeszlosci (sprawa Ormianska).Ale wszystko to wymuszone zostalo pod presja spelnienia wymogow stawianych przez Unie Europejska,gdyz tocza sie negocjacje nt przystapienia Turcji do Uni. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: czy Turcja jest częścią Europy? 20.10.06, 09:26 po pierwsze chciałbym zwrócić Waszą uwagę, że moje pytanie nie jest precyzyjne - nie wskazuje ono na problem przynależności określonego rodzaju a przecież z grubsza można mówić o przynależności a) kulturowej (religia, sztuka, język, obyczaje), b) cywilizacyjnej (ustrój polityczny, ustrój prawny, struktura społeczna) lub c) historycznej po drugie rzeczywiście Turcja należy do kręgu krajów muzułmańskich --ale to zupełnie inny kraj --kiedyś kalifat (najwyższa władza w islamie) po reformach Kemala stała się wojskową i laicką dyktaturą; dzisiaj gdy rzadzą islamiści mają problem z przywracaniem szariatu i holistycznej muzułmańskiej koncepcji społeczeństwa (nierozdzielenie sacrum od profanum, rządy wspólnoty pod przewodnictwem uczonego prawnika) wolności mediów za bardzo nie ma bo gdy zmieniali kodeks karny (by go dostosować do prawa europejskiego!) dodali doń artykuł o zniesławianiu państwa z którego odpowiadają non stop nieprawomyślni dziennikarze co do kobiet, to wydaje mi się że ich wysoka pozycja i prawa wynikają z reform Kemala niż z ostatnich "w duchu europejskim" po trzecie trudno jednoznacznie oceniać Turcję ze względu na wielkie różnice między np. północnym wybrzeżem czarnomorskim a południowym śródziemnomorskim, między Stambułem a Ankarą, między wielkimi miastami a wsią anatolijską dzwine też że za bardziej europejską niż Turcja uważa się Rosję (!) ale dzisiaj trendy jest mówienie że islam jest nieeuropejski (czasami wręcz antyeuropejski) --nie tylko należy wyrugować islam z Europy (Fallaci) ale i przywrócić chrześcijańskie wartości (Benedykt); w takim też kontekście rozpatruje się udział Turcji w UE (spójrzcie na to: serwisy.gazeta.pl/film/1,22530,3666485.html zwłaszcza na słowa: "- Traktuję film jak zwykły produkt na sprzedaż. To jest biznes. Przekalkulowałem, jaki film świat chciałby zobaczyć. To się sprowadza do analizy rynku - przyznaje Białek. - Starcie cywilizacji islamskiej z chrześcijańską, a do niego doszło przecież także w 1683 r. pod Wiedniem, jest ostatnio tematem bardzo gorącym i nadzwyczaj aktualnym. Dzisiejsza Europa ma problem ze znalezieniem wspólnego mianownika. Ten film pokazuje, że jest nim chrześcijaństwo. Przesłaniem filmu jest to, że my, Europejczycy, potrafimy się zjednoczyć.") a tureckim islamistom bardzo na rękę są ostatnie wygłupy Francuzów --które mogą skończyć się tak iż Turcja pójdzie drogą np. Egiptu --to akurat nie jest w interesie UE, gdy Turcy rozpoczynają regionalną współpracę polityczno- wojskową... z Rosją --może to mieć przełożenie na ropociągi i sytuację państw zakaukaskich; może i musi to wpłynąć na sytuację międzynarodową Iranu i wewnętrzną Iraku Odpowiedz Link Zgłoś
brutus36 Re: czy Turcja jest częścią Europy? 28.11.06, 20:32 kyos napisał: > dzwine też że za bardziej europejską niż Turcja uważa się Rosję (!) Nic w tym dziwnego. Rosja jest częścią Europy, bo należy do kręgu kultury chrześciańskiej. Turcja - nie. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: czy Turcja jest częścią Europy? 04.12.06, 14:59 brutus36 napisał: > Nic w tym dziwnego. Rosja jest częścią Europy, bo należy do kręgu kultury > chrześciańskiej. Turcja - nie. to przykre że nie czytasz uważnie --przeczytaj jeszcze raz początek postu, na który (zresztą) odpowiadasz, dot. pojęcia "europejskości" rozumiem też że wykreślasz z kultury Europy cały dorobek Żydów europejskich czasów po haskali --bo to nie-chrześcijanie :/ Odpowiedz Link Zgłoś
manny_ramirez Re: czy Turcja jest częścią Europy? 28.08.07, 16:16 Ale dzisiejsza Europa odzegnuje sie od swoich chrzescijanskich korzeni. Przestaje to byc dla niej wazne. Zreszta popatrzmy na sklad narodowosciowy WB, Francji, Niemiec... Odpowiedz Link Zgłoś
brutus36 Re: czy Turcja jest częścią Europy? 05.12.06, 10:16 kyos napisał: > po trzecie trudno jednoznacznie oceniać Turcję ze względu na wielkie różnice > między np. północnym wybrzeżem czarnomorskim a południowym śródziemnomorskim, > między Stambułem a Ankarą, między wielkimi miastami a wsią anatolijską Ależ bez względu na wspomniane różnice, prawdę mówiąc bardziej krajobrazowe niż kulturowe, Turcję da się zakwalifikować: nie należy ona do Europy. Owszem jest z nią dość mocno związana, ale Europą nie jest. Jeśli tak bardzo zabolał cię ów nadmieniony przeze mnie krąg chrześcijański, to zważ na prawa człowieka, których Turcja nie przestrzega i nie ma zamiaru tego czynić, w najlepszym jedynie razie symuluje ich przestrzeganie. Nie, Turcja nie jest Europą - nem, nem, soha! Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: czy Turcja jest częścią Europy? 05.12.06, 11:47 brutus36 napisał: > Jeśli tak bardzo zabolał cię ów nadmieniony przeze mnie krąg chrześcijański boli mnie tylko brak logiki i aprioryczne podejście > Ależ bez względu na wspomniane różnice, prawdę mówiąc bardziej krajobrazowe > niż kulturowe, środowisko/otoczenie w istotny sposób wpływa na mentalność i kulturę ludzi jako grupy (to fakt a nie jakiś mój determinizm) --porównaj poglądy zachodniej i wschodniej Polski, czy też miastowych i rolników > Owszem jest z nią dość mocno związana, ale Europą nie jest. dzięki że zgadzasz się poniekąd z faktami ("dość mocno związana") ale popełniasz błąd bo ja pytam "czy jest CZĘŚCIĄ Europy" a nie "czy jest Europą" > Turcję da się zakwalifikować: nie należy ona do Europy. do tego konieczne jest przyjęcie jakiejś definicji Europy, nie sądzisz? tu tego brakuje > zważ na prawa człowieka, których Turcja nie przestrzega i nie ma zamiaru tego > czynić, w najlepszym jedynie razie symuluje ich przestrzeganie przeczytaj uważnie artykuł Balcera, do którego podałem link rozmawiajmy o faktach a nie odczuciach, dobrze? tym bardziej że jeszcze gorzej pod względem praw człowieka lokuje się broniona przez ciebie Rosja --więc dostrzegam niekonsekwencję Odpowiedz Link Zgłoś
brutus36 Re: czy Turcja jest częścią Europy? 05.12.06, 20:10 kyos napisał: > boli mnie tylko brak logiki i aprioryczne podejśc Kyos, rozmawiamy o Turcji czy o logice? > porównaj poglądy zachodniej i > wschodniej Polski, Co rozumiesz przez "zachodnią Polskę". Bo dla mnie to Poznań, Kaszuby, Górny Śląsk, Cieszyn (mówiąc oczywiście skrótowo). Nigdy zaś Wrocław czy Szczecin, które są Polską zachodnią jedynie w sensie geograficznym, a nie kulturowym i mentalnym. Ale to tak zupełnie na marginesie. > czy też miastowych i rolników Tu zgoda. Ale są też miastowi, czasami od pokoleń, którzy mając trochę kasy zbudowli sobie dom "na wsi", by wynieść się z olbrzydliwych, zadresionych bloków. Czy wiejskie środowisko na nich też istotnie oddziaływuje? > popełniasz błąd bo ja pytam "czy jest CZĘŚCIĄ Europy" a nie "czy jest > Europą" To dokładnie to samo. Francja jest częścią Europy i jest Europą (i to na dodatek Europą par excellence). > do tego konieczne jest przyjęcie jakiejś definicji Europy Jakiej definicji? W sensie na przykład geograficznym granice Europy są w zasadzie zdefiniowane - Turcja w zdecydowanej swej większości znajduje się poza nimi. W sensie kulturowym zaś Europa jest tożsama z kręgiem chrześcijańskim (judeo-chrześcijańskim jeśli koniecznie już chcesz). > tym bardziej że jeszcze gorzej pod względem praw człowieka lokuje się broniona przez ciebie Rosja --więc dostrzegam niekonsekwencję No tak, istotnie. W Rosji z przestrzeganiem praw człowieka jest kiepsko. Czy gorzej jak w Turcji - nie wiem, może tak, może nie, ale chyba rzecz nie w prześciganiu się, kto gorszy. Ale w przypadku Rosji nienaruszony jest i na zawsze pozostanie czynnik, który wymieniłem jako pierwszy w definiowaniu Europy - czyli przynależność do kręgu kultury chrześcijańskiej. To zapewnia Rosji miejsce w Europie, podobnie jak Niemcom, Francji, Italii itd., itp. Nie ma tu więc żadnej niekonsekwencji. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: czy Turcja jest częścią Europy? 05.12.06, 23:31 brutus36 napisał: > Kyos, rozmawiamy o Turcji czy o logice? logika jest istotna dla prowadzenia merytorycznej dyskusji, nie sądzisz? > Co rozumiesz przez "zachodnią Polskę". Bo dla mnie to Poznań, Kaszuby, Górny > Śląsk, Cieszyn (mówiąc oczywiście skrótowo). Nigdy zaś Wrocław czy Szczecin, > które są Polską zachodnią jedynie w sensie geograficznym, a nie kulturowym i > mentalnym. to mnie ugodziłeś w czułe miejsce, bo mieszkam we Wrocku od urodzenia i nigdy by mi nie przyszło do głowy że jestem mentalnie "wschodni" (mit lwowski jest już tylko mitem, zaś moja rodzina pochodzi z Wielkopolski pruskiej i kongresowej), albo że miasto jest "wschodnie" --owszem metropolią nie jest [np. obecne rozkopy >:( ], ale daleko jej do "betonu" ściany wschodniej > To dokładnie to samo. Francja jest częścią Europy i jest Europą (i to na > dodatek Europą par excellence). część nie może być całością, chyba że jest jedyną częścią --i masz logikę w praktyce na Europę składa się nie tylko Francja, np. w samej UE jest ponad 20 języków urzędowych > Jakiej definicji? ty mi powiedz --stwierdziłeś że Turcja nie należy do Europy, a nie podałeś uzasadnienia > Europa jest tożsama z kręgiem chrześcijańskim (judeo-chrześcijańskim jeśli > koniecznie już chcesz). a więc wykluczasz z Europy ateistów, buddystów, wyznawców New Age... "tożsama" oznacza że nie zawiera innych jakościowo elementów od tych które wymieniłeś --a jak każde uproszczenie jest to kontrfaktyczne bardziej prawidłowe byłoby sformułowanie o "chrześcijańskich korzeniach" --bo sama "chrześcijańska tożsamość" nie jest zbyt eksponowana w życiu publicznym (zgodnie z tendencjami laicystycznymi), więc taki argument ma się nijak do rzeczywistości (chyba że uważasz że większość Europejczyków jest fundamentalnie zakłamana i mówi co innego niż myśli) > Ale w przypadku Rosji nienaruszony jest i na zawsze pozostanie czynnik, który > wymieniłem jako pierwszy w definiowaniu Europy - czyli przynależność do kręgu > kultury chrześcijańskiej. To zapewnia Rosji miejsce w Europie, ergo: przyjmijmy do zagubionej duchowo Europy jakże gorliwie katolickie kraje Ameryki Łacińskiej i Filipiny --ich chrześcijańskość przecież "zapewnia im miejsce w Europie" Odpowiedz Link Zgłoś
brutus36 Re: czy Turcja jest częścią Europy? 06.12.06, 09:39 kyos napisał: > to mnie ugodziłeś w czułe miejsce, bo mieszkam we Wrocku I tu cię mam! Jakoś wyczułem, że mieszkasz gdzieś na geograficznym zachodzie Polski i stąd też moja uwaga na ten temat. Zagubiłeś się jednak całkiem w tej logice, w którym miejscu napisałem, że DW jest miastem mentalnie wschodnim? No, w którym? Napisałem, że zachodni (tak umowie mówiąc) jest Poznań, a nie Wrocław. Czy nie bycie "zachodnim" automatycznie oznacza bycie "wschodnim"? Jak to w takim razie z tą logiką? > a więc wykluczasz z Europy ateistów, buddystów, wyznawców New Age... ???? > ergo: przyjmijmy do zagubionej duchowo Europy jakże gorliwie katolickie kraje > Ameryki Łacińskiej i Filipiny --ich chrześcijańskość przecież "zapewnia im > miejsce w Europie" ???? Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: czy Turcja jest częścią Europy? 06.12.06, 21:56 brutus36 napisał: > W KTÓRYM miejscu napisałem, że DW jest miastem mentalnie wschodnim? No, > w którym? Napisałem, że zachodni (tak umowie mówiąc) jest Poznań, a nie > Wrocław. CZY NIE BYCIE "zachodnim" automatycznie oznacza bycie "wschodnim"? wcześniej napisałeś: > Co rozumiesz przez "zachodnią Polskę". Bo dla mnie to Poznań, Kaszuby, Górny > Śląsk, Cieszyn (mówiąc oczywiście skrótowo). NIGDY zaś Wrocław czy Szczecin, > które są Polską zachodnią JEDYNIE w sensie geograficznym, a nie kulturowym i > mentalnym. ja przedstawiłem opozycję wschodnia-zachodnia Polska (najładniej to wygląda podczas wyborów) --jak wynika z powyższego dosłownego cytatu twojej odpowiedzi, ty tej opozycji nie podważyłeś (co do istoty) tylko stwierdziłeś że do zachodniej Polski nie należy Wrocław --ergo należy do wschodniej "zagubiłeś się całkiem w tej logice" Odpowiedz Link Zgłoś
manny_ramirez Re: czy Turcja jest częścią Europy? 28.08.07, 16:18 porównaj poglądy zachodniej i > wschodniej Polski, czy też miastowych i rolników== To ma malo wspolnego z krakobrazem a wiele z zaborami. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: czy Turcja jest częścią Europy? 30.08.07, 13:34 manny_ramirez napisał: "To ma malo wspolnego z krakobrazem" co Wy z tym krajobrazem ? przecież wyraźnie napisałem: "środowisko/otoczenie w istotny sposób wpływa na mentalność i kulturę ludzi jako grupy" --nigdzie ani słowa o "krajobrazie" co do zaborów po pierwsze pozostały one zarówno w mentalności jak i w otaczającej rzeczywistości (wieś opolska a wieś mazowiecka, np.) po drugie miejsce zamieszkania wpływa na ukształtowanie potrzeb i priorytetów jednostki, a w konsekwencji na jej wybory po trzecie otaczający jednostkę ludzie wpływają na jej poglądy --w mieście więzi międzyludzkie są luźniejsze, nie ma całych jednomyślnych we wszystkich sprawach grup --niby jak zaborami wyjaśnić fundamentalną różnicę między wielkim miastem (Warszawa, Kraków, czy Wrocław to różne zabory) i wsią? Odpowiedz Link Zgłoś
kyos argument języka i geografii 20.10.06, 09:37 scand napisał: > W językowym język język spoza Europu. język baskijski nie jest pokrewny żadnemu współczesnemu językowi europejskiemu - wysiedlić Basków? członkami UE są Węgrzy, Finowie i Estończycy -z grupy językowej Ugrofinów, a więc ludów syberyjskich, a więc Azjatów --wysiedlić ich? wszyscy Indoeuropejczycy (i ich języki) pochodzą z Azji Centralnej, udowodniono np. bliskie związki językowe współczesnego polskiego z sanskrytem (Indie) czy językiem farsi (perskim) --i co? mamy wrócic do macierzy? > W sensie geograficznym tylko skrawek należy do Europy. zgodnie z tym myśleniem kraje zakaukaskie w ogóle nie leżą w Europie, ponieważ przyjmuje się umowną granicę geograficzną Europy na Kaukazie --czy bardziej europejska od Gruzji jest Rosja albo Albania? Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: argument języka i geografii 23.10.06, 13:28 > język baskijski nie jest pokrewny żadnemu współczesnemu językowi europejskiemu > - > wysiedlić Basków? Małe domieszki nie są problemem , problem zaczyna się dopiero od umownej ilości 100 mln a Turcja to tego typu kraj. dlatego waga Turkow jest dużo wieksza niż Basków. > > W sensie geograficznym tylko skrawek należy do Europy. > > zgodnie z tym myśleniem kraje zakaukaskie w ogóle nie leżą w Europie, ponieważ > przyjmuje się umowną granicę geograficzną Europy na Kaukazie --czy bardziej > europejska od Gruzji jest Rosja albo Albania? Rosja napewno , Albania będzie bardziej europejska może kiedyś. Co do Turcji nie wiem czy dla euorpy nie byłoby korzystne gdyby jednak tworzyła własny blok tureckich panstw mając jednocześnie dobre stosunki z Europą. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: argument języka i geografii 24.10.06, 18:56 scand napisał: > > czy bardziej europejska od Gruzji jest Rosja albo Albania? > > Rosja napewno niedemokratyczna i antyzachodnia Rosja Putina, gdzie szaleje ksenofobia i ciągoty do rządów silnej ręki, gdzie niszczy się wszelkie NGO, gdzie w cenie są gadki jak ostatnio Władymira Władymirowicza do dyplomacji izraelskiej o niewoleniu kobiet (Putin jeszcze tylko zyskał w rankingach najseksowniejszych mężczyzn!) jest bardziej europejska niż prozachodnia i demokratyzująca się Gruzja po rewolucji róż? "na pewno"? > Małe domieszki nie są problemem , problem zaczyna się dopiero od umownej > ilości 100 mln a Turcja to tego typu kraj. mieszkańców Turcji jest 80 mln 1.poza Turkami w Turcji jest choćby wielka mniejszość kurdyjska 2.nie sądzę aby w Niemczech żyło 20 mln Turków Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: argument języka i geografii 25.10.06, 09:18 > jest bardziej europejska niż prozachodnia i demokratyzująca się Gruzja po > rewolucji róż? "na pewno"? Wydaje się że tak. To kwestia kultury ( literatura, muzyka, balet itd) a nie incydentów. > mieszkańców Turcji jest 80 mln > 1.poza Turkami w Turcji jest choćby wielka mniejszość kurdyjska > 2.nie sądzę aby w Niemczech żyło 20 mln Turków Chodzi o duży przyrost naturalny Turków i w ogóle mniejszości muzułmańskich. Turków będzie 100 mln juz za 40 lat esa.un.org/unpp/p2k0data.asp Zreszta już teraz wsród dzieci w Niemczech widać w przedszkolach że 1/3 to obckokrajowcy stąd niemieckie obawy. Turcja więc lepiej niech deokratyzuje islam wokół siebie a to jej będzie łatwiej obecnie robić będąc poza "chrześcjańską" - jak sami mówią - Europą. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos "europejskość" 26.10.06, 10:29 scand napisał: > > jest bardziej europejska niż prozachodnia i demokratyzująca się Gruzja po > > > rewolucji róż? "na pewno"? > > Wydaje się że tak. To kwestia kultury ( literatura, muzyka, balet itd) a nie > incydentów. jak już wspomniałem "przynależność do Europy" można rozumieć na różnych poziomach --Ty mówisz jedynie o kulturowej (tu zgoda że bliżej Rosji niż Gruzji przez wieki odciętej od zachodniej Europy), a zapominasz o cywilizacyjnej, politycznej, historycznej żeby była jasność --każdy w tym sporze może mieć rację, ponieważ nie ma ustalonego pojęcia "europejskości" (swoje zdanie wyraziłem w wątku o wartościach europejskich) a granice (kulturowe, geograficzne, historyczne, polityczne, cywilizacyjne) Europy są baaardzo umowne --zresztą nigdy nie ma na pograniczu wyraźnych podziałów, wszystko jest raczej przemieszane (tak jak było na naszych Kresach Wschodnich), a ścisła polityczna kwantyfikacja geografii jest dziś często zawodna: wg mnie np. trudno mówić o "europejskości" krajów prawosławnych, jeśli myślę choćby o wolności wyznania (religia państwowa choćby w Grecji: na wybudowanie kościoła katolickiego potrzebna jest zgoda miejscowego biskupa prawosławnego, itd.; i w ogóle pozycja kościoła w życiu publicznym, jego stosunek do władzy), standardach życia publicznego, ochronie praw zwł. dzieci, czy "nowoczesności" gospodarki (innowacje technologiczne, inwestycje) jakby się zastanowić to trudno mówić o "europejskości" w odniesieniu do kościoła rzymsko-katolickiego (kwestia rozwodów, statusu kobiety czy praw homoseksualistów) wreszcie kwestia Romów, żyjących od 1000 lat w Europie ale którzy bardziej niż z Europą kojarzą się z Indiami > Chodzi o duży przyrost naturalny Turków i w ogóle mniejszości muzułmańskich. > Turków będzie 100 mln juz za 40 lat to nieuczciwe --dlaczego uważasz że za 40 lat Turcja jako ewentualny członek UE będzie większym kłopotem niż Rosja podówczas, niedemokratyczna ale siedząca na ropie i stąd "strategiczny partner" UE, rozgrywający własną grę wobec USA i Chin? to Rosjanie rozmieścili mnóstwo broni konwencjonalnej w obwodzie kaliningradzkim, a chcą dorzucić N jeśli w Polsce powstanie amerykańska tarcza > Turcja więc lepiej niech deokratyzuje islam wokół siebie a to jej będzie > łatwiej obecnie robić będąc poza "chrześcjańską" - jak sami mówią - Europą. na razie fatalnie robią to Amerykanie w Iraku "wokół siebie" może dotyczyć jeszcze tylko Azerbejdżanu, Egiptu, Libii Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: "europejskość" 26.10.06, 12:45 > to nieuczciwe --dlaczego uważasz że za 40 lat Turcja jako ewentualny członek UE > > będzie większym kłopotem niż Rosja podówczas .. Turcja będzie wewnątrz UE ( po ewentualnym przyjęciu ), będzie zdecydowanie największym krajem UE ale ten kraj będzie leżał na uboczu. I tak UE jest już teraz jak domek z kart ( problemy z konstytucją) a po dostawieniu karty tureckiej chyba się przewróci. Nie mówiąc juz o tym że dla Polski taka konfiguracja tez nie jest najlpesza. Nie mówię jednak nidgy: jeśli Europa się skonsoliduje to może kiedyś i przyjddzie czas na Turcję. > na koniec europejskie źródła islamu: > tradycja żydowska; > kultura i filozofia grecka; > prawo i administracja bizantyjska; > mesjanizm i miłosierdzie chrześcijańskie Bardziej tradycja żydowska (tradycja Mojżesza) niż filozofia grecka - tej jest chyba więcej w chrześcjaństwie Sam Koran był spisany ponadto w czasach kiedy chyba żaden Arab nie potrafił wymienić ani jednego filozofa greckiego. Sam Prorok Mahomet podobno był analfabetą a niektóre jego sury bynajmniej nie sa wcale "miłosierne" ( co nie dziwi skoro swoją wiarę ugruntował nie przez misję a polityczno-militarnie) - oczywiscie dalej filozfia Islamska przechodziła rózne koleje ale nigdy jednak chyba nie osiągnęla poziomu całej filozofii Zachodu. