kaska005 22.01.06, 00:12 czy w trakcie leczenia zauważyliście jakieś zmiany skórne? u mnie pojawiły się na palcach..trochę to przeraża..ludzi wokoło..heh..pyt.typu: 'a czy to zaraźliwe'?..itd. :) pozdrawiam i czekam na odzew. Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
beci Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 22.01.06, 22:29 u mnie pojawiqją sie pryszcze ropne, najpierw na rękach (ramiona), teraz na udach, pod kolanami. strasznie długo utrzymuje się ślad, jak się zaleczą. strasznie swędzą. Odpowiedz Link
kaska005 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 17.06.06, 08:35 Witam po przerwie.. Chciałabym odświeżyć ten wątek. zaczynam się niepokoić. Zmiany skórne miały być 'chwilową niedogodnością', miały ustąpić...a one ciągle się powiększają. Zajmują więcej niż 1/3 powierzchni dłoni i 2 palce (na każdej ręce). Oczywiście porozmawiam na wizycie ..ale ta za jakiś czas...a właśnie dziś zaczęłam się poważnie martwić. Przeglądałam zdjęcia z chorobami skóry.. nie daje mi spokoju myśl, że to może jakiś grzyb..Homeodok widziała te zmiany (o wiele mniejsze)..i była z nich bardzo 'zadowolona'..hmm.. Zmiany pojawiły się podczas leczenia. Czy istnieje możliwość, że grzybek (??)..lub cokolwiek 'to' jest ujawnił się przez np. źle dobrany lek..??..Obecne leczenie przynosi skutki.. Niewiedza mnie dobija... Jak 'się mają' zmiany skórne do prawidłowego toku leczenia. O czym świadczą pojawiające się wykwity? Wygląda to baaardzo nieciekawie :(. Zmany 'rozlewają się' i to mnie niepokoi-bo wyobrażam sobie rozwijającą się w 'pierścień' grzybnie..i tak się nakręcam od rana... Jeśli orientujecie się w temacie, będę bardzo wdzięczna za każde słowo. Pozdrawiam.. Odpowiedz Link
kaska005 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 19.06.06, 21:52 ..jaka jestem zła na siebie...na homeodoka!!!... ..jutro idę do dermatologa..jak można było dopuścić do rozrostu takiego świństwa..z godz na godz widzę jak się powiększa..przecież ona dobrze wiedziała co to jest!!!prawda>??? Jest lekarzem do cholery..a ja głupio wierzyłam..że to w ramach wyzdrowienia..naiwna....szkoda gadać..:(((.. Odpowiedz Link
agrafka11 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 17.06.06, 11:47 Nie wiem czy chodzi o jakieś konkretne leczenie, czy w ogóle? Bo ja leczę się Thują i niestety obserwuję różne paskudne zmiany, staram się nie panikować, ale... Na plecach w okolicy łopatek mam jakieś liszaje, czy cholera wie co, grzybica pochwy tak się rozwija, że chyba cała zapleśnieję, oprócz tego na wargach sromowych ropna kulka ( boli !) a kłykciny jak były tak są. Ale ufam mojej pani doktor i czekam, cierpię i czekam, ufam i cierpię... Ciekawe, jak długo jeszcze pociągnę? Odpowiedz Link
kaska005 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 17.06.06, 11:59 ..hej :-)..sęk w tym, że zmiany powstały podczas leczenia. To nie jest (był) mój problem..Plamy na palcach zaczęły pojawiać się w trakcie przyjmowania homeoleków.. hmm..pytanie-czy to jest jakaś 'norma'..wiem, że ludzie (organizm) różnie reagują na kuleczki..szukam podobnego 'przypadku'..porady..wytłumaczenia..zaczynam 'świecić' w tłumie..nic przyjemnego.. Odpowiedz Link
agrafka11 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 17.06.06, 17:42 Podczas mojego leczenia te zmiany się nasiliły i to bardzo. Natomiast kulki ropne w miejscu ... hm... intymnym, powstały ewidentnie podczas kuracji. Ciekawe, czy to dobrze? Chciałabym usłyszeć: "Proszę pani, zmiany które u pani występują zwiastują rychłe wyzdrowienie" :)))) Odpowiedz Link
babsee Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 17.06.06, 20:15 U mojego dziecka w trakcie leczenia pojawiły sie liszaje na policzkach.Dość długo sie utzrymywały a jak zaczęły znikać ..to pojawiły sie rączkach.całe miała strasznie suche i pokryte plamami.Pomogło podanie leku konstytucyjnego z wody. Nasz homeopata też zareagował radością jak mu pokazaliśmy te liszaje... Odpowiedz Link
kaska005 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 17.06.06, 20:57 ..ale co to dokładnie oznacza?...ogólne stwierdzenie 'zmiany są okey' nie jest dla mnie i może dla Was dziewczyny żadnym pocieszeniem..Moje leczenie daje jakieś efekty..ale ciągle żyję w niepewności..już myślałam, że pozbyłam się problemu na 'amen'..a od 1,5 tyg. włosy znów lecą.. :( hmm..a palce i dłonie kwitną..Wiem, że jest tu kilka osób, które znają się 'na rzeczy'..dlatego proszę o odpowiedź.. pozdrawiam serdecznie Odpowiedz Link
babsee Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 18.06.06, 12:36 Moj homeo tłumaczyl mi to w ten sposób,ze jesli lek jest dobrze trafiony,to nagle, w przyspieszonym tempie,"przerabiasz"te choroby które Ci dokuczaly. Jesli wiec miałaś przykładowo częste anginy, to nagle zaczniesz "chorować"na angine.Moja córcia miała przewlekły kaszel i po podaniu konstytucji,myslałam ze sie zarycha na śmierć.Póżniej pojawiły sie bóle uszka(3 razy miala zapalenie ucha)a na koniec własnie te zmiany skórne(fakt,kiedyś pojawily sie takie liszaje-okazalo sie ze ma nietolerancje laktozy i odstawiliśmy mleko-to bylo przed leczeniem homeo).Jakby cała historia jej choroby "przewijała do tyłu". Dziwne to było i dość niezwykłe... Wiem też,ze skóra najszybciej reaguje na "wyrzucanie" choroby. Odpowiedz Link
kaska005 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 18.06.06, 13:20 ..dziękuję za słowa..hmm..jestem już pewna, że to jakieś 'grzybiostwo'..wrr..nie interesowałam się tym wcześniej bo byłam święcie przekonana, że to reakcja na 'oczyszczanie, wyleczanie się' organizmu (taką stworzyłam sobie teorie i z nią w zadowoleniu żyłam-jaka ja byłam szczęśliwa, że te moje paluszki takie 'łedne'..) i tak w nieświadomości...11 miecięcy łażę z grzybem na dłoniach ;((.. ..hmm...ale.. Jak mógł się 'reaktywować' skoro brak go w mojej przeszłości - teoria o ponownym 'przerabianiu' bolączek jest w tym przypadku nie trafiona.. Ale nie powiem..włosy po zastosowaniu leku poleciały jak nigdy..to była wielka próba.. Jak długo Twoja córcia przerabiała historię chorób II?.. Odpowiedz Link
very_martini Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 18.06.06, 13:34 Kaśka, a ile już borykasz się ze swoimi problemami - wszystkimi - generalnie? To ma zawsze jakiś związek z długością leczenia. Wygląda na to, że u Ciebie to wszystko przebiega jak jakaś nieoswojona sinusoida, ale o tym najlepiej pogadać z lekarkę. A może po prostu podłapałaś jakiegoś grzyba czy coś niezależnie od homeoleczenia. Lek konstytucyjny nie wytwarza wokół nas żelaznego pancerza:) 16%VOL 22%VAT Odpowiedz Link
kaska005 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 18.06.06, 14:45 ..hej Martini! Leczenie trwa już około 2 lat..Sepia 3 m-ce..pozostały okres Natrim mur.. w różnej postaci i potencji..A problem wypadających włosów to 'lata'..z tym że ost. 3 to niemała walka. Rozważałam również opcję o której piszesz. Grzyba można załapać 'wszędzie'..i twierdzenie, ze poruszam się po bezpiecznym gruncie jest chyba niedorzeczne..choć wyeliminować mogę większość 'miejsc publicznych'..nie pracuje jeszcze. na wykłady jezdziłam raz w tyg..nie 'prowadzam się ;)' po pubach..jak nie ćwiczę na powietrzu lub w domu, to jestem na działce lub w chatce. Poza tym jeżdżę samochodem. Czyżby więc 'cholerny pech'..przy tak małym prawdopodobieństwie 'załapania' czegoś? Ciekawi mnie również to, że babka widziała paluchy..podałam dokładny opis..teraz już wiem, że typowe objawy 'tego tam' (wrr..)..zaczerwienione ogniska, pęcherzyki, schodzące łuski skórne... i uradowała się niezmiernie na ich widok. Kobietka jest lekarzem internistą.. Cholera-nie wiem co myślec.Mam (miałam?) do babki totalne zaufanie.tymbardziej, że ost. powrót do Natrium mur. LM XII w kropelkach wydawał się być końcowym etapem leczenia-wypadanie włosów zmniejszyło się..sterczące odrosty na całej głwie..nastrój ok.. A jednak od 1,5 tyg. zauważam niepokojące zmiany-gł. natężenie wypadania włosów. Na dniach bronię pracy dyplomowej..czyżby stres?.. mam wyjątkową sytuację (a raczej wyjtkową p. opiekun)..choć moim zdaniem przechodzi to wszystko 'obok mnie'..emocje odłożyłam na bok.. Staram się czegoś usilnie dowiedzieć..bo główkuję od wczoraj nadal nie potrafię tego wytłumaczyć...a niewiedza mnie dobija.. Odpowiedz Link
kaska005 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 19.06.06, 21:53 ..jaka jestem zła na siebie...na homeodoka!!!... ..jutro idę do dermatologa..jak można było dopuścić do rozrostu takiego świństwa..z godz na godz widzę jak się powiększa..przecież ona dobrze wiedziała co to jest!!!prawda>??? Jest lekarzem do cholery..a ja głupio wierzyłam..że to w ramach wyzdrowienia..naiwna....szkoda gadać..:(((.. Odpowiedz Link
patchwork30 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 19.06.06, 22:37 Kaska, zaloze sie, ze to przez stres. Przetrzymaj!!! Dobrze szlo, choc droga ciezka. Martwisz sie, ze tego grzyba nigdy nie mialas, wiec to nie moze byc powrot do dawnych objawow. Taki grzyb moze drzemac latentnie gdzies w organizmie, a jak sie zacznie brac lek homeo, to organizm sie wzmacnia i wyrzuca grzyba na skore. A ja widze u Ciebie, ze jak jestes w stresie, to Ci sie pogarsza stan wlosow i powraca zwatpienie w wyzdrowienie. Przez obrone przejdziesz, odpoczniesz i wszystko sie poprawi. Taki stres moze przyhamowac dzialanie leku i spowodowac powrot objawow. Uszy do gory!!! Odpowiedz Link
kaska005 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 20.06.06, 18:06 hej Ola! Wiesz jak się czułam(czuje), gdy uświadomiłam sobie z czym chodzę już prawie rok..Nie żyję sama..w domu są jeszcze 3 osoby..a ja nie zdając sobie sprawy z występowania tego ''świństwa' żyłam 'normalnie'..żadnych zachowań zapobiagawczych, by ochronić resztę..przecież mogła mi powiedzieć co to jest..żeby zachować ostrożność..Na szczęście i tak każdy ma swój 'haczyk' w łazience do rąk itd..no ale...Dziękuje 'górze', że nikt tego nie podałpał.. Byłam u dermatologa. Mam żel i leki. Potraficie mnie zrozumieć? Najgorsze jest to, że widzę jak to swiństwo punktowo przenosi się na całą rękę..okolice łokcia, wyżej.. Z tym nie można normalnie funkcjonować. Mam pytanie..wiem, że wielu z Was zna się na zasadach homeo..Proszę-powiedzcie mi jak moje działania (zwalczanie 'tego świństwa') wpłyną na to wieloletnie homeopatyczne leczenie.. Mam ternim do homeodoka-3 lipiec. Rodzina stoi murem bym zaprzestała homeoleczenia bo jak narazie nie moge się pozbierać mając to pieruństwo na rękach. Jeszcze jedno pyt-jak organizm może sam zwalczyć grzyba, który trafił na odpowiednie 'podłoże'..i rozwija się w szybkim tempie?? Znacie przypadki samowyleczenia się z takiego cholerstwa?? Przecież to mało prawdopodobne.. A jeśli 'dzięki' homeo ujawnił się tenpaskud..to czy nie można go zwalczyć chemią i po sprawie??..gube się w tym...i jest mi z tym cholernie źle.. Ola..a jak sprawy mają się u Ciebie..krok do przodu?? Słyszałam, że leczenia może trwać długo..no ale... pozdrawiam serdecznie. Proszę, jeśli macie cokolwiek do powiedzenia na ten temat..czekam.. Odpowiedz Link
patchwork30 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 20.06.06, 19:18 Jak grzyba teraz stlumisz lekami konwencjonalnymi, to moga powrocic gorsze objawy, ktore sie poprawily. Nie przejmuj sie domownikami az tak bardzo. Jak maja dobre systemy odpornosciowe, to nic im nie bedzie. To nie jakies straszne chorobsko. Moze nieestetyczne, ale na grzyba na rekach jeszcze ogolnie zdrowy czlowiek nie umarl. Wierze, ze czujesz sie z tym fatalnie. Ale sprobuj przeczekac do wizyty lekarza. Moze potrzebna bedzie wyzsza potencja LM. Jednak jesli Cie ten stan tak doluje, ze obrona pracy mogla by byc zagrozona, to postaraj sie skontaktowac z homeopatka wczesniej. Nie ma jednak gwarancji, ze lepiej Ci bedzie emocjonalnie, jak stlumisz grzyba mascia... Organizm ma cos takiego, ze jak czuje przed soba zmagania, na ktore ma malo energii, i ktore go stresuja, to obdarza Cie jakims niemilym objawem, ktory mniej lub bardziej zmusza Cie do zaniechania staran ponad sily. I jemu jest wszystko jedno, czy to jest obrona pracy, od ktorej duzo zalezy.... Homeopata by tu powiedzial, ze to nie jedynie wysypke na rekach, czy wypadanie wlosow sie leczy, ale i wrazliwosc na sytuacje, ktore doprowadzaja do stanu, w ktorym te objawy sie nasilaja. A u mnie...no tak w kratke Na poczatku byl arsen, potem Natrium, a przed dwoma tygodniami powrocily (juz na szczescie duuuzo lzejsze) objawy arszenika i po wzieciu kropelek czuje sie dobrze. Zobaczymy jak dlugo ;-) Pzdr. Ola Odpowiedz Link
kaska005 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 20.06.06, 20:51 Witaj Ola.. > Jak grzyba teraz stlumisz lekami konwencjonalnymi, to moga powrocic gorsze > objawy, ktore sie poprawily. Ale dlaczego? Wszystko co do tej pory osiągnęłyśmy zostanie skreślone w 'minucie'?..na jakiej zasadzie to działa..? Ja traktuje grzyba jako 'przylepe', ciało obce..a jego pozbycie jako zrzucenie balastu?..przecież 'on' sie podczepił..zahaczył..znalazł pożywkę..tak jak wyciągam kleszcze, tak wykurze i jego.. > To nie jakies straszne chorobsko. Moze nieestetyczne, ale na grzyba na rekach > jeszcze ogolnie zdrowy czlowiek nie umarl. ;) Pewnie, że nie umarł..ale nie można norlmalnie funkcjonować. Robiłam projekty na kalkach..a 'wsztstko' ciekło z tych paluchów..ogród, domowe obowiązki, 6 godz poza domem i już ze mnie lecą płaty skóry..heh..to jest codzienność..chodzenie w rękawiczkach wśród ludzi..latem..bandaże..paranoja.. woda..siłownia..to moje życie..nie idze się tak wszystkiego przekreślić..a gdzie tu rozmowy z pracodawcami..Nie tragizuje..ale zdaje sobie z tego sprawę. > Wierze, ze czujesz sie z tym fatalnie. Ale sprobuj przeczekac do wizyty > lekarza. Moze potrzebna bedzie wyzsza potencja LM. Wezmę to świństwo na przetrzymanie..Posmarowałam raz żelem..czuje się o niebo lepiej!!..bo w przeciągu godz. rozjaśnił się niewiarygodnie, nie cieknie i nie gubię juz łusek skórnych..tyle wystarczy..postaram się wytrzymać do wizyty...ale to świństwo zaczyna roznosić się dalej..punktowo po ręce..nie wtobrażam sobie sytuacji gdzie 'zajęta' zostaje cała ręka.. > Jednak jesli Cie ten stan tak doluje, ze obrona pracy mogla by byc zagrozona, > to postaraj sie skontaktowac z homeopatka wczesniej. Fakt..2 ost dni to koncentrowanie się na 'obcym'..ale praca w rękach opiekun..czekam na jej tel..obrona może być zagrożona tylko i wył. przez brak zaangażowania psorki i 'olanie sprawy'.. > Organizm ma cos takiego, ze jak czuje przed soba zmagania, na ktore ma malo > energii, i ktore go stresuja, to obdarza Cie jakims niemilym objawem, ktory > mniej lub bardziej zmusza Cie do zaniechania staran ponad sily. I jemu jest > wszystko jedno, czy to jest obrona pracy, od ktorej duzo zalezy.... Kurcze...obrona pracy nie jest dla mnie żadnym stresem..narazie(?) jest problem z opiekunką..ale mnie to w ogóle 'nie rusza'.. > Homeopata by tu powiedzial, ze to nie jedynie wysypke na rekach, czy wypadanie > wlosow sie leczy, ale i wrazliwosc na sytuacje, ktore doprowadzaja do stanu, w > ktorym te objawy sie nasilaja. Rozumiem..niby układa się w schemat..były egz..leciały..jest obrona..lecą...ale jak tworzyć na siłę taki obraz skoro ja czuję, że to nie jest stres?.. > A u mnie...no tak w kratke > Na poczatku byl arsen, potem Natrium, a przed dwoma tygodniami powrocily (juz > na szczescie duuuzo lzejsze) objawy arszenika i po wzieciu kropelek czuje sie > dobrze. Zobaczymy jak dlugo ;-) Oleńka! 3mam za Ciebie kciuki!!!..podziwiam za wytrwałość! Dziękuję bardzo za dyskusję.. uśwaidamiam sobie inne kwestie..wiem o co będę pytać..na co zwrócić uwagę.. PS. heh ..a to niby woda z cukrem.Od dziś uruchamiam podświadomość..biorę sprawy w 'swoje myśli'..Louise L. Hay..i będziemy się programować ;).. Jeżeli jeszce coś możesz (możecie)dopowiedzieć..czekam..takie 'rozmowy' naprawdę pomagają..:-).. pozdrawiam.. Odpowiedz Link
