maraguska
17.08.04, 19:43
Moze sprobujmy opisac slowami po kolei co sie dzieje gdy odczuwamy napad
czestoskurczu (nie pojedynczy nierytmiczny skurcz). Chcialabym wiedziec jak
Wy to odczuwacie, czy podobnie.
U mnie zaczyna sie to zawsze nagle i chyba w wiekszosci wypadkow bylo tak, ze
byl on wywolany jakims moim ruchem (sklonem, podskokiem, obroceniem np. w
lozku, gwaltownym wyciagnieciem reki) a nawet czkawka :-)
Serce wali wtedy jak mlot, bardzo szybko, chce wyskoczyc z piersi, kurczy sie
rowno ale piekielnie szybko i mocno, skacze jakby do gardla. Robi mi sie
duszno, slabo, mam straszny lek, poca sie dlonie, drze (choc moze ze
strachu). Nie czuje bolu. Nigdy nie zemdlalam. Puls mam slabo wyczuwalny,
plytki. Wielkokrotnie czestoskurcz mijal po kilku, bywalo ze po kilkunastu
minutach, samoistnie. Potem nauczylam sie go tlumic proba Valsalvy (nabranie
powietrza i silne parcie). Proba Valsalvy pomaga mi zawsze predzej czy
pozniej. I mam nadzieje, ze tak juz pozostanie :-) Po napadzie czuje
...wielka, ogromna ulge, jakbym wrocila z zaswiatow. No i dosc duze
zmeczenie, zdenerwowanie, silne parcie na pecherz.
Nigdy z powodu czestoskurczu nie wyladowalam na pogotowiu (tfu, tfu).
Nigdy tez nie udalo sie 'zlapac' tego czestoskurczu, bo zawsze jest zbyt malo
czasu na dojazd lekarza lub do niego. Z tego tez powodu czasem martwie czy to
aby na pewno czestoskurcz nadkomorowy (czyli nie tak grozny) a nie czasem
inny, powazniejszy - a ja o tym nie wiem.
Jakie sa Wasze doswiadczenia?
Pozdrawiam,
Aga