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos islam i nie tylko... 28.10.06, 01:49 scand napisał: > Turcja będzie wewnątrz UE ( po ewentualnym przyjęciu ), będzie zdecydowanie > największym krajem UE nie wiadomo 1.sprawa tureckiego Kurdystanu (iracki już straszy ogłoszeniem formalnej niepodległości) 2.imigracja do United Kingdom z krajów Wspólnoty Brytyjskiej i Europy Środkowo- Wschodniej 3.emigracja samych Turków z Turcji za pracą (głosowaliby w wyborach lokalnych czy do europarlamentu w miejscu zamieszkania, a nie w kraju pochodzenia) 4.równie ewentualna akcesja 60-mln Ukrainy 5.jeśliby Rosja nawet nie została formalnie członkiem UE tylko jako kraj stowarzyszony ściśle będzie współpracowała gospodarczo i wpływała w ten sposób na politykę UE --to byłby "zdecydowanie największy kraj" (choć formalnie nie w UE) > I tak UE jest już teraz jak domek z kart ( problemy z konstytucją) a po > dostawieniu karty tureckiej chyba się przewróci. problem leży głębiej --na ile kraje zrezygnują ze swoich przywilejów prawodawczych na rzecz centrali brukselskiej i na ile rzeczywiście zrealizują swobody jednolitego rynku (cały czas próbują je obejść) i zaangażują się we wspólny rozwój nauki i technologii przed karajami europejskimi stoi też poważne wyzwanie: starzenie się społeczeństw i wzrost w związku z tym obciążeń emerytalnych i ubezpieczeń zdrowotnych co uderza w koszty pracy i bezpośrednio w ilość miejsc legalnej pracy --usztywniene rynku prowadzi do zastoju > Nie mówiąc juz o tym że dla Polski taka konfiguracja tez nie jest najlpesza. jeśli chodzi o dopłaty do rolnictwa czy środki Funduszu Spójności -to racja ale jak sądzisz co będzie jak Ukraina stanie się częścią UE? (na razie mało możliwe, ale... w perspektywie 40-letniej...) > Bardziej tradycja żydowska (tradycja Mojżesza) niż filozofia grecka - tej jest > chyba więcej w chrześcjaństwie Sam Koran był spisany ponadto w czasach kiedy > chyba żaden Arab nie potrafił wymienić ani jednego filozofa greckiego. Sam tak tyle że ta filozofia grecka w chrześcijaństwie wzięła się z myśli muzułmańskiej (Awicenna, Awerroes) Arystotelesa dopiero w XIII w. "ochrzcił" Tomasz Akwinita Platonem pogardzano jako gejem ("Państwo" opisujące idealny ustrój oparty na rządach filozofów, do kasty można było wejść m.in. przez łóżko mistrza) zresztą obecność filozofii greckiej w kulturze Europy to tak naprawdę zasługa Renesansu, odwołującego się do pogańskich, starożytnych korzeni, często wbrew stanowisku Kościoła (choćby atmosfera pasji poznawczej, każącej przekraczać np. granice nietykalności ludzkich zwłok, czy badania nad strukturą kosmosu) inny błąd jaki popełniasz to fakt przypisania Koranowi wyłączności na ustalenie doktryny islamu --zapominasz o tradycji (prawnej) tworzonej przez wspólnotę uczonych prawników, którzy ustalali autorytatywnie co jest słowem Boga, a co nie wreszcie co do znajomości kultury greckiej wśród Arabów w czasach Mahometa -- może Cię zdziwi wiadomość że istniały choćby królestwa Ghassanidów i Lachmanidów czy też państwa-miasta Arabii Felix --gdzie władcy wdawali się w uczone filozoficzne dysputy --będąc w kręgu oddziaływania Bizancjum mieliby nie znać podstaw greckiej filozofii? zwłaszcza że cały ten region (od Azji Mniejszej po góry afgańskie) był poddany nie tak dawno temu stałej hellenizacji? > Sam Prorok Mahomet podobno był analfabetą tak twierdzą głównie arabscy tradycjonaliści, chcący w tym upatrywać idżnan, czyli cudowności Koranu, jego Boskiego pochodzenia, tego że taaakie dzieło (mające wiele wspólnego z poezją plemiennych wróżów) nie może pochodzić od człowieka i że Mahomet je wyrecytował nie znając pisma trzeźwiejsi badacze europejscy wskazują na wysokie społeczne pochodzenie Mahometa i jego kupiecką karierę Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: islam i nie tylko... 30.10.06, 13:40 > > Sam Prorok Mahomet podobno był analfabetą a niektóre jego sury bynajmniej > nie > > sa wcale "miłosierne" ( co nie dziwi skoro swoją wiarę ugruntował nie prz > ez > > misję a polityczno-militarnie) > > 1.dla muzułmanów Koran to wcale nie sury Mahometa, tylko Allaha No ale my jesteśmy chyba nie-muzułamanami ? Więc możemy przypisać sury tej postaci, zresztą bardzo ludzkiej i po ludzku się zachowujacej w dobrym i złym. > 2.inaczej swej wiary nie mógł ugruntować --zresztą jak to sobie wyobrażasz w > sytuacji wolny totalnej na wyniszczenie na Bliskim Wschodzie między Bizancjum a > > Sasanidami? i w społeczeństwie takim jak beduińskie, głodnym, agresywnym, > żyjącym intensywnie? podobno byt wyznacza świadomość --ich sprowadzała się do > przetrwania ->islam i tak był dla nich wielkim krokiem naprzód Budda czy Chrystus wybrali jednak inną drogę. Chrześcjaństwo 300 lat obywało się bez wsparcia militarnego. Czy sugerujesz zatem że Islam by przepadł jeśliby nie eskapady wojenne Proroka i jego następców ? Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: islam i nie tylko... 02.11.06, 15:38 scand napisał: > No ale my jesteśmy chyba nie-muzułamanami ? Więc możemy przypisać sury tej > postaci, zresztą bardzo ludzkiej i po ludzku się zachowujacej w dobrym i > złym. to że nie jesteśmy muzułmanami, a więc nie podzielamy ich wiary i dogmatów, nie oznacza że nie możemy okazywać im elementarnego szacunku --inaczej będziemy przypominać Hitlera, zawziętego wegetarianina szydzącego ze swych mięsożernych gości zresztą skoro sami tak będziemy traktować innowierców to nie dziwmy się pogardzie żydów wobec chrześcijan --no bo jak logicznie wytłumaczyć że Bóg może umrzeć, a tym bardziej z martwych powstać? że może w ogóle być człowiekiem, nie odczuwając zarazem pociągu seksualnego choć jest zdolny do gniewu (wypędzenie kupców ze Świątyni) i miłości? i czemu w ogóle Bóg miałby umierać by zbawić ludzkość, skoro On sam jest sędzią, to od Niego zależy jak osądzi poszczególnych ludzi, a dla ich zbawienia zesłał już Dekalog? > Budda czy Chrystus wybrali jednak inną drogę. > Chrześcjaństwo 300 lat obywało się bez wsparcia militarnego. Budda był bogaczem który zrezygnował z dóbr doczesnych w imię oświecenia, pochodzącego z wnętrza człowieka --Muhammad był sierotą zdanym na łaskę rodziny (wielokrotnie pojawiają się przestrogi w Koranie by otaczać sieroty należytą opieką), cierpiącym niedostatek, który o wszystko musiał walczyć sam, a pocieszenie miał otrzymać od Boga, a nie z siebie nie wiem dokładnie jak wyglądała sytuacja w Indiach w czasach Buddy (o ile pamiętam były wówczas częste wojny między państewkami hinduskimi), ale on uciekł od ludzi i zła, a Muhammad nie, aktywnie reagował na niesprawiedliwość społeczną i ludzki egoizm --a przecież wojna to dalszy ciąg polityki, tyle że kontynuowanej innymi środkami co do Chrystusa --nie był on przywódcą politycznym, choć różne grupy religijno- polityczne ówczesnej Palestyny próbowały Go tak urobić; ba, nie był nawet „królem żydowskim” choć za to Go właśnie skazano Chrystus głosił idealistyczną (i uniwersalną jak się okazało) religię dla ubogich --jako człowiek był buntownikiem który przyjął formę biernego oporu (podawanie drugiego policzka bijącemu), zakwestionował cały dotychczasowy porządek rzeczy („przykazanie nowe i wieczne daję wam abyście się wzajemnie miłowali” --czytaj Dekalog jest już nieważny, a przynajmniej nie w takim zakresie jak dotąd) ale nie zajmował się trwałym rozwiązaniem najbardziej podstawowych spraw ziemskiego życia --przecież nie można cudami raz na zawsze zlikwidować nędzę czy głód dał etykę, ale nie dał prawa --ba, pozostawił po sobie etykę która może odpowiadała warunkom rozwoju pozapaństwowego, ale zupełnie nie wystarczała na potrzeby religii państwowej --i stąd przez 300 lat nawet nie poruszano problemu pogodzenia przemocy z religią braterskiej ogólnoludzkiej miłości; potem zaś co epokę Rzym (jako centrum Kościoła) elastycznie dostosowywał stanowisko religii chrześcijańskiej do wojny w zależności od okoliczności wreszcie chrześcijaństwo powstało w opozycji do politeistycznego państwa i w opozycji do Żydów (mimo wszystko trudno mówić o judaizmie że jest uniwersalny, jeśli wciąż głównym warunkiem jest żydowskie urodzenie), do środowiska z którego się wywodziło islam powstał w symbiozie ze środowiskiem z którego się wywodził, był odpowiedzią na jego utajone potrzeby islam powstał od razu jako religia państwowa i stąd musiał ustosunkować się do spraw wojny, uregulować ją jakoś wreszcie Muhammad musiał zapewnić materialny byt swoim współwyznawcom i spacyfikować wrogą i butną Mekkę, swoje rodzinne miasto któremu przecież Allah przeznaczył wielki los stolicy islamu > Czy sugerujesz zatem że Islam by przepadł jeśliby nie eskapady wojenne > Proroka i jego następców ? gdyby nie siła militarno-polityczna muzułmanów być może inna religia stałaby się udziałem Arabów --Muhammadowi współczesnych było co najmniej dwóch innych proroków, jeden z nich wzywał nawet Boga tym samym imieniem, ar-Rahman, Miłosierny ewentualnie gdyby nie Muhammad i jego polityczno-militarne działania religią Półwyspu stałaby się jakaś lokalna odmiana chrześcijaństwa, nawiązująca do monofizytyzmu lub nestorianizmu --i to nie jest moja sugestia, tylko m.in. Janusza Daneckiego z kolei ekspansja islamu jaka miała miejsce po śmierci Muhammada była wynikiem logiki islamu, a nie przyczyną jego przetrwania --Koran należało przecież zanieść światu, przy okazji można było uzyskać od razu wieczne zbawienie albo w najgorszym razie doczesne dobra, ponadto należało utrzymać jedność Arabów wobec tendencji odśrodkowych Jemenu (nic zaś tak nie jednoczy jak wspólny wróg) wreszcie dalszej ekspansji sprzyjały reformy Omara który, aby arabscy wojownicy nie rozpłynęli się w morzu cywilizowanych poddanych, zakazał posiadania przez nich indywidualnie ziemi (należała do wspólnoty, a uprawiali ją ahl al-Kitab, płacący ummie dzierżawę) --ich jedynym zadaniem miała być i była walka Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: islam i nie tylko... 06.11.06, 10:18 > i czemu w ogóle Bóg miałby umierać by zbawić > ludzkość, skoro On sam jest sędzią, to od Niego zależy jak osądzi > poszczególnych ludzi, a dla ich zbawienia zesłał już Dekalog? To pytanie bardziej filozoficzne niż historyczne, zresztą w tym kierunku przesuwa się ten wątek - jedną z hipotez którą kiedyś postawiłem była taka: Bóg ukazał że nawet gdyby żył wsród ludzi to byłby prez nich "zabity". Wobec tego nawet taka bezpośrednia obecność nie ma sensu i ludzie zobaczyli to na własne oczy a zatem wiedzą od tej pory dlaczego Boga nie ma bezpośrednio w ich zyciu. To jest właśnie "zbawienie". > cierpiącym niedostatek, który o wszystko musiał walczyć sam .. No, ożenek z bogatą wdową sporo mu pomógł. Zresztą odpowiednie poprzez ożenki i potem sporo osiagał politycznie :) > islam powstał w symbiozie ze środowiskiem z którego się wywodził, był > odpowiedzią na jego utajone potrzeby > islam powstał od razu jako religia państwowa i stąd musiał ustosunkować się do > spraw wojny, uregulować ją jakoś > wreszcie Muhammad musiał zapewnić materialny byt swoim współwyznawcom i > spacyfikować wrogą i butną Mekkę, swoje rodzinne miasto któremu przecież Allah > przeznaczył wielki los stolicy islamu Muhamamd z pewnością był rewolucjonostą i tu wykazał się sporym rewolucyjnym pragmatyzmem. z kolei ekspansja islamu jaka miała miejsce po śmierci Muhammada była wynikiem > logiki islamu, a nie przyczyną jego przetrwania --Koran należało przecież > zanieść światu, przy okazji można było uzyskać od razu wieczne zbawienie albo w > > najgorszym razie doczesne dobra, ponadto należało utrzymać jedność Arabów wobec > > tendencji odśrodkowych Jemenu (nic zaś tak nie jednoczy jak wspólny wróg) Zasatanawiam się czy walka o władzę jaka wybuchnęła po smierci Muhamada była konsekwencją też "logiki Koranu" czy raczej zwykłego nałożenia się ludzkich ambicji podobnie jak na chrześcjanstwow Biznacjum nałożyły się okrutne spiski pałacowe tak dalekie przecież od doktryny " przebaczania bliźniemu". >--ich jedynym zadaniem miała być i była walka jedny, słowem jest u podstaw cywilizacji islamskiej pewien rys militaryzmu.. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: islam i nie tylko... 06.11.06, 12:18 scand napisał: > To pytanie bardziej filozoficzne niż historyczne tak wygląda przecież konfrontacja logicznego myślenia z wiarą --to niesamowite że zawsze głęboko wierzący podchodzi do innej wiary nie z szacunkiem dla niej (skoro sam w coś wierzy irracjonalnie, bo jest to niepoznawalne i nieweryfikowalne) ale z żelazną logiką, stosując instrumenty poznania zmysłowego > > cierpiącym niedostatek, który o wszystko musiał walczyć sam .. > > No, ożenek z bogatą wdową sporo mu pomógł. zważ wszelako że w przeciwieństwie do innych azjatyckich koczowników, Mongołów, gdzie istniała tradycja porywania wybranki by skłonić jej ojca do zgody na małżeństwo (co ciekawe utrzymała się do dziś np. w Kirgizji), Muhammad nie posunął się do tego --sama Chadidża, jego chlebodawczyni, zaproponowała mu ślub (nie miała męskiego opiekuna, jej ojciec zmarł, podobnie jak 2 poprzednich mężów) będąc pod wrażeniem jego zaradności w interesach i rozsądku (nosił przydomek al-Amin, mądry, pełen umiaru) zresztą przypuszcza się iż wierność Muhammada wobec Chadidży, która skądinąd nie mogła mu dać zdrowego syna (takich mężczyzn Arabowie nazywali abtar, rzezaniec), mogła wynikać również z kontraktu ślubnego --była przecież bogata, mogła stawiać warunki > Zresztą odpowiednie poprzez ożenki i potem sporo osiagał politycznie :) jego małżeństwa służyły nie tylko celom politycznym --jego żonami stawały się też ubogie i samotne wdowy muzułmańskich wojowników (realizował w ten sposób postulat opieki nad wdowami i sierotami --w końcu nie miał własnego majątku, 1/5 muzułmańskich łupów wojennych, która mu przypadała jako dowódcy, stanowiła skarb wspólnoty) > Zasatanawiam się czy walka o władzę jaka wybuchnęła po smierci Muhamada była > konsekwencją też "logiki Koranu" czy raczej zwykłego nałożenia się ludzkich > ambicji nie mogła być "konsekwencją logiki Koranu", z jednego prostego powodu --Koran (ani Prorok) nie określił zasad wyłaniania przywódcy ummy (a wspólnota potrzebowała takowego a.ze względu na tradycje beduińskiej dżahilijji, b.dla utrzymania swej jedności) stąd doszło do konfliktu między legitymistami (władza dziedziczna wśród Alidów jako potomków Muhammada --Ali sam był zresztą adoptowanym synem Proroka, oprócz tego że był jego zięciem i bratem stryjecznym) a zwolennikami wyłaniania przywódców przez wspólnotę (za tym parawanem ukrywali się Umajjadzi, ród kalifa Usmana) => tak naprawdę był to wewnątrzkurajszycki konflikt dynastyczny między Umajjadami a Haszymitami, datujący się od połowy VI wieku zresztą ta walka wybuchła tak naprawdę dopiero po elekcji Alego, czwartego kalifa --co by nie powiedzieć Abu Bakr i Umar nie pozwoliliby na kwestionowanie swojego autorytetu --a Ali poddał się arbitrażowi [ludzkiemu!], co doprowadziło do powstania sekty charydżytów, zwalczających wszystkich pozostałych muzułmanów jako niewiernych, prowadzili przeciw nim dżihad [!] > jedny, słowem jest u podstaw cywilizacji islamskiej pewien rys militaryzmu.. ale cywilizacja to jeszcze nie to samo co religia :) islam jest m.in. prawem i w tym aspekcie formułuje zasady wojny, choć dość niespójne --ich interpretacja zalezy już jednak od tych którzy tworzą daną cywilizację Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: islam i nie tylko... 07.11.06, 09:46 > jego małżeństwa służyły nie tylko celom politycznym --jego żonami stawały się > też ubogie i samotne wdowy muzułmańskich wojowników (realizował w ten sposób > postulat opieki nad wdowami i sierotami Aisha napewno nie była wdową :) A swoja drogą czyż to nie dziwne że tylko sobie przyznał prawo przekroczenia liczby 4 żon ? (nie licząc nałożnic, ktorych status zresztą chyba nie jest jednoznaczny w prawie islamskim ?) > nie mogła być "konsekwencją logiki Koranu", z jednego prostego powodu --Koran > (ani Prorok) nie określił zasad wyłaniania przywódcy ummy (a wspólnota > potrzebowała takowego a.ze względu na tradycje beduińskiej dżahilijji, b.dla > utrzymania swej jedności) Nie określił bo zmarł nagle (podobno otruty) na rękach, jak zawsze się podkreśla swojej "ukochanej żony Aishy" ( podówczas 19-letniej). Nigdy się nie dowiemy jak wyglądałby Islam gdyby Mahomet żył jeszcze np. 15 lat podobnie jak nie dowiemy się jak wyglądałby komunizm gdyby zył jeszce 20 lat Lenin ? Czy Mahomet byłby świadkiem walki o władzę już za swojego życia ? > ale cywilizacja to jeszcze nie to samo co religia :) islam jest m.in. prawem i > w tym aspekcie formułuje zasady wojny, choć dość niespójne --ich interpretacja > zalezy już jednak od tych którzy tworzą daną cywilizację W Koranie jest jednak wiele uwag na temat wojny więc napewno nie jest to księga jednoznacznie pacyfistyczna a zatem i religii nie jest obce pojęcie walki. Tu Koran przypomina bardziej Stary Testament Mojżesza z jego obietnicami Ziemii Obiecanej niż Nowy Testament, gdzie nie ma rozwijanych zagadnień podboju terytorialnego. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: islam i nie tylko... 07.11.06, 23:09 scand napisał: > > jego małżeństwa służyły nie tylko celom politycznym --jego żonami stawały > > się też ubogie i samotne wdowy muzułmańskich wojowników (realizował w ten > > sposób postulat opieki nad wdowami i sierotami > Aisha napewno nie była wdową :) ejże, przecież napisałem "jego żonami stawały się TEŻ" --co oznacza "m.in." > A swoja drogą czyż to nie dziwne że tylko SOBIE PRZYZNAŁ prawo przekroczenia > liczby 4 żon ? wg muzułmanów takie prawo swemu Prorokowi przyznał Allah... zresztą w przeciwieństwie do zdecydowanej większości muzułmanów ówczesnych i dzisiejszych starał się traktować wszystkie swoje żony jednakowo, a z kilkoma ożenił się na ich wyraźną prośbę > (nie licząc nałożnic, ktorych status zresztą chyba nie jest jednoznaczny w > prawie islamskim ?) doprecyzuj, w jakim sensie "nie jest jednoznaczny"? islam w końcu umożliwia czasowe małżeństwo, muta (gł. w kulturze perskiej, szyickiej), o ile trwa minimum 1 godzinę, a mężczyzna zobowiąże się że w razie wcześniejszego rozwodu zapłaci ustaloną w umowie cenę za pzostały czas --często w praktyce zakamuflowana prostytucja w islamie przewidziane są także małżeństwa dla mężczyzn w podróży (odmiana małżeństw czasowych) --ostatnio był o tym artykuł w GW Marty Kazimierczyk z 20.09.2006 co do nałożnic --nie mają one w ogóle praw jakie przysługiwałyby żonie-muzułmance; bliżej na ten temat nie wiem bo się nie wgłębiałem, interesuję się islamem raczej z innej perspektywy :) > Nie określił bo zmarł nagle konał już od kilku dni --"nagłość" jego śmierci ew. wynika raczej z chwilowego ocknięcia się przed wydaniem ostatniego tchu > Czy Mahomet byłby świadkiem walki o władzę już za swojego życia ? raczej nie bo podważanie autorytetu Proroka oznaczałoby herezję i powstanie sekty --ambitni ludzie jak Umajjadzi woleli przejąć pełnię władzy niż stać się naraz przywódcami religijnymi (znani w końcu z dość "luźnego" podejścia do życia i nakazów Koranu ;) grupki schizmatyków > W Koranie jest jednak wiele uwag na temat wojny więc napewno nie jest to > księga jednoznacznie pacyfistyczna a zatem i religii nie jest obce pojęcie > walki. Tu Koran przypomina bardziej Stary Testament Mojżesza z jego > obietnicami Ziemii Obiecanej niż Nowy Testament, gdzie nie ma rozwijanych > zagadnień podboju terytorialnego. hmmm... Koran nie mówi o "podbojach terytorialnych" ale o walce z "bałwochwalcami" (poganami) i poniżaniu "ludzi Księgi" ale generalnie co do faktów się zgadzamy, ale różnie je interpretujemy: 1.Koran to tylko słowo --jego znaczenie odszyfrowują ludzie, dokonując wyboru, to oni biorą odpowiedzialność za to jak je rozumieją 2.NT daje jedynie etykę, etykę która wyraźnie i dość konsekwentnie neguje przemoc --jak zaś wygląda/-ła praktyka państw chrześcijańskich, ale też i chrześcijańskich społeczeństw, chyba jesteśmy świadomi więc posługiwanie się taką argumentacją jak Twoja trąci lekką hipokryzją: "nasza wiara jest lepsza bo nasze Pismo nie mówi o podbojach czy wojnach w imię religii, w związku z tym jest pacyfistyczne" => w miejsce tych niedopowiedzeń wkraczały konkretne działania chrześcijan niewiele mające wspólnego z miłością bliźniego a sankcjonowane przez hierarchię duchowną, z papieżem na czele (w końcu np. Rzym uważał muzułmanów za heretyków --a tych należy zwalczać) główną przyczyną czemu dziś nie ma wojen religijnych toczonych przez chrześcijan przy wsparciu papieża (bez niego swe walki toczą różniste sekty religijne z ugandyjską Armią Boga na czele) jest indyferentyzm religijny ("poszukujący agnostycy" jak się o sobie wyraził b. prezydent Kwaśniewski) jaki ogarnął większość Europejczyków --wraz ze wzrostem religijności (do czego zachęci może obecność muzułmanów w sąsiedztwie) sytuacja może się zmienić -- Benedykt już kilka razy pomachał szabelką --na razie na pokaz Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: islam i nie tylko... 