porzucona881
21.07.23, 14:57
zien Dobry,
Jestem tu nowa i sukam jakiegos pocieszenia ... w sumie sama nie wiem czego.
Z gory dziekuje jesli ktos przeczyta moja hostorie.
bardzo ciezko mi opisac mi moja historie, a jeszcze ciezej jest mi tkwic w bolu jakim jestem teraz.
Wraz z mezem poznalismy sie w Angli, wszystko odbywalo sie stopniowo, przyjazn, zaufanie, a pozniej milosc.Lacznie przed slubem bylismy 7 lat razem. W 2022 powiedzielismy sobie TAK. NIe bede ukrywac ze mi podczas przygotowan do slubu troche odbijalo, bylam panikara, wiecznie nie zdecydowana. Maz podchodzil do tego z dystansem bo wiedzial ze kazdemu sie nie dogodzi a o nasz dzien itd. NIestety ja kazdemy chcialam dogadzac, uszczesliwiac, zapominajc o moim mezu. Dzis za to place najwieksza kare.....
Wraz z slubem maz twierdzil ze zmienilam sie o 360 stopni; fakt bylam bardzo nerwowa, wiecznie niezadowolona; maz jest bardzo pozytywna osoba, zawsze usmiechnieta a ja jakos po slubie zgorzknialam. od Covidu zaczelam prace zdalna, wiec duzo siedzialam w domu,; maz radzil jedz do biura a mi porostu sie nie chcialo. Maz widzac moje zachowania kazal isc do psychologa to go wysmialam;Twierdzi ze nie dbalam o meza, ze zawsze mialam mine nie zadowolona, ze robilam problemy ktorych nie bylo. I tu ma racje po slubie udalo sie nam znalezc super mieszkanie, wszytsko nam sprzyjalo a ja zawsze cos szukalam. Dzis okazuje sie ze moj stan emocjonalny nie byl w najlepszej formie i dwie lub 3 wizyty u psychologa postawily mnie na nogach. byc moze stres w pracy spowodowal to....bo ja wiecznie czyms sie przejmowalam sad
W tej chwili maz pamieta tylko zle chwile, wypomina mi lenistwo doslownie wszytsko. Kropke nad i postawil na nas w styczniu. zmienil kod w telefonie, przestalismy sie starac o dziecko. Pozniej zauwazylam ze pisuje sobie z przyjaciolka tzn kobieta ktora byla w zwiazku z jego kuzynem 5 lat temu. Wpadalam we furie, lamalam mu hasla do portali, bo czulam sie jak powietrze, jak nic nie warty przedmiot.
A Oni dalej sobie pisali i do dzis pisza. podejrzewalam go o najgorsze tylko on sie tlumaczyl ze jakby mial byc z Nia, to juz go tu by niebylo a dalej jest.... Prosilam jedzmy gdzies razem, spedzmy czas razem, bo siedze w tych 4 scianach ale dla Meza juz bylo za pozno. Przekreslil Nas w styczniu a dalej mieszkal....Kiedy byla nasza rocznica pojechalam sam na ryby (to jego wielka pasja ktora ja mu obrzydzilam sad) a ja znow zostalam sama na mieszkaniu i wtedy zdecydowalam sie przyleciec do rodzicow do Polski z tej bezradnosci......pisalam aby sie opamietal, aby zawalczyc ale nie......mowi ze sie wypalil....
Na koniec slsysze tylko ze mialas 100 szans, ze mnie ostrzegal a nawet grozil a ja z tym nic nie zrobilam. A teraz mi kaze sie brac w garsc i tyle bo poprostu nam nie wyszlo. A ja nie potrafie....Mowi ze za duzo sie wydarzylo, ze on mi nie zaufa bo nie wie jak ja w danej sytuacji sie zachowam, ze nie darzylam go szacunkiem, miloscia i ze osoba ktora kocha tak sie nie zachowuje.
Ale czy to normalne jak maz pisuje z przyjaciolka i sobie zartuje na temat zony? Ona mu pisze ze ma ochote na seks a On hahah...pyta sie o nasz sytuacjea a Ona: rozwod w kwietniu i bedziesz juz moj!! wpadalam w paranoje...a pozniej mi mowil ze nie umiem czytac z kontekstu....Tumaczy sie tym ze w lutym skonczyl z nami i robil co chcial... bo jak bylo dobrze to nie pisal z nikim. Juz sie wyprowadzil i jest na innym etapie.... Ale jak widzial ze zona ma problem to czy nie powinien mnie wziasc do psychologa ? powiedzial raz i poprostu zrob cos ze soba jak do ucznia ...........