patchwork30 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 20.06.06, 21:18 > jak tworzyć na siłę taki obraz skoro ja czuję, że to nie jest stres?.. Jak na prawde nie czujesz, ze jestes w stresie, to nie moze to byc przyczyna. Myslalam tak, bo zasugerowalas w jednym z poprzednich postow, ze moglby to byc stres (zwykle tak bywa, ech...mozna by opowiadac). Moze jest jednak inna przyczyna, np potencja juz nie dziala i trzeba zmnienic na wyzsza, albo ocieplilo sie (objawy Natrium pogarszaja sie na sloncu), albo zadzialaly jakies inne czynniki zewnetrzne. Ja tam mowie z uporem maniaka "pokochaj grzyba, a sobie pojdzie" hihi. Dzieki za mile slowa wsparcia :-) Pozdrawiam Ola Odpowiedz Link
kaska005 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 20.06.06, 21:45 > Ja tam mowie z uporem maniaka "pokochaj grzyba, a sobie pojdzie" hihi. hihi.kochałam...kochałam..prawie rok ;-)..jka czule się nawet o 'tym' wyrażałam.."moje kochane paluszki" ;))..i co.?..się paskuda przywiązał! bo mu było dobrze :)..nigdy w życiu nie przypuszczałam, że homeo może spowodować takie grzybiczne 'wykwity'..Nie byłam chorowitym dzieckiem..nie łapałam wszystkiego..uważam się za odporną i silną osobę..i nagle takie małe 'coś' miało sie przyczepić..odnowić..coś mi tu nie pasuje... > Dzieki za mile slowa wsparcia :-) ..i ja dzękuję za wymianę 'słówek' :-))..będzie dobrze...z grzybem czy BEZ ( lepiej bez ;-)) )..włosy rosną zdrowe...to nie mogą tak nagle zacząć wypadać!!! zabraniam! 3maj się Oleńka!!! PS..czy ktoś do końca rozumie homeozasady??? pozdrawiam serdecznie.. Odpowiedz Link
majaa4 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 21.06.06, 13:04 może tu znajdziesz potrzebne Ci informacje: www.homeokulka.fc.pl/ i tu: klips1484.republika.pl/old_zdrowie/Opublikuj/cichy_zabojca_nowy.pdf klips1484.republika.pl/old_zdrowie/Opublikuj/candida_tlumaczenie.pdf ze str. klips1484.republika.pl/old_zdrowie/artykuly.htm forum Candida: forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=30155 pozdrawiam Maja Odpowiedz Link
kaska005 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 22.06.06, 10:16 ..dziękuję Majka :-) heh..niech się jeszcze 'dowiem', że wystąpił u mnie przerost drożdży candida albicans lub innych..grom z jasnego nieba ;)..Przewertowałam wszystkie objawy..co zwbudziło moje zastanowienie to oczywiście włoski, wykwity skórne i 'coś tam' na języku..nie jest idealnie różowy-ma jasną 'poświatę'zwłaszcza w 'tylnej' części..poza tym energia na b.zadowalającym poziomie-codzienne ćwiczenia siłowe..wcześniej systematyczne biegi ( kontuzja :( )..koncentracja ok itd..jest więc obawa? Spróbuje zrobić test ze szklanką wody.na ile jest on wiarygodny? przepraszam za mieszankę wątków w tym temacie.. Niechciany przybysz znów zaczyna swoją ekspansywną dzaiłalność na moich 'łapach'..1 smarowanie 'zabójczym' żelem na 3 dni i tak do wizyty..poskromiony ale nie wyeliminowany.. ..głowię się codziennie skąd to cholerstwo..już brakuje teorii.. Nie smęcę więcej..pozdrawiam ...i wszystkim zdrowia życzę..!!! Odpowiedz Link
gastovski Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 24.07.06, 17:43 Przepraszam, że nie odpowiadam na konkretne posty, tylko "zbiorowo". Jedną z podstawowych zasad tworzenia poprawnych naukowych teorii jest zasada brzytwy ockhama: "nie wymyślaj nowych czynników jeżeli nie istnieje taka potrzeba, a jeżeli już, to udowodnij najpierw ich istnienie". Jaki jest wieć sens tworzenia absurdalnej teorii o "wyrzucaniu grzyba prez skórę"? To jakieś mega-nieporozumienie. Wiara w wyrzucanie czegoś przez skórę może być tylko usprawiedliwiona gdy jedocześnie odrzucamy całą medyczną wiedzę na ten temat, odwracamy kota ogonem i z poważnego problemu robimy na siłę pozytywny objaw walki organizmu. Do faktów dorabiamy całą skomplikowaną teorię rodem z ludowych podań, aby tylko kolejna teoria (o grzybie wewnątrz organizmu) trzymała się kupy. Jakim sposobem? Dlaczego akurat przez skórę? Stefan, gdzie te badania które "pewnie są prowadzone"? Jeszcze o stwierdzeniach typu "Przetrzymaj!!! Dobrze szlo, choc droga ciezka (...)". Dopingowanie kogoś w czymś, co wg mnie jest zniechęcaniem do podjęcia właściwego leczenia jest nieetyczne i kłoci się nie tylko z wiedzą ale i zdrowym rozsądkiem. Czy ktokolwiek cieszyłby się z jakichkolwiek zmian skórych gdyby mu nie wmawiać, że powinien się cieszyć? Kaśka, podziwiam Cię za nieustępliwość i za to, że nie boisz się zadawać trudnych pytań. Masz rację, grzybica skóry jest powodowana przez dermatofity a nie grzybki które organizm poprosił o wyjście na zewnątrz. Maści i inna "chemia" zwalczają przyczynę grzybicy - grzyba, a nie jak się tutaj sugeruje tłumią objawy. O powyższych rzeczach nie ma co tutaj dyskutować, sama uznasz komu i w co lepiej wierzyć. Nie wiem co kierowało Tobą w szukaniu pomocy na tym forum, nie wiem jakie masz doświadczenia w leczeniu "konwencjonalnym". Ja bym dał sobie spokój z homeo i szukał do skutku dobrego lekarza/skutecznych leków. Grunt to właściwe rozpoznanie + skuteczny lek. Skoro leczenie homeo nie przynosi oczekiwanych rezultatów, a zabrało sporo Twojego czasu czemu nie szukać innych metod? Odpowiedz Link
tom_j23 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 24.07.06, 19:14 gastovski napisał: > Do faktów dorabiamy całą skomplikowaną teorię > rodem z ludowych podań, aby tylko kolejna teoria (o grzybie wewnątrz > organizmu) trzymała się kupy. > Jakim sposobem? Dlaczego akurat przez skórę? A dlaczego by nie przez skórę? Ja nie wiem, czy to jest grzyb. A Ty wiesz? (skąd?) Wydaje mi się, że powierzchownie przeczytałeś ten wątek. Zwróć uwagę choćby na tytuł wątku. Kaśka napisała, że generalnie była zdrowa, ale zaczęła tracić włosy. Po pewnym czasie leczenia dołączyły się zmiany skórne. Pada podjerzenie, że to po leczeniu homeopatycznym. Ale przecież wg Ciebie, w lekach homeo niczego nie ma, więc skąd po leczeniu heomeopatycznym zmiany skórne? Ja powątpiewam, czy owe zmiany skórne są związane z grzybicą. Ale to tylko moje "zaoczne" zdanie. > Jeszcze o stwierdzeniach typu "Przetrzymaj!!! Dobrze szlo, choc droga ciezka > (...)". Dopingowanie kogoś w czymś, co wg mnie jest zniechęcaniem do podjęcia > właściwego leczenia jest nieetyczne i kłoci się nie tylko z wiedzą ale i > zdrowym rozsądkiem. Znasz skuteczne leczenie na utratę włosów? Jeśli tak - to dawaj namiary. Chętnie skorzystam. Stefan Odpowiedz Link
gastovski Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 24.07.06, 19:52 Na wątek zerkam od dłuższego czasu. Wiem, że problemy skórne to nie jedyny problem Autorki, ale odnoszę wrażenie, że problemy te sprawiają jej więcej kłopotu niż problemy z włosami (tytuł wątku). Z resztą większość dyskusji w tym wątku właśnie skóry się tyczy, a dokładnie domiemanej grzybicy. Ja rówież nie wiem jakiego charakteru są to zmiany, to już Autorka musiałaby sobie zrobić szczegółowe badania. Zdecydowałem się zabrać głos teraz, gdyż pojawiło się tu sporo teorii z którymi nie mogę się zgodzić. Uważam że rzeczy które pisze np.babsee to gwałt na umyśle ("jesli lek jest dobrze trafiony,to nagle, w przyspieszonym tempie,"przerabiasz"te choroby które Ci dokuczaly", "Nie jest tak,ze jak grzyb wychodzi na rekach, to jest to cialo obce, ktore sie przyczepilo. On wyłazi z Ciebie!"). To tak z chęci czysto naukowej dyskusji. A poza tym uważam, że takimi radami wyrządza się niedźwiedzią przysługę. Wiem że mój głos będzie odosobninony tutaj, ale warto Kaśce pokazać, że nie wszyscy są jednomyślni. W wielu rzeczach się z nią zgadzam, jak pisałem podoba mi się że logicznie myśli i nie przyjmuje bezkrytycznie wszystkiego czym się Ją tutaj raczy. Dlaczego szuka tutaj pomocy - nie wnikam. >Pada podjerzenie, że to po >leczeniu homeopatycznym. Ale przecież wg Ciebie, w lekach homeo niczego nie >ma, więc skąd po leczeniu heomeopatycznym zmiany skórne? Tak, jestem homeosceptykiem (a raczej homeoracjonalistą :) )i nie wierzę w homeopatię w ogóle. Czy zmiany są wynikiem leczenia homeopatycznego czy nie (moim zdaniem, oczywiście nie) - nie ma w tej dyskusji znaczenia. Jeśli są wynikiem homeopatii tym gorzej dla homeopatii. Wolę już liczne skutki uboczne zwykłych leków. Przynajmniej wiem czego się spodziewać :) Odpowiedz Link
tom_j23 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 24.07.06, 21:01 gastovski napisał: (...) > sporo teorii z którymi nie mogę się zgodzić. Uważam że rzeczy które pisze > np.babsee to gwałt na umyśle ("jesli lek jest dobrze trafiony,to > nagle, w przyspieszonym tempie,"przerabiasz"te choroby które Ci > dokuczaly", "Nie jest tak,ze jak grzyb wychodzi na rekach, to jest to cialo > obce, ktore sie przyczepilo. On wyłazi z Ciebie!"). To tak z chęci czysto > naukowej dyskusji. Ja bym Twoich "dociekań" niestety nie nazwał "chęcią czystej naukowej dyskusji". To jest zwykłe czepianie się. Każde zagadnienie może być przedstawione na różnych poziomach jego rozumienia. Niestety, problem polega na tym, że jak na razie nawet Ci, którzy są na samym szczycie rozumienia anatomii, fizjologii, patologii i czego tam jeszcze chcesz - nie są w stanie wyjaśnić i w pełni zapanować nad zdrowiem. Wierz mi, że gdyby tak było, że gdyby "naukowcom" udało się rozwiązać _wszystkie_ problemy zwiazane z naszym zdrowiem, to niepotrzebna byłaby ani homeopatia, ani dziesiątki innych metod alternatywnych, ani takie fora, ani Twoje rady. Szłoby się do apteki po odpowiednią pigułę i z głowy. To przykre, ale tak nie jest. Dzieją się różne rzeczy, których jeszcze nie rozumiemy, stąd powstają różne dziwne teorie próbujące to tłumaczyć. Jedyną rozsądną metodą jest zakasanie rękawów i podjęcie prac (badań) nad rozwiązywaniem kolejnych zagadek, a nie czcze krytykowanie innych, jak właśnie Ty to masz w zwyczaju. Zapytałem Cię w poprzednim liście o terapię "na włosy". I co? Medycyna akademicka nie zna takiej? A to pech :-(. Gdzie Ci świetni naukowcy? Wymiękli? Stefan Odpowiedz Link
gastovski Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 24.07.06, 22:08 No nawet przyjemnie się z Tobą gada, pod tą refleksją o naukowcach mogłbym się podpisać prawie w całości. Zgadzam się, że o człowieku nie wiemy wszystkiego. Nie wiemy nawet ile jeszcze nie wiemy. I co z tego? Pisze się tutaj o wyrzucaniu choroby przez skórę. Ty piszesz "a czemu nie?". No to ja mówię: "organizm usuwa bakterie przez paznokcie. Tam się gromadzą, obcinamy je, to jest sposób na usuwanie ich z organizmu". A co!, też mogę mieć własną teorię! Zaraz pójdę na inne forum i zacznę ją forsować i dawać rady. "Przecież naukowcy nie wiedzą wszystkiego". Czy to ma sens? To jest właśnie błąd w myśleniu. Tworzenie fikcji w imię jakiejś ideologii. wiemy wystarczająco dużo żeby odróżnić fikcję od rzeczywistości. Rzeczywistość jest taka, że kobieta ma problem ze skórą, problem którym powinien się zająć dermatolog. A czego się może tutaj dowiedzieć? - że tak musi być, że to część większego planu organizmu na pozbycie się świństwa, "pokochaj grzyba, a sobie pojdzie"... No Ludzie, litości... > To jest zwykłe czepianie się Nie czepiam się. Przeszło mi. Gdybym chciał się czepiać musiałbym zabierać głos w co drugiej dyskusji. Zabieram głos tylko w ważniejszych/ciekawszych sprawach. > Zapytałem Cię w poprzednim liście o terapię "na włosy". I co? Medycyna > akademicka nie zna takiej? A to pech :-(. Gdzie Ci świetni naukowcy? Wymiękli? Możliwe. CVzy to o czymś świadczy? Z włosami problemów nie mam więc nie interesuję się tematem. Jeśli nie ma skuteczej metody przynajmniej nie wmawia się ludziom że jest. No że ufamy telezakupom mango-gdynia :) Odpowiedz Link
tom_j23 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 24.07.06, 22:40 gastovski napisał: > > Pisze się tutaj o wyrzucaniu choroby przez skórę. Ty piszesz "a czemu nie?". > No to ja mówię: "organizm usuwa bakterie przez paznokcie. Tam się gromadzą, > obcinamy je, to jest sposób na usuwanie ich z organizmu". A co!, też mogę > mieć własną teorię! Pewnie, że możesz. Czyste paznokcie - to bardzo ważna sprawa. A na poważnie - czemu niektórzy ludzie po zjedzeniu np. truskawek dostają wysypki na skórze? Przecież od żołądka, do skóry - to kawał drogi. Poczytaj też o reakcjach skórnych, choćby tu: www.mediweb.pl/drugs/wyswietl_vad.php?id=421 Cytat z tego artykułu: "Do powstawania różnorodnych odczynów skórnych może również dochodzić w wyniku stosowania substancji _silnie_ _działających_ _na_ _układ_ _immunologiczny_, takich jak cyklosporyna, interleukiny, interferony." > > Możliwe. CVzy to o czymś świadczy? Z włosami problemów nie mam więc nie > interesuję się tematem. Świadczy choćby o tym, że medycyna klasyczna jest bezradna wobec wielu zdawałoby się oczywistych (bo częstych) dolegliwości. Stąd poszukiwania metod alternatywnych. Pewnie nie masz też kłoptów z cukrzycą, astmą, nadciśnieniem, łuszczycą i dziesiątkami innych przewlekłych schorzeń, których medycyna klasyczna nie potrafi wyleczyć. Zapropnuj coś konstruktywnego w tym względzie. Stefan Odpowiedz Link
agakoziorowska Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 05.08.06, 00:14 "czemu niektórzy ludzie po zjedzeniu np. truskawek dostają wysypki na skórze? > Przecież od żołądka, do skóry - to kawał drogi" stan niewiedzy na tym forum i do tego przekonania o jej posadaniu mnie osobiscie przeraza......gastovski-podziwiam za upór w szerzeniu elementów wiedzy i logiki tam gdzie jest to jak orka na ugorze :) Mi sie chyba nie chce Odpowiedz Link
