luisapaserinni
04.12.09, 09:02
słysze, że wielu ludzi przechodzi łagodnie grypę, więc pytam jka to
jest z tym "łagodnie"?
dla mnie każda grypa to masakra - 2 tygodnie leżenia w mokrym od
potu łożku, "bez sił i bez ducha", dziennie jem jedno jabłop bo na
wiecej sił nie mam, pójscie do toalety to problem, gorączka i
dreszcze aż do majaków, a po grypie czasem kaszel utrzymujacy się i
do pół roku, ale i 5 kilo mniej.
zastanawiam się czy to jest owe - łagodne przejście (zreszta
opisywane przez niektórych byłych chorych na AH1N1), łagodne bo bez
leżenia w szpitalu, karetki etc.?
czy ktoś z czytajacych rzeczywiscie przeszedł łagodnie tę grypę?
np. jak słyszę zblazowanych komentatorów o tym, że "najwyzej
posiedzisz dwa tygodnie w domu i nadrobisz zaległości w czytaniu" to
zastanawiam się czy grypy nie pomylili z nieżytem nosa zwanym
katarem... Chyba ze to jest owa łagodna wersja grypy o którą
niniejszym pytam?