agni_me
23.03.03, 20:29
To był bardzo dobry dzień. Obudziło mnie słońce i zapach świeżo parzonej
kawy. W głowie po raz pierwszy od tygodnia zamiast upiornego papararara
pojawił się refren piosenki śpiewanej przez marniutki męski głos „zakochać
się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze”.
Mmmmmm lubię się tak lenić.
To był bardzo dobry dzień. Piękna pogoda, lekki wiatr, szeroko otwarte drzwi
domu, cudowny zapach wczesnej wiosny wszędzie. Jeszcze ten
sms „przekroczyliśmy granice, jeszcze pięć godzin i będę w domu”
To był bardzo dobry dzień. Wciąż jest. Doris Day zmysłowo mruczy „so if you
really love me, say yes, but if you don’t dear confess …”, a obok mnie leży
Kopalińskiego “Leksykon wątków miłosnych” . Zabawna lektura, zebrane w
kilkunastozdaniowe streszczenia namiętności, szaleństwa, zdrady, dramaty,
szczęścia nieziemskie, porywy zmysłów, powroty. Ze zdumieniem przypominam
sobie jak kochliwy był Zeus, i jak miał na imię mąż Szecherezady, bo kto by
pamiętał imię tego idioty.
A gdybym miała swój „Leksykon wątków miłosnych”, taki bardzo mój? Wyglądałby
całkiem inaczej, bo przecież nie czytałam tylko Ann Karenin, nie słuchałam
tylko oper Verdiego i nie oglądałam tylko Durera. Nie mogłoby w nim zabraknąć
Jeziora Osobliwości ( bosz czy ktoś jeszcze czyta Siesicką???), poczesne
miejsce zajmowałaby w nim scena mycia włosów z „Pożegnania z Afyką” ,
czy „Like someone in love” Franka Sinatry. Nic na to nie mogę poradzić, że
jestem taką gęsią okropeczną.
A wasze ulubione „wątki miłosne” ? Dajcie się skusić . Opowiedzcie o nich.
Wiosna w końcu :-))