mamumilu Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 05.08.06, 13:50 Jakoś po pierwszym Twoim poście od razu zaczęłam się zastanawiać po co wchodzą tu ludzie tacy jak Ty - każdy może wejść poczytać ale po co od razu "uświadamiać" ciemnote na siłę - my Cie nie namawiamy do niczego ani gastovskiego - więc odczepcie się od nas i już! Odpowiedz Link
agakoziorowska Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 05.08.06, 20:08 jejciu jak ty agresywna jestes:) Nie dla Ciebie tu wchodze bo jestes przypadkiem beznadziejnym tylko po to zeby przypadkowy człowiek wchodzacy na to forum miał świadomosc ze niektorzy niestety głupoty wypisuja. Farmaceuta uczy sie po to zeby przekazywac wiedze i jest to wpisane w jego zawód. A jak niektorzy sa wyjatkowo odporni bo nawet na podstawach biologii w szkole spali to już ich sprawa:) Odpowiedz Link
kaska005 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 05.08.06, 20:14 Hej Aga.. Wątek ten porusza temat zmian na skórze, które ewidentnie pojawiają się (lub znikają) pod wpływem stosowania leków homeopatycznych. Proszę, jeśli możesz coś dopowiedzieć..chętnie poczytam. Nie rozumiem do końca tego co się dzieje z moim organizmem. Wiem jednak, że są tu ludzie mający pojęcie o homeopatii, znający jej zasady (w przeciwieństwie do n a s). Zauważyłam już, że nie 'podacie sobie nigdy ręki'..a szkoda. Drugiego człowieka (wraz z jego poglądami) neleży szanować. Można podyskutować..nie wolno jednak obrażać. Każdy ma prawo do własnych decyzji. Poglądy na pewne sprawy zmieniają się pod wpływem życiowych dowiadczeń. Pewnie nie miałaś nigdy 'zdrowotnych przygód' z medycyną akademicką..'przygód' bez happy end-u. Po pewnych przejściach człowiek zaczyna zastanawiać się i szukać innych rozwiązań..i to jest już jego świadomy wybór. Proszę Was tylko o chwilę zastanoweinia i zrozumienie.. .."stan niewiedzy" [..]hmm..przeczytałam mnóstwo wypowiedzi na "tym forum" i dzięki nim 'rozgryzłam' pewne procesy zachodzące w moim organizmie..Mam okazję podziękować Stefanowi :-), który ze spokojem tłumaczył 'biologię włosa' i proces łysienia..dziękuję! Nie trujcie sobie krwi 'nawracaniem ciemnoty'..żyjcie swoim życiem..macie do tego takie samo prawo jak i my ;-).. ..pozdrawiam. Odpowiedz Link
agakoziorowska Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 05.08.06, 22:48 nie jestem pewna czy rozgryzanie procesów fizjologicznych w organizmie na podstawie wiadomosci z forum jest najlepszym pomyslem. lepiej wziac do reki uznana ksiazke i czytac ze zrozuminiem:) ciesze sie ze Ci homeopatia pomoga. Jesli pomaga to nalezy brac-czy jest to skutak wiary czy efekt placebo to juz mniej znaczace. I tu przyznam Ci racje:) Chodzi o to ze najpierw nalezy sie udac po porade do normalnego lekarza, najlepiej uznanego specjalisty (niekoniecznie do najblizszej przychodni) a jak nie pomaga to najlepiej do jeszcze kilku a dopiero potem leczyc sie samemu i dorabiac do tego ideologie samooczyszczania sie organizmu. zle dobrana terapia albo nie stosowanie sie do zalecen lekarza (bardzo czeste przypadki) powoduje ze nie ma postepow w leczeniu (a ludzie sie dziwia potem ze nie dziala jak zapomnialem o jednej tabletce, a zamiast woda popilem sokiem grejpfr.), ale po lekach konwencjonalnych niektore schorzenia ustepuja szybciej i z mniejsza iloscia niepozadanych skutkow ubocznych niz w wypadku leczenia naturlanego (na przykład ziołami) i dlatego nalezy zawsze do wszystkiego podchodzic z rozsadkiem-jak ktos koniecznie chce naturalnie niech sie leczy naturalnie ale prosze nie wmawaic innym ze jest to zbawienne itd, itd. Jak juz ktos chce to najlepiej połaczyc medycyne konwencjonalna z niekonwencjonalna (a do takiej nalezy homeopatia)-jestem za. Rozsadnym ludziom zawsze przyznaje racje. Fanatykom nigdy:) Chetnie udziellabym ci jakiejs rady na temat leczenia konwencjonalnego ale jak niby milabym to zrobic skoro a)nie podalas historii choroby(długsci,leków, przebiegu, posiewow itd.) b)nawet nie wiem jak te zmiany wygladaja i gdzie sa umiejscowione. Teoretyzowac sobie moge ale byłoby to nieodpowiedzialne.Poza tym skoro nie piszesz na forum zdrowie a na forum homeopatia uznaje ze takich rad nie masz ochoty sluchac to co sie bede narzucac:) Pozdrawiam-najwazniejsze zebys zdrowa była:) Odpowiedz Link
kaska005 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 06.08.06, 00:35 Hej Aga.. Tak nawiasem zmiany na skórze to nie mój ‘problem’..łysieję (ps. taki temat jest na tym forum)..ot co..a mam dopiero (?) 25 lat..i teraz chyba jesteś w stanie zrozumieć co kobieta zrobi, by utrzymać 1/20-30 z tego, co miała kiedyś na głowie.. Chemię stosowałam m-cami..latami. Faktem jest, że nie pomogła..zresztą nie o to chodzi..to mój problem i będę walczyć każdą bronią! Piszesz: ” prosze nie wmawaic innym ze jest to zbawienne itd, itd. ”..hmm..nikt nikomu nic nie wmawia. Ludzie spotykają się tu z nowymi teoriami i tylko od nich (aż chciałoby się podkreślić ;)) zależy co z tą ‘wiedzą’ dalej uczynią. Decyzja należy do jednostki, która z założenia :) myśli. skoro nie piszesz na forum zdrowie a na forum homeopatia uznaje ze takich rad nie masz ochoty sluchac to co sie bede narzucac:) Pozdrawiam-najwazniejsze zebys zdrowa była:) ..zawsze słucham uważnie :)..i nie klasyfikuję ludzi według ich lojalności/przynależności do danego forum. Szanuję każdego człowieka za jego niepowtarzalność, doświadczenia, historię, którą ‘niesie na plecach’..i ze szczególna uwagą czytam posty kierowane pod moim adresem. ..pozdrawiam..i żeby być sobą..powtórzę-trochę zrozumienia dla życiowych tragedii..dla szukania pomocy w „medycynie niekonwencjonalnej” . Życie nauczyło mnie ‘totalnej’ tolerancji i uważnego słuchania drugiego człowieka. ..dziękuję za ostatnie zdanie :)..spokojnej nocy. Odpowiedz Link
agakoziorowska Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 06.08.06, 17:40 kasia do rzeczy, z tego co tu jest napisane to widze ze masz problem z grzybem na rekach wskutek leczenia/nieleczenia łysienia? to chyba zmiany na skorze, dobrze rozumiem? co ja Duch Świety zeby wiedziec co Ci jest? opisz krótko i tresciwie w punktach co bylo najpierw (objawy, poczatek), co na to dostalas i od kogo, co sie pozniej dolaczylo itd. Jak moglas brac latami chemie na łysienie jak masz dopiero 25 lat?? co to znaczy u Ciebie łysienie? (masz prześwity, zmieniona skórę głowy? czy po prostu duzo włosów Ci na grzebieniu zostaje?) na pewno nie wyszedl Ci nagle grzybek z wnetrza ciala wskutek samooczyszczania to Ci moge zagwarantowac, albo gdzies to zbiegiem okolciznoscie rownoczesnie złapałas albo ma to zwiazek z łysieniem. Ja cie szanuje za Twoja niepowtarzalnosc ale skup sie na konkretach:) Odpowiedz Link
kaska005 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 06.08.06, 20:39 Hej Aga..będzie z cytowaniem bo za dużo wątków.. -kasia do rzeczy, z tego co tu jest napisane to widze ze masz problem z grzybem na rekach wskutek leczenia/nieleczenia łysienia? to chyba zmiany na skorze, dobrze rozumiem? ..tak..to są zmiany na skórze..dermatolog powiedziała, że to najprawdopodobniej grzyb. Po przyjęciu leku homeopatycznego w zmienionej potencji, grzyb zaczął ‘zanikać’ z godziny na godzinę (ps. to trzeba przeżyć..zmiany bledły i wygładzały się ‘na oczach’! )..druga dawka spowodowała ponowne uaktywnienie się grzyba..ale w znacznie mniejszym stopniu..mogę więc teraz ‘normalnie’ funkcjonować. -co ja Duch Świety zeby wiedziec co Ci jest? opisz krótko i tresciwie w punktach co bylo najpierw (objawy, poczatek), co na to dostalas i od kogo, co sie pozniej dolaczylo itd. ..Jasne.. nie jesteś Duchem Świętym ;) W syntezie: 1. Nadmierne wypadanie włosów od 5-6 lat, z całej powierzchni głowy. 2. +-Cztery lata wstecz-rozpoczęcie kuracji za pomocą preparatów tj: -niezliczona ilość preparatów ze skrzypem, haar aktywów, mertz specialów, minerałów (minerały schindele), wcierek, płynów (seboradin, płyny na bazie chmielu...) i tym podobnych preparatów mających na celu poprawę kondycji włosa. -loxon2%-kilka opakowań -loxon 5% - kilka opakowań -alpicort E – 1 opakowanie -diane 35 – kilka m-cy -dercos Vichy ampułki- 3-4 opakowania 3. Włosy nie farbowane, nie tykane przez fryzjerów, nie układane. ‘Zdrowe’ odżywianie. 4. Badania hormonalne: FSH, LH, TESTO, PRL, 17KS, DHEA, SHBG w normie, hTSH II również. E2 (estradiol) –obniżony poziom-analiza wyników przeprowadzona przez ginekologa (31,21 pg/ml w f. folikularnej..ale głowy nie daję..). Badanie powtórzone. Wynik podobny. Cykl w normie. 5. Mimo przyjmowanych ‘specyfików’ wypadanie włosów nie zmniejszyło się. 6. Wizyta u homeopaty. 1wsza dawka leku. 7. Działanie na własną rękę..łączenie homeo z chemią. Zero efektów. Postawienie wszystkiego na 1dną kartę. 8. Po roku homeoleczenia zmiany na skórze. (całkowity okres leczenia 2lata). Poprawa od marca do czerwca 06’..liczba wypadających włosów na dzień w normie, liczne odrosty. Pogorszenie od 2 m-cy. -Jak moglas brac latami chemie na łysienie jak masz dopiero 25 lat?? co to znaczy u Ciebie łysienie? (masz prześwity, zmieniona skórę głowy? czy po prostu duzo włosów Ci na grzebieniu zostaje?) ..dla mnie rok plus rok i jeszcze z dwa to już ‘lata’. Przerzedzenie na całej powierzchni głowy. Stan skóry dobry. Włosy wypadają w liczbie 150-200/dzień. Norma mówiąca o stu na dzień i tak jest mocno nadciągnięta! Przeciętny człowiek traci w granicach 40-50 na dzień..lub mniej. -na pewno nie wyszedl Ci nagle grzybek z wnetrza ciala wskutek samooczyszczania to Ci moge zagwarantowac, albo gdzies to zbiegiem okolciznoscie rownoczesnie złapałas albo ma to zwiazek z łysieniem. ..tak..podejmowałam rozmowy na temat ‘wędrowniczków’..i jest to dla mnie niepojęte. Dermatofity to grzyby atakujące i zasiedlające się w naskórku..to ich środowisko..tam ich pożywka..taka ich biologia. Załapanie cholerstwa przy moim stylu życia byłoby niewiarygodnym pechem. Jego pojawienie się jest, według mnie ściśle powiązane z homeoleczeniem. Przekonałam się przy ostatniej zmianie potencji leku. Jak? Dlaczego? ..nie wiem, ale obserwuję zmiany przy zażywaniu kolejnych dawek leku i widzę reakcje. Żeby było jasne..lek ciągle ten sam od prawie 2 lat. Jak powiążesz grzyba na dłoniach z łysieniem, które trwa już ‘lata’? -Ja cie szanuje za Twoja niepowtarzalnosc ale skup sie na konkretach:) ..hmm.. moje podejście do życia i ludzi nie powinno być przedmiotem drwin..a niestety wyczuwam, że przytaczając moje stwierdzenia chcesz ‘dociąć’. Niech się mylę ;) Aga..żyję z tym problemem i uwierz mi, że myślę o nim nieustannie. Za myślami szły działania. Nie lekceważyłam mojego stanu..’zaliczałam’ lekarzy, chadzałam do apteki..ps. zawsze do innej by podłapać jakieś nowości rynkowe i pogadać z farmaceutą. Jeśli nie widzisz efektów swoich starań, najnormalniej w świecie dochodzisz do wniosku, że one nic nie warte, nieskuteczne..i myślisz dalej.. szukasz innej drogi.. Teraz czas na homeo.. bo na rynku chyba (?) bez zmian.. ..pozdrów męża :).. Odpowiedz Link
agakoziorowska Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 07.08.06, 23:16 dzieki za konkrety-nie lubie ludzi ktorzy marudza a tak naprawde nie chca pomocy, a wierz mi ze takich jest na peczki i siedza w aptekach calymi dniami:) dzis juz nie zdaze ci odpowiedziec- poza tym musze sie troche zastanowic i poszperac w aptece:) odezwe sie jutro albo pojutrze, podejrzewam ze na priv, chyba ze wolisz tutaj:) Odpowiedz Link
tom_j23 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 07.08.06, 13:45 agakoziorowska napisała: (...) > na pewno nie wyszedl Ci nagle grzybek z wnetrza > ciala wskutek samooczyszczania to > Ci moge zagwarantowac, Może zamiast gwarantować, zapoznaj się głębiej z tematem. Choćby tu: www.zdrowie.klips.org/cichy_zabojca_nowy.htm (art. dr A. Janusa) Zwróć uwagę na podrozdział "Grzybice zewnętrzne" (mniej więcej 1/5 tekstu od góry). A tu znajdziesz ciekawe spostrzeżenia na temat współczesnej farmakologii. www.zdrowie.klips.org/ Myślę, że dobrze by było, zebyś na początku swojej kariery zawodowej (miałem okazję zapoznać się z Twoją pracą magisterską) nabrała dystansu do "prawd objawionych". To nie jest tak, że jak skończymy jakieś studia, to mamy już całą wiedzę z danej dziedziny i możemy poglądy innych wyśmiewać. Pamiętaj, że "człowiek uczy się całe życie, a umiera głupi". To co dziś wydaje się nam jasne, kilkadziesiąt lat temu było wytworem fantazji. To co dziś może wydawać się fantazją, w przyszłości może okazać się realne. Tego nie wiemy. Życzę Ci, żebyś była otwarta na poglądy innych ludzi, bo tylko takie podejście umożliwia rozwój ludzkości w ogóle. Nawet (a zwłaszcza wtedy), jeśli te poglądy wydawać się mogą niezgodne z oficjalną doktryną, stanowić mogą przyczynek do odkrycie czegoś ciekawego. Życzę Ci też, żebyś miała w sobie szacunek dla innych ludzi, bo tylko wtedy ci inni będą szanować Ciebie. A to jest ważne w życiu. Nie mam zamiaru z Tobą dyskutować, bo nie skończyłem farmacji, więc pewnie nie byłbym dla Ciebie wystarczająco mądrym partnerem do dyskusji, tym niemniej - moim zdaniem - Twoje wejście na to forum przyniosło Ci więcej szkód niż pożytku. Skoro - jak piszesz - chcesz pomagać innym, to rób to tak, żeby Twoja pomoc nie była dla innych ciężarem i źródłem stresów. Inaczej - robisz niedźwiedzią przysługę i chyba lepiej żebyś przestała pomagać. Mimo wszystko pozdrawiam i zdrowia życzę Stefan Odpowiedz Link
