mmadziula1
04.12.06, 19:08
mnie od dwoch tygodni tak niestety, przy czym te ataki nie sa na tyle ostre
zebym sobie z nimi sama nie poradzila. Sama sobie tlumacze ze to nic
groznego, tak jak mowia lekarze, ale nie wyrabiam nerwowo. zwykle mi
przechodzi po kilkunastu minutach do godziny, ale boje sie z powrotem zasnac.
Rano jestem niewyspana, rozdrazniona, i kolko sie zamyka.
Niestety dzis mnie zlapalo od rana. Podbieglam sobie do autobusu, cos mnie
zaklulo w serduchu i ruszylo.. lomotanie serducha, nie moglam zlapac oddechu,
od tego kreci mi sie w glowie, to sie jeszcze bardziej denerwuje. Przyznam ze
nie bylam od poltora roku u kardiologa (powiedzieli ze serducho trzeba tylko
obserwowac - raz na 2-3 lata usg - prolapsowaty ksztalt zastawki mitralnej)
i... przyzwyczaic sie. Zreszta rzeczywiscie prawie zapomnialam o problemie,
bo pomagaly mi (jak wnioskuje) psychotropy zapisane przez psychiatre a ktore
odstawilam 3 miesiace temu. Teraz sama juz nie wiem co mam leczyc - nerwice
czy serce, wiem jedno - to 'cos' wykancza mnie psychicznie. A tak naprawde
nikt nigdy mnie nie zdiagnozowal. Na wlasna reke miotalam sie miedzy
kardiologiem i psychiatra, a kazdy tylko faszerowal mnie prochami. Obecnie
nie biore nic ale czuje ze tak dlugo nie pociagne. Ratuuuuuuunkuu!!!!!!!!!
Zwlaszcza dzis mam od rana wrazenie ze umieram. Ale trzymam sie. Niestety
kolejna noc przede mna i juz sie boje co tylko zwieksza prawdopodobienstwo ze
znow bedzie do d...