08.11.06, 09:58 > hmmm... Koran nie mówi o "podbojach terytorialnych" ale o walce > z "bałwochwalcami" (poganami) i poniżaniu "ludzi Księgi" Tu raczej chodziło mi o podbój ziemi obiecanej znany z ksiąg judaizmu. (z którymi przeszły także do Starego Testamentu "unieważnionego" poniekąd Nowym) W ogóle wydaje się że Mahomet znacznie lepiej znał judaizm niż chrześcjaństwo jego relacje historii z Nowego Testamentu są bardzo "niedokładne" co dowodziłoby że jednak nie umiał czytać i wszystko co na ten temat wieddział znał z drugiej ręki, może od chrześcjańskich kupców ? Od Żydów przyjął zapał prawodawczy - Nowy Testament pod tym względem bardziej koncentruje się na łamaniu starych praw niż tworzeniu nowych. Z drugiej strony Zydzi, nie uznający go za Proroka, byli chyba największym rozczarowaniem dla Mahometa stąd jego surowośc w stosunku do nich do ostatnich dni. > więc posługiwanie się taką argumentacją jak Twoja trąci lekką > hipokryzją.. Wadą (a może zaletą) chhrześcjanstwa jest to że oferuje ono ideał moralny w praktyce niemożliwy do osiągnięcia ( albo przynajmniej bardzo, bardzo trudny). Nic dziwnego zatem że ten ideał był w rzeczywistości z reguły ignorowany i rezerwowany dla świętych, natomiast zwykli ludzie żyli jako ci grzesznicy bez realnych możliwości życia dokladnie wg zaleceń Chrystusa. (zresztą do czasów druku znajomość Biblii była wsród ogółu kiepska) Tworzyło to przez wieki sytuację swoistego rozdwojenia na sferę "cesarską i boską". Mahometowi udało się stworzyć ideał religijny duzo bardziej pragmatyczny. Nie jest to z pewnością ideał bardziej moralny, Koran pełen jest agresywnych cytatów (pochodzących w koncu z czasu walki Mahometa o władzę ) ale z pewnością bardziej pragmatyczny i będący lepszym wzorcem prawa - podobnie jak pięcioksiąg Mojżesza. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos islam, chrześcijanie, Żydzi... 08.11.06, 12:57 scand napisał: > Tu raczej chodziło mi o podbój ziemi obiecanej znany z ksiąg judaizmu. nic mi nie wiadomo o tym aby Koran obiecywał bądź żądał podboju Palestyny przez Arabów (podróż do "meczetu odległego", w czym niektórzy upatrują Jerozolimy, to inna para kaloszy; zresztą cała sura "Błogosławieństwo" jest zagmatwana i co komentator to inaczej to widzi, np. wg niektórych były to nawet 3 senne podróze Mahometa) chyba że masz na myśli obietnicę "szybkiej ścieżki" męczenników do raju --ale to i tak obietnica na życie post mortem a nie tu na Ziemi > W ogóle wydaje się że Mahomet znacznie lepiej znał judaizm niż chrześcjaństwo > jego relacje historii z Nowego Testamentu są bardzo "niedokładne" co > dowodziłoby że jednak nie umiał czytać i wszystko co na ten temat wieddział > znał z drugiej ręki, może od chrześcjańskich kupców ? jak poczytasz o chrześcijanach tamtego okresu na Półwyspie Arabskim to dowiesz się że sami niewiele lepiej znali NT od Mahometa --swoje Pismo opowiadali w formie ludowej bajeczki, pełnej apokryfów, zmyśleń, przeinaczeń na to nałożył się konflikt teologiczny między monofizytami a nestorianami dotyczący natury boskiej i ludzkiej w Chrystusie --zupełnie niezrozumiały dla prostych rzemieślników stanowiących gros chrześcijan na Półwyspie zresztą o pomieszaniu pojęć u chrześcijan świadczy fakt iż Koran mówi o Trójcy Świętej w sensie: Bóg-Chrystus-Maryja (te trzy wizerunki pojawiły się w Kaabie na początku VII wieku podczas jej odbudowy --Mahomet pozostawił je nietknięte) > Zydzi, nie uznający go za Proroka, byli chyba największym rozczarowaniem dla > Mahometa stąd jego surowośc w stosunku do nich do ostatnich dni. przyczyny "surowości Mahometa" są bardziej złożone niż tylko zawiedzione rachuby --przeczytaj ten post: forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=904&w=49147820&a=49294843 > Nic dziwnego zatem że ten ideał był w rzeczywistości z reguły ignorowany i > rezerwowany dla świętych no cóż, czasami świętymi stawali się ludzie bynajmniej niegrzeszący cnotą chrześcijańskiej pokory Odpowiedz Link Zgłoś
kyos poprawka 08.11.06, 13:02 kyos napisał: > Bóg-Chrystus-Maryja (te trzy wizerunki pojawiły się w Kaabie > na początku VII wieku podczas jej odbudowy --Mahomet pozostawił je nietknięte) trochę mnie poniosło --nie było chyba obrazu Boga Ojca, a jeśli nawet byłby to Mahomet kazałby go zniszczyć PS.co do pozostałych słów Twojego postu, których nie skomentowałem --zgadzam się Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 08.11.06, 14:39 > nic mi nie wiadomo o tym aby Koran obiecywał bądź żądał podboju Palestyny .. Nie myślałem o Koranie, ale swiętych pismach Izraelitów. Zakładam że Mahoment dużo lepiej ( z przekazów ) znał pisma Izraeltow niż Nowy Testament. jeśli chodzi o podbój to jest chyba w Koranie wzmianka o podboju swiata ale raczej chodziło tam o swiat lokalny, świat arabski. > przyczyny "surowości Mahometa" są bardziej złożone niż tylko zawiedzione > rachuby .. czyli prosta walka o władza. Swoją drogą wspomniałem o Leninie - czyż tu nie jest paralela z Mahometem ? Przypadkowe pisma Lenina stały się równiez "swietymi" dla stalinowców podobnie jak przypadkowe wypowiedzi Mahometa np. o zasadach jakie stworzył dla swoich żon. Obie ideologie sa ideologiami walki. W obu następcy byli jeszcze bardziej zaciekli od Proroków Nowego Swiata. Mechanizmy ideologicznej walki o władzy podobne sa więc od tysięcy lat :) > no cóż, czasami świętymi stawali się ludzie bynajmniej niegrzeszący cnotą > chrześcijańskiej pokory O kim konkretnie myślisz ? Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 09.11.06, 17:22 scand napisał: > NIE MYŚLAŁEM O KORANIE, ale swiętych pismach Izraelitów z Twoich poprzednich postów: "Tu KORAN PRZYPOMINA bardziej Stary Testament Mojżesza Z JEGO OBIETNICAMI Ziemii Obiecanej NIŻ Nowy Testament, GDZIE NIE MA rozwijanych ZAGADNIEŃ PODBOJU terytorialnego." "TU raczej chodziło mi O PODBÓJ ZIEMI OBIECANEJ ZNANY Z ksiąg JUDAIZMU" => niekonsekwencja ? > Zakładam że Mahoment dużo lepiej ( z przekazów ) znał pisma Izraeltow niż > Nowy Testament z Twojego wcześniejszego postu: "W ogóle wydaje się że Mahomet znacznie lepiej znał judaizm niż chrześcjaństwo jego relacje historii z Nowego Testamentu są bardzo "niedokładne" co dowodziłoby że jednak nie umiał czytać i wszystko co na ten temat wieddział znał z drugiej ręki, może od chrześcjańskich kupców ?" to że nie czytał nie znaczy że nie umiał, może nie chciał? może Pisma nie były dostępne w Mekce? może były tylko po syryjsku, a już nie po arabsku? a może nawet Muhammad nigdy nie był w Palestynie? o przyczynach lepszej znajomości z przekazów Pism żydowskich od chrześcijańskich jest w poście do którego Cię odesłałem > jeśli chodzi o podbój to jest chyba w Koranie wzmianka o podboju swiata ale > raczej chodziło tam o swiat lokalny, świat arabski. gdzie? chyba że masz na myśli obowiązek zniszczenia pogaństwa arabskiego (politeizmu) --ale to jeszcze nie oznacza "podboju" ale wojnę pod hasłami religijnego nawrócenia > czyli prosta walka o władza. ale nie o "władzę dla władzy" > Obie ideologie sa ideologiami walki. a czyż każda ideologia nie zakłada z samej swej natury konfrontacji z innym systemem wartości, czyż nie zakłada w tym sensie walki? tylko że taka walka może być realizowana na drodze: a) bezpośredniej przemocy b) propagowania i dawania przykładu c) narzucania rozwiązań prawnych po zdobyciu politycznej władzy nie każda ideologia przewiduje korzystanie z a), ale bez tego znacznie się osłabia, staje się nieskuteczna w swym przesłaniu --niby dlaczego chrześcijaństwo szerzono również przy pomocy miecza (Prusowie) lub pod jego groźbą (chrzest Polski)? > > no cóż, czasami świętymi stawali się ludzie bynajmniej niegrzeszący cnotą > > chrześcijańskiej pokory > > O kim konkretnie myślisz ? po pierwsze o świętych rycerzach/wojownikach po drugie o świętych władcach ad.1 ktoś dla kogo przemoc jest zawodem, by nie rzec wulgarnie rzemiosłem, nie może --z przyczyn obiektywnych Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 10.11.06, 09:26 > NIE MYŚLAŁEM O KORANIE, ale swiętych pismach Izraelitów > > z Twoich poprzednich postów: > "Tu KORAN PRZYPOMINA bardziej Stary Testament Mojżesza Z JEGO OBIETNICAMI > Ziemii Obiecanej NIŻ Nowy Testament, GDZIE NIE MA rozwijanych ZAGADNIEŃ PODBOJU > > terytorialnego." > "TU raczej chodziło mi O PODBÓJ ZIEMI OBIECANEJ ZNANY Z ksiąg JUDAIZMU" > => niekonsekwencja ? Dziękuję za dokładny rozbiór argumentacji. Oczywiście wynika z nich że idea podboju ziemii obiecanej nalezy do pism żydowskich , a Koran tylko je przypomina ale być może zapomniałem dodać duchem, zapałem a nie dokładnym celem. Stąd nieporozumienie. Jednak rzeczywiście wyrażałem się nieściśle. > to że nie czytał nie znaczy że nie umiał, może nie chciał? może Pisma nie były > dostępne w Mekce? może były tylko po syryjsku, a już nie po arabsku? W Koranie są frazy że nie umiał czytać albo takie które można tak interpretować. > gdzie? Wiem że do dokładnej argumentacji powinieniem przytoczyć nr sury i wersu. Postaram się odnaleźć ten fragment ( w przekładzie Bielawskiego) Zgodzisz się pewnie jednak z tym że pełno w Koranie jest wojowniczych cytatów o dużym stopniu agresji ( nic zresztą dziwnego skoro powatwał w czasach zbrojnej walki) > a czyż każda ideologia nie zakłada z samej swej natury konfrontacji z innym > systemem wartości, czyż nie zakłada w tym sensie walki? A więc zgadzamy się że Islam jest swego rodzaju ideologią stąd mogą wynikać podobienstwa do innych ideologii także tych nowoczesnych. > po pierwsze o świętych rycerzach/wojownikach > po drugie o świętych władcach To jeszcze nie są konkrety ale pewnie masz rację. Karol Wielki został uznany za swiętego ? Jeśli tak to oczywiscie jest to naginanie idei świętosci. > no i jak, chcąc być w zgodzie z posłaniem Chrystusa, > szczytne cele można realizować przy pomocy złych środków? Oczywiście było to owo rozdwojenie o którym pisałem. Każda idea kiedy zostaje w końcu implementowana w rzeczywistosci staje się nieco inna - jakby powiedział Hegel wyobcowuje się od samej siebie :) Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 10.11.06, 10:48 scand napisał: > Stąd nieporozumienie. Jednak rzeczywiście wyrażałem się nieściśle. nie ma problemu :) > W Koranie są frazy że nie umiał czytać albo takie które można tak > interpretować pewnie masz na myśli sławetne arabskie słówko "qrn" (od którego "Koran") co obecnie oznacza także "czytaj" --kiedyś znaczyło tylko "recytuj" chodzi o słowa pierwszego objawienia "Recytuj! Recytuj w imię swojego Pana który cię stworzył z zakrzepłej grudki krwi!" (cytuję z pamięci, więc może niedokładnie) z hadisu jaki pozostawiła Aisza (wedle słów Muhammada) Prorok odpowiedział wówczas Gabrielowi: "Nie należę do tych którzy czytają" to jedyne namacalne poszlaki w źródłach islamu że Prorok był nieczytaty > Zgodzisz się pewnie jednak z tym że pełno w Koranie jest wojowniczych cytatów > o dużym stopniu agresji ( nic zresztą dziwnego skoro powatwał w czasach > zbrojnej walki) nie można zaprzeczać faktom :) > To jeszcze nie są konkrety ale pewnie masz rację konkretniej: na pewno któryś z królów iberyjskich (a trochę ich świętych jest --wojny z muzułmanami) albo choćby patron Węgier, św. Stefan, który bezczelnie zatrzymał u siebie posłów papieskich wiozących Chrobremu koronę i złożył im "propozycję nie do odrzucenia" (choć może to nie jest zbyt dobry przykład) > Oczywiście było to owo rozdwojenie o którym pisałem. Każda idea kiedy zostaje > w końcu implementowana w rzeczywistosci staje się nieco inna - jakby > powiedział Hegel wyobcowuje się od samej siebie idee mają do siebie to że są abstrakcyjne można stworzyć nieskończenie doskonałą konstrukcję teoretyczną --ale wówczas na pewno nie sprawdzi się w praktyce --a najważniejszym celem każdej ideologii jest w końcu jak najpełniejsze urzeczywistnienie jej podstawowych wartości -- stąd konieczne uwzględnienie rzeczywistości w jakiej funkcjonuje dlatego wg mnie nie powinno się mówić o "niewinności" założeń chrześcijaństwa (w sensie wykazywania jej wyższości nad "barbarzyńskim" i "wojowniczym" islamem), skoro ta niewinność istnieje tylko w założeniach :) Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 13.11.06, 12:55 > to jedyne namacalne poszlaki w źródłach islamu że Prorok był nieczytaty .. S29, 48 "Ty nie recytowałeś przedtem żadnej Księgi ani nie kreśliłeś jej swoją prawicą. Dlatego też zwolennicy fałszu powątpiewają" Ten cytat też podobno tego dowodzi ( wg Bielawskiego) Dyskutowalismy też o idei podboju świata. Jest taki cytat: " 8.Łupy - Al-Anfal 67 Nie jest odpowiednie dla Proroka, aby brał jeńców, dopóki on nie dokona całkowitego podboju ziemi. " ****** Ale trudno tu powiedziec o jaką ziemię chodzi.. A o walce z chrześcjanami: ****** 9.Skrucha - At-Tauba " 29 Zwalczajcie tych, którzy nie wierzą w Boga i w Dzień Ostatni, który nie zakazują tego, co zakazał Bóg i Jego Posłaniec, i nie poddają się religii prawdy - spośród tych, którym została dana Księga - dopóki oni nie zapłacą daniny własną ręką i nie zostaną upokorzeni. 30 Żydzi powiedzieli: "Uzajr jest synem Boga." A chrześcijanie powiedzieli: "Mesjasz jest synem Boga." Takie są słowa wypowiedziane ich ustami. Oni naśladują słowa tych, którzy przedtem nie wierzyli. Niech zwalczy ich Bóg! Jakże oni są przewrotni! " .... " 66 Nie usprawiedliwiajcie się! Staliście się niewiernymi, choć przedtem uwierzyliście. Jeśli My przebaczymy pewnej grupie spośród was, to ukarzemy inną grupę za to, iż byli grzesznikami. 67 Obłudni mężczyźni i obłudne kobiety nakazują sobie wzajemnie to, co jest zakazane, a powstrzymują się od tego, co jest uznane, i zaciskają ręce. Oni zapomnieli o Bogu i On o nich zapomniał. Zaprawdę, obłudnicy szerzą zepsucie! 73 O Proroku! Walcz przeciwko niewiernym i przeciwko obłudnikom i bądź dla nich surowy! Ich miejscem schronienia będzie Gehenna. Jakże nieszczęsne to miejsce przybycia! " ****** Sura ta była stworzona po nieudanej wyprawie do Syrii w 631 , pierwszej wyprawie do innego panstwa - jeszcze za życia Mahometa. A zatem o ekspansjonizmie myślał już sam Mahomet. > dlatego wg mnie nie powinno się mówić o "niewinności" założeń chrześcijaństwa > (w sensie wykazywania jej wyższości nad "barbarzyńskim" i "wojowniczym" > islamem), skoro ta niewinność istnieje tylko w założeniach :) Mimo wszystko jest różnica. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 15.11.06, 13:38 scand napisał: > S29, 48 "Ty nie recytowałeś przedtem żadnej Księgi > ani nie kreśliłeś jej swoją prawicą. > Dlatego też zwolennicy fałszu powątpiewają" > > Ten cytat też podobno tego dowodzi ( wg Bielawskiego) "Księga" niekoniecznie musi oznaczać JAKIKOLWIEK tekst pisany może oznaczać wyłącznie Pismo Święte (al-Kitab) Żydów bądź chrześcijan => a przepisywanie Ksiąg było ważne np. u Żydów właśnie (sefarim) i świadczyło o ich (Ksiąg) dobrej znajomości > Nie jest odpowiednie dla Proroka, > aby brał jeńców, > dopóki on nie dokona > całkowitego podboju ziemi. 8,67 w tej materii nie zdadza się z cytowanym przecież przez Ciebie 9,29 gdzie zamiast o podboju ziemi (co kojarzy się bardziej z Lebensraum Hitlera) Allah nawołuje do nawracania pogan (czyli niekoniecznie ich bezwzględnego eksterminowania, jak można by odczytać "niebranie jeńców" w 8,67) ale umożliwia też tolerancję religijną dla ahl al-Kitab --pod warunkiem (symbolicznego) ich upokarzania i płacenia daniny (mniej więcej taki był stosunek Rzymian do podbijanych narodów --czyli nic nowego) poza tym sam Prorok może i nie brał jeńców (choć niewolnice na pewno --np. po zdobyciu Chajbaru) ale inni muzułmanie tak --jak po bitwie pod Badr, gdzie zwrócili Kurajszytom wolność po zapłaceniu okupu przez ich rodziny > Sura ta była stworzona po nieudanej wyprawie do Syrii w 631 , pierwszej > wyprawie do innego panstwa - jeszcze za życia Mahometa. A zatem o > ekspansjonizmie myślał już sam Mahomet. "Jest raczej mało prawdopodobne, by Mahomet zamierzał je [Syrię i Palestynę] podbić, zwłaszcza wtedy gdy zwycięski Herakliusz wydawał się przywracać Bizancjum jego najwiekszą potęgę." "Czy rzeczywiście chciał stawić czoło Herakliuszowi, który w tym czasie zbierał wojska w Himsie? A zatem rozpocząć wielkie podboje muzułmanów, które jego następcy z takim powodzeniem prowadzili? Bardzo to wątpliwe (...) Być może chciał raczej pomścić na emirach terenów przygranicznych klęskę pod Mutą i dać swoim ludziom bogaty łup. (...) Wbrew swojemu zwyczajowi ogłosił cel wyprawy i spotkał się z chłodnym przyjęciem. Wielu beduinów, jak również muzułmanów osiadłych w Medynie (...) odmówiło Prorokowi uczestnictwa w wyprawie." Maxime Rodinson "Mahomet" s.264-265 > > dlatego wg mnie nie powinno się mówić o "niewinności" założeń chrześcijań > > stwa (w sensie wykazywania jej wyższości nad "barbarzyńskim" > > i "wojowniczym" islamem), skoro ta niewinność istnieje tylko w > > założeniach :) > > Mimo wszystko jest różnica. teoretyczna na pewno, ale czy w praktyce? skoro metody działania (i ich skutki) są podobne? Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 20.11.06, 11:45 > 8,67 w tej materii nie zdadza się z cytowanym przecież przez Ciebie 9,29 > gdzie zamiast o podboju ziemi (co kojarzy się bardziej z Lebensraum Hitlera) > Allah nawołuje do nawracania pogan (czyli niekoniecznie ich bezwzględnego > eksterminowania, jak można by odczytać "niebranie jeńców" w 8,67) ale umożliwia > > też tolerancję religijną dla ahl al-Kitab --pod warunkiem (symbolicznego) ich > upokarzania i płacenia daniny (mniej więcej taki był stosunek Rzymian do > podbijanych narodów --czyli nic nowego) Myślę że muzułmanie stopniowo doszli do stosowanych rozwiązań. "Recytacje" były często odpowiedziami na trapiące społeczność problemy z tym że pochodziły z różnych okresów i propozycje mogły się różnić. Koran w ogóle nie jest uporządkowany chronologicznie - ciekawa swoistośc tej księgi - i nie zawsze wiadomo co było ostatnim słowem Proroka. Z pewnością jednak podboje ziem zewnętrznych dopuszczał chociaż nie sądzę żeby chodziło mu o podbój w stylu podboju Kaananu przez Izraelitów. Wypracowana przez jego następców formuła : "tolerancja za kasę" była też w koncu dość użyteczna i zgodna zapewne z duchem Koranu. > "Czy rzeczywiście chciał stawić czoło Herakliuszowi, który w tym czasie zbierał > > wojska w Himsie? A zatem rozpocząć wielkie podboje muzułmanów, które jego > następcy z takim powodzeniem prowadzili? Bardzo to wątpliwe (...) Być może > chciał raczej pomścić na emirach terenów przygranicznych klęskę pod Mutą i dać > swoim ludziom bogaty łup. (...) też sądzę że była to wyprawa przede wszystkim łupieska. Poza tym sprawdzenie czy Bóg będzie sprzyjał arabskim muzułmanom także w walkach zewnętrznych jak uważali że im sprzyjał w pokonaniu mekkańczyków. No i próba dalszego jednoczenia Arabów przez wroga zewnętrznego, jak zresztą pisałeś. > teoretyczna na pewno, ale czy w praktyce? > skoro metody działania (i ich skutki) są podobne? Skutki są inne, dopuszczalność indywidualizmu w kulturze chrześcjańskiej była zawsze chyba wyższa niż w Islamie. Może brało się to właśnie stąd, że Jezus nigdy nie był przywódcą społeczności a właściwie buntownikiem, anarchistą idącym własną drogą. Indywidualizm rozkwitł w Europie zwłaszcza kiedy, dzięki drukowi, Biblia stała się ogólnie dostępna rodząc m.in. reformację z jej wieloma róznymi nurtami religijnymi przeciwstwiającymi się nurtowi dominującemu ( archetyp - Jezus kontra establishment kapłanów żydowskich) Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 21.11.06, 21:11 scand napisał: > Myślę że muzułmanie stopniowo doszli do stosowanych rozwiązań. > "Recytacje" były często odpowiedziami na trapiące społeczność problemy z tym > że pochodziły z różnych okresów i propozycje mogły się różnić. wersja kalifa Usmana -ostateczna- Koranu powstała ok. 20 lat po śmierci Muhammada (ok.650), sam zaś okres objawień medyneńskich (dot. organizacji wspólnoty i określających Prawo) to ledwie 10 lat (622-632) => to a propos "różnych okresów" i "stopniowego dochodzenia" > Koran w ogóle nie jest uporządkowany chronologicznie - ciekawa swoistośc tej > księgi - i nie zawsze wiadomo co było ostatnim słowem Proroka. Koran to formalnie rzecz biorąc (tj. abstrahując od obiektywnej rzeczywistości) słowo Allaha, jak już mówiłem, a nie Proroka > Z pewnością jednak podboje ziem zewnętrznych dopuszczał chociaż nie sądzę > żeby chodziło mu o podbój w stylu podboju Kaananu przez Izraelitów. w tym zgoda :) > Poza tym sprawdzenie czy Bóg będzie sprzyjał arabskim muzułmanom także w > walkach zewnętrznych jak uważali że im sprzyjał w pokonaniu mekkańczyków. małe ale :) to tylko w chrześcijaństwie "sprawdza się" Boga, stawia się Mu warunki ("będę Cię kochać -jeśli...") --w islamie obowiązuje poddanie się Allahowi (skąd nazwa religii) niezależnie od tego czy będzie się coś z tego miało (wątki fatalistyczne, charakterystyczne dla Bliskiego Wschodu -vide perski kismet- w tym i dla Beduinów dżahilijji -wiara w Przeznaczenie, jego personifikacją bogini Manat, szczególnie czczona w Jasribie) > Skutki są inne, zawsze te same jeśli idzie o ORGANIZACJĘ zbiorową, która siłą rzeczy wymusza na jednostkach unifikację i posłuszeństwo, i zarazem która broni swych członków przed wrogiem zewnętrznym odwołując się do przemocy (stąd idealizacja pierwszych apaństwowych gmin chrześcijańskich I-III w.) > dopuszczalność indywidualizmu w kulturze chrześcjańskiej była zawsze chyba > wyższa niż w Islamie. a świetlistymi przykładami tępienie oddolnych ruchów odnowy: spirytualistów, katarów, albigensów, husytów... czy z drugiej strony sekowanie lefebrystów (anatema i ekskomunika) i teologów wyzwolenia > Może brało się to właśnie stąd, że Jezus nigdy nie był przywódcą społeczności > a właściwie buntownikiem, anarchistą idącym własną drogą. taki Jezus-człowiek nie sankcjonuje Kościoła, ale bunty [bunt -oznacza przeciwstawienie się zastanemu porządkowi wspieranemu siłą i często popieranego przez większość- społeczność co do zasady odrzuca indywidualność; powszechna laicyzacja i uprywatnienie wiary to dopiero wynalazek XVIII wieku] wybitnych indywidualistów --których zresztą spotykamy i w islamie (np. Awerroes, Awicenna) > Indywidualizm rozkwitł w Europie zwłaszcza kiedy, dzięki drukowi, Biblia > stała się ogólnie dostępna rodząc m.in. reformację z jej wieloma róznymi > nurtami religijnymi przeciwstwiającymi się nurtowi dominującemu ( archetyp - > Jezus kontra establishment kapłanów żydowskich) protestantyzm wyłonił nowy establishment (poczytaj żywoty Lutra i Kalwina --ten pierwszy potępił buntowników chłopskich jako burzycieli porządku społecznego, ten drugi wysyłał przeciwników na stosy): państwa gdzie protestantyzm stawał się religią stanu wcale nie honorowały indywidualizmu katolików, purytańskie z ducha kolonie amerykańskie (potem USA) doprowadziły prawie do całkowitej eksterminacji Indian, nie tylko biologicznej, wśród kwakrów czy amiszów nie miejsca na indywidualizm (decyduje "demokracja", czyli wspólnota starszych meżczyzn), efektem zaś wojen religijnych był trwały kompromis cuius regio eius religio -->modelowy przykład eliminacji prawa jednostki do swobody wyznania (do dziś każdy rodzący się Norweg czy Szwed automatycznie staje się członkiem swojego Kościoła i musi w zwiazku z tym opłacać składki, choćby był niewierzący) z drugiej strony Koran był powszechnie znany już od początku islamu --> od początku była możliwa indywidualna interpretacja Pisma przez wiernych (tj. mężczyzn, co by nie było), gdyż nie było centralnej instytucji dbającej o czystość doktryny; dodatkowym elementem były hadisy --teoretycznie uzupełnienie Koranu, faktycznie zaś uzasadnienie dla różnych indywidualnych wyborów => w efekcie indywidualizm o mocnym zabarwieniu elitarnym (zasadniczo tylko mężcyźni, najbardziej wykształceni ale i obdarzeni charyzmą, płomiennym imanem): wali, ulem/alim, mułła, imam... nie wolno też zapomnieć że Beduini/Arabowie byli mistrzami zasadniczo w jednej jedynie dziedzinie --słowa => w takim środowisku, wobec powszechnej dostępności tekstu (najpierw w drodze recytacji ustnej, po spisaniu zaś również poprzez naukę w szkołach i zbiorowe odczytywanie w meczecie), z konieczności dochodziło do indywidualnych interpretacji tekstu => inkwizycja islamska (mutazylitów), w przeciwieństwie do chrześcijańskiej, nie przetrwała nawet krótkotrwałych rządów jednego kalifa Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 23.11.06, 10:52 > wersja kalifa Usmana -ostateczna- Koranu powstała ok. 20 lat po śmierci > Muhammada (ok.650), sam zaś okres objawień medyneńskich (dot. organizacji > wspólnoty i określających Prawo) to ledwie 10 lat (622-632) > => to a propos "różnych okresów" i "stopniowego dochodzenia" Objawienia mekkańskie też mają znaczenie. generalnie wyróżniłbym kilka okresów: - recytacjew okresie początkowym ( z tego okresu pochodziły pewnie teksty które nawróciły Omara) - recytacje z okresu walki zbrojnej - po zwycięstwie i w kierunku dalszej ekspansji -i kto wie co było w okresie tych 20 lat po smierci kiedy ekpsansja zachodziła - czy naprawde nic nie zostało dodane ? > Koran to formalnie rzecz biorąc (tj. abstrahując od obiektywnej rzeczywistości) > słowo Allaha, jak już mówiłem, a nie Proroka Ale co to ma oznaczać dla nas ? ? > a świetlistymi przykładami tępienie oddolnych ruchów odnowy: > spirytualistów, katarów, albigensów, husytów... czy z drugiej strony sekowanie > lefebrystów (anatema i ekskomunika) i teologów wyzwolenia Mylisz Kościól oficjalny z całym chrześcjanstwem. Notabene mnogość tych kierunków także dowodzi indywidualizmu mimo, że nie miały lekkiego życia - mówiąc eufemistycznie. > powszechna > laicyzacja i uprywatnienie wiary to dopiero wynalazek XVIII wieku] wybitnych > indywidualistów --których zresztą spotykamy i w islamie (np. Awerroes, Awicenna > W tym sensie indywidualistami też byli Sw Tomasz z Akwinu, mistrz Eckhart czy nawet Eriugena. A zatem w srednowieczu nie brakowało ludzi myślących indywidualnie. > z drugiej strony Koran był powszechnie znany już od początku islamu --> od > początku była możliwa indywidualna interpretacja Pisma przez wiernych (tj. > mężczyzn, co by nie było), gdyż nie było centralnej instytucji dbającej o > czystość doktryny; dodatkowym elementem były hadisy --teoretycznie uzupełnienie Porównując Koran z Chrzescjanstwem nie sposób nie zauważyć że Koran znacznie bardziej jest zrośniety z życiem społecznym. W sensie bliskości do życia z pewnoscia stoi bliżej życia. Chrześcjaństwo jest bardziej oderwane od życia. W pewnym sensie jest to wada ale w innym zaleta bo nie narzuca człowiekowi tak silnych ograniczeń społecznych. Stąd wieksza wolność intelektualna. Słabośc powiązania z życiem społecznym nauki Chrsytusa byla zapewne dostrzegalna już przez różne protestanckie sekty które nawet chętniej odwoływały się do Starego Testamentu ( z jego judaistycznym dziedzictwem) niż do zrywajęcego z tradycją Nowego. > Beduini/Arabowie byli mistrzami zasadniczo w jednej > jedynie dziedzinie --słowa => w takim środowisku, wobec powszechnej dostępn > ości A co z mistrzostwem w jeździe konnej i walce mieczem ( w zasadzie chyba szablą ) ? > do indywidualnych interpretacji tekstu => inkwizycja islamska (mutazylitów) > , w > przeciwieństwie do chrześcijańskiej, nie przetrwała nawet krótkotrwałych rządów > > jednego kalifa A druk Koranu ? Kiedy się upowszechnił ? Znajomość była ale do studiów indywidualnych jednak do tego daleko. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 24.11.06, 14:05 scand napisał: > > wersja kalifa Usmana -ostateczna- Koranu powstała ok. 20 lat po śmierci > > Muhammada (ok.650), sam zaś okres objawień medyneńskich (dot. organizacji > > wspólnoty i określających Prawo) to ledwie 10 lat (622-632) => to a > > propos "różnych okresów" i "stopniowego dochodzenia" > Objawienia mekkańskie też mają znaczenie. generalnie wyróżniłbym kilka > okresów: 30 lat to mniej niż życie jednego pokolenia, stąd nieadekwatność użytych przez Ciebie terminów sugerujących długotrwałą ewolucję. Same okresy można wyróżnić, mówi się zresztą nawet o trzech podokresach medyneńskich. Ale trudno mówić o tym procesie jako o "stopniowej ewolucji". Wydarzenia nbiegły zdecydowanie szybciej, na oczach tego samego, jednego pokolenia. > > Koran to formalnie rzecz biorąc (tj. abstrahując od obiektywnej > > rzeczywistości) słowo Allaha, jak już mówiłem, a nie Proroka > Ale co to ma oznaczać dla nas ? ? Oznacza tyle, że należy odróżniać Koran od hadisów: „Mahomet BARDZO DOKŁADNIE oddzielał to, co podawał jako objawienie, od tego, co było jego sądem.” (I. Hrbek i K. Petráček, „Mahomet”, Wrocław 1971, s.53) > > a świetlistymi przykładami tępienie oddolnych ruchów odnowy: > > spirytualistów, katarów, albigensów, husytów... czy z drugiej strony > > sekowanie lefebrystów (anatema i ekskomunika) i teologów wyzwolenia > Mylisz Kościól oficjalny z całym chrześcjanstwem. Notabene mnogość tych > kierunków także dowodzi indywidualizmu mimo, że nie miały lekkiego życia - > mówiąc eufemistycznie. Otóż nie mylę. To nie duchowni uganiali się z mieczami za heretykami, tylko rycerstwo, wspierane przez państwo. Jako że ruchy odnowy tworzyli zazwyczaj odszczepieńcy, nie cieszyli się sentymentem społeczeństwa chrześcijańskiego jako takiego – mogli co najwyżej liczyć na obojętność („wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły”). W SWEJ MASIE ludzie ulegają instynktowi stadnemu, zachowaniu tłumu – nawet jeśli są nie wiem jak pobożnymi chrześcijanami. Mają też zakodowane posłuszeństwo wobec autorytetu (wówczas zaś były tylko dwa takie autorytety: Bóg reprezentowany przez Kościół albo pieniądz/władza). > > powszechna laicyzacja i uprywatnienie wiary to dopiero wynalazek XVIII > > wieku] wybitnych indywidualistów --których zresztą spotykamy i w islamie > > (np. Awerroes, Awicenna) > W tym sensie indywidualistami też byli Sw Tomasz z Akwinu To był 100-procentowy człowiek Kościoła. Swą summę napisał dla wsparcia ideologii rzymsko-katolickiej (trudno więc tu mówić o indywidualizmie, w sensie poszukiwania indywidualnej drogi do Boga). Nie zapominajmy też że dawał uzasadnienie ideologiczne dla „polowań na czarownice” => wchodzących w zakres inkwizycji kościelnej. Awerroes i Awicenna byli zaś odosobnieni w swych poglądach, prześladowani za nie. Więc nie mów, że Akwinita był „indywidualistą w tym samym sensie”, co ta dwójka. > Chrześcjaństwo (...) nie narzuca człowiekowi tak silnych ograniczeń > społecznych. „Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż bogaty dostanie się do Królestwa Bożego.” Są też inne słowa Chrystusa świadczące o tym, że chrześcijaństwo jest religią ubogich, słabych, odrzuconych, marginesu pozbawionego nadziei na tym świecie – dlatego religią skierowaną PRZECIW warstwom średniozamożnym i bogatym. > Beduini/Arabowie byli mistrzami zasadniczo w jednej jedynie dziedzinie -- słowa => w takim środowisku, wobec powszechnej dostępności < A co z mistrzostwem w jeździe konnej i walce mieczem ( w zasadzie chyba szablą ) ? Skoro o tym wspominasz. Były trzy przymioty ar-radżulun al-kamil („człowiek całkowity”), z których dwiema były TYPOWE DLA KOCZOWNIKÓW (np. też Mongołów) mistrzowskie opanowanie łucznictwa (a nie walki białym orężem) i jazdy konnej. A trzecią oczywiście elokwencja – i to właśnie jest charakterystyczne dla Beduinów. > > do indywidualnych interpretacji tekstu => inkwizycja islamska > > (mutazylitów), w przeciwieństwie do chrześcijańskiej, nie przetrwała nawet > > krótkotrwałych rządów jednego kalifa > A druk Koranu ? Kiedy się upowszechnił ? Znajomość była ale do studiów > indywidualnych jednak do tego daleko Za Michaelem Cookiem („Koran”, W-wa 2001): „Tekst koraniczny w zwojach znamy z bardzo wczesnego okresu historii islamu (...) możemy myśleć o Koranie jako o książce OD POCZĄTKU okresu zbierania tekstu koranicznego. (...) Strony z zapisem koranicznym we wczesnym okresie muzułmańskim musiały być papirusowe lub, co bardziej prawdopodobne, pergaminowe. Od połowy VIII wieku, kiedy to nauczono się od Chińczyków wytwarzać papier, systematycznie wypierał on pergamin.” „(...) niektórzy pobożni muzułmanie sami przepisywali Koran, choć nie byli kopistami. Jeden z członków syryjskiej rodziny książęcej z okresu wypraw krzyżowych w czasie swego życia sporządził ponad czterdzieści kopii Księgi (...)” „Kultura, która powinna zachować pisany tekst, NIE MUSI przywiązywać wielkiej wagi do dokładnego odtwarzania jego słów. Na greckich papirusach z trzeciego wieku przed Chrystusem znajduje się tekst Homera znacznie różniący się od znanego nam współcześnie. (...) strategia polega na powierzeniu zadania przechowania tekstu kopistom w przyszłości. (...) Nadzieję pokłada się w fakcie, że tekst jest przekazywany w tak wielu liniach i jest tak dobrze znany społeczności, że błędy – nieuniknione – nie będą miały szans przetrwania. W przypadku Koranu strategia ta sprawdziła się DOSKONALE. (...) Przez całe wieki przepisywania Koranu nie powstawały nowe błędy, a wierność przekazu wynika także z faktu, iż zachowano bardzo wczesne anomalie tekstu. Sukcesu takiej strategii nie sposób przypisać jedynie staranności i dobrej woli. (...) SILNA TRADYCJA RECYTACJI tekstu, służąca wzmocnieniu przekazu pisanego (...)” „Zadziwiające jest to, że wyznawca islamu nie czyta Koranu, lecz raczej go recytuje. Odczytywanie Koranu z egzemplarza książki w trakcie odbywania rytuałów religijnych jest praktyką, owszem, wspominaną przez niektóre muzułmańskie autorytety z wczesnego okresu islamu, jednak po to by ją zdyskredytować: uczeni traktowali czytanie jako pozostałość rytuału żydowskiego. Do tego dochodzi SILNY NACISK KULTUROWY na uczenie się Koranu NA PAMIĘĆ.” (Co zresztą zostało do dziś, przy czym: „U muzułmanów we wszystkim, co się tyczy tekstu pisanego, aparat naukowy jest ogromny.” [w przeciwieństwie do: „...wielu braminów recytowało Wedy bez pojęcia, co one oznaczają...”]) Dzieci (a nauka była powszechna!) uczono pisać dyktując im fragmenty Koranu do zapisania na tabliczkach. Kazano też im recytować z pamięci to, co zapisały. Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 27.11.06, 11:08 > 30 lat to mniej niż życie jednego pokolenia, stąd nieadekwatność użytych przez > Ciebie terminów sugerujących długotrwałą ewolucję. Nie sugerowałem ewolucji a zmienność poglądów w szybko zmiennej sytuacji. ( podobnie jak chyba Ty) W czasach rewolucyjnych czas płynie szybko - weźmy np. 5 lat rewolucji francuskiej + nastepne 5 + 5 itd - ileż różnych propozycji , ile tymczasowych rozwiązań .. > Oznacza tyle, że należy odróżniać Koran od hadisów: „Mahomet BARDZO DOKŁA > DNIE > oddzielał to, co podawał jako objawienie, od tego, co było jego sądem.” A my mamy to przyjąć za dobrą monetę ? > > W tym sensie indywidualistami też byli Sw Tomasz z Akwinu > > To był 100-procentowy człowiek Kościoła. Swą summę napisał dla wsparcia > ideologii rzymsko-katolickiej (trudno więc tu mówić o indywidualizmie, w sensie > > poszukiwania indywidualnej drogi do Boga). Chodzi o tworzenie rzeczy nowych ( nawet jeśli jest to tylko nowatorska synteza) - bycie człowiekiem Kosciola nie przeszkadza temu - jeszcze lepszy przykład w tym względzie to św. Augustyn. > Za Michaelem Cookiem („Koran”, W-wa 2001): > „Tekst koraniczny w zwojach znamy z bardzo wczesnego okresu historii isla > mu .. Nie odpowiada to jednak na pytanie kiedy pojawiły się powszechnie dostępne dla każdego drukowane wersje Koranu co pozwoliłoby na indywidualizację odczuć tego tekstu u wienych podobnie jak miało to miejsce z Biblią. Mozna sobie zadać tez pytanie czy to przypadek że największy rozwój cywilizacyjny odbył się w kregu kultury chrześcjanskiej. Prawdopodbnie nie gdyż tu właśnie oddzielenie sfery swieckiej od duchowej dawało tej drugiej sferze znacznie wieksze możliwości wolnego ( w miarę ) rozwoju. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 27.11.06, 21:27 scand napisał: > Nie sugerowałem ewolucji a zmienność poglądów w szybko zmiennej sytuacji. > ( podobnie jak chyba Ty) No to mamy jasność :) > A my mamy to przyjąć za dobrą monetę ? Nie chodzi o przyjmowanie cudzych dogmatów --tak cytowany porzez Ciebie Akwinita stwierdził zresztą iż głoszenie wiary w coś czemu się nie dowierza to fałsz, zakłamianie. Niemniej wg mnie jest koniecznym przyjęcie takiego założenia na czas dyskusji -- dotyczącej w końcu porównywania dwóch ideologii. Inaczej od razu przyjmijmy równiez że np. odrzucamy boskość Chrystusa, a tym samym Zmartwychwstanie --jak bez tego wyjaśnić sens religii chrześcijańskiej, jej ideę zbawienia, jej rozumienie ofiary? > Chodzi o tworzenie rzeczy nowych ( nawet jeśli jest to tylko nowatorska > synteza) - bycie człowiekiem Kosciola nie przeszkadza temu - jeszcze lepszy > przykład w tym względzie to św. Augustyn. Przykład z Augustynem jest rzeczywiście lepszy, bo był prawdziwym przełomem w dotychczasowym myśleniu Kościoła, zrewitalizował jego ideologię. Ale i tak obaj szli ręka w rękę z hierarchią kościelną, legitymizowali jej pouczenia dotyczące np. porządku społecznego i posłuszeństwa władzy (przy czym władza duchowna miała pierwszeństwo przed świecką). Nie myśleli całkowicie niezależnie, bo nie to było ich zamiarem, obaj byli gorliwymi pobożnymi chrześcijanami --nie w głowach im podważanie autorytetu Kościoła, prowadzenie krytycznej dyskusji z takich pozycji. Czyli inaczej niż Awerroes i Awicenna, którzy szli pod prąd większości duchownych muzułmańskich. > Nie odpowiada to jednak na pytanie kiedy pojawiły się powszechnie dostępne > dla każdego drukowane wersje Koranu co pozwoliłoby na indywidualizację odczuć > tego tekstu u wienych podobnie jak miało to miejsce z Biblią. Zastanawiam się czy uważnie przeczytałeś cytowane fragmenty. Wynika z nich jednoznacznie powszechna znajomość tekstu od początku istnienia islamu --bez odchyleń co do treści (!) i często zakodowana w pamięci (!). Wyraźnie też wynika znacznie większa ilość egzemplarzy kompletnego Koranu w obiegu niż w przypadku chrześcijaństwa, gdzie JEDYNYM dysponentem Pisma aż do epoki druku (poł. XV wieku) był kler. Ba! druk wcześniej dotarł do muzułmanów poprzez kontakty z Chinami. Jakbyś sięgnął do tej książki to znalazłbyś też informacje o przenikaniu całego życia przez Koran. Każde ważniejsze wydarzenie pobożny muzułmanin kwituje odpowiednim (wg niego) cytatem, często w formie aluzyjnej krótkim fragmentem którego nie zrozumiesz bez znajomości koranicznego kontekstu. Muzułmanie studiują Pismo przez całe życie, podobnie jak Żydzi. Koran jest podstawą nauki języka arabskiego --wśród muzułmanów była powszechna znajomość pisma jako takiego, a przynajmniej dostęp do szkół był nieograniczony (co kto z tego wyniósł to już jego sprawa ;) w przeciwieństwie do chrześcijańskiej Europy. W Koranie wreszcie poszukuje się prawdy absolutnej o całym świecie (np. udowadniano że fragment o stworzeniu człowieka z kropli spermy to tak naprawdę słowa Boga o genetyce). Warunki "indywidualizacji odczuć" były zdecydowanie lepsze niż w chrześcijaństwie. Zresztą ten powszechny dostęp do Biblii w chrześcijaństwie dotyczył początkowo tylko protestantów. > Mozna sobie zadać tez pytanie czy to przypadek że największy rozwój > cywilizacyjny odbył się w kregu kultury chrześcjanskiej. Poprzedzony rozwojem cywilizacji muzułmańskiej Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 28.11.06, 12:41 > dotyczącej w końcu porównywania dwóch ideologii. Inaczej od razu przyjmijmy > równiez że np. odrzucamy boskość Chrystusa, a tym samym Zmartwychwstanie -- jak > bez tego wyjaśnić sens religii chrześcijańskiej, jej ideę zbawienia, jej > rozumienie ofiary? Takie spory czasami prowadziły nawet do .. wojen religijnych :) > Nie myśleli całkowicie > niezależnie, bo nie to było ich zamiarem, obaj byli gorliwymi pobożnymi > chrześcijanami --nie w głowach im podważanie autorytetu Kościoła, prowadzenie > krytycznej dyskusji z takich pozycji. Mysleli w pewnym otoczeniu - jak w ogole zatem sformułowac niezaleznośc jesli uznamy jednak przy tym tworzyli rzeczy nowe ? > Czyli inaczej niż Awerroes i Awicenna, którzy szli pod prąd większości > duchownych muzułmańskich. Byc może byli zatem wiekszymi indywidualistami - ich mysl jednak chyba nie miała konsekwencji dla swiata Islamu, w przeciwienstwie do ww. chrześcjan. > Zastanawiam się czy uważnie przeczytałeś cytowane fragmenty. Wynika z nich > jednoznacznie powszechna znajomość tekstu od początku istnienia islamu --bez > odchyleń co do treści (!) i często zakodowana w pamięci (!). Wyraźnie też > wynika znacznie większa ilość egzemplarzy kompletnego Koranu w obiegu niż w > przypadku chrześcijaństwa, gdzie JEDYNYM dysponentem Pisma aż do epoki druku > (poł. XV wieku) był kler. Byc może muzułamnie w więszym zakresie znali Koran ale czy odbywało się to w wyniku studiów indywidualnych ? prawdopodobnie była to nauka wg jakiegoś narzuconego schematu - nie ma w kazdym razie chyba tyle sekt islamskich co chrzescjanskich. Oczywiscie to rozmnożenie nurtów nastąpilo dopiero po upowszechnieniu druku. > Poprzedzony rozwojem cywilizacji muzułmańskiej Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 29.11.06, 11:36 scand napisał: > Takie spory czasami prowadziły nawet do .. wojen religijnych :) I kogo ciągnie tu do wojny? ;) Tylko słaby rozum sięga po argument siły a nie siłę argumentu ;) > Mysleli w pewnym otoczeniu - jak w ogole zatem sformułowac niezaleznośc jesli > uznamy jednak przy tym tworzyli rzeczy nowe ? Nie tyle „w pewnym otoczeniu” (co sugerowałoby ogólne uwarunkowania historyczno- gospodarczo-społeczno-polityczne ich indywidualnych biografii), co „w pewnej organizacji”. „Nowatorstwo” intelektualne zaś nie oznacza (całkowitej) „niezależności” intelektualnej, wolności od różnorakich zewnętrznych wpływów (choćby wynikających ze ślubu posłuszeństwa hierarchii). Z kontrowersyjnego dosyć artykułu „Bogu nie robi się zdjęć" Jerzego Sosnowskiego: „Trzeba lojalnie przyznać, że póki chrześcijanie czuli się w Europie większością, nie widzieli powodu upominać się o szacunek dla indywidualnych wyborów światopoglądowych każdego z nas.” > Byc może byli zatem wiekszymi indywidualistami - ich mysl jednak chyba nie > miała konsekwencji dla swiata Islamu, w przeciwienstwie do ww. chrześcjan. Bo „w/w chrześcijanie” mieli za sobą wsparcie organizacji zdolnej do realizacji ich idei – w końcu byli jej członkami. To właśnie zaznaczyłem przy porównaniu Augustyna i Tomasza z Awerroesem i Awicenną. 