andrzej_oles
24.09.13, 12:57
Witam, Ogłaszam Akcję Społeczną pod hasłem: „koniec oszustw w handlu używanymi autami”. Niech każdy kupujący dzwoniąc z ogłoszenia pyta, czy przebieg i bezwypadkowość będą wpisane do faktury? Jak handlarz dostanie setny telefon z takim pytaniem, to stwierdzi że cofanie licznika i spawanie ćwiartek już nie ma sensu. Wiadomo, żaden oszust nie wpisze do faktury nieprawdziwych informacji, bo ukręciłby na siebie wyrok. Pierwsze wyroki więzienia już w Polsce zapadły na handlarzy którym się wydawało, że perfekcyjnie sfałszowana książka serwisowa nie zostanie rozpoznana przez biegłego sądowego
Nie wolno nam zapominać o podstawowych zasadach podczas transakcji:
1. Kupując przestrzegamy prawa, bo łamiąc je nie możemy później korzystać z jego walorów – od razu wyjaśniam – jeżeli zgodzimy się na wpisanie do umowy innej kwoty niż ustalona cena, to w wyniku postępowania reklamacyjnego, pod uwagę będzie brana kwota wpisana do umowy.
2. Pamiętajmy, aby wylegitymować sprzedawcę, bo tylko on może dysponować samochodem. Jeżeli pojazd ma dwóch właścicieli, to obaj muszą być obecni. W razie nieobecności jednego z nich, do umowy musi być załączone oryginalne upoważnienie notarialne do tej konkretnej czynności.
3. Kupując od prywatnej osoby mamy zabezpieczenie w postaci instytucji RĘKOJMI (12 miesięcy). W polskim prawie cywilnym rękojmia jest uregulowana w art. 556-576 Kodeksu cywilnego.
4. Kupując od handlarza (od firmy) mamy Ustawę z dnia 27 lipca 2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej (24 miesiące).
Warto przeczytać te akty prawne i uświadomić sprzedającego nam samochód, że w razie niezgodności podanych przez niego informacji lub wad ukrytych poniesie konsekwencje finansowe oraz prawne. To takie proste zdanie, mówimy do właściciela samochodu, który zamierzamy od niego odkupić i on już wie, że my wiemy jak stosować prawo. A jak? To proste – pytamy go o przebieg, jeżeli on zapewnia o prawdziwości przebiegu, prosimy o wpisanie tej informacji do umowy kupna-sprzedaży, dalej – pytamy czy samochód miał wypadek lub kolizje, jeżeli on zapewnia, że wóz „nietykany” lakier oryginalny, prosimy o wpisanie tej informacji do umowy kupna-sprzedaży, dalej – pytamy o ostatni przegląd, co było wymieniane, jakie części były stosowane (nowe oryginalne, czy zamienniki, a może używane), podaną informacje skrupulatnie wpisujemy do umowy.
Znacie Państwo powiedzenie: „na złodzieju czapka gore”? Nasze pytania oraz żądanie pisemnego potwierdzenia odpowiedzi w umowie lub na fakturze, wyprowadzi każdego oszusta z równowagi. A zatem, czujnie obserwujemy zachowanie sprzedawcy i jego reakcję na żądanie tych zapisów. Nawet najgłupszy oszust wie, że kłamstwo potwierdzone na piśmie jest kręceniem bata na siebie. Nieuczciwi handlarze to cwaniacy, oni o wszystkim Was zapewnią i naobiecują, a przed Sądem się wyprą swoich słów. Żaden oszust niczego Wam do umowy nie wpisze. To chyba logiczne? Teraz wystarczy dzwoniąc z ogłoszenia, zapytać grzecznie, czy informacje które są w ogłoszeniu: przebieg, bezwypadkowość, idealny stan techniczny mogą zostać wpisane do umowy? Większość oszustów rzuci słuchawką. Jeżeli wszyscy zaczniemy żądać od sprzedawców pisemnego potwierdzenia tego co piszą w ogłoszeniach oraz tego co nam mówią o samochodzie, to szybciutko oszuści znikną z rynku. Niestety to teoria, a praktyka jest smutna – ludzie są naiwni i lekkomyślni. Jak widzą piękne, odpicowane auto i miłego sprzedawcę, to tracą zdrowy rozsądek. Jak do tego dojdzie niewiarygodnie okazyjna cena to koniec. Kupił i wtopił, a później płacz i płać… Mam wielu znajomych po serwisach i to co się dzieje z tymi wytyranymi złomami z zachodu, to ludzkie pojęcie przechodzi. Ludzie się napalają nie zdając sobie sprawy co oznacza dla kosztów eksploatacji 500 tys. km przebiegu!!! Przecież większość tych „okazji cenowych” na złomiarskich aukcjach internetowych to właśnie takie „wytyrańce”. Wyglądają pięknie, bo handlarze to specjaliści z kontaktami w branży części i nie tylko. Co robią? Polerowanie lakieru, nowe opony (najtańsza chińszczyzna), wymiana zużytych elementów tapicerki, nawet komplety foteli, reflektory, nawet przednia szyba (można podrobić naklejkę z rokiem prod. szyby). Wymieniają wszystkie elementy po których kupiec mógłby zorientować się, że auto ma więcej przejechane. Jak to możliwe, że potrafią na tym jeszcze zarobić? To proste, takie wytyrane samochody są do kupienia na zachodzie za niewielkie pieniądze. Podobnie jak auta po większych wypadkach. Tam idą na części i na złom, ale są Polacy którzy chcą dać im nowe życie. Do rozbitka wstawią ćwiartkę z innego złoma, a wytyrańca po 500 tys. km, odpicują. Oczywiście obowiązkowy „tuning licznika” na rzeczone 176 tys. km, podrobienie książki serwisowej to nie problem, na złomiarskich aukcjach internetowych można kupić wszystko, nawet książkę serwisową z naszego rocznika. Jaki problem wyrobić pieczątkę niemieckiego serwisu ASO? Wiarygodność? To proste, jak już wszystko sfałszowane, to jedziesz do serwisu ASO w Niemczech i wymieniasz klocki za 150 euro. Kupiec później dzwoni do takiego serwisu i pyta o stan licznika przy ostatniej wizycie i dostaje potwierdzenie. Oszuści zamieszczający ogłoszenia za złomiarskich aukcjach internetowych to już przemysł. Znak rozpoznawczy oszusta - NIC NA PIŚMIE!!! Pora zacząć się bronić. Trzeba im pokazać, że prawo to nie żarty i nauczyć odpowiedzialności za podawanie fałszywych informacji.
Niech każdy kupujący się zastanowi czy warto ryzykować. Ma do wyboru dwie oferty, ten sam model, rocznik, silnik, wyposażenie. Przebieg podobny, ale spora różnica w cenie. Jak zorientować się, czy ta niższa cena nie kryje oszustwa? Proste – zapytać czy sprzedawca zgodzi się na wpisanie kluczowych informacji o których pisałem wcześniej do umowy. Oczywiście najważniejsze pytanie to czy liczba wpisana w ogłoszeniu w polu CENA jest rzeczywiście ceną? Co to znaczy? Kolejny przekręt – oszuści wpisują do pola CENA w ogłoszeniu fałszywą informację, tzn. liczba tam wpisana nie jest wartością po zapłaceniu której staniemy się właścicielem pojazdu. To wyjątkowo perfidny chwyt. Oszuści podają w ogłoszeniu wartość do której trzeba jeszcze zrobić opłaty importowe, opłatę recyklingową itp. To kpina, bo te koszty należą do importera i on powinien ująć je w cenie. Dlaczego tego nie robi? Aby złapać klienta. Dlatego trzeba pytać zanim pojedziemy, aby nie tracić czasu. Jeśli dowiemy się, że ta niższa cena nie zawiera opłat to możemy założyć że to nieuczciwy handlarz, który chce oszukać konkurencję oraz potencjalnych kupców, że ma tańsze samochody niż inni. Jeżeli w tym miejscu oszukuje to zapewne jego auto też może być kombinowane. Pamiętajmy - kupujemy tylko jeśli wszystkie kluczowe informacje są wpisane na umowie lub na fakturze oraz na umowie lub fakturze musi być rzeczywista wartość transakcji. Jeżeli kupujemy od prywatnej osoby to mamy 12 miesięcy, jeżeli od firmy to 24 miesiące na stwierdzenie, czy informacje zapisane na umowie lub na fakturze są zgodne z prawdą. Jeżeli tylko zaistnieje niezgodność to sądowy rzeczoznawca wszystko znajdzie, a koszty oraz odpowiedzialność karną poniesie oszust. Nauczmy się korzystać z prawa i skończmy z tymi wycieczkami po samochody. Tam żyją tacy sami ludzie jak tu i nikt Wam nie zrobi prezentu w postaci używanego samochodu po super niskiej cenie – jeżeli niema powodu, aby tą ceną obniżać. Dla niedowiarków ciekawy filmik: www.youtube.com/watch?v=nDYclg-0ErA
Pozdrawiam i życzę tylko udanych transakcji.
Andrzej Oleś