olcha11
15.08.08, 12:43
Przeczytałem cały wątek o niemowlakach w Tatrach. Głosu nie
zabieram, bo z takimi maluchami nie chodziłem. Moje dzieci
przyzwyczajałem do chodzenia, kiedy już mocno stały na nogach (a
było to w czasie głębokiego PRL-u). I nie ma co ukrywać, to
przyzwyczajanie szło nietęgo. Kilkulatki się nudziły, męczyły,
dokuczało im pragnienie, muchy, jeżyny. Czy pod górkę czy z górki –
wszystko było źle, nawet dziś wspominają te wyprawy jako koszmar.
Syn definitywnie odmówił w wieku ok. 12 lat i nigdy w góry nie
wrócił. Córki naprawdę zainteresowały się górami w wielu
okołomaturalnym – na ile dzięki nam, na ile samodzielnie, trudno
rozstrzygnąć. W każdym razie było to już wtedy, kiedy mnie trudno
było dotrzymać im kroku na szlaku i chodziły same. Teraz mam dwie
wnuczki – 4,5 roku i 7 lat. Wyjeżdżamy co roku w gronie
trzypokoleniowym w Beskidy lub Tatry – to pozwala dorosłym co drugi
dzień skoczyć na dowolny szlak, a co drugi dostosować się do życia
maluchów. Staramy się, aby ich nie zrazić, ale sprawa łatwa nie
jest.
Bardzo proszę, napiszcie szczerze, co wasze dzieci w górach lubią,
jakie macie sposoby na zachętę do wędrówki, jak pomagacie im pokonać
ich zmęczenie i obawy. Chętnie sam podpowiem co robię (a zwłaszcza
moja żona), aby uczynić im góry przyjaznymi.
Pozdrawiam