1.> Byc może muzułamnie w więszym zakresie znali Koran ale czy odbywało się to > w wyniku studiów indywidualnych ? prawdopodobnie była to nauka wg jakiegoś > narzuconego schematu 2.> nie ma w kazdym razie chyba tyle sekt islamskich co chrzescjanskich. > Oczywiscie to rozmnożenie nurtów nastąpilo dopiero po upowszechnieniu > druku. 1.Aparat naukowy służący „obsłudze” tekstu koranicznego powstał w wyniku indywidualnych studiów, ale i dysput. Ukształtował się na zasadzie powszechnej akceptacji. Co nie oznacza że nie było odszczepieńców interpretujących Koran po swojemu. Każdy pobożny muzułmanin na własną rękę poszukuje w Koranie Prawdy Absolutnej, żyje nim oplatając całe swe życie aluzjami do niego. Jeśli to nie jest indywidualizacja Pisma (wiązanie go z własnymi refleksjami i emocjami) to co rozumiesz przez indywidualizację? Drukowaną Biblię na półce? Ilu chrześcijan przeczytało całe Pismo (nie wymagajmy by w oryginale)? W islamie, podobnie jak w judaizmie, nie ma wyłączności określonej grupy/instytucji/osób na wiążącą wszystkich interpretację. Co najwyżej są znawcy Pisma, którzy dzięki swej szczególnej wierze (iman) bądź charyzmie (wynikającej z pochodzenia bądź przynależności do kleru –charakterystyczne dla irańskiego szyizmu) są w stanie lepiej poznać prawdę objawioną na poziomie poznania pozazmysłowego ale i dzięki swemu rozumowi. W ten sposób uzyskują autorytet, a ludzie zasięgają ich rady i wyjaśnień –do których mogą ale nie muszą się stosować (w przeciwieństwie do chrześcijaństwa gdzie Chrystus słowami „cokolwiek rozwiążecie na ziemi będzie rozwiązane w niebie” miał dać pełną i wyłączną władzę duchową w ręce Apostołów i ich następców). W islamie każdy sam sobie wybiera autorytet duchowny –ale w każdej chwili może go zmienić. 2.Rozmnożenie nurtów w islamie nie wynikało z upowszechnienia druku (tylko rywalizacji o władzę wobec braku jednoznacznej zasady określania przywództwa ummy –o czym już byłem wspomniałem). Wszystkie ważniejsze odłamy muzułmańskie wyłoniły się do XIII wieku (powstanie safawidzkiej Persji, która przyjęła imamicki szyizm [drugi to izmaelicki], to ostatni akord który wybrzmiał na przełomie XV i XVI wieku). Potem pojawił się już tylko bahaizm (który z islamem niewiele ma wspólnego) oraz wielki podział –przechodzący przez wszystkie dotychczasowe odłamy– na modernistów i konserwatywnych purytanów (np. wahhabityzm to nic nowego, tylko „odnowiony”, rygorystyczny sunnityzm). > Z pewnościa Mongołowie byli nieszczęściem dla Islamu. Ale czy dotarli np. do > Egiptu czy Maroka ? Poza tym w Europie do XIII wieku też się coś działo ( np. > gotyk) i nie był to z pewnością czas stracony. Nie powiedziałbym że to była > zupełna prowincja - raczej drugi równoległy świat. Mongołowie dotarli do Syrii. Ale wcześniej nim ta stała się zlepkiem emiratów ajjubidzkich, władzę w Egipcie przejął Saladyn, który jak pisze Bielawski: „...przede wszystkim starał się zniszczyć al-Azhar (...). I rzeczywiście mu się to udało.” „Wraz z upadkiem politycznym kalifatu fatymidzkiego szedł upadek kulturalny (...)” Po śmierci zaś Saladyna niedawne imperium fatymidzkie uległo podziałom między jego potomków – tylko dlatego można twierdzić że Hulagu nie zaatakował Egiptu. Maroko to intelektualne peryferia świata islamu (nawet al–Andalus to był już tylko łabędzi śpiew). Jego „serce” biło między Kairem i Bagdadem a tam właśnie uderzyli Mongołowie. Co do poziomu wiedzy europejskiej – jakbyś np. porównał ówczesną wiedzę medyczną Europejczyków i muzułmanów, to nie były wcale „równoległe światy” – oddzielał je kosmos. Cywilizacja zaś to nie tylko sztuka – to przede wszystkim wiedza, nauka, rozwój technologiczny. Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 04.12.06, 09:58 > Jeśli to nie >jest indywidualizacja Pisma (wiązanie go z własnymi refleksjami i emocjami) to > co rozumiesz przez indywidualizację? Taka indywidualizacja jeśli byłaby silna to powinna w koncowym rzeltacie przejaiwć się też w życiu społecznym a nie tylko prywatnym. ( czyli powstawałyby ruchy heretyckie) >W islamie > każdy sam sobie wybiera autorytet duchowny –ale w każdej chwili może go > zmienić. To chyba pobożne życzenie, w wiekszosci wybiera tak jak ojciec, sąsiad , ludzie wokół. > Jego „serce” biło między Kairem i Bagdadem a tam właśnie uderzyli M > ongołowie. Ciekawe że muzulmanie pamietają tak bardzo o stosunkowo mało dotkliwych wyprawach krzyżowych, natomiast nie mają ( przynajmniej na tym samym poziomie ) pretensji do Mongołów ;) Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 04.12.06, 12:44 scand napisał: > Taka indywidualizacja jeśli byłaby silna to powinna w koncowym rzeltacie > przejaiwć się też w życiu społecznym a nie tylko prywatnym. > ( czyli powstawałyby ruchy heretyckie) a nie powstały ????? a jak powstał choćby bahaizm? > To chyba pobożne życzenie, w wiekszosci wybiera tak jak ojciec, sąsiad , > ludzie wokół. 1.co nie oznacza że prawa nie ma!!! (vide: bahaizm; vide: walki o przywództwo wśród ajatollahów i rywalizacja o autorytet i uznanie ummy między pomniejszymi imami) ba, nawet kobiety mogą dokonywać takiego wyboru --ja zauważam pewną różnicę z Kościołem katolickim, którym rządzą dogmaty i jego stróże (sami je zresztą ustanawiający na mocy przytoczonego już przeze mnie pradogmatu: o ich całkowitej wladzy świeckiej i ZGODNOŚCI ich poczynań z niepoznawalną przecież wolą Boga) 2.to tak jak prawo wyborcze w USA --i tak wszyscy głosują tylko na jedną z dwóch partii, a nacisk otoczenia na wybór jest barzdo silny > Ciekawe że muzulmanie pamietają tak bardzo o stosunkowo mało dotkliwych > wyprawach krzyżowych, natomiast nie mają ( przynajmniej na tym samym > poziomie ) pretensji do Mongołów ;) Mongołowie się zislamizowali i stali "psami kalifa" --więc islam odniósł sukces wobec tych "barbarzyńców" i pogan, czyż nie :) natomiast spór z Europą był fundamentalny (w ideologii oczywiście a niekoniecznie rzeczywiście ;) ze względu na naturalny spór między "ludami Księgi objawionej" i rywalizacją o święte miasto, Jerusalem Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 04.12.06, 13:22 > Mongołowie się zislamizowali i stali "psami kalifa" --więc islam odniósł sukces > > wobec tych "barbarzyńców" i pogan, czyż nie :) Skoro sukces to niech odpowiada za sukces. Teraz modne są różne historyczne "przeprosiny". Europejczycy powinni przepraszac za wyprawy krzyżowe, niewolnictwo, Kolumba itp. ciekawe kiedy się my doczekamy przeprosin do Islamu (w zasadzie od Turcji) za Mongołów (Tatarów) którzy przez wieki pustoszyli wschodnie tereny Rzeczpospolitej uprowadzając setki tysięcy ludzi na muzułmanskie targi niewolników ;) Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 04.12.06, 15:37 scand napisał: > Teraz modne są różne historyczne "przeprosiny". Europejczycy powinni nie "powinni" tylko "chcą bo mają poczucie winy" --nikogo nie powinno zmuszać się do przeprosin (bo co wówczas są warte?) tylko przekonywać zresztą już toczy się w Turcji wielka, powszechna dyskusja nt. ludobójstwa Ormian --dyskusja, którą przez dekady pod dywanem trzymała prozachodnia armia, i którą niepotrzebnie i nieodpowiedzialnie zaogniła ostatnio Francja (kiedy sama publicznie przeprosi za zbrodnie Vichy i kiedy funkcjonariusze Vichy odpowiedzieli za zbrodnie wojenne? kiedy Petain przeprosił rodaków za to że np. zakazał Marsylianki?) > którzy przez wieki pustoszyli wschodnie tereny Rzeczpospolitej uprowadzając > setki tysięcy ludzi na muzułmanskie targi niewolników ;) jakoś nie przypominam sobie kiedy Włosi przeprosili Niemców za germańskich niewolników, a Niemcy za zniszczenie Rzymu przez Wandalów i Karola V Habsburga? nie przypominam też sobie kiedy Izraelici przeprosili za swych obrotnych przodków dzięki którym nasi przodkowie po wsze czasy stali się Sclavinami, a część z nich zwiedziła Alicante jako niewolnicy już kilkanaście wieków temu? wreszcie nie przypominam sobie kiedy Rosja, Austria i Niemcy przeprosiły za rozbiory Polski-Litwy? (którym zresztą przeciwstawiła się tylko Turcja) Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 04.12.06, 15:45 > ...2 > ...3 > ... > wreszcie nie przypominam sobie kiedy Rosja, Austria i Niemcy przeprosiły za > rozbiory Polski-Litwy? (którym zresztą przeciwstawiła się tylko Turcja) Turcja się przeciwstawiła ? Włączyła sie po naszej stronie do Powstania Kosciuszkowskiego ? ;) Z przeprosin brakuje wciąż też przeprosin Szwedów - rzadko w historii zdarza się taka grabież jak w czasie Potopu .. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 04.12.06, 18:10 scand napisał: > Turcja się przeciwstawiła ? Włączyła sie po naszej stronie do Powstania > Kosciuszkowskiego ? ;) *wywołała wojnę z Rosją w związku z konfederacją barską (działania francuskiej dyplomacji) *wywołała wojnę z Rosją w trakcie Sejmu WIelkiego, co na prawie 4 lata zajęło wojska rosyjskie *jako jedyne państwo nie uznała rozbiorów --posła Lechistanu wywoływano w protokole dyplomatycznym Porty Otomańskiej przez cały XIX wiek > Z przeprosin brakuje wciąż też przeprosin Szwedów - rzadko w historii zdarza > się taka grabież jak w czasie Potopu .. akurat ostatnio Karol XVI Gustaw przeprosił, gdy przyjechał na Dolny Śląsk wesprzeć finansowo remont świątyni Wang --choć fakt o zwrocie dzieł sztui mowy nie było :) wracając jeszcze do porwań ludzi z ukrainnych ziem Rzplitej przez Tatarów krymskich 1. państwa tego już nie ma i jego jedynym spadkobiercą jest --chyba Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 05.12.06, 13:00 > *wywołała wojnę z Rosją w związku z konfederacją barską (działania francuskiej > dyplomacji) > *wywołała wojnę z Rosją w trakcie Sejmu WIelkiego, co na prawie 4 lata zajęło > wojska rosyjskie Nie sądzę żeby te wojny wybuchnęły, aby pomóc Polsce. Czy są jakieś udokumentowane kontakty np. reformatorów z władzami Turcji ? > *jako jedyne państwo nie uznała rozbiorów --posła Lechistanu wywoływano w > protokole dyplomatycznym Porty Otomańskiej przez cały XIX wiek Za to chwała Sułtanom :)) > wracając jeszcze do porwań ludzi z ukrainnych ziem Rzplitej przez Tatarów > krymskich > 1. państwa tego już nie ma i jego jedynym spadkobiercą jest --chyba Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 05.12.06, 23:06 scand napisał: > Nie sądzę żeby te wojny wybuchnęły, aby pomóc Polsce. > Czy są jakieś udokumentowane kontakty np. reformatorów z władzami Turcji ? jeśli chodzi o Bar to właśnie Turcja pośredniczyła między Francją a konfederatami (dostawy broni, instruktorów wojskowych, etc.), nie wspominając że wojna jaką wywołała z Rosją de facto dla samej Turcji była niepotrzebna jeśli chodzi o wojnę w okresie Sejmu Wielkiego też dla Turcji była niepotrzebna --walczyła nie tylko z Rosją ale i wplątali się Habsburgowie > Ja bym powiedział jednak Turcja. taaak --a Polska (nie Łotwa) jest spadkobiercą Kurlandii > Ale "towar" już szedł na bazary tureckie. czy odbiorcy narkotyków ("towaru") w świecie Zachodu są odpowiedzialni za wojny narkotykowe w takiej Kolumbii? > Usprwiedliwiona wojna z terrorzyzmem ;) ??? czyim? chyba kozackim (Krym był państwem, Sicz nie i działała wbrew woli władz Rzplitej) Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 06.12.06, 09:55 > czy odbiorcy narkotyków ("towaru") w świecie Zachodu są odpowiedzialni za wojny Oczywiscie że są. > Krym był państwem .. Chyba panstwem - wg dzisiejsze terminologii - bandyckim - chyba żaden kraj w Europie nie grabił tyle w tak długim czasie. W istocie wypady Tatarów były terrorem i zapewne niemało się przyczyniły do tego że Rzeczpospolitej nie udało utrzymać Ukrainy. Kozactwo więc było swego rodzaju spontanicznym wypełnienime luki tam gdzie Rzeczpospolita ewidentnie zawiodła. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 06.12.06, 22:04 scand napisał: > Oczywiscie że są. dyskusyjne :) > W istocie wypady Tatarów były terrorem ale nie terroryzmem w rozumieniu współczesnym > zapewne niemało się przyczyniły do tego że Rzeczpospolitej nie udało > utrzymać Ukrainy. terrorem posługiwała się też szlachta wobec chłopów --czy była terrorystyczna? czy nie przyczyniła się do utraty Ukrainy (np. kwestia nakładów na wojsko)? > Kozactwo więc było swego rodzaju spontanicznym wypełnienime luki tam gdzie > Rzeczpospolita ewidentnie zawiodła. Kozactwo równie chętnie na długo przed Chmielem szarpało samą Rzplitą, czy np. spokojne i niemieszające się chrześcijańskie księstwa naddunajskie (co też ściągało gniew sułtana) Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 07.12.06, 10:40 > terrorem posługiwała się też szlachta wobec chłopów --czy była terrorystyczna? > czy nie przyczyniła się do utraty Ukrainy (np. kwestia nakładów na wojsko)? Tak, szlachta zawiodła. prawdopodobnie utrzymała by jednak Ukrainę gdyby w odpowiednim czasie zdobyła Chanat Krymski - niestety, to rozbójnicze panstewko, było pod protektoratem potężnej Turcji .. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 08.12.06, 09:37 scand napisał: > Chanat Krymski - niestety, to rozbójnicze panstewko, było pod protektoratem > potężnej Turcji .. To nie protektorat Porty chronił Chanat – tylko oportunizm szlachty: „(…) Tatarzy byli ludem o skłonnościach konserwatywnych i wyjątkowej stałości upodobań, bowiem dokładnie tymi samymi szlakami najeżdżali ziemie polsko- litewskie co najmniej od drugiej połowy XV stulecia, i to z podziwu godną regularnością – do dwóch wypadów na sezon. Od obyczaju tego odstępowali czasem, jeśli akurat wyprawiali się na Wielkie Księstwo Moskiewskie lub jeśli Turcja pozostawała przypadkiem w niezłych stosunkach z Rzecząpospolitą [to „rozbójniczy” Tatarzy a nie arcykatoliccy Habsburgowie, pomogli Polakom podczas Potopu] i nieco mocniej brała w karby Krym. Konserwatyzmem odznaczali się także osiadli mieszkańcy wspomnianych okolic, jako że konsekwentnie nie czynili nic albo prawie nic dla ich obrony, konsekwentnie również bardzo wiele o niej mówili i pisali. Co prawda od czasów Zygmunta Starego na kresy południowe i wschodnie wysyłano specjalne oddziały wojsk zaciężnych, zastąpione później tzw. „obrona potoczną”, miejscowe ziemiaństwo przeciwne było jednak przekształceniu ich w armię stałą, opłacaną ze specjalnie na ten cel przeznaczonego podatku, i w ogóle niezbyt chętnym okiem patrzyło na ciągłą obecność wojsk królewskich na pograniczu, obawiając się ewentualnego osłabienia roli pospolitego ruszenia. Z podobnych względów nie wznoszono również stałych twierdz. Liczebność wojsk obrony potocznej z rzadka kiedy przekraczała dwa tysiące jazdy i kilkuset tzw. drabów służących w piechocie, toteż jej działania były mało skuteczne. Od czasu do czasu Tatarzy sprawiali niemiłą niespodziankę, urządzając najazd w godnej uwagi skali i biorąc jasyr w liczbie np. pięćdziesięciu tysięcy głów. Ożywiało to przejsciowo dyskusję na temat konieczności wzmocnienia obrony potocznej, umysły szlacheckie rozpalały się do tego stopnia, że zaczynano nawet przebąkiwać coś o ofiarach na rzecz wojska. (…) Rychło jednak wszystko wracało do normy. Do umów pieniężnych po staremu włączano klauzule, że w razie najazdu tatarskliego terminy płatnosci ulegają odroczeniu, zapał do opodatkowania się na rzecz wojska cichł, a Tatarzy, chociaż nadal pojawiali się z regularnością, jakiej z trudem można oczekiwać po Polskich Kolejach Państwowych, zwłaszcza zimą, brali jednak jasyr w granicach zdrowego rozsądku, dzięki czemu odzyskiwali właściwą sobie – i po wszelkich pozorach sądząc – społecznie akceptowaną rolę kolorytu lokalnego, urozmaicającego monotonię żywota na Naddnieprzu i w jego bezpośrednich okolicach – po Lublin mniej więcej (…). Tradycyjnie też uganiała się za nimi garstka wojska, na czele z rotmistrzami o zaszczytnym tytule „strażników królestwa”, przy czym starcia te odbywały się wedle niezmiennych, przez wieki wypracowanych reguł. Gdyby nie tragizm całej sytuacji (...), można by przypuścić, że na Kresach trwała jakaś wielka i sprawiająca obzdwu stronom niekłamaną radość zabawa, w krtórej za najcięższy grzech uznawano łamanie ustalonych przepisów gry. Polegały one na tym, że Tatrów pod żadnym pozorem nie należało zniechęcać do inkursji ani też zatrzymywać na samym wstępie – na przykład podczas przeprawy przez Tawań. Dopiero gdy się już napalili i nagwałcili do syta, wzięli jasyr i gnali go na Krym, następowała kulminacyjna faza rozgrywki. Ordyżcy uciekali, a Polacy ich gonili – niekiedy nawet doganiali. Dochodziło wówczas do starcia, a wojskom koronnym udawało się czasem – mówiąc słowami ówczesnych pamiętników – „przygasić gości”, którzy w takim przypadku „po grzbiecie brali” (proszę zwrócić uwagę na język, jest w nim coś z atmosfery zdarzenia określanego przez Marka Hłaskę mianem „bójki towarzyskiej”). Tatarzy porzucali wtedy łup, po czym wpływali na „suchego przestwór oceanu” – jak słusznie i sprawiedliwie ochrzcił stepy nieśmiertelny poeta polski Mickiewicz – i rozpływali się w nim bez śladu. Na rok. Najczęściej jednak, „zdesperwowawszy o doścignieniu tego pogaństwa”, Polacy niechali pogoni. Zasady tej gry stają się bardziej przejrzyste, jeśli przyjąć, że o wyborze taktyki polskiej decydowała nie tylko szczupłość sił, ale i nadzieja na na przechwycenie chociaż części zagarniętego przez ordyńców łupu; Rzeczpospolita płaciła rzadko i kiepsko, a otwarat grabież bogobojnych mieszkańców, aczkolwiek nie należało jej raz na zawsze i z góry odrzucać, mogłoby wzbudzić niejakie niezadowolenie – ich samych i władz. Zabawa z Tatarami dawała natomaist – w dłuższej perspektywie – stały, choć trudny do przewidzenia zysk, a i sławę nie małą.” (Marek Urbański) Wspomnieć tylko należy jeszcze o planach wielkiej wojny z Turcją, w wyniku której Rzplita mogła zniszczyć Chanat, opanować Budziak i Jedysan, oraz podporządkować sobie księstwa naddunajskie. Planach apriorycznie odrzuconych przez szlachtę, więtrzącą w tym zamach w duchu absolutum dominium. Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 08.12.06, 09:50 > „(…) Tatarzy byli ludem o skłonnościach konserwatywnych i wyjątkowej stałości > upodobań .. Przypomina to troche obecne rozważania z "wielkiej" polityki o roli molestującego i molestowanej :) Prawdą jest, że Rzeczpospolitej bycie molestowaną nie aż tak bardzo przeszkadzało - przynajmniej nie na tyle żeby przedsiewziąć energiczne akcje. Istnienie jednak tej wiecznie niezagojonej, ropiejącej rany na południu niemało sie jednak przyczyniło do osłabienia całego organizmu a nie było lekarza który by zaaplikował skuteczne lekarstwo. Ta słabość Rzeczpospolitej była zresztą być może tez przyczyną pewnego sentymentu Turków ( wszak z jej terenów mieli ciągłe dostawy kobiet). Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 08.12.06, 17:56 scand napisał: > Przypomina to troche obecne rozważania z "wielkiej" polityki o roli > molestującego i molestowanej :) takimi relacjami kat-ofiara zajmuje się wiktymologia :) Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: islam, chrześcijanie, Żydzi... 11.12.06, 12:28 Obecnie zatem powstała w świecie - jako odrębna dziedzina - wiktymologia historyczna. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos o świętych... 09.12.06, 12:18 znalazłem ciekawy przyczynek do dyskusji artykuł: „Cebula, święci i posiadacze prawdy” Rozmawiali: Adam Michnik, Anna Bikont, Joanna Szczęsna, Lidia Burska, Paweł Lisicki i Sławomir Sierakowski „Krzysztof Śliwiński (głos z sali): Byli ludzie wielcy i szlachetni, którzy zostali uwiedzeni. Jeden z najwspanialszych świętych Kościoła katolickiego św. Franciszek Ksawery podpalał stosy. Ogłaszał głęboko przekonany, podobnie jak przynajmniej jeszcze stu innych świętych, że stos jest najlepszą rzeczą, jaką można zrobić dla tego, który będzie palony.” dodajmy jeszcze takie postaci jak: Joanna d’Arc --walczyła o wolność Francji [jednego tylko kraju chrześcijańskiego --zresztą własnej Ojczyzny Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: o świętych... 11.12.06, 11:45 > znalazłem ciekawy przyczynek do dyskusji Można by podsumować: wreszcie coś udało się znaleźć ;) Odpowiedz Link Zgłoś
