nisar
06.05.12, 21:18
Na bazie sąsiedniego wątku, w którym ubolewacie, że szkoła nie uczy a wręcz zniechęca do czytania. Mam na stanie osiemnastolatkę, więc przeszłam już niemal cały "kurs wychowania szkolnego rodzica", ale też mam matkę, która całe życie przepracowała w szkole. Na tej podstawie wyrobiłam sobie granitowe przekonanie: szkoła NIE JEST do: wychowywania dzieci, uczenia dzieci czytania, zapoznawania z ogólnie pojętą kulturą. Od tego są niestety rodzice. I jak ktoś z Was słusznie napisał: jak się ktoś przez siedemnaście lat nie przekonał, że czytanie książek jest fajne, to się w klasie maturalnej nie przekona. To RODZICÓW zadaniem jest zapoznawanie dziecka z literaturą, wpajanie zasad moralnych, prowadzanie do przybytków kultury itepede. Jasne, fajnie by było, żeby szkoła w tym wspierała i wspomagała rozwój, ale coraz częściej mam wrażenie, że znakomita większość dzisiejszych rodziców chętnie zapłaci nawet spore pieniądze za prywatną szkołę, byleby tylko samemu nie musieć nic robić i z czystym sumieniem (bo przecież płacą) scedować Wychowanie na szkołę. A potem można już obwinić tą szkołę o to, że dziecko nie czyta, nie lubi teatru, a w telewizji to tylko big brother.
Tyle, że to niemożliwe. Nawet najcudowniejsza szkoła nie nadrobi zaniedbań rodzinnych.