agakoziorowska Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 07.08.06, 20:46 a wiec (nie zaczyna sie zdania od a wiec ale powiedzmy ze dzis sobie daruje stylistyke:) ) po przeczytaniu tego tekstu (wskazanego rozdzialu bo na cala reszte nie bardo mam czas) dalej moge to co wczesniej wspomnialam zagwarantowac. Jesli czytalbys z nalezyta uwaga czy zrozumieniem (whatever) zauwazylbys ze grzybica zewn. moze byc zrodlem grzybicy wewnętrznej czyli zakazenia narzadow wewn. (tak jak zreszta pisze autorka stosunkowo rzadko, a na ogół przy ogólnym zmniejszeniu odpornosci- tu dodam jako przykłąd AIDS czy radioterapie czy stany po przeszczepach itd, itd)). o odwrotnym wypadku, zwlaszcza o wychodzeniu grzybkow przez skore na przykład z watroby nic tam nie ma bo inaczej byloby to opracowanie science-fiction. ciesze sie tez bardzo ze czytales moja prace:), pamietam ze sporo czasu jej poswiecilam:) nie wiem tylko czy dla czytelnika nie zainteresowanego bezposrednio tematem wniesie cokolwiek...ale nawet moge ci doslac czesc praktyczna gdybys chcial bo gdzies tam jeszcze mam na plytce.. jak mowie nie chce pomagac na sile (zreszta dlatego dopiero teraz na wyrazne zyczenie jakiejs porady tutaj udziele o ile jeszcze dzisiaj zdaze), ale siedzenie z zalozonymi rekami w momencie gdy ktos nie chce zaszczepic dziecka bo szczepionki sa z gruntu zle (nie dlatego ze dziecko jest chore czy z innych obiektywnych powodow) albo gdy radzi by leczyc zapalenie pluc homeopatycznie (i nikt sie temu tutaj nie sprzeciwia, wrecz przeciwnie) jest dla mnie nie do przyjecia. I takich rzeczy nie puszcze bez odpowiedniego komentarza. niestety szacunek do innych nie rowna sie pobłażliwości dla fanatyzmu (tak jak wolnosc slowa ma swoje granice tak trzeba wiedziec kiedy nalezy isc do lekarza a nie leczyc raka homeopatia). Stad moje posty, cala reszta zwiazana z tym forum mnie prawde mowiac nie bardzo interesuje i nie ma to nic wspolnego z otwartoscia na innych. mam za malo czasu:) za duzo widzialam juz przypadkow (tak juz-mogłbys sie zdziwic ile juz pracuje:)) ludzi ktorzy unikali prawdziwego leczenia swiadomie albo dlatego ze ktos im glupot nawciskal, a potem dopiero mieli problem. troche tu popisze a potem mam nadzieje mniej tego bede musiala ogladac:)-czysty egoizm. zauwaz tez ze przez wiekszosc postów odpowiadam na hmm malo powiedziec agresywne posty tutejszych forumowiczow. Czy to swiadczy o ich otwartosci? Raczej o braku argumentow. Na ogol gdy sie ludzie nie zgadzaja a cos na jakis temat wiedza to o tym pisza a nie zaczynaja gadek o nie wiem spadaniu na cztery litery itd, itd. bo nie ma takiej potrzeby-miazdza innych argumentami. Tutaj niestety wiekszosc krzyczy. To dosc znamienne. Czasem ciezko jest sie byc moze zastanowic nad tym czemu ktos inny mysli inaczej...moze ma racje? ja nie zawsze mam racje i to 100% pewne:), ale jesli juz o czyms pisze to jest to poparte na ogol dlugofalowa wiedza i to nie tylko moja. a tu mam wrazenie ze nie kazdy sie zastanawia zanim udzieli jakiejs rady. do tego wszystkiego trzeba jeszcze wiedziec gdzie szukac by sie ewentualnie doksztalcic, a jak sadze wiekszosci powazne medyczne opracowania sa obce....Internetowe zrodla sa czasami bardzo sredniej jakosci i trzeba umiec na nie obiektywnie spojrzec. Jesli ktos by sie wglebil w moje odpowiedzi nie znajdzie sformulowan "na pewno" albo "na 100%" w wypadkach w ktorych takiej pewnosci nie ma (bo oczywiscie sa takie i sa mozliwe czesto alternatywne rozwiazania łacznie z akupunktura, medycyna chinska itd, itd, itd). Tam gdzie tylko fanatyk bedzie upierac sie przy homeopatii (kolejny raz przyklad zapalenia pluc, chyba dlatego ze jak ten przykłąd nie dotrze to juz chyba nic...) nie ma mowy o szerokich horyzontach i otwartosci na innych bo to jest juz igranie ze zdrowiem. I to czyims bo nie slyszalam zeby ktos sie wypowiadal w swoim imieniu...Takze te dwie rzeczy nalezy rozroznic:) Dziwie sie ze musze takie oczywiste rzeczy tlumaczyc, ale dziekuje szczerze za pozdrowienia i odwzajemniam sie tym samym :) Odpowiedz Link
tom_j23 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 07.08.06, 21:28 agakoziorowska napisała: > Jesli czytalbys z nalezyta uwaga czy zrozumieniem (whatever) zauwazylbys ze > grzybica zewn. moze byc zrodlem grzybicy wewnętrznej czyli zakazenia narzadow > wewn. (tak jak zreszta pisze autorka stosunkowo rzadko, a na ogół przy ogólnym > zmniejszeniu odpornosci- tu dodam jako przykłąd AIDS czy radioterapie czy > stany po przeszczepach itd, itd)). o odwrotnym wypadku, zwlaszcza o > wychodzeniu grzybkow przez skore na przykład z watroby nic tam nie ma bo > inaczej byloby Kurczę - no jak nie ma jak jest? - zalecasz czytanie ze zrozumieniem - to zrób to samo. Cytuję fragment: "Grzybice zewnętrzne rzadko są schorzeniami izolowanymi i ograniczonymi do stanu miejscowego. Bardzo często z powodu niewłaściwie prowadzonego leczenia, stają się źródłem zakażenia narządów wewnętrznych. MOŻE RÓWNIEŻ ZAISTNIEĆ SYTUACJA ODWROTNA, kiedy to zakażenie zewnętrzne JEST WYNIKIEM wtórnego rozprzestrzeniania się infekcji z innych narządów. (itd.) - znajdź ten fragment i doczytaj dalej. > to opracowanie science-fiction. No i mamy "science-fiction". > zyczenie jakiejs porady tutaj udziele o ile jeszcze dzisiaj zdaze), ale > siedzenie z zalozonymi rekami w momencie gdy ktos nie chce zaszczepic dziecka > bo szczepionki sa z gruntu zle (nie dlatego ze dziecko jest chore czy z innych > obiektywnych powodow) albo gdy radzi by leczyc zapalenie pluc homeopatycznie > (i nikt sie temu tutaj nie sprzeciwia, wrecz przeciwnie) jest dla mnie nie do > przyjecia. Zmień nastawienie. To co wydaje się nie do przyjęcia może okazać się prawdziwe. Ja nie mówię wszystkim szczepieniom - "nie", ale nie widzę powodu, aby szczepić na "wszystko". Ponadto rodzice powinni mieć prawo wyboru, jak również powinni być informowani o ewentualnie możliwych skutkach szczepienia lub nieszczepienia. Nie wolno uszczęśliwiać innych na siłę w myśl zasady, że "my wiemy lepiej, czego Ci trzeba'. A co do zapalenia płuc - jak myślisz - ile razy w roku można dziecku dać antybiotyk z powodu zapalenia płuc? Dwa razy w miesiącu - i tak np. przez trzy kolejne lata? To jest Twoje rozwiązanie? A co zrobisz w sytuacji, gdy ktoś ma dziecko, które tak własnie choruje? (...) > zauwaz tez ze przez wiekszosc postów odpowiadam na hmm > malo powiedziec agresywne posty tutejszych forumowiczow. A jak Ty zaczęłaś? Wpadłaś na forum i używając niewybrednych słów w stylu "ciemnota", "głupota", itp. zaczęłaś "ustawiać" świat. Zrozum - Twoje rady są tu dokładnie NIC nie warte. Czemu? Bo 99% forumowiczów PRZESZŁO już przez klasyczne leczenie współczesną farmakologią. Tu są właśnie Ci ludzie, którym medycyna akademicka nie umie pomóc. Więc Twoje rady w stylu "weź chemię", doprowadzają nas do szału. > Tutaj niestety wiekszosc krzyczy. Nie życzę Ci tego, ale wyobraź sobie, że coś Ci dolega dziesiątki lat, odwiedziłaś dziesiątki lekarzy, zrobiłaś specjalistyczne badania (nie tanie), leczyłaś się dziesiątkami leków (nie tanimi) - i NIC. Dokładnie NIC, a nawet jest jeszcze gorzej. I Ty masz śmiałość udzielać porad w stylu "idź do lekarza"? Dla mnie - to jest szok. (...) > a tu mam wrazenie ze nie > kazdy sie zastanawia zanim udzieli jakiejs rady. do tego wszystkiego trzeba > jeszcze wiedziec gdzie szukac by sie ewentualnie doksztalcic, a jak sadze > wiekszosci powazne medyczne opracowania sa obce... Moim zdaniem masz złe wrażnie. Pacjent, który przez wiele lat próbuje się wyleczyć jest bardzo często w swojej działce lepiej wyedukowany od przeciętnego lekarza. Nie mówię, że w ogóle, ale w swojej działce. Jeśli mi (lub komuś w mojej rodzinie) coś dolega, to studiuję pubmed i mam wiedzę z pierwszej ręki. Poczytaj np. grupę pl.sci.medycyna. Tam nie raz wychodzą takie sytuacje, w których pacjent sugeruje lekarzowi jakie są aktualne standardy leczenia danego schorzenia. Czemu uważasz, że tylko Ty potrafisz się uczyć, a inni nie? > Internetowe zrodla sa czasam > i bardzo sredniej jakosci i trzeba umiec na nie obiektywnie spojrzec. Ale internet daje Ci również możliwość studiowania najnowszych badań. > Dziwie sie ze musze takie oczywiste rzeczy tlumaczyc, ale dziekuje szczerze za > pozdrowienia i odwzajemniam sie tym samym :) Niczego nie musisz tłumaczyć. Pozdrawiam Stefan Odpowiedz Link
agakoziorowska Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 08.08.06, 07:47 "MOŻE RÓWNIEŻ ZAISTNIEĆ SYTUACJA ODWROTNA, kiedy to zakażenie zewnętrzne JEST WYNIKIEM wtórnego rozprzestrzeniania się infekcji z innych narządów" Nie ma tu nic o wychodzeniu grzybków z wątroby to raz, z innych narzadow nie znaczy zaraz narzadow wewn. to dwa, ale zalezy też co ma sie na mysli piszac narzad wewn.-w bardzo rzadkich przypadkach zakażenie grzybicze pochwy może doprowadzic do zmian skórnych (wyjatkowo rzadkich). Jakby nie było narząd wewn.:) Kwestia tylko ze medycyna klasyfikuje go róznie...(przykład pierwszy z brzego tabletki dopochwowe to lek zewnetrzny nie wewnetrzny) Ale jak juz mówiłam należy miec pewną wiedzę praktyczną żeby cokolwiek zrozumiec z tego co ludzie piszą i nie wyobrazac sobie grzyba wychodzacego przez skore na przykład z nerek...dlatego cała reszta Twojej wypowiedzi jest bez większego sensu skoro na takiej podstawie się wyłożyłeś....To naprawdę przykre ze człowiek który sie stara dokształcic (akurat polecam www.scirus.com bo na pubmedzie to niewiele artykułów w całości znajdziesz wiec nie wiem co tu czytac i z czego sie uczyc) tak dalece nie rozumie słowa pisanego. Odpowiedz Link
tom_j23 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 08.08.06, 15:45 agakoziorowska napisała: > "MOŻE RÓWNIEŻ ZAISTNIEĆ SYTUACJA ODWROTNA, kiedy to zakażenie zewnętrzne JEST > WYNIKIEM wtórnego rozprzestrzeniania się infekcji z innych narządów" > > Nie ma tu nic o wychodzeniu grzybków z wątroby to raz, z innych narzadow nie > znaczy zaraz narzadow wewn. to dwa, ale zalezy też co ma sie na mysli piszac > narzad wewn. Tak... A w Alpach żyją fioletowe krowy. Przestań kombinować jak koń pod górę. Parę akapitów niżej w tym samym artykule autor wyraźnie precyzuje jakie to narządy wewnętrzne wchodzą w grę (w tym jelita, nerki, itd.). Nie wiem, czemu uczepiłaś się akurat wątroby. Mówimy o grzybicy układowej (albo narządowej), która w początkowej fazie może nie dawać objawów zewnętrznych. I nie jest powiedziane, że kierunek zakażenia jest zawsze od zewnętrz do wewnątrz, ale może być też odwrotnie. O tym właśnie była mowa w cytowanym wyżej zdaniu. Ale, żeby nie było, że ten artykuł jest jakiś dziwny, to patrz tu: www.zdrowie.strona.pl/grzybica.html Cytuję fragmenty, żebyś nie miała kłopotów z odszukaniem: "Choroba ta (mowa o grzybicy) może pojawić się na różnych częściach ciała. Najczęściej zajmuje jego zewnętrzne części: skórę, paznokcie, włosy. U osób z obniżoną odpornością, np. w przebiegu różnych chorób lub w przypadku zażywania niektórych leków, może pojawić się również grzybica narządowa (m. in. płuc, wątroby, nerek). O grzybicach narządowych możesz poczytać tez tu: www.termedia.pl/magazine.php?magazine_id=8&article_id=3467&magazine_subpage=FULL_TEXT Cytat: "W przypadku grzybic narządowych mogą pojawić się trudności z dotarciem leku do ognisk grzybiczych, które u pacjentów pojawiają się w różnych tkankach. Przykładem kłopotów, jakie mogą sprawić grzybice, jest aspergilloza płuc. Grzybniaki (aspergilloma), czyli masy grzyba w oskrzelach, nazywane fungus bomb, trzeba dodatkowo usuwać chirurgicznie, bo w tym przypadku samo leczenie farmakologiczne nie wystarcza. Innym problemem jest pytanie, czy jesteśmy w stanie pobudzić zakażony organizm do własnej pracy, czyli wzmocnienia sił obronnych zakażonego organizmu, które wspomogą stosowaną terapię przeciwgrzybiczą." To tyle odnośnie Twoich gwarancji. Pozdrawiam Stefan Odpowiedz Link
agakoziorowska Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 08.08.06, 19:24 człowieku Ty w ogole nie rozumiesz co sie do Ciebie pisze i zaczynasz sie z kazdym postem pograzac:) Pewnie ze jest i istnieje grzybica narzadowa!! i to jest bardzo kiepska choroba i podjerzewam ze wiem o nije wiecej niz Ty z tych postow:) i własnie daltego twierdze ze nie ma przypadku zeby w wypadku grzybicy narzadowej człowiek sie zaraził od niej grzybica skóry!! bo nie wiem grzybki u sie z watroby na skore rozrosly , chyba tymi strzepkami prawda? Bo przeciez tak grzyby rosna wiec pewnie tak rozumujesz... No myśl trochę i czytaj z uwagą bo narazie z obiema rzeczami dostrzegam pewne problemy Odpowiedz Link
tom_j23 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 08.08.06, 19:42 agakoziorowska napisała: > Pewnie ze jest i istnieje grzybica narzadowa!! i to > jest bardzo kiepska choroba i podjerzewam ze wiem o nije wiecej niz Ty z tych > postow:) i własnie daltego twierdze ze nie ma przypadku zeby w wypadku > grzybicy narzadowej człowiek sie zaraził od niej grzybica skóry!! bo nie wiem > grzybki u sie z watroby na skore rozrosly , chyba tymi strzepkami prawda? Napisz to jeszcze raz po polsku, bo to jakiś bełkot chyba jest... Zwłaszcza ten fragment jest bardzo interesujący: "bo nie wiem grzybki u sie z watroby na skore rozrosly , chyba tymi strzepkami prawda?" > twierdze ze nie ma przypadku zeby w wypadku > grzybicy narzadowej człowiek sie zaraził od niej grzybica skóry!! To zdanie też jakieś takie mało czytelne. - Czy masz na myśli pojawienie się objawów skórnych - jako wtórnych objawów grzybicy narządowej? Czyżbyś w końcu zaczęła coś kumać? I odczep się w końcu od tej wątroby. Skąd Ci się wzięła akurat wątroba? A może lepiej - nic już nie pisz :-). Stefan Odpowiedz Link
tom_j23 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 08.08.06, 21:17 Może uporządkujmy trochę ten wątek. Może niezbyt jasno wyjaśniam moje stanowisko. Zacznijmy od przykładu. Jest gorąco. Jedziesz 3 godz. samochodem. Okna pozamykane, klimatyzacja włączona. Auto stare - klima zagrzybiała. W samochodzie unoszą się zarodniki grzybów. Osiadają na Twoich włosach, twarzy, rękach. Ale - uwaga - również wdychasz je. Dojeżdżasz, bierzesz prysznic, niby wszystko zmyłaś i jest ok. Ale wystarczy, że jesteś osłabiona (może po antybiotyku), może dodatkowo masz skłonność do grzybic i grzybek osiada w Twoich drogach oddechowych. Na skórze - czysto, niby nic się nie dzieje, a grzybek się rozmnaża. Mija pół roku, zaczynasz obserwować zmiany na skórze. Ja uważam - że taki scenariusz jest możliwy. Jeśli Ty uważasz, że nie - to tak jakbyś kwestionowała fakt, że w organizmie jest układ krwionośny i ze krew omywa wszystkie komórki ciała. To tak jakbyś chciała powiedzieć, że grzyb (czy inny drobnoustrój) nie może spenetrować drogą układu krwionośnego innych narządów do skóry włącznie. To oczywiście jeden z możliwych wariantów. Inna droga - to np. przez układ pokarmowy, jelita, krwiobieg, aż do skóry. Takie jest moje zdanie, Ty oczywiście możesz się z nim nie zgadzać. Jak ma się do tego homeopatia? Na wstępnie od razu zastrzegam, że nie ja wymyśliłem homeopatię i nie ja ustaliłem jej zasady. Mogę jedynie na gruncie tego co na ten temat napisano próbować wyjaśnić osobie pytającej możliwe scenariusze. Kaśka pyta, czy to możliwe, że po leczeniu homeopatycznym ujawnił się u niej grzyb? 1. Po pierwsze - nie wiem jak działają leki homeopatyczne od strony "teoretyczno-naukowej". Ale - jeśli Kaska uważa, że obecny stan ma związek z leczeniem homeopatycznym - to należy przyjąć, że jednak jakoś działają. 2. Teoria homeopatii zakłada, że rozwój choroby w organizmie postępuje od narządów mniej ważnych w kierunku narządów ważniejszych. 3. Wg homeopatii proces zdrowienia przebiega w kierunku odwrotnym. Tzn. jeśli organizm ma ograniczone "moce przerobowe" i musi pokonać chorobę, to zdrowienie rozpocznie się od narządów najważniejszych (od narządów wewnętrznych) i będzie postępowało w kierunku na zewnątrz. 4. Z tego powodu, jeśli w trakcie leczenia pojawią się zmiany skórne (jako skutek prawidłowego leczenia homeopatycznego), homeopata wyraża swoje zadowolenie (o którym pisała Kaśka), bo zakłada, że choroba (jej główne siedlisko), zostało przeniesione z wnętrza na zewnątrz. 5. To oczywiście nic przyjemnego mieć grzybicze zmiany na skórze, ale jeśli przyjąć, że homeopaci mają rację, to chyba lepiej mieć grzybicę na zewnętrz, niż na (w) organach wewnętrznych. 6. Czy leczenie przebiega prawidłowo i czy lek jest prawidłowo dobrany - nie wiem, ale kierunek zmian sugeruje, że chyba tak. Jeśli w czasie leczenia homeopatycznego kierunek zmian jest inny (np. najpierw mamy zmiany skórne), a potem one znikają, a my mimo to czujemy się źle - to homeopata zakłada, że leczenie idzie w złym kierunku. 7. Jak długo mogę się utrzymywać zmiany skórne (do ostatecznego wyleczenia) - nie wiem - to zależy od zdolności i dyspozycji naszego organizmu. W leczeniu homeopatycznym - tak naprawdę leczy nas nasz własny organizm. Lek jest tylko stymulatorem. Jeśli nasz układ odpornościowy jest zbyt słaby, może się okazać, że do wyleczenia drogą homeopatii nigdy nie dojdzie. Pozdrawiam Stefan Odpowiedz Link
agakoziorowska Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 09.08.06, 19:16 Ni wdzie ze najpier napisales bzdurke,(post pierwszy z 19), a potem sie zastanowiles, poszukales, nie znalazles niczego co by potwierdzało te wspomniana bzdurke i postanowiles "podsumowac" rozmowe...i jeszcze wieksze dziwne teorie wypisywac..o zarodnikach w zagrzybialym samochodzie-sorry ale nie nadazam jak rozumiem sadzisz ze zarodniki z powietrza wchłaniaja sie przez pluca i wedruja w krwiobiegu po organizmie aby sie gdzies osiedlic? albo juz rozrosniety grzyb tak sobie po tym krwiobiegu krazy zeby znienacka skore zaatakowac? Jezu!!! fizjologia, antatomia itd, bo nie bede z takimi rzeczami dyskutowac...chyba bysmy wszyscy byli zagrzybieni i to od stop po czubek głowy. ale ja sie Twojej logiki nie czepiam-jestes najlepszym przykładem człowieka ktory chce dobrze i wierze ze nawet troche usiłuje czytac. Tylko ze niewiele tak naprawde rozumie. Idzmy dalej: "4.Z tego powodu, jeśli w trakcie leczenia pojawią się zmiany skórne (jako > skutek prawidłowego leczenia homeopatycznego), homeopata wyraża swoje > zadowolenie (o którym pisała Kaśka), bo zakłada, że choroba (jej główne > siedlisko), zostało przeniesione z wnętrza na zewnątrz. > 5. To oczywiście nic przyjemnego mieć grzybicze zmiany na skórze, ale jeśli > przyjąć, że homeopaci mają rację, to chyba lepiej mieć grzybicę na zewnętrz, > niż na (w) organach wewnętrznych" rzeczywiscie zadowolenie homeopaty jest dla chorego człowieka z grzybica na reakch najwiekszym szczesciem-w koncu wiecej mu zapłaci. sorry naprawde w to wierzysz? to jet naprawde przerazajace bo myslalm ze jednak masz troche zdrowego rozsadku. Jesli ktos mysli ze z powodu grzybicy narzadowej moze dojsc do pojawienia sie grzybicy zewn. to niestety tak to jest... No i najlepsze na koniec: "Jak długo mogę się utrzymywać zmiany skórne (do ostatecznego wyleczenia) - > nie wiem - to zależy od zdolności i dyspozycji naszego organizmu. W leczeniu > homeopatycznym - tak naprawdę leczy nas nasz własny organizm." a wiec efekt placebo + samowyleczenie się organizmu. Nieleczony katar trwa az tydzien a leczony homeopatycznie tylko siedem dni :) szkoda bo tak leczony nowotwór może jednak sam nie przejsc i dopiero bedzie klopot.... Odpowiedz Link
tom_j23 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 09.08.06, 20:02 Wybacz, ale Ty już w innym wątku udowodniłaś swoją wiedzę (a raczej jej brak). To obciach, że farmaceuta nie ma pojęcia o potencjach, a wymądrza się na forum "homeopatia". A co do zagrzybionej klimy - to tu masz artykuł: www.termedia.pl/magazine.php?magazine_id=8&article_id=3467&magazine_subpage=FULL_TEXT Cytuję (za uznanym profesorem "klasycznym"): "To jest problem, bo te badania są drogie i nie są wykonywane rutynowo, a wielu chorych można by uratować, odpowiednio wcześnie wiedząc o wystąpieniu grzybicy. Pozostawianie takich chorych bez diagnozy sprawia, że zakażenia grzybicze są często rozpoznawane dopiero podczas sekcji. Jest jeszcze jedna grupa pacjentów – chorych z nowotworami układu krwiotwórczego. Chodzi głównie o chorych z neuropenią, narażonych przede wszystkim na zakażenie aspergillozą. Źródłem tego zakażenia może być system wentylacyjny albo klimatyzacyjny pomieszczeń mieszkalnych lub oddziałów szpitalnych." Stefan Odpowiedz Link
mamumilu Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 06.08.06, 11:23 Moja Droga - powiedz mi proszę jak tu trafiłaś? Przecież nie zostałaś tu przez kogos przysłana - podejrzewam że trafiłaś szukając jakiegos hasła dotyczacego zdrowia. Zarzucasz nam fanatyzm? Odrób najpierw podstawowe zadanie i poczytaj sobie wątki ludzi, ktorzy tu trafiaja z ze swoimi problemami lub problemami swoich dzieci. Sa to najczęściej matki, które przeszly juz cięzką walkę o zdrowie swoich dzieci z medycyna konwencjonalną, która ich zawiodła. Dla mnie najbardziej znamiennym jest przykład matki, która walczyla o swoje dziecko we wszystkich centrach dzieciecych w Polsce - wiesz co jej profewsorowie mówili? że 3 miesieczne dziecko się onanizuje i dlatego tak sie pręży i dziwnie zachowuje. Przez te ich teorie dziecko nie mogło się normalnie rozwijac i miało opóźnienia we wszsytskich dziedzienach. W końcu trafiła do homeopaty i okazało się że dziecko było od urodzenia zakażone lambliami i stąd były problemy - teraz całe szczęście mała nadrobiła zaległości. Co tu nazwiesz ciemnotą? Dla mnie ciemnota to jest zawężenie horyzontów, zamknięcie umysłu na nowe metody a trudno podejrzewać ludzi, którzy szukają alternatywnych metod i wyznaja holistyczne podejście do człowieka o ciasnotę umysłową. Dlaczego lekarze konwencjonalni, którzy wypróbowali leki homeopatyczne zalecają je swoim pacjentom? To też fanatyzm? - mam wiele przykładów takich lekarzy. Wiesz - podejrzewam, że fanatykiem to możan nazwać Ciebie i Tobie podobnych gości na tym forum. Jesteście jakimis świeżo upieczonymi adeptami medycyny lub farmacji lub studentami, bez jakiegokolwiek doswiadczenia życiowego, problemow zdrowotnych swoich czy dzieci - dzieci pewnie nie macie, bo gdybyście mieli, tobyście wiedzieli, że dla zdrowia dzieci rodzice zrobią wszytko - nawet gdyby mieli wojowac z calym swiatem. Więc nie obrażajcie nas, nie traćcie swojego cennego czsu na pisanie, bo nic Wam to nie da. Cociaż może się mylę - należycie do grupy troli forumowych, które nie mają innego zajęcia jak zaśmiecanie różnych grup dyskusyjnych swoimi wywodami i obrażaniem uczuć i wyśmiewaniem się z poglądów innych ludzi. Otwórzcie umysły lub postarajcie się nie przystawać tak bardzo do stereotypu Polaka, który ostatnio jest usilnie tworzony. Odpowiedz Link
agakoziorowska Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 06.08.06, 18:00 otóz jak juz koniecznie chcesz wiedziec to trafilam tu po postach gastovskiego i jak przeczytałam hasła o nieszczepieniu dzieci to mna po prostu zatrzeslo. Mylisz sie w swoim poscie co najmniej kilka razy bo mam zarowno dziecko jak i meza i klopotow co niemiara:) tylko najczesciej szybko je rozwiazuje:) (zreszta maz tez farmaceute tylko on po prostu na was wszystkich ze tak to nieładnie ujme "lache powiesił" i ma gdzies ze ktos dziecka moze nie zaszczepic- własnie tym bardziej jako matka nie zgadzam sie z robieniem dziecku krzywdy wskutek zle pojetej nadopiekunczosci) . Holistyczne podejscie do człowieka nie kłoci sie z medycyna konwencjonalna szkoda ze tego nie rozumiesz . Z błedami lekarskimi tez sie spotkalam i coz z tego? przynajmniej byłam na tyle zorientowana zeby sama je wylapac a nie rzucac sie w objecie homeopatii i medycyny niekonwencjonalnej która mogłaby tylko opoznic wyleczenie. Nie wiem wiec o czym maja swiadczyc bledy lekarskie? jesli o skutecznosci produktow homeo to cos z logika nie tak....Nie wysmiewam Twoich pogladow, w którym miejscu?- jestes własnie najlepszym przykladem stereotypu Polaka który sadzi ze kto nie jest za nami ten jest przeciwko nam. Otoz ja moge nie wierzyc w homeopatie ale jak komus jakos tam pomaga to niech sobie bierze.Na zdrowie. Tylko bez wmawiania innym ze homeopatycznie wyleczyl zapalenie pluc u dziecka (bo albo klamie albo pojecia nie ma co to jest zapalenie pluc). Bo tego po prostu bez antybiotykow sie nie wyleczy i takimi cudami objawionymi moze komus zaszkodzic.i tyle. Prewencyjnie -niech daje dziecko te homeopatie.zaszkodzic raczej nie zaszkodzi. albo lecznei homeopatyczne w ramach prewencji tezca? hmmm dosc rzykowna sprawa...tezec to zbyt powazna choroba zeby tutaj sobie igrac i sie nie zaszczepic np.: po ugryzieniu psa. bo przeciez nie ma szansc zeby przy oczyszczonej ranie sie zarazic..otoz szansa jest. i własnie tym sie rozni fanatyzm od rozsadku. Inna sprawa ze znam jednego farmaceute (na jakas setke) który mowi ze homeopatia moze pomagac, reszta sie smieje do rozpuku i cieszy ze zarabia na cukrze...ale ok -my moze po prostu nie rozumiemy :) tego nie musicie przyjmowac do wiadomosci. Odpowiedz Link
mamumilu Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 06.08.06, 19:11 może nie zauważyłaś jaki jest tytuł tego forum? to ten nagłówek na górze na czerwono - ozanacza on że jest to forum ludzie którzy interesuja się homeopatią i tutaj szukaja lub udzielaja porad. Ty nie przystajesz chyba ani do jednych ani do drugich - nikt Ci nie zabrania czytania i wypowiadania sie ale poprostu nie krytykuj naszych poglądów. A w ktorym miejscu napisałam, że w holistycznym podejściu nie mieści się medycyna konwencjonalna? chyba w żadnym - u fanatyków chemii nie ma miejsca na medycyne niekonwencjonalną i to jest wąski umysł w moim rozumieniu. A na temat szczepień czy Twojej wypowiedzi na temat wyleczenia zapalenia płuc? nie chce mi się pisać - obśmiałam się jak norka ... I możesz sobie darowac odpisywanie - poprostu nie chce mi sie z Toba i Tobie podobnymi osobami gadać na ten temat ( na inne nie ma sprawy, bo nie uważam Cie za wroga) - nie mam zamiaru przekonywać Cię do homeopatii - Ty nie wierzysz że działa, ja wierzę i niech tak pozostanie - i daj spokój spokój ludziom na tym forum. Odpowiedz Link
agakoziorowska Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 06.08.06, 22:42 no właśnie mi nie jest do smiechu jak ktos chce leczyc zapalenie płuc u dziecka homeopatycznie. Bardzo nie do śmiechu. Podobnie z nowotworami, tezcem itd, itd. ale nie chce mi sie juz na ten temat z Toba dyskutowac. Zycze tylko duzo zdrowia i szczescia-bedzie potrzebne. Odpowiedz Link
patchwork30 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 24.07.06, 22:57 >Rzeczywistość jest taka, że kobieta ma problem ze skórą, problem którym >powinien się zająć dermatolog. A czego się może tutaj dowiedzieć? - że tak >musi być, że to część większego planu organizmu na pozbycie się >świństwa, "pokochaj grzyba, a sobie pojdzie"... No Ludzie, litości... Rzeczywistosc jest taka, ze Kaska ma zaburzenia hormonalne, ktore doprowadzily do wypadania wlosow. Dermatolog podal hormon, czyli substytucja tego, czego nie produkuje organizm. Dermatolog nie jest w stanie podzialac na jakas wyzsza strukture, ktorej dzialanie jest zaburzone, przez co w efekcie brakuje hormonu. Po podaniu srodka homeopatycznego poprawiaja sie wlosy (nie od razu i fazami nawrotow) i jednoczesnie pojawia sie grzybica. Mozna by zapytac, co jest gorsze. I mozna by zapytac, czy wlosy i grzybica, to objawy od siebie niezalezne. Wg homeopatii nie ma objawow oderwanych od calosci. Zarowno wypadanie wlosow, jak i grzybica rozwijaja sie na tym samym podlozu. To co napisalam jakis czas temu "pokochaj grzyba, a sobie pojdzie" moze jest nieco infantylne w formie, ale zgadza sie z zalozeniami homeopatii. Objawy skorne powinny zniknac jako ostatnie, jesli mialo sie inne, powazniejsze objawy. Jesli chodzi o stan rak, to jest on niemily i powazny, ale wypadanie wlosow wydaje mi sie stanem gorszym. W homeopatii nie leczy sie pojedynczego objawu, tylko calego czlowieka. Odpowiedz Link
kaska005 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 25.07.06, 00:05 Oj.. zawrzało. Witam Wszystkich! ..może po kolei: Stefan..tak.. to grzyb.W momencie zwątpienia..a raczej ‘niemocy’ lub nawarstwienia się problemów, udałam się do dermatologa. Szczegółowych badań nie przeprowadzono, jednakże objawy, ogniska zapalne, pęcherzyki, łuszcząca się skóra, kształt i powiększanie się zmian wskazywały ewidentnie na rozrost grzybni. Zapisano tabletki i żel. Tabletek nie wykupiłam..żel-owszem. Posmarowałam raz. Po kilku godzinach zmiany zbledły i wygładziły się. Miałam już potwierdzenie…od roku żyję w nieświadomości z ‘towarzyszem’..to był szok. Z badaniem włosów ‘zanoszę’ się od dłuższego czasu..przeraża mnie wizja ‘rwania’. Gdybym miałą ponownie zacząć leczyć się za pomocą ‘chemii’ najprawdopodobniej nie zwlekałabym z tym badaniem. Z obserwacji własnych wnioskuję, iż stan większości ‘nowo narodzonych’ włosów jest dobry-są mocne, dość grude-‘sterczą’. W większości wypadają włosy ‘stare’..jednakże moje obawy związane są w faktem wypadania włosów 2-3-4 centymetrowych. Liczba utraconych ‘maluchów’ jest niewielka-4-5 na dzień..nie wiem jak to tłumaczyć.. Pozdrawiam. Gastovsky..Na początku może napiszę, że jestem już po kuracji loxonami, alpicortami, dercosem vichy, hormonami i niezliczonymi preparatami na ‘wypadające włosy’..skrzypy, witaminy, mertz spacial, haar-aktiv itd.. Byłam pod opieką, zdawać by się mogło, dobrych lekarzy. Mogłam brnąć dalej i np. kupić kolejne opakowanie dercosu (1 to koszt chyba 150-160 zł a ‘wylałam’ ich z 3-4), czy też ‘zjeść’ następny ‘listek’ Diany (tabl. hormonalne)..ale zaczęłam się zastanawiać..może nawet nie musiałam..bo fakty narzucały tok myślenia. Skoro nic nie skutkowało, lub tak jak tabl. hormonalne, działało 3 m-ce, skoro organizm ‘przyzwyczajał się do nowego stanu’ i wracał do dawnego stanu..należało szukać innego sposobu. Pewnie spytasz co tzn .’przyzwyczajał się’…odpowiem przykładem na przykładzie zalecenia od lekarza co do stosowanie loxonu (preparat na łysienie androgenowe)—„stosować dożywotnio”..zwiększając przy tym stężenie preparatu. W Polsce dostaniesz 2 i 5%owe płyny..ale z doniesień wiem, iż w Ameryce są już ‘20stki’. Nie potrafiłam przewidzieć końca tej ‘zabawy w stężenia’, wpływu codziennych i dożywotnich aplikacji chemii na moją psychikę i zdrowie. Zaczęło mnie to wszystko męczyć..zamykałam oczy gdy czesałam włosy lub wręcz prosiłam bliskich o nanoszenie płynu i wyczesywanie tych setek utraconych włosów. Nie wspomnę o stanie swojej psychiki. Wiem, że w Twoim rozumowaniu kierujesz się wiedzą-‘pewną’, poznaną i dającą wytłumaczenie. Ja również uważałam się za ‘empiryczną duszę’. Ale człowiek nie może zamykać się na inne teorie, metody, próby walki o lepsze życie. Należy przynajmniej wysłuchać, spokojnie porozmawiać, zastanowić się. Moja znajoma zaczęła chodzić do homeopaty. Obserwowałam pozytywne zmiany zachodzące podczas tego leczenia. Wyleczyła trądzik. Po poronieniu wyszła z depresji, utracone włosy odrosły w oka mgnieniu. Pomyślałam-dlaczego chociaż nie spróbować? Chemia okazała się ‘sposobem na jutro’..ale niekoniecznie na dzień kolejny. Wiem, że moje homeoleczenie nie przebiega płynnie, że minęło już sporo czasu a efekt utrzymywał się ostatnio ‘tylko’ 2-3 m-ce. Faktem jest, iż myślałam, że na ‘dobre’ pozbyłam się problemu..ale wszystko jednak runęło. Włosy lecą…z tym, że nie reaguje już paniką, płaczem..co ‘najwyżej’ złością, która z czasem przechodzi. Rozpisałam się..ale chciałam byś choć po trosze zrozumiał dlaczego ‘spróbowałam’.. Stwierdziłeś, że pojawienie się zmian skórnych..albo piszmy wprost grzyba, nie miało nic wspólnego z homeopatią. Pisałam wcześniej, że zastanawiałam się nad taką ewentualnością. Niby zarazić można się wszędzie..ale z moją ‘izolacją’, unikaniem miejsc publicznych..musiałby być to ‘cholerny’, wręcz niespotykany pech..Poza tym (i to dało mi pewność co do powiązania grzyba z homeo.) po zażyciu Nat. mur. XM. Grzyb z godziny na godzinę z dnia na dzień zanikał!..Niewyobrażalne! Nie smarowałam żelem, nie brałam tabletek..tylko 3 słodkie kuleczki. Dziwne..bo skoro ten dermatofit korzystał z mojej skóry przez rok, jako z doskonałej pożywki, dlaczego nagle zaprzestał być aktywny? Nie wyobrażasz sobie..jeden dzień skóra na dłoniach i palcach czarwona-duża liczba ognisk zapalnych, pęcherze, płatki skórne…a na drugi wszystko znika. W ciągu dwóch dni, podczas których praktycznie cały dzień pracowałam na ogrodzie baz rękawiczek-ziemia, woda, przesadzanie, podlewanie itd. ręce zmieniły się nie do poznania! To jest fakt. Można się nad tym zastanowić. Przyszłam do gabinetu mojej homeopatki z miną a’la basset i zalałam ją pytaniami o grzyba, o rękę, twierdząc przy tym, że sobie z tym nie radzę, że muszę zasłaniać dłonie, że ludzie nietolerancyjni, że to mnie przerasta. Heh..zapisała XM..zaaplikowałam i cholerstwo znikło..no ale co z włosami??? Grzyb nie był dla mnie problemem dopóki włoski wypadały w normalnej liczbie. W momencie gdy zaczęły wypadać setkami…gdy grzyb rozrastał się..nie wytrzymałam psychicznie-wtedy poszłam do dermatologa. Zaraz potem do homeopatki. Wiem tyle-człowiek nie jest nieomylny. Gdy masz problem, wszędzie szukasz pomocy. Zaczynałam od ‘znanych’ sposobów..nie pomogły..szukam więc dalej. Nie wiem na czym skończę..może na poszukiwaniu najlepszego w Polsce producenta peruk. Mam jednak poczucie, że walczę. Heh..może będzie to niezrozumiałe dla Ciebie..ale ja ufam swojej homeopatce. Wiesz…należy chyba przeżyć taką walkę by móc do końca pojąć tą ‘chęć’ wyzdrowienia, w jakikolwiek sposób miałoby ono nastąpić. Wiem co masz na myśli udzielając się na tym forum, wiem co chcesz przekazać..musisz jednak również postarać się choć w ‘promilu’ zrozumieć postępowanie takich ludzi jak ja..Byłam zdolna poddać się leczeniu homeopatycznemu, ponieważ moim problemem były/są lecące niteczki a głowy. Poza tym jestem zdrowa i silna (wiem wiem..jeśli włosy lecą coś musi szwankować…ale ja tego nie czuję!). Skoro chemia i tak nie pomagała..nic nie ryzykowałam.. Pozdrawiam. Patchwork :)..dziękuję za linki..tak tak…potencje już ‘rozgryzłam’.. nie było odp. wzięłam się więc ‘na’ ambicje ;). A na poważnie..tolerowałam grzyba do momentu gdy obszar jego ‘działania’ nie był tak rozległy lub mimo jego powiększających się rozmiarów, włosy przestały nadmiernie wypadać. W momencie dalszej aktywności grzyba i powróceniu do stanu xxx wpadniętych włosów na dzień, sytuacja ‘przygniotła mnie’. Wiem, że zaprzestanie jego pasożytniczej działalności nie wpłynęło na stan mojej psychiki..wręcz (po jakimś czasie) zauważam spadek formy. Wszystko kręci się więc wokół włosów. Jeśli nie wypadają a ‘towarzysz działa’ nie ma wielkiego problemu. W sytuacji gdy wszystko ‘siada’ ..robi się bardzo źle. Pozdrawiam. Uciekam spać. Pozdrawiam Was serdecznie. Pewnie nigdy nie ‘podacie sobie ręki’..ale mam nadzieję, że choć po części zrozumiecie nawzajem swoje postawy. Do miłego :).. Odpowiedz Link
majaa4 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 25.07.06, 14:12 >Wiara w wyrzucanie czegoś przez skórę >może być tylko usprawiedliwiona gdy jedocześnie odrzucamy całą medyczną wiedzę >na ten temat, A dlaczegóż by nie? Dlaczego medycyna naturalna uzurpuje sobie prawo do wszechwiedzy? Ignorancja medyków i naukowców jest powalająca. Margaryna zdrowa, margaryna niezdrowa. Jajka niezdrowe, za chwilę jajka zdrowe. Zielarstwo to gusła i ciemnogród, dzisiaj oczywiste jest że jest inaczej. Ale dopiero od momentu jak naukowcy to zbadali i potwierdzili. Bo gdyby pomylili się w badaniach nie mieli - nie znali np. odpowiednich do tego narzędzi to by nie działały i BEZ ZDYSKUSJI. Jeszcze 20 lat temu za stawianie dziecku baniek, lekarz chciał moją teściową podać do sądu. Zaprzyjaźniona pielęgniarka stawiała je z narażeniem utraty pracy, bo naukowcy stwierdzili że nie działają i są wręcz szkodliwe! Dziś wiemy że jest na odwrót. Nie wspomnę już o płaskiej ziemi-to też kiedys stwierdzili naukowcy. Co by było gdyby całe tysiąclecia ludzie czekali na potwierdzenie naukowe skuteczności np. ziół?! Starczy ociupinkę wyobraźni włączyć - doprawdy. Czasami Goździkowa ma więcej oleju w głowie niż całe stado naukowców. >Rozpisałam się..ale chciałam byś choć po trosze zrozumiał dlaczego ‘spróbowałam’.. On nie zrozumie bo zwyczajnie NIE CHCE. I JUŻ. - Gastovski - spruuuubój zupki - NIE! - a dlaczego ? - BO NIE LUBIĘ - a jadłeś? -NIE! -to skąd wiesz że nie lubisz? - BO NIE!!!! >po zażyciu Nat. mur. XM. Grzyb z godziny na godzinę z dnia na dzień >zanikał!..Niewyobrażalne! Nie smarowałam żelem, nie brałam tabletek..tylko 3 >słodkie kuleczki. Ale coś Ty! To Ty nie wiesz że to Ci SAMO przeszło? Ciekawe czemu akurat w chwili brania kulek a nie w momencie jak brałaś chemię. Zdaje się że mamy podobny problem. Mam kłopot z hormonami, wypadaniem włosów (okresowym) i cerą. Widać że istnieje tu jakaś zależność. Ale ja nie mam prawa wyrażać się w ten sposób, bo tego naukowcy jeszcze nie potwierdzili. Po pewnym czasie przyplątał się jeszcze cholernie złośliwy gronkowiec złocisty. Leczony nomen omen na moje nieszczęście jeszcze metodami konwencjonalnymi (po wykonaniu antybiogramu) tzn. antybiotyczek (PRZEBADANY NAUKOWO) co miesiąc nowy. A CO! I tak przez pół roku. Kiedy się w końcu kapnęłam że coś tu nie gra (O JA GŁUPIA! Dlaczego tak późno?! ) byłam już u kresu sił, moja odporność była już tak nikła że 2 dni po odstawieniu antybiotyku byłam znów chora, sięgnęłam po homeopatię. Za 3 dni miałam gronkowca z głowy. Nie wiem jakim cudem bo tego nie potwierdzili naukowcy. Minęło 8 miesięcy. Cieszyłam się zdrowiem. Gronkowiec nie powrócił. Miałam jednak jeszcze kłopoty z cerą. Zbliżało się lato, chciałam nosić sukieneczki na ramiączkach, a tu plecy całe zasypane pryszczami. Czytałam wprawdzie teorię Hahnemanna o tym żeby nie smarować zmian skórnych, bo w ten sposób wpycha się chorobę do środka, ale co tam. Pewnie mu się coś pomyliło. Przecież to niemożliwe! A po za tym nie potwierdzili tego naukowcy. Zakupiłam więc smarowidło, które ku memu zdziwieniu zadziałało szybko i skutecznie, za 6 dni pryszczy prawie nie było. Cieszyłam się okropnie. Za 3 dni miałam znów migdały wielkości śliwek, wypełnione wyciekającą ropą i czopami ropnymi. Ból niesamowity. Gdybym wcześniej nie czytała Hahnemanna w życiu nie powiązała bym tych faktów - wepchnęłam chorobę do środka!!! Jednak miał rację! Ale numer! Ale przecież tego nie potwierdzili naukowcy i >Wiara w wyrzucanie czegoś przez skórę może być tylko usprawiedliwiona gdy jedocześnie odrzucamy całą medyczną wiedzę na ten temat, Na dodatek żadne ze stosowanych wcześnie kulek teraz nie działały (o człowieku małej wiary - przecież ONA leczy, nie?) Walczyłam 5 dni. Mimo mojej niezachwianej wierze i nadziei, NIC. Cały czas gorączka 38,8, osłabienie, ból. …U homeopaty dostałam zestaw kulek w torebeczkach bez nazwy (to mnie faktycznie wkurza) i za 3 dni byłam zdrowa. Było to w lutym. Od tej pory nie chorowałam co nie zostało potwierdzone…naukowo także nie wiem, może mi się tak tylko zdaje. Odpowiedz Link
majaa4 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 25.07.06, 14:54 >Dlaczego medycyna naturalna uzurpuje sobie prawo do wszechwiedzy? Oczywiście miało być "konwencjonalna". Przepraszam za przejęzyczenie. :)) Odpowiedz Link
gastovski Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 27.07.06, 02:03 >Ignorancja medyków i naukowców jest powalająca. Margaryna > zdrowa, margaryna niezdrowa. Jajka niezdrowe, za chwilę jajka zdrowe. > Zielarstwo to gusła i ciemnogród, dzisiaj oczywiste jest że jest inaczej. Ale > dopiero od momentu jak naukowcy to zbadali i potwierdzili. > Dziś wiemy że jest na odwrót. Nie wspomnę już o płaskiej > ziemi-to też kiedys stwierdzili naukowcy. Nawet nie wiesz jak mało wiesz. Ale ja nie mam zamiaru i ochoty wyprowadzać Cię z błędu. Nie wiem skąd czerpiesz swoją "wiedzę", ja w każdym razie polecam Ci "historię nauk przyrodniczych w zarysie" F.S Taylora. Może Cie trochę oświeci. Bez złośliwości - to naprawdę świetna książka. > Gdybym wcześniej nie czytała Hahnemanna w życiu nie powiązała bym tych >faktów - wepchnęłam chorobę do środka!!! Jednak miał rację! Ale numer! Jesteś przezabawna :D Tam gdzie jest bród są robaki, ergo -> robaki lęgną się z brudu. Proste. No właśnie, niestety jest tak, że świat się rozumie w takim stopniu na jaki pozwala stan umysłu. Przyjmujemy taką argumentację jaką jesteśmy w stanie ogarnąć rozumem. I to jest OK, póki trzyma się swoje przemyślenia dla siebie. Ty dzielisz się nimi z nami. Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. Myślę, że dalsza dyskusja z Tobą jest pozbawiona celu. Odpowiedz Link
gastovski Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 27.07.06, 02:06 >Tam gdzie jest bród brud miało być oczywiście. Odpowiedz Link
patchwork30 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 27.07.06, 07:25 > Tam gdzie jest bród są robaki, ergo -> robaki lęgną się z brudu. Proste. Gdyby dokonczyc wywod nalezaloby powiedziec, ze brud jednak przyciaga robaki. No wlasnie, jesli w organizmie mamy brak rownowagi, to moga zbierac sie w nim nadmiernie pewne produkty przemiany materii, ktore chetnie zasiedlaja pewne grzyby, czy bakterie patogenne. Ty piszesz, ze jak ktos ma grzyba na rece, to jest to sprawa powierzchowna, zas "robaki" pojawiaja sie znikad i bez przyczyny. Homeopatia twierdzi, ze w organizmie najpierw wytworza sie chore podloze, a potem patogeny je zasiedlaja... > No właśnie, niestety jest tak, że świat się rozumie w takim stopniu na jaki > pozwala stan umysłu. Przyjmujemy taką argumentację jaką jesteśmy w stanie > ogarnąć rozumem. I to jest OK, póki trzyma się swoje przemyślenia dla siebie. Pozwole sobie na komentarz, ze to zdanie czytane przez osoby zajmujace sie homeopatia i przez te, ktorym homeopatia pomogla (lub osoby, ktore widzialy, jak homeopatia pomaga ich dzieciom, rodzinie, zwierzakom) odwraca sie bardzo na Twoja niekorzysc... > Ty dzielisz się nimi z nami. Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. Bez zlosliwosci polecam lekture Organonu Hahnemanna. A takze proby zastosowania homeopatii na sobie samym (moze chcesz przeprowadzic na sobie probe lekowa?). Zaloze sie, ze znow nabierzesz checi do dyskusji, zas wahania uczuciowe (śmiać się czy płakać?) ustapia pewnej zadumie. Chyba jeszcze nie bylo czlowieka, ktory po solidnym zajeciu sie tematem odrzucilby tezy homeopatii. > Myślę, że dalsza dyskusja z Tobą jest pozbawiona celu. Rozumiem Cie. Jak nie znasz podstaw teoretycznych homeopatii, to nie mozesz o niej dyskutowac. Nie da sie dyskutowac majac jedynie zdanie o czyms, ale nie majac o tym wiedzy. Niestety zdanie o homeopatii przejmowane jest od osob rowniez nie majacych o niej wiedzy. A ze czesto sa to lekarze, przyjmuje sie je jako pewnik. "Homeopatia to bzdura. Jestem lekarzem i moge to potwierdzic". Niestety (albo raczej na szczescie) to zalozenie jest falszywe :-))) Pozdrawiam i zapraszam na probe lekowa. ;-) Odpowiedz Link
majaa4 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 27.07.06, 08:35 >Myślę, że dalsza dyskusja z Tobą jest pozbawiona celu. To może podyskutujemy o fizyce kwantowej? Ja nie mam o niej zielonego pojęcia. To dokładnie tak jak Ty o homeopatii, na której temat tak gorliwie zabierasz głos i ta polemika będzie tak samo jałowa i pozbawiona celu. Odpowiedz Link
jss7 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 27.07.06, 08:44 > Ty dzielisz się nimi z nami. Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. > Myślę, że dalsza dyskusja z Tobą jest pozbawiona celu. a Ty, w jakim celu uczestniczysz w dyskusji na tym forum? Odpowiedz Link
majaa4 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 25.07.06, 14:43 Aha i zapomniałam jeszcze dodać, że jak nie jem nabiału (pod żadną postacią), nie piję piwa i nie jem cukru (pod żadną postacią), pryszczy jest wyraźnie mniej, nie są tak duże i bolące, szybciej goją. Wszyscy którzy mają choć mgliste pojęcie o candidzie wiedzą o co biega, ale... :)) Maja Odpowiedz Link
babsee Re: candida 22.06.06, 10:43 Nie jest tak,ze jak grzyb wychodzi na rekach, to jest to cialo obce, ktore sie przyczepilo.On wyłazi z Ciebie!Jesli grzybica pojawia sie gdziekolwiek-czy to zmiany skórne, czy grzybica pochwy, czy grzybica stóp, czy zwykłe pleśniawki to jest to tylko zwenetrzny objaw grzybicy będącej gdzies w Tobie.Na tym to polega. jedni mają wzdęcia inni grzybice skory ale grzyb siedzi w środku. Mozesz poprosić homeopate o cos co nie zaszkodzi leczeniu a troche stłumi obajawy grzyba. On musi jakoś wyjść z Ciebie.Myśl w ten sposób-ze Twoje łapki-choć nie najpiekniejsze-po prostu są buforem przez ktory wyłazi grzybica. Inna rzecz to dieta-nie wiem na ile zaawansowany masz przerost ale myśle ze dośc obfity.Jeśli tak jest to koniecznie musisz wprowadzić diete-może nie az tak restrykcyjna jak na forum candida ale bezwzględnie nie mozesz spozywać cukru!!!mleko, drozdze tez wywalić natychmiast. Leczenie grzybicy jest długotrwałe-jeśli masz ja długo to nie zwalczysz jej w miesiąc czy dwa. Pogódż sie z tym.I jak tu piszą-nie traktuj tego jako chorobę- to Ty-Twoje wnętrze tylko ze nieco zbuntowane i pogmatwane.Grzyba ma ponad 80 procent społeczeńtwa-jak paciorkowca,i tylko od naszego układu odpornosciwoego zalezy-czy grzybica bedzie trzymana przez organizm w ryzach i stanowić bedzie naturalną flore fizjologiczną. Najlepiej byłoby gdybyś zrobila posiew z kału w kierunku grzybów i pleśni- wiedziałabyś ile grzyba jest,jaki rodzaj.bez antybiagramu-na forum candiad nie ma ani jedenj osoby, ktora zwalczyla grzyba antybiotykiem.... Zycze powodzenia. Odpowiedz Link
kaska005 Re: candida 22.06.06, 11:57 Witaj Babsee :) dzięki za słowa.. > Nie jest tak,ze jak grzyb wychodzi na rekach, to jest to cialo obce, ktore sie > przyczepilo.On wyłazi z Ciebie!Jesli grzybica pojawia sie gdziekolwiek-czy to > zmiany skórne, czy grzybica pochwy, czy grzybica stóp, czy zwykłe pleśniawki to > > jest to tylko zwenetrzny objaw grzybicy będącej gdzies w Tobie.Na tym to polega. A co z 'podłapanymi' grzybami..basen, siłownia? Przecież kontakt z np. zarodnikami to sposób zarażenia się tym świństwem.. Jak candida może 'wychodzić' przez skórę?-tego zupełnie nie rozumiem :/..są grzyby powierzchniowe, są i grzyby zasiedlając wnętrze..zupełnie inna biologia organizmów..zupełnie inny rodzaj wytwarzanych przez nie enzymów..tego się nie da 'nagiąć' do teorii..uniwersalne grzyby?? -to mnie zastanawia.. > On musi jakoś wyjść z Ciebie. >Myśl w ten sposób-ze Twoje łapki-choć nie > najpiekniejsze-po prostu są buforem przez ktory wyłazi grzybica. > Inna rzecz to dieta-nie wiem na ile zaawansowany masz przerost ale myśle ze > dośc obfity.Jeśli tak jest to koniecznie musisz wprowadzić diete-może nie az > tak restrykcyjna jak na forum candida ale bezwzględnie nie mozesz spozywać > cukru!!!mleko, drozdze tez wywalić natychmiast. hmm..wyeliminowanie cukrów prostych, czy w ogóle..mleko=białko ogólnie?..(ps nie słodze, jem gorzką czekolade..mleka ni pijam..jem jogurty)..okey..dz za sygnal poczytam..na jedzenie patrzę pod kątem węglowodany, białka, tłuszcze...pod jakąkolwiek postacią to są jednak ciągle te same związki chem.muszę koniecznie poczytać na ten temat..dz.. > Leczenie grzybicy jest długotrwałe-jeśli masz ja długo to nie zwalczysz jej w > miesiąc czy dwa. .. matnia..wypadały mi włosy..poszłam do homeodoka..nie miałam innego objawu wskazującego na np.candide..Homeodok nic nie wspominała ( a chyba powinna, jeśli przypuszczała-prawda?? )..chodzę z tym świństwem już rok (bez 2 tyg.)! leczę się 2 lata..nawet dłużej.. Ktoś kiedyś pisał, że homeolekarze dzielą się na tych, którzy mówią o grzybach oraz na tych, którzy nie wspominają go ni razu..to prawda? >Pogódż sie z tym.I jak tu piszą-nie traktuj tego jako chorobę- > to Ty-Twoje wnętrze tylko ze nieco zbuntowane i pogmatwane....tylko od >naszego układu odpornosciwoego > zalezy-czy grzybica bedzie trzymana przez organizm w ryzach i stanowić bedzie > naturalną flore fizjologiczną. hmm..grzyb jest pasożytem..czy można traktować go inaczej? Jeśli to np. dermatofit, grzybica powierzchniowa...jeśli w moim organizmie występuje równowaga..mam pozwolić, by dalej, nie trzymany w ryzach, nie zwalczany, z dłoni (prze)szedł na ręce..z rąk na całe ciało?.. Nie jestem w stanie się z tym pogodzić bo uważam, że mam silny i odporny organizm..jeśli moja odporność byłaby osłabiona przez jakieś cholerstwa 'siedzące w środku' oprócz wypadających włosów miałabym pewnie i inne 'niespodzianki'.. prawda?.. Mam wielki mętlik w głowie.. > Najlepiej byłoby gdybyś zrobila posiew z kału w kierunku grzybów i pleśni- > wiedziałabyś ile grzyba jest,jaki rodzaj.bez antybiagramu-na forum candiad nie > ma ani jedenj osoby, ktora zwalczyla grzyba antybiotykiem.... > Zycze powodzenia. dziekuje bardzo za wskazówki.. pozdrawiam serdecznie.. Odpowiedz Link
tom_j23 Re: candida 22.06.06, 13:32 kaska005 napisała: > A co z 'podłapanymi' grzybami..basen, siłownia? Przecież kontakt z np. > zarodnikami to sposób zarażenia się tym świństwem.. Ech - Kaska - żeby to było takie proste. Przecież jeśli grzyb jest na basenie - to jest w jednakowym stopniu "dostępny" dla wszystkich basenowiczów. A nie wszyscy go "podłapią". A weź np. pyłki drzew. Przecież jak pylą - to na wszystkich równo :-). A czemu niektórzy kichają, a inni nie? Jesteśmy różni i różnie reagujemy na czynniki chorobotwórcze. Dobre leczenie - to leczenie przyczyny, a nie skutku - to jest chyba zrozumiałe. Co jest wobec tego skutkiem, a co przyczyną grzybicy? Czy przyczyną jest basen lub siłownia? Owszem - w pewnym sensie tak - dlatego właściciele tych obiektów powinni dbać o czystość. Podobnie alergicy powinni unikać kontaktu z alergenem. Ale - nie zawsze jest możliwe uniknięcie czynnika chorobotówrczego. Co wtedy? Wtedy włącza się Twój układ odpornościowy. Jeśli poradzi sobie z czynnikiem chorobotwórczym - to pozostajesz zdrowa, jeśli nie - to pojawiają się objawy choroby. Objawy są z reguły dalszym ciągiem reakcji obronnej. Np. kaszel jest reakcją układu oddechowego na jego podrażnienie i ma za zadanie "wyrzucić" ciała obce z dróg oddechowych. Leczenie objawowe - to np. zniesienie odruchu wykrztuśniego z jednoczesnym zaniechaniem leczenia przyczyn tego odruchu. Czy takie działanie jest dobre? Widać, że nie. W ten sposób zamiast pomóc - przeszkadzamy. Organizm chce się czegoś pozbyć, a my tłumimy tę naturalną reakcję. Może też i tak być, że objawy są wynikiem destrukcyjnego działania czynika chorobotwórczego i zamiast wspomagać leczenie - opóźniają je. Są to objawy wtórne - nie wynikające wprost z reakcji organizmu na bodziec, ale wynikające z przewlekłej dysfunkcji jakiegoś narządu (np. pierwotną reakcja alergiczną może być katar, a wtórną reakcją na wyciek z nosa - podrażnienie skóry nad górną wargą). Albo - podrażnienie i ból gardła w wyniku częstego kaszlania jest reakcją wtórną na objaw pierwotny jakim jest podrażnienie dróg oddechowych (choć tu często sprawy się łączą). Rzecz jasna, że nie powinniśmy się katować przez unikanie tłumienia wszystkich objawów. Objawy wtórne należy łagodzić, gdyż nie są one reakcją organizmu na bodziec chorobotwórczy. > Jak candida może 'wychodzić' przez skórę?-tego zupełnie nie rozumiem :/..są > grzyby powierzchniowe, są i grzyby zasiedlając wnętrze..zupełnie inna > biologia organizmów..zupełnie inny rodzaj wytwarzanych przez nie > enzymów..tego się nie da 'nagiąć' do teorii..uniwersalne grzyby?? -to mnie > zastanawia.. Badania nad tym są pewnie prowadzone, ale czy to ma istotne znaczenie? Jeśli miałaś kontakt z czynnikiem chorobotwórczym - to organizm powinien ten czynnik zwalczyć. Jeśli nie dał rady - to wytwarza objawy choroby adekwatne do niej. Na poparzenie skóry dłoni organizm nie zareaguje kaszlem, itd. Objawy są właściwe do przyczyny. A leczenie ma polegać na usunięciu przyczyny - wtedy objawy znikną same. Jakie są wobec tego przyczyny grzybicy? 1. Osłabiony w tym zakresie układ odpornościowy organizmu. 2. Podatne warunki do rozwoju grzybów w organizmie. 3. Kontakt z czynnikiem chorobotwórczym. Co możesz zrobić? Ad. 3 - ograniczyć potencjalny kontakt z czynnikiem chorobotwórczym (do czasu wyleczenia ograniczyć wizyty w potencjalnych miejscach zagrożenia). Ad 2. - Stworzyć w Twoim organizmie jak najniekorzystniejsze warunki dla bytowania grzybów (dieta). Ad 1. - To jest najważniejsza sprawa - poprawić układ odpornościowy w zakresie walki z grzybami. I tu jest pole do popisu dla lekarza. Tak podziałać, żeby Twój układ podjął walkę. Proste rozwiązania w stylu podania leku zwalczającego grzyba są mało efektywne. Nawet jeśli spowodują chwilowa poprawę - w Twoim układze odpornościowym nic się nie zmieni. Trzeba naprawić przyczynę, czyli osłabiony układ odpornościowy, a nie skutek - czyli zasiedlenie się grzybów i wynikajace z tego objawy chorobowe. > > .. matnia..wypadały mi włosy..poszłam do homeodoka..nie miałam innego objawu > wskazującego na np.candide..Homeodok nic nie wspominała ( a chyba powinna, > jeśli przypuszczała-prawda?? )..chodzę z tym świństwem już rok (bez 2 tyg.)! > leczę się 2 lata..nawet dłużej.. > Ktoś kiedyś pisał, że homeolekarze dzielą się na tych, którzy mówią o > grzybach oraz na tych, którzy nie wspominają go ni razu..to prawda? Patrzysz na sprawę od złej strony. Leczenie - to nie gaszenie pożaru - tu się pali, wiec tu polejemy wodą, potem pali się gdzie indziej - więc polejemy tam. A może lepiej usunąć łatwopalne materiały? Z drugiej strony - czy zawsze jest to możliwe? Pewnie nie. Są organizmy na coś podatne i nie jest możliwe proste - z dnia na dzień - poprawienie tego stanu. > hmm..grzyb jest pasożytem..czy można traktować go inaczej? Jeśli to np. > dermatofit, grzybica powierzchniowa...jeśli w moim organizmie występuje > równowaga..mam pozwolić, by dalej, nie trzymany w ryzach, nie zwalczany, z > dłoni (prze)szedł na ręce..z rąk na całe ciało?.. Nie jestem w stanie się z > tym pogodzić bo uważam, że mam silny i odporny organizm..jeśli moja odporność > byłaby osłabiona przez jakieś cholerstwa 'siedzące w środku' oprócz > wypadających włosów miałabym pewnie i inne 'niespodzianki'.. prawda?.. > Mam wielki mętlik w głowie.. Organizm zdrowy - jest po prostu zdrowy. Organizm chory - jest chory. Nie można uważać, że ma się silny, zdrowy i odporny organizm i jednocześnie cierpieć z powodu jakichś dolegliwości. To jest niespójne. Skoro zaatakował Cie grzyb, tzn. że w tym zakresie coś jest nie tak. Słabość organizmu nie polega na "cholerstwach siedzących w środku". To "cholerstwo" siedzi - bo organizm jest słaby, a nie odwrotnie. Usuwając "cholerstwo" nie spowodujesz, że organizm będzie silniejszy, ale wzmacniając organizm usuniesz "cholerstwo". Czego Ci życzę. Pozdrawiam Stefan Odpowiedz Link
babsee Re: candida 22.06.06, 13:58 Ha! Stefan jak zwykle opisal to pieknie.Ubrał w słowa to czego ja nie potrafiłam. A propo's wtórenj reakcji napisze jeszcze ze:skutkiem grzybicy moje córeczki był przewlekły kaszel.Zwalczany-wracał zawsze.zaczeliśmy walkę z grzybica- kaszel osłabł ale nie do końca-dziecko kaszlące przez 8 mies. zaczęło mieć nadreaktywne oskrzela.I teraz-grzybica już załatwiona ale ten kaszel jest (był!!!) już własnie reakcją wtórną.I zaleczylismy kaszel.I go nie ma :) Zawsze powtarzam-najtrudniej jest znależć przyczyne chorób.Bo żadna filozofia zwalczać objawy.I dobrze leczyć-we właściwej kolejności bo wiadomo na przykład,ze grzyby żyją w fantastycznej symbiozie z gronkowcem.I co?Jaka kolejnośc?Najpierw zwalczamy gronkowca a potem dopiero grzyba. Leczenie grzyba jest b.trudne-podstawą jest ,jak pisze Stefan, wzmocnienie odporności-nie możesz mieć wysokiej jesli wypadają Ci włosy i wylazl grzyb. Dieta , właściwa flora w jelitach(czyli probiotyki)oraz usuwanie toksyn(mysmy podawali dziecku Bentonite-popiól wulkaniczny)mozna też glinkę zielona- coś,co "Zbiera"zdechłego grzyba z organizmu. Odpowiedz Link
kaska005 Re: candida 22.06.06, 20:48 Witaj Babsee! > Leczenie grzyba jest b.trudne-podstawą jest ,jak pisze Stefan, wzmocnienie > odporności-nie możesz mieć wysokiej jesli wypadają Ci włosy i wylazl grzyb. Dlaczego piszesz wylazł?? Przecież to grzyb powierzchniowy skóry gładkiej..A jak wcześniej pisałam pojawił się grugo rok po rozpoczęciu homeoterapii...a to daje do myślenia.. Czy za wypadanie włosów odpowiedzialna jest tylko i wył. niewystarczająca odporność organizmu?? Nie miałąm wcześniej żadnych objawów na to wskazujących..stąd moje wątpliwości..uzasadnione? Odpowiedz Link
kaska005 Re: candida 22.06.06, 20:44 Witam Stefan! okey-rozumowałam podobnie..ale....wytłumaczcie mi proszę ten fakt: Podjęłam się leczenia ponad 2 lata temu, uważając, że za wypadanie włosów odpowiedzialny jest zbyt niski poziom estradiolu lub/i nadwrażliwośc na testosteron-nie grzyb. Potweirdziłam to stosując przez 3 miesiące loxon- wypadanie unormowało się. Nie rozumiem jednego-dlaczego pojawienie się grzyba po ponad roku leczenia wywołało taką euforię uhomeodoka?? Przez 25 lat bytowania na tej ziemi nie podłapywałam żadnych 'świństw'.. bywałam na pływalni raz w tyg..wakacje pod namiotami..przez naście ost. lat. Nie byłam choruszkiem...odżywiam się b.zdrowo..prowadzę higieniczny tryb życia.. Wiecie jaki wniosek można wysnuć?-uaktywnienie się (lub załapanie) grzyba za sprawą homeoleków. Pokazując 'śliczne palce' i widząc reakcje homeodoka czułam, że na to czekałyśm przez cały ten okres leczenia.."Naprawdę cieszę się widząc te zmiany"..tak skomentowała. Dlaczego w trakcie leczenia (będąc na początku osobą z wypadającymi włosami na tle hormonalnym), nagle w połowie homeoterapii staje się człowiekiem z żadną odpornością..skoro podłapuje grzyba nie wystawiając się nawet na 'zagrożenie'..pisałam wcześniej, że nie bywam w miejscach publicznych (basen wykluczony ze wzglądu na wypadające włosy), siłownia w domu..nie chodzę do pubów..na imperezy..nawet kina-wolę założyć buty biegowe/rolki i iść 'w teren' ...to co?? nagły spadek odporności? Wydaje mi się, że kobieta czekała na pojwienie się tego cholerstwa-czekała na zarażenie???? przecież to się w nic nie układa.. po ponad rocznym leczeniu (suma ponad 2letnim) robi się ze mnie człwiek łapiący 'byle co'? Moja homeodok 'dwoiła się i troiła' grubo ponad bym załapała to cholerstwo..??.. Sprawa miałaby się zupełnie inaczej gdybym zastartowała homeoleczenie z 'towarzyszem u boku' ..a tak nie było, bo 'on' pojawił się znacznie później. Czm się sugerowałam przez ten cały okres leczenia---to rozgłoszony fakt pojawiania się objawów skórnych jako 'furtki do zdrowia'..tej wyszło to...tamtej co innego...to dlaczego mi nie mogło 'pokolorować' paluszków?..tylko, że ja nie wiedziałam, że 'kredki zarażone grzybami'.. Odpowiedz Link
tom_j23 Re: candida 20.07.06, 13:03 kaska005 napisała: > > Witam Stefan! Cześć! Sorry, że nie odpowiedziałem od razu. Zaraz po wcześniejszym moim liście wyjechałem na kilka dni i nie miałem dostępu do sieci, a potem wątek się przesunął, ale teraz podniosłaś go i widzę, że dopytywałaś dalej :-). > okey-rozumowałam podobnie..ale....wytłumaczcie mi proszę ten fakt: Nie wiem, czy jestem w stanie wyjaśnić Ci Twoje wątpliwości do końca. Nie wiem nawet, czy ktokolwiek jest w stanie to zrobić. Organizm człowieka, to skomplikowane urządzenie. > Podjęłam się leczenia ponad 2 lata temu, uważając, że za wypadanie włosów > odpowiedzialny jest zbyt niski poziom estradiolu lub/i nadwrażliwośc na > testosteron-nie grzyb. Potweirdziłam to stosując przez 3 miesiące loxon- > wypadanie unormowało się. Zastanów się, co znaczy "zbyt niski poziom estradiolu"? Spójrz na schemat: Jakaś przyczyna -> zbyt niski poziom estradiolu -> wypadanie włosów. > Nie rozumiem jednego-dlaczego pojawienie się grzyba po ponad roku leczenia > wywołało taką euforię uhomeodoka?? Przez 25 lat bytowania na tej ziemi nie > podłapywałam żadnych 'świństw'.. bywałam na pływalni raz w tyg..wakacje pod > namiotami..przez naście ost. lat. Nie byłam choruszkiem...odżywiam się > b.zdrowo..prowadzę higieniczny tryb życia.. Wg mnie istotą dobrego leczenia jest dotarcie do tego co nazwałem "jakąś przyczyną". Być może stąd radość lekarki, którą opisujesz. Być może w jej metodzie leczenia był to znak, że jest blisko celu. > Wiecie jaki wniosek można wysnuć?-uaktywnienie się (lub załapanie) grzyba za > sprawą homeoleków. Pokazując 'śliczne palce' i widząc reakcje homeodoka > czułam, że na to czekałyśm przez cały ten okres leczenia.."Naprawdę cieszę > się widząc te zmiany"..tak skomentowała. Może i czekałyście. > Dlaczego w trakcie leczenia (będąc na początku osobą z wypadającymi włosami > na tle hormonalnym), nagle w połowie homeoterapii staje się człowiekiem z > żadną odpornością.. Tu robisz błąd w rozumowaniu. Piszesz, że byłaś osobą "z wypadającymi włosami na tle hormonalnym". Czy "tło hormonalne" jest praprzyczyną Twoich dolegliwości? Dlaczego u osoby zdrowej nagle poziomy hormonów stają się nieodpowiednie? Tak po prostu? Bez żadnej przyczyny masz za mało estradiolu? Nieprawidłowe poziomy hormonów mogą mieć różnorakie przyczyny. Np. jeśli jakiś narząd jest odpowiedzialny za produkcję jakiegoś hormonu, to może on być po prostu chory (np. chory (uszkodzony) jajnik) może produkować hormony w nieprawidłowych proporcjach. Ale możliwa jest też inna przyczyna. Produkcja hormonów przez narząd jest stymulowana innymi hormonami. Z kolei te inne hormony są wytwarzane przez inny narząd. Itd. A wszystko zaczyna się w mózgu. To tam jast centrum sterowania i tam są mechanizmy sprzężenia zwrotnego. Jeśli wszystkie narządy są sprawne, to na skutek sprzężenia zwrotnego organizm wypracowuje równowagę hormonalną (nie tylko hormonalną, ale każdą równowagę, np. cieplną). Jeśli mózg stwierdza, że w organizmie jest za mało estradiolu, to zwiększa poziom odpowiedniego horomu w przysadce czym uaktywnia cały łańcuch reakcji aż do podniesienia estradiolu do właściwego poziomu. Każda przeszkoda występująca w tym łańcuchu spowoduje, że poziom estradiolu nie wzrośnie. Co na to centrum sterowania? Na początku "ciśnie" bardziej na narządy (czyli z przysadki idą coraz większe pobudzenia), ale ponieważ nie ma prawidłowej reakcji (pobudzenia gdzieś po drodze giną i poziom estradiolu nie wzrasta), dochodzi do wyczerpania możliwości "nacisku". Ustala się nowy stan równowagi. Wchodzisz w stan przewlekłej choroby. Zaczynają wypadać włosy, źle się czujesz (hormony wpływają na samopoczucie), mogą pojawić się różne inne dolegliwości, choćby bóle głowy. Wydolność całego organizmu spada, spada również odporność. Zaczynasz łapać różne "cholerstwa", jak to nazwałaś. No i teraz trzeba to wszystko odkręcić. Nie wiadomo jak długo ten stan trwa i tak naprawdę nie wiadomo co jest uszkodzone (o ile w ogóle jest uszkodzone). Być może miałaś chwilowe uszkodzenie w układzie hormonalnym (np. kilkutygodniowe zapalenie jajników), może inne przyczyny, albo wręcz silny i długotrwały stres. W każdym razie, nawet jeśli z czasem narząd odpowiedzialny za przerwanie tego strumienia prawidłowych reakcji wraca do normy, organizm jako całość może mieć problemy z dojściem do równowagi ogólnej. Objawy choroby (np. wypadanie włosów) mogą powodować stres, który wtórnie (przez psychikę) wpływa znów na układ hormonalny, obniża się nastrój ogólny, chęć do życia, pojawiają się elementy depresji. I koło się zamyka. Jeśli dodatkowo doszło do zakażeń (np. grzybami, czy pasożytami), to widzisz sama, że sprawa się komplikuje. Nie wiem, czy jestem w stanie coś więcej napisać na temat przebiegu Twojej choroby, To co napisałem, to oczywiście jeden z możliwych wariantów. Pozostaje mieć nadzieję, że lekarka prowadząca wie co robi i razem dacie radę. Pozdrawiam Stefan Odpowiedz Link
kaska005 Re: candida 24.07.06, 11:01 Stefan! Witaj..dziękuję bardzo za odpowiedź. > Jeśli mózg stwierdza, że w organizmie jest za mało estradiolu, to > zwiększa poziom odpowiedniego horomu w przysadce czym uaktywnia cały łańcuch > reakcji aż do podniesienia estradiolu do właściwego poziomu. [..]dochodzi do wyczerpania możliwości "nacisku". Ustala się nowy stan równowagi. > Wchodzisz w stan przewlekłej choroby. Zaczynają wypadać włosy, źle się czujesz > (hormony wpływają na samopoczucie), mogą pojawić się różne inne dolegliwości, > choćby bóle głowy. Wydolność całego organizmu spada, spada również odporność. > Zaczynasz łapać różne "cholerstwa", jak to nazwałaś. hmm..w jednym z postów poisałeś, że możliwe jest ustalenie 'nowego porządku' w organizmie, nowego stanu równowagi hormonalnej, który pozwoli na dobrą pracę narządów np. jajników ale może negatywnie wpływać na włosy..Wydaje mi się, że jest to najbardziej możliwa sytuacja. Obniżony poziom esrtadiolu nie wpływa u mnie w ogóle na miesięczny cykl, czy odporności, która zawsze była wysoka. Stan psychiczny również uznaje za bardzo dobry..mimo tych 'momentów nad wanną' gdy wyciągam 'ostatnie' pasma włosów.. Mogłabym przyjąć ten sposób myślenia i zacząć przygotowywać się do 'nowej, łysej sytuacji'. Heh..homaopatka na ost., dwugodzinnej wizycie podając 'przykład z życie', sugerowała, że i taka sytuacja jest możliwa. Nie potrafię jednak zaakceptować tego 'scenariusza', ponieważ były momenty (2-3 m- ce), w których włosy wypadały w 'normalnej' liczbie. > Objawy choroby (np. wypadanie włosów) > mogą powodować stres, który wtórnie (przez psychikę) wpływa znów na układ > hormonalny, obniża się nastrój ogólny, chęć do życia, pojawiają się elementy > depresji. I koło się zamyka. Jeśli dodatkowo doszło do zakażeń (np. grzybami, > czy pasożytami), to widzisz sama, że sprawa się komplikuje. hmm..stres, depresja?..nie..zdecydowanie nie..mam tylko chwilowe stany pobudzenia :)..tzn..czeszę włosy..wypadnie xx rzadziej xxx i jestem wkurzona na 'sytuację'..ale to szybko mija..wsiadam na rower, chwytam ciężary..i jest cudownie. ..i ten 'tajemniczy' grzybek..tak nawiasem po zażyciu 1 dawki Nat. mur. XM ogniska zapalne zaczęły 'znikać' a skóra wygładziła się..już myślałam, że 'po' towarzyszu. Kilka dni temu przyjęłam 2gą dawkę - po kilkunastu godz. samopoczucie na najwyższym poziomie, włosy troszeczkę mniej wypadały i zaczęły odnawiać się ogniska na dłoniach. Z przebiegu zdarzeń wynika, że ten pasożyt jest 'elementem pożądanym', który nie hamuje procesu 'zdrowienia'. Nie moge tego pojąć. > Nie wiem, czy jestem w stanie coś więcej napisać na temat przebiegu Twojej > choroby, To co napisałem, to oczywiście jeden z możliwych wariantów. >Pozostaje > mieć nadzieję, że lekarka prowadząca wie co robi i razem dacie radę. > Pozdrawiam > Stefan Dziękuję bardzo za odowiedź. Każdy Twój post rzuca nowe światło na moją 'niejasną' sytuację. Nadzieję mam..ale czasu chyba trochę mniej :). Pozdrawiam Cię serdecznie. Odpowiedz Link
tom_j23 Re: candida 24.07.06, 14:31 kaska005 napisała: > > hmm..w jednym z postów poisałeś, że możliwe jest ustalenie 'nowego porządku' > w organizmie, nowego stanu równowagi hormonalnej, który pozwoli na dobrą > pracę narządów np. jajników ale może negatywnie wpływać na włosy. Ja nie wiem, jak jest konkretnie u Ciebie. Nie wiem nawet, czy ktokolwiek wie. Przedstawiam Ci po prostu możliwe warianty. W organizmie często występują sprzeczne ze sobą potrzeby. Ponadto - bardzo często jest tak, że to co organizmowi odpowiada, nie odpowiada nam za bardzo (np. obfite pocenie się może być organizmowi na rękę, a z drugiej strony stosujemy środki chemiczne zapobiegające temu zjawisku). Podobnie jest z odżywianiem. To co nam smakuje często nam szkodzi. Organizm kieruje się swoimi priorytetami nie zważając na nasze potrzeby "zewnętrzne" (np. na nasz wygląd, poczucie smaku, czy np. niewygody związane z poceniem się). Włosy poza funkcją ozdobną pełnią funkcję ochronną, ale to jest niski priorytet. Jeśli organizm będzie miał do wyboru chronić włosy, czy narządy wewnętrzne, to raczej wybierze to drugie. > ..i ten 'tajemniczy' grzybek..tak nawiasem po zażyciu 1 dawki Nat. mur. XM > ogniska zapalne zaczęły 'znikać' a skóra wygładziła się..już myślałam, > że 'po' towarzyszu. Kilka dni temu przyjęłam 2gą dawkę - po kilkunastu godz. > samopoczucie na najwyższym poziomie, włosy troszeczkę mniej wypadały i > zaczęły odnawiać się ogniska na dłoniach. Z przebiegu zdarzeń wynika, że ten > pasożyt jest 'elementem pożądanym', który nie hamuje procesu 'zdrowienia'. > Nie moge tego pojąć. A czy te zmiany skórne - to jest na pewno grzyb? Skąd to wiesz? Czy zrobiłaś może ten trichogram, o którym Ci kiedyś pisałem? Pozdrawiam Stefan Odpowiedz Link
kaska005 Re: candida 22.06.06, 20:49 ..i dziękuję bardzo, że odpowiadacie na moje zapytania. ..pozdrawiam serdecznie. Odpowiedz Link
kaska005 Re: candida 03.07.06, 16:35 Hej..jestem po wizycie.. Nie odpowiedzieliście na posty..pewnie nie mieliście już do mnie cierpliwości..bo marudziłam niemiłosiernie-wybaczcie. Jestem trochę uspokojona..ale nadal z poczuciem niewiedzy i bezradnści..okropne uczucie, gdy człowiek nie ma wpływu na 'zjawiska' i procesy zachodzące w jego organizmie.. Tak na dobrą sprawę wychodzi na to, że moge zostać łysa..tyle, że z innym nastawieniem do życia..hmm.. Czego się dowiedziałam?-że pewnie po zwalczeniu grzyba będzie pogorszenie..na pytanie dlaczego, skoro to pasożyt..można go zwalczyć..kondycja ogólna organizmu powinna zostać taka sama..-homeodok nie potrafiła odpowiedzieć.. W sumie nie wytłumaczyła dlaczego tak się dzieje, dlaczego to tak długo trwa..nie mam teraz wyboru..jestem pod jej 'opieką' już ponad 2 lata..odrzuciłam przez ten okres chemie..zdałam się na jej doświadczenie..nie żałuję..ale czasami mnie to przerasta.. Za tydzień odbiorę zamówienie, które dziś homeodok złożyła..6 kuleczek..3 przyjmę..po 4-6 tyg. mam dzwonić..nawet nie pytałam co to..po co zresztą.. ..uśmiecham się przez łzy..jak narazie wszystko wygląda nieciekawie.. Pozdrawiam! Życzę zdrowia! Odpowiedz Link
mamumilu Re: candida 03.07.06, 22:44 Oj Kasiu - powtórzę po Stefanie - opuścilam trochę czytanie forum z braku czasu a tu takie kwiatki... Wysłałam Ci maila a href= "https://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=621&w=39959431" target="_blank" rel="nofollow">Pola i Jonathan - moje Bąble Odpowiedz Link
kaska005 Re: candida 07.07.06, 20:12 Hej - dotarła dostawa z Koszalina.. 2 x 3 kuleczki Nat. mur. XM. Tak z czystej ciekawości(może ktoś zorientowany przypadkowo tu zajrzy i będzie miał wolną chwilę by odpisać)- LM XII a XM? jaka to różnica w potencji?..nie ciągnie mnie by poszerzać tą dziedzinę nauki od str. 'technicznej'..dlatego nie szukam w 'e-podręcznikach'..dziękuję bardzo za odpowiedź..pozdrawiam i .....zdrowia życzę! Odpowiedz Link
kaska005 Re: candida 20.07.06, 09:25 ..od 2 dni zmiany na dłoniach i palcach 'uspokoiły się', skóra robi się gładka, jest zdecydowanie jaśniejsza..to prawdopodobnie reakcja po jednej dawce Nat. mur. XM, przyjętej 2 tyg. temu. Homeodok powiedziała, że jeśli 'zajdzie potrzeba' mam wziąć 2gą dawkę..od 2 dni siadła psychika-włosy nadal intensywnie wypadają.Czy zastanawiać się dłużej i czekać na 'dzień konsultacji tel.', czy wziąć kolejne 3 kuleczki XM? pozdrawiam. Odpowiedz Link
patchwork30 Re: candida 24.07.06, 21:46 Hej Kaska, o potencjach: forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=19760&w=13902641&a=13903933 Potencja XM to C10000 - wyzsza i silniejsza od C1000. U niektorych dziala i kilka miesiecy. Moj homeopata mowi, ze trzeba jej dac przynajmniej 6 tygodni przed powtorna dawka. W tym czasie albo sie powinno poprawic, albo okaze sie, ze potrzebny bedzie inny srodek. Kilka dni pogorszenia (tez psychiki) moze sie zdarzyc. Jesli pogorszenie psychiki bedzie trwalo dluzej, niz tydzien, lepiej dzwon do lekarza. Moim zdaniem nie ma sensu wziac srodka powtornie, bo skoro taki silny pomogl tylko na krotko, to albo potrzebny jest inny lek, albo jest jakas blokada. A tu obserwacje Hahnemanna o przesuwaniu sie objawow ze skory na gorsze objawy: forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=19760&w=17009278&a=17009278 Piszesz, ze masz dobry system odpornosciowy, bo niczego do tej pory nie lapalas. Vithoulkas tlumaczy, ze organizmy wielu osob juz "zapomnialy", jak sie wytwarza niektore stany chorobowe. Po podaniu odpowiedniego leku organizm jest znowu w stanie i ma sile wyrzucic cos z siebie. Taka slabosc organizmu nie musi miec nic wspolnego z niewysportowaniem czy niska aktywnoscia. Twoja homeopatka nie jest w stanie wytlumaczyc Ci, dlaczego organizm wyrzuca chorobe np na skore. Nie znaczy to, ze jest zla homeopatka. Tego nie da sie wytlumaczyc wg wzorcow medycyny tradycyjnej. Mozna jedynie czytac opisy leczenia, obserwowac siebie i ludzi. Prawie za kazdym razem u podloza choroby chronicznej znajdzie sie stlumienie objawow skornych. Przekonac trzeba sie samemu na podstawie tych przykladow. I mimo iz rozpozna sie mechanizm, to nie bedzie mozna wytlumaczyc, dlaczego. Druga taka prawidlowosc: prawie u wszystkich kobiet z rakiem piersi byly kiedys stlumione brodawki. Ale dobrze, ze tak niedowierzasz i zadajesz pytania:-))) W koncu kazdy jest odpowiedzialny za siebie i im wiecej wiesz, tym latwiej Ci oszacowac umiejetnosci lekarza i postepy leczenia. Pzdr. Ola Odpowiedz Link
kaska005 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 25.08.06, 09:07 Witam.. Czy Natrium chloraticum to wymiennik Nat. mur.? Pozdrawiam :) Odpowiedz Link
kaska005 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 25.08.06, 20:35 Dzięki Monika :) Chciałam sie upewnić. Pozdrawiam :) Odpowiedz Link
uf3 Re: zmiany skórne jako objaw 'trafionego leku' 01.09.06, 16:17 Skoro męczysz sie już tyle lat to powinnaś zainwestować w wiedzę własną, a nie tylko cudzą - "Materia medica leków homeopatycznych" do kupienia w księgarniach medycznych lub na www.medbook.com.pl/medhome/product.php? pline=1&code=851. Nie wydaje się, żebyś była "typem homeopatycznym" uzasadniającym stosowanie natrium muriaticum. Czy ktoś ustalił przyczynę wypadania włosów? Nerwica? Hormony? Grzybica? Pogorszenie może wystepować, ale tylko na początku, a nie latami, więc coś tu nie gra. Może idź do HOMEOPATY, a nie do internisty, dla którego jesteś poligonem doświadczalnym? Odpowiedz Link