emerytka2006
26.02.07, 18:48
Postać niejednoznaczna, choć często zestawiana z najgorszymi szujami
(Morelem, Fejginem etc.), albo wychwalana w niebogłosy (m.in. przez swojego
małżonka profesora ekonomii Brusa). W obu przypadkach niesłusznie.
Brakuje w polskiej historiografii i publicystyce bardziej zdystansowanej
oceny Wolińskiej - rzadko zastanawiamy się kim była naprawdę, do czego
dążyła, co myślała i w co wierzyła przed, po wojnie i na emigracji etc.
Po prostu "stalinowska prokurator"...
Tymczasem życiorys Fajgi Mindlak Danielak (tak nazywała się de domo, będąc
zresztą spokrewniona z wicemarszałek senatu RP) pełen jest niesamowitych
zwrotów akcji i smaczków, które skusiłyby reżyserów do zrobienia niejdnego
filmu na jej temat, gdyby nie obecna sytuacja polityczna.
Urodziła się 28 lutego 1919 roku, w rok po odzyskaniu przez Polskę
niepodległości. Rodzina Fajgi nie była do końca z tego zadowolona, dość
powiedzieć, że wówczas wielu polskich Żydów nowego państwa się jakoś
obawiało. Mieli do tego podstawy: od ok. 1880 roku szalały po polskich
ziemiach pogromy, początkowo z inspiracji carskiej, później już endecko-
kościelnej, i niejednemu Żydowi zdemolowano wówczas sklep, niejeden wyznawca
mozaizmu też zginął.
Rodzina Danielak nie była komunistyczna. Jak opowiadała sama Wolińska po
latach "rodzice głosowali oczywiście na Bund, bo to była jedyna partia,
której ufało środowisko, w którym wyrośliśmy". W domu mówiło się raz po
polsku, raz w jidysz - ważne, że już od małego była Helenka zaznajomiona z
językiem Mickiewicza, dzięki czemu uniknęło trudności w szkole. A uczyła się
wzorowo...
Do synagogi rodzina chodziła rzadko, głównie z okazji ważniejszych świąt
religijnych. Rodzina nie porzuciła bowiem całkowicie religii, tak jak wielu
Żydów-komunistów, choć dystansowała się od ścisłego przestrzegania zasad
judaizmu, np. mała Helena jadała w szkole wieprzowinę, co doprowadzało co
bardziej religijnych kolegów-Żydów do szału i było przyczyną nietolerancji,
której zaznała również od polskich uczniów.
W latach trzydziestych rodzina Danielaków ma okazję obserwować rosnący w siłę
faszyzm włoski i niemiecki oraz okres błędów i wypaczeń w budowie socjalizmu
w ZSRR. Wielu zwolenników "Bundu" porzuca wówczas proradzieckie sympatie,
opowiadając się za sanacyjną koncepcją budowy Międzymorza. Wielkim fanem tej
idei był również Henryk (Hersz) Danielak, ojciec Heleny. W 1935 roku, po
zamordowaniu Kirowa, mało kto w rodzinie Danielaków z nadzieją wyraża się o
ZSRR, cała rodzina wierzy wówczas w sojusz sanacyjnej Polski z Francją i
Wielką Brytanią.
W 1939 roku rodzina Danielaków znalazła się na terenie ZSRR - uciekając przed
faszyzmem wpadają w łapki kolejnego totalitaryzmu. Podobnie jak ojciec Adama
Michnika, Ozjasz Szechter, b. komunista i członek KPZU, nie obiecują sobie za
wiele po Stalinie, rzeczywistość gorzko ich jednak zaskakuje. W lutym 1940
roku ojciec Wolińskiej zostaje aresztowany przez NKWD. Powód? Zamiłowanie do
ruchu esperanckiego (posługiwał się językiem Zamenhofa w mowie i piśmie),
członkostwo w przedwojennym "Bundzie" i... kolekcjonowanie znaczków
pocztowych. To ostatnie to chyba jeden z absurdalniejszych powodów
aresztowania w Związku Radzieckim. Matce ledwo udaje się wiązać koniec z
końcem - ta przedwojenna studentka Uniwersytetu we Lwowie udziela teraz
korepetycji z języka francuskiego (jeszcze nie tak źle widzianego w ZSRR)
oraz sprząta po domach, by utrzymać trójkę dzieci. Jak wspomina po latach
Wolińska "jadało się wtedy brukiew, kartofle, suchy chleb - żadne luksusy".
Na deser wodnista kawa i sucharki, tak wyglądały początki panowania ZSRR na
ziemiach polskich A.D. 1939...
(to be continued)