martini_very_bianco
29.05.04, 13:23
W związku z Twoją propagandą klasyczną, którą ja popieram i też często
uprawiam. Wiesz, że to również moja opcja i mnie przekonywac nie trzeba:).
Ale...
Z homeopatią kalsyczną jest ten "problem", że ona nie nadaje sie dla
każdego. I to wynika zarówno z obserwacji moich, jak i rozmów z moim Panem
Doktorem. Raz, że wielu pacjentom wydaje się abstrakcyjna myśl "jedna kulka
na wszystko", dwa, że wielu z nich, przyzwyczajonych do metod alopatycznych,
prawdopodobnie nie przestawi się na inne - znam takich. Jest, oczywiście,
wersja podania leku konstytucyjnego plus kilka gołych kulek placebo do brania
po kolacji, żeby pacjent miał wrażenie, że jest leczony tak, jak lubi. Jednak
na przykład mój Pan Doktor tego nie robi, wychodząć z założenia, że leczenie
homeopatyczne polega na podmiotowym, a nie przedmiotowym leczeniu pacjenta i
nie fair jest oszukiwać go. Jeszcze raz podkreślam, choć Tobie przypominać
nie muszę, że sama jestem całym sercem klasyczna, że dla wielu osób ta metoda
jest niezrozumiała i po jakimś czasie z niej rezygnują.
Jest też grupa pacjentów, którzy nie umieją z dokładnością potrzebną do
leczenia klasycznego przyjrzeć się swojemu organizmowi i potem śledzić
zmiany. Oni też być może przerzucą się na homeopatię nie-klasyczną (czy
istnieje na to jakieś inne określenie?), która będzie im po prostu bardziej
odpowiadać. Kolejny problem jest ściśle techniczny: homeopatów klasycznych
jest w Polsce wciąż tak naprawdę niewielu i nie wszyscy mogą do nich
dotrzeć. Na szczęście to się powoli zmnienia, ale powoli.
No i o środkach pojedycznych. Tu przyznam, że Awinn dał mi sporo do
myślenia. Homeopatia nie-klasyczna jest dla mnie poniekąd naturalnym, bardzo
skutecznym i w dodatku pozbawionym środków ubocznych odpowiednikiem medycyny
alopatycznej. Ale... Jak napisałam wyżej, dla wielu pacjentów jest ona
bardziej przekonująca, niż klasyka, choć dla mnie to już medycyna objawowa.
Myślę, i to już mówiłam, że nie ma sensu grzebanie w konstytucji komuś, kto
ogólnie jest zdrowy i nie ma większych problemów ze sobą. Nikt nie jest
cyborgiem, zapalenie pęcherza może się zdarzyć, może się jednorazowo
przytrafić jakaś wysypka, ktora po podaniu leku pojedynczego czy nawet
kompleksa, zniknie raz na zawsze. To samo dotyczny chyba dolegliwości
typowych dla jakiegoś okresu życia człowieka - zupełnie naturalnych mdłości w
ciąży, kolek czy ząbkowania u niemowląt. Takim "przypadkom" można coś
doradzać nawet tu, na forum. Gorzej, jeśli takie choróbska stają się stanem
chronicznycm - to wymaga interwencji lekarza homeopaty, i z różnych względów,
o których pisałam powyżej, nie musi to być klasyk.
I kolejny problem zupełnie techniczny z tego, co wyczytałam w różnych
przychodzących do mnie mailach, ktiedy to jeszcze siałam propagandę
mailowo:), wielu homeopatów klasycznych się ceni, aż za bardzo - co powiesz
na 250 zł za pierwszą wizytę? Wyliczyłam już 5 takich przypadków... To
bariera nie do przeskoczenia dla znakomitej większości obywateli polskich.
Tutaj brawa należą się homeopatom, którzy za to, co umieją, powinni się cenić
na 500 przynajmniej:), a tego nie robią. Są jednak pacjenci, w których
mieście przyjmuje tylko taki ceniący się pan... A w naszym pięknym kraju
wizyty u szamanów nie są i jeszcze długo nie będą na NFZ, co prawda jest
kilku homeopatów, którzy zajmują się medycyną rodzinną, i mających niby umowy
z NFZ, ale to garstka...
W takim wypadku często pozostają leki złożone. Jeszcze niedawno byłam im
zdecydowanie przeciwna, teraz natomiast widzę światełko w tunelu:). Często ze
względów czysto technicznych - są osoby, które dość mają aplikowania sobie
połowy tablicy Mendelejewa na przeziębienie, natomiast nie mają szansy
skontaktować się z lekarzem - ze względów finansowych, o których pisałam
wyżej, czy "lokalizacyjnych" chociażby. W takim wypadku polecałabym jednak
środek kompleksowy. O oscillococcinum wiadomo, że jest skuteczne, i za
oceanem nawet nam go zazdroszczą. Poza tym, uważam, że wszelkiego rodzaju
kompleksowe mazidła są istnym zbawieniem, podobnie jak psikacz na komary.
Sama używam, bo nie mogę wozić na mazury kilkunastu środków pojedynczych z
instrukcją doktora, kiedy użyć. Psikam i mam z głowy. Wpuszczam sobie krople
homeoptyczne do oczu, kiedy doraźnie ich potrzebuję o 5 nad ranem:).
Takich "doustnych" nie używam, ponieważ nie wiem, jak się to będzie miało do
mojej konstytucyjnej żaby. Będę natomiast twardo stać na stanowisku, że
kompleksy nie są be, są potrzebne, chociażby po to, żeby osoby, które do
innych leków homeopatycznych nie mają dostępu, uniknęły ładowanie w siebie
kolejnej dawki pliczegośtam:). Coraz częsciej lekarze, o czym któraś z
forumowiczek już tu pisała, dają dzieciom leki homeopatyczne - zazwyczaj
kompleksy. Ci lekarze nie umieją (pewnie jeszcze!) dobać leku pojedynczego,
ale podkreślam - chwała im za to, że widzą inną drogę, że zauważają, że
pacjenta można nie truć antybiotykiem z powodu kaszlu. No a jeszcze niedawno
ze zdziwieniem odkryłam, że kompleksy to nie tylko boiron, którego oferta pod
tym względem jest dość uboga, ale jeszcze kilka innych firm. Są one coraz
bardziej "wyspecjalizowane", ze zdumieniem odkryłam, że na polskim wynku jest
około 20 preparatów złożonych na reumatyzm. To pozwala na pewną
indywidualizację. Fajnie, że o środkach kompleksowych wiedzą dentyści, i
polecają je po zabiegach typu wyrwanie zęba
Ufff... to chyba mój najdłuższy post tutaj! Mam nadzieję, że ktoś dobrnął do
końca:). Stosunkujcie się!!! Hmmm... Dwuznacznie zabrzmiało... To nie jest
nawołanie do rozmnażania na wzór królików, tylko zaproszenie do dyskusji:)
16%VOL
22%VAT