kerebron Re: "europejskość" 28.10.06, 09:48 scand napisał: > UE jest już > teraz jak domek z kart ( problemy z konstytucją) a po dostawieniu karty > tureckiej chyba się przewróci. Na pewno się przewróci. Nie wiem zresztą, czy cokolwiek jest jeszcze w stanie uratować Zjednoczoną Europę, której niewydolny - i niereformowalny - ustrój polityczny przywodzi na myśl tragiczną I Rzeczpospolitą. Przyłączenie Turcji w tej sytuacji to będzie postawienie kropki nad "i" w samobójczym dziele brukselskich biurokratów. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos jeszcze co do granic Europy (języka i geografii) 13.08.07, 10:56 kyos napisał: "*obywatelami UE są grenlandzcy Inuici (choć sama wyspa nie należy do UE) czy mieszkańcy terytoriów zamorskich Francji i Wielkiej Brytanii --na potęgę zjeżdżali się ostatnio na jakąś francuską wyspę na Oceanie Indyjskim by uzyskiwać francuski socjal" dodajmy do tego że UE wysyła swoje sondy kosmiczne (Galileo) z terytoriów południowoamerykańskiej Gujany Francuskiej... Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: jeszcze co do granic Europy (języka i geograf 27.08.07, 13:20 Wyjątki niszczą regułę ale tylko wtedy kiedy chcemy ją zniszczyć. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: jeszcze co do granic Europy (języka i geograf 30.08.07, 13:54 scand napisał: > Wyjątki niszczą regułę ale tylko wtedy kiedy chcemy ją zniszczyć. w dzisiejszym zglobalizowanym świecie argument językowo-geograficzny dla określenia politycznych granic Europy (która chce odgrywać rolę światowego mocarstwa --często przy tym zbliżając się do neokolonializmu Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: jeszcze co do granic Europy (języka i geograf 30.08.07, 14:50 > ponadto UE szuka nowego samookreślenia "europejskości" > mają nimi być wartości, zasady i prawa wyrażone w Karcie Praw > Podstawowych jest to u Ciebie personikacja struktury jaką jest UE. To nie UE czegoś szuka a najwyżej pewna polityczna klasa która tworzy "projekt europejski". Klasa ta mimo "demokracji" jest w znacznym stopniu wyobcowana od swoich obywateli i jej działania wynikają z jej wewnętrznych gier. Nie jest nigdzie powiedziane, że ta klasa nie może byc zastapiona inną - w kazdym razie trudno traktowac jej dążenia jako dogmaty. Napływ ludzi spoza Europy wynika z bardzo dużego przyrostu naturalnego poza Europą, a nie z planowanego uniwersalno-światowego charakteru tego projektu . Jeśli tendencje się utrzymają idee genetycznie europejskie - jeśli mozna je tak nazwac będą musiały wpółistniec z innymi kulturowo ideami nie na zasadzie dołączania ich do projektu europejskiego jak widzą to niektórzy liberalnie nastawieni Europejczycy ale będą się kształtować w interakcji coraz bardziej równorzędnych członów. Ich przewidywalność jest równie słaba jak przewidywalność ówczesna np. konsekwencji sprowadzania muzułmanskich robotników do Francji w latach 60,70-tych. Oczywiście wszystkiego nie można i tak przewidzieć a erozja poprzez wyjatki o której wspomniałeś czyni przewidywalność jeszcze trudniejszą. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: jeszcze co do granic Europy (języka i geograf 30.08.07, 15:28 scand napisał: "jest to u Ciebie personikacja struktury jaką jest UE." dziwny zarzut, chyba z niezrozumienia (rozminęliśmy się ;) po pierwsze UE to na razie owa "polityczna klasa", wyobcowana, szukająca zatem legitymizacji w nakreśleniu nowej wizji Europy (bo niewątpliwie Europa przeżywa głęboki kryzys tożsamości), bo już samo "jednoczenie" się wyczerpało --i natrafiło na "mur" rosyjski, bałkański i turecki --samookreślenie politycznego tworu jakim jest UE jest niezbędne, równie niezbędne jest poszukiwanie w tym celu post factum jakiejś aksjologii po drugie wielu forumowiczów na tytułowe pytanie wątku odpowiadało podświadomie utożsamiając Europę z UE (przecież w zw. z możliwą akcesją Turcji) --polityczna "zjednoczona Europa" zbyt głęboko siedzi w mentalności, by ją pominąć w ocenie Europy jako takiej "Napływ ludzi spoza Europy wynika z bardzo dużego przyrostu naturalnego poza Europą, a nie z planowanego uniwersalno-światowego charakteru tego projektu" 1.projekt multi-kulti na Wyspach, Britishness i przywiązanie do Imperium Brytyjskiego 2.związki kolonialnych potęg z Afryką i Azją (w przypadku Francji czy Holandii nawet z Ameryką Płd.) umożliwają ten transfer przyrostu naturalnego do Europy --zauważ że jakoś np. z Iranu (b. wysoki przyrost) przybywa relatywnie mniej imigrantów niż z trapionych śmiertelnymi epidemiami i wojnami poszczególnych krajów afrykańskich... 3.każde imperium, niepoparte demografią (taką jak ChRL czy Indie), prędzej czy później musi się zmierzyć z wielokulturowością imigrantów zarobkowych (patrz USA) "Jeśli tendencje się utrzymają idee genetycznie europejskie" owa genetyczność zależy od definicji Europy "będą musiały wpółistniec z innymi kulturowo ideami nie na zasadzie dołączania ich do projektu europejskiego jak widzą to niektórzy liberalnie nastawieni Europejczycy ale będą się kształtować w interakcji coraz bardziej równorzędnych członów." temu właśnie ma zapobiec KPP, np.: Art.10 ust.1. "Każdy ma prawo do wolności myśli, sumienia i religii. Prawo to obejmuje WOLNOŚĆ ZMIANY RELIGII lub światopoglądu oraz wolność uzewnętrzniania, indywidualnie lub wspólnie z innymi, publicznie lub prywatnie, swej religii lub światopoglądu poprzez uprawianie kultu, nauczanie, praktykowanie i uczestniczenie w obrzędach." Art.11 ust.1. "Każdy ma prawo do wolności wypowiedzi. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów (...)." (oba przepisy wydają się mieć związek z islamem --zwł. z manifestacjami po publikacji karytakur Mahometa i wykładzie papieskim w Ratyzbonie czy groźbach pod adresem Redekera czy Rushdiego) "Oczywiście wszystkiego nie można i tak przewidzieć a erozja poprzez wyjatki o której wspomniałeś czyni przewidywalność jeszcze trudniejszą." niesamowite :) w jakimś punkcie się zgadzamy :) Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: jeszcze co do granic Europy (języka i geograf 30.08.07, 15:42 > równie niezbędne jest poszukiwanie w tym celu > post factum jakiejś aksjologii A więc jednak post- . Czyli trochę jakby dorabianie ideologii do tego co jest i potem mówienie że to to jest to wynik właśnie tej ideologii :) > 2.związki kolonialnych potęg z Afryką i Azją Czyli projekt europejski jako konsekwencja nieudanego projektu kolonializmu :) > np. z Iranu jest jasne że czynniki ekonomiczne też grają tu wielką rolę. To oczywiste że determinacja emigracji jest większa w krajach relatywnie biedniejszych. > temu właśnie ma zapobiec KPP, np.: > Art.10 ust.1 ... Myslisz że słów nie można zmienić.To chyba można najłatwiej. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: jeszcze co do granic Europy (języka i geograf 31.08.07, 12:00 scand napisał: "A więc jednak post- . Czyli trochę jakby dorabianie ideologii do tego co jest i potem mówienie że to to jest to wynik właśnie tej ideologii :)" chyba nie zrozumiałeś początkowo integracja europejska miała mieć charakter polityczno- gospodarczy (EWG) dopiero wraz z JAE (Jednolitym Aktem Europejskim, 87) i TUE (Traktatem o Unii Europejskiej, 92), POST FACTUM zjednoczenia gospodarczego, zaczęto poszukiwać aksjologii, wspólnych wartości (prawa czowieka, ochrona środowiska, ochrona konsumentow, etc.) --takie zapisy prawne obrosły orzecznictwem ETS i zaczęły funkcjonować w "krwiobiegu" europejskim KPP jest podsumowaniem tego dorobku --dorobku POST FACTUM integracji gospodarczej "Czyli projekt europejski jako konsekwencja nieudanego projektu kolonializmu :)" ? projekt europejski był konsekwencją II wojny światowej natomiast w ramy tego projektu byłe potęgi kolonialne (gł. W.Brytania i Francja) zaczęły wciskać swoje związki metropolii z byłymi koloniami (np. podwyższenie cła na banany z Ameryki Płd. dla zwiększenia popytu na gorsze jakościowo banany afrykańskie; czy też projekty Blaira odnośnie Afryki --mające być realizowane przez całą UE) "jest jasne że czynniki ekonomiczne też grają tu wielką rolę. To oczywiste że determinacja emigracji jest większa w krajach relatywnie biedniejszych." Iran jako kraj mlekiem i miodem płynący? i z szerokimi swobodami życia społecznego? nieprzeładowany zanadto buntowniczą modzieżą bez perspektyw? loool :) "Myslisz że słów nie można zmienić.To chyba można najłatwiej." Myślisz że tak łatwo zmienić traktat międzynarodowy przyjęty w drodze kompromisu (czasem wymuszonego) przez parlamenty wszystkich krajów członkowskich (a nie np. europarlament) ? kto miałby taką polityczną wolę i środki ? zwł. że po jakimś czasie traktat obrośnie orzecznictwem ETS Odpowiedz Link Zgłoś
larive Re: czy Turcja jest częścią Europy? 09.12.06, 15:53 scand napisał: > Raczej nie. > > W sensie geograficznym tylko skrawek należy do Europy. > W językowym język język spoza Europu. > Cywylizacja muzułamsnka. dlatego tez nie ma co sie zastanawiac, czy powinna wejsc do Unii, bo nie powinna. Odpowiedz Link Zgłoś
marta.uparta Re: czy Turcja jest częścią Europy? 03.11.06, 17:26 z historycznego punktu widzenia - mają prawo pretendowac, bo od XV do pocz XX wieku Turcja była krajem europejskim ( a to szmat czasu). Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: czy Turcja jest częścią Europy? 07.11.06, 13:51 > bo od XV do pocz XX > wieku Turcja była krajem europejskim Raczej okupantem części Europy - poza tym większość terytorium chyba miała jednak poza Europą. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: czy Turcja jest częścią Europy? 07.11.06, 23:16 scand napisał: > > bo od XV do pocz XX > > wieku Turcja była krajem europejskim > > Raczej okupantem części Europy - poza tym większość terytorium chyba miała > jednak poza Europą. 1.fakt że argument marty.upartej i mnie nie do końca przekonuje na tej samej zasadzie mogłaby się za część Europy uważać Tunezja --IX-XI wiek władająca Korsyką, Sardynią, Sycylią i Maltą Odpowiedz Link Zgłoś
marta.uparta Re: czy Turcja jest częścią Europy? 08.11.06, 18:32 Hiszpania tez przez wieki miała większośc swojego terytorum poza Europą, a nikt nie zarzuci jej, ze jest nieeuropejska. To w jaki sposób powieksza się granice państwa nie ma znaczenia - czy przez podbój czy drogą korzystnych mariaży. Fakt jest faktem - Porta przez 5 wieków siedziała na po obu stronach Dunaju, i odcisnęła swoje piętno na historii nie tylko tamtych obszarów (kto się ubierał na modłę turecką jak nie szlachta sarmacka?) Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: czy Turcja jest częścią Europy? 09.11.06, 10:13 > Hiszpania tez przez wieki miała większośc swojego terytorum poza Europą bo decydują takie czynniki jak zwartośc terytorialna i kulturowa. Samo to że Habsburgowie panowali w Hiszpanii, jak i żenili swoje córki w Polsce świadczy o naszej bliskości. ( to samo mozna powiedzieć o Rosji w której także carowie brali żony z Europy ) Nie robili tego w Turcji. Tak - szlachta miała swoje wschodnie mity dlatego my nie do końca jesteśmy tak bardzo zachodnio-europejscy ale z pewnością bardziej niż Turcy. Odpowiedz Link Zgłoś
oldpiernik Re: czy Turcja jest częścią Europy? 18.11.06, 13:41 Zdecydowanie: NIE. Mimo wielu sznas na przestrzeni dziejów. Właścieiwie chciałoby się zapytać, dokąd siega Europa. :0) Odpowiedz Link Zgłoś
brutus36 Re: czy Turcja jest częścią Europy? 21.11.06, 23:21 Kiedyś słysałem takie zdanie, że Turcja jest obecna w histori EU od setek lat. Tak, zgadza się, jest obecna, ale jako rabuś i morderca. To tak, jak na przykład bandyta, który zamordował nam kogoś bliskiego jest obecny w naszej historii, albo złodziej, który nam coś zrabował. Dokładnie tak samo jest z obecnością Turcji w dziejach EU. Dla przykładu, około 150-letnie panowanie Turcji na Węgrzech doprowadziło do tego, że niektóre tereny Alfoldu (Wielkiej Niziny) trzeba było po ustąpieniu Osmanów zasiedlać od nowa, jako że ludność została wymordowana albo zagnana gdzieś w głąb Turcji. Nie zawaham się powiedzieć, że końcem XVII wieku tereny te za sprawą Austrii zostały odzyskane przez Europę i dla Europy. Oczywiście, że Turcja nie jest Europą i byłoby bardzo źle gdyby znalazła się w Unii; mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos 1500 post na forum :) 21.11.06, 23:43 chciałbym to uczcić pewną refleksją otóż od X wieku (panowanie Ottona III Rudego to wyjątek) aż do 1989 r. w powszechnej świadomości mieszkańców Europy Zachodniej wschodnia granica "jądra Europy" przebiegała na Łabie choć Niemcy mówili o Polsce jako o "środku Europy" to jedynie w sensie geograficznym => wystarczy wspomnieć popularne pojęcie "polnische Wirtschaft" oraz hasła "misji cywilizacyjnej" Niemców w Europie Środkowo-Wschodniej nie sądźmy pochopnie Turków, bo nie tak dawno temu to oni byli w NATO, a my w RWPG i Układzie Warszawskim Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: 1500 post na forum :) 27.11.06, 11:10 > nie sądźmy pochopnie Turków, bo nie tak dawno temu to oni byli w NATO, > a my w RWPG i Układzie Warszawskim Byli w Nato ale kościoła Hagia Sophia nadal nie chcą zwrócić chrześcjaństwu ;) Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: 1500 post na forum :) 27.11.06, 20:53 scand napisał: > Byli w Nato ale kościoła Hagia Sophia nadal nie chcą zwrócić chrześcjaństwu ;) Byłem w meczecie Kordobie. Byłem też w katedrze w Sewilli podobno największej w Europie, a zbudowanej "na gruzach" meczetu. Z meczetu zostały drzewka pomarańczowe (b.charakterystyczne, gdzie je spotkasz w Hiszpanii w pobliżu klasztoru/kościoła możesz być pewny że stał tam meczet --i często widywałem takie alejki drzewek pomarańczowych, np. koło olbrzymiego zespołu klasztornego w katalońskiej Tarragonie!), dziedziniec z fontanną do ablucji i minaret przerobiony na dzwonnicę (rozwalono tym samym piękne witraże na szczycie) Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: 1500 post na forum :) 28.11.06, 12:27 Katoliccy monarchowie Hiszpanii mają wiele win pamiętajmy jednak że w ich wypadku to był tylko powrót (rekonkwista, chociaz rozciągnieta w czasie :) a w przypadku Turków podbój. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: 1500 post na forum :) 02.12.06, 20:46 scand napisał: > Katoliccy monarchowie Hiszpanii mają wiele win pamiętajmy jednak że w ich > wypadku to był tylko powrót (rekonkwista, chociaz rozciągnieta w czasie :) a > w przypadku Turków podbój. przewrotna logika bo umożliwia żądanie zwrotu wszelkich kościołów chrześcijańskich od Etiopii po Afganistan przerobionych na meczety (wiadomo że islam jest młodszy od chrześcijaństwa o 6 wieków) i dla Twego wyjaśnienia: "los Rojos Catolicos" w Sewilli nie "przywrócili" kościoła na miejsce meczetu, więc nie było tu żadnego "powrotu" --oni go zniszczyli --szlachetniejsi byli Turcy którzy ograniczyli się do dobudowania minaretów i usunięcia ołtarza i ikon na tej samej zresztą zasadzie na Ślęży nie powinno być kościółka (tacy "mili" chłopcy z "Niklota" mogliby przecież domagać się przywrócenia prasłowiańskiej, pogańskiej fukcji góry), Wrocław powinien nazywać się Breslau, powinniśmy tu chodzić po Ringu, ja mieszkałbym na Borgu i chodził swego czasu do Volksschule przy Charlottestrasse, a parafia mojej ciotki powinna być luterańska Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: 1500 post na forum :) 04.12.06, 09:52 >Wrocław powinien nazywać się Breslau, powinniśmy tu > chodzić po Ringu, ja mieszkałbym na Borgu i chodził swego czasu do Volksschule > przy Charlottestrasse, a parafia mojej ciotki powinna być luterańska .. O podobnym argumencie pomyślałem już przed Twoją odpowiedzią. Tak naprawdę to zwycięzcy , jak by nie patrzec, mają zawsze rację i tylko od nich zalezy czy tę rację obronią choćby za nią stała tylko siła nagiego miecza.. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: 1500 post na forum :) 04.12.06, 12:55 scand napisał: > Tak naprawdę to zwycięzcy , jak by nie patrzec, MAJĄ ZAWSZE RACJĘ i tylko od > nich zalezy czy tę rację obronią choćby za nią stała tylko siła nagiego > miecza. może nie zawsze :) przecież zwycięski w II WS komunizm i ZSRR w końcu upadł podczas Jesieni Ludów --a więc nie miał racji bytu ;) [pomijam ledwie dyszącą Kubę i kapitalizującą się ChRL] co innego powiedzieć że HISTORIĘ PISZĄ zwycięzy Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: 1500 post na forum :) 04.12.06, 13:16 > może nie zawsze :) No tak, nie na wieczność :) A i tak każde imperium jak uczy historia w koncu przeminie .. ( wyjatkiem na skalę świata są tu chyba jedynie w pewnym sensie .. Chiny) Odpowiedz Link Zgłoś
