corrina_f1
14.11.05, 14:50
Przyznaję, że dawno nie podążałam żadnym szlakiem i w ostatni weekend dzięki
cudownej pogodzie udało mi się dotrzeć na Śnieżkę. Jak wielkie było moje
zdziwienie, kiedy już stojąc w kolejce na wyciąg na Kopę, dostrzegłam przede
mną panią z psem chow chow na smyczy. Myślałam, że jedynie towarzyszy komuś
stojącemu jak ja w kolejce, ale nie ! Ona z tym psem wjechała najpierw
wyciągiem na Kopę, a następnie przegnała go na sam szczyt Śnieżki !!
To jednak było dopiero pierwsze zdziwienie, ponieważ na tym samym szczycie
spotkałam właścicieli innych psów - począwszy od yorka (ok, tu chyba
nawet "jestem w stanie zrozumieć" właścicieli tych kieszonkowych psów, skoro
zabierają je na zakupy do wszelkich możliwych galerii handlowych co
weekend...), przez jamnika, po wspomnianego chow chow, kończąc na wyżle !!
Ogólnie na całej trasie w górę i w dół razem z samym szczytem mijałam około
20 psów !! (nie żartuję) Niektóre nawet biegały bez smyczy plącząc się
każdemu pod nogami, kilkakrotnie widziałam osoby balansujące w powietrzu,
kurczowo chwytajace w ostatniej chwili łańcuchy w momencie, kiedy pies
znalazł się dokładnie pod ich nogami.
Ogólnie byłam w lekkim szoku (bardzo delikatnie mówiąc). Nie mam nic
przeciwko właścicielom psów a tym bardziej psom samym w sobie, ale odniosłam
wrażenie, że zabieranie ich na szlak to już chyba lekka przesada... I
kompletna bezmyślność?? Ciekawa jestem, co by zrobił taki właściciel psa,
kiedy ten, jeszcze jadąc wyciągiem, ze strachu zacząłby się wyrywać i nie daj
Boże nagle spadł ? Wyciąg na Kopę jest jednokrzesełkowy, naprawdę ciekawa
jestem technik wciągania psów na krzesełka a następnie panowania nad ich
strachem podczas samej jazdy...
Tak na marginesie, chyba na teren parków narodowych nie można zabierać psów ?
Co o tym sądzicie ??