marta.gora
09.12.05, 20:03
Prawie 9 miesięcy cieszyłam się zdrowiem mojego syna; po wizytach u Jota i
dobraniu leku przestal chorować. Dostał Sulfur ch 1000- ostatni raz w
kwietniu. W razie choroby miałam mu podać kolejną cukrowa kulkę. I niestety-
jednak taka konieczność powstała wczoraj, tj, we czwartek.Pisze, bo nie
wszystko idzie pomyslnie. Ale zaczne od poczatku:
Środa wieczorem: mały (hmmm... prawie 9 lat)jakiś niemrawy sie robi, zaczyna
pokaslywać. Przed snem 37,5. W nocy pojaiwa sie kaszel szczekający, ale
niezbyt często.
CZwartek: z rana 37,5, kaszel jakby nieco częściej sie pojawia, jest
szczekający, taki krtaniowy, ale jakby troche wilgotny . Mały ma bezgłos,
tzn. mówi tylko po cichu. Kompletne osłabienie- nie ma ochoty na wstanie z
łózka. Małe ilości wodnistego kataru z nosa. O 9-tej podałam kulkę sulfuru
1000. Zero apetytu, pije duzo, nie wychodzi z łózka. Po południu 38,6 i
narasta do 39.2. Po południu zaczyna narzekac, że nie może nabrac powietrza,
że mu duszno. Faktycznie- bardzo cięzko mu sie oddycha. Po 3 godzinach
czekania na poprawę podałam Theovent (teofiline) na rozszerzenie oskrzeli- po
godzinie mały oddycha swobodnie. Dodam tylko, ze to wczesniej nigdy mu sie
nie zdarzało. Noc -jak poprzednia; w kazdym razie nie ma pogorszenia.
Dziasiaj, tj. piątek: z rana 36,6, nieco więcej siły, ale nadal woli leżeć.
Nadal bez apetytu, duzo pije. nadal bez głosu, kaszel szczekający. Prawie nie
ma kataru. Po południu 38,6 i narasta do 39,3 o 18-tej. Zaczyna więcej
kasłać, kaszel jakby bardziej suchy; narasta osłabienie, mały zaczyna
przesypiać. Wieczorem stawiam bańki bezogniowe- zazyczył sobie sam.O 19-ej
39.0. Nie widac, aby mialo sie poprawić...
Raczej jestem pewna, że to wirusówka, więc i tak nie ma co innego do
zrobienia, tylko czekać. Czy po 36 godz. od podania leku konst. nie powinno
jednak juz coś sie zmienić na lepsze? A tu- jakby pogorszenie dzisiaj...
Dodam, że na wiosnę po pierwszych dawkach kulek, nie gorączkował drugiego
dnia, tylko pierwszego, a na drugi była juz zdecydowana poprawa.
Boje się, czy lek jest jednak dobrze dobrany, no i mam watpliwości, czy
jednak nie było lepszym rozwiązaniem podanie najpierw jakis leków objawowych
oczywiście- kulek), a dopiero po "wydobrzeniu"- podanie tego sulfuru...
Pewnie powinnam zadzwonić do Jota, ale... co on mi może doradzic, oprócz
czekania? Przeciez nie sulfur z wody? A poza tym- zawsze po wypełnieniu jego
telefonicznych zaleceń- jak do tej pory- przychodziło zdecydowane
pogorszenie, które u małego wiosna zakończyło sie zapaleniem oskrzeli i ucha :
( Po prostu- mam obawy.
Dodam tylko, ze mi po thymulinie nic się nie działo; moze troche ruszyło cos
po L 52.Nie wiem, czy to ten sam wirus, bo ja nie mam bezgłosu i gorączki
(niestety), ale -jak syn- mam tylko cos a'la katarek niewielki, no i spore
sołabienie.
Qrcze- napiszcie jakieś dobre słowo.
Watpiąca Marta