kyos "Demokracja po turecku" Adam Balcer 03.12.06, 11:07 czyli garść faktów: www.gazetawyborcza.pl/1,76842,3768361.html Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: "Demokracja po turecku" Adam Balcer 04.12.06, 10:09 Jednym słowem głowne problemy to Ormianie, Kurdowie, Cypr, słabośc demokracji, siła nacjonalizmu. Dla mnie jednak głownym problemem byłoby to ze najwiekszym ( i obszarowo i niedługo ludnosciowo) krajem Unii byłby kraj peryferyjny , o tradycji muzulmanskiej. Tak skonstruowana Europa chyba nie ma miałaby szans na sprawne działanie, a wiekszosc czasu trawiła by na róznych sporach i róznicach zdań. ( Polska by spadła w tych sporach na dalsze miejsce) Znacznie wazniejsza ( niż akcesja Turcji) moim zdaniem dziś jest praca w Unii nad zniesieniem ruchu lewostronnego w WB ;) Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: "Demokracja po turecku" Adam Balcer 04.12.06, 12:52 scand napisał: > Jednym słowem głowne problemy to Ormianie, Kurdowie, Cypr, słabośc > demokracji, siła nacjonalizmu. ja odniosłem inne wrażenie głównym problem Turcji jest to że jest krajem pełnym sprzecznych dążeń, a więc krajem w momencie przełomowym swej historii --w stopniu o wiele większym niż w pierwszych latach po I WS w znacznym stopniu od tego jak postąpi UE albo Turcja będzie powoli niwelować różnice dzielące je z Europą, albo w tempie ekspresowym pogrąży się w nacjonalistyczno-fundametalistycznym sosie --Tury to bardzo dumny naród, tak jak my, i traktowanie ich ciągle (i kontrfaktycznie) jak kraju II kategorii, brudnych i zacofanych gastarbaiterów, żyjących mentalnie w XIX wieku, może diametralnie zmienić radykalnie nastawienie Turków nie tylko do UE ale też wartości jakie sobą ta oraganizacja reprezentuje > Znacznie wazniejsza ( niż akcesja Turcji) moim zdaniem dziś jest praca w Unii > nad zniesieniem ruchu lewostronnego w WB ;) prędzej funt zastąpią euro ;7 Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: "Demokracja po turecku" Adam Balcer 04.12.06, 13:13 Turcję zmieni Internet , maja pismo łacinskie - sa coraz lepsi z angielskiego - nie potrzeba akcesu do UE ale to trochę potrwa i wtedy Unia być może łatwiej ją strawi. Natomiast zbytnia łapczywość może skutkowac niestrawnością dla całej Unii bo Turcja to rzeczywiscie nie byle kto - to duże naprawde panstwo ( jak na skalę Europy) W każdym razie Turcja powinna wejść co najmniej po Chorwacji, a może nawet Albanii. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: "Demokracja po turecku" Adam Balcer 04.12.06, 18:21 scand napisał: > zbytnia łapczywość może skutkowac niestrawnością dla całej Unii tak samo jak nieskuteczne okazują się "proste" (populistyczne) rozwiązania trudnych problemów ("nie bo nie") > W każdym razie Turcja powinna wejść co najmniej po Chorwacji, a może nawet > Albanii. co do Chorwacji --zgoda ale Albania? czy oni chociaż rozpoczęli procedurę akcesyjnę? w jakim niby zakresie dostosowali się do prawa wspólnotowego? o mentalności Albańczyków, dość odległej od przeciętnego Europejczyka, ciekawie pisze Stasiuk --jakoś nie bardzo ich z tym wszystkim widzę w UE czy ogólnie Europie --już bliżej jest Turkom --przynajmniej na dzień disiejszy, chyba że wg Ciebie należy z Turcją prowadzić negocjacje akcesyjne przez następne 40 lat --straconych lat straconej szansy, bo to jedyny kraj muzułmański (i politycy i duża część społeczeństwa) który stara się budować most między Orientem i Okcydentem, islamem i Europą Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: "Demokracja po turecku" Adam Balcer 05.12.06, 12:07 > mentalności Albańczyków, > dość odległej od przeciętnego Europejczyka, ciekawie pisze Stasiuk --jakoś nie > bardzo ich z tym wszystkim widzę w UE czy ogólnie Europie Z tym że jest ich ledwo parę milionów - napewno da się ich strawić chocby mieli dość gorzki smak :) Co innego Turcja - kilkadziesiat milionow - tu należy się już porządnie zastanowić .. >przez następne 40 lat --straconych lat straconej > > szansy, Straconych , jak dla kogo , bo sam nie wiem co akurat Polska zyskuje na akcesji Turcji ? Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: "Demokracja po turecku" Adam Balcer 05.12.06, 23:14 scand napisał: > Z tym że jest ich ledwo parę milionów - napewno da się ich strawić chocby > mieli dość gorzki smak :) na razie trudno mówić o "smaku" Albanii gdy jest tam gdzie jest ze swoją gospodarką, społeczeństwem, elitami politycznymi, prawem, mentalnością --w większości chcą do UE tylko po to by mieć pracę i kasę, by wyrwać się z nędzy > Co innego Turcja - kilkadziesiat milionow - tu należy się już porządnie > zastanowić .. "zastanowić" --słowo kluczowe :) > Straconych , jak dla kogo , bo sam nie wiem co akurat Polska zyskuje na > akcesji Turcji ? na pewno w bliższej, doraźnej perspektywie traci finansowo (o czym już wyżej było w zw. z kwestią środków z Europejskiego Funduszu Spójności) ale dyskusja o "europejskości" Turcji nieuchronnie kieruje ku fundamentalnej kwestii islamu europejskiego oraz stosunków między światem islamu a Europą --to perspektywa dalsza, ważna dla przyszłego bezpieczeństwa Europejczyków ale także roli UE, siły jej oddziaływania np. w Afryce (gdzie i tak aktywne są np. Wielka Brytania i Francja) Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: "Demokracja po turecku" Adam Balcer 06.12.06, 09:50 > na pewno w bliższej, doraźnej perspektywie traci finansowo .. Straty będą nie tylko finansowe ale i polityczne. Polska spadnie w hierarchii państw o jedno oczko w dół. Co więcej może zostać na trwale zaliczona do "klubu wschodniego" którego najsilniejszym panstwem nie będzie już ona ale dużo wieksza Turcja. > ale dyskusja o "europejskości" Turcji nieuchronnie kieruje ku fundamentalnej > kwestii islamu europejskiego oraz stosunków między światem islamu a Europą Turcja w UE czy poza i tak będzie ciążyc ku Europie i napewno od niej nie ucieknie. Bo do kogo ? Arabów ? Azji Srodkowej ? wątpliwe Teoria Turcji jako "mostu" może też obrócić się przeciw starej Europie gdyz po tym moście mogą wlać się do Europy miliony muzułmanów, niekoniecznie Turków. Dlaczego bowiem Turcy mieliby zamykać swoją przestrzeń przed braćmi muzułmanami ? Zapewne od poczatku graliby na demograficzne wzmocnienie Islamu w Europie aby stać się jeszcze silniejszym jego jedynym niekwestionowanym rzecznikiem. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: "Demokracja po turecku" Adam Balcer 08.12.06, 09:41 scand napisał: > Straty będą nie tylko finansowe ale i polityczne. Polska SPADNIE w hierarchii > państw o jedno oczko w dół. Co więcej MOŻE zostać na TRWALE zaliczona > do "klubu wschodniego" którego NAJSILNIEJSZYM panstwem nie będzie już ona ale > dużo wieksza Turcja. 1.JUŻ notorycznie wypada z wielkiej szóstki, głównie na własne życzenie (Kaczyńscy i Fotyga). Co więcej III RP miała jeszcze w latach 90. ambicję bycia rzecznikiem i przywódcą na zewnątrz całej Europy Środkowej („klub wschodni”). To USA mówiły o „Nowej Europie” jako nadziei euroatlantyckiej (po słynnym liście poparcia dla interwencji w Iraku), przeciwstawiając ją „Starej Europie” zachodniej. I to Polska nie korzysta z Trójkąta Weimarskiego by: a. współtworzyć politykę wschodnią UE, b. równoważyć wpływy Rosji we Francji i Niemczech. Czemu nie potrafimy tworzyć skutecznych koalicji (doraźnych) dla walki o swoje w UE? (większą rolę odgrywa wspólnota interesów a nie klucz geograficzny – zresztą aż dziwne czemu Polska nie występuje wspólnie z protestującą ostatnio Szwecją przeciw rurze bałtyckiej) 2.„Klub wschodni” – kontrfaktyczne, nie wyobrażam sobie bliskiej, strategicznej współpracy Turcji z Grecją i Bułgarią. Turcja zresztą będzie raczej osamotniona w UE, mogąc głównie liczyć na Niemcy, ew. Hiszpanię Zapatero. A siła w UE wynika głównie z umiejętności tworzenia sojuszów, a nie z „wielkości”. Wielcy mogą tylko blokować, i też tylko gdy się między sobą dogadają – w UE zasada jednomyśności i konieczności wypracowywania kompromisów (jak w RP szlacheckiej) odchodzi do lamusa. > Turcja w UE czy poza I TAK będzie ciążyc ku Europie i NAPEWNO od niej nie > ucieknie. BO DO KOGO ? Arabów ? AZJI SRODKOWEJ ? wątpliwe Wcześniej pisałeś co innego – o unii muzułmańskiej na czele której mogłaby stanąć Turcja – i że z taką unią UE powinna układać sobie stosunki. Pisałeś też coś o unii państw tureckich (Azja Środkowa). Widzę że zmieniłeś opinię pod wpływem dyskusji :) Poza tym Turcy to dość dumny naród – i mogą diametralnie zmienić swą opinię o Europie (UE) i „wartościach europejskich”, jeśli UE będzie dawać im odczuć że i tak nie są jej godni – to po co ponad 40 lat temu UE stowarzyszyła się z nią Z OPCJĄ uzyskania pełnego członkostwa i aż do 2001 roku nie miała nawet żadnych wątpliwości czy Turcja może być członkiem UE? Jest jeszcze jeden element o którym zapominasz – armia, której podstawą ideologiczną jest kemalizm. Kemalizm wymierzony w islam (skąd niby islamiści u wladzy jeśli nie na skutek narzuconego ateizmu?), Kurdów i społeczeństwo obywatelskie. > Teoria Turcji jako "mostu" może też obrócić się przeciw STAREJ EUROPIE gdyz > po tym moście mogą wlać się do Europy miliony muzułmanów, niekoniecznie > Turków. Już się wlewają przez Wyspy Kanaryjskie, francuskie przedmieścia i Londonistan => starą Europę, która wciąż nie może odciąć się od kolonialnej przeszłości (a niektóre państwa od neokolonialnej teraźniejszości). > Dlaczego bowiem Turcy mieliby zamykać swoją przestrzeń przed braćmi > muzułmanami ? Zapewne od poczatku graliby na demograficzne wzmocnienie Islamu > w Europie aby stać się jeszcze silniejszym jego jedynym niekwestionowanym > rzecznikiem. Celna uwaga. Aczkolwiek: 1.Islam w Europie i tak sam się wzmacnia przez prozelityzm i rozród naturalny. 2.Gdy masz już kasę po co się nią dzielić? Tym bardziej z Irakijczykami (czytaj irackimi Kurdami), Syryjczykami (z którymi ma „kosę” bo „zgodę” ma z Izraelem; poza tym to agenci Iranu), Libańczykami (Hezbollah, który przyciąga kłopoty jak żelazo opiłki) czy Azerami (z nimi łączy ich tylko rura i spory z Ormianami, bo Azerowie rozgrywają samodzielnie własną partię między USA, Iranem i Rosją). 3.To wielkie pytanie do całej UE: jak ułożyć sobie stosunki z islamem, by Turcja nie była jego (a co najwyżej islamu w wersji soft) jedynym rzecznikiem w opozycji do całej UE. Ale to wymaga poważnej debaty – na którą chyba „europejskich mężów stanu” zwyczajnie nie stać – mentalnie i politycznie (kwestia poparcia elektoratu). BTW tu ciekawy przykład z Rosji: Cerkwi i władzom państwowym przeszkadzają bardziej katolicy (których utożsamiają z nienawistnymi Polakami) niż muzułmanie – dlaczego? Bo katolicy „uprawiają prozelityzm” – tyle że w ostatnich latach wśród Rosjan najwięcej nawróceń było na islam :) Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: "Demokracja po turecku" Adam Balcer 08.12.06, 09:43 kyos napisał: > Hezbollah, który przyciąga kłopoty jak żelazo opiłki oczywiście: "jak magnes opiłki" Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: "Demokracja po turecku" Adam Balcer 08.12.06, 10:07 > A siła w UE > wynika głównie z umiejętności tworzenia sojuszów, a nie z „wielkości. W Parlamencie Europejskim będzie duża grupa posłów tureckich, znacznie wieksza niż polskich. > Wcześniej pisałeś co innego – o unii muzułmańskiej na czele której mogłab > y > stanąć Turcja – i że z taką unią UE powinna układać sobie stosunki. Pisał > eś też > coś o unii państw tureckich (Azja Środkowa). Widzę że zmieniłeś opinię pod > wpływem dyskusji :) Nie zmieniłem - nadal uważam, to za opcję - tyle że tak czy inaczej Turcja będzie ciążyć ku Europie a z nią ewentualnie i kraje na które miałaby wpływ. Czy opcja ta jest prawdopodobna ? Realnie rzecz biorąc chyba jednak nie z tym nie mniej gdyby tak było nie byłoby to dla Europy złe ( pośrednio zwiększyłoby obszar oddziaływania jej kultury ) **** Dalszy komentarz umieszczę w osobnej odpowiedzi w przyszłym tygodniu :) Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: "Demokracja po turecku" Adam Balcer 08.12.06, 10:29 scand napisał: > W Parlamencie Europejskim będzie duża grupa posłów tureckich, znacznie > wieksza niż polskich. mylisz się traktat o WE wyraźnie stanowi iż narodowa przynależność nie powinna wpływać na działania członków europarlamentu --deputowani mają się organizować na zasadzie partii wielonarodowościowych (stąd np. europejska chadecja, czy europejska centrolewica, a nie partia niemiecka, francuska, czy brytyjska) nie wiem też jak w europarlamencie, który zrestzą wciąż ma niewielkie kompetencje prawodawcze (w porównaniu z Radą UE), Turcy mogliby przegłosowywać większość? też musieliby tworzyć sojusze => a więc udowadniać swoje racje sądzę, podobnie jak Balcer, że obecnej ekipie rządzącej w Turcji najbliżej jest do europejskiej chadecji --oczywiście z Turcji mogliby też zostać eurodeputowanymi skrajni laiccy nacjonaliści (armia) czy fundamentaliści islamscy (vide: polski LPR) > Nie zmieniłem chyba jednak trochę zmieniłeś --przecież Turcji stawia się teraz alternatywę [rozłączną] --albo będzie europejska albo azjatycka --sam też stwierdziłeś że "most turecki" (wyjście kompromisowe) może być dla Europy samobójczy 1.> kraje na które [Turcja] miałaby wpływ. 2.> pośrednio zwiększyłoby obszar oddziaływania jej [Europy] kultury 1.które kraje? 2.uznajesz więc że Turcja ulega kulturze europejskiej? a więc w tym sensie staje się częścią Europy? mimo że jest "z cywilizacji muzułmańskiej"? Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: "Demokracja po turecku" Adam Balcer 11.12.06, 12:27 > > Nie zmieniłem > > chyba jednak trochę zmieniłeś Może trochę , troszeczkę - znacznie więcej jednak nie zmieniłem :) > 1.które kraje? Bliski Wschód, Azja Srodkowa ale tu nie jestem juz tak przekonany. > 2.uznajesz więc że Turcja ulega kulturze europejskiej? a więc w tym sensie > staje się częścią Europy? mimo że jest "z cywilizacji muzułmańskiej"? W takim sensie to nawet Japonia staje się cześcią Europy :) Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: "Demokracja po turecku" Adam Balcer 11.12.06, 21:05 scand napisał: > Może trochę , troszeczkę ale jednak :) > W takim sensie to nawet Japonia staje się cześcią Europy :) Japonia to ulegała westernizacji od czasów cesarza Meiji i decydującą rolę odegrały kontakty z USA (a nie z Europą), zwłaszcza po 1945 [wojskowa okupacja; gen. McArthur, który nb. wcześniej nie obronił Filipin ;)] natomiast Turcja nie czerpie wzorców z USA ale UE => więc Twój argument jest nieuprawniony :) > Bliski Wschód, Azja Srodkowa ale tu nie jestem juz tak przekonany. które kraje Bliskiego Wschodu? bo to pojęcie obejmuje głównie: Liban, Syrię, Irak, Jordanię, Palestynę, Egipt Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: "Demokracja po turecku" Adam Balcer 12.12.06, 13:45 > > Bliski Wschód, Azja Srodkowa ale tu nie jestem juz tak przekonany. > > które kraje Bliskiego Wschodu? bo to pojęcie obejmuje głównie: Liban, Syrię, > Irak, Jordanię, Palestynę, Egipt Ach zostawmy te inne kraje i zastanówmy sie raz jeszcze co POLSKA ( nie cała Europa) w zasadzie może zyskać na akcesji Turcji bo jak na razie wynika z naszej dyskusji że nic. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: "Demokracja po turecku" Adam Balcer 15.12.06, 10:08 scand napisał: > Ach zostawmy te inne kraje uchylasz się od odpowiedzi --ach, szkoda :) > zastanówmy sie raz jeszcze co POLSKA ( nie cała Europa) w zasadzie może > zyskać na akcesji Turcji bo jak na razie wynika z naszej dyskusji że nic. pytanie w tytule wątku jest globalne --dotyczy przynależności Turcji do Europy (a nie do UE! --to drugie pytanie pojawia się zwykle jako następstwo odpowiedzi twierdzącej na pierwsze pytanie, czego jeszcze nie rozsądziliśmy), nie było zaś moim zamiarem udowadniać co konkretnie Polska uzyska z członkostwa Turcji w UE (równie dobrze można pytać co Polska zyska a co straci po akcesji Rumunii i Bułgarii już od 1 stycznia 2007) --zaś co może uzyskać cała UE już pisałem: akcesja Turcji jest ważna dla "bezpieczeństwa Europejczyków ale także roli UE, siły jej oddziaływania np. w Afryce" Odpowiedz Link Zgłoś
liberty_mike Re: czy Turcja jest częścią Europy? 06.12.06, 12:41 Tylko czym "mierzyć" tę ew. przynależność, gdzie się zaczyna, kończy Europa? Co to jest "europejskość" i na co to komu? Czy kryteria pochodzenia są istotne?- większość ludów Europy pochodzi z Azji (pisano tu o tym), Turcy podobnie, tyle, że później. Kryteria religijne?- religie dominujące w Europie pochodzą z Bliskiego Wschodu, podobnie jak dominująca w Turcji (ta nawet młodsza:), religie starsze mające swe korzenie na ziemiach Europy w zasadzie są martwe. Kulturowe?- o które elementy kultury chodzi, czy które są takim specyficznym wyróżnikiem? A może chodzi o zwykły podział- my- oni, lepsi- gorsi? Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: czy Turcja jest częścią Europy? 06.12.06, 14:02 Powstanie Europy w sensie politycznym to okres kształtowania się narodów chrzescjanskich ( okres rozciagniety w czasie). Od tej pory można mówić o jakiejś formie europejskiej jedności. Odpowiedz Link Zgłoś
liberty_mike Re: czy Turcja jest częścią Europy? 06.12.06, 14:39 A co myśleć np. o pierwszym poważnym starciu Europy z Azją?> Grecja vs Persja. Czy słowo Europa nie z greki właśnie pochodzi? Czy może próby oddzielenia nie szukać w działaniu Rzymu, oddzielaniu terenu przynależnego do cesarstwa od terenów zamieszkałych przez barbarzyńców? Czy chrześcijańska Europa nie odziedziczyła religii i terenów właśnie po Rzymie? Czy te ludy, które odziedziczyły część tej cywilizacji nie były ludami napływowymi? :) Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: czy Turcja jest częścią Europy? 06.12.06, 14:48 W czasach rzymskich trudno mówić o Europie jako jedności. Raczej ważniejsze był obaszar wokól morza srodzeimnego jako pewna calosc. Z tym dziedziczeniem tez nie ma sensu zagłabiąc się za daleko gdyż wtedy wyjdzie nam że uszy odziedziczylismy po rybich skrzelach :) Dobrą cezurą róznych konfiguracji Europy wydają się tu wieki średnie. Odpowiedz Link Zgłoś
liberty_mike Re: czy Turcja jest częścią Europy? 07.12.06, 09:14 Hm, wtedy te tereny, o których dzisiaj mówimy "Europa" też były podzielone, a to z racji na przynależność do Rzymu czy Konstantynopola, podział na tereny przynależne władcom chrześcijańskim czy np. muzułmańskim, czy też znane i nie :- ) Sądzę, że ten podział, rozumienie tego znaczenia wykrystalizował się nieco później- przynajmniej w tym pojęciu, które jest nam dziś najbliższe :) Odpowiedz Link Zgłoś
monika_04 Re: czy Turcja jest częścią Europy? 06.12.06, 14:16 pod względem geograficznym to tzw. Azja Mniejsza. Pod względem religijnym- islam więc nie ma to wiele wspólnego z chrześcijańskimi korzeniami Europy. Pod względem kulturowym także raczej ma wiecej wspólnego z Azją niż Europą. Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: czy Turcja jest częścią Europy? 06.12.06, 14:24 > Pod > względem kulturowym także raczej ma wiecej wspólnego z Azją niż Europą. Tyle że pod względem kulturowym dryfuje - jak sie wydaje - w stronę Europy. Odpowiedz Link Zgłoś
monika_04 Re: czy Turcja jest częścią Europy? 06.12.06, 14:34 Hmm w takim razie czy Izrael jest w Europie? albo Libia jeśli podejmie stosowne reformy może się w Europie znaleźć? A Irak? W końcu nie leży aż tak daleko od Turcji? Można powiedzieć, że Turcja dryfuje w stronę demokracji a nie Europy chyba. Odpowiedz Link Zgłoś
