kamusia_a
26.11.05, 21:45
wiem,ze juz nie mamy na co liczyc,ze maz wyzdrowieje jednyna osoba ktora
bardzo kocham , maz ma raka pluc po przerzutach z jelit (stomik) po opeacji
trwa to wszystko juz 5 lat a od ostaniego przerzutu minal wlasnie rok,maz
jest leczony paliatywnie to wszystko ze strony SZ nic wiecej juz sie nie da
zrobic;-( jest mlody za mlody aby tak umierac (37 lat)
patrzac na meza strasznie cierpie i nie opuszcza mnie mysl,ze on umiera.
jest strasznie slaby choc po mieszkaniu chodzi a jeszcze m-c temu wrocil na
pol etatu do pracy pomimo tego,ze od kilku m-cy bierze morfine i z m-ca na m-
c wieksze dawki obecnie 3x dziennie po 60.
juz nie moge patrzec jak on cierpi kaszle dusi sie itp.
Jestem zwyczjnie ciekawa jak to dlugo jeszcze potrwa ? aczkolwiek nie jestem
z tym oswojona napewno bo smierci nie mozna oswoic,boje sie tej chwili jak
kazdy ale chcialabym wiedziec.
I jeszcze jedno czy powinnam i kiedy zglosic meza do hospicjum to cos da?