anncorell
29.08.18, 14:32
Witam Wszystkich,
Postanowiłam napisać ten post, bo już naprawdę nie wiem gdzie szukać pomocy dla mojej córeczki. Alina ma 4 lata. Urodzona przez CC z powodu owinięcia się pępowiną, dostała 10 pkt w skali apgar i lekarze zapewniali nas, że nie odniosła żadnych uszkodzeń neurologicznych. Jej rozwój od początku nieco mnie niepokoił - usiadła dopiero w ósmym miesiącu, a zaczęła chodzić na początku 14, jednak zdaniem lekarzy wszystko było w normie. Córka od ok. 8 miesiąca mówiła słowa takiej jak: cześć, mama, tata, baba, papa, am. Dlatego byłam przekonana, że wszystko będzie w porządku. Jednak, gdy po skończeniu drugiego roku życia słów nie przybywało, postanowiłam udać się do logopedy. Zalecił on nam badanie słuchu (tympanometrię) i gdy badanie wyszło dobrze, uznał, że wszystko w porządku, dziecko jest wesołe i kontaktowe i w końcu zacznie mówić. Kazał przyjść za pół roku, jeśli nic się nie zmieni. Jako, że słowa przybywały bardzo wolno i były bardzo niewyraźne przed trzecimi urodzinami córki zaczęliśmy intensywną terapie logopedyczną - 3 razy w tygodniu po 45 minut. Gdy córka miała 3,5 roku, a rozwój mowy nadal nie postępował, postanowiłam jeszcze raz skonsultować się z laryngologiem oraz neurologiem. Wszystkie badania wyszły dobrze, neurolog stwierdził, że nie widzi cech autyzmu, a córka ma opóźniony rozwój mowy przez technologię (mąż ma firmę komputerową i w domu jest dużo sprzętu), a laryngolog, że na pewno jest jakieś opóźnienie, ale przyczynę może nam podać psycholog. Psycholog po konsultacji uznał, że nie widzi cech autyzmu, a zachowanie córki można tłumaczyć rozpieszczeniem i kazał dziecku dużo pracować z logopedą. Mimo tych opinii zachowanie córki bardzo mnie niepokoi, a mowa rozwija się naprawdę bardzo wolno. Alina dwa tygodnie temu skończyła cztery lata. Mówi około 300 słów - w tym dużo niewyraźnie. Buduje 2-3 wyrazowe zdania i to tylko wtedy kiedy ma taką ochotę. Pytana odpowiada tylko - "tak" lub "nie". Ewentualnie "nie wiem" bądź "nie chcę". Potrafi odpowiedzieć, jak ma na imię i ile ma lat. Liczy do dziesięciu. Rozróżnia kolory. Uwielbia puzzle, układanki, klocki. Bardzo lubi zabawy "na niby". Przebiera lalki, karmi swoje misie itp. Tym co mnie niepokoi jest duża niechęć córki do mycia i czesania włosów - istny armagedon, oraz jej czasem naprawdę histeryczne zachowanie, na każde "nie wolno" z naszej strony. Krzyczy i piszczy, jakby ją ze skóry obdzierano. Najbardziej takie histerie mają miejsce, gdy zabieramy ją z basenów lub placów zabaw. Podobnie zachowuje się, gdy wychodzimy z domu i idąc na spacer mijamy nasz samochód. Ona chce jechać i koniec, histeria na pół osiedla. Żadne argumenty nie trafiają, a ja i mąż musimy ją z takich miejsc praktycznie wynosić siłą. Niepokoi mnie też, że w czasie takich histerii przykłada ręce do twarzy, jakby chciała otrzeć łzy, ale ruchy te są dziwnie chaotyczne. Gdy była młodsza uwielbiała chodzić na palcach, jednak obecnie jej to przeszło. Lubi przebierać ubrania na lewą stronę. Martwi mnie też to, że gdy jest zajęta zabawą mruczy sobie coś pod nosem. Jest bardzo samodzielna - sama wybiera co założy i sama się ubiera. Mówi z czym chce kanapkę (używając pojedynczych słówek) i sama sobie ją szykuje, gdy wyjmę jej produkty. Zawsze chce się sama myć. Samodzielnie korzysta z wc, ale zawsze mnie informuje, że tam idzie i co będzie robić. Woli samodzielnie myć zęby. Gdy chcemy jej w tym pomóc, jest wielka histeria i płacz. Logopeda i inni lekarze mówią nam, że rozwój mowy jest bardzo niepokojący, ale nie widzą przyczyny dlaczego tak jest. Rodzina - choć mocno wspierająca, zaczyna uważać mnie za histeryczkę, która na siłę widzi w dziecku problem. Najczęściej słyszę od nich teksty typu: "nie panikuj, jeszcze się rozgada, bo Franek od Kowalskiej spod szóstki mówił, jak miał dopiero pięć lat". Szukałam już wszystkich możliwych metod. Kupiłam suplementy, wszelkie pomoce logopedyczne, jakie znalazłam. Mimo, że logopeda odradzał, to kupiłam wszystkie książki prof. Cieszyńskiej, ale też niespecjalnie przyniosło to efekty. Już sama nie wiem gdzie szukać pomocy. Co zrobić, by pomóc córce się "rozgadać"? A może skoro mowa jest tak słaba, a córka tak nerwowa, to powinnam dalej szukać diagnozy w kierunku autyzmu? Mąż, jak słyszy, że znów wypowiadam słowo na "a", to traci już cierpliwość. Twierdzi, że skoro lekarze nic nie wykryli, to nic jej nie dolega. Od zawsze ma świetny kontakt wzrokowy, pokazuje palcem, a braki w mowie nadrabia gestami i samodzielnością. Jestem zdesperowana i już sama nie wiem, gdzie szukać pomocy i co jeszcze mogę zrobić. Przyjmę każdą radę! Pojadę z nią do każdego specjalisty choćby na koniec kraju, zrobię wszystko, co jeszcze mogłoby pomóc. Bardzo Was proszę - doradźcie mi coś, bo jestem już naprawdę zdesperowana.