kyos "Imam chwali prezerwatywę" 05.10.07, 19:02 (Witold Szabłowski, 2007-10-02) www.gazetawyborcza.pl/1,76842,4530817.html Tajfun i Özge od roku razem mieszkają w Stambule. Śpią w jednym łóżku. Co ich wyróżnia? - Absolutne zero seksu - smutno uśmiecha się Tajfun. On jest muzykiem, ona graficzką. Prowadzą rock'n'rollowy tryb życia: imprezy, goście, alkohol. Nie wyglądają na radykałów. A jednak Özge potwierdza. - Muszę być twarda. On jest Kurdem - mówi i patrzy spode łba na narzeczonego. Tajfun ma minę zbitego psa. Czy to jego wina, że się urodził na konserwatywnym wschodzie? - Kochanie... - Tajfun, wiem, co powiesz! Że jesteś inni niż ci troglodyci ze wschodu. Że zawsze zmywasz naczynia, odkurzasz. - Żaden mężczyzna w mojej rodzinie tego nie robi! - podkreśla Tajfun. - Ja robię. Bo cię kocham, dżanym. - Co z tego? - Nie jestem taki jak oni! - Wszystkim wam chodzi o jedno! - krzyczy Özge. - Przecież ty też tego chcesz, orzeszku! - Jaaaaaaaaa? Özge bierze głęboki wdech. Tajfun trafił w dziesiątkę. Tak, ona też by chciała. Też widzi, że to nienormalne. Czasem zaczynają się całować przed spaniem. Jest dobrze, ale ona widzi, że zaraz się w nim obudzi zwierzę. Co to znaczy? Że nie będzie słuchać. Ona powie: przestań. A on: kwiatuszku, orzeszku, chmurko, zróbmy to, chociaż raz. Ona powie: zabierz te ręce. A on: jakie ręce? - Patrzysz, czy on się nie podnieca? To chore! - Zwykła ostrożność. - Ale czemu nie możecie iść dalej? - A zapytaj Turka, czy wziąłby za żonę niedziewicę. Przeciętny - nie. Dlatego decyzję o pójściu na całość dziewczyny odkładają - najczęściej do ślubu. Według badań dla 80 proc. pierwszym mężczyzną jest własny mąż. Ale to tylko statystyka. Gabinety ginekologiczne zarabiają fortunę na dyskretnym zaszywaniu resztek błony dziewiczej. Jeśli w Tajfunie budzi się zwierzę, Özge wstaje, zapala światło, włącza telewizor. Jeśli Tajfun się złości, wychodzi do drugiego pokoju. Czeka, aż mu przejdzie. Jeśli nie przechodzi, śpi na sofie. Czasem zwierzę nie chce odejść. Wtedy Tajfun idzie na kilka dni spać do kolegów. - Po co to wszystko? - pytam. - Islam wam nie pozwala? - Tym się nie przejmuję. Chodzi o to, że on jest ze wschodu. Tam kobieta bez cnoty nie jest nic warta. Jeśli się z nim prześpię, przestanie mnie szanować. - Jesteście razem dwa lata. Gdyby chodziło tylko o seks, już by odszedł. - Nie zrozumiesz tego. Nie jesteś Turkiem. *Jak się wypala włosy * Wschód Turcji nigdy się nie dogada z zachodem. Jak człowiek, który pości w ramadanie, nie dogada się z obżartuchem. Widać to w tureckim raporcie Kinseya - największych badaniach zachowań seksualnych. W 2005 roku opublikował je dziennik "Hurriyet". Oto najciekawsze wyimki: - 40 proc. mężczyzn nie wie, czym jest menopauza; - co trzecia kobieta w ogóle nie myśli o seksie; - pary (przed ślubem) uprawiają seks średnio 8,2 minuty w miesiącu. Poprzedza to 11 minut gry wstępnej; - połowa kobiet nie może zdefiniować ani opisać orgazmu. Komediopisarz Metin Üstündag tak skomentował wyniki: - Większość myśli, że klitoris (łechtaczka) to stolica Singapuru. Ale jeśli odjąć religijny wschód, Turcja wypadłaby dwa razy bardziej nowocześnie. - To ci jaskiniowcy zaniżają nam wyniki! - złoszczą się stambulczycy. Proszę więc jednego przedstawiciela zacofanego wschodu i jednego oświeconego stambulczyka, by opowiedzieli o swoim seksie. Metin ma 21 lat i jest z Konyi, zagłębia konserwatyzmu. Studiuje ekonomię. Serdar ma lat 25, jest z bogatej rodziny. Studiuje na prywatnym uniwersytecie. Spotykamy się w apartamencie, który wynajmuje z kolegami. Metin: - Kiedy skończyłem 17 lat, brat zabrał mnie do burdelu. Teraz chodzę tam co miesiąc z grupą kolegów z akademika. Myjemy się, golimy... - Wypalacie włosy? - dopytuje Serdar. - Wypalamy! Tureccy chłopcy mają hopla na punkcie zbyt bujnego owłosienia. Klatę przystrzyga się albo depiluje. Włosy w nosie i uszach wypala zapalniczką. Czemu? Bo kobiety nie lubią ich bujnych włosów. - Co dalej? - dopytuję. - Potem rezerwujemy dwie panie i bawimy się do rana. - Dwie? - Nie stać nas na więcej. One siedzą w pokoiku, a my po kolei wchodzimy. Czekając, palimy nargilę, pijemy rakiję, gadamy. Jak ktoś siedzi za długo, to łup! - walimy w drzwi. - To typowe? - Tam, skąd jestem, tak. Wielu moich kolegów nie stać na żonę. Żaden ojciec nie da córki komuś, kto nie zarabia. Serdar: - W Stambule jest łatwiej. Ja miałem inicjację jako 16-latek z córką sąsiadów. Potem po każdej imprezie się coś trafiało. Wschód jest strasznie zamknięty. A u nas - totalny hedonizm. Myślę, że to największy problem. Mało jest środka: ludzi, którzy po prostu sypiają ze sobą, bo się kochają. *Jak się zrywa gruszki u sąsiada* Według badań dziennika "Hurriyet" co trzeci Turek zaczyna życie płciowe z prostytutką. Tylko dla jednej czwartej pierwszą kobietą jest własna żona. Również zdrada to dla mężczyzn chleb powszedni. Co drugi deklaruje, że zdradza. Aż 81 procent tureckich rozwódek jako powód podaje zdradę. Najsłynniejsza rubryka prasowa o seksie też zaczęła się od zdrady. Jej autorką była Guzin Abla, czyli Fatma Guzin Sayar, dziennikarka ze Stambułu. O jej porady seksualne zabijały się największe dzienniki. W 1938 roku, jako 16-latka, wzięła ślub z komandorem tureckiej marynarki. Była zakochana po uszy. Jednak komandor zdradzał ją na lewo i prawo. Gdy zdecydowała się na rozwód, obiecała sobie, że nie zwiąże się już z żadnym mężczyzną. Przysięgę złamała raz. Pod koniec lat 50. wyszła za kolegę z redakcji. Kiedy okazało się, że i on ją zdradza, wystawiła jego walizki przed drzwi i postanowiła, że poświęci resztę życia uczeniu Turków pięknej miłości. Tak powstała rubryka "Ciotka Guzin radzi" w magazynie "Son Havadis". Guzin Abla próbowała godzić dwa światy. Konserwatystom tłumaczyła, że seks nie jest zły. Liberałom - że hedonizm donikąd nie prowadzi. I że najważniejsza jest miłość. Promowała dziewictwo, wierność i uczciwość małżeńską. "Droga Guzin Ablo - pisała jedna z czytelniczek pod koniec lat 60. - Nie wiem, co robić! Znalazłam w biurku męża list od innej kobiety. On ma romans! Guzin Ablo, pomóż! Zrozpaczona Fatma". "Droga Fatmo - odpowiedziała Guzin Abla. - Mężczyźni są jak dzieci. Traktujesz go poważnie - pójdzie do cudzego ogrodu i będzie zrywał gruszki. Spróbuj nim potrząsnąć. Zagroź, że odejdziesz. Jeśli cię kocha, zrobi wszystko, by cię zatrzymać". Młodzi Turcy śmiali się z jej staroświeckich poglądów. "Idź do Guzin Abli" - mówili, gdy ktoś zanudzał w towarzystwie swoimi problemami. Mimo to porady Ciotki były czytane przez miliony. W niej zaś największe emocje budziły listy kobiet zdradzanych przez mężów. „Tureccy mężczyźni są genetycznie zaprogramowani na zdradę - mówiła w jednym z wywiadów. - Czy to wina islamu? Pewnie trochę tak. Religia, która każdemu obiecuje w raju czterdzieści dziewic, nikogo nie nauczy wierności. Podobnie imamowie, którzy mówią młodym chłopcom, że onanizm jest zdrowy i naturalny. Wreszcie nasze tradycje, jak choćby »wynajęta narzeczona «”. *Jak się wypożycza narzeczoną* Jako "wynajęte narzeczone" do drugiej wojny światowej pracowały setki kobiet. Prof. Hasan Cumurgumlu, antropolog: - W islamie kontakty dziewcząt i chłopców przed ślubem były zakazane. Chłopiec nie znał żadnych kobiet oprócz matki. Bogatsze rodziny wynajmowały więc specjalne nauczycielki. - Czego uczyły? - W dzień rozmów na tematy, które można poruszyć z kobietą. W nocy - tego, co się robi nocą. Uczyły chłopców, jak się zachować z kobietą sam na sam. Były w domach na prawach narzeczonej. Jadły przy jednym stole; do pani domu mówiły "matko". Po skończonej pracy musiały jednak opuścić wioskę. W 2005 roku na ekrany tureckich kin wszedł film pt. "Wynajęta narzeczona" ("Egreti Gelin"). Opowiadał historię Emin Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: "Imam chwali prezerwatywę" 05.10.07, 19:03 W 2005 roku na ekrany tureckich kin wszedł film pt. "Wynajęta narzeczona" ("Egreti Gelin"). Opowiadał historię Emine, która pracowała w ten sposób w latach 30. Głównym wątkiem jest jej związek z jednym z klientów. Film oparty jest na historii życia nestorki tej profesji kryjącej się pod pseudonimem Fatma. Przy tej okazji 82-letnia dziś Fatma udzieliła wywiadu: - Byłyśmy potrzebne głównie dlatego, że chłopcy panicznie bali się pierwszej nocy. A byłoby wielkim wstydem, gdyby w pierwszą noc zawiedli. Rodziny wynajmowały nas na miesiąc, czasem dłużej, by się oswajali z kobietą. - Jak się oswajali? - Ja starałam się być pomostem między matką a żoną. Chłopcy opowiadali, czego się boją. Otwierali się przede mną. To rola matki. Ale przy okazji otwierałam ich na sprawy cielesne. Te najbardziej nerwowe, pierwsze kontakty mieli ze mną. Myślę, że dziś im bardzo brakuje kogoś takiego jak my. Kogoś, kto sprawi, że przy żonie chłopiec będzie już mężczyzną. *Jak leczyć niedobre fik-fik* Czasem jednak chłopiec nie może stać się mężczyzną z zupełnie innych powodów. Jeden z nich to syndrom obrzezańca. Co to takiego? Odpowiedź na to pytanie zna doktor Mustafa Gunes, seksuolog. Dzień w dzień pod jego gabinetem ustawia się spora kolejka pacjentów. - Jestem doktor seksolog - przedstawia się z uśmiechem doktor Gunes, a jego czarny wąs błyszczy w świetle sztucznego światła. Bierze do ręki podłużny balonik, który w jego gabinecie może się kojarzyć tylko z jednym. Łamanym angielskim tłumaczy mi, czym jest ów syndrom. - Ty patrzy! - mówi doktor i dmucha w balonik, aż zrobi się długi i gruby. - To jest dobry sprzęt, equipment. To może pracować - i doktor pociera balonikiem o spód otwartej dłoni. - Może fik-fik. No problem. Ale czasem człowiek worry-worry. Zmartwienie jest. Co wtedy? - Wtedy gorzej? - dopytuję. - Worry-worry, dużo gorzej! - przekonuje mnie doktor i upuszcza z balonika trochę powietrza. Balonik już nie jest sztywny. - Ale dalej może fik-fik - zastrzega doktor. Kiwam głową, żeby pokazać, że rozumiem. - Ale czasem człowiek ma wielkie worry-worry. Nowa praca. Nowe mieszkanie. Z żoną koniec. No, masz kilka miesięcy worry-worry. Co wtedy? - Jeszcze gorzej? - zgaduję. - Stres! - cieszy się doktor. - Big worry-worry! - i upuszcza z balonika kolejną porcję powietrza. Balonik jest już prawie pusty. - Ale jeszcze może fik-fik - zastrzega seksuolog. - Ale gdzie tu obrzezanie? - dopytuję. - U nas nie ucina się niemowlakom. U nas to jest dla dużych chłopców. Rzeczywiście, obrzezanie dla małych Turków to coś jak pierwsza komunia dla Polaków. Rytuał inicjacyjny. Biedni robią to w szpitalu, w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. Bogaci u słynnego rzezaka przy dźwiękach specjalnej muzyki. Rzezak Fehmi, który jest popularny wśród tureckich polityków i celebrities, urządza specjalne seanse. Setka chłopców w trakcie widowiska typu światło-dźwięk bezpowrotnie żegna się z napletkiem. Wróćmy jednak do doktora. Co ma wspólnego seks z obrzezaniem? - Wyobraź sobie, że masz siedem lat. Dopiero się dowiedziałeś, że masz penis i nie jesteś dziewczynką. Od roku wiesz, że ci coś z tym zrobią. Że utną kawałek, że będą operować. Że będzie bolało. Samo to już worry-worry, prawda? - Prawda. - A chłopcy w szkole mówią, że cały ci trzeba obciąć. A jakiś głupi wujek mówi, że to prawda. Wtedy masz wielkie, ogromne worry-worry! - i doktor wypuszcza z balonika ostatnią partię powietrza i energicznie trzęsie nim na lewo i prawo. - A jak jesteś dorosły, to nie masz już fik-fik! Jak myślisz o penisie, to się boisz. Przypomina ci się worry-worry. I jako mężczyzna jesteś finish. Jak się to leczy? To długa praca. Doktor z seksuologa zamienia się w psychologa. Wraca z pacjentami do źródeł ich strachu. Prosi, by mówili o penisie jak o kimś bliskim, jak o swoim kumplu. Wielu udaje się pomóc. Doktor Gunes uważa, że nad syndromem obrzezańca panuje zmowa milczenia. Nawet co piąty mężczyzna w Turcji może mieć z tego powodu problemy ze wzwodem. A nie mówi się o tym w ogóle. - Mówi się tak: sünnet (obrzezanie) jest super. Nie ma bakterii, jest większa potencja. Dzieciom się robi wielkie święto, ubiera jak pazia, pawie piórko, szarfa, złote cekiny, wizyta w McDonaldzie. A potem taki paź dorasta i nie może fik-fik. Ale o tym się nie mówi! - Czemu? - U nas każdy musi być macho. Moi klienci przychodzą w tajemnicy przed żonami, narzeczonymi. Prawie wszyscy w ciemnych okularach, nawet zimą. Turek prędzej umrze, niż powie, że jego equipment nie jest sprawny. To gorsze, niż przyznać się, że jesteś gej! *Jak zrobić Paradę Równości* "Droga Guzin Ablo, mam wielki problem. W ogóle nie ciągnie mnie do kobiet. Myślałem, że to zwykła oziębłość, ale to coś więcej. Ostatnio poczułem niezdrowe podniecenie, gdy byłem z kolegą na basenie. Obawiam się najgorszego. Co robić? Błagam, pomóż! Metin. Drogi Metinie, bardzo ci współczuję. Choroba, na jaką cierpisz, nazywa się homoseksualizm. Na szczęście można się z niej już leczyć. Guzin Abla". Jedynym miejscem, gdzie imię Ciotki Guzin nie wywołuje życzliwego uśmiechu aprobaty, jest Lambda Istanbul - stowarzyszenie tureckich gejów, lesbijek i mniejszości seksualnych. Ustungel, pracownik Lambdy, słysząc o Ciotce, strasznie się obrusza. - Narobiła dużo zła. Latami pracujemy nad tolerancją, a ona w każdym wywiadzie powtarzała: "Leczcie się, geje. Leczcie się, lesbijki". Szlag mnie trafia! Stambulska Lambda działa bardzo prężnie. Co roku z innymi organizacjami robi wielką paradę połączoną z trzydniową konferencją. W tym roku rozmawiali między innymi o sztuce gejów i lesbijek i o sytuacji mniejszości w krajach arabskich. Na paradę przyszły tysiące ludzi. Ponad połowa to ich heteroseksualni przyjaciele. Mówię, że w Polsce co roku mamy batalię o podobne parady. - W Stambule nikomu by to nie przyszło do głowy. Zraziłby do siebie połowę społeczeństwa. Liberałowie są bardzo otwarci; jest nawet moda na kumpla geja. Gorzej z konserwatystami. - Na przykład? - Moi rodzice mieszkają na wsi. Syn gej to by była dla nich megaporażka! Mam więc na ich potrzeby narzeczoną - zaprzyjaźnioną lesbijkę, która ze mną jeździ do rodziców. Ja z nią jeżdżę do jej matki. Myśleliśmy nawet, żeby wziąć ślub, ale to by już była przeginka. Na razie walczymy o legalizację związków partnerskich. Ale sam nie wiem, co bym zrobił, gdyby była taka możliwość... - Czemu? - W Stambule wszyscy przyjaciele wiedzą, że jestem homo. Ale cały czas mam z tyłu głowy rodziców. - A sąsiedzi? - Dwa razy z moim chłopakiem musieliśmy się przeprowadzać, bo ludzie zaczynali się dziwnie patrzeć. Strasznie buraczane to nasze społeczeństwo pod tym względem. - Czemu tak jest? - W kulturze macho nie ma miejsca dla miękkich facetów. Już transwestyci mają lepiej. Rzeczywiście, Stambuł pełen jest transwestytów. Trudno wyjść do centrum i nie spotkać jednego z nich. Piękni, wysocy, gustownie ubrani czują się dość pewnie na ulicy muzułmańskiego Stambułu. - Jak to możliwe? - To jeszcze z czasów imperium osmańskiego. Sułtan miał na dworze wielu eunuchów. Część z nich po obcięciu jąder niewieściała. Były ich setki. Ludzie się oswoili. W dodatku wielu występowało w tradycyjnych teatrach tańca, zwanych köçek. To była rozrywka bogaczy. Mieli bardzo możną publikę. Jeśli ktoś skrzywdził takiego tancerza, mógł mieć wielkie kłopoty. *Jak aktorzy udawali seks* Zostańmy na chwilę w imperium osmańskim. Wiosną 1922 roku zacny obywatel Stambułu, pan Besim Omer Pasza, udał się na posterunek policji w Kadikoy i złożył oficjalny donos. Zauważył, że nocą w kinie Odeon zbierają się podejrzane typy. Dzięki szybkiej akcji policji po raz pierwszy w Turcji zatrzymano na gorącym uczynku zwyrodnialców, którzy oglądali filmy erotyczne. Sprawa była głośna. Prasa pisała: "Oni psują nasze dzieci! Domagamy się wysokich kar!". Ten epizod uznawany jest Odpowiedz Link Zgłoś
kyos Re: "Imam chwali prezerwatywę" 05.10.07, 19:06 Ten epizod uznawany jest dziś za początki przemysłu erotycznego nad Bosforem. Jego rozkwit nadszedł pół wieku później. Już w 1960 roku Turków poruszył filmowy pocałunek dwóch lesbijek (w filmie "Iki Gemi Yanyana" - "Dwa statki obok siebie"). Ale za start rewolucji uznaje się premierę pierwszego filmu erotycznego "Parçala Behçet". Premiera była wielkim, wyreżyserowanym skandalem. Przyszło na nią aż 7 tysięcy szczęśliwców. Pokaz odbył się w Konyi, ostoi islamskiej reakcji. Twardogłowi muzułmanie urządzali przed kinami protesty, policja je tłumiła. Liberałowie ostentacyjnie chodzili na film po kilka razy. A producenci zaczęli robić dziesiątki erotyków. Boom skończył się w 1978 roku. Przyciśnięte przez prasę brukową wytwórnie przyznały wtedy, że aktorzy tak naprawdę tylko udają, że uprawiają seks. Z dnia na dzień Turcy przestali chodzić do kin. Nie było wyjścia. Filmowcy musieli iść na całość. W 1979 roku powstała pierwsza w pełni legalna turecka produkcja porno - "Öyle Bir Kadin Ki" ("Kobieta jak tamta"). Film pokazywano w kinach i na wschodzie, i na zachodzie Turcji. Seksuolog: - Bardzo ważny film. Po pierwsze, był wentylem bezpieczeństwa. Tłumiony popęd seksualny to pożywka dla ekstremistów. A to były czasy, gdy u nas działały dziesiątki grup terrorystycznych. Turcy żyją w stałym napięciu między tym, co by chcieli, a tym, na co zezwala religia. - A drugi powód? - Edukacja seksualna. Młodzi chłopcy nie mieli kogo zapytać, co się robi sam na sam z kobietą. A w filmie wszystko było pokazane. Zrobił więcej niż wolontariusze, którzy jeżdżą z bananami po wioskach. Jak nałożyć gumkę na bakłażan Z jakimi bananami? Odpowiedź leży w meczecie w Kucukkoy, małej wiosce na końcu świata. Jest koniec lipca. Mały, zasuszony imam Mustafa Erturk wychodzi na mihrab - muzułmańską ambonę. Wokół - w kucki i po turecku - siedzą mężczyźni z długimi brodami. Imam zaczyna kazanie. - Allah raduje się każdym nowym muzułmaninem. Cieszy się, kiedy słyszy głos dziecka. Ale kiedy nie ma pieniędzy, żeby dać dziecku łyżkę jogurtu, nie jest dobrze. Imam gładzi się ręką po brodzie. W jego wiosce mało jest dobrze odżywionych dzieci. Rząd, który walczy z przeludnieniem wschodu, kazał mu namówić mężczyzn do stosowania prezerwatyw. - Dziś w naszej wiosce są mili panowie z organizacji Mavi z Batman - kończy imam. - Oni wam opowiedzą, co zrobić, żeby spać z żoną i nie mieć dzieci. Aytekin Aras, wolontariusz, czeka na mężczyzn pod meczetem. Podchodzą zaciekawieni. Sadza ich wokół siebie, wyjmuje banana i krok po kroku tłumaczy, jak używać prezerwatyw. - Wiem, że to prymitywne - mówi mi później. - Ale żeby dotrzeć do tych ludzi, trzeba przyciągnąć ich uwagę. Pokazuję banana i mówię: to jest wasz bakłażan. Tak mówią na wsiach na męski narząd. To, co z niego wylatuje, to mali Kurdowie. Jeśli mały Kurd wejdzie do brzucha waszej żony, będziecie mieli dziecko. - Dokładnie tak pan mówi? - Chłopcze, oni nie mają żadnej edukacji w tej dziedzinie! Jak im zacznę opowiadać o jajeczku i plemniku, to się popukają w głowy. Muszę mówić obrazowo. Nakładam na banana prezerwatywę i mówię: tu możecie złapać małych Kurdów. I jeszcze ich podpuszczam: ale tylko prawdziwy mężczyzna potrafi ich łapać! - Łapią? - Niedawno facet, który ma dwunastkę dzieci, powiedział: będę polecał ten wynalazek swoim synom. Ale zazwyczaj się krzywią. Gumka wydaje im się niemęska. "Jestem Turkiem, nie będę tego zakładał" - słyszę. *Jak poderwać Turczynkę* Cahit to prawdziwy stambulski czapkyn, czyli Casanova. Chwali się, że dwa razy w tygodniu ma nową kochankę. Miałby więcej, ale musi pracować. Cahit ubiera się wyłącznie w markowych sklepach. Ma buty z czubem, jaśniutkie dżinsy i koszulę rozpiętą na wysokości splotu słonecznego. Na szyi - katolicki różaniec. To świetny gadżet, żeby zacząć rozmowę. Spotykamy się w modnej kawiarni Ary Gunera, słynnego fotografika. - Tu bywają fajne, wysublimowane orzeszki - tłumaczy Cahit, ale po chwili zapomina o mnie. - Nie bolą cię nogi po całym dniu pracy? Robię świetny masaż... - mówi do kelnerki. Ta wygląda na zniesmaczoną. Mimo to, gdy wraca z piwem, Cahit chce jej wcisnąć swój numer telefonu. Nie udaje się. - Trudno. Turczynki to straszne hipokrytki - tłumaczy. - Mają cholerny temperament. Uwielbiają seks. Ale żadna się do tego nie przyzna. Do stolika obok przysiadają się dwie licealistki. Dwa razy starszy od nich Cahit puszcza oczko. Potem uparcie się im przygląda. Dziewczyny wychodzą. - Tylko udają takie niedostępne. Trzeba znaleźć odpowiedni klucz. Jednej musisz dać się wygadać. Do innej musisz mówić ostro, jak ojciec. Do jeszcze innej - spokojnie, jak psycholog. Ja mam swój patent na rozmowę. Jaki? Gadam o islamie. Że to świństwo zabraniać ludziom seksu przed ślubem. Że seks jest cudowny. I że to wbrew naturze. Niby rozmawiamy o religii, a orzeszek zaczyna podświadomie myśleć o seksie. Wychodzimy z kawiarni. Cahit po raz ostatni próbuje wcisnąć kelnerce swój numer. Nic z tego. - Pewnie myślisz, że jestem męczący. Ale tu podstawowa zasada brzmi: bądź bezczelny. Inaczej stracisz całą noc i kilkaset lir. Od razu puszczaj oko, od razu zagaduj, od razu mów o seksie. Liczba dziewczyn, z którymi nawet David Beckham nic by nie wskórał, jest tu najwyższa w Europie. Nie chcesz być prawiczkiem - wal z grubej rury. Po chwili Cahit się zamyśla. - Wiesz, ale mój ślub to będzie wielka miłość. Zakocham się i przez dwa lata będę czekał, aż ona się ze mną zgodzi iść do łóżka. Będę naciskał, a ona będzie mówić - nie. Będę groził, a ona i tak się nie zgodzi. Chcę być jej pierwszym i ostatnim. - Cahit, ale... czemu? - Nie wiem. Nie zrozumiesz tego. Nie jesteś Turkiem. *Jak się mierzy linijką* "Droga Guzin Ablo, będzie nam cię wszystkim bardzo brakować. Może byłaś trochę staroświecka. Ale miałaś styl. Miałaś klasę. I miałaś misję, w którą wierzyłaś. Takich ludzi brakuje najbardziej. Serdar, Metin i Witold". Guzin Abla zmarła w 2006 roku w wieku 84 lat. Tureckich dziennikarzy jej śmierć zainspirowała do przyjrzenia się tureckiej obyczajowości pół wieku temu i dziś. "Mało się zmieniło - konkludował dziennikarz "Milliyet". - Kobiety jak śmierci boją się seksu przed ślubem; mężowie zdradzają żony; ojcowie się boją, że syn zostanie gejem, a co drugi facet w stresie mierzy sobie penis linijką i kupuje viagrę na bazarze. Skoro nic się nie zmieniło, to co nam dała Guzin Abla? Nie zmieniła nas jako społeczeństwa. Ale zmieniła setki tysięcy, może miliony pojedynczych ludzkich historii". Doktor Mustafa Gunes jest wielkim fanem Ciotki. - To była big woman! Mówiła: seks nie jest najważniejszy, ale miłość. Problem w tym, że Guzin Abla była sama. - Potrzeba nam wielka, narodowa edukacja seksualna. Potrzebna Guzin Abla w każdej tureckiej szkole. Nie, żeby namawiać do fik-fik. Żeby tłumaczyć: miłość przede wszystkim. Jak można w europejskim kraju nie uczyć młodzieży o seksie?! Przecież wiadomo, że i tak to robią! Milczymy chwilę z doktorem Gunesem. Popijamy herbatkę. Po chwili doktor ni to pyta, ni wzdycha. - Polska to pewnie jest sto lat przed nami? Odpowiedz Link Zgłoś
scand Re: czy Turcja jest częścią Europy? - alewici 10.10.07, 09:33 Ciekawą informację o problemach alewitów w Turcji podała dzisiaj gazeta wyborcza. Jest ich ponoć do 30 %. serwisy.gazeta.pl/swiat/1,34262,4562622.html pl.wikipedia.org/wiki/Alewici en.wikipedia.org/wiki/Alevi Odpowiedz Link Zgłoś