powracajac-a
25.04.12, 09:13
przysluchiwalam sie kiedys rozmowie kolezanki mojej mamy z moja rodzicielka. owa kolezanka lata temu wyjechala do stanow, przyleciala do pl na pogrzeb ojca. moze okolicznosci nie sprzyjajace radosnym plotkom, ale po latach rozmawia sie o wszystkim. no w kazdym razie mowila, ze z perspektywy czasu zaluje, ze wyemigrowala, ze przezyla zycie z dala od rodziny, ze nie warto bylo, ze gdyby mogla wybrac raz jeszcze nie wyjechalaby
moja ciotka, ktora jest lekarzem w szwecji mowi tak samo

zaluje, gdyby wiedziala, ze nastapia takie zmiany w pl (wyjechala w glebokim komunizmie) to w zyciu by sie nie zdecydowala na taka tulaczke. mimo, ze jest szanowanym lekarzem, zawsze jest tym lekRZEM II kategorii
no i takich przypadow jest sporo, sporo wiecej

pewnie, kiedy ktos wyjezdza calymi rodzinami z sioatrami, bracmi, rodzicami to wszystko ma inny wymiar, ale kiedy zostawia wszystkich to jednak jest taka sierota cale zycie
moze na starosc ludzie cenia inne wartosci?? moze rozumieja co w zyciu jest wazne? moze z perspektywy czasu, lat i tesknot widza, co warto a co nie warto. i tak sobie mysle, czy nie nalezaloby sie "uczyc " na ich bledach??? teraz kiedys jeszcze czlowiek w miare mlody

, by pod koniec zycia nie zalowac i nie plakac, ze sie przezylo zycie nie tam gdzie powinno, z dala od bliskich, od tradycji, od wartosci w ktorych